czwartek, 22 sierpnia 2019

#126 Reakcja BTS Gdy są o ciebie zazdrośni

7 komentarzy:
Hej
  Przybywam do Was kolejny raz z reakcją i tak samo jak wcześniej, są to zachowania chłopaków z BTS. Zachęcam Słoneczka do zaglądania zakładki z Ankietą (dla tych, którzy są nowi lub tego jeszcze nie wypełnili) oraz do zakładki z pytaniami jeśli jakieś macie, rzecz jasna.
   Ostrzeżenia: Są to reakcje, z którymi się jeszcze nigdy nie spotkałam. O co mi chodzi? Tutaj zachowanie chłopaków będzie dalekie od ideału. Chciałam spróbować czegoś innego, myślę, że zazdrość potrafi się objawiać w różnych postaciach, prawda?
Nie przedłużając...
  Zapraszam 
~***~ 

JIMIN
   Chłopak naprawdę cenił sobie taką wartość jak miłość, dlatego w momencie, gdy zostałaś jego dziewczyną starał się pielęgnować waszą relację. Ufał ci, a ty jemu, lecz bywały momenty gdzie mimo wszystko nie potrafił pohamować swojej zazdrości, zwłaszcza, gdy był w trasie i nie mógł cię pilnować. Mimo że JiMin był raczej kulką szczęścia i chodzącej miłości, potrafił zmienić się w nieco brutalnego i gotowego do ataku faceta, który za cel obrał sobie ochronę swojej kobiety. Był na tyle pochłonięty uczuciami, że powoli tracił swój trzeźwy osąd, stając się bardziej podejrzliwym w różnych sprawach. 
   Wieczorem po ciężkiej próbie, Park wszedł do garderoby chłopaków, gdzie zastał cię w towarzystwie jednego ze stylistów. Brunet jak na zawołanie napiął mocno swoje ciało i przygryzł mocno swoją dolną wargę, jego małe dłonie zacisnęły się w pięści świadcząc o jego narastającej złości. 
   — Kotku, czy ja wam czasem kurwa nie przeszkadzam? — wychrypiał, podchodząc do was tak szybko, że sama byłam tym faktem zaskoczona. Jego twarz wcześniej roześmiana wtedy już wyrażała tylko i wyłącznie nie ukrywany gniew pomieszany ze zmęczeniem po treningu. 
   — Oppa, nie mów tak. Ja tylko rozmawiałam o waszej jutrzejszej sesji— szepnęłaś niepewnie, czując bolesny uścisk na nadgarstku, którego sprawcą był nie kto inny jak twój chłopak. 
   — Tak? Bo ja mam wrażenie, że się śliniliście do siebie — wycharczał zaczynając przy tym ciężko oddychać, przytuliłaś się do niego z przerażenia widząc, że był gotów do ataku, a to mogło się skończyć skandalem. 
   — Nie, jestem tylko twoja, oppa — Wtuliłaś się w jego umięśnione i mokre ciało, czując jak jego mięśnie powoli zaczynały się rozluźniać. 
   — Tak, tylko i wyłącznie MOJA — zaakcentował ostatnie słowo mocno i stanowczo obejmując cię w pasie. 

SUGA
   Każdy doskonale zdawał sobie sprawę z tego jaki YoonGi miał charakter i również wszyscy wiedzieli, że ciężko mu będzie znaleźć kogoś, kto byłby go w stanie pokochać. Lecz ku zaskoczeniu wszystkich znalazł swoją miłość życia, ciebie. Min należał do tego typu chłopaków, którzy byli wierni aż po grób, kochali mocno i szczerze swoją ukochaną, lecz jego charakter był trudny. Bywały momenty gdy potrafił być niesamowicie chamski i wulgarny w stosunku do ciebie, lecz zaraz szybko się zmieniał i przepraszał cię za swoje nieprzemyślane słowa. 
   Chyba większość z nas zdaje sobie sprawę, jak potrafi kochać osoba, która jest pełna szczerej miłości, i która nigdy nie była kochana, prawda? YoonGi własnie był taką osobą, więc w momencie gdy również go pokochałaś i stałaś się jego dziewczyną, Koreańczyk chciał cię zatrzymać przy sobie za wszelką cenę. Był niczym filmowi stalkerzy i wcale się tego nie wstydził, uważał, że takie śledzenie, podglądanie, i kontrolowanie ciebie było zupełnie na miejscu i czymś jak najbardziej normalnym. 
   — Aish cholera, gdzie ona jest? — mruknął zniecierpliwiony pod nosem, siedząc za kierownicą swojego granatowego volvo. Od dziesięciu minut się spóźniałaś, a chłopak cholernie tym faktem zły, siedział jak na szpilkach na parkingu tuż przed twoim uniwersytetem, gdzie studiowałaś medycynę. — Ma pięć minut, jak się nie pojawi, obiecuję, że rozpierdolę ten budynek. — wycedził przez zęby, ściskając swoimi bladymi dłońmi kierownicę. W pewnym momencie dostrzegł cię w towarzystwie przystojnego i wysokiego Koreańczyka, którego kompletnie nie znał. Twój uśmiech skierowany do studenta obok sprawił, że YoonGi wyszedł z samochodu niczym z procy i szybkim krokiem skierował się w twoją stronę. 
   — Czy ja o czymś nie wiem? — wymruczał, patrząc to na ciebie to na zaskoczonego widokiem YoonGiego, studenta. 
   — To mój przyjaciel, Lee — powiedziałaś spokojnie, lecz z nutą nie pokoju w głosie. 
   — Gówno mnie obchodzi kim on jest, czaisz? Mówiłem ci chyba ze sto razy, że masz kumplować się jak już to tylko z chłopakami z zespołu, z nikim więcej. A ty? Czy ja kurwa mówię po chińsku?! — rozgniewany? Nie, to chyba był znacznie wyższy poziom wkurwu, ponieważ Min jak nigdy szarpnął cię za rękę tym samym przyciągając do siebie. 
   — C-co ty robisz? — pisnęłaś przerażona, gdy zamknął cię w samochodzie uprzednio wyjmując spod siedzenia granatowy, wojskowy scyzoryk.
   — Joker'a nikt nie pokocha, hm? — zaśmiał się i szybkim krokiem skierował się w stronę studenta. 


  J-HOPE
   HoSeok zawsze był dobrym i uprzejmym mężczyzną, który starał się wszystkim pomagać na tyle ile był w stanie, lecz jak każdy z nas i on miał swoją mroczną stronę, która objawiała się wtedy, gdy był zazdrosny o swoją żonę, którą byłaś ty.
   Byłaś z zawodu stylistką i pracowałaś w jednej z większych korporacji, ubierałaś modeli, aktorów jak i idoli dlatego miałaś dużą styczność z mężczyznami, czy tego chciałaś, czy też nie. Do pracy zawsze odprowadzał cię J-Hope, który zawsze czujnie obserwował innych facetów kręcących się wokół ciebie co naprawdę mu przeszkadzało. Z racji tego, że i on wciąż był idolem, miałaś z nim kontakt od czasu do czasu, gdy miał mieć sesję zdjęciową z chłopakami.
Pewnego późnego popołudnia, gdy pracowałaś w towarzystwie BTS doszło do poważnego incydentu, który ostatecznie stał się bardzo szybko rozpowszechnionym skandalem. Co się stało? Gdy chłopcy byli już gotowi do sesji udali się na plan zdjęciowy, gdy tylko to uczynili w twoim towarzystwie pojawił się nowy asystent, który parę dni temu został ci przydzielony. Z uśmiechem na twarzy przytulił cię i podał ciepłą kawę, gdy Jung tylko to zauważył wpadł w dosłowny szał. Podszedł do was tak szybko, że nawet go nie zauważyłaś, dopiero głośny jęk i huk roztrzaskanego krzesła uświadomił ci, co zaszło.
   — Jeszcze krok, a pożałujesz! — HoSeok trzymał w dłoni nogę od krzesła, która została mu tuż po tym, gdy uderzył nim niczego świadomego asystenta. Dwudziestolatek ostatecznie trafił do szpitala, gdzie założono mu pięć szwów, a Jung przepłacił to zachowanie papierami rozwodowymi, które wręczyłaś mu kilka dni później.

RM
   NamJoon był bardzo inteligentnym mężczyzną, który nigdy nie postępował pochopnie w większości przypadków jego czyny były przemyślane, lecz w momencie, gdy zobaczył cię w ramionach innego rozum mu całkowicie przyćmił gniew. Nie chciał się bić, bo nie był na tyle silny, nie zamierzał robić ci awantur, bo nie chciał byś się go bała. Dlatego postanowił wejść na nieco inny tor i posunąć się do innego zachowania. 
   Od kilku dni szantażował chłopaka, którego widział w twoim towarzystwie, w listach kazał mu wyprowadzić się z Seulu oraz podjąć się innej pracy, ponieważ wiedział, że przebywał w tym samym budynku co ty. Gnębił go dniami i nocami wysyłając mu puste sms'y z nieznanych numerów, anonimowe listy i głuche telefony. W końcu chłopak pchnięty strachem o własne zdrowie jak i życie ostatecznie opuścił Seul, a nawet Koreę.
   — Nie uwierzysz co się stało oppa — Usiadłaś na kolanach swojego chłopaka. — Mój kuzyn wyprowadził się do Kanady!
   — Nie rozumiem, jaki kuzyn?
   — Ten co ze mną pracował, no wiesz, ten wysoki blondyn co widziałeś go na zdjęciach, które sobie z nim nie dawno zrobiłam — Westchnęłaś cicho, dodając na koniec. — Przykro mi, bo naprawdę umilał mi czas w tej nudnej pracy.
   — Zawsze masz mnie, mała — Ucałował cię w głowę i wtulił w siebie czule. Czy miał wyrzuty sumienia, że zniszczył karierę twojemu kuzynowi? Nie, ani trochę, bo wychodził z założenia, że nawet ktoś taki może stanąć wam na drodze do wspólnego szczęścia.

JIN
   Kim również należał do raczej spokojnych mężczyzn, którzy nie podejmowali pochopnych decyzji, lecz on w porównaniu do NamJoona, nie potrafił się pohamować, gdy szarpały nim gniew i zazdrość. Takim przykładem mogłaby być chociażby sytuacja na lodowisku.
   Jeździłaś sobie spokojnie z SeokJinem po lodzie trzymając się za dłonie i śmiejąc się od czasu do czasu. Byliście prawie nie rozłączni i kochaliście się szczerze oraz mocno, lecz Kim mimo wszystko zawsze obawiał się, że zostawisz go ze względu na ciągłe bycie idolem, czy dla faceta, który miały dla ciebie znacznie więcej czasu niż on. Dlatego zawsze gdzieś tam w podświadomości obawiał się o waszą wspólną przyszłość. 
   — Omo!— pisnęłaś zaskoczona w momencie, gdy niespodziewanie wjechał w ciebie mężczyzna, który zbyt rozpędzony nie potrafił przed wami wyhamować. Upadł na ciebie całym swoim ciałem przez co wasze usta się zetknęły, co można było porównać z wyjęciem zapalnika z bomby. Kim gdy tylko to zobaczył jak zawsze był spokojny tak w tamtym momencie dosłownie dostał szału. Ogarnęła go jakaś magiczna siła, ponieważ dosłownie podniósł faceta za kurtkę i spodnie, by zaraz z całej siły rzucić nim o ścianę, która odgradzała lodowisko od strefy wypoczynkowej. Pisnęłaś przestraszona widząc i słysząc tylko głuchy jęk oraz krew, która leciała z ust tamtego nieznajomego. Jin tym rzutem dosłownie wybił zęba przypadkowemu facetowi.
   — Coś ty zrobił?! Co ci do cholery odbiło?! — wrzasnęłaś przestraszona takim zachowaniem u swojego chłopaka. SeokJin niczym zaklęty chwycił cię bez słowa za dłoń i powrócił do jazdy na łyżwach kompletnie ignorując tamtego gościa jak i tłum, który zebrał się wokół niego.

JUNGKOOK
   Guk w porównaniu do dwóch poprzednich chłopaków, byłby raczej porywczy i zawsze przegrywałby z nagłymi emocjami, które najczęściej sprawiały mu problemy, ponieważ była to złość i gniew. Brunet uczęszczałby na siłownię, ponieważ chciał wyglądać dla ciebie i fanów naprawdę męsko, dlatego miałby również dużo siły. On również byłby o ciebie zazdrosny praktycznie non stop, nawet gdy rozmawiałaś zbyt dużo i długo z chłopakami z jego zespołu, zaczynałby się stawać podminowany co często kończyło się waszą kłótnią. 
   Pewnego razu byłabyś z nim na małej randce w parku, gdzie jedlibyście razem watę cukrową od czasu do czasu okazując sobie sporo czułości. Jednak zawsze, gdy obok was przechodził jakiś chłopak, w głowie Jeona zapalała się czerwona lampka, która informowała go o możliwym wrogu w postaci twojego adoratora. Chłopak uważał cię za ideał i według niego byłaś najpiękniejszą kobietą na Ziemi, dlatego też zdawał sobie sprawę, że na pewno każdy facet się za tobą oglądał (nawet jeśli nie zawsze tak było).
   — Oppa idę po jeszcze jedną watę, a ty chcesz?
   — Nie kochanie, ale kup sobie tyle wat ile tylko chcesz. Oppa tu na ciebie zaczeka — Posłał ci swój uroczy, nieco króliczy uśmiech i usadowił się wygodnie na ławce. Oczywiście nie odrywał co ciebie swojego wzroku będąc gotowym do możliwej konfrontacji z jakimś chłopakiem. I wcale nie musiał długo czekać, ponieważ gdy tylko stanęłaś przy stoisku z małymi słodkościami, zaraz obok ciebie pojawił się również nieznajomy. Brunet spiął się i przyglądał wam się uważnie wypychając swój policzek od środka  co było oznaką tego, że już był bardzo zazdrosny, lecz w momencie, gdy tylko tamten facet się o ciebie nieco otarł, poczuł nagłą złość. Jak z procy ruszył w twoim kierunku, odepchnął od ciebie nieznajomego i przerzucił cię przez ramie przez co mogłaś dokładnie wyczuć jego twarde mięśnie, które napięły się pod wpływem gniewu. 
   — Ale oppa, moja wata cukrowa!
   — Gówno mnie obchodzi ta wata, gdy widzę, że tamten facet cię macał! 
   — Zapłaciłam już za nią, no...
   — Kupię ci milion takich słodkości jak tylko będę miał pewność, że jedyny facet w twoim otoczeniu to ja! — warknął wściekły nie na żarty i podrzucił cię tylko nieco dając ci do zrozumienia, że jeszcze jeden taki sprzeciw, a skończy się na głośnej kłótni.

V
   TaeHyung bywał zazdrosny bardzo rzadko, ponieważ ci ufał, jednak bywały momenty gdzie naprawdę nie mógł się powstrzymać, widzą cię radosną u boku innego mężczyzny. Już raz zerwałaś z nim z powodu ogromnej zazdrości, dlatego po ponownym twoim powrocie starał się hamować na tyle ile mógł. 
   — Nie wierzę, no cholera nie wierzę — mruknął pod nosem wściekły i zszokowany, gdy ukradkiem przeglądał twoje wiadomości na komórce, co robił prawie każdego wieczoru, gdy brałaś prysznic. Ufał ci, lecz nie potrafił się powstrzymać przed przeglądaniem twoich skrzynek pocztowych, czy wiadomości na komórce.
   —Kim! — krzyknęłaś, przyłapując go na czymś czego nie powinien robić. Wyrwałaś mu komórkę z dłoni, że zahaczając przez przypadek o guzik u jego koszuli, sprawiłaś tym ruchem, że na rękawie pojawiła się dziura.
   — Zdradzasz mnie, prawda?! Wyjaśniło się! — Wstał gwałtownie z łóżka i oparł cię mocno o ścianę, patrząc na ciebie z takim chłodem, że po twoim ciele przeszły dreszcze.
   — Tak? A z kim, bo sama nie wiem!
   — A co z tym, z którym piszesz, co?!
   — To mój klient idioto! Pracuje przy organizacji ślubów do cholery! - warknęłaś i upchnęłaś go mocno tym samym odsuwając go od siebie. — Napisał mi swoją mowę, którą chciał wygłosić na uroczystej kolacji, pytał, czy się nadaje!
   — Od kiedy bawisz się w doradzenie obcym facetom, co?
   — Odkąd zdałam sobie sprawę, że mój facet to tylko tępy, zazdrosny palant!
   — Słucham?! Co powiedziałaś?!
   — Nie dość, że tępy to i głuchy — Widziałaś doskonale, że z każdym takim słowem na twarzy chłopaka pojawiała  się większa złość, lecz wiedziałaś również to, że nie zrobi ci nic złego. — Dałam ci szansę, ale nie potrafiłeś jej wykorzystać, dlatego koniec z nami.Wynoś się z mojego domu!
   — Zmuś mnie.
   — Proszę bardzo — warknęłaś wypychając Kima siłą za drzwi, by zaraz mocno je za nim zamknąć. Koreańczyk nie dawał za wygraną i z całej siły uderzał w drzwi zdając sobie sprawę, jaki błąd popełnił.

~***~
I tym oto sposobem dobrnęliśmy do końca reakcji.
Co o niej sądzicie? Zdziwiło kogoś możliwe zachowanie chłopaków?
Koniecznie pozostawcie po sobie opinię, Słoneczka!

piątek, 16 sierpnia 2019

#125 Reakcja BTS Gdy widzą jak palisz papierosa/Gdy słyszą jak przeklinasz

2 komentarze:
Hej
   Przybywam do Was z kolejną reakcją. Nie wiem, czy to Słoneczko tu jest, ale jest to reakcja, o której kiedyś pisano mi propozycję. Nie pamiętam, czy było to Słoneczko podpisane, czy też nie. Jednak po długim czasie postanowiłam spełnić prośbę i oto reakcja!
Dedykacja: Dla Słoneczka, które napisało prośbę o taką pracę
  Ostrzeżenia: Wulgaryzmy
Nie przedłużając
   Zapraszam
*~~*
J-HOPE
   HoSeok szykował się na wywiad w garderobie chłopaków, reszta gotowa już do odpowiadania na pytania czekała na niego spokojnie za drzwiami, gdzie jak zawsze rozmawiali i śmiali się z suchych żartów Jina. Jednak ty tego wieczoru byłaś bardzo nabuzowana, pokłóciłaś się ze swoim szefem, który jednocześnie był twoim przyjacielem przez co chodziłaś od kąta w kąt nie mogąc się uspokoić. Byłaś dość wybuchową dziewczyną ze silnym charakterem, dlatego gdy nie miałaś się na czym wyżyć, bywałaś bardzo przez to agresywna w słowach i czynach. 
   — Cholerny skurwysyn — warknęłaś już nie mogąc się powstrzymać i rzuciłaś komórką o skórzaną kanapę. Nie miałaś pojęcia, że przez uchylone drzwi widział cię i słyszał twój chłopak, który jak długo z tobą był, nie słyszał od ciebie takich słów.
   — Ekhem — odchrząknął i spojrzał na ciebie z takim wyrazem twarzy, że sama poczułaś dziwne dreszcze. Jung był optymistycznym i miłym chłopakiem, lecz gdy był zły - a bywał bardzo rzadko - to również czasami nie szczędził słów. Doskonale wiedziałaś, że po wywiadzie gdy wrócicie do swojej sypialni dostaniesz sporę reprymendę od swojego chłopaka, który nie tolerował wulgaryzmów, a tym bardziej nie tolerował ich w swoim towarzystwie.

 SUGA
   Od pół roku byłaś dziewczyną YoonGiego, nie mieliście przed sobą żadnych tajemnic, ponieważ obydwoje uważaliście, że szczerość to zdecydowana podstawa w związku zaraz po zaufaniu. Jednak mimo wszystko Koreańczyk nie wiedział jednego, a mianowicie tego, że paliłaś papierosy. Nie byłaś typowym palaczem, ponieważ wiadomo, że chłopak wyczułby już na pierwszym spotkaniu, jednak paliłaś w momencie, gdy byłaś niesamowicie zestresowana lub wściekła do granic możliwości. 
   Stałaś późnym wieczorem na balkonie popalając ukradkiem papierosa, od paru dni chodziłaś niesamowicie zestresowana, ponieważ niedługo miałaś mieć egzaminy kwalifikacyjne, a z racji tego, że bardzo ci na nich zależały to chodziłaś spięta niczym struna. Zostawiłaś uchylone na balkon drzwi, ponieważ chciałaś słyszeć, gdy Min wróci do pokoju po kąpieli. Niestety byłaś na tyle pochłonięta dymem z papierosa i swoimi problemami, że nie usłyszałaś wchodzącego do pokoju chłopaka.W momencie, gdy Koreańczyk zobaczył cię z używką, poczuł złość i lekką odrazę, ponieważ brzydził się tego typu rzeczami. Stanął więc za tobą i założył ręce na klatce piersiowej, mrucząc głębokim pełnym złości głosem.
   — Szczerość, tak? — Odwróciłaś się gwałtownie w jego stronę widząc czystą i szczerą wściekłość na jego bladej twarzy. 
   — Och, to nie tak oppa. J-ja, um — Urwałaś na chwilę, po czym wyrzuciłaś niedopałek i kontynuowałaś. — Nie palę jak normalni palacze tylko w momencie, gdy jestem zestresowana. Wiesz, że mam egzaminy i chodzę spięta nie mogąc sobie poradzić ze stresem. Jestem z tobą szczera, naprawdę. Palę z doskoku, nie cały czas.
   — Szczerze? Gówno mnie to obchodzi T.I. Masz to rzucić jasne? Jeśli jesteś zestresowana aż do takiego stopnia, to przyjdź do mnie, a ja jakoś ci pomogę. Szkodzisz swojemu zdrowiu tylko tym świństwem — Spojrzał na ciebie surowym wzrokiem i dodał na koniec. — Myślę, że dziś będziemy spać osobno. Nie chce wdychać tego smordu z fajek — Po tych słowach odwrócił się na pięcie i zostawił cię zszokowaną na balkonie, sprawiając, że jeszcze bardziej się zestresowałaś niż dotychczas.

JIN
   SokJin wychował się w rodzinie, która nie respektowała żadnych używek, a przynajmniej nie ich częstego i długiego konsumowania, dlatego już od najmłodszych lat sam zaczął również tak myśleć. Od półtorej roku byliście narzeczeństwem, znaliście się na wylot, więc każde z was wiedziało na co stać drugie. 
   Jednak pewnego dnia Jin doznał niemałego szoku, jak nigdy wrócił wcześniej do domu i zamiast zastać cię w radosnym humorze, cieszącą się z widoku narzeczonego, usłyszał tylko jedno, głośne.
   — Kurwa mać! — wrzasnęłaś rozdrażniona, gdy nie mogłaś się wcisnąć w swoje ulubione spodnie, ponieważ nieco ci się przytyło. Kim rozszerzył swoje oczy do granic możliwości jednak zaraz po kilku sekundach zmrużył je pełen gniewu i niczym z procy wyszedł do góry, stawiając na schodach głośne, ciężkie kroki. 
   — Co to miało być do cholery, co?! Jak ty się wyrażasz młoda damo?! Czy ty w ogóle zdajesz sobie sprawę z tego jak wulgarnie się odezwałaś?! — Jego klatka unosiła się szybko z powodu narastającej złości, a fakt, że nie przejmowałaś się jego słowami dodał tylko oliwy do ognia. — Jesteś kobietą i nie powinnaś się tak odzywać, rozumiesz? W dodatku jesteś moją przyszłą panią Kim, a ja nie zamierzam respektować takich odzywek pod swoim dachem!
   — Mieszkasz u mnie SeokJin — syknęłaś, naciągając na nogi swoje nieco poplamione dresy. Nim brunet wyszedł zdążyłaś tylko zobaczyć i usłyszeć jak pełen gniewu uderza pięścią w ścianę i bez słowa wychodzi z waszej sypialni. Nie przejmowałaś się tym, że był wściekły, a tym bardziej faktem, że przeklnęłaś. Byłaś dorosłą kobietą, która mogła robić to, na co miała ochotę.

RM
   NamJoon był twoim bliskim, najlepszym przyjacielem,  który zawsze starał się pomagać ci na każdy możliwy sposób, jednak jak zawsze bywały momenty, gdzie jego pomoc była po prostu niemile widziana. 
   Od samego rana przytrafiały ci się złe lub przykre rzeczy przez co chodziłaś wściekła nie pragnąc, by ten dzień zakończył się jak najszybciej, ponieważ byłaś zmęczona już  kłótniami z rodziną i znajomymi. Jednak gdy Słońce chyliło się ku nocy, zaczęłaś kłótnie z RM, który zszokowany twoim zachowaniem starał ci się przemówić do rozsądku najspokojniej jak tylko sam potrafił. 
   — Pierdol się! — wrzasnęłaś i upchnęłaś mocno blondyna, który stanął jak wryty na środku pokoju, patrząc na ciebie w kompletnym szoku. Doskonale zdawałaś sobie sprawę z tego, że twoje słowa i czyny względem przyjaciela były nie na miejscu i go na pewno uraziły, lecz byłaś już w takim stanie, że miałaś to naprawdę gdzieś.
   — Po pierwsze; Staram ci się pomóc i jakoś cię pocieszyć, więc proszę, nie odpychaj mnie ani słownie, ani psychicznie, bo to tylko pogarsza sprawę. Po drugie; Nie odzywaj się do mnie takim tonem i takimi słowami, rozumiesz? Jestem twoim przyjacielem, co nie oznacza, że będę również twoim workiem treningowym. Sam miewam naprawdę kiepskie dni, ale ani razu nie powiedziałem ci takich słów. Nawet nie zamierzam, dlatego jeszcze raz proszę, nie odnoś się do mnie w taki sposób. — powiedział poważnie i spokojnie, lecz doskonale widziałaś, że nim również szarpały nerwy i że było mu cholerne przykro, że zachowałaś się w taki sposób. Zwłaszcza, że lider kochał cię i chciał za wszelką cenę umilić ci ten przykry dzień. 

JIMIN
   JiMin zawsze należał do czułych i bardzo wyrozumiałych chłopaków, bardzo rzadko wdawał się z tobą w jakiekolwiek kłótnie, lecz widząc cię palącą przy samochodzie, nie potrafił pohamować swojego nagłego gniewu.
   — Od kiedy się trujesz? I dlaczego to robisz, huh? — Jego spojrzenie było przepełnione złością i rozczarowaniem, a wcześniej dobry humor prysł niczym bańka mydlana.
   — Od kilku dni, sama nie wiem kiedy się w to wciągnęłam — Wzruszyłaś ramionami i wyrzuciłaś peta do pobliskiego kosza. — Jedziemy?
   —Masz to rzucić, rozumiesz? Nie chcę byś w przyszłości zachorowała na jakąkolwiek chorobę, której powodem będą papierosy. Doskonale wiesz jakie to jest świństwo.
   — Są gorsze używki Park, wiesz? 
   — Ale mnie teraz interesuje TA używka — mruknął zły i złapał cię za dłonie, przyciągając do siebie. — Pomogę ci to rzucić, nie wiem jeszcze jak, ale pomogę. Naprawdę nie chce byś paliła jakiekolwiek świństwo.
   — Jestem dorosła JiMin, nie możesz mi zabronić tego lub tamtego, to ja podejmuje decyzję.
   — Ale jesteśmy razem od dłuższego czasu i są takie momenty kiedy powinnaś jednak posłuchać swojego mężczyzny, zwłaszcza kiedy ten chce tylko i wyłącznie twojego dobra. — westchnął nie ukrywając swojego rozczarowania twoimi słowami jak i zachowaniem.

JUNGKOOK
   Mimo że JeongGuk to najmłodszy chłopak w BTS to on byłby tym, który najbardziej nie potrafiłby zrozumieć faktu, że jego dziewczyna pali. Byłby najbardziej surowy i najbardziej wymagającym chłopakiem, dlatego w momencie, gdy zobaczył cię z papierosem w ręku, jego twarz momentalnie spoważniała. Koreańczyk od razu wyrzuciłby ci papierosa z dłoni, a paczkę dosłownie zgniótł w dłoni, będąc tak wściekłym jak jeszcze nigdy w życiu. 
   — Co ty robisz do cholery, Guk?!
   — To raczej ja powinienem zapytać, co ty robisz T.I! Dlaczego do jasnej cholery używasz tego świństwa? 
  — Jestem dorosła i mogę palić, poza tym nie możesz mi niczego zabronić! Ja ci nie zabraniam pić alkoholu na imprezach BTS!
  — Ja piję od czasu do czasu, a nie tak jak ty! Palisz codziennie, prawda? 
  — Nawet jeśli to co? Rzucisz mnie? — prychnęłaś głośno, patrząc na niego z wyraźną wściekłością.
  — Nie, po prostu pomogę ci to rzucić.
  — A jeśli tego nie chcę, to co?
  — To sprawię, że zechcesz. — mruknął coraz bardziej podminowany, lecz w tym samym momencie odsunęłaś się od niego, mówiąc poważnie.
   — Jeśli nie potrafisz uszanować we mnie tej jednej rzeczy to oznacza, że mnie nie kochasz. Nie będę robić tego co ty chcesz, nie na tym polega związek. Do niczego nie masz prawa mnie zmuszać, dlatego się lepiej zastanów nad swoim zachowaniem.
   — Trujesz siebie i ludzi dookoła, zdajesz sobie z tego sprawę?!
   — W takim razie zerwijmy, dla TWOJEGO bezpieczeństwa, Guk — Upchnęłaś go mocno i wyminęłaś, ostatecznie głośno zamykając drzwi. Jeon tylko patrzył za tobą wściekły i jednocześnie zrozpaczony, że przez taką głupotę może naprawdę cię stracić.

V
   Tego dnia umówiłaś się ze swoim chłopakiem na wypad do kina, a potem na jakieś pyszne ciasto. Kim jak zawsze przyszedł nieco wcześniej, więc usiadł sobie wygodnie na krześle i zaczął przeglądać Internet w momencie, gdy ty starałaś się jak najszybciej przygotować. Jednak w pewnym momencie przez zupełny przypadek zahaczyłaś rękawem o nieco wystający gwóźdź z półki, którą jak zawsze zapomniałaś zasunąć. W momencie, gdy szarpnęłaś ręką mała szafka się przechyliła przez co twój ulubiony wazon spadł i rozbił się o panele. Nie wiele myśląc i hamując się puściłaś z ust taką wiązankę, że Kim słyszący to, dosłownie osłupiał. Nigdy nie słyszał byś wyrażała się w jakikolwiek wulgarny sposób, dlatego miał wrażenie, iż tylko się przesłyszał. Jednak on w porównaniu do reszty chłopaków nie poszedł do ciebie i nie mówił ci kazania ze względu na to, że chciał miło spędzić z tobą czas. Lecz mimo wszystko wiedział, że po randce odbędziecie poważną rozmowę na temat tych wulgaryzmów. Dlatego chłopak tylko westchnął ciężko i wywrócił oczami, jednocześnie kręcąc głową.


*~~*
I tym oto sposobem zakończyliśmy 125 piątą reakcję na tym blogu. 
Powiem tyle: Wow!
Naprawdę nie sądziłam, że napisze aż tyle równych reakcji, serio ~
Obowiązkowo zachęcam Słoneczka do komentowania, ponieważ jak wiele razy już to czytacie, to ogromna motywacja i powód do uśmiechu autorki <3

środa, 14 sierpnia 2019

#124 Reakcja BTS Gdy uczysz ich jeździć na ...

4 komentarze:
Hej
   Przybywam do Was moje Słoneczka z reakcją BTS, którą miałam dodać już jakiś czas temu, lecz nie potrafiłam jej skończyć. Dziś jednak mi się udało, więc postanowiłam ją dodać. Dawno nie pisałam takich prac, więc wątpię by było szałowo, ale postaram się nadrobić te stracone miesiące w kolejnych postach!
Ostrzeżenia: Brak
    Zapraszam
~ ~ ~
JIN
Od tygodnia planowałaś wspólny wyjazd z Seokjinem, ponieważ dawno nigdzie ze sobą nie byliście. Z racji tego, że była zimowa pora roku, postanowiłaś wyjechać z nim do domku w górach, którego właścicielem był twój ojciec. Doskonale wiedziałaś, że chłopak kompletnie nie radził sobie na nartach, a bardzo chciałaś z nim na nie iść. 
   -No chodź oppa, będzie super! - pisnęłaś radosna, klaszcząc przy tym w dłonie.
   -A jak złamię nogę? Dobrze wiesz, że niedługo zaczyna się trasa. - wymruczał niezbyt zachwycony tym pomysłem Kim, patrząc to na swoje zapięte narty to na ciebie. 
   -Zaufaj mi, będzie super, naprawdę! - ujęłaś jego dłoń mocno i powoli zaczęłaś się z nim kierować na małą górkę, gdzie chłopak miał się uczyć jeździć na nartach.
    -Aish, ja wciąż nie mam pojęcia co robię w tych butach... 
    -Nie marudź tylko mnie słuchaj. - zaśmiałaś się i ucałowałaś jego zimny policzek, by zaraz szybkim i zdecydowanym ruchem popchnąć chłopaka. Brunet nie potrafił zrobić nic innego jak tylko zacząć piszczeć kompletnie się przy tym nie przejmując, że w tamtym momencie w ogóle nie był męski. W połowie górki jedynie co jeszcze mogłaś dosłyszeć, to jego głośną i zdecydowaną groźbę. 
    -Obiecuję, że nie siądziesz na tyłku cały tydzień !

SUGA
Yoongi spędzał z tobą miły i bardzo romantyczny czas w LA, oczywiście chłopak wynajął specjalnie prywatną, małą część plaży by móc na niej z tobą spędzić spokojnie czas, z dala od fanek, czy kogokolwiek. 
    -Pojeździmy na nartach wodnych? - zapytałaś z uśmiechem,wstając z koca, na którym siedziałaś wraz z Koreańczykiem. 
    -Hm? Co? - spojrzał na ciebie wyraźnie zaskoczony. - Na czym?
    -Narty wodne, to samo co te na śniegu. - poprawiłaś bikini i ruszyłaś wolnym krokiem w stronę wody. 
    -Hej, czekaj! Potrafisz jeździć na czymś takim? - podrapał się nerwowo po karku. 
    -Mówiłam ci tyle razy oppa, że wolne spędzałam nad wodą za każdym razem, gdy byłam u dziadków. - zaśmiałaś się cicho. - Nauczę cię, hm? Chcesz?
    -Wiesz, nie sądzę by ta nauka była mi do czegoś potrzebna.
     -Okey, nie ma sprawy. - poprawiłaś włosy, dodając. - Jestem pewna, że jest wiele chłopców, którzy będą chcieli ze mną spędzić w taki sposób czas. 
     -Yah, dobra, dobra. - mruknął zły, łapiąc cię za rękę. 
Po półgodzinie starałaś się pomóc Koreańczykowi z wodnymi nartami, lecz ten nawet nie był w stanie utrzymać się wystarczająco długo na powierzchni. Co chwila z ust Yoongiego wydobywały się przekleństwa i pomrukiwania, a fakt, że od czasu do czasu chłopak ze skutera na ciebie spoglądał sprawiał, że Min miał ochotę zabrać cię do hotelu. 
     -Jeśli teraz mi się nie uda to wracamy, jasne? - spojrzał na ciebie poważny.
     -Dobrze, oppa. - ku zdziwieniu całej trójki Suga dał radę się utrzymać na wodzie tak długo, że już po kilku sekundach płynął nieco niezdarnie na nartach wodnych. Już chciał krzyknąć do ciebie pełen dumy i zadowolenia, lecz w momencie, gdy na ciebie spojrzał, stracił równowagę i runął do wody całym ciałem. Chłopak, który obsługiwał skuter nie zauważył tego i przez kilka chwil ciągnął Koreańczyka za sobą. W momencie, gdy Min położył się na piasku, mruknął. 
     -Nigdy w życiu więcej takich atrakcji. Byłem pewny, że ja tam zginę!
     -Ale i tak jestem z ciebie dumna. - ucałowałaś go ze śmiechem w czoło, wtulając się w jego mokre ciało. 

J-HOPE
   Każdy doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że będąc jeszcze nastolatką uwielbiałaś jazdę na deskorolce, byłaś w tym naprawdę dobra i często się tym chwaliłaś, ponieważ byłaś z tego dumna. Często opowiadałaś Hoseokowi o swoich nagrodach, które zdobyłaś na turniejach czasami nawet pokazywałaś mu swoje triki, pod którymi zawsze miękły mu nogi, ponieważ było to coś, co go nie raz i nie dwa szokowało. Pewnego dnia, gdy byliście na krótkich wczasach postanowiłaś, że nauczysz swojego chłopaka kilku fajnych trików na desce. 
   - Trzymaj mnie za rękę tak długo jak nie złapiesz równowagi, jasne? - spojrzałaś na niego z szerokim uśmiechem radosna, że zgodził się na krótką naukę.
   - Coś czuję, że chyba szybko jej nie puszczę - zaśmiał się nieco nerwowo, gdy chwiejnym korkiem wszedł na deskorolkę. Mimo że starał się z całych sił  to za cholerę nie potrafił się zbyt długo na niej utrzymać, a co dopiero w momencie gdy nieco się poruszał na niej do przodu. 
   - Dobrze, teraz musisz dać nogę tu, nieco do tyłu by przenieś ciężar swojego ciała i - urwałaś, ponieważ nie wiedząc kiedy J-Hope po prostu runął jak długi na chodnik. - Omo, nic ci nie jest? Hobi?
   - Kto do cholery jasnej kładzie te kamyki pod te kółka, co? - wymruczał, masując swoje obolałe plecy, patrząc to na ciebie to na deskorolkę. - Kto do cholery przykleja do deski dwa kółka? Czy nie można było wymyślić czegoś innego? 
   - Na przykład? - zapytałaś z trudem tłumiąc śmiesz, ponieważ widok takiego złego Hobiego był uroczy. Naprawdę uroczy.
   - No nie wiem... COKOLWIEK innego od tej deski będzie lepsze - fuknął, wstając chwiejnie na równe nieco obolałe nogi.
   - To może nauczę cię jeździć na rolkach, hm? 
   - Co? Ale ja nie mówiłem, że się poddaję - oznajmił, biorąc do ręki deskorolkę. - Poza tym wydaje mi się, że ta decha i tak jest bardziej stabilna niż buty z kółkami - dodał ze śmiechem, ciągnąc cię na pobliską ławkę. 

RM
   Od dziecka lubiłaś typowo chłopięce rzeczy, piłkę nożną, koszykówkę, jazdę na rowerze i motocyklu. Mimo wszystko byłaś bardzo kobiecą dziewczyną, która dzięki takim upodobaniom miała wielu adoratorów, którzy kręcili się wokół ciebie jak ćma wokół świecącej lampy. Namjoona poznałaś przypadkowo w momencie, gdy oboje wpadliście na siebie będąc na przejażdżce rowerowej. Co prawda to poznanie było nieco bolesne i dało wam kilka siniaków na ciele, lecz mimo wszystko niemal od razu znaleźliście wspólny język. 
   W wolnych chwilach gdy RM nie pracował przy tekstach, czy tez muzyce, często przychodził do ciebie do domu i tam razem spędzaliście miło czas. Mieszkałaś na obrzeżach Seulu, więc mogłaś z nim wieczorami wychodzić na krótkie spacery, czy właśnie jazdę na rowerze. Z czasem chłopak dowiedział się o twoich zamiłowaniach, a on, zakochany w tobie po uszy pragnął ci się w jakiś sposób przypodobać. I właśnie dlatego późną nocą stałaś z nim na pobliskim parkingu, chcąc go nauczyć jeździć na skuterze, który dostałaś od dziadka na dziewiętnaste urodziny.
   - I tutaj masz hamulec, naciśnij go w momencie, gdy zaczniesz nieco panikować, czy zbliżać się do jakiejś przeszkody. - Posłałaś mu ciepły uśmiech i odsunęłaś się nieco.
   - Spokojnie, jestem dorosłym facetem i potrafię te wszystkie męskie rzeczy - odwzajemnił uśmiech i wszedł na skuter. Oczywiście nie miał żadnego doświadczenia jedynie znał teorię, która mu pokrótce omówiłaś, dlatego ze sztucznym uśmiechem i pewnością siebie, starał ci się zaimponować. W duchu jednocześnie błagając, by nie zepsuć ci prezentu i nie złamać sobie przy tym żadnej kości.
   - Oj wiem, wiem - parsknęłaś cicho, dodając. - Jednak uważaj, okej? Naprawdę nie chcę by coś ci się stało i - Nie dokończyłaś, ponieważ Namjoon pomylił sobie gaz z hamulcem i tym oto sposobem, dosłownie z piskiem opon ruszył przez siebie niczym z procy. Nie miałaś bladego pojęcia kto był przerażony bardziej, lecz słysząc jego dziwny pisk wywołany już nie ukrywanym strachem, postanowiłaś ruszyć mu na pomoc, krzycząc. 
   - Hamuj, Kim naciśnij hamulec! - I dopiero w momencie gdy RM zrozumiał co do niego wrzeszczałaś postanowił cię posłuchać. Gdy się zatrzymał blady niczym ściana podbiegłaś do niego, dysząc. - Dobra, przesuń się do przodu, inaczej cię nauczę, jasne? 
   - Um, tak. Wybacz T.I ja naprawdę - urwał zażenowany, lecz widząc rozbawienie na twojej twarzy sam się też uśmiechnął. Koniec końców usiadłaś za nim i powoli pokazywałaś mu co i jak, a blondyn w duchu dziękował swojej nieporadności, że dzięki niej dane mu było poczuć twoje ciało znacznie bliżej niż dotychczas.

JIMIN
   Od roku byłaś w szczęśliwym związku z Parkiem, dlatego na uczczenie tych ponad trzystu dni razem, postanowiliście się nauczyć czegoś nowego, a z racji tego, że była zima, padło na typowo zimowe rzeczy. Jimin nauczył cię zaparzać różne rodzaje kaw, ponieważ uwielbiał pić takie napoje, a ty natomiast postanowiłaś go nauczyć jeździć na łyżwach.
   - Omo, ślisko - zaśmiał się w ostatniej chwili łapiąc poręczy, która odgradzała lód od normalnej, drewnianej powierzchni lodowiska.
   - Bo jesteś na lodzie oppa - pokręciłaś głowa i z uśmiechem podjechałaś do niego. Złapałaś jego małą, ciepłą dłoń i wolnymi ruchami nóg podjechałaś z nim na środek lodowiska. Dookoła was było co prawda parę osób, lecz nikt nie zwracał na was uwagi, ponieważ Park był w swoim gwiazdorskim kamuflażu. Ale tak serio, to blondyn ubrał po prostu puchową kurtkę Taehyunga, a z racji tego, że Kim był od niego znacznie wyższy, to biedy Park "topił" się w wierzchnim ubraniu. 
   - Dobrze możemy się uczyć, tylko błagam, powoli T.I - powiedział spokojnie, lecz czując się dość niestabilnie na śliskiej powierzchni, zaczął się nieco stresować. Chciał wypaść przy tobie jak najlepiej, a czując i widząc, że stał już jak pokraka krepował się jeszcze bardziej. 
   - Nie będziemy szaleć, bo nie chce byś sobie zrobił jakąś krzywdę - ucałowałaś jego nieco pełny policzek i ujęłaś dłoń. - Jeździłeś na rolkach?
   - Nigdy nie miałem okazji.
   - To coś czuję, że chyba bez siniaków się nie obejdzie - zaśmiałaś się cicho i zaczęłaś z nim powoli jeździć. Jimin cały ten czas czuł się jak jakieś małe dziecko, które pierwszy raz w życiu stawia kroki, dlatego trzymał cię mocno za dłoń, wiedząc, że miał w tobie oparcie. Po kilku dość wolnych i pełnych utrat równowagi okrążeniach, postanowiłaś się nieco odsunąć od Koreańczyka.
   - Dobrze, spróbuj teraz sam, dobrze? Będę tuż za tobą i w razie czego cię złapię. - Uniosłaś kciuki pokazując mu, że będzie dobrze, dlatego chłopak postanowił zrobić na tobie jak najlepsze wrażenie. Jego pierwsze ruchy były dość nieśmiałe i wolne, lecz z czasem nabrał pewności siebie, która już po chwili potwierdziła twoje przypuszczenia. Park kompletnie nie radził sobie na lodzie. 
   - Mała, popatrz! - krzyknął radosny i odwrócił głowę nieco do tyłu, by upewnić się, że patrzysz na niego. Jednak nie widząc nic co  było przed nim nie mógł zauważyć dość sporej i twardej przeszkody, którym okazała się być barierka przez którą Jimin przeleciał. Podjechałaś szybko do niej i wychyliłaś się, widząc przed sobą leżącego chłopaka, który z grymasem na twarzy patrzył prosto na ciebie. 
   - Nic ci nie jest? Boli cię coś? 
   - Duma się zalicza do takich bóli? - mruknął zażenowany i usiadł powoli na panelach.
   - Och co ja z tobą mam Park - zaśmiałaś się cicho widząc, że twarz Jimina było ledwo widać, ponieważ kołnierz od krótki V prawie w połowie ją zasłaniał. 
   - I tak mnie kochasz - wtulił się w ciebie roześmiany, a w momencie gdy ucałowałaś jego czubek głowy zapomniał o bólu i urażonej, męskiej dumie, bo doskonale wiedział, że i tak byłaś z niego dumna.

JUNGKOOK
   Po ciężkiej pracy, która zaowocowała sporym sukcesem, BTS dostało upragniony, miesięczny urlop. Z racji tego, że była zima a Jeongguk był twoim chłopakiem, postanowiłaś zabrać go do swoich rodziców, którzy go wręcz uwielbiali. Nim przeprowadziłaś się do Seulu mieszkałaś na wsi, która posiadała przepiękne widoki na góry i lasy oraz rześkie powietrze, dlatego uznałaś, że dobrym pomysłem było spędzenie trochę czasu poza domem. 
   - Naprawdę potrafisz jeździć na desce snowboardowej? - zapytał wyraźnie zszokowany Guk w momencie, gdy stanęłaś z nim na średniej wielkości górce.
   - Pewnie, całe dzieciństwo tu spędziłam, więc każdą zimę jeździłam na desce razem z kuzynostwem - Poprawiłaś spokojnie kask na głowie Jeona i pomogłaś mu na niej stanąć. 
   - Nie wiem czy to dobry pomysł - zaczął cicho, patrząc jak powoli zapinałaś mu zapięcia od butów. - No wiesz, nie chce nic sobie połamać - dodał, nerwowo drapiąc się po szyi. 
   - Och, mój oppa się  boi? - uniosłaś lewą brew ku górze, doskonale wiedziałaś, że te słowa zmotywują Jeona do nauki jazdy, ponieważ zawsze pragnął być we wszystkim najlepszy i być docenianym. Zwłaszcza przez ciebie.
   - Ja? Jeon Jeongguk? Twój najcudowniejszy facet a w przyszłości mąż i ojciec naszych dzieci? O nie, nie, nie moja droga. Zjadę tam i to bez żadnych przeszkód - wypiął dumnie pierś i poprawił gogle na oczach. Doskonale widziałaś jak się chwiał na desce w momencie, gdy ta zaczęła leniwie poruszać się po śladach, które zdążyłaś zrobić na swojej desce, dlatego zaśmiałaś się cicho pod nosem. Górka nie była duża, sama na niej w dzieciństwie uczyłaś się jeździć, dlatego nie bałaś się, że Jeongguk mógł coś sobie zrobić. 
   - No dalej  mój Gukie, jedź - klasnęłaś w dłonie dopingując go. Brunet nie chcąc wyjść na tchórza przechylił się nieco do przodu by nabrać prędkości i już po kilku sekundach jechał w dół  z zawrotną prędkością. No, przynajmniej według niego. Mniej więcej w połowie górki przechylił się zdecydowanie zbyt mocno przez co runął do przodu, deska się odpięła chroniąc go przed złamaniami, lecz on niczym kula śnieżna toczył się na sam dół. Stanęłaś szybko na swojej desce i szybko zjechałaś do bruneta, który przysypany śniegiem i w nie małym szoku leżał na białym puchu, patrząc w zachmurzone niebo. 
   - Omo, omo, omo, omo, omo, oppa - kucnęłaś przy nim szybko i delikatnie poklepałaś go po policzku. 
   - To było... spektakularny lot - zaśmiał się głośno i usiadł szybko, będąc wciąż cały w śniegu. 
   - Za bardzo się przechyliłeś i - urwałaś, ponieważ te ucałował mocno twoje usta, mrucząc. 
   - Oj wiem moja mądralo. Chodź, spróbuję jeszcze raz - pomógł ci  wstać, lecz nim ruszył kolejny raz pod górkę, powiedział. - Ale w nocy to JA nauczę cię jeździć na czymś innym - po tych słowach dostał od ciebie po głowie co skomentował tylko głośnym śmiechem.

V
   W przypadku Kima było zupełnie inaczej, ponieważ to on wyszedł z inicjatywą abyś go nauczyła jeździć na rolkach. Chłopak był zazdrosny i zły, że sama jeździłaś na nich często w towarzystwie kolegów, których szczerze nie chciał widzieć w twoim otoczeniu. Dlatego w sobotnie popołudnie przyszedł do twojego domu z taką prośbą. 
   Już po piętnastu minutach znalazłaś się z nim w skate parku, gdzie postanowiłaś go nauczyć jazdy i być może przy dobrym czasie również kilku łatwych trików. Obydwoje ubraliście rolki i powoli wstaliście na równe nogi. Złapałaś go za prawą dłoń i z uśmiechem oznajmiłaś. 
   - Postaraj się wykonywać takie same ruchy jak ja, dobrze? Nie za późno i nie za wcześnie, bo inaczej ktoś z nas się wywali. 
   - Jasne kotku, będę cię obserwował - zaśmiał się, ruszając przy tym zabawnie brwiami. Już po chwili powoli jechałaś z V, który trzymał mocno twoją dłoń i czujne obserwował twoje nogi, które nie trzęsły się tak jak te jego. Z czasem jednak nabrał większej pewności i przede wszystkim złapał równowagę przez co spokojnie puścił twoją dłoń i wysunął się nieco naprzód będąc cały czas pod twoim czujnym okiem. Po kilku minutach gdy rozbolały go nogi przysiadł na pobliskiej ławce i popijając wodę przyglądał ci się z dużym uśmiechem i dumą, ponieważ widział jak trudne triki wykonywałaś, pokazując mu, że byłaś cudowna w jeździe na rolkach. Jednak jego dobry humor ulotnił się w momencie, gdy na horyzoncie wyczaił potencjalnego wroga w postaci jednego z twoich kolegów. Od razu zrobił się zazdrosny, a widząc drugiego Koreańczyka, który jeździł równie dobrze co ty na rolkach poczuł, że musiał wkroczyć do akcji tak szybko jak było to tylko możliwe. Jednak on dopiero się uczył, więc jeździł wolniej niż ty, dlatego już po chwili dość sporo się od niego oddaliłaś w towarzystwie kolegi, dlatego Kim nie patrząc już na to, że ledwo łapał równowagę, postanowił jakoś na siebie zwrócić uwagę. Co w sumie udało mu się niemal od razu, ponieważ "przypadkowo" wpadł na chłopaka, o którego był zazdrosny. Obydwaj upadli na ziemię jęcząc z bólu. 
   - Omo, TaeTae nic ci nie jest? - spojrzałaś na niego wystraszona, lecz widząc ten specyficzny, kwadratowy uśmiech zdałaś sobie sprawę, że to planował. - Tae, mogłeś zrobić sobie lub mojemu koledze krzywdę!
   - Nic mu nie jest, jak go coś boli to może spokojnie wracać do domu.
   - Jesteś niemożliwy, wiesz?
   - Wiem i szczerze mówiąc... Lubię to - odparł, szczerząc się pełen zadowolenia, że rywal odszedł wściekły od was, sprawiając, że Kim miał cię dla siebie od nowa. Lecz tym razem nie zamierzał więcej puszczać twojej dłoni.
 ~ ~ ~
I tak po długiej przerwie spotkaliśmy się na końcu reakcji.
Szczerze to sama nie wiem jak ona wyszła, dobrze, czy źle. 
Jednak nie ukrywam, że jestem zszokowana, że udało mi się ją napisać tak długą. 
Cóż, opinię pozostawiam Wam, mam nadzieję, że się z nią podzielicie, ponieważ jestem jej naprawdę ciekawa. 
Do następnego moje Słoneczka!

niedziela, 11 sierpnia 2019

Powrót

4 komentarze:
Cześć Słońce
Minęło sporo czasu odkąd otworzyłam bloggera i kliknęłam przycisk "Nowy post"
Większość swojego wolnego czasu spędzałam i spędzam na Wattpadzie, gdzie zamierzam poświęcić główną część swojego twórczego czasu. Jednak po dłuższym myśleniu postanowiłam wrócić do swojego Bubu jakim jest dla mnie mój blog. 
I Need U zrodziło się spontanicznie i nie chciałabym, aby jego koniec również taki był. Nie ukrywam, że nie raz i nie dwa zamierzałam go po prostu usunąć, zamknąć pewien rozdział i wspomnienia, które wiążą się z INU. Jednak pewnej dość burzowej nocy podjęłam taką a nie inną decyzję, a mianowicie; Mój powrót. 
Wiem, że mój ostatni tak naprawdę 100% przemyślany post powstał 17 stycznia, a dziś kiedy to czytasz Słońce jest 11 sierpnia. Więc minęło trochę czasu, prawda? Na jakość, ilość i długość prac wpłynęło ogrom czynników. 
1) Miałam i mam ogromną ochotę tworzyć długie prace, które będą w sobie zawierały zawiłą fabułę, masę bohaterów i zwrotów akcji. Jednak na przykładzie Aliena i TKC widzę, że takie prace nie są tu jakoś specjalnie mile widziane. Wiem, że żyjemy w czasach gdy nawet nie ma się czasu usiąść i zrelaksować, bo szkoła, bo praca, bo pomoc w obowiązkach domowych. Nawet jeśli jesteś jeszcze nastolatkiem to już wiesz, że zaczyna się wyścig szczurów i nawet zupełnie nieświadomie wplątujesz się w ten chory maraton, tracąc ochotę na cokolwiek. Dlatego też rzuciłam bloga na rzecz Wattpada, gdzie poznałam kilkanaście przecudownych osób, które piszą i czytają prace innych, znajdując na to czas. Doskonale wiem też to, że blogger jest coraz mniej popularny, ponieważ powstaje wiele innych, być może bardziej nowoczesnych platform. 
2) Szkoła. Miałam egzaminy, które pochłaniały mój czas, chęci na cokolwiek i otwartość umysłu. Oj, chyba każdy z nas doskonale wie, że kiedy się uczy czegoś kilka godzin nawet z przerwami, to już nic tak nie wchodzi do głowy jak przed nauką, prawda? A co dopiero, kiedy ma się coś samemu stworzyć. Siedzisz przed laptopem wolną chwilę, twoje oczy nie widzą nic innego tylko kawałek białej "kartki" i znacznik, który jest gotów odkryć przed tobą nowe słowo, które napisałeś. Ale to tak nie działa. Nie da się stworzyć coś z niczego, gdy nie ma się na to ochoty i czasu.
3) Po burzliwych znajomościach w świecie realnym i tym internetowym postanowiłam nieco odetchnąć od jakichkolwiek interakcji międzyludzkich, które ograniczały się tylko do kontaktów ze znajomymi w szkole. I wierz mi lub nie Słońce, ale to był najlepszy czas w życiu. Naprawdę czasem warto dać sobie spokój od Internetu na kilka dni, od platform społecznościowych, czy chociażby nawet blogów. To resetuje mózg, który z czasem jest gotów na przyjecie nowych wiadomości. 
Przede mną jeszcze więcej nauki, jeszcze mniej czasu, jeszcze więcej obowiązków. Czy jestem gotowa? A czy ktoś kiedykolwiek był? Cóż, może.
Dlatego mój powrót na bloga nie będzie taki jak dawniej. Nie będę pisać codziennie, nie będę pisać co drugi dzień.Prace może będę dodawać w weekendy jeśli będę w stanie, ponieważ jak wspomniałam wyżej, czas poświęcam Wattpadowi, gdzie czytam masę prac innych i sama co nieco tworzę. INU będę traktować jak odskocznię od odskoczni. Będę pisać i dzielić się swoimi pomysłami w momencie, gdy będę miała cały post gotowy, będzie w miarę poprawiony z błędów i z którego będę chociaż w 80% zadowolona. Nie będzie szału z postami, ale mam nadzieję, że jakieś się pojawią.
Wiem, że masa moich Słoneczek odeszła, bo nie ukrywajmy, dawno nic nie dodałam, a Wy na pewno macie masę swoich ulubionych blogów, czy prac na Watt, do których codziennie możecie powracać, widząc nowe posty. Nie tak jak na INU. Jednak myślę, że z czasem znowu ktoś powróci i doceni moją pracę w postaci komentarza. Cóż, INU zaczyna swoją przygodę zupełnie od nowa, jak długo będzie w grze? Zapewne tak długo jak Wy tu jesteście i tak długo, jak moja wyobraźnia będzie potrafiła sklecić nowe pomysły na reakcje i scenariusze.
Obecnie w pracach roboczych kiszą się trzy reakcje BTS i cztery scenariusze, dwa z chłopakami z BTS, jeden z Byunem i jeden, który jeszcze nie ma głównych bohaterów. 
Postaram się powrócić jak najszybciej, jednak nie obiecuję. Nigdy nie składam obietnic, których nie potrafię dotrzymać. Tego możecie być pewni. 

Obserwatorzy