czwartek, 17 stycznia 2019

Scenariusz #118 V You MUST be mine

Cześć
  Przybywam do Was moje drogie Słoneczka ze scenariuszem. Jednak zanim pomyślicie/powiecie coś typu "Rany, nie dość, że TKC o nim to jeszcze scenariusz?!". Tak, wiem, że zapewne wiele z Was ma już powoli dość tego, że pisze w większości o BTS i TaeTae, ale nic a nic na to nie poradzę, bo kocham i BTS, i Kima, więc... Zresztą, hej! Piszę o czym chcę i o kim chcę, a zauważyłam, że kilka Słoneczek ma z tym malutki problem. Po części rozumiem, więc bez spin, hah.
 Ach, to okropne jak można się uzależnić od niektórych osób.
   Zamówienie: Anonimek
Ostrzeżenia; Zapewne dla niektórych za dużo słodyczy.
  Zapraszam
~ ~ ~ ~
     Pełnia świeciła jasno i wyjątkowo intensywnie tej nocy, a gwiazdy dosłownie zanikały w jej potężnym blasku, który padał na dwuosobową huśtawkę. Delikatny wiatr muskał spokojną i nieco zamyśloną twarz dziewczyny, która samotnie siedziała na huśtawce lekko się na niej bujając i słuchając przy tym muzyki. I nic by w sumie nie było w tym upiornego, gdyby nie fakt, że nastolatka siedziała po północy na opuszczonym placu zabaw, co prawda, miejsce to było zaraz obok głównej drogi. Jednak klimat i tak mroził krew żyłach. Słuchała spokojnie muzyki jednocześnie bujając się jak dawniej, gdy chodziła jeszcze do podstawówki. Oczywiście mogła tak samo relaksować się w swoim pokoju co byłoby nawet bezpieczniejsze, lecz lubiła łamać zasady. To nie tak, że była buntowniczką, czy coś w tym rodzaju, ona po prostu łamała te zakazy, które w jej mniemaniu były po prostu niedorzeczne. Takie jak chociażby zakaz wychodzenia z domu po dwudziestej, bo miała zaledwie szesnaście lat. Wiedziała, że jako jedynaczka i to starszych rodziców była bardzo, ale to bardzo pilnowana, lecz też chciała mieć chociaż minimalne poczucie wolności. Nie była zwierzęciem, nie chciała być trzymana w klatce.
   -Cześć moja malutka Kruszynko. - wymruczał zmysłowo TaeTae, siadając na drugiej huśtawce. Dziewczyna westchnęła cicho, słysząc i widząc chłopaka obok niej. Był starszy i to o cztery lata, chodził za nią, zagadywał ją i co najgorsze, był Wampirem. Kim był wysokim, szczupłym i lekko umięśnionym Koreańczykiem o cudownych, brązowych oczach, które często zmieniały się na kolor bordowy. Miał dwa pieprzyki, które dodawały mu uroczego wyglądu, a niski i nieco ochrypły głos, sprawiał, że na ciałach dziewczyn pojawiała się gęsia skórka. ___ poznała go zupełnie przypadkiem, gdy wracając późno z biblioteki, potknęła się na chodniku i runęła na szatyna całym swoim ciałem, całując go. Od tamtej pory chłopak był niczym jej upierdliwy cień.
   -Tyle razy cię prosiłam, byś nie chodził za mną TaeHyung. - mruknęła, chowając słuchawki do kieszeni. - Nie chcę mieć przez ciebie problemów i dobrze o tym wiesz.
   -Oj, mówisz to tak, jakbym ci jakiś przysparzał. - zaśmiał się, ukazując jej swój uroczy, kwadratowy uśmiech co było jego znakiem rozpoznawalnym.
   -Bo to robisz, no! - fuknęła zła i odsunęła się, gdy Koreańczyk chciał ująć jej dłoń. - Możesz przestać mnie śledzić i zachowywać się ogólnie jak stalker i psychopata w jednym?
   -Kocham, gdy się tak złościć Perełko. - westchnął rozmarzony kompletnie ignorując słowa i zachowanie ludzkiej dziewczyny.
   -Naprawdę nie wiem, czy jesteś taki głupi, taki ślepy, czy może taki uparty.
   -Och, zgadzam się! - odparł rozbawiony, widząc jak ta marszczyła nos niczym mały królik. - Ogłupiałem z miłości, oślepłem przez twoją cudowną urodę, a uparty będę tak długo dopóki mnie nie wpuścisz do swojego serca.
   -No pewnie i może cię jeszcze zaproszę na kawę, i ciasto do mojego domu, gdzie poznasz moich nadopiekuńczych i surowych rodziców, którzy pierwsze co zrobią to skopią ci tyłek, i zadzwonią po Łowców.
   -Nie boję się. Jestem mężczyzną. - wypiął dumnie pierś, patrząc na nią z troską, ale i z małym rozbawieniem. Polka mruknęła tylko zła, ale też nieco rozczulona zachowaniem kolegi, by zaraz wstać i oznajmić.
   -Naprawdę daj mi i sobie spokój Kim. Tak będzie dla nas najlepiej. - po tych słowach ruszyła w stronę domu, lecz Wampir kompletnie nie miał ochoty dawać jej spokoju. Potrafił być jak rzep i zamierzał to wykorzystać, czuł, że ta dziewczyna była warta każdego jego zachodu.
   -Odprowadzę cię moje kochanie, dobrze wiesz ilu tu szlaja się Wampirów i innych stworzeń. - ujął jej dłoń, uśmiechając się szeroko.
   -Och, no właśnie jeden idzie obok mnie. - przewróciła teatralnie oczami jednocześnie czując, jak uśmiech wkradał się powoli na jej poważną twarz. Gdyby nie ten drobny incydent to pewnie by nie poznała Kima i miałaby spokój, ale czy tak naprawdę tego chciała? Lubiła go, nawet bardzo, bo jego zachowanie różniło się od wszystkich znanych jej Wampirów.
Szli spokojnie obok siebie nic nie mówiąc, jednak cisza jaka panowała między nimi była jeszcze lepsza niż rozmowa. Zdawali sobie sprawę, że nie była ona wymuszona, obydwoje upajali się swoim towarzystwem, mimo że do tego przyznawał się tylko i wyłącznie Tae.
   -Dobrze, dalej nie idź, bo nie chcę ryzykować naszym życiem. - odezwała się, widząc niedaleko furtkę od wejścia na posesję jej domu.
   -Jestem Wampirem, zdążę zniknąć nim twój tata mrugnie.
    -Oj, nie bądź taki znów pewny siebie, on ma strzelbę pod łóżkiem. - zaśmiała się cicho, przypominając sobie naładowaną broń, która tylko czekała na użycie przez jej ojca, gdy ten na horyzoncie tylko zobaczyłby przyszłego zięcia.
    -No dobrze już dobrze. - uśmiechnął się jednocześnie przyciągając do swojego torsu dziewczynę. Była dużo niższa od niego co bardzo go rozczulało, w dodatku jej wiek też stwarzał kilka problemów, zwłaszcza, że ona dopiero kończyła gimnazjum, gdy on tak naprawdę skończył szkołę. Jednak nie zamierzał się poddawać, nie przez taką głupotę jak wiek. Nie zamierzał jej skrzywdzić, nie zamierzał przekraczać żadnej większej bariery jej intymności. Jedynie do czego się posuwał, bo nie potrafił się powstrzymać, to zwykłe i drobne buziaki, czy głaskanie ją po udzie. Nie więcej ani nie mniej.
    -Yah, puść. - pisnęła zaskoczona, lecz ciemnooki nie zamierzał słuchać jej poleceń. Musnął lekko jej dolną wargę i przytulił do siebie mocno, zamykając w mocnym, ale czułym uścisku.
   -Śpij dobrze, mój mały łobuzie. - szepnął jej do ucha.
    -To mnie puść. - mruknęła mocno zawstydzona jego czynem, dlatego zwiększyła szybko odległość między nimi. Bez słowa przekroczyła futkę jednocześnie ginąc mu z pola widzenia. Szybko zamknęła drzwi od domu na klucz, zdjęła buty i kurtkę by najciszej jak tylko mogła skierować się do swojego pokoju. Jednak, gdy weszła do salonu, na skórzanej kanapie siedział jej tata, trzymając w dłoni strzelbę.
    -Um, t-tato? - szepnęła zaskoczona jego widokiem.
   - Czy mam wyjść i zastrzelić tego chłopaka, który wpatruje się w nasz dom? - mruknął zły i zawiedziony mężczyzna po pięćdziesiątce.
    -Nie tato. To tylko jakiś przechodzień. - odparła szybko, czując jak jej serce dosłownie gnało w jej klatce piersiowej.
    - Aish, wiem, wiem. - pokręcił  głową i odłożył broń, by zaraz dodać. - Jutro za karę sprzątasz cały dom, wynosisz śmieci, podlejesz kwiaty w ogrodzie i będziesz cały wieczór uczyć się na test w poniedziałek.
   -Ale tato, jutro miałam iść z NamJoonem do kina!
   -Nie obchodzi mnie to młoda damo! - wstał gwałtownie przez co nastolatka cofnęła się do tyłu. - Tyle razy prosiłem cię z mamą, byś nie wychodziła z domu po dwudziestej, a tym bardziej nie informując nas o tym! Dobrze  wiesz, że mieszkamy między Wampirami do jasnej cholery! - wrzasnął już całkiem tracąc jakiekolwiek hamulce, niebieskooka szybko uciekła do swojego pokoju, zanosząc się płaczem. Wiedziała, że jej tata był nadopiekuńczy nawet za bardzo. Tak samo wiedziała, że jej rodzice starali się o dziecko prawie dwadzieścia lat i to, że przyszła na świat to cud, jednak też chciała trochę wolności. Odrobinę.
   Całej tej sytuacji przyglądał się Tae, który był pełen wyrzutów sumienia. Chciał stanąć w jej obronie, lecz wiedział, że to tylko i wyłącznie pogorszyłoby jej sytuację. A tego nie chciał.

   Od rana sprzątała dom zła i smutna z tego powodu, że nie mogła spędzić soboty w towarzystwie swojego przyjaciela. Kim NamJoon był Koreańczykiem, który pochodził z rodziny Wilkołaków, dziewczyna też długo musiała prosić rodziców, by pozwolili jej przyjaźnić się z nim. Lecz, gdy ci dowiedzieli się, że Kim uratował Polkę przed innym Wampirem to od razu zgodzili się, by ta się z nim przyjaźniła.
   -Wychodzimy na zakupy. Chcesz coś ze sklepu? - zapytała jej rodzicielka, ubierając ciemny płaszcz.
   - Nie. - mruknęła nastolatka i zabrała worek ze śmieciami, by bez ani już jednego słowa, ominąć kobietę, która miała pięćdziesiąt dwa lata.
   -____, nie zachowuj się tak. Dobrze wiesz, że za każde nieposłuszeństwo jest kara.
   -No tak, lepiej jak będę siedzieć w domu jak pies. Tylko dom i szkoła, dom i szkoła, nic więcej. - westchnęła szatynka i usiadła na rozkładanym, ogrodowym krześle.
   -Masz dopiero szesnaście lat.
   - I co? Może z domu będę mogła wychodzić po trzydziestce, co?
   - ____!
   -Tata cię woła. - oznajmiła młodsza Polka i ruszyła znowu do domu, ignorując przy tym nawoływanie rodzicielki. Buntowała się, to fakt, ale była człowiekiem i nie zgadzała się z różnymi rzeczami.
   Do południa zdążyła wysprzątać cały dom, podlać kwiaty w ogrodzie i wynieść śmieci. Zostało jej jeszcze tylko nauczenie się do testów na poniedziałek. Westchnęła cicho zmęczona i zrezygnowana, ponieważ miała ogromną ochotę spotkać się z blondynem i spędzić z nim kilka godzin, zwłaszcza, że traktowali się jak rodzeństwo. Wzięła kubek z gorącą, malinową herbatą i miodem, by przysiąść zaraz przy biurku, włączyła spokojną muzykę dla relaksu i upijając drobny łyk ciepłego napoju, otworzyła książkę do biologii. Jej marzeniem była szkoła plastyczna, a jeśli nie ona, to szkoła z profilem językowym, dlatego przykładała się tylko do potrzebnych jej w przyszłości przedmiotów. Jednak, wiadomo, reszta zajęć lekcyjnych tez musiała być w porządku.
Minęło może półgodziny, gdy dostała od mamy wiadomość, że pojechali jeszcze do dziadków na kawę i ciasto, bo dawno u nich nie byli.
  -Och, super. Przynajmniej nie będą na mnie naciskać. - mruknęła pod nosem szatynka i rzuciła komórę na łóżko.
  -Kochanie. - usłyszała głos V, który siedział na balkonie i pukał w okno. Patrzyła na niego zaskoczona, nie wiedząc co zrobić, ponieważ była w takiej sytuacji pierwszy raz.
  -Czego chcesz Kim? - zapytała, otwierając balkonowe drzwi jednak ten zamiast odpowiedzieć, wszedł po prostu do środka mając w ręce reklamówkę pełną słodyczy. - TaeHyung?
  -Widziałem, że twoi rodzice odjechali, więc grzechem byłoby nie skorzystać z takiej okazji. - zaśmiał się, ruszając przy tym zabawnie brwiami. Po ciele Polki przeszły zimne dreszcze na jego słowa, ponieważ jej wyobraźnia narzuciła szybko bardzo niegrzeczne obrazy.
  -I mówi to Wampir. - mruknęła pod nosem zakłopotana i zamknęła drzwi za chłopakiem. - Nie wierzę, że to mówię, ale.. Cieszę się, że przyszedłeś. - na te słowa ciemnooki zareagował szerokim uśmiechem, by zaraz objąć ją i zakręcić się z nią dookoła własnej osi.
   -Czyżbyś też mnie lubiła tak bardzo, jak ja ciebie, huh?
   -Nie wiem o jakie uczucie ci chodzi, ale widząc twój entuzjazm, to nie.
   -Aish, moja łobuziara. - zaśmiał się i cmoknął jej nos, by dodać. - Kupiłem słodycze na seans filmowy.
    -No tak się składa, że mam dużo nauki na test. I nie ma szans na żadne filmy. - pokręciła głową, siadając przy biurku. Zaraz do niej dosiadł się radosny Koreańczyk, który kompletnie nie zamierzał się poddać, więc oznajmił.
   -Dlatego pomogę mojej księżniczce. - musnął jej policzek i położył smakołyki na biurku. - W czym ci pomóc, hm?
   -Pomóc? - zerknęła na niego zdziwiona i zawstydzona. - Um, wiesz. Będę się uczyć biologii i. - urwała, ponieważ ten jej przerwał, mówiąc.
  -Spokojna głowa maleńka, twój oppa był mistrzem z biologi, zwłaszcza z anatomii, wiec wiesz. - urwał, przeczesując swoje bujne włosy jednak widząc przerażenie w oczach szesnastolatki, zaczął się głośno śmiać. - Kotku, spokojnie, będziemy się grzecznie uczyć. - jednak i te słowa nic nie pomogły, ponieważ towarzyszka, zawstydziła się tak mocno, że jej twarz była bardziej czerwona, niż sygnał stopu na sygnalizacji świetlnej.
    Chociaż nie chciała tego przyznać, to musiała, ponieważ zdała sobie sprawę, że bardzo lubiła towarzystwo Kima, a fakt, że się o nią tak starał bardzo jej pochlebiał. Zerknęła ukradkiem na chłopaka, który z uśmiechem tłumaczył jej zagadnienia z biologi. I dopiero w tamtym momencie dostrzegła, że jego usta były umazane czekoladą, nawet na policzku miał jej trochę przez co nieświadomie mruknęła pod nosem. Nachyliła się w jego stronę i delikatnie musnęła jego policzek jednocześnie tym czynem pozbywając go słodkiego śladu, dlatego gdy zaskoczony chłopak spojrzał na nią, ich usta się zetknęły. V pogłębił od razu pocałunek nie chcąc tracić chwili, lecz w tym samym momencie drzwi do pokoju otworzyły się z hukiem przez co Wampir spadł z krzesła. W progu pokoju stał zszokowany blondyn o imieniu NamJoon, który odezwał się szybko
   -Kim on do jasnej cholery jest i czemu narusza twoją przestrzeń osobistą, huh?! - po tych słowach przyciągnął nastolatkę do siebie jakby to miało ją uchronić przed V. Natomiast, gdy szatyn podniósł się z podłogi i dostrzegł Wilkołaka,  który obejmował Polkę, włączył mu się tryb "She's mine! She's mine!". I tym samym rzucił się na NamJoona, chcąc go uderzyć, lecz od tego czynu odwiodła go zszokowana takim zachowaniem szatynka, który objęła go od tyłu i z całej siły pociągnęła do siebie, przez co ostatecznie V usiadł jej na kolanach.
   -Czy ciebie pogięło? - zapytała zła i zrzuciła go z kolan. - To mój przyjaciel, NamJoon.- dodała, wstając z podłogi czerwona i od złości, i z zawstydzenia.
   -Że co?! Jaki przyjaciel? Czemu on jest Wilkołakiem?
   -Taki się urodził. - fuknęła i przewróciła oczami, odwróciła się w stronę innego Kima i mruknęła. - Następnym razem pukaj, dobrze? Chcę uniknąć takich sytuacji...
   -Dziewczyno, on cię molestował!
   -Nie wiem, w którym miejscu. - fuknął cały rozczochrany V przez co zamiast wyglądać jak groźny Wampir, to wyglądał jak umazane w czekoladzie małe bubu, które zostało nakryte na podjadaniu ciastek przed obiadem.
    -Twoje usta molestowały jej i. - urwał blondyn, ponieważ szesnastolatka zdzieliła go po głowie książką od fizyki.
   -Zamknijcie się najlepiej obydwaj, dobrze?
   -To on zaczął kochanie. - pokazał na blondyna palcem i przytulił się do swojego ludzkiego obiektu westchnień.
   -Jesteście razem?!
   -C-co? Nie... Nie!
   -Nie? Jak to nie?! - pisnął V i wstał na równe nogi.
   -Czekaj, pogubiłem się. To jesteście razem, czy nie?
   -Nie!
   -Tak! - tupnął nogą Wampir i przyciągnął do swojego torsu Polkę, całując ją w głowę i śmiejąc się w stronę Wilkołaka. Oczywiście zachowanie TaeTae było jak najbardziej celowe, ponieważ chciał sprawdzić, jak zachowa się ___, a widząc jej zawstydzenie i czując jej spięte ciało, od razu zdał sobie sprawę, że tylko przed nim grała niedostępną.
   - Dobra, czyli widzę, że sami jesteście pogubieni w swoich relacjach. - zaśmiał się, widząc, że jego przyjaciółka dosłownie kipiała ze złości i zawstydzenia.
  -Nie jesteśmy razem i jeszcze słowo, a obydwaj wylecicie z domu! - mruknęła, odsuwając się od dwudziestolatka.
 
   -No proszę królewno. - jęknął V, łasząc się do pleców dziewczyny niczym kot.
   - Powiedziałam ci już coś. Nigdzie z tobą nie jadę.
   -To tylko parę godzinek, nie pożałujesz, obiecuję!
   -Tae, dobrze wiesz, że moi rodzice nas zabiją. Poza tym muszę się uczyć i nie ufam ci. Nie znam cię. - pokręciła głową i odsunęła się od niego, siadając dalej, jednak ten niczym rzep, przytulił się do niej chowając twarz w jej szyi.
   -Kotku, załatwię to. Pojedziemy razem w pewne miejsce, poza tym nie zrobię ci krzywdy, bo gdybym chciał, to już dawno bym to zrobił. Przecież dobrze o tym wiesz. - uśmiechnął się, składając drobne i bardzo czułe buziaki na jej szyi.
   -Jestem ciekawa co powiesz moim rodzicom, co? - mruknęła nieco zadowolona z jego zachowania, ponieważ szyja była jej cholernie czułym punktem.
   -Nie ja, NamJoon.
  -Nie wciągaj go w to, bo jak się dowiedzą to i z nim nie będę się mogła spotykać.
   -Wolisz jego ode mnie? - mruknął, a w jego głosie można było usłyszeć złość i zazdrość, dlatego Polka zaśmiała się cicho rozczulona.
   - To mój przyjaciel i znam go dłużej, poza tym bardzo ciężko będzie mu przekonać mich rodziców na jakikolwiek wypad, zwłaszcza, że dostałam kare za wczorajsze wyjście.
  -Daj mi pięć minut, a wszystko załatwię. - powiedział pewnym siebie głosem, po czym opuścił szybko jej pokój.
Tak jak chłopak powiedział, tak też było, ponieważ po równych pięciu minutach, pojawił się w jej pokoju ze swoim uroczym, kwadratowym uśmiechem, mówiąc.
   -No, moja malutka księżniczko, ubieraj swoje buciki, bo jedziesz ze swoim oppą na małą przejażdżkę.
   -Hm? Jak to? Jak ty to zrobiłeś?
   -Urok osobisty kochanie działa cuda. - posłał jej buizaka, dodając z cichym śmiechem. - Nie no, po prostu zadzwoniłem do twojego taty, podając się za nauczyciela biologi i powiedziałem mu, że prosiłaś mnie kiedyś o kroki z biologi.
  -Omo, geniusz. - zaśmiała się głośno i ubrała buty, mówiąc. - Ale pamiętaj, że jeśli naruszysz moją przestrzeń osobistą, masz pewne, że będziesz zbierał kły z dywanu.
   -Oj nie marudź, tylko chodź, nie mamy wieczności... Znaczy, no... Ty. - parsknął ze śmiechem, by zaraz zeskoczyć z dziewczyną z balkonu.
    ___ siedziała spokojnie na fotelu pasażera, patrząc na powoli zachodzące słońce. W radiu grała spokojna melodia, sprawiająca, że dziewczyna zaczęła się relaksować i cieszyć, że jednak zgodziła się na tajemniczy wyjazd z Kimem. Natomiast Wampir kierował spokojnie swoim samochodem od czasu do czasu głaszcząc swoją towarzyszkę po udzie. Cieszył się i to cholernie, że mógł spędzić z nią trochę czasu, zwłaszcza, że przyszły tydzień zapowiadał się dla obojga bardzo pracowicie. Jednak jego myśli w dużej mierze były zapełnione nadzieją i marzeniami, że pasażerka obok niego, zgodzi się na związek z nim. To fakt, że V zakochał  się ___ momentalnie, gdy tylko ich usta się zetknęły wtedy na chodniku i zapewne dla wielu to było idiotyczne, ale Tae wierzył w przeznaczenie. Zwłaszcza, że jego rodzice również poznali się w podobny sposób, więc tym bardziej jako dziecko miał nadzieję, że kobietę swojego życia pozna również w taki sam sposób. I udało mu się. Prawie.
   -Gdzie my tak w ogóle jedziemy? - zapytała cicho nastolatka, zerkając na rozmarzonego chłopaka.
   -Do takiego pięknego i bardzo spokojnego miejsca, jestem pewny, że ci się spodoba. - uśmiechnął się do niej czule, zapominając dodać, że właśnie w tamtym miejscu jego ojciec oświadczył się swojej wybrance serca.
    Po półgodzinie jazdy znaleźli się na obrzeżach Daegu, Wampir zaparkował swojego czarnego Mustanga na parkingu, po czym chwycił Polkę za dłoń i zaprowadził nad piękne i spore jezioro, którego okalał ogromny las. Jednak nie było tam upiornie, mimo że tak naprawdę zapadł już wieczór, było wręcz przeciwnie. Romantycznie. Prawdopodobnie dlatego, że pełnia odbijała się w tafli wody, a spokojny szum drzew relaksował młodą parę, która usiadła na miękkim kocu.
   -Co my tu będziemy robić? - zapytała zaskoczona szatynka, rozglądając się dookoła.
   -Uznajmy, że to taka nasza mała randka, hm? - ujął jej podbródek, patrząc czule w jej oczy i dodał. - Pomyślałem, że może troszkę popływamy. Woda jest jeszcze ciepła, więc nie zachorujesz. Poza tym mam troszkę jedzenia, więc będziesz mogła coś zjeść, i wziąłem też mały teleskop żeby pooglądać gwiazdy. Romantycznie, prawda?
  -Aish, tak. - zaśmiała się cicho zawstydzona jego towarzyszka i upiła łyk soku, który wzięła z koszyka. Kim, wpatrywał się w nią jak w najcudowniejszy i najdroższy obraz świata, czując, że ta dziewczyna w przyszłości będzie jego żoną. Musiała być, przecież było takie ich przeznaczenie. Prawda?
   Rozmawiali, śmiali się i pływali, by potem oglądać wspólnie gwiazdy przez mały teleskop Kima. Miło im się spędzało ze sobą czas, a wszelkie bariery od strony Polki dosłownie pękły przez co zbliżyła się bardzo do V, ufając mu zupełnie. Może i było to szybkie, może nawet za szybkie, ale nie martwiła się przyszłością, ponieważ wiedziała, że w razie jakichkolwiek kłopotów miała jeszcze NamJoona.
   -____, zależy mi na tobie i wiem, że jesteśmy sobie przeznaczeni. Wtedy, gdy mnie pocałowałaś przez przypadek na chodniku, poczułem, że jesteś tą jedyną. Możesz mnie wyśmiać i powiedzieć, że to głupie, ale ja naprawdę wierzę w przeznaczenie. Wierzę w to, że nasza miłość i związek  będą wieczne.
  -Omo, Tae...
  -Naprawdę chciałbym spróbować związku z tobą. I nie, nie martw się różnicą wieku, nie będziemy robić nic a nic niestosownego prócz małych buziaków. - uśmiechnął się do niej szeroko i czule.
  -Dobrze, możemy spróbować. Jednak pamiętaj, że jeśli mnie skrzywdzisz. - urwała, ponieważ ten musnął czule jej usta, mrucząc nisko i zmysłowo.
  -Prędzej się zabije niż cokolwiek złego ci zrobię. - po tych słowach kolejny raz ją mocno ucałował i przytulił do siebie, ciesząc się jak małe dziecko. - Skoro przeszedłem jeden level, to teraz czeka mnie walka z bossem...
   -Hm? O czym ty mówisz? - spojrzała na niego zdziwiona.
   -No wiesz, ten level to twoja zgoda na nasz związek, a walka z bossem to przekonanie twojego taty, że jestem odpowiednim kandydatem na twojego chłopaka.
   -Yah, głupek. - zaśmiała się głośno, by zaraz zacząć go mocno łaskotać.

   Minęło półtorej miesiąca nim Kim znalazł na tyle odwagi, by pomówić ze swoim przyszłym teściem. Lecz to nie było tak jak w filmach, że ten przyszedł do swojej kobiety na zapoznawczy obiadek, to było jeszcze coś innego. Co? TaeTae z racji swojego genialnego umysłu, wpadł na pomysł i postanowił w nieco inny sposób zapoznać się z ojcem ___. Gdy mężczyzna wracał z pracy do domu na kolację, na światłach przy zupełnie pustym skrzyżowaniu jego samochód zawarczał niczym gepard na swoją ofiarę, a biały pojazd dosłownie stanął w miejscu. Oczywiście sprawcą był Kim, który uznał, że jak najlepiej poznaje się zięcia? Wymieniając razem oponę lub ewentualnie olej silnikowy.
   -Jasna cholera, że też mi się to trafiło. - mruknął Koreańczyk i wyszedł zły z samochodu. Otworzył maskę,starając się zlokalizować jakąś usterkę jednak nic nie mógł wypatrzeć. Wtedy jako bohater pojawił się V, mówiąc.
   -Przepraszam, wydaje mi się, że padł panu akumulator. - uśmiechnął się słodko do starszego i pokazał na małe urządzenie. - Tak się zabawnie składa, że mam tu na parkingu, zaraz obok, zaparkowany samochód. Mogę panu odpalić akumulator, hm?
    -Spadłeś mi z nieba, młodzieńcu. - oznajmił z uśmiechem nieco już siwy mężczyzna. - Popchasz?
    -Jasne jestem młody i silny. - wpiął z dumą tors V i stanął za samochodem. Spokojnie przepchał pojazd pod parking nie potrzebując żadnej pomocy, wyjął kable rozruchowe z bagażnika i podpiął je do akumulatora.
   -Dziękuję za pomoc, śpieszę się do domu na kolację, bo mam z żoną rocznicę i sam rozumiesz. - oznajmił starszy, uśmiechając się nieco.
   -Omo, jak najbardziej. Moi rodzice mieli tydzień temu. - zaśmiał się cicho. Po dwudziestu minutach obydwaj zamknęli maski swoich samochodów i odwrócili się do siebie, by się pożegnać.
   -Dobrze, akumulator naładowany więc może pan spokojnie jechać. Gratuluję rocznicy i udanej kolacji. - uśmiechnął się Kim i ukłonił się przed ojcem swojej ukochanej.
   -Ach, jeszcze raz dziękuję. - ukłonił się również drugi i ruszył w stronę swojego samochodu. Gdy V otworzył drzwi od swojego Mustanga, usłyszał.
   -Możesz przyjechać TaeHyung na kolację, jestem pewny, że ___ się ucieszy.
   -Hm? Co?
   -Och, jestem może stary, ale nie głupi. ____ mówi przez sen twoje imię, poza tym jest rozmarzona no i przede wszystkim ma ciebie i siebie na tapecie.
   -Omo, jak dobrze. - odetchnął z ulgą Wampir i uśmiechnął się szeroko. - Ulżyło mi, naprawdę.
   -Och i jeszcze jedno. - zaśmiał się starszy i wyjął strzelbę z bagażnika - Pilnuj się młody, bo mam na ciebie oko. - dodał, odbezpieczając broń. Tae wsiadł szybko do auta z niemałym przerażeniem, by zaraz odjechać z parkingu jednocześnie nie zdając sobie sprawy, że ojciec ___ żartował. A może i nie?
~ ~
I co sądzicie o scenariuszu?
Wyszedł mi naprawdę długi, ale mam nadzieję, że wyszło to tylko na plus.
Mam nadzieje Słoneczko, że właśnie taką pracę chciałaś przeczytać.
MILE WIDZIANE KOMENTARZE

8 komentarzy:

  1. Świetnie rozumiem to, że najlepiej pisze ci się z BTS. Też tak mam! Chociaż przez trochę ponad rok zrobiłam sobie od nich przerwę (Ale i tak śledząc to co robią) to i tak są zespołem, o których mogłabym pisać i pisać. Serio, oni mają w sobie coś magicznego, bo zaczęłam z nimi oglądać różne filmiki i dokładniej śledzić to, co robią i pomysły na opowiadania się nie kończą 😅
    O, widzę, że nie tylko ja lubię łamać niedorzeczne zakazy.
    W sumie mieć Tae stalkera to słodkie, ale z drugiej strony to dalej stalker.
    '... Nie przez taka głupotę jak wiek' - no ja, Tae, nie wiem czy to wytłumaczenie w ogóle przejdzie w sądzie/na policji.
    Jejku, rozczula mnie jak mówi takimi zdrobnieniami:(
    Ej, akurat sprzątanie jest fajne.
    Jakie to kochane, że ją odwiedził, też tak chcę.
    AAA, MAŁE BUBU! 💕
    Ale Tae jest tu uroczy, nawet jeśli jest wampirem.
    Bardzo mi się podobało, jak wszystkie twoje pracę. Czekam na kolejne i życzę weny oraz czasu do pisania! 💕

    OdpowiedzUsuń
  2. Jejku to opowiadanie było takie slodkie i urocze ❤ Bardzo sie cieszę ze dużo Twoich prac jest związane z BTS bo kocham tych chłopców ❤ Wiec każdą Twoja historie z nimi czytam z wielka przyjemnością 😊 Życzę dużo weny i czekam z niecierpliwością na nowe dzieło ❤

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Słoneczko za miłe słowa! 💕Postaram się niedługo coś dodać ^^

      Usuń
  3. To miało być chumorystyczne


    Scenariusz taki bez sensu( to tylko moja opinia to nie est żaden hejt ok??) robiony z nudów

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz!
      Nigdy nie pisze nic z nudów, a nawet jeśli to nigdy tego nie udostępniam, ale rozumiem, że możesz uważać inaczej! :)

      Usuń
  4. Ojej naprawdę wspaniały scenariusz ^^ uwielbiam twoje prace a twój bolog jest najlepszy <3 codziennie tu zaglądam i czekam na nowe prace ^^ pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aww dziękuję za naprawdę miłe słowa Słoneczko! <3

      Usuń

Obserwatorzy