piątek, 29 marca 2019

#123 Reakcja MONSTA X Gdy mają atak fanboy'a

3 komentarze:
Witam
Przybywam do Was z niczym innym jak z reakcją mojego ukochanego zespołu. Obawiam się, że BTS z pierwszego miejsca spadnie na drugie i to MONSTA X zajmie ich miejsce, i będzie moim UB zespołem, ale to się jeszcze okaże. Poza tym nawet patrząc na nich widzę pewne cechy jak u chłopaków z BTS i każdy z MX odpowiada poszczególnemu chłopakowi z BTS. A przynajmniej mi się tak wydaje.  W reakcji możecie poczuć się jak znana modelka, aktorka, piosenkarka,czy tancerka dlatego właśnie chłopcy mają atak fanboy'a.
  Ostrzeżenia: Wiem, że dwóch z nich ma zmienione nazwisko/imię, dlatego posłużę się tym drugim.
Nie przedłużając...
  Zapraszam
~   ~   ~
SHOWNU
   Son od zawsze kochał taniec, gdy poruszał się w rytm muzyki jego problemy chociaż na chwilę znikały, pozwalając mu się skupić na ruchach całym sobą. Dlatego nikt z MX nie dziwił się, gdy chłopak cały czas o tobie mówił i oglądał twoje taneczne występy, podobałaś mu się nie tylko z wyglądu, lecz także z charakteru. Kilka razy z tobą rozmawiał i od razu przez to wpadłaś mu w oko, dlatego gdy tylko zaszła możliwość, że stworzysz z nim układ do ich najnowszej piosenki od razu się zgodził. 
   -Tak, zdecydowanie masz rację. - przytaknął, energicznie przy tym ruszając głową, patrząc to w twoje oczy, to na twoje usta. 
   -Myślę, że twój pomysł również jest dobry, dlatego wykorzystamy i to, dobrze? - uśmiechnęłaś się do niego delikatnie, a po jego umięśnionym ciele przeszły mocne dreszcze, natomiast jego poważna twarz rozpromieniła się momentalnie, a policzki przybrały nieco czerwonawy kolor. 
   -Zgadzam się w stu procentach. - kolejny raz przytaknął, gdy w pewnym momencie nie wiadomo skąd i kiedy, zza drzwi wyjrzał roześmiany Jooheon, mówiąc.
  -Uwierz mi ___, hyung zgodzi się na wszystko tylko dlatego, że jest twoim największym fanboyem w Korei. - po tych słowach lider MX wstał gwałtownie z krzesła, by następnie ruszyć biegiem w stronę wciąż rozbawionego rapera zespołu, będąc całym czerwonym z zawstydzenia.

MINHYUK
   Według wielu fanek Lee miał idealną twarz i mimikę, by być modelem do różnych okładek, dlatego również duża ich część wysyłała mu propozycję współpracy. Jednak chłopak był mocno zajęty ćwiczeniem do comabacku, dlatego nic nie mogło go oderwać od tej pracy, do momentu twojej propozycji. 
   -Masz okazję pozować z ___, a ty nie wiesz czy się zgodzić? Jesteś głupi, czy głupi? - wymruczał markotny I.M, bijąc po głowie Lee ręcznikiem. 
   -A jeśli źle wyjdę? Albo akurat dostanę jakiegoś trądziku, czy coś? - wyjęczał starszy, zakrywając twarz dłońmi. 
   -Cały czas wzdychasz do jej zdjęć na IG, oglądasz z nią filmiki i nie powiem co jeszcze po nocach robisz zboczeńcu! - kolejny raz zdzielił go po głowie maknae, widząc jak brunet zrobił się czerwony. - Zresztą już wysłałem za ciebie do niej wiadomość, zgadzając się na wspólną sesję, która jest już jutro po południu. 
   -Że co?! - pisnął wokalista i z niedowierzaniem spojrzał na swój laptop, gdzie widział potwierdzenie wysłanej wiadomości. 
   Następnego dnia po piętnastej stał cały czerwony i podenerwowany na planie zdjęciowym, starając się nie okazywać tego, jak bardzo był radosny, że będzie z tobą współpracował. 
   -Hej, przepraszam, że tak długo czekałeś, ale nie mogłam zapiąć sukienki. - uśmiechnęłaś się do niego delikatnie, kłaniając się nieco.
   -Um, h-hej! - wyszczerzył się cały już czerwony i również się ukłonił. - Spokojnie, dopiero sam tutaj dotarłem. Zaczynamy? 
    Po tych słowach zaczęliście razem pozować, Lee czując twoją ciepłą skórę i oddech na swojej szyi dostawał aż zawrotów głowy i co jakiś czas musiał upijać łyk wody, ponieważ ciągle zasychało mu w ustach. W pewnym momencie pocałowałaś go nieśmiało w policzek co było częścią planu, lecz niczego nieświadom wokalista pisnął jak dziewczyna radosny, klaszcząc przy tym w dłonie. 
   -Podobało mi się, mogę więc jeszcze raz? - zapytał kompletnie już nie hamując swojego ataku fanboya.

HYUNGWON
   Chae od zawsze należał do bardzo nieśmiałych chłopaków, lecz gdy udało mu się zadebiutować starał się nieco swoją nieśmiałość przezwyciężyć co szło naprawdę opornie. Pewnego razu przez zupełny przypadek fani dowiedzieli się, że Hyungwon jest twoim niesamowitym fanboyem, ponieważ jednej z twoich fanek, udało się go nagrać, gdy zamaskowany i ubrany w koszulkę z twoją podobizną świetnie się bawił na twoim koncercie. Dlatego już po miesiącu, gdy filmik ukazał się w Internecie, wokalista został zaproszony na krótki wywiad. Oczywiście większość pytań dotyczyła ciebie, dlatego Koreańczyk przeżył ogromny szok, gdy prowadzący oznajmił mu, że również zostałaś zaproszona. 
   -Omo. - wymruczał tylko cicho i poprawił swoje włosy, lecz w momencie, gdy tylko cię zobaczył zrobił się od razu cały czerwony i z zawstydzenia zaczął bawić się guzikiem od koszuli.
  - Cześć - uśmiechnęłaś się wesoło i uścisnęłaś jego dłoń, siadając tuż obok. I tak właśnie zaczął się wasz wspólny wywiad, lecz każda kamera mogła spokojnie uchwycić jak nieco zawstydzony i onieśmielony Chae, spoglądał na ciebie co jakiś czas, a gdy tylko na niego zerkałaś, robił się cały czerwony i obracał głowę w każdą inną stronę, by tylko nie nawiązać kontaktu wzrokowego 
   -Może zaśpiewacie coś razem, hm? - zaśmiał się prowadzący, widząc zażenowanie na twarzy wokalisty, dlatego gdy ten zaczął śpiewać każdy mógł spokojnie zauważyć, że każde słowo było kierowane tylko i wyłącznie do ciebie.

I.M
   Lim od zawsze lubił dziewczyny, które chociaż w połowie kochały muzykę tak jak on, dlatego był twoim największym fanem, ponieważ byłaś jedną z bardziej znanych producentek muzycznych. Tworzyłaś muzykę od najmłodszych lat i byłaś w tym naprawdę bardzo dobra, dlatego maknae bardzo chciał z tobą współpracować, nie tylko dlatego, że również  mu się podobałaś. W tej sytuacji to akurat on starałby się nawiązać z tobą jakikolwiek kontakt, by móc cię poprosić o możliwą współpracę, dlatego skakał wręcz z radości, gdy tylko przyjęłaś jego propozycję. 
   Gdy nadszedł wasz wspólny dzień pracy, I.M chodził rozmarzony i uśmiechał się szeroko pod nosem, co nieco wyglądało przerażająco. Po powitaniu i zamienieniu kilku słów przystąpiliście razem do pracy, oczywiście brunet bardzo chciał ci zaimponować, dlatego od razu ostro wziął się do pracy. 
   -Przepraszam, skocze na chwilkę do toalety. - uśmiechnął się lekko i dosłownie wybiegł do wspomnianego pomieszczenia zapominając jednocześnie wziąć ze sobą komórki. Nie należałaś do ciekawskich, lecz gdy chłopak dostał powiadomienie to ekran urządzenia się podświetlił, a na tapecie zauważyłaś I.M'a, który całował poduszkę, na której było twoje zdjęcie. Wpierw się mocno przeraziłaś, bo nie wyglądało to na zbyt normalne, lecz ostatecznie roześmiałaś się cicho rozczulona jego zachowaniem. Wiedziałaś, że był twoim fanboyem, bo szło to rozpoznać niemal od razu, gdy się na niego spojrzało, dlatego zarumieniłaś się nieco, a gdy chłopak przyszedł, powiedziałaś spokojnie.
    -Podoba mi się twoja tapeta. Jest... Wyjątkowa. - puściłaś mu oczko, natomiast maknae momentalnie zbladł i zaczął cię szybko przepraszać, tłumacząc się przy tym intensywnie. 

KIHYUN
   Chłopcy doskonale wiedzieli, że Yoo był twoim niesamowitym fanboyem i miał z tobą koszulkę, kilka plakatów oraz masę zdjęć, byłaś jego ulubioną aktorką, dlatego ich pomysł na prezent dla Kihyuna był jeden. Załatwili mu krótki i mały epizod w nadchodzącej dramie, gdzie miał zagrać policjanta, oczywiście nie powiedzieli mu, że byłaś w niej główną bohaterką, bo inaczej chłopak by się powstrzymał od zagrania swojej małej roli. Jednak w momencie, gdy zobaczył cię na planie, czytającą scenariusz zrozumiał ich mały plan.
   -Yah! Dobrze wiecie, że zacznę się jąkać, gdy tylko na mnie spojrzy! - powiedział zestresowany, zerkając kolejno na każdego z kolegów.
   -No wiesz, kiedyś musi być ten pierwszy raz. - zaśmiał się Wonho, ruszając przy tym zabawnie brwiami. 
   -Jak  wrócę do dormu to urządzę wam piekło i - urwał, ponieważ w tej samej chwili, usłyszał twój cudowny głos. 
   -Och, już jesteś Kihyunie, to dobrze, bo właśnie jest nasza scena! Zapraszam! - pomachałaś do niego z szerokim uśmiechem, lecz Yoo był na tyle speszony, że był w stanie tylko i wyłącznie kiwnąć głową. 
    W tej scenie miał cie skuć kajdankami, ponieważ byłaś niesłusznie podejrzana w jednej ze spraw, dlatego gdy tylko za tobą stanął i ujął twoje ręce, zrobił się mocno spięty i czerwony. Bał się, że z wrażenia zapomni te parę zdań, których musiał właśnie lada moment wypowiedzieć. Lecz ostatecznie po trudach wydobycia z siebie głosu, udało mu się odegrać swoją rolę i jednocześnie mógł trzymać cię blisko siebie bez żadnych przeszkód. Dopiero po skończonej scenie rozkuł twoje dłonie.
   - Um, mam nadzieję, że cię to nie bolało.
   -Spokojnie, zagrałeś to naprawdę bardzo dobrze. Nie myślałeś może o tym, by wziąć udział w jakiejś dramie? 
   -Jeśli tylko będziesz tam moją dziewczyną, to mogę się już zgłosić. - powiedział spokojnie i dopiero po chwili zdał sobie sprawę, że wymówił to na głos. - Omo, ja... 
   -Spokojnie, chłopcy mnie uprzedzili, że jesteś moim fanboyem. To naprawdę miłe, zwłaszcza, że ja jestem twoja ogromną fanką. 
   -Więc skoro tak, to może wybierzemy się na kawę, huh? - uśmiechnął się szeroko radosny, ujmując od razu twoją dłoń.

WONHO
   Shin jako jedyny z chłopaków nie ukrywał faktu, że był twoim ogromnym fanem i że byłaś również jego inspiracją do tworzenia różnych układów tanecznych. Tak jak w przypadku Shownu, często inspirował się twoimi układami i dokładał, niektóre ruchy do swojej wersji, starając się tym samym ci zaimponować. Pewnego razu wybrałby się na twój taneczny występ, ponieważ miał dzień wolnego, a bardzo pragnął móc się z tobą chociaż na kilka tych chwil widzieć. Jednak chłopak nie przewidział jednego; tamtego wieczoru postanowiłaś wybierać na scenę tych, których taniec ci się naprawdę spodobał, dlatego niemal od razu wybrałaś Wonho na scenę. Blondyn ruszył na nią pewny siebie, lecz gdy stanął z tobą ramię w ramię, skulił się sam w sobie mocno zestresowany i zawstydzony. 
   -Widzę, że masz ogromny talent do tańca, powiesz mi jak masz na imię? - uśmiechnęłaś się wesoło do niego, chcąc zdjąć jego maskę, która utrudniała ci rozpoznanie go, lecz gdy ty i twoi fani usłyszeliście jego głos i imię od razu zrozumieliście. 
   -HoSeok - ucałował czule twoją dłoń, nie chcąc już jej więcej puścić. 
   -Omo, sam wokalista MONSTA X? Czuję się zaszczycona. - zawstydziłaś się nieco, na co blondyn zareagował szerokim uśmiechem.
   -To ja jestem zaszczycony, że mogę trzymać swoją największą idolkę za dłoń. - powiedział spokojnie i z delikatnym zawstydzeniem. I właśnie tamtego wieczoru, twoi fani jak i jego fanki, zaczeli was mocno shipować.

JOOHEON
   Ty i Lee mieliście razem stworzyć duet i napisać wspólnie piosenkę, która miała być występem otwierającym koncert MX. Byłaś nie tylko producentką muzyczną, lecz także znaną na całą Koreę i nie tylko raperką, która co rok zbierała różne nagrody. W wielu wywiadach Lee mówił, że byłaś jego największą idolką i że to właśnie dzięki tobie był w zespole, ponieważ za wszelką cenę chciał cię poznać, a jako zwykły fan nie miał na to szans. 
   Gdy tylko przyszłaś do waszego studia, by napisać wspólnie piosnkę od razu zostałaś miło przyjęta i obdarowana dużym oraz bardzo pięknym bukietem niebieskich róż, które wprost kochałaś. 
   -Omo dziękuje bardzo. To naprawdę miłe Jooheon. - posłałaś mu swój uroczy uśmiech. 
   -Starałem się wybrać te różne, które będą dorównywały twojej urodzie, lecz zdałem sobie sprawę, że nie ma na Ziemi tak pięknego i niepowtarzalnego kwiatu jak ty. - powiedział poważnie, lecz ze swoim specyficznym uśmiechem przez co "zmiękły" ci nogi, ponieważ były to naprawdę kochane słowa. Dlatego tylko podziękowałaś mu cicho mocno zakłopotana, na co raper zareagował szerokim uśmiechem, ponieważ wiedział, że osiągnął swój mały sukces. 
   Podczas waszej wspólnej pracy Lee zdał sobie sprawę jak wiele was łączyło i jak bardzo jesteś w jego typie, dlatego od razu zapytał, czy po pracy poszłabyś z nim na kawę. 
   -Omo, to naprawdę miłe i tak, chętnie z tobą pójdę na kawę. - ucałowałaś jego policzek, na co szatyn uśmiechnął się szeroko i zaczął się kręcić z tobą dookoła własnej osi. 
   -Jestem najszczęśliwszym facetem na ziemi, naprawdę! - zaśmiał się, podrzucając cię wysoko ze szczęścia, że zgodziłaś się z nim spędzić jeszcze kilka godzin poza pracą. 
~~
Mam nadzieję, że te krótkie reakcje przypadły Wam do gustu, moje Słoneczka.
Która reakcja podobała Wam się najbardziej?
MILE WIDZIANE KOMENTARZE 

wtorek, 26 marca 2019

Ach, ten czas tak szybko leci, prawda?

6 komentarzy:
Cześć
   Po krótkim wstępie chciałam  przejść do jeszcze jednej części, lecz tym razem z informacją. A mianowicie:  5 marca o godzinie 23:15 minęło równe trzy lata odkąd I Need U istnieje. Wiem, że pisze to już późno, ale tak się złożyło, że nie miałam kiedy nawet świętować urodzin bloga. Dlatego chciałam przesłać nieco spóźnione podziękowania, że jesteście ze mną. Wiem, że część z Was jest zapewne od połowy, może od niedawna. Wiem również to, że zapewne duża część Słoneczek odeszła z różnych powodów i zupełnie to rozumiem, mimo że mi Was brakuje. I mimo po licznych przykrych, czasem wulgarnych komentarzach, ba, nawet po nie miłych słowach w Ankiecie stwierdzam, że odniosłam naprawdę duży sukces. Większy niż na pewno sobie wyobrażałam, nigdy nie pomyślałabym, że ktoś będzie tak licznie odwiedzał i komentował mojego bloga, zwłaszcza, że INU ma już 752, 515 tysięcy wejść*. Naprawdę dziękuję każdemu Słoneczku z osobna za wkład również w tego bloga, w postaci komentarza, czy chociażby samego odwiedzenia go i być może pozostania tutaj. I mimo że nie ma słów, które określiłby jak bardzo jestem z siebie dumna, że wciąż blog istnieje, i szczęśliwa że Was mam (Nawet jeśli widzę, że z dnia na dzień jest Was naprawdę coraz mniej) to mimo tego chciałabym naprawdę podziękować i powiedzieć, że z Was również jestem dumna. Że wytrwaliście w tych dennych scenariuszach i reakcjach, które z czasem mam nadzieję się poprawiły, że piszecie komentarze, że po prostu ze mną jesteście mimo że wiem, jak wiele moich Słoneczek nie komentuje, lecz mimo to i tak wiem o ich istnieniu, chociażby dzięki tej Ankiecie.
   Dlatego, dziękuję Ci, moje Słoneczko, że jesteś przy mnie od początku/od połowy/od niedawna. Za komentarz lub ciche wspieranie mnie, wiem, że może myślisz, że o Tobie nie wiem. Jednak mylisz się Słońce, wiem o Tobie i o Twoim cichym wsparciu, a każde Twoje wejście na tego bloga tylko motywuje mnie do dalszego działania, mimo że może teraz tego jakoś specjalnie nie widać. Dziękuję, że obserwujesz mojego bloga/lub po prostu go odwiedzasz od czasu do czasu. Dziękuję za pomoc, słowa otuchy, a przede wszystkim za OGROMNĄ cierpliwość, którą - przyznajmy szczerze - trzeba do mnie mieć.
   *Gdy sprawdzałam statystykę taka była liczba, lecz dziś po 14 marca ta liczba się zwiększyła, za co bardzo dziękuję!*
                                         So, I love you, my Sunshine - Always and forever! 






























niedziela, 24 marca 2019

#122 Reakcja BTS Gdy tkwisz z nimi w toksycznym związku

7 komentarzy:
Cześć
  Przychodzę do Was po chwilowej nieobecności jednak to nie będzie moment, w którym będę się Wam tłumaczyła czym ta nieobecność była i będzie spowodowana. Mało kogo to interesuje, poza tym nie sądzę, by była również takowa potrzeba, by mówić co się działo/dzieję/będzie dziać.
Chciałam dodać kilka reakcji, bo dawno ich nie było, poza tym mam chwilowy przypływ weny, więc myślę, że ten sposób na jej użycie jest naprawdę dobry i ma jakikolwiek sens. Jedynie co jeszcze mam do powiedzenia to to, że nie mam po prostu weny, jestem zmęczona i nie mam na nic ochoty, a pisanie jest dla mnie czystą zmorą. Teraz.
   Ostrzeżenia: Wpierw chciałam by reakcja była typowo o związku, lecz moje plany się zmieniły i... Chcę od razu zwrócić uwagę, że pojawi się prawdopodobnie dużo krwi, wulgaryzmów, przemocy, czy samookaleczenia. Dlatego bądźcie gotowi na wszystko lub nic.
Ach, i jeszcze jedno, miałam zamiar dodawać reakcje po reakcji, taki spam, lecz nie wiem, czy w momencie zakończenia tego postu znów nie stracę sił i pomysłów na dalsze rzeczy, więc... Bądźcie gotowi na wszystko lub nic.
  Zapraszam
~ ~ ~
J-HOPE
   Głośne uderzanie pięściami w drzwi roznosiło się potężnym echem po dość dużym i wpół już pustym pokoju waszej sypialni. Siedziałaś skulona pod szeroko otwartym oknem patrząc na drżące od uderzeń drzwi, które z każdą sekundą wydawały coraz to głośniejsze skrzypienie co tylko uświadamiało ci, że lada moment a mężczyzna po drugiej ich stronie wparuje do pokoju. Pomieszczenie, w którym przebywałaś już nie przypominało tego, z którego nie miałaś ochoty wychodzić, ponieważ był miejscem twego spokoju i malutkim królestwem. Jednak dotychczas zielone ściany zaczął pokrywać grzyb i pleśń, białe panele były brudne od zaschniętych plam krwi, alkoholu czy chemikaliów. Okna mimo że czyste to w miejscach popękane, lampa na dawniej białym suficie, wisiała już tylko na ostatnim kabelku, z którego od czasu do czasu wydobywały się iskry. I mimo że to pomieszczenie, ten budynek był dla ciebie już klatką, a nie oazą, to mimo tego wszystkiego to nadal był twój dom...
   -Otwieraj ty cholerna idiotko! Wiem, że tam siedzisz! Nigdy nie potrafiłaś ruszyć tego dupska z pokoju! -warczał i charczał jednocześnie HoSeok, twój dawniej ukochany i najbardziej idealny facet na świecie. Lecz coś w nim pękło, a maska normalnego faceta spadłą, ukazując jego potworną osobowość. 
   -No dalej, rusz się! Albo sam je sobie otworzę! - po tych słowach usłyszałaś, że Koreańczyk musiał kopnąć w drzwi, ponieważ pojawiła się w ich środkowej części ogromna dziura. Pisnęłaś przerażona i chwyciłaś pierwszy lepszy przedmiot obok ciebie, który okazał się być starym pamiętnikiem. Co prawda nie pomogłoby ci to w ewentualnej walce, ale to zawsze coś, prawda? Z każdym kolejnym kopnięciem i przekleństwem byłaś coraz bardziej świadoma, że jeśli nie zaczniesz uciekać, możesz za swoją bezsensowną walkę przepłacić życiem. Dlatego spojrzałaś ostatni raz na drzwi, by zaraz wyskoczyć przez okno, nie dbając o to, że byłaś na trzecim piętrze. 
 

JIMIN
   Codzienne awantury, krzyki, libacje, alkohol, czy wszelkiego rodzaju inne używki zaczęły być twoją rutyną w momencie, gdy Park stracił pracę. Wydawało ci się, że wasz związek był naprawdę silny, zdolny do przetrwania próby czasu, czy większych przeszkód na swojej drodze, lecz to było tylko twoim marzeniem. To było coś o czym marzyłaś, czego pragnęłaś z całego serca, prawdziwej i niepowtarzalnej miłości, lecz klapki na oczach spadły, ukazując ponury wręcz makabryczny, a przede wszystkim realny obraz na całą sytuację w domu i poza nim. Byłaś z charakteru raczej silną osobą, lecz bądźmy ze sobą szczerzy, nawet najsilniejszy człowiek na Ziemi ma jakiś swój malutki, słaby punkt. U ciebie takim słabym punktem było spojrzenie JiMina oraz jego delikatny, nieśmiały uśmiech, którym obdarowywał cię po każdej kłótni. I mimo że mówił same epitety w twoim kierunku i może czasem cię mocniej popychał, to zawsze mu wybaczałaś, nie tylko przez te uśmiechy, lecz także dlatego, że byłaś w nim zakochana po uszy. Nawet jeśli usta były popękane od spożywania alkoholu, nieco napuchnięte od bijatyk, to wciąż potrafiły ukazywać swój cudowny uśmiech, mimo że nie był już tak idealny jak dawniej.
   Całą tą okropną sytuację przerwał moment, w którym zdałaś sobie sprawę, że na uratowanie związku jak i samego JiMina nie było szans. Wszelkie próby leczenia jego uzależnień, czy narastającej depresji nie dawały żadnego innego skutku, jak kolejne siniaki na twoim drobnym ciele. Dlatego odeszłaś od niego nawet jeśli w głębi serca wciąż chciałaś mu dać kolejną szansę, pokazać, że wasza miłość była wstanie przetrać to wszystko. Jednak chłopak trafił do więzienia za mocny uszczerbek na zdrowiu sąsiada oraz ze względu na zadłużenia w banku, który po krótkim czasie zabrał mu nawet dom. I mimo że twoje serce się łamało na miliony kawałków widząc go samego w ciemnej, ciasnej celi, to wiedziałaś, że lepszego "orzeźwienia" nie mógł dostać, dlatego pozostało czekać. Albo stanie znów na nogi, albo stoczy się na głębsze dno, niż był dotychczas.

SUGA
    Nieprzespane noce, jeszcze gorsze poranki, a do tego wszystkiego ciężka i męcząca praca. Ciąg nieprzyjemnych zdarzeń i rozmów sprawił, że zaczęłaś mieć naprawdę złe samopoczucie, twoja samoocena gwałtownie zaczęła spadać w dół. Lecz zamiast pomocnej dłoni, słów wsparcia, czy nawet cichej obecności mogłaś się spotkać tylko i wyłącznie z ludzkim murem. Szklaną powłoką, która nie dość, że nie pozwalała ci się przebić, by ukazać problemy, to jeszcze blokowała ci osoby chcące dać ci pomoc. Takim ludzkim murem dla ciebie był Min YoonGi, zadufany w sobie, egoistyczny, chamski i opryskliwy facet, który nie widział nic prócz własnego czubka nosa. Bagatelizował każde twoje problemy, o których chciałaś mu powiedzieć, lecz o swoich nadawał cały czas nie dając ci nawet dojść do słowa. Przy okazji wychodził z kolegami po pracy do klubów, barów, kina, czy nawet na durny basen, lecz ciebie nie zabierał. Nie chciał takiej kuli u nogi, jaką byłaś dla niego właśnie ty, ponieważ od kilkunastu miesięcy miałaś depresję, czy po prostu jej początki. Wpierw wydawało ci się, że chłopak w ten sposób próbował odreagować stres w pracy i w domu, ponieważ często się kłóciliście, lecz z czasem zdałaś sobie sprawę, że po prostu cię już nie kochał. Traktował cię ozięble i z dystansem, krzyczał i ubliżał, a każdy twój czyn komentował w niemiły sposób. Lecz mimo licznych kłód pod nogami, złych spojrzeń i dogryzań postanowiłaś wreszcie o siebie zawalczyć. Wyjść z tej toksycznej relacji, która na początku była wręcz cudowna, można by rzec, że brawie jak w bajce. 
   Spakowałaś swoje rzeczy, następnie wrzuciłaś je do bagażnika swojego samochodu i mimo że psychicznie byłaś wykończona, to jeszcze gdzieś w głębi potrafiłaś znaleźć jakiś mały punkt zaczepienia, by chociaż spróbować o siebie zawalczyć. O siebie, bo o związek już nie było szans, dlatego zamknęłaś klapę z hukiem i wsiadłaś do czarnego pojazdu, ostatni raz zerkając na dom, który tylko powodował twój głębszy smutek. 
    - Ugh, wreszcie, już się bałem, że będę musiał z nią dalej żyć. - wymruczał Min, zamykając za tobą drzwi z szerokim i pełnym ulgi uśmiechem.

V
   TaeHyung był naprawdę kochanym, czułym i opiekuńczym chłopakiem, lecz miał jedną okropną wadę, która z czasem zniszczyła wasz związek. Był niesamowicie zazdrosny o każdego chłopaka w twoim otoczeniu, zdarzało się czasami, że potrafił pobić twego kuzyna, gdyż ten w jego mniemaniu, dotykał twojej dłoni w niewłaściwy sposób. Na początku udawało ci się go uspokoić, by nie robił i nie mówił głupot, lecz z czasem, gdy wasz związek stawał się coraz bardziej zaawansowany, on zaczął popadać w paranoję. Każde twoje wyjście z domu musiało być zapowiedziane dwie godziny wcześniej, do tego liczne "przesłuchania" czemu idziesz tam i z kim oraz jad długo ma cię nie być. Na początku starałaś się to jakoś od siebie odpychać i z uśmiechem na twarzy mówiłaś mu o swoich planach oraz pozwalałaś mu na kontrolę, lecz z czasem zabronił ci wychodzić  z domu, nawet po ulotkę rzuconą na wasze podwórko musiałaś iść z nim.
    -Przestań Tae! - pisnęłaś, gdy ten uderzył z całej siły klienta za wami, ponieważ zapytał cię o godzinę. Kim nie zamierzał słuchać, a wręcz przeciwnie, chciał udowodnić wszystkim, że to ty byłaś tylko i wyłącznie jego kobietą. Ostatecznie Koreańczyka zgarnęła policja, a klienta karetka, ponieważ Tae dał mu nieźle popalić. 
    W końcu nie mogłaś tak dłużej żyć, wiedziałaś, że po ślubie mogłaś zostać uwięziona w swoim własnym domu, dlatego musiałaś zareagować. Przyszłaś na kilkuminutowe widzenie z V, który nie potrafił bez ciebie wytrzymać. 
   -Koniec z nami, TaeHyung, jesteś niebezpieczny i nieobliczalny. - westchnęłaś, mając łzy w oczach, by zaraz wstać od stołu. Kim słysząc twoje słowa dostał szału i zaczął uderzać w okienko, które was rozdzielało i nawet jeśli sam był odciągany przez policjantów, to nie potrafili mu podołać, ponieważ dostał takiej siły. 
   -Jesteś moja! Znajdę cię wszędzie, nie ukryjesz się przede mną ___!
 

RM
   To co dzieję się za zamkniętymi drzwiami każdego z domów wiedzą tylko i wyłącznie jego domownicy, reszta to tylko plotki, czyjeś wizje na temat możliwych scenariuszy. Lecz są takie momenty, gdzie nawet mur domu zaczyna przepuszczać liczne krzyki, płacze, wyzwiska, czy awantury. Z czasem dom ten staje się cholernie przepuszczalny, lecz mimo tego, czasem mało kto jest na tyle odważny by komuś pomóc, nawet jeśli już na sto procent wie, co dzieje się za zamkniętymi drzwiami domu. 
    W twoim przypadku było podobnie, NamJoon od jakiegoś czasu zaczął nadużywać wszelkiego rodzaju używek bez większego powodu, a z racji tego, że był byłym policjantem wzbudzał respekt w okolicy. A przynajmniej ten pozorny, Dlatego nawet jeśli było słychać awantury zza drzwi to nikt nie reagował, bo się bał, bo uważał, że to nie jego sprawa. Lecz to właśnie w tych momentach kochani sąsiedzi jak nigdy powinni wepchnąć swoje nosy w nie swoje sprawy, lecz w tym przypadku było niestety inaczej. Byli wyjątkowo głusi i ślepi.
   W tym przypadku nie było mowy o naprawie związku, psychiki jednej jak i drugiej osoby, a każda awantura tylko uświadamiała ci, że to zachodziło coraz dalej. Że z dnia na dzień mogło być znacznie gorzej, zważywszy na to, że twój mąż był byłym policjantem i miał pozwolenie na broń. W końcu stróżem prawa jest się do końca życia, prawda? 
   Pewnego wieczoru po głośnej kolacji pełnej wyzwisk i gróźb, NamJoon nie wytrzymał ze wściekłości i po prostu chwycił strzelbę. Odbezpieczył ją bez żadnych zahamować i wymierzył prosto w twoją bezbronną osobę. Atmosfera zrobiła się tak ciężka, że nawet moment, w którym ogląda się najstraszniejszą scenę w horrorze nie czuje się czegoś takiego.
    -Kochanie, porozmawiajmy. - wyszeptałaś, cofając się powoli w stronę kuchni.
   -O czym ty chcesz kurwa gadać, co? Że nam się nie układa? Wiem. Że masz innego? Wiem. Że uważasz mnie za śmiecia? To też kurwa wiem! - warknął, unosząc lufę broni na tyle wysoko, że jeden strzał, a w twojej głowie pojawiłaby się dziura.
   -N-Nie prawda... D-Da się naprawić, wszystko. - wyszeptałaś przerażona, gdy za swoimi plecami wyczułaś meble, które skutecznie zasłoniły ci drogę ucieczki. Kim patrzył na ciebie przez chwilę w milczeniu, mając lekko przymrużone i przekrwione oczy, wyglądał jakby się nad czymś mocno zastanawiał.
    -Spieprzaj... No, spieprzaj stąd! - wrzasnął, a ty nie czekając ani sekundy uciekłaś z domu zalana łzami. Wiedziałaś, że się wahał, lecz ostatecznie pozwolił ci żyć, czy wrócisz? Tak, lecz tylko po swoje rzeczy.
 

JUNGKOOK
    Są takie momenty w życiu człowieka, zwłaszcza tego słabego, gdzie coś zaczyna brać nad nim górę, coś nim rządzi i nawet jeśli chce się wyrwać, to jest bezbronnym niewolnikiem, czekającym albo na szybki ratunek, albo na szybki koniec. Takim niewolnikiem uzależnienia stał się Jungkook, młody, przystojny Koreańczyk, który zaczął zapuszczać się w świat wirtualny. Technologia na tyle była już rozwinięta, że wystarczyło ubrać zwykłe gogle, by poczuć się jak w grze, emocje a czasem nawet zapach jeśli byłeś wciągnięty wyjątkowo mocno. Jeon był na tyle słaby, że gry wzięły nad nim górę, z czasem przestać odróżniać świat wirtualny od tego normalnego co przejawiało się nie tylko agresją fizyczną, lecz także psychiczną. A z racji tego, że Jeon był zagorzałym gamerem, miał swoją jedną jedyną, ukochaną grę, gdzie wcielał się w rolę niezniszczalnego wręcz bosa mafijnego, mającego władzę nie tylko nad światem, lecz także nad kobietami. Byłaś jego dziewczyną, dlatego to ty obrywałaś z wszystkich najmocniej, musiałaś być mu posłuszna, ponieważ każda twoja decyzja na "nie" kończyła się sinym okiem. 
     Chłopak z czasem już nawet nie potrzebował TV, czy komputera, by czuć się jak w grze. Jego choroba postąpiła tak szybko i zwinnie, że zajęła całe jego ciało i umysł. Niczym robot był kierowany fałszywymi wizjami, które utwierdzały go w błędnym przekonaniu, że naprawdę był kimś z tej gry. 
     Doszło do tego, że chłopak zamykał cię na klucz w pokoju bez możliwości wyjścia, może czasem do łazienki, bo to jeszcze rozumiał. Lecz już żaden inny próg w domu nie mógł być przekroczony przez twoją osobę, wszelkie zakupy robił Kook przez laptopa, dlatego wasza dwójka nawet nie wychodziła z domu. Bo po co? 
    Pewnego wieczoru tuż po jego grze, słyszałaś głośne i ciężkie kroki, pod nosem nucił melodię na tyle głośno, że mogłaś ją doskonale usłyszeć. Wiedziałaś, że jeśli z jego ust wydobywa się taki dźwięk, to znaczy, że musiałaś zgadzać się na wszystko, dlatego dziękowałaś sobie w duchu, że chłopak zapominał schować klucz i zamknęłaś się w pokoju od środka. Lecz nawet drewniane wejście nie było w stanie go powstrzymać, ponieważ wyważył drzwi wściekły i ruszył na ciebie prędko. Lecz głośne BANG!, które rozbrzmiało w przyciemnionym pomieszczeniu uświadomiło ci, ze miałaś szanse uciec. Policja była zawiadomiona, dlatego pozostało ci tylko i wyłącznie na nich czekać, by zabrali rannego Jeona, a ciebie uratowali z rąk byłego oprawcy.

JIN
   SeokJin z pozoru wydawał się być spokojnym, miłym i kochającym mężczyzną, którego marzeniem było założyć rodzinę. Fakt, z tym ostatnim można było się zgodzić, lecz wcześniejsze jego rzekome zalety, były tylko maską, ubieraną w momencie, gdy musiał się z tobą pokazywać publicznie. W domu stawał się arogancki, pyskaty tak pewny siebie, że było to wręcz obrzydzające, narcyz nad narcyze. 
    Nie było dnia ani nocy, gdzie potrafił siedzieć cicho i spokojnie, by w skupieniu oddać się jakiejś wykonywanej przez siebie czynności. Każde twoje zachowanie, podjęte decyzje, czy nawet zrobioną przez ciebie rzecz musiał skomentować. Oczywiście komentarze te były pełne drwiny, sarkazmu, wrednoty w czystej postaci. Znęcał się nad tobą psychicznie od prawie samego początku, sprawiał, że twoja samoocena gwałtownie spadła w dół, że nie potrafiłaś zrobić nic już samodzielnie, ponieważ bałaś się jego spojrzenia i słów. 
     Z czasem twój stan zrobił się na tyle poważny, że zaczęłaś się samookaleczać co również nie umknęło uwadze Panu Wiecznie Perfekcyjnemu, dlatego nawet to, było jego powodem do drwin. Z dnia na dzień było już widać, że z twoim stanem było coraz gorzej a Jin tak jakby upijał się tym widokiem. Na szczęście twoja rodzina czujna i zawsze w porę, wyciągnęła cię z tego toksycznego związku a SeokJina pozwała w sądzie o znęcanie się psychiczne. Jednak nawet w sali rozpraw nie potrafił się powstrzymać od komentarzy pod twoim adresem, przez co z marszu wygrałaś sprawę, a mężczyzna osadzony w więzieniu na trzy lata. Składał apelacje, lecz nawet w nich umieszczał różne przykre słowa, co tylko utwierdzało sąd jak i ciebie, że Kim był po prostu chory psychicznie. 
~ ~ 
Dawno nie było reakcji, więc myślę, że to dobra decyzja, by coś takiego dodać. 
Na pomysł wpadłam spontanicznie, więc mam nadzieję, że dało się to dobrze czytać.
Nie wiem kiedy będą kolejne posty, dlatego nie zadawajcie mi takich pytań. 
Pojawią się kiedy się pojawią. 
MILE WIDZIANE KOMENTARZE 

Obserwatorzy