sobota, 31 grudnia 2016

Scenariusz #84 Sehun Lucky one

3 komentarze:
Witam <3
Przybywam do was z dość krótkim scenariuszem, który zamówiła Beata Linka.
Dlaczego krótkim? Ponieważ ogólnie Sehuna nie lubię i działa mi na nerwy, a po drugie to kompletnie nie mam weny, ponieważ poprzedni scenariusz z Tae zabrał mi dużo czasu, weny i ochoty... Także no.. Miałam przejść emeryturę, ale ostatecznie się wstrzymałam xD Na jak długo? Nie mam pojęcia.
Co do tytułu. Tytuł jest angielski, ponieważ ich piosenka o tym tytule mi się mega podobała, a żeby tego było mało to... po prostu nie miałam pomysłu na tytuł xD
Moja wena i kreatywność niebezpiecznie spadają w dół -_-
Nie przedłużając...
Zapraszam <3
~ ~ ~
   Siedziałaś w ostatniej ławce tuż przy oknie. Na swojej szkolnej ławce trzymałaś zeszyt, notatnik oraz książkę. Starannie zapisywałaś to co dyktowała matematyczka, jednocześnie tłumacząc różne zagadnienia. Miałaś naprawdę spore problemy z matematyką, lecz nie chciałaś nikogo prosić o pomoc, ponieważ to nie było w twojej naturze. Sama zawsze chciałaś rozwiązywać swoje problemy.
Mimo że naprawdę się starałaś, uczyłaś się do późna, robiłaś liczne notatki, wciąż nie potrafiłaś napisać sprawdziany, czy kartkówki, dlatego twoja średnia ocen z tego przedmiotu spadała gwałtownie w dół.
   Tuż po skończonej lekcji, złapała cię nauczycielka, ponieważ chciała z tobą porozmawiać.
-____? Dlaczego masz tak słabe oceny z matematyki?
-To jest naprawdę trudny przedmiot - zaczęłaś cicho - nie radzę sobie, ale staram się uczyć na bieżąco - dodałaś z lekkim drżeniem głosu co oznaczało, że byłaś bliska płaczu.
-Rozumiem, nie każdy ma umysł ścisły - powiedziała spokojnie, po czym już wyraźnie zadowolona dodała - mamy w klasie SeHuna, który jest naprawdę dobry z matmy, może poprosisz go o pomoc?
-Dam sobie radę sama proszę pani.
-Nie zawsze w życiu zrobisz wszystko sama. Oh SeHun to dobry chłopak, pomoże ci.
-Dobrze - mruknęłaś lekko poirytowana, że musiałaś kogoś jednak prosić o pomoc - zapytam go, czy ma czas - dodałaś, zabierając plecak z ławki.
-Dobrze. Za trzy dni piszemy sprawdzian z całego semestru, jeśli uda ci się go dobrze napisać to będziesz miała spokojną sytuację z tego przedmiotu.
-Dobrze, dziękuję - oznajmiłaś z uśmiechem, po czym szybko wyszłaś z klasy chcąc jeszcze pójść na przerwę.

   Gdy tylko lekcje dobiegły końca postanowiłaś poprosić kolegę z klasy, żeby pomógł ci w matematyce. Chłopak akurat stał przy szafkach dlatego też nie musiałaś go długo szukać.
  Oh SeHun był Koreańczykiem o średnim wzroście, miał farbowane blond włosy i ciemne oczy. W klasie uchodził za kujona, lecz każdy go lubił, ponieważ był pomocny i dość zabawny, dlatego nie nazywali go "typowym kujonem".
-SeHun? - chłopak, słysząc cię zaraz za sobą, odwrócił się gwałtownie w twoją stronę jednocześnie uderzając głowa w drzwiczki od metalowej szafki - aish, nic ci nie jest? - zapytałaś, widząc jak chłopak masował czoło, na którym zaraz pojawił się lekko siny ślad.
https://38.media.tumblr.com/6c00c44528700f56bbb5cc0b3b2c3275/tumblr_inline_o48krnQsdv1tab8ic_500.gif-Och, nic. Spokojnie - powiedział skrępowany - potrzebujesz czego?
-T-tak. Mógłbyś...um... no wiesz - mruknęłaś, nie wiedząc jak ubrać swoja prośbę w słowa.
-Mam pomóc ci w matmie, prawda?
-Byłabym wdzięczna.
-Dobrze, pomogę ci - odparł wyraźnie radosny.
-Naprawdę? Dziękuję SeHun! - krzyknęłaś radosna jednocześnie wtulając się w zażenowanego Koreańczyka. Dopiero po kilku sekundach dotarło do ciebie co zrobiłaś, więc szybko się od niego odsunęłaś, mówiąc lekko skrępowanym głosem.
-Przepraszam to było pod wpływem radości.
-Spokojnie, podobało mi się - odparł zarumieniony, po czym zamknął szafkę dodając - to kiedy chcesz się spotkać?
-Może jutro zaraz po szkole w bibliotece obok kawiarni?
-Jasne - dodał z uśmiechem, by zaraz ruszyć w stronę drzwi wyjściowych.

   W piątkowe popołudnie spotkałaś się w raz z SeHunem w bibliotece. Usiedliście razem przy stole w samym kącie pomieszczenia, po czym Koreańczyk zaczął tłumaczyć ci zagadnienia i sposób rozwiązywania danych zadań. Był bardzo miły dla ciebie nawet, gdy po raz któryś z kolei musiał tłumaczyć ci to samo zagadnienia. Nie krzyczał ani się nie złościł, więc nie czułaś przy nim zbyt dużej presji.
   Oh SeHun natomiast był mocno skrępowany, mimo że nie było po nim tego bardzo widać. Od jakiegoś czasu próbował do ciebie zagadać, lecz jakoś nie miał na tyle odwagi. Dlatego ucieszył się, gdy poprosiłaś go o korepetycje z matematyki. Od czasu do czasu zerkał na ciebie z delikatnym uśmiechem jednocześnie się lekko rumieniąc.
   Po dwóch godzinach nauki postanowiliście zrobić sobie krótką przerwę.
-Czekaj - zaczął blondyn, chłapiąc cię za nadgarstek - pójdę do kawiarni po kawę na wynos- dodał w stając od stołu.
-Naprawdę?
-Jasne - odparł z uśmiechem, po czym wyszedł z biblioteki. Usiadłaś znów na krześle opierając łokcie o stół. Ze znudzeniem na twarzy sięgnęłaś po notatnik SeHuna, by zobaczyć co jeszcze macie do nauki. W pewnym momencie natknęłaś się na dwie strony, w których było napisane twoje imię i mały szkic, który przedstawiał cię, gdy siedziałaś na lekcji koreańskiego.  Zaskoczona tym faktem przybliżyłaś bardziej notatnik, czytając półgłosem.
-Spośród tylu ludzi, to ty jesteś moją miłością. Udało mi się znaleźć czterolistną koniczynę (...) Jesteś moją jedyną. A ja twoim szczęściarzem* - zawstydzona i zaskoczona zamknęłaś notes, po czym oparłaś się o krzesło udając, że byłaś zajęta pisaniem na komórce.
-Proszę - usłyszałaś po chwili tuż nad sobą.
-Dziękuję - po tych słowach wzięłaś od niego napój, który znajdywał się w małym białym kubeczku.
-Mamy jeszcze sporo nauki - zaczął, przeglądając notes - ale dobrze ci idzie, więc może dziś skończymy wszystko - dodał uśmiechając się przy tym lekko. Ty jedynie przytaknęłaś, upijając zbyt duży łyk gorącej kawy.

  Mimo że bardzo się starałaś, nie potrafiłaś się skupić na tym co tłumaczył ci Koreańczyk. Starałaś się, lecz myśl, że chłopak był w tobie zakochany całkowicie pozbawiała cię skupienia.
http://68.media.tumblr.com/2271f50eb9dc4e8981750f01f0be1542/tumblr_nx69lkgJYy1sxkftdo2_500.gif-___?Stało się coś? - zapytał po chwili, patrząc na ciebie z ogromną powagą. Wyglądał jakby był na ciebie zły lub jakby twoje zachowanie było według niego irytujące, więc westchnęłaś cicho jednocześnie wzruszając ramionami - jesteś kompletnie gdzieś indziej - dodał.
-Przepraszam - mruknęłaś, wstając od stołu - jestem już naprawdę zmęczona SeHun - dodałaś, chowając do torby swoje rzeczy.
-Rozumiem. Spotkamy się jutro? - po tym pytaniu spojrzałaś na niego, po czym z lekkim wahaniem powiedziałaś.
-Prawdopodobnie - po tych słowach odwróciłaś się od niego i nawet się nie żegnając, wyszłaś z biblioteki.
   Wracając do domu ciągle myślałaś o blondynie. Nie wiedziałaś dlaczego nic nie powiedział o swoim uczuciu do ciebie. Byłaś zła na siebie, że tak go potraktowałaś, wyszłaś z biblioteki nawet się z nim nie żegnając. To na pewno go mocno uraziło, więc westchnęłaś cicho, szepcząc.
-Spotkam się z nim jutro.

   Sobotni poranek zleciał ci naprawdę szybko, ponieważ większość czasu spędziłaś na nauce matematyki. Musiałaś przyznać, że całkiem nieźle ci już szło, więc już się nie obawiałaś, że sprawdzian mogłabyś napisać źle. Gdy tylko zegar na półce nocnej wskazywał na siedemnastą, postanowiłaś znów pójść do biblioteki, by przeprosić SeHuna i pouczyć się znów z nim.
   Będąc na miejscu zobaczyłaś jak blondyn przeglądał swój notes, pisząc coś w nim i kreśląc.
Ruszyłaś w jego stronę wolnym krokiem, ciągle myślałaś nad tym co mogłabyś mu powiedzieć, by wyjaśnić swoje wczorajsze zachowanie.
http://img.zszywka.pl/1/0501/5711/ludzie/sehun-exo.gif
-SeHun - powiedziałaś cicho, przysiadając się do jego stolika. Chłopak patrzył na ciebie z ogromną intensywnością, od czasu do czasu powracał wzrokiem na notatnik, który po chwili gwałtownie zamknął - SeHun - znów zaczęłaś, lecz coś cię zablokowało przez co nic już nic więcej nie mogłaś powiedzieć.

 -Widziałaś mój notes - powiedział ponurym głosem.
-C-co?
-____, nie udawaj zaskoczonej - zaczął z ogromną powagą - stałem za tobą na tyle długo, że widziałem to co oglądałaś - dodał, podając ci wspomnianą rzecz.
-SeHun ja - urwałaś, ponieważ ten oparł łokcie na stole, patrząc na ciebie z ogromną uwagą.
-Wiesz, że nie ładnie jest przeglądać czyjeś rzeczy.
-Chciałam tylko sprawdzić ile zostało nam tematów do nauki - powiedziałaś cicho, czując łzy w kącikach oczu.
-Aish, masz szczęście, że cię uwielbiam - zaśmiał się cicho, opierając się o krzesło.
-Słucham?
-Podobasz mi się ____, jesteś inteligentna i miła oraz urocza, ale - urwał, przeczesując włosy.
-Ale wiem, że ty nic do mnie takiego nie czujesz. Pogodziłem się już z tym.
-SeHun, lubię cię, jesteś naprawdę miły i pomocny, ale - urwałaś, ponieważ ci przeszkodził, mówiąc.
-Ale do miłości nam daleko, wiem - odparł ponuro - spokojnie, zaczekam - dodał patrząc na ciebie.
-Na co zaczekasz?
-Na to aż się we mnie zakochasz - odparł z powagą co oznaczało iż mówił prawdę. Wstrzymałaś oddech widząc ogromną determinację na jego twarzy.

Kto wie? Może pewnego dnia będę prawdziwym szczęściarzem?
Może spojrzy na mnie w taki sposób, jak ja patrzę na nią całymi dniami?
Kto wie? Może będę....szczęściarzem?
~SeHun

 Tak, zawaliłam, wiem.
Naprawdę nie lubię pisać z nim scenariuszów, bo...
tak cholernie opornie mi się je pisze.
Brak weny naprawdę mi dokucza, więc
chyba jednak zrobię sobie dłuższą przerwę. 
Na pewno was o tym wcześniej powiadomię.
*Exo - Lucky one
MILE WIDZIANE KOMENTARZE

czwartek, 29 grudnia 2016

Scenariusz #83 V Wiecznie młody

9 komentarzy:
Witam <3
Przybywam do was z paranormalnym scenariuszem z V.
Mam nadzieję, że scenariusz przypadnie wam do gustu.
Chciałabym, abyście włączyli sobie tą piosenkę, moim zdaniem całkiem tu pasuje KLIK
UWAGA: Mogą wystąpić liczne gify i sceny brutalne (?), wulgaryzmy oraz - prawdopodobnie - sceny +18. Prócz tego... scenariusz będzie naprawdę długi...więc będziecie meli co czytać...
Hej!Czytacie na własną odpowiedzialność!
Nie przedłużając...
Zapraszam <3
~ ~ ~
   Odkąd sięgałem pamięcią zawsze kochałem czytać książki o rzeczach paranormalnych. Uwielbiałem również filmy, które sprawiały, że miałem ciarki na ciele, nie ze strachu, lecz z powodu ogromnej fascynacji tymi zjawiskami. Zawsze chciałem przeżyć coś w tym stylu. Coś strasznego, coś co by sprawiło, że miałby ochotę uciec ze strachu jednocześnie jednak chcąc zostać i patrzeć co byłoby dalej.
   Było już coś sporo po drugiej w nocy, gdy skończyłem jedną ze swoich ulubionych książek. Kochałem momenty, gdzie główni bohaterowie zostawali parą, będąc w sobie zakochanymi. Sam pragnąłem mieć kogoś takiego. Dziewczynę, która byłaby ze mną, kochała mnie mocno tak, jak ja ją. Zawsze należałem to romantyków, lecz uparcie czekałem na dziewczynę z marzeń. Miałem nadzieję, że kiedyś uda mi się ją odnaleźć.
-Ach - jęknąłem, kładąc się na łóżku - chciałbym móc poznać kogoś takiego - dodałem, zerkając na książkę, która leżała na półce nocnej. Uśmiechnąłem się delikatnie sam do siebie, wyobrażając sobie, że spotykam taką dziewczynę. Idealną....Idealną dla mnie.

   Od kilku dni miałem ogromną ochotę odwiedzić jakieś straszne, nawiedzone miejsce. Dlatego też szukałem takowych na różnych stronach w Internecie. Po kilku godzinach zmęczony chciałem wyłączyć laptop, lecz natknąłem się na portal o różnych historiach.
-Piękna dziewczyna, która krąży od lat po opuszczonym dworze sprawia, że nikt nie miał jeszcze odwagi stanąć z nią twarzą w twarz - przeczytałem pół głosem. Pełen ogromnej ekscytacji kliknąłem link, po czym przeczytałem - Piękna ____ od lat krąży po pięknym dworku, który od sześćdziesięciu lat nie był odwiedzany, nawet przez bezdomnych. Dokoła niego znajduje się dość spory las, w którym można często również spotkać ___.  Nie mamy zbyt dużo informacji odnoście tego dworku, lecz uwaga! Od kilkunastu lat krąży legenda, że każdy kto przekroczył próg budynku już nigdy z niego nie wyszedł! Więc lepiej nie przekonuj się o tym na własnej skórze! - wstrzymałem oddech, czując łzy w kącikach oczu. Przygryzłem nerwowo wargę, przewijając stronę. Natknąłem się na zdjęcie ów ___. Była średniej wysokości szatynką o długich do pasa włosach, jej oczy były smutne a twarz blada. Ubrana w długą lekko rozkloszowaną suknię koloru krwistej czerwieni, siedziała na krześle pozując do zdjęcia.
-To niemożliwe, by ktoś zrobił jej zdjęcie - mruknąłem. Spojrzałem jeszcze raz na nią, a następnie na datę wykonania - dwunasty maja, tysiąc dziewięćset dwudziesty piąty rok. - wyszeptałem, po czym postanowiłem wydrukować jej zdjęcie. Po kilku godzinach miałem najważniejsze informacje, więc postanowiłem, że jutro z samego rana się tam wybiorę.

   Tuż coś po czwartej rano, byłem gotowy do drogi. Ubrany w czarną bluzę i ciemne spodnie, przymierzałem się do wyjścia. Stałem przez kilka minut przed drzwiami zastanawiając się, czy to był dobry pomysł. Ciekawość wygrała.
Ruszyłem w drogę, sam dworek znajdywał się w sumie dość blisko mojego domu, ponieważ sama droga zajmowała tylko dwadzieścia minut piechotą. Nigdy nie wiedziałem, że coś takiego było w okolicy. Ubrałem kaptur, a do uszu włożyłem słuchawki. Ulice były jeszcze puste, chodniki również, więc nie musiałem się obawiać, że ktoś mógłby mnie śledzić, czy dziwnie na mnie patrzeć.
Po kilku minutach szybkiego marszu, włożyłem dłonie do kieszeni, uprzednio twarz zakrywając cienkim szalikiem, ponieważ chłód był naprawdę okropny.
   Z ogromną ekscytacją stanąłem przed dość dużym, cegielnym murem, który odgradzał mnie od opuszczonego dworku. Przez kilka minut szukałem sposobu, by przedostać się do środka, lecz nigdzie nie mogłem znaleźć chociażby dziury w murze. W pewnym momencie natknąłem się na tabliczkę, z której wyczytałem, że całość terenu jest monitorowana, a samo wejście na posesję grozi karą. Nie przejąłem się. Wiedziałem, że było to tylko dla zmyłki, więc z uśmiechem minąłem tabliczkę, wiedząc, że i tak pewnie to miejsce nie było nawiedzone.
   Po kolejnych długich minutach zorientowałem się, że mogłem się wspiąć na jedno z dość niskich drzew, więc to zrobiłem. Wdrapałem się z trudem na drzewo, które rosło tuż przy murze, wolnymi przesunięciami kierowałem się na drugą stronę, nagle gałąź pode mną pękła pod wpływem ciężaru, a ja sam spadłem na ziemię prosto na tyłek. Przez kilka sekund siedziałem zaskoczony, nie wiedząc co kilka sekund temu się stało, dopiero po chwili zorientowałem się co zaszło, więc zaśmiałem się cicho z własnej niezdarności, która według koleżanek ze szkoły, była urocza. Otrzepałem tyłek z kurzu, po czym ruszyłem przed siebie. Właściwie to wokół mnie był las, wiedziałem, że otaczał ten budynek, ale nie sądziłem, że był aż tak wielki! Cholera...mogłem wziąć mapę...
  Kilka długich minut spędzenia między gęsto zasadzonymi drzewami sprawiło, że moje ciało było zmarznięte, a chęć brnięcia w to dalej malała coraz bardziej. Nagle kątem oka zauważyłem poruszenie, wpierw myślałem, że to zwierze, w końcu była o tym wzmianka, lecz do mych oczu dotarł zarys niskiej i szczupłej postaci. Z wrażenia zdjąłem słuchawki, chowając je do kieszeni.
https://68.media.tumblr.com/2106cc72d3d4bce7b4fc821c76eee8d1/tumblr_obpc4nlPIl1txfen3o1_500.gif
-Przepraszam?Jest tu ktoś? - zapytałem w miarę głośno. Nagle "to coś" ruszyło biegiem w lewą stronę. Dopiero wtedy dojrzałem dziewczynę, bądź kobietę, która ubrana w długą suknię, gnała przed siebie.
-O kurwa - wymsknęło mi się z wrażenia. Otworzyłem usta, po czym przyłożyłem do nich dłoń, by móc się opamiętać - spokojnie...spokojnie. ____- mruknąłem, patrząc za oddalającą się postacią, która mknęła wyjątkowo szybko. Pokręciłem głową ruszając tuż za nią, chciałem ją dogonić, zobaczyć na własne oczy. Móc z nią może nawet porozmawiać, dowiedzieć się czegoś. Czegokolwiek.
   Po kilkunastu minutach biegu poczułem ogromne zmęczenie. Stanąłem w miejscu nachylając się, by złapać oddech.
-No dalej.... wiem, że chcesz - dobiegł mnie dziewczęcy szept tuż przy uchu, odwróciłem się gwałtownie w prawą stronę, lecz nikogo nie było - no dalej....kochanie, wiem że chcesz - znów szept, lecz tym razem coś pociągnęło mnie za bluzę wprost na jakąś ścieżkę. Przestraszony rozejrzałem się dookoła, kilka metrów dalej tuż przy wyjściu widziałem długowłosą postać w sukni. Stała odwrócona do mnie przodem, wyciągnęła dłoń w moją stronę, a ja nagle poczułem mocne szarpnięcie. Na tyle mocne, że się zachwiałem i upadłem na ziemię -kochanie - jej jęk brzęczał mi w głowie. Po jakimś czasie doszedłem do siebie, wstałem na równe lekko drżące nogi, po czym skierowałem się w jej stronę. Ostatnie metry pokonałem biegiem, byłem coraz bliżej niej, wyciągnąłem w jej stronę dłoń, lecz ona zniknęła, a ja kolejny raz upadłem na ziemię.
-Kurwa - mruknąłem lekko podminowany kolejnym upadkiem. Gdy usiadłem chcąc odpocząć, zauważyłem, że znajdywałem się już poza lasem, siedziałem na wydeptanej ścieżce, która była pięć metrów od dworku. Zaskoczony tym faktem wstałem, rozglądając się dookoła.
https://31.media.tumblr.com/7d497aefd0db11c4be1be34d21ffc578/tumblr_inline_ob4vcgTPJV1tq3nxh_500.gif
   Piękny, lecz zaniedbany dwór prezentował się naprawdę bardzo dobrze. Piękny dość duży ogród obok lekko zaniedbany, lecz nie na tyle, bym nie mógł dostrzec pięknych kwiatów.
Mój wzrok znów powrócił na okazały, duży budynek. Znajdował się po środku lasu, który go otaczał z każdej strony. Był wysoki, zapewne liczył sobie naprawdę sporo pomieszczeń, jego murowane ściany było otynkowane, więc nie wyglądał zbyt staro. Duża drewniana weranda była trochę w gorszym stanie niż budynek, lecz można była w niej posiedzieć w takie dni jak ten. Poprawiłem bluzę i plecak, po czym zaciekawiony tym co kryło się w środku budynku, ruszyłem w jego stronę. Miejsce samo w sobie nie było straszne, może ta weranda, która kojarzyła mi się z horrorami, lecz samo miejsce? Było tu dość ładnie, piękny ogród, mnóstwo drzew, które otaczały mnie z każdej strony. Gdyby nie ta legenda to kto wie? Może budynek należałby do atrakcji naszej miejscowości?
   Obszedłem cały budynek dookoła, stwierdzając, że ściany były naprawdę w dobrym stanie, a sam dwór nie wyglądał jakby miał się zaraz zawalić. Prócz tego, zauważyłem, że na jego tyłach znajdywała się mała stadnina i stajnia, w której trzymano konie. Jeszcze - w sumie zaraz obok stajni - znajdywał się mały staw, którego woda wyglądała....okropnie. Mętna, brudna, gluty i jakieś robactwo... Urocze to to nie było...
   W końcu postanowiłem zaspokoić swoją ciekawość. Stanąłem przed drewnianymi, potężnymi drzwiami. Chwyciłem klamkę, szarpnąłem kilka razy, lecz wejście ani drgnęło. Próbowałem jeszcze kilka razy, lecz gdy wciąż nie mogłem ich otworzyć, postanowiłem dać sobie spokój. Usiadłem zmęczony na schodach, oparłem łokcie o kolana, a twarz schowałem w dłoniach. Wtem usłyszałem ciche pukanie, które z każdą sekundą narastało. Wstałem gwałtownie prawie spadając ze schodów, drzwi zaskrzypiały głośno, otwierając się powoli.
-Wejdź kochanie...zajrzyj do mego domu.... - znów ten szept, lecz tuż za mną. Jak zaczarowany ruszyłem w stronę wejścia, kilka sekund później stałem na ogromnym holu. Drzwi za mną zamknęły się z hukiem, a ja odskoczyłem od nich jak oparzony.
-Zajebiście - mruknąłem, wiedząc, że pewnie były zamknięte. Westchnąłem cicho jednocześnie obracając się w stronę schodów, które były na wprost drzwi. Z ogromnym zafascynowaniem patrzyłem na ogromne portrety, które były oprawione w złote ramy.  Moją uwagę przykuł ostatni portret. Podszedłem do niego powoli, po czym przyjrzałem mu się. Szatynka, siedząca na krześle w krwistej, długiej sukni.
-____ - wyszeptałem, dotykając opuszkami palców jej twarzy.
-Mój Taeś - jęknęła do mojego ucha, chciałem się odwrócić, lecz coś mnie blokowało. Stałem więc jak słup soli, patrząc na jej portret. W pewnym momencie poczułem dłonie pod swoją czarną bluzą. Jej dotyk był delikatny lecz cholernie zimny - Taeś - znów wyszeptała, a ja zacząłem drżeć.
-Skąd znasz....moje imię? - wyszeptałem.
-Och, kochanie, czy to ważne? - zaśmiała się, po czym zniknęła, uwalniając mnie. Przerażony rozejrzałem się dookoła, lecz nigdzie jej nie było. Szybkim krokiem skierowałem sie do drzwi, szarpałem za klamkę. Chciałem uciec. Zapomnieć. Być w domu.
-Taesiuuu - dobiegł mnie jej melodyjny głos - musisz przejść cały ten budynek, by odblokować wejście.
-Proszę, wypuść mnie.
-Dlaczego miałabym to zrobić? - usłyszałem jej głos dość blisko mnie. Spojrzałem na drzwi, były lekko uchylone - muszę się z tobą pobawić - dodała, po czym zaśmiała się.
-P-pobawić?
-No tak kochanie, dawno nikt mnie nie odwiedzał. Zapomnieli o mnie - powiedziała zrozpaczona, po czym z hukiem zamknęła drzwi. Przez chwilę patrzyłem w miejsce, gdzie widziałem otwarte drzwi, lecz nic już się nie pojawiło. Może to i dobrze?

   Poczułem ogromny głód. Od dwóch godzin błąkałem się po salach, by móc jak najszybciej wyjść z tego budynku. Otarłem swoje mokre czoło jednocześnie siadając na bujanym krześle w ogromnym salonie. Zwiedziłem już łazienki, pokoje dla służb, salę na obrady szlachty i dość sporą bibliotekę. Nigdzie nie było ___, więc mogłem w spokoju wyjąć bułkę z plecaka i butelkę z wodą. Rozpakowałem jedzenie, po czym zacząłem jeść jednocześnie rozglądając się po salonie. W pewnej chwili pod kominkiem buchnął ogień, rozpalając drewno, które momentalnie zaczęło się palić.Zaskoczony patrzyłem w to miejsce, nie zwracając na nic uwagi. Gdy chciałem upić łyk wody, zauważyłem, że moja woda nie była wodą. To byłe krew, nie wiedziałem czy ludzka, czy nie, lecz nie chciałem sprawdzać. W butelce pływały również białe robale, które sprawiły, że to co zjadłem, wylądowało na perskim dywanie. Otarłem twarz wciąż czując ogromne mdłości.
-To mój specjał - zaśmiała się ___, spojrzałem na jej postać, lecz nie mogłem jej dostrzec w pełni, ponieważ jej ciało było tylko czarnym dymem.
-Specjał -powtórzyłem cicho.
-Dokładnie. Dlaczego nie spróbujesz?
-Wiesz - zacząłem cicho - najadłem się już - dodałem.
-Skoro tam mówisz. W takim razie chodźmy dalej! - klasnęła w dłonie, po czym zniknęła.
Przez kilka sekund patrzyłem na to co zostało mi z bułki i na to, co było w butelce.
-Ohyda - skomentowałem, zakładając plecak.
   Stanąłem przed drewnianymi drzwiami, które prowadziły do jakiegoś pomieszczenia. Chciałem je otworzyć, lecz wejście było zamknięte. Oparłem spocone czoło o ścianę, czując coraz większe zmęczenie, które powoli mnie ogarniało.
-Nie możesz tam wejść.
-Dlaczego?
-Ponieważ ci zabraniam.
-Skoro tak mówisz - oznajmiłem spokojnie, mimo że w środku mną targało - mam nadzieję, że to pomieszczenie mi odpuścisz - dodałem, patrząc w głąb ciemnego korytarza.
-Dlaczego miałabym to zrobić?
-Skoro nie mogę tam wejść, musisz mi je odpuścić.
-Dlaczego?
-Bo inaczej nigdy nie opuszczę tego miejsca - po tych słowach rozbrzmiał jej głośny, trochę piskliwy śmiech.
-Wiesz kochanie, nie mówiłam ci, że będę grać fari - prychnąłem na jej słowa. Byłem tak zmęczony i głodny, że jedynie czego pragnąłem to pójść spać. Po prostu położyć się i zapomnieć.
   Kolejne minuty sprawiły, że zmęczenie było na tyle silne, że zasnąłem na jednym z korytarzy na drugim piętrze budynku. Mimo że przez okna przedzierał się wiatr, a pełnia świeciła mi prosto w oczy, nie czułem potrzeby zmienienia miejsca, by spać. Po prostu chciałem zamknąć oczy... byle nie na zawsze....

   Obudziło mnie dziwne mokro. Uchyliłem jedno oko, a następnie drugie. Pod drzwiami tuż obok mnie leżało jakieś ciało mężczyzny. Ubrany był w strój kucharza, w dłoni trzymał ogromny topór, a jego głowa wykrzywiona była pod dziwnym kątem. Przerażony pisnąłem jak baba, siadając na kałuży jego krwi. Krew, wszędzie krew, jego krew. Nagle jego oczy się otworzyły. Oczy? Głupota, nie miał oczu, miał tylko puste oczodoły. Otworzył usta w taki sposób, że jego podbródek sięgał klatki piersiowej, a z ust wydobył się ogromny wrzask.
-Wstawaj kochanie! Wstawaj! Pobawimy się w berka i chowanego! - zaśmiała się, ciągnąc mnie za kaptur w głąb ciemnego korytarza. Krzyczałem, wierzgałem nogami chcąc się uwolnić, lecz jej uścisk był tak mocny, że prawie mnie przyduszała. Tuż przede mną pojawiały się zakrwawione ślady stóp, lecz ich właściciela nigdzie nie było. Moje oczy były zaszklone, a serce biło tak szybko, że miałem wrażenie, że zaraz wypadłoby mi z klatki piersiowej.
-Puszczaj! No zostaw mnie! - wrzeszczałem, wbijając paznokcie w panele, jakby to miało mnie uchronić przed wciągnięciem do jakiegoś pomieszczenia.
-Zaraz, zaraz - wyszeptała, po czym rzuciła mną z całej siły o ścianę. Jęknąłem, czując jak moje płuca obiły się dość mocno, a nerki zakuły na tyle mocno, że się rozpłakałem. Jaki byłem debilem, jakim matołem, chcąc przeżyć to co widziałem na filmach.
   Otworzyłem powoli oczy, czując każdy mięsień. Kilka sekund potrwało nim moje oczy przyzwyczaiły się do półmroku. Dopiero po jakimś czasie mogłem się zorientować, gdzie byłem.
-Łazienka? - wyszeptałem, chcąc podnieść się do siadu. Dopiero po kilku chwilach dotarło do mnie, że byłem nagi. Nagi?! Spanikowany i czerwony z zażenowania, szukałem czegoś co mogłoby zakryć moją męskość. Lecz mimo uporczywego szukania nie mogłem nic znaleźć, dlatego wstałem powoli na nogi. Ruszyłem powoli w stronę drzwi, gdy nagle usłyszałem jej spokojny głos.
-Wykąp się ze mną - spojrzałem przerażony na ___. Stała przede mną zupełnie naga. Jej długie, falowane włosy zakrywały jej nagie piersi, a twarz była mocno blada. Patrzyłem na nią dużymi oczami, jednocześnie próbując chwycić klamkę, by wydostać się z tego pomieszczenia. To za wiele. Zbyt wiele, jak dla mnie.
-Wiem, że chcesz - zaśmiała się, po czym weszła do dużej wanny, która była wypełniana wodą po brzegi przez co jej zawartość wylewała się na kafelki.
-A jeśli odmówię? - zapytałem cicho.
-To cię skrzywdzę - powiedziała  powagą. Przełknąłem głośno ślinę, obmyślając w głowie plan ucieczki. W końcu podszedłem do wanny powoli, trzymając dłonie na swojej męskości - spokojnie, nie raz widziałam takie rzeczy - zaśmiała się uroczo. Wciąż przerażony usiadłem we wannie. Woda była ciepła, więc rozgrzewała moje zmęczone i zmarznięte ciało. Piana zakrywała to co najważniejsze, więc mogłem spokojnie patrzeć na jej twarz. ___ była piękna. Bardzo piękna i wiedziała o tym doskonale. Jej oczy były ciemnego błękitu przez co mnie hipnotyzowały, malinowe usta aż prosiły się o ich dotknięcie, a długie włosy układały się idealnie po obydwóch stronach jej twarzy. Patrzyliśmy się na siebie bez słowa. Ona czytała ze mnie jak z otwartej księgi, a ja powoli odpływałem w jej spojrzeniu. W pewnym momencie poczułem jej drobną dłoń na moim członku, jęknąłem zaskoczony. Chciałem uciec, ale nie potrafiłem. Jej wzrok... Nachyliła się nade mną złączając nasze usta w namiętnym pocałunku. Nie mogłem się skupić, ponieważ jej dłoń masowała mojego członka, a malinowe usta całowały tak namiętnie, tak dobrze...
https://66.media.tumblr.com/2036ada9da733b6a1fd33feebbffda9e/tumblr_o6thmosHlX1txfen3o1_500.gif  Nagle coś wciągnęło mnie pod wodę ją również. Dusiłem się, woda wlewała się do moich płuc. Z paniką ruszałem dłońmi i nogami, by wypłynąć na powierzchnię, lecz to nic nie dawało. Coś mnie blokowało.
   Szatynka, dryfowała na wodzie. Wyglądała jakby się utopiła. W pewnym momencie otworzyła usta, wydała przeraźliwy pisk, po czym chwyciła mnie mocno za nadgarstek. Wbiła swoje paznokcie w moją skórę robiąc na niej ogromne i bolesne rany. Patrzyłem na jej przerażoną twarz, krzyczała, lecz jej nie słyszałem. Zrozumiałem co się z nią stało. Zrozumiałem ....
  Wypłynąłem na powierzchnię, a ona razem ze mną. Pomogłem jej się wydostać na trawę, leżałem ciężko dysząc jednocześnie patrząc na zachodzącą pełnię. Leżeliśmy za dworkiem tuż przy stajni,
Utopiła się w stawie.... w tym samym stawie, który kilkanaście godzin temu mijałem.
-Dziękuję - wyszeptała, po czym rozpłynęła się w powietrzu.
  Usiadłem na trawie, patrząc na tafle wody, na której odbijała się pełnia. Byłem ubrany w swoje poprzednie ubranie.
-Nie wierzę - mruknąłem - mogę uciec - dodałem, wstając na równe nogi. Ruszyłem truchtem w stronę wejścia do lasu, następnie przyśpieszyłem. Będąc tuż przy wejściu coś mnie złapało za kaptur i pociągnęło do tyłu. Upadłem jednocześnie uderzając głową o kamień, tuż nade mną stał jakiś mężczyzna ubrany w strój jednego z kelnerów. Uniósł dłoń, a ja dojrzałem nóż w jego dłoni. Uśmiechnął się szeroko, po czym zamachnął się wbijając nóż prosto w moje jeszcze szybko bijące serce.

   Chciałem otworzyć oczy, lecz nie potrafiłem. Zmęczony i obolały do granic możliwości przewróciłem się z brzucha na plecy. Poranioną lewą dłonią odgarnąłem włosy z oczu, by móc dojrzeć jakiś kształt.
http://24.media.tumblr.com/495206d156b3f7f854d800aeb7174723/tumblr_n2ftgeMzR91sl7lljo1_500.gif-Masz - warknął jakiś potężny, ochrypły głos - jedz małpo - dodał, po czym rzucił we mnie kawałkiem bułki. Spojrzałem na drzwi, w których stał. Był wysoki, łysy i nie miał na sobie koszulki. Tyle zdołałem dostrzec. Wyciągnąłem w jego stronę dłoń jęcząc.
-Błagam... - ten tylko się zaśmiał, po czym radosny zamknął z hukiem drzwi, przez co coś spadło ze ściany. Jęknąłem, gdy musiałem usiąść. Jednak to zrobiłem, zabrałem z podłogi suchą bułkę, po czym ugryzłem ją powoli.
-Każdy musi przejść piekło, by mógł być wiecznie młody - dobiegł mnie spokojny głos ___, która pojawiła się i zniknęła, zostawiając mnie na pastwę półnagiego kolesia.

   Nie mogłem określić ile tak naprawdę spędziłem w tej ciemnicy czasu. Nie było tu okien, tylko i wyłącznie drzwi, które nie miały klamki od środka. Powoli traciłem rozum. Gubiłem się w rzeczywistości o ile jakaś rzeczywistość była.
-Wypuście mnie! - krzyczałem przez łzy, bijąc sinymi pięściami o drzwi - pozwólcie mi odejść ! - wrzeszczałem.
-Odejść? - dobiegł mnie rozbawiony głos szatynki - nigdy już tego nie zrobisz.
-Dlaczego?
-Ponieważ jesteś wiecznie młody - zaśmiała się ponuro, po czym ucałowała mnie w zakrwawiony i poraniony policzek.

   Dni?Tygodnie?Miesiące?Lata? Ile ja tu już byłem? Co działo się poza murami tego dworu? Czy ktoś mnie szukał? Martwił się? Co chwila miałem nowe pytania, lecz nikt nie raczył mi na nie odpowiedzieć. Moje zmysły były wyostrzone, siła niesamowita, czy ja się zmieniłem?
http://cloud-3.steamusercontent.com/ugc/705106203786728117/06B77501DCD3370DF68999DB21BF7A87E6FDC93D/   Siedziałem skulony pod ścianą, kiwałem się w tył i przód. Nuciłem jakąś melodię, którą zawsze słyszałem, gdy łysy mężczyzna wychodził z mojego pokoju. Bo to pomieszczenie stało się moim pokojem.

 -Jesteś prawie gotowy - dobiegł mnie poważny ton głosu szatynki.
-Gotowy? Na co?
-Na co kochanie? Na to, by być ze mną już na wieki - odparła, uśmiechając się delikatnie.
-C-co?
-Nie pamiętasz swoich pragnień? - zapytała, kucając obok mnie.
-Pragnień? - powtórzyłem.
-Chciałeś przeżyć to co w filmach - przeżyłeś to. Pragnąłeś być z dziewczyną, która będzie cię kochać i będziesz z nią na wielki - spełnię to - po tych słowach, odgarnęła szczupłą i bladą dłonią włosy z mojego czoło - już niedługo będziemy razem - dodała, po czym ucałowała mnie tak, jak wtedy w wannie.

  Krzyczałem, błagałem, płakałem. Ogromny, rozrywający ból rozchodził się po moim ciele. Dreszcze przechodziły od stóp do głów, łzy spływały po moich pokrwawionych policzkach, które szczypały mnie lekko przez to. Zdjąłem koszulkę, która była cała we krwi.
-Już skarbie - usłyszałem spokojny głos ___ - jeszcze kilka chwil.
-To boli. Błagam... pomóż mi. Nie wiem co się dzieje! - krzyknąłem, drapiąc swoja skórę aż do krwi. Właścicielka dworu, patrzyła na mnie ze smutkiem, widziałem ból i strach w jej oczach. Pierwszy raz w życiu.
http://pa1.narvii.com/6247/e5798e7bd7d810c1d7e27405be323f0affa2dd9b_hq.gifW pewnym momencie moje ciało wygięło do tyłu, krzyknąłem głębokim, zachrypniętym głosem, czując niesamowity ból, który po kilku sekundach ustał. Upadłem na kolana, chowając twarz w dłoniach.
-Taeś - dobiegł mnie jej cichy, kojący głos - już koniec - dodała, po czym przytuliła mnie - stałeś się wiecznie młody - wyszeptała. Odwróciłem się w jej stronę, po czym wyszeptałem z uśmiechem.
-Wiecznie młody...

   Dwa lata później policja odkryła ciało Kima Taehyunga, przy murze Strasznego Dworu, który był owiany mroczną legendą. To zdarzenie stało się sensacją przez co ciągle mówiono o niej w mediach.
Dwór otoczono kolczastym drutem, powieszono liczne tabliczki z ostrzeżeniami, a każdą osobę, która była w jej pobliżu karano wysoką karą.
   Do tej pory, co noc, można usłyszeć śmiechy i rozmowy...
Kogo?
Wiecznie młodych... Kima Taehyunga i _____, którzy spacerują wokół dworu strasząc tych, którzy odważą się przekroczyć wysokie mury tego miejsca.

 Jest ktoś kto dotrwał do końca?
Ktokolwiek?
Wspominałam, że jestem całkiem dobra w pisaniu takich rzeczy?
Jeśli ktoś dotrwał to...
MILE WIDZIANE KOMENTARZE 


wtorek, 27 grudnia 2016

#88 Reakcja BtoB Gdy przytulasz ich od tyłu

3 komentarze:
Witam <3
Przybywam do was z reakcja, którą zamówiła MELODY. Chłopaków nie znam i w sumie ciężko mi coś z nimi pisać, ale co tam. Jest wyzwanie to go przyjmuje xD
Nie przedłużając...
Zapraszam <3
~ ~ ~
MINHYUK
Chłopak był na siłowni, ponieważ lubił tam przebywać, gdy miał zły humor. Od czasu do czasu chodziłaś tam z nim, lecz widok niektórych dziewczyn, które miały naprawdę ładne ciało, sprawiały, że miałaś kompleksy. Po kilku godzinach do dormu wrócił Minhyuk, był zmęczony, więc od razu skierował się do łazienki, by się odświeżyć. W momencie, gdy stał przy szafie po kąpieli ubrany tylko w ręcznik na biodrach, postanowiłaś go przytulić. Chłopak zakłopotał się, ponieważ nie wiedział, że byłaś w pokoju.
-Masz bardzo ładny żel oppa - zaśmiałaś się, przykładając policzek do jego pleców.
-___ - zaczął cicho - zawstydzasz mnie.
-Oto chodzi oppa. Jesteś kochany, gdy się rumienisz - dodałaś z uroczym uśmiechem, co spowodowało, że chłopakowi przyśpieszyło serce.
http://25.media.tumblr.com/0c9dd2473f1be174e1f97d3987e13bfe/tumblr_mgjuahLeI11rqtdqdo1_500.gif 

 PENIEL
Z racji tego, że chłopak bardzo lubi się przytulać, byłby bardzo zadowolony, gdy przytuliłabyś go w momencie, gdy ten zmywał naczynia. Mimo że miał mokre dłonie, odwrócił się w twoją stronę, po czym również się objął wokół pasa.
-Masz mokre dłonie - zaśmiałaś się, patrząc na niego z uroczym uśmiechem.
-Ach, wiem, wiem, ale nie mogłem cię zostawić bez przytulenia - odparł, po czym przyciągnął cię bardziej do siebie. Położył podbródek na czubku twojej głowy, jeszcze bardziej cię tuląc. Obydwoje bardzo lubiliście sie tulić, więc trwałabyś w jego objęciach kilka minut. Dopiero w momencie, gdy do kuchni wszedł Ilhoon, oderwałaś się od rapera. 
-Muszę pomóc oppie Minhyukowi - oznajmiłaś, po czym wyszłaś z kuchni. Raper, spojrzał na kolegę z zespołu, po czym oznajmił z uśmiechem.
-Czyż ona nie jest uroczą osóbką? 
 http://67.media.tumblr.com/7a74f89de2c747d6e216af5cc0f5c47c/tumblr_mx51y6M0HK1qmiepro1_500.gif 

CHANGSUB
Wokalista byłby nieco zaskoczony twoją śmiałością i tym, że go przytuliłaś, ponieważ byłaś do niego nieco zdystansowana w porównaniu do reszty. Uśmiechnąłby się lekko, pytając.
-Czym sobie zasłużyłem na tyle czułości? - zapytałby, dotykając opuszkami palców twoich dłoni. 
-Za to, że jesteś - powiedziałabyś cicho - wiem oppa, ile dla mnie robisz.
-Skąd? - zapytałby nieco zaskoczony.
-Coś tam mi się obiło o uszy - zaśmiałabyś się, po czym odwróciłabyś go w swoją stronę - dziękuję oppa, że tak o mnie dbasz, nawet jeśli robisz to po kryjomu - dodałabyś, po czym na koniec ucałowałabyś go w policzek. Po kilku sekundach wyszłabyś z pomieszczenia, zostawiając wciąż zaskoczonego Changsuba. 
http://25.media.tumblr.com/d97894c191d9c6b589c250d9420d86ae/tumblr_mftoypX9Ud1qg353bo1_250.gif 

EUNKWANG
Chłopcy oglądali by horror, doskonale wiedziałaś, że lider bywał naprawdę strachliwy, więc było łatwo go przestraszyć. W momencie, gdy na ekranie pojawiła się zjawa, tyrpnęłaś go, a lider krzyknął, po czym słysząc śmiech reszty, wrócił zażenowany do pokoju. W momencie, gdy poszłabyś do jego pokoju chłopak wyglądałby zza okno. Podeszłabyś do niego po cichu, po czym przytuliłabyś go czule mówiąc.
-Przepraszam oppa. Nie chciałam cię aż tak bardzo przestraszyć.
-Spokojnie kruszyno - odparł, gładząc twoje dłonie jednocześnie będąc zadowolonym z faktu, że jego miłość go obejmuje.
-Na pewno nie jesteś zły? Czy mam cie tak jeszcze tulić?
-Zły już nie jestem, ale kolejnym przytulasem i małym buziakiem nie pogardzę - zaśmiałby się, po czym odwróciłby się w twoją stronę, by cię ucałować w czoło. 
 https://67.media.tumblr.com/5455ffd2781ddbe783c74f55c874d03f/tumblr_nux97j6rqD1sar3wno1_400.gif 

SUNGJAE
Od kilku dni Sungjae chodził naprawdę smutny. Mimo że każdy starał się jakoś go pocieszyć, rozweselić nikomu się to jeszcze nie udało. Pewnego wieczoru usłyszałaś jak chłopak płakał. Nie mogłaś wytrzymać jego smutku, dlatego weszłaś do jego pokoju. Ułożyłaś się na łóżku tuż obok niego, po czym przytuliłaś go od tyłu. Swoje dłonie włożyłaś pod jego koszulkę jednocześnie zataczając małe kółka na jego mięśniach.
-____? - wyszeptał zaskoczony i zawstydzony.
-Nie płacz oppa, nie smuć się. Naprawdę jest mi przykro, gdy widzę cię w takim stanie.
-Przepraszam.
-Nie będziesz się już smucił?
-Nie, pod warunkiem, że - urwał, obracając się w twoją stronę - pod warunkiem, że tę noc spędzimy razem - wyszeptał, wtulając się w ciebie, by móc znów poczuć twój kojący dotyk.
http://data.whicdn.com/images/56390729/original.gif 

ILHOON
Wiedziałaś, że Ilhoon nie przepadał za momentem, gdy ktoś go tulił, chłopak czuł sie wtedy dziwnie i nieswojo, więc unikał takich kontaktów. Chciałaś mu dokuczyć, więc gdy stał przy drzwiach, czekając na resztę kolegów, podeszłaś do niego po cichu, po czym przytuliłaś go od tyłu. Ku twojemu zaskoczeniu chłopak się nie wyrywał ani nie krzyczał, jak zawsze to robił, gdy tulił go ktoś z kolegów.
-Dlaczego nie uciekasz? - zapytałaś zaskoczona, chłopak obrócił się w twoją stronę, mówiąc z uśmiechem.
-Wolę, gdy to ty mnie dotykasz - po tych słowach zarumieniłaś się przez co i Ilhoon to zrobił. 
-Gotowy na próby? - usłyszałaś głos lidera, który schodził ze schodów, odsunęłaś się szybko od niego. 
-___? - szepnąłby, nachylając się nad tobą.
-Hm?
-Mogłabyś... mogłabyś robić to... częściej? - zapytałby nieśmiało, po czym chcąc coś jeszcze dodać, został odciągnięty od ciebie przez Peniela.
  http://31.media.tumblr.com/37820c289195ccaabf192f2ffdb8c44d/tumblr_mqutzeTiG11rcoq72o1_500.gif 

HYUNSIK
Wokalista w momencie, gdy poczułby jak tulisz go od tyłu, uśmiechnąłby się delikatnie lekko przy tym zagryzając wargę. Od kilku dni zbierałby się na odwagę, by wyznać ci swoje uczucie, więc uznał, że ten moment był odpowiedni. Odwróciłby się w twoją stronę, po czym ująłby twoją twarz w dłonie.
-___?
-Tak oppa?
-Wiesz może co to za uczucie, gdy patrząc na kogoś, czujesz, że serce chce ci wyskoczyć?
-Zakochałeś się - zaśmiałaś sie cicho, dotykając lekko jego policzków - mój oppa zmężniał - dodałaś, tuląc go. 
-W takim razie ____, zakochałem się w tobie.
-N-naprawdę?
-Tak kochanie, na prawdę - zaśmiałby się, po czym przytuliłby cię mocno, składając delikatny pocałunek na twojej szyi - teraz będziemy się tak tulić cały czas - dodałby z cichym śmiechem. 
http://25.media.tumblr.com/tumblr_ma56qsonWE1rg3jwko1_500.gif  
I reakcja za nami.
Stwierdzam iż chyba przechodzę na emeryturę -_-
Naprawdę już nic nie ogarniam...
Także no...
Dobranoc Słoneczka...
MILE WIDZIANE KOMENTARZE 

Scenariusz #82 N Żywy...

4 komentarze:
Witam <3
Przybywam do was ze scenariuszem, który zamówiła moja Beautiful Killer. Ostatnio mam fazę na smutne prace, więc w najbliższym czasie spodziewajcie się takowych z Rap Monem oraz z Josuhą z Seventeen. Mam nadzieję, że już niedługo się pojawią na moim blogu.
Uwaga: Wystąpi duża ilość gifów, przy każdym scenariuszu je dodaje, ale tutaj będzie ich naprawdę sporo.
Nie przedłużając...
Zapraszam <3
~ ~  ~ ~
    Siedziałaś w swoim pokoju na parapecie. Słuchałaś spokojnej, smutnej melodii, która wydobywała się z twojego odtwarzacza. Od czasu do czasu stukałaś palcami o szybę o którą obijały się krople deszczu, który trwał już od kilku dni. Ubrana byłaś tylko w białą koszulę swojego ukochanego, z którym nie widziałaś się już od tygodnia. Oparłaś czoło o okno przymknęłaś zaszklone oczy, z których zaraz zaczęły spływać pojedyncze łzy.
Tak, wciąż żyję, więc przyjrzyj się uważnie
Nie zatracę się w żadnych ze swych snów
Tak, wciąż żyję, więc patrz na mnie uważnie
Zamknij swe oczy i poczuj mnie każdym swym zmysłem*
 Z każdym kolejnym słowem płakałaś coraz bardziej. Nie mogłaś tego powstrzymać to było zdecydowanie silniejsze od ciebie, więc po prostu schowałaś twarz w dłoniach płacząc tak głośno, że po chwili do pokoju wpadła twoja mama.
-___, spokojnie, nie płacz już - szepnęła, tuląc cię.
-Tak bardzo tęsknię - jęknęłaś, po czym zamknęłaś zaczerwienione oczy, by móc się powoli uspokoić.

   Późnym popołudniem wybrałaś się na spacer ze swoim psem, obowiązkowo zabrałaś ze sobą słuchawki przez które mogłaś słuchać swoich ulubionych piosenek. Ruszyłaś więc powoli w drogę chcąc jak najszybciej znaleźć się na miejscu. Gdzie? Na placu zabaw, tam zawsze spotykałaś się ze swoim ukochanym, gdy uciekał na wagary, by móc się z tobą spotkać. 
Wasze miejsce było w sumie całkiem blisko twojego domu, więc droga przeważnie zajmowała ci pięć minut drogi. W końcu będąc na miejscu usiadłaś na jednej z huśtawek, schowałaś słuchawki do kieszeni wraz z komórką, a smycz swojego pieska przywiązałaś do barierki, żeby zwierze mogło sobie spokojnie chodzić po placu zabaw. Przymknęłaś oczy powoli się odpychając od ziemi, wiatr muskał delikatnie twoją skórę na twarzy, a ciemne chmury zakryły Słońce. W pewnym momencie poczułaś znajomy dotyk na swoich biodrach, zatrzymałaś huśtawkę, zerkając na wysokiego szatyna, który ubrany w czarną bluzę i spodnie, patrzył na ciebie z uśmiechem. Cmoknął cię lekko w policzek, po czym zajął miejsce obok ciebie na drugiej huśtawce.  
-Kochanie - zaczął z powagą.
image-Hm?
-Muszę coś ci powiedzieć - zaczął, lecz mu przerwałaś mówiąc.
-Nie bądź taki poważny, wyglądasz wtedy na takiego strasznego chłopka.
-To naprawdę poważna sprawa ___, zrozum - znów urwał, ponieważ w tej chwili zabrakło mu słów.
-Nie smuć się, cokolwiek cię męczy, minie - powiedziałaś cicho, po czym nachyliłaś się  w jego stronę, by ucałować go lekko w dolną wargę. N zawsze wiedział, że gdy dowiadywałaś się smutnych lub poważnych rzeczy od razu zamykałaś się w sobie. Chciał tego uniknąć, lecz z każdym dniem miał coraz mniej czasu, by powiedzieć ci to, co go martwiło i przerażało.
-Hakyeon - szepnęłaś widząc, że w kącikach jego ciemnych oczu pojawiły się łzy. Spojrzał na ciebie uśmiechając się smutno. Tylko raz w życiu widziałaś go w takim stanie, wtedy zamknął się w sobie, nic nie jadł i nie pił. 
-___ - również szepnął, po czym wstał na równe nogi, by zaraz uklęknąć przed tobą. Ujął twoje zimne i blade dłonie, po czym powiedział.
-___, kochasz mnie, prawda? Będziesz o mnie pamiętać jeśli pewnego dnia nie będę odpisywał i oddzwaniał? Będziesz nadal mnie kochała, tak jak teraz?
-Oczywiście oppa, dlaczego mówisz takie dziwne rzeczy? Chcesz się ze mną rozstać - zapytałaś przerażona faktem, że mogłabyś stracić kogoś takiego jak Hakyeon.
-Nie kochanie, nigdy w życiu bym cie nie opuścił - powiedział z lekkim uśmiechem - nie w taki sposób - dodał szeptem, po czym wstał.  Przez kilka sekund wpatrywał się w twoje oczy, jakby chciał ci telepatycznie przekazać, co miał na myśli mówiąc to. 

   Ubrana w czarną sukienkę i czarne trampki, przemierzałaś korytarz szpitala. Od pięciu miesięcy byłaś tam prawie codziennie po kilka godzin. Szłaś wolnym krokiem w stronę dobrze ci znanego pokoju, mijałaś co jakiś czas różnych lekarzy, pacjentów oraz odwiedzających, którzy przyszli spotkać się ze swoją bliską osobą, która przebywała w tym miejscu. 
  W końcu stanęłaś przed drzwiami, które prowadziły na salę numer osiemdziesiąt osiem. Poprawiłaś swoje ciemne włosy, po czym  nacisnęłaś klamkę od razu słysząc ciche skrzypienie wywołane otwarciem drzwi. Weszłaś do białego, czystego pomieszczenia, w którym znajdywała się bliska ci osoba. Spojrzałaś nie pewnie na białe łóżko, na którym leżał ktoś ci bliski.
-Cześć - szepnęłaś, zamykając za sobą drzwi, by nikt nie słuchał waszej rozmowy.

   W trudnych chwilach zawsze mogłaś liczyć na swojego ukochanego, który był dla ciebie niczym anioł i bohater w jednym. Zawsze spotykaliście się w swoim ulubionym miejscu, gdzie potrafiliście spędzić cały dzień. Wtedy czekałaś na niego pięć godzin, lecz twój N się nie zjawił. Nie napisał ani nie zadzwonił, od razu przypomniałaś sobie o jego słowach, dlatego szybkim krokiem skierowałaś się do jego domu.
  Po dwudziestu minutach znalazłaś się w jego domu, a dokładnie w kuchni.
-Jest Hakyeon? - zapytałaś zmęczona, gdy tylko zauważyłaś w kuchni jego mamę.
-Jest - powiedziała nie pewnie - źle się czuję, więc nie wiem, czy dobrym pomysłem byłoby go odwiedzać - dodała jeszcze ciszej. Patrzyłaś zaskoczona na jej bladą i zmartwioną twarz, jej oczy były czerwone co poinformowało cię o tym, że dopiero co przestała płakać.
-Naprawdę chcę się z nim zobaczyć. Martwię się - oznajmiłaś spokojnie, mimo że w środku serce waliło ci jak młotem, ponieważ bardzo się o niego bałaś.
-Dobrze - powiedziała po chwili zastanowienia - ale proszę... - urwała, zagryzając mocno wargę - nie ważne - dodała szybko, po czym odwróciła się tyłem do ciebie. Przez kilka sekund patrzyłaś na jej napięte ciało, po czym ruszyłaś do pokoju swojego ukochanego. Zapukałaś lekko do drzwi, po czym niepewnie weszłaś do środka, jakby obawiając się tego co mogłabyś tam zobaczyć.
   Od razu zobaczyłaś N, który leżał na łóżku z zamkniętymi oczami, na uszach miał słuchawki, a jego usta były lekko rozchylone. Po kilku sekundach usłyszałaś.
 Tak, wciąż żyję, więc przyjrzyj się uważnie
Nie zatracę się w żadnych ze swych snów
Tak, wciąż żyję, więc patrz na mnie uważnie
Zamknij swe oczy i poczuj mnie każdym swym zmysłem*
Patrzyłaś na niego w szoku, ponieważ nie wiedziałaś, że twój chłopak miał tak niesamowity głos. Chciałaś jeszcze go posłuchać, lecz ten usiadł powoli na łóżku jednocześnie otwierając oczy.
-____? - szepnął, patrząc na ciebie z zaskoczeniem.
-Oppa - również szepnęłaś, po czym podeszłaś do niego, tuląc go mocno do siebie tak, jakbyś go nie widziała kilka miesięcy lub lat - tak bardzo się martwiłam - wyszeptałaś, roniąc kilka łez - tak bardzo się martwiłam - dodałaś, po czym schowałaś twarz w zagłębienie jego szyi. Cha, westchnął tylko cicho mocno cię przy tym obejmując. Również schował twarz w zagłębieniu twojej szyi, zastanawiając się, czy to odpowiedni czas, by wyznać ci pewną rzecz. 

   Pewnego razu twoje życie uległo całkowitej zmianie. Twoje dotychczas piękne błękitne niebo, zmieniło kolor na czystą czerń. Uśmiechnięta twarz była smutna, a ciało szczuplejsze niż wcześniej. Dlaczego? 
   Siedziałaś na kanapie wraz z rodzicami, było już dość późno, lecz postanowiliście urządzić seans filmowy. Oglądaliście wspólnie horror co chwila się strasząc nawzajem. W pewnym momencie ktoś zaczął mocno walić do drzwi, przerażona spojrzałaś na ojca, który wstał z kanapy i skierował się ostrożnie w stronę drzwi. Nagle usłyszałaś.
-____! ____! Hakyeon trafił do szpitala! On umiera! - wrzasnął Ravi, wpadając do salonu. Był to kuzyn twojego ukochanego, więc i z nim często spędzałaś czas.
-Co?! - krzyknęłaś, podchodząc szybko do niego.
-Nie ma czasu na wyjaśnienia, musimy jechać - mruknął, po czym ujął twoją dłoń i biegiem skierował się do auta.
   Wpadłaś do szpitala takim pędem, że drzwiami uderzyłaś jedną z pielęgniarek. Mimo że ta kazała ci się zatrzymać i ją przeprosić, ani razu się nie obejrzałaś, by chociaż na nią zobaczyć. w tamtym momencie liczył się tylko N.
-Gdzie jest mój chłopak? Gdzie jest Cha Hakyeon? - powiedziałaś zdyszana.
-Pokój osiemdziesiąt osiem - odparła spokojnie. Wraz z Koreańczykiem ruszyłaś biegiem w stronę wyznaczonej wam sali, miałaś łzy w oczach, lecz starałaś się nie płakać. Nie teraz. 
   Na białym łóżku siedział zapłakany i blady szatyn. Chował twarz w dłoniach płacząc tak głośno i tak żałośnie jak jeszcze nigdy w życiu. Usiadłaś szybko obok niego, obejmując go czule.
image-Kochanie - szepnęłaś, próbując spojrzeć mu w oczy - jestem tutaj. Zaraz obok ciebie. Spójrz na mnie. Proszę. - dodałaś, odsłaniając jego napuchnięte od łez oczy.
Był blady, bardzo blady jego twarz był szczuplejsza niż wcześniej, a oczy napuchnięte i smutne.
-___ -jęknął, po czym schował twarz w zagłębieniu twojej szyi - ja umieram - dodał półgłosem, po czym objął cię tak mocno, jakby to miało pomóc mu przeżyć. 
-Nie prawda.To kłamstwo - oznajmiłaś, chcąc się przekonać, że jego słowa to po prostu czysty żart.
-Chciałbym - odparł, po czym sięgnął po kartę badań, by pokazać ci, że zachorował na białaczkę.

   Od tamtej pory byłaś przy nim dzień i noc. Już nawet nie nocowałaś swoim domu, tylko w jego pokoju będąc przy nim cały czas, gdyby źle się poczuł. Pomagałaś mu we wszystkim ponieważ ten stopniowo tracił siły, czasem ubranie się w zwykła piżamę było dla niego niemałym wyczynem. 
Zbliżyliście się do siebie jeszcze bardziej, wtedy ty przejęłaś jego rolę anioła i bohatera. Wtedy ty byłaś dla niego kimś takim.
image  Siedziałaś wraz z nim na balkonie obserwując gwiazdy, które były naprawdę piękne w tamtym momencie. Koreańczyk opierał głowę na twoim ramieniu natomiast ty jeździłaś dłonią po jego plecach.
-Kochanie - szepnął - co ja bym bez ciebie zrobił?Tak bardzo mnie dbasz.
-Kocham cię Hakyeon i będę o ciebie dbała już zawsze.
-Zawsze - zaśmiał się ponuro - nasze zawsze z każdą chwilą może się szybko skończyć - dodał, zerkając na ciebie.
-Nie mów tak.
-___, ale sama prawda i dobrze o tym wiesz.
-Gdzie się podział mój uśmiechnięty i optymistyczny oppa? - zapytałaś, odsuwając się od niego by móc spojrzeć na jego jeszcze bledszą twarz.
-Umarł, teraz czeka na tego pesymistycznego oppe - mruknął, po czym oparł się o ścianę. Wiedziałaś, że z jego psychiką było coraz gorzej. Momenty, w który cierpiał z powodu ogromnego bólu sprawiły, że zaczął mieć myśli samobójcze. Cha po prostu pragnął przestać cierpieć. 
   Z każdym dniem było coraz gorzej. Co drugi dzień lodowaliście na ostrym dyżurze, ponieważ N skarżył się na okropne bóle i co chwila mdlał z tego powodu. Jego umięśnione ciało zapadło się, robiąc z niego niedożywionego chłopaka. Włosy były słabsze i matowe, policzki również się zapadły przez co jeszcze bardziej było widać po nim jego chorobę. 
-___ - usłyszałaś zmęczony głos swojego chłopaka, który leżał na szpitalnym łóżko podpięty do kroplówki.
-Tak? 
-Kochasz mnie jeszcze?
-Zawsze będę oppa - uspokoiłaś go, ponieważ ten od kilku dni obawiał się, że stracił twoją miłość, mimo że tak naprawdę zyskał jej jeszcze więcej. 
-Wiesz, że nasze zawsze - urwał, ponieważ przerwałaś mu mówiąc.
-Nie mów tak. Będziesz zdrowy i nasze zawsze będzie wieczne -po tych słowach ułożyłaś się obok niego. N, położył swoją głowę na twojej klatce piersiowej, a dłonie złączył z twoimi. 
 W otaczającej mnie gęstej mgle
jestem niczym zagubione dziecko
Ogarnięty trwogą krzyczę z całych sił,
lecz mój głos do nikogo nie dociera
Wołają mnie pełne łez wspomnienia,
które skryłem na dnie swego serca
Te delikatne poczucie bliskości
powoli mnie opuszcza*
Wyszeptał, po czym zasnął zmęczony walką o przetrwanie tych kolejnych godzin. 
   Nikt nigdy nie jest gotowy na śmierć. Nie ważne czy jest to śmierć swoja, czy osoby bliskiej. To zawsze rani, nawet jeśli jesteśmy świadomi, że jest ona bliżej niż dalej. Tak było i w twoim przypadku.
   Obudziłaś się w nocy z dziwnym przeczuciem. Tego wieczoru Hakyeon poprosił cię byś wróciła do domu i przespała się wreszcie w wygodnym i miękkim łóżku. Protestowałaś, więc chłopak się złościł, co sprawiało, że miał ataki bólu. Dlatego też wróciłaś do domu, by chłopak mógł spokojnie spać. 
Zerknęłaś na zegarek, dochodziła trzecia rano. Jakieś dziwne przeczucie kazało ci wrócić do szpitala. Nie wiedziałaś dlaczego czułaś coś takiego, lecz nie chciałaś tego ignorować. Ubrałaś się, po czym wyszłaś z domu. 
   Po piętnastu minutach znalazłaś się na miejscu. Szłaś szybkim krokiem do sali, gdzie leżał twój chłopak. W momencie, gdy zauważyłaś go śpiącego, poczułaś ogromną ulgę, że to przeczucie było wynikiem twoich zmartwień. Nagle Cha się obudził, tak jakby wyczuł twoją obecność. 
-Księżniczko - wyszeptał z uśmiechem - co tu robisz?
-Martwiłam się - odparłaś z delikatnym uśmiechem, siadając tuz obok niego. Szaty położył głowę na twoich udach, po czym z uśmiechem powiedział.
-Wiesz na co mam ochotę?
-Na co? - zapytałaś lekko zaskoczona jego dobrym humorem.
-Na pocałunek. Na taki długi i namiętny pocałunek - zaśmiał się, wskazując palcem na swoje usta. Uśmiechnęłaś się do niego czule, po czym nachyliłaś się złączając wasze  usta. Po krótkiej chwili oderwałaś się od niego, widząc, że miał zamknięte oczy i ogromny uśmiech na twarzy. W pewnym momencie do twych uszu dobiegł okropny pisk spowodowany nagłym zatrzymaniem się serca N. Spanikowana spojrzałaś na wciąż uśmiechniętego chłopaka, który miał zamknięte oczy.
-Hakyeon?! Oppa! Oppa! - krzyczałaś przez łzy. Do sali wpadli lekarze i pielęgniarki, zabrali cię na korytarz, a drzwi zamknęli przed nosem. Patrzyłaś przez  małe okienko jak ratują twojego ukochanego, który naprawdę długo walczył o życie, lecz po półgodzinie pisk nie ustawał, a zmęczeni i bladzi lekarze wyszli z sali. Jeden z nich spojrzał na ciebie po czym powiedział tylko dwa słowa.
-Przykro mi.

  Pięć dni później stałaś na cmentarzu, gdzie odbywał się pogrzeb Hakyeona. Stałaś na samym końcu grupy, ponieważ nie mogłaś patrzeć na trumnę ze swoim ukochanym. Gdy ją zamknęli, a ty na zawsze straciłaś możliwość patrzenia na N, szepnęłaś z delikatnym uśmiechem i łzami w oczach. 
Spójrzcie na mnie,
a pokażę wam, na co mnie stać
Tak, żyję, wciąż oddycham,
wkrótce narodzę się na nowo*
Po tych słowach uroniłaś słone łzy, ściskając w ręce zdjęcie twoje i twojego chłopaka, gdy byliście razem na placu zabaw.

I co sądzicie o scenariuszu? 
Podobał wam się? 
Mam nadzieję, że tak.
Pisałam go równe trzy godziny....omo....
* VIXX - Alive
MILE WIDZIANE KOMENTARZE

 

 

niedziela, 25 grudnia 2016

Scenariusz #82 Kai Tam gdzie ty, tam i ja

3 komentarze:
Witam <3
Przybywam do was ze scenariuszem, który zamówiła Beata Linka. Mam nadzieję, że moja praca przypadnie wam do gustu i będzie się ją wam dobrze czytało.
Nie przedłużając...
Zapraszam <3
~ ~ ~
   Z ogromnym wahaniem stałaś tuż przed drzwiami do swojej klasy. Nie znosiłaś chodzić do tej szkoły, ponieważ każdy bardzo cię gnębił. Nauczyciele naciskali, a uczniowie wyśmiewali, ponieważ byłaś Polką i nie radziłaś sobie z niektórymi rzeczami.
-No dalej, ___, dasz radę - szepnęłaś, chwytając klamkę - jesteś silna - dodałaś półgłosem, otwierając drzwi. Gdy weszłaś do dużego pomieszczenia od razu zauważyłaś połowę swojej klasy i nauczycielkę, która sprawdzała obecność.
-Dzień dobry, przepraszam za spóźnienie - powiedziałaś cicho, zerkając na Koreankę po czterdziestce, która uczyła fizyki.
-Witam. Siadaj już na miejscu, zaraz zaczynamy lekcję - odparła spokojnie nawet na ciebie nie patrząc. Ruszyłaś w stronę swojej ławki, która znajdywała się na końcu środkowego rzędu, gdy byłaś już niedaleko niej, ktoś podłożył ci nogę przez co upadłaś na podłogę. Po klasie rozeszły się głośne śmiechy spowodowane twoim nagłym upadkiem.
-Nawet chodzić nie umiesz! - zaśmiał się młody brunet, który podłożył ci nogę - nie dość, że Polka, to jeszcze ciamajda! - dodał przez co klasa buchnęła jeszcze głośniejszym śmiechem. Zasmucona i bezsilna w jednym wstałaś na nogi, otrzepując swoje lekko poranione kolana z niewidzialnego kurzu, zerknęłaś na kolegę, który cały czas ci się przyglądał.
http://38.media.tumblr.com/419ec01910a1f95022ae11a27d2ba23a/tumblr_nad5iw5rUJ1sz0j5io2_500.gif -Uważaj na siebie - szepnął, po czym odwrócił głowę w stronę złej nauczycielki. Przytaknęłaś tylko, zajmując swoje miejsce.
    Kolejne dwie lekcje wyglądały tak samo, ktoś cię pytał z nauczycieli, reszta klasy się śmiała i ci docinała. Wychodziłaś z klasy to ktoś cię upychał, wchodziłaś do klasy to ktoś zamykał ci drzwi przed nosem. W końcu zrozpaczona tym faktem poszłaś do łazienki, schowałaś się w jednej z kabin, po czym starałaś się uspokoić oddech, by nie zacząć płakać. Zawsze należałaś do silnych osób, a przynajmniej tak myślałaś, lecz w momencie, gdy musiałaś zamieszkać w Korei z powodu pracy rodziców, zrozumiałaś, że tu czekało cię trzyletnie piekło. Schowałaś twarz w dłoniach, gdy usłyszałaś rozmowę dwóch koleżanek z klasy.
-Widziałaś dziś ___? Boże, jak ona wygląda - zaczęła jedna.
-Racja, te włosy i podkrążone oczy, w ogóle o siebie nie dba - dodała druga.
-Nie dziwie się, że nie ma chłopaka - zaśmiała się Rin, która należała do klasowej elity.
-Nawet największy dziwoląg by jej nie chciał - po tych słowach obydwie wybuchnęły głośnym śmiechem, natomiast ty zaczęłaś cicho szlochać.
   Gdy tylko się uspokoiłaś, wyszłaś z kabiny, po czym podeszłaś do umywalki, by opłukać swoją zmęczona i bladą twarz. Po krótkiej chwili zadzwonił dzwonek, zabrałaś swój czarny plecak z ziemi, poprawiłaś spódniczkę od mundurka, po czym wyszłaś z pomieszczenia, by móc pójść na kolejną lekcje.
    Po czterech lekcjach przyszła pora na lunch. Usiadłaś pod ścianą w samym koncie, by nikt z klasy cię nie dostrzegł, po czym wyjęłaś z plecaka jabłko i sok w kartonie. Usiadłaś wygodnie, zakładając na uszy słuchawki, by zagłuszyć gwar, który panował na stołówce. Zaczęłaś jeść owoc, starając oderwać swoje myśli od dzisiejszych wydarzeń. W pewnym momencie, zauważyłaś jak grupka chłopaków siada kilka stolików dalej, rozsiedli się równie wygodnie co ty, po czym zaczęli o czymś żywo rozmawiać. Twoją uwagę przykuł Jongin, chłopak z klasy, który jako jedyny ci nie dokuczał.
http://ic.pics.livejournal.com/zuluuluz/63433173/61744/61744_600.gif 
Koreańczyk należał raczej do spokojnych chłopaków, którzy starali się trzymać na uboczu, lecz mimo to, był dość popularny, więc każdy liczył się z jego zdaniem.
Chłopak śmiał się głośno czerwieniąc mocno na twarzy od czasu do czasu coś mówił, lecz nie mogłaś usłyszeć co, ponieważ miałaś słuchawki na uszach. Byłaś pewna, że pewnie nabijał się z ciele, lecz po chwili zrozumiałaś, że tak naprawdę, tylko on jeszcze nie sprawił ci przykrości, dlatego spokojna oparłaś się krzesło.
Nim nawet zdążyłaś się rozluźnić, ktoś wylał twój sok na stolik, sprawiając, że twoja komórka, mundurek oraz podłoga zrobiły się mokre. Z zaskoczeniem i dużymi oczami spojrzałaś na osobę, która to zrobiła. Tuż nad tobą stał Chanyeol, który z ogromnym uśmiechem, ściskał w dłoni karton po soku.
-I co cie tak bawi? - warknęłaś, wstając od stołu.
-Ty. Twoje pochodzenie. Twój styl, a raczej jego brak. Wszystko co jest z tobą związane - odparł, opierając się o ścianę tuż obok ciebie. Po chwili jego dłoń spoczęła na twoim pośladku, co sprawiło, że zbladłaś z zaskoczenia.
-Odsuń się od niej - usłyszałaś ponury głos swojego kolegi z klasy.
-Jongin? - zaczął zaskoczony Chan - bronisz jej?
-Ktoś musi ją bronić przed bandą takich palantów, jak ty Chanyeol - skomentował krótko, po czym chwycił twoją dłoń, by zaraz wyciągnąć cię z tłumu, który powstał w momencie, gdy uczniowie zauważyli chłopaków obok ciebie. Zaskoczona jeszcze bardziej szłaś tuż za chłopakiem, który ciągnął cię w jakieś miejsce, nie znałaś tej szkoły zbyt dobrze, więc w momencie gdy znalazłaś się z nim na dachu budynku, otworzyłaś usta ze zdziwienia. Szatyn patrzył na ciebie w ciszy od czasu do czasu, próbując coś powiedzieć.
-Dziękuję - wyszeptałaś cicho, zerkając na niego.
-Nie musisz, to mój obowiązek.
-Jak to?
-Na razie tego nie zrozumiesz - zaśmiał się, podchodząc do ciebie. Był wyższy od ciebie, więc musiałaś unieść głowę trochę do góry, by móc spojrzeć mu w oczy - nie rozumiem dlaczego cię tak gnębią - dodał.
-Jestem inna od was. Wychowana w innym kraju i kulturze.
-Ale to nie powód, by ci tak dokuczać - oznajmił, poprawiając kosmyk twoich włosów zza ucho - będę cię bronił tak, jak tylko dam radę.
-Dlaczego? Przecież nawet tak naprawdę się nie znamy.
-Może i tak, ale nie chcę by ktoś cię krzywdził i tak za długo z tym czekałem.
-Jongin - zaczęłaś, lecz ci przerwał, przykładając palec do twoich ust.
-Mów na mnie Kai, tak będzie ci łatwiej - zaśmiał się, widząc twoje rumieńce - teraz lepiej wracaj do domu, odpocznij po dzisiejszym dniu.
-A obecność?
-Nie przejmuj się, będę cię krył - odparł, po czym cofnął się na kilka kroków. Jeszcze przez kilka sekund patrzył na ciebie w ciszy, po czym bez słowa ruszył w stronę drzwi, które prowadziły na dół - będę cię chronił - dodał półgłosem, tak, że ledwo go usłyszałaś.

    Od tego zdarzenia minęło kilka dni, ty i Kai zakumplowaliście się, więc już cię tak bardzo nie gnębili. Jeśli jednak ktoś taki się znalazł, to Koreańczyk od razu go przeganiał a ciebie wspierał. Był dla ciebie naprawdę bardzo dobry i miły, ale nie wiedziałaś dlaczego to robił. Nic wiele was nie łączyło, nie rozmawialiście wcześniej ze sobą, więc jaki miał w tym cel?
   Wracałaś ze szkoły w czwartkowe popołudnie, w momencie, gdy znalazłaś się na chodniku niedaleko domu, ktoś cię napadł. Był to Chanyeol wraz z jakimś chłopakiem z starszej klasy. Koreańczyk szarpał tobą, a drugi wyrzucał rzeczy z twojego plecaka, wyzywali cię i śmiali się z ciebie.
-Zostaw mnie! - krzyknęłaś, gdy Chan, trzymał cie mocno za ramiona robiąc na nich sińce - Zostaw! - wrzasnęłaś jeszcze głośniej, przez co chłopak popchnął cię dość mocno. Upadłaś na chodnik tak, że twoja lewa dłoń odwróciła się pod dziwnym kątem, do twych uszu dobiegł głośny trzask. Poczułaś mocny ból w ręce, która momentalnie zrobiła się sina i spuchnięta.
-Złamałeś jej rękę! - wrzasnął brunet, patrząc na przerażonego Chanyeola.
-C-co?!
-Wiejmy idioto! - po tych słowach uciekli, a ciebie zostawili poranioną i przestraszoną. Usiadłaś roztrzęsiona na ziemi, po czym drżącą dłonią wyjęłaś komórkę. na jej ekranie pojawiły się rysy, co sprawiło, że miałaś ogromną trudność wybrać jeden z numerów.
-Kai? - szepnęłaś, gdy usłyszałaś jego głos - pomóż mi - dodałaś, po czym twoja komórka wydała dziwny brzęk, a następnie się wyłączyła.  Jeszcze przez kilka minut starałaś się ją włączyć, lecz urządzenie nawet nie reagowało, dlatego roniąc kilka łez, wstałaś na na równe nogi, po czym uprzednio chowając swoje rzeczy do plecaka, ruszyłaś do domu.

   Późnym wieczorem siedziałaś w swoim pokoju w towarzystwie smutnego Kaia. Chłopak tulił cię do siebie jednocześnie uważając na twoją złamaną rękę.
-Przepraszam, że mnie przy tobie nie było.
-Nie możesz się winić - zaczęłaś cicho - nie było cię w szkole, nie mogłeś wiedzieć, co się stanie - dodałaś jeszcze bardziej się do niego tuląc.
-Powinienem zawsze przy tobie być i cię chronić.
-Robisz to.
-Lecz nie skutecznie - oznajmił smutny, po czym ucałował cię lekko w skroń - jutro im pokażemy - dodał.
-Kai - zaczęłaś cicho.
-Hm?
-Ja nie idę do szkoły jutro.
-To w poniedziałek.
-Wtedy też nie.
-Jak to? - zapytał zaskoczony, patrząc na ciebie uważnie.
-Zmieniam szkołę.
-Co?!
-Muszę Kai, nie dam rady sobie w tamtym miejscu, to mnie naprawdę bardzo rani.
-Rozumiem gwiazdko.
-Ale nadal będziemy w kontakcie?
-Oczywiście, nie mógłbym z ciebie zrezygnować - powiedział z uśmiechem, po czym ucałował cię znów lekko w policzek.

  Tak jak powiedziałaś, tak też było. Zmieniłaś szkołę, na dużo bezpieczniejszą i milszą, od razu zdobyłaś koleżankę, która również pochodziła z Polski. Miałyście razem dużo wspólnego, więc byłyście dla siebie jak siostry.
-Nie rozmawiacie ze sobą? - zapytała po chwili, pakując zeszyty po ostatniej lekcji.
-Nie. Już mija drugi tydzień, boję się, że o mnie zapomniał - oznajmiłaś ze smutkiem, przypominając sobie chłopaka, który jako jedyny był dla ciebie dobry.
-Na pewno nie.
-Skąd wiesz?
-Mam przeczucie - zaśmiała się, klepiąc cię lekko po plecach.
   Kolejnego dnia, na lekcji wychowawczej, do twojej klasy wszedł wysoki blondyn. Gdy zobaczyłaś kto to był, otworzyłaś szeroko oczy i buzię, nie mogąc wyjść z podziwu i zaskoczenia. 
https://38.media.tumblr.com/f0b339b56ee3566afada281332db71e9/tumblr_inline_o2t5uapPzG1rmc2nj_500.gif -Przywitajcie kochani nowego kolegę w klasie, proszę, przedstaw się.
-Jestem Kim Jongin - uśmiechnął się uroczo jednocześnie na ciebie zerkając.
-Proszę, zajmij miejsce.
Tak jak kazała mu nauczycielka tak też zrobił, usiadł w ostatniej ławce tak jak w twojej poprzedniej szkole, uśmiechnął się do ciebie szeroko, zwracając na siebie tym samym uwagę.
-To jest ON? - zapytała twoja koleżanka.
-T-tak - szepnęłaś wciąż mocno zaskoczona.
   Gdy tylko nastała przerwa od razu podszedł do ciebie Kai, uśmiechnął się uroczo, po czym objął cię czule, mówiąc.
-Tęskniłem.
-Ja również, jak to się stało, że chodzisz do tej szkoły?
-Pamiętasz, jak mówiłem ci, że będę cię chronił? - zapytał, na co ty przytaknęłaś -pamiętaj ___, że tam gdzie ty, tam i ja - dodał, po czym pocałował cię lekko w rozchylone wargi.

I co sądzicie o scenariuszu?
Podobał wam się?
Mam nadzieję, że tak ^^
MILE WIDZIANE KOMENTARZE

sobota, 24 grudnia 2016

#87 Reakcja BTS Gdy pakujecie razem prezenty

11 komentarzy:
Witam <3
Przybywam do was z reakcją, którą zamówił Anonimek. Przepraszam, że realizuję twoją prośbę dość późno, ale dziś było urwanie, wiecie, przygotowania i w ogóle. Mam nadzieję, że taki mój "prezent" spodoba ci się, zwłaszcza, że spędzasz ten dzień i wieczór sama. Mam nadzieję, że chociaż mały uśmiech pojawi się na twojej buzi <3
Zapraszam <3
~ ~ ~
TAEHYUNG
Wraz ze swoim chłopakiem siedziałaś w salonie na dywanie. Pakowaliście razem prezenty dla reszty chłopaków, które dla nich przygotowaliście. Od czasu do czasu zerkałaś na swojego ukochanego, który co chwila wystawiał język, gdy pakował kolejne pudełko. Uśmiechałaś się sama do siebie, widząc go tak radosnego niczym małe dziecko, gdy rozpakowuje swój pierwszy prezent.
-Myślisz skarbie, że ta kamera spodoba się Jinowi oppie? - zapytałaś, kamerując go, by najstarszy miał przy okazji kolejną niespodziankę.Szatyn zerknął na ciebie, po czym ze swoim specyficznym uśmiechem, przytaknął głową dając pod choinkę prezent dla Kooka.
-Kochanie, nie kameruj mnie - zaśmiał się, chowając twarz w dłoniach.
-Dlaczego?
-Bo nie chcę, by hyung dostał zawału, gdy zobaczy resztę nagrania - zaśmiał się, zerkając na ciebie przez palce.
-Czekaj...co? - zapytałaś, lecz Koreańczyk zabrał od ciebie urządzenie, wyłączając je, by nie nagrało się na nim to, co chciał z tobą zrobić. 
https://68.media.tumblr.com/0a9a8dc71a31a480de342850b299a27b/tumblr_inline_ocnvlwROX61txphwk_500.gif 

JUNGKOOK
Wraz z Jungkookiem pakowałaś prezenty, siedziałaś spokojnie pakując kolorowe pudełko, lecz w pewnym momencie zobaczyłaś, jak twój chłopak się szeroko uśmiecha.
-Jungkook? 
-Tak?
-Dlaczego się tak dziwnie uśmiechasz? 
-Czekam na to kiedy rozpakujesz swój prezent - odparł radosny, chowając pudełko pod choinkę.
-Co tam schowałeś tak ciekawego?
-Zobaczysz - zaśmiał się.
Po wspólnej wigilijnej kolacji przyszła pora na rozpakowywanie prezentu. Sama byłaś ciekawa co tam takiego schował twój ukochany, w momencie, gdy zauważyłaś w pudełku czerwoną koronkową bieliznę zrozumiałaś.
-Jungkookie? - szepnęłaś zaskoczona zerkając na bruneta - naprawdę kupiłeś mi....to? - zapytałaś z lekkim poirytowaniem.
-Wiedziałem, że ci się spodoba.
-Aish, Kook, ty idioto - sama się zaśmiałaś, po czym rzuciłaś w niego pudełkiem.
 https://s-media-cache-ak0.pinimg.com/originals/50/41/c0/5041c0affcba5a9d115bb12242421570.gif 

SUGA
YoonGi, siedział przed dużą i bogato ozdobioną choinką, na głowie miał ubraną czerwoną czapkę Mikołaja, żeby chociaż trochę móc go przypomnieć. Ty natomiast siedziałaś na fotelu dokładnie pakując prezent dla swojego ukochanego, co chwila zmieniałaś wstążki i sposób ich zawiązania.
-Nad czym tak myślisz? - zapytał Koreańczyk, przecinając wstążkę.
-Nad tym, czy twój prezent przypadnie ci do gustu - odparłaś z delikatnym uśmiechem, jednocześnie na niego zerkając.
-Kochanie, największy prezent mam właśnie teraz.
-Jaki?
-Ciebie kochanie, mam wszystko czego pragnę - zaśmiał się, po czym klęknął na wprost ciebie jednocześnie patrząc w twoje oczy.
-To było naprawdę urocze - odparłaś radosna. Suga, uśmiechnął się lekko, po czym ucałował cię delikatnie, by zaraz szepnąć.
-Chodź misia, dokończmy pakować resztę prezentów.
http://65.media.tumblr.com/b2744c0b747d02ae3d7aaf555972d099/tumblr_nzthwnmJtf1tyk30ao1_500.gif 

JIN
Od ponad godziny musiałaś uspokajać swojego narzeczonego, ponieważ ten był bardzo mocno podekscytowany prezentem, który dla ciebie kupił.
-Proszę - jęknął, skacząc wokół ciebie jak dziecko - zobacz co ci kupiłem - dodał, machając pudełkiem tuż obok twojej twarzy.
-Oppa, najpierw musi być kolacja, a potem dopiero prezenty.
-Ale ja naprawdę nie mogę się doczekać twojej reakcji - uśmiechnął się uroczo, klęcząc obok ciebie.
-Ja też bardzo chcę wiedzieć co dla mnie masz, ale najpierw musimy prezenty ładnie zapakować, a dopiero potem je odpakować - zaśmiałaś się, pstrykając go lekko w nos.
-Aish, dobrze kochanie, będzie jak chcesz, ale na prawdę nie mogę się doczekać - odparł po chwili, kładąc twój prezent pod choinkę. 
 http://pa1.narvii.com/6273/0efdaa48df342d23cb9d4e4b7bf6f4ca41861b2c_hq.gif 

JIMIN
Jimin, siedział spokojnie na kanapie, pakując ostrożnie pudełeczko, które było dla ciebie. Siedziałaś przy choince od czasu do czasu zerkając na swojego chłopaka, by móc poznać co takiego tam pakował. 
-Jiminie - jęknęłaś, patrząc na niego dużymi oczami - co tam dla mnie masz?
-Nie powiem ci - zaśmiał się, chowając prezent pod choinkę - to prezent.
-Ale zdradź mi chociaż mały szczegół.
-Nie mogę.
-Kochaniee - jęknęłaś, po czym podeszłaś do niego, by zaraz pocałować go delikatnie.
- I tak mnie nie przekonasz - zaśmiał się, po czym znów zaczął pakować kolejny prezent, dla Jina.
Tuż po kolacji dostałaś od swojego ukochanego prezent. Gdy tylko otworzyłaś pudełeczko od razu zobaczyłaś pierścionek zaręczynowy z niebieskim diamentem w kształcie serca.
-Czy zechcesz - usłyszałaś nad sobą głos Jimina - zostać moją żoną? 
-Tak! - krzyknęłaś radosna całując go i obejmując. 
https://secure.static.tumblr.com/81d5495fef19e1b7798096f89500fbea/i0bu8fr/hBWofzrlf/tumblr_static_tumblr_static_uuutnxona3kkgkcw4oggwo4s_640.gif 

J-HOPE
Mimo że siedziałaś obok swojego męża, starałaś się zapakować swój mały prezent tak, aby nie zobaczył co chowałaś.
-Kochanie - zaśmiał się raper - nie musisz się tak chować, przecież za godzinkę i tak dowiem się, co tam jest - dodał, całując cię w nagie ramię.
-Jednak wolę, aby to było za godzinę - zaśmiałaś się, po czym schowałaś pudełko pod choinkę. Po kilku minutach musiałaś wyjść do toalety, dlatego tę okazję wykorzystał mocno zaciekawiony Hobi. Odchylił kawałek papieru, po czym zajrzał do środka. W momencie, gdy zobaczył małe skarpetki dla chłopczyka, zrozumiał prezent, który chciałaś mu dać. Od razu schował pudełko pod drzewko, po czym otarł łzy szczęścia. Gdy wróciłaś na miejsce, raper siedział uradowany, zerkając to na ciebie to na twój brzuch.
-Stało się coś? - zapytałaś nagle - przytyłam, że tak na mnie patrzysz? - dodałaś, przez co Hobi uśmiechnął się w dziwny sposób.
-Och, nie, nie. Po prostu - zaczął szczęśliwy - po prostu cię kocham - dodał, całując cię w kącik ust. 
 http://pa1.narvii.com/5960/960b1547ebbb41feb0877b72459442e783bec59d_hq.gif 

RAP MONSTER
Wspólne pakowanie prezentów, było tradycją w domu chłopaka, więc postanowiłaś się do niej dostosować. Wraz z jego rodzicami siedziałaś pod drzewkiem, pakując pudełka z prezentami.
-Cieszę się skarbie, że jesteś przy mnie - zaczął lider, całując cie w skroń - naprawdę wiele dla mnie znaczysz - dodał z uśmiechem.
-Och, jesteś uroczy oppa - zaśmiałaś się, składając delikatny i szybki pocałunek na jego dolnej wardze. W momencie, gdy miałaś pakować ostatnie pudełko, chłopak wziął je od ciebie, po czym sam zaczął je pakować.
-Dlaczego je wziąłeś?
-Nie chcę byś zobaczyła co dla ciebie tam mam - odparł radosny, po czym ucałował cię w czoło.
Tuż po kolacji siedziałaś wraz z jego rodzicami przy drzewku, rozpakowując prezenty. W pewnym momencie zauważyłaś swój prezent, od razu go rozpakowałaś, widząc dwa bilety do Polski.
-NamJoon - szepnęłaś zaskoczona.
-Pora zrobić kolejny krok w naszym związku kochanie - powiedział radosny, po czym przytulił cię, dając ci do zrozumienia, że był gotów poznać twój kraj i rodzinę. 
 https://68.media.tumblr.com/d725233b2108e3afd55542884fc6b23f/tumblr_o5dio4cUA41voj4d8o1_400.gif 

I co sądzicie o reakcji?
Podobała wam się?
Mam nadzieję, że nikt się na niej nie zawiódł. 
Kto najbardziej przypadł wam do gustu?
Jeszcze raz: WESOŁYCH ŚWIĄT I SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU <3
MILE WIDZIANE KOMENTARZE 

piątek, 23 grudnia 2016

Wesołych Świąt Słoneczka

11 komentarzy:
Witam <3
Chciałam wam moje Słoneczka, życzyć udanych Świąt i wspaniałego Sylwestra...

Chciałabym aby każde z moich Słoneczek miało w sobie tyle samo Swag'u, co nasz kochany raper Min YoonGi. Żeby każde Słoneczko z osobna miało tak samą silną wolę jak właśnie nasz YoonGi.
http://45.media.tumblr.com/939aff4f0d7f5eb94a436afe66a62e43/tumblr_nkndc94RK21tjy3q4o2_r2_540.gif

Chciałabym aby każde ze Słoneczek odżywiało się dobrze tak jak nasz Kim SeokJjin.
I żeby każde z Was było taką samą "Różową Księżniczką", jak właśnie SeokJin.
https://media.tenor.co/images/8b9f295a81bb2ccb33254d5557c51cf3/raw

Chciałabym aby wasz "dar" destrukcji nie był aż tak aktywny jak u Kima NamJoona.
Żeby każde z moich Słoneczek rozwijało swoją pasję i żeby każdy z Was szedł cały czas do przodu, jak nasz NamJoon.
 http://nsa38.casimages.com/img/2016/11/28/16112805180362373.gif

Chciałabym abyście zawsze mieli w sobie tą samą dziecięcą nadzieję i ciekawość, jak Kim TaeHyung.
Żeby przez cały przyszły rok ( i nie tylko ) kroczyli z takim samy nastawieniem jak TaeHyung.
 http://img.zszywka.pl/1/0603/9931/v-kim-taehyung-lt3.gif

Chciałabym aby Wasza nieśmiałość przerodziła się w taką samą zadziorność, jak u Jeona JungKooka.
Żeby każdy z Was był takim samym Golden Maknae, we wszystkim czego tylko będziecie próbować.Tak, jak nasz JeonKook.
https://s-media-cache-ak0.pinimg.com/originals/b7/dd/d7/b7ddd7f285c00c0682ee85ba87eaf426.gif

Chciałabym aby każdy z Was kochał to co robi, tak jak Park JiMin kocha tańczyć.
Chciałabym również, żeby Wasze marzenia spełniły  się jak najszybciej. Tak jak u JiMina.
http://66.media.tumblr.com/df751289c8e8ee5ee8cf511d58a3b3ff/tumblr_o0nis1q6Qp1syhgx9o1_540.gif

Chciałabym, żeby zawsze Wam dopisywał humor i żebyście byli takimi optymistami jak Jung HoSeok.
Chciałabym również, żeby wasze aegyo było równie niesamowite jak właśnie u naszego HoSeoka.
 http://68.media.tumblr.com/7ca5ccf8a69aa3556abc35f41af93baa/tumblr_n7g6cekSXW1tzf6opo1_500.gif

Chciałabym również, żeby Wasza impreza Sylwestrowa, była równie wspaniała i huczna, jak impreza u chłopaków z BTS.
http://data.whicdn.com/images/211075709/large.gif
No, i żebyście spędzili ją w gronie przyjaciół i najbliższych.
 http://s12.favim.com/orig/160224/bts-cute-funny-gif-Favim.com-4035962.gif

WESOŁYCH ŚWIĄT I SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU 
OD WASZEJ A.R.M.Y <3

Obserwatorzy