Przybywam do was z kolejną częścią i tym samym ostatnią, jaką mam przynajmniej w planach.
Cieszę się, że kilka z Słoneczek doceniło scenariusz, przyznam, że pisałam go dość sporo czasu, ponieważ sprawiał mi ogromne trudności pod względem pisania uczuć i budowania nastroju.
Jeśli ktoś jest ciekaw przy czym pisałam/piszę scenariusz Butterfly, to zachęcam do kliknięcia w link: KLIK osobiście uwielbiam słuchać tego. Serio.
Co będzie z naszym Sugą? Czy prawda nie okaże się dla niego zbyt bolesna?
W historii pojawią się słowa, które będą podkreślone. Dlaczego? Ponieważ to ułoży wam wyjaśnienie całej historii, ponieważ ten scenariusz będzie nieco chaotyczny... Zobaczymy co z tego wyjdzie.
Zobaczymy.
Nie przedłużając....
Zapraszam <3
~ ~ ~
"Uwięziony w kłamstwie
Ocal mnie od tego piekła
Nie mogę wydostać się z tego chaosu
Ocal mnie, odbywającego karę"
Ocal mnie od tego piekła
Nie mogę wydostać się z tego chaosu
Ocal mnie, odbywającego karę"
~Jimin - Lie
Chodził po pokoju, od ściany do ściany wciąż nie mogąc pojąć co się z nim działo. Wizje, przemiana w wyglądzie, na co to wszystko? Czy to była jego wyobraźnia? W końcu był malarzem, miał fantazje, więc może te cholerne motyle, ____... och, to było dla niego zbyt trudne.
Przysiadł zmęczony tuż przed sztalugą. Nie miał odwagi by spojrzeć na świeżo namalowany obraz, wiedział, że jeśli na niego spojrzy znów odpłynie. Nie wiedział, czy to było bezpieczne.
-Cholera - szepnął nieco przestraszony, ponieważ z każdą sekundą zdawał sobie sprawę, że nie potrafił już funkcjonować tak jak dawniej. Fakt, wcześniej też nie było idealnie, ale na pewno było lepiej niż w momencie, gdy zaczął "odlatywać".
Przeczesał swoje blond włosy nie mając ochoty patrzeć w lustro. Bał się, że znów zobaczy te okropne, szare rysy na jego porcelanowej twarzyczce. Czuł się kruchy. Martwił się, że coś się z nim działo niedobrego. Chciał się wyżalić, lecz pojął, że nie miał przyjaciół.
Był samotny.
Westchnął cicho, zerkając na obraz. Chciał poczuć znów to przyjemne uczucie, gdy ____ obejmowała go. Gdy mówiła do niego czułe słowa. Gdy po prostu była obok niego.
Obraz, który namalował przedstawiał granatowe, burzowe niebo. Dużą polanę, która była mocno zielona oraz drzewa, które były wokół niej. Nic nie byłoby w tym dziwnego, gdyby nie fakt, że na polanie były dwa motyle. Niebieski i krwistoczerwony. Te same, które sprowadziły Sugę do "innego świata". Tuż obok nich siedziała ____ ubrana w czarną sukienkę do kostek. Jej włosy były spięte w kok, a oczy skierowane w stronę nieba, na którym była namalowana tylko jedna, jedyna błyskawica.
Był pewien, że _____ kazała mu to namalować. Jednak sam już nie wiedział...
Co było prawdą, a co kłamstwem?
Co było prawdą, a co kłamstwem?
Siedział skulony w ciemnym pomieszczeniu. Po jego poranionych, czerwonych policzkach spływały słone łzy, które moczyły jego nagą klatkę piersiową. Całe jego ciało pokrywały czerwone i siwe ślady, które przypominały szczeliny w pękniętym lodzie. Sączyła się z nich krew, sprawiając, że Koreańczyk trząsł się niemiłosiernie.
Cierpiał. Bolało go. Jednak przyjmował ból i samotność. Sam nie wiedział, dlaczego się na to godził, lecz nie chciał zadawać pytań. Za bardzo się bał.
Poczuł lekki podmuch jesiennego wiatru, który przyniósł ze sobą woń kwiatów. Doskonale wiedział co to oznaczało.
-_____ - jęknął, prostując się mimo ogromnego bólu - potrzebuję cię - dodał, po czym chłodną, drżącą dłonią otarł krew z pękniętej, dolnej wargi. Jego oczy próbowały dostrzec jakikolwiek kształt, lecz ciemność, która go otaczała nie pozwoliła mu na to. Przez kratę w oknie przedostał się motyl. Kolejny, inny niż poprzednie.
Suga spojrzał na niego ze strachem. Owad był dużo mniejszy niż wcześniejsze, jego skrzydła były poszarpane przez co z trudem usiadł na ramieniu chłopaka. Jego małe, słabe skrzydełka były brązowe ich końce natomiast były pomarańczowe.
-Co znów mi przyniesiesz? - wychrypiał, dotykając go palcem. Motyl ku jego zaskoczeniu, zatrzepotał tylko skrzydełkami, po czym padł martwy prosto na jego wyciągniętą dłoń. Min, patrzył na niego z dużymi oczami. Analizował wszystko co potrafił zrozumieć...
-Czy to oznacza, że umrę? - zapytał sam siebie, po czym poczuł nagły, pulsujący i mocno piekący ból w obydwóch nadgarstkach. W pomieszczeniu zabłysło światło, sprawiając, że chłopak zamknął na chwilę oczy. Syczał i płakał z bólu mocno przy tym zagryzając wargę. Nie potrafił już tego znieść.
Z przerażeniem odkrył, nowe, głębokie "szczeliny" w jego nadgarstkach. Patrzył na nie przez łzy te rany powiększały się i powiększały zadając mu okropny ból. Nie potrafił już ronić łez. Za dużo ich już wypłakał. Dlatego przygryzł znów do krwi swoją dolną wargę, patrząc ze strachem, jak jego dłonie powoli robiły się przeźroczyste, po czym pękały wydając przy tym odgłosy szkła, które spadało na podłogę.
"Jeszcze za wcześnie by umierać
To jest zbyt dobry dzień
Nie nie nie dzisiaj
nie nie nie nie dzisiaj"
To jest zbyt dobry dzień
Nie nie nie dzisiaj
nie nie nie nie dzisiaj"
~Suga - Not Today
Usiadł gwałtownie na szpitalnym łóżku, które głośno zaskrzypiało. Jego ciemne oczy szybko omiotły pomieszczenie, by szybko dać mu do zrozumienia, że był w szpitalu.
Wstał na równe nogi, ocierając kropelki potu z czoła. W pewnym momencie dostrzegł dobrze znaną mu istotę. ____ stała kilka kroków przed nim. Patrzyła na niego z dziwnym wyrazem twarzy. Był zbyt zagubiony w swoich myślach, że zaczął sam się gubić, więc poczuł się mocno zestresowany. Usiadł znów na łóżku nie mogąc wydobyć z siebie ani grama odwagi, by znów spojrzeć w te piękne oczy, których posiadaczką była ____.
-Mój YoonGi - jęknęła płaczliwym głosem - tak bardzo przepraszam, że mnie przy tobie nie było - dodała, siadając mu na kolanach. Uniosła lekko jego podbródek, patrząc w pełne strachu, zaszklone oczy. Złączyła ich usta w długim i czułym pocałunku, jednocześnie wkładając swoje małe dłonie pod jego białą koszulkę - cierpisz kochanie - stwierdziła, gdy odsunęła się od niego kawałek.
-Czuję się zagubiony, gdy nie ma cię obok. Tracę trzeźwy osąd, żyję bujdą ____.
-Nie prawda YoonGi.
-Prawda ___ i ty o tym wiesz - mruknął, odwracając od niej wzrok - nie wiem, czy to co teraz się dzieje jest rzeczywistością, czy tylko moją bujdą.
-YoonGi - szepnęła, ujmując jego bladą twarz w swoje małe dłonie - kocham cię i to jest prawdą.
-To mi nie wystarcza - jęknął, patrząc to na jej usta to w jej oczy.
Gubił się i sam doskonale o tym wiedział. Z coraz większym przerażeniem stwierdzał, że chyba na coś zachorował. Te motyle, jego ukochana... to nie była rzeczywistość. To nie była JEGO rzeczywistość i to sprawiało, że cierpiał.
-Co mam zrobić, byś uwierzył, że ja i moja miłość to sama prawda? - zapytała z lekkim uśmiechem, widząc małe rumieńce na jego policzkach. Lecz to co usłyszała, było zupełnie niezgodne z jego wyrazem twarzy.
-Spraw bym nie cierpiał - po tych słowach spojrzał na nią z takim bólem, że sama go poczuła.
-Dobrze. Sprawię to - oznajmiła cicho, po czym oparła swoje czoło o jego.
Poczuł nagły powiew wiatru i mocną woń róż. Otworzył oczy nie odrywając się od ciała ___, wokół niego była sama pustka, która zaraz została zastąpiona mnóstwem motyli, które przybierały rożne kolory i rozmiary. Prócz tego wokół nich wirowały kwiaty i dotychczasowe prace Koreańczyka.
Gdy ___ się od niego oderwała z przerażeniem stwierdził, że jego ukochana miała na sobie te same "szczeliny" co on. Jej wzrok był pusty a oczy koloru krwistej czerwienni. Chciał coś powiedzieć i robił to, lecz jego głos był niesłyszalny. Patrzył na swoją ukochaną ze strachem, ponieważ ta jęczała i płakała z bólu tego samego co on wcześniej. Rany powiększały się, a ona krzyczała i krzyczała coraz głośniej.
Chciał jej pomóc...
Lecz ona po prostu rozpadła się na małe, drobne kawałki. Jak mała, piękna, porcelanowa laleczka.
"Mówił, że pasujemy do siebie, bo on urodził
się z kwiatem, a ja- z motylem, a kwiaty i motyle potrzebują siebie
nawzajem, żeby przetrwać."
~Gemma Malley - deklaracja
Otworzył oczy, a z dłoni wypuścił pędzel. Siedział przed kolejnym obrazem. Nie potrafił już nic zrozumieć, dlatego siedział przed dziełem i wpatrywał się w niego z otępieniem.
Przedstawiał ____, które siedziała przed nim ubrana w czarne spodnie i białą koszulkę. Jej włosy unosił wiatr a ona sama, patrzyła w jego stronę z ogromną miłością. Na dłoni miała motyla, tego samego, który odwiedził go gdy był w ciemnym pomieszczeniu.
Kolejne obrazy przedstawiały już tylko sam chaos. ____ raniącą motyle, a potem ją, gdy je ratowała. YoonGiego, gdy leżał martwy w swojej krwi. Ciemną noc. Opustoszały budynek.
Nic już nie rozumiał, dlatego postanowił z tym skończyć.
Nie ze sobą.... z ____.
Koreańczyk, spalił wszystkie swoje obrazy, palety i sztalugę. Usunął wszystko co stworzył i co miało służyć do stworzenia czegoś nowego. Wyrzucał z myśli każde wspomnienie, które przypomniało istotę, w której się zakochał.
Min YoonGi stał się inny....
Chyba oszalałem. Naprawdę! Nie mogę o niej zapomnieć. Te oczy, czuły dotyk i uroczy uśmiech, gdy mnie widziała.
Szczerzę się jak głupi na wspomnienie o ____. Dziewczynie, która zawładnęła moim ciałem i umysłem.
Szczerzę się jak głupi na wspomnienie o ____. Dziewczynie, która zawładnęła moim ciałem i umysłem.
Czy ja jestem chory? Czy mi odbiło? Kiedy to się stało?
Zawsze miałem problemy z przystosowaniem się społecznym, nie byłem łatwym człowiekiem, ale mimo to miałem uczucia. Te pierdolone uczucia, które sprowadziły mnie na samo dno!
Przez ____!
Nienawidzę jej jednocześnie ją mocno kochając.
Ten cyrk trwa już pięć miesięcy. Moje ciało jest wychudzone, blade. Mój umysł jest jak jedna, wielka, czarna pętla, na której pragnę się powiesić. Nie chcę ze sobą skończyć. Chcę żyć. Pragnę tego.
Chyba...
Sam już nie wiem co mną kieruje. Co mają do tego motyle....
Odjebało mi....
Piąta rano. Dwudziesty pierwszy Listopada.
Kolejny raz powstrzymałem się od narysowania jej. Nie śpię po nocach, bo ciągle ją widzę.
Stado motyli wlatuje i wylatuje z mojego pokoju.
Zostaje tylko jeden.
Jest ogromny, ma czarne skrzydła, które są mocno poranione. Ciągle zostawia po sobie krew, które znika w momencie, gdy pojawia się ___.
Co to oznacza? Może wiesz?
Czy umrę? A może stanie się to z moją ____?
A może obydwoje umrzemy?
Nie chcę tego.
Boję się....
Kurwa.... boję się samotności.
Gdybym miał jeszcze siłę ryczeć....
Aish, robiłbym to cały czas.
Monotonne tykanie zegara, głośny szum wiatru i ciche stukanie deszczu o okno w sypialni Sugi. Koreańczyk wpatrywał się w widok za oknem nie mogąc się na niczym skupić. Jego myśli były czarne jak nocne niebo, a serce biło mu zdecydowanie zbyt wolno, mimo że zdążył wypić już trzy kawy.
Chłopak przez ostatni czas porównywał swoje obecne życie do palącej się zapałki. Czuł, że tak jak ogień na zapałce powoli gasł, stając się mały i wątły. Jego chęci do życia gdzieś zniknęły, a on sam oddał się w ręce swojej depresji.
-Zguba - szepnął, stukając palcem o okno - to ona była moją zgubą - dodał, po czym przygryzł delikatnie dolną wargę.
Mimo że brunet zdawał sobie sprawę ze swojego stanu psychicznego, nie czuł potrzeby by gdzieś z tym iść. Już nie wychodził z domu tak często jak dawniej. Zakupy robił online, więc wszystko przywożono mu do domu. Jego własny pokój stał się jego więzieniem, już nawet wyjście do łazienki przyprawiało go o gęsią skórkę.
Posypał się po stracie ____...
Piąty Grudnia. Druga nad ranem.
Umieram - to dobre słowo.
Nie potrafię już wykonać żadnej czynności. Wszystko przychodzi mi z trudem, nawet pisanie tego durnego listu.
Chciałem przestać widzieć te dziwne rzeczy, które z dnia na dzień sprawiały, że szalałem coraz bardziej. Pozbyłem się ich. Motyli i ____.
____, dziewczyna, która poświęciła się dla mnie w imię miłości.
Miłości?
Co to za uczucie? Fakt, czułem coś dziwnego, gdy szatynka była przy mnie, ale zawsze byłem kiepski w okazywaniu uczuć...
Ona jednak się nie poddawała i chyba to sprawiło, że się tak posypałem.
Zauważyłem, że gdy ona zniknęła, zniknęło wszystko czego doświadczyłem.
Te piękne krajobrazy, motyle, kwiaty i jej czuły dotyk.
Nawet mój wygląd jak u lalki zniknął.
Znów stałem się samotnym YoonGim...
Chciałbym znów ją zobaczyć. Wiem, że na pewno bym ją pocałował i wyznał jej, że jestem gotów cierpieć katusze jeśli tylko to sprawiłoby, że byłaby obok mnie...
Jestem gotów chyba poświęcić wszystko...
Chyba....
Na pewno.
Pierwszy raz od dłuższego czasu Min YoonGi wyszedł z domu. Odkąd stracił 'kontakt' z dziewczyną z innego świata, stracił i swój sens. W pewnym sensie brakowało mu tego wszystkiego. Tych cudownych, tajemniczych motyli. Tej tajemnicy i słodkich pocałunków istoty.
Chciał mieć spokój, to go dostał.
Szedł wolnym krokiem przez chodnik, w uszach miał swoje ulubione słuchawki, z których wydobywała się jego ulubiona, spokojna muzyka. Odkąd przestał malować, zaczął bardziej interesować się muzyką, zauważył, że to mu pomagało.
Od czasu do czasu rozglądał się po witrynach sklepowych, które mijał. Zbliżały się święta, a on nie miał ich z kim spędzić. Westchnął cicho, wzruszając przy tym ramionami. Nie chciał się znów dołować, dlatego przyspieszył kroku.
Schował dłonie do kieszeni ciepłego płaszcza, po czym stanął przed przejściem dla pieszych. Było ciemno i ponuro, zero aut i ludzi, dlatego rozejrzał się i ruszył na pasy, mimo że sygnalizacja informowała go, że nie powinien tego robić.
Gdy był na środku drogi, zobaczył dobrze znany mu kształt. Z przerażeniem odkrył, że w jego stronę leciał motyl.
Zima. Mróz. Jednak owadowi to chyba nie przeszkadzało, ponieważ zatrzepotał wesoło małymi, różowymi skrzydłami, po czym przysiadł na ramieniu YoonGiego. Koreańczyk otworzył z zaskoczenia usta, po czym drżącą dłonią dotknął delikatnych skrzydełek owada. Motyl tylko przybliżył się bliżej jego twarzy i z lekkim wahaniem, otarł się skrzydłami o jego zaróżowiony policzek. Min uśmiechnął się delikatnie, gdy nagle kątem oka dostrzegł zarys postaci. Ktoś biegł w jego stronę, machając rękami w górze, jakby chcąc zwrócić jego uwagę. Gdy tylko nieznajoma postać się zbliżyła, YoonGi dostrzegł ____, która z ogromną paniką na bladej twarzy, biegła w jego stronę. Krzyczała coś, lecz nie słyszał jej przez słuchawki w uszach. Chciał je zdjąć, lecz został sparaliżowany. Stał tak niczym słup soli, patrząc na coraz bardziej przerażoną dziewczynę. Nie słyszał jej, lecz z ruchu jej ust zdołał wyczytać tylko 'Uciekaj'.
Gdy tylko zrozumiał sens jej słowa, dostrzegł dwa duże reflektory, które oznaczały tylko jedno. Jego śmierć.
Reszta rzeczy działa się naprawdę szybko. ____ podbiegła do niego i objęła go mocno, lecz czule. Zasłoniła go swoim ciałem jednocześnie złączając ich usta ze sobą. Owad, który był na ramieniu chłopaka zniknął, a zamiast niego pojawił się ten sam co w 'ciemnym pomieszczeniu'. Dwa duże reflektory należały do dość sporych rozmiarów tira, który jechał wprost na bezbronnego bruneta.
Chłopak zdążył tylko ścisnąć lekko dłoń dziewczyny, po czym zamknął oczy, oddając się chwili jego zguby.
Stanął w dużym, pięknym ogrodzie, który był pełen przeróżnych kwiatów, które miały takie barwy, że trudno było wybrać jeden najpiękniejszy. Podszedł powoli do granatowej róży, dotknął lekko jej delikatnych płatków przez co poczuł przyjemny, lekki zapach rośliny.*
Zamrugał kilka razy oczami. Skądś kojarzył to miejsce, lecz nie potrafił zrozumieć skąd.
Te kwiaty, zapach nawet motyl... Skądś to znał.
Rozejrzał się po całym ogrodzie, lecz coś mu nie pasowało. Czuł, że czegoś brakowało w tym miejscu. Kogoś....Kogoś, to go pokochał ze wzajemnością. Kogoś ważnego dla niego...
-___ - wyszeptał, a jego serce zabiło zdecydowanie zbyt szybko. W panice rozglądał się w poszukiwaniu dziewczyny, lecz ku jego zaskoczeniu, szatynka siedziała spokojnie na ławce z podkulonymi nogami. Podbródek opierała na kolanie, a w dłoni trzymała granatową różę, z której wyrywała płatki. Chłopak bez zastanowienia pomachał do niej, uśmiechając się szczerze, jak jeszcze nigdy w życiu. Niestety Polka nawet nie zareagowała.
Zmrużył oczy, chowając dłonie do kieszeni, nieświadom niczego ruszył w jej stronę.
-Kochanie - zaczął, siadając obok niej. Czuł się podobnie jak wtedy, gdy pierwszy raz ją widział, lecz wciąż mu coś nie pasowało - ____ - dodał, po czym spróbował dotknąć jej rannego policzka. Ku jego zaskoczeniu, jego ręka 'przeszła' przez jej ciało. Jego ukochana była tylko duchem. Z przerażeniem dotykał ją po ramionach, głowie i twarzy, lecz wciąż działo się to samo. Nie mogąc się powstrzymać zaczął płakać, schował twarz w dłoniach nie mogąc już niczego zrozumieć.
Umarł? Żył? Walczył o życie? Co się z nim działo? Co się stało z jego ____?
Leżał na łóżku w swoim pokoju. Czując pustkę w sercu, jeździł dłonią po poduszce, gdzie mogłaby leżeć jego ukochana. Wzdychał od czasu do czasu przygryzając wargę, by nie uronić łez.
Nie mógł zrozumieć sytuacji, w której się znalazł.
Co się z nim działo?
Błądził między światami? A może ta cała istota, miejsca, owady... może to był jego wymysł?
Piętnasty Grudnia. Trzynasta.
Od kilku dni tkwię w szpitalu, ponoć coś u mnie zdiagnozowano. Nie wiem co mnie podkusiło, by wreszcie udać się do specjalisty od ludzkiego umysłu. Jednak zrobiłem to. Wykonałem badania i przeprowadziłem mnóstwo rozmów. Podobno jestem jakimś "wyjątkiem", który jest naprawdę interesujący.
Moja ____ czuje się dobrze. Mimo że od wypadku minął miesiąc, ___ jest jak nowo narodzona. Uratowała mnie. W porę zdołała mnie złapać i przeciągnąć na chodnik, więc uniknąłem mocniejszych obrażeń od pojazdu..
Obydwoje byliśmy nieźle poturbowani, ale na szczęście nic więcej się nie stało.
Nie wiem co bym bez niej zrobił.
Trzydziesty Grudnia. Dwudziesta trzecia.
Otrzymałem wyniki. To co u mnie zdiagnozowano, sprawiło, że przestałem mieć ochotę na cokolwiek.
___ stara się mi pomóc, ale mi po prostu odpierdala. Serio.
Czuję się jak na krawędzi tuż przed przepaścią. Jeden zły ruch i....BUM! Jestem martwy.
Piętnasty Stycznia. Północ.
Mój ukochany śpi. To jest naprawdę dziwne, ponieważ nie robił tego od pięciu dni. Coś musiało się mu stać...
Och!
Już wiem, czym jest to spowodowane. To choroba mojego YoonGiego. Tak bardzo się o niego martwię ~ Boję się, że pewnego dnia mu odbije i znów zacznie mieć.... halucynacje.
Jednak lekarz zapisał go na terapie.... od jutra mój Min YoonGi, będzie malował obrazy.
Min YoonGi, siedział drugą godzinę nad swoim dziełem, który miał być jego ostatnim obrazem. Dzięki niemu mógł zakończyć to, co zaczął.
Gdy tylko poczuł się dumny z namalowanego dzieła, odsunął się od sztalugi i z delikatnym uśmiechem, odwrócił się w stronę swojego lekarza.
-Skończyłem, Panie HoSeoku - po tych słowach ustąpił miejsca starszemu mężczyźnie. Blondyn, podszedł do sztalugi od razu patrząc z zafascynowaniem na obraz, który został namalowany.
-Piękne - stwierdził, oglądając go spod różnych kątów - jest inny, ale przedstawia naprawdę wiele - dodał, klepiąc młodego chłopaka po ramieniu. YoonGi skinął głową, czując coraz większą dumę - możesz zabrać tę pracę do domu. W chwilach zwątpienia, pomoże ci.
Gdy brunet spakował swoje rzeczy, postanowił zabrać się i za swój obraz. Jego praca przedstawiała niską szatynkę, która siedziała w kawiarni i piła herbatę malinową. Kilka stolików za nią, siedział brunet, który do złudzenia przypominał YoonGiego.
Obok szatynki, która miała cudowne, błękitne oczy, siedział mały motyl. Owad wyglądał jakby przyglądał się dwójce młodych osób, którzy nie zwracali na siebie uwagi. Mimo to, patrząc na obraz można było wyczuć lekką tajemniczość i nadzieję.
- Ich pierwsze spotkanie - przeczytał zafascynowany, po czym zakrył pracę jasnym materiałem.
Gdy opuścił szpital, zaczął nowe, lepsze życie. Dużo bezpieczniejsze i normalniejsze niż jego poprzednie.
YoonGi, stanął z małym notesem tuż przed kawiarnią, po czym przekroczył jej próg. Usiadł na miejscu, gdzie namalował swojego bohatera, po czym zaczął szkicować różne rzeczy. W pewnym momencie dosiadła się do niego dziewczyna, która również była na obrazie.
-Mogę tutaj usiąść? Nie ma wolnych miejsc - zaczęła lekko zawstydzona.
-Jasne, siadaj - zaśmiał się, wskazując bladą dłonią na krzesło - jestem Min YoonGi.
-____, miło mi - uśmiechnęła się delikatnie, podając mu dłoń. Zerknął na jej nadgarstek, uśmiechając się lekko.
-Śliczny motyl. Dlaczego niebieski?
-Kocham te owady, poza tym niebieski symbolizuje uzdrowienie, i niezwykłość - oznajmiła, patrząc na niego z uśmiechem.
-Masz rację. Niebieski motyl musi być niezwykły - zaśmiał się, zamykając przy tym swój mały notes.
I co sądzicie o drugiej części?
Podobała wam się?
Pisałam ją prawie sześć godzin -_-
Nie jestem jednak zadowolona na sto procent...
Aish...
Napiszcie mi co sądzicie o historii. Jestem mega ciekawa waszych opinii.
*Urywek z części pierwszej.
MILE WIDZIANE KOMENTARZE
Chłopak przez ostatni czas porównywał swoje obecne życie do palącej się zapałki. Czuł, że tak jak ogień na zapałce powoli gasł, stając się mały i wątły. Jego chęci do życia gdzieś zniknęły, a on sam oddał się w ręce swojej depresji.
-Zguba - szepnął, stukając palcem o okno - to ona była moją zgubą - dodał, po czym przygryzł delikatnie dolną wargę.
Mimo że brunet zdawał sobie sprawę ze swojego stanu psychicznego, nie czuł potrzeby by gdzieś z tym iść. Już nie wychodził z domu tak często jak dawniej. Zakupy robił online, więc wszystko przywożono mu do domu. Jego własny pokój stał się jego więzieniem, już nawet wyjście do łazienki przyprawiało go o gęsią skórkę.
Posypał się po stracie ____...
Piąty Grudnia. Druga nad ranem.
Umieram - to dobre słowo.
Nie potrafię już wykonać żadnej czynności. Wszystko przychodzi mi z trudem, nawet pisanie tego durnego listu.
Chciałem przestać widzieć te dziwne rzeczy, które z dnia na dzień sprawiały, że szalałem coraz bardziej. Pozbyłem się ich. Motyli i ____.
____, dziewczyna, która poświęciła się dla mnie w imię miłości.
Miłości?
Co to za uczucie? Fakt, czułem coś dziwnego, gdy szatynka była przy mnie, ale zawsze byłem kiepski w okazywaniu uczuć...
Ona jednak się nie poddawała i chyba to sprawiło, że się tak posypałem.
Zauważyłem, że gdy ona zniknęła, zniknęło wszystko czego doświadczyłem.
Te piękne krajobrazy, motyle, kwiaty i jej czuły dotyk.
Nawet mój wygląd jak u lalki zniknął.
Znów stałem się samotnym YoonGim...
Chciałbym znów ją zobaczyć. Wiem, że na pewno bym ją pocałował i wyznał jej, że jestem gotów cierpieć katusze jeśli tylko to sprawiłoby, że byłaby obok mnie...
Jestem gotów chyba poświęcić wszystko...
Chyba....
Na pewno.
Pierwszy raz od dłuższego czasu Min YoonGi wyszedł z domu. Odkąd stracił 'kontakt' z dziewczyną z innego świata, stracił i swój sens. W pewnym sensie brakowało mu tego wszystkiego. Tych cudownych, tajemniczych motyli. Tej tajemnicy i słodkich pocałunków istoty.
Chciał mieć spokój, to go dostał.
Szedł wolnym krokiem przez chodnik, w uszach miał swoje ulubione słuchawki, z których wydobywała się jego ulubiona, spokojna muzyka. Odkąd przestał malować, zaczął bardziej interesować się muzyką, zauważył, że to mu pomagało.
Od czasu do czasu rozglądał się po witrynach sklepowych, które mijał. Zbliżały się święta, a on nie miał ich z kim spędzić. Westchnął cicho, wzruszając przy tym ramionami. Nie chciał się znów dołować, dlatego przyspieszył kroku.
Schował dłonie do kieszeni ciepłego płaszcza, po czym stanął przed przejściem dla pieszych. Było ciemno i ponuro, zero aut i ludzi, dlatego rozejrzał się i ruszył na pasy, mimo że sygnalizacja informowała go, że nie powinien tego robić.
Gdy był na środku drogi, zobaczył dobrze znany mu kształt. Z przerażeniem odkrył, że w jego stronę leciał motyl.
Zima. Mróz. Jednak owadowi to chyba nie przeszkadzało, ponieważ zatrzepotał wesoło małymi, różowymi skrzydłami, po czym przysiadł na ramieniu YoonGiego. Koreańczyk otworzył z zaskoczenia usta, po czym drżącą dłonią dotknął delikatnych skrzydełek owada. Motyl tylko przybliżył się bliżej jego twarzy i z lekkim wahaniem, otarł się skrzydłami o jego zaróżowiony policzek. Min uśmiechnął się delikatnie, gdy nagle kątem oka dostrzegł zarys postaci. Ktoś biegł w jego stronę, machając rękami w górze, jakby chcąc zwrócić jego uwagę. Gdy tylko nieznajoma postać się zbliżyła, YoonGi dostrzegł ____, która z ogromną paniką na bladej twarzy, biegła w jego stronę. Krzyczała coś, lecz nie słyszał jej przez słuchawki w uszach. Chciał je zdjąć, lecz został sparaliżowany. Stał tak niczym słup soli, patrząc na coraz bardziej przerażoną dziewczynę. Nie słyszał jej, lecz z ruchu jej ust zdołał wyczytać tylko 'Uciekaj'.
Gdy tylko zrozumiał sens jej słowa, dostrzegł dwa duże reflektory, które oznaczały tylko jedno. Jego śmierć.
Reszta rzeczy działa się naprawdę szybko. ____ podbiegła do niego i objęła go mocno, lecz czule. Zasłoniła go swoim ciałem jednocześnie złączając ich usta ze sobą. Owad, który był na ramieniu chłopaka zniknął, a zamiast niego pojawił się ten sam co w 'ciemnym pomieszczeniu'. Dwa duże reflektory należały do dość sporych rozmiarów tira, który jechał wprost na bezbronnego bruneta.
Chłopak zdążył tylko ścisnąć lekko dłoń dziewczyny, po czym zamknął oczy, oddając się chwili jego zguby.
Stanął w dużym, pięknym ogrodzie, który był pełen przeróżnych kwiatów, które miały takie barwy, że trudno było wybrać jeden najpiękniejszy. Podszedł powoli do granatowej róży, dotknął lekko jej delikatnych płatków przez co poczuł przyjemny, lekki zapach rośliny.*
Zamrugał kilka razy oczami. Skądś kojarzył to miejsce, lecz nie potrafił zrozumieć skąd.
Te kwiaty, zapach nawet motyl... Skądś to znał.
Rozejrzał się po całym ogrodzie, lecz coś mu nie pasowało. Czuł, że czegoś brakowało w tym miejscu. Kogoś....Kogoś, to go pokochał ze wzajemnością. Kogoś ważnego dla niego...
-___ - wyszeptał, a jego serce zabiło zdecydowanie zbyt szybko. W panice rozglądał się w poszukiwaniu dziewczyny, lecz ku jego zaskoczeniu, szatynka siedziała spokojnie na ławce z podkulonymi nogami. Podbródek opierała na kolanie, a w dłoni trzymała granatową różę, z której wyrywała płatki. Chłopak bez zastanowienia pomachał do niej, uśmiechając się szczerze, jak jeszcze nigdy w życiu. Niestety Polka nawet nie zareagowała.
Zmrużył oczy, chowając dłonie do kieszeni, nieświadom niczego ruszył w jej stronę.
-Kochanie - zaczął, siadając obok niej. Czuł się podobnie jak wtedy, gdy pierwszy raz ją widział, lecz wciąż mu coś nie pasowało - ____ - dodał, po czym spróbował dotknąć jej rannego policzka. Ku jego zaskoczeniu, jego ręka 'przeszła' przez jej ciało. Jego ukochana była tylko duchem. Z przerażeniem dotykał ją po ramionach, głowie i twarzy, lecz wciąż działo się to samo. Nie mogąc się powstrzymać zaczął płakać, schował twarz w dłoniach nie mogąc już niczego zrozumieć.
Umarł? Żył? Walczył o życie? Co się z nim działo? Co się stało z jego ____?
Leżał na łóżku w swoim pokoju. Czując pustkę w sercu, jeździł dłonią po poduszce, gdzie mogłaby leżeć jego ukochana. Wzdychał od czasu do czasu przygryzając wargę, by nie uronić łez.
Nie mógł zrozumieć sytuacji, w której się znalazł.
Co się z nim działo?
Błądził między światami? A może ta cała istota, miejsca, owady... może to był jego wymysł?
Piętnasty Grudnia. Trzynasta.
Od kilku dni tkwię w szpitalu, ponoć coś u mnie zdiagnozowano. Nie wiem co mnie podkusiło, by wreszcie udać się do specjalisty od ludzkiego umysłu. Jednak zrobiłem to. Wykonałem badania i przeprowadziłem mnóstwo rozmów. Podobno jestem jakimś "wyjątkiem", który jest naprawdę interesujący.
Moja ____ czuje się dobrze. Mimo że od wypadku minął miesiąc, ___ jest jak nowo narodzona. Uratowała mnie. W porę zdołała mnie złapać i przeciągnąć na chodnik, więc uniknąłem mocniejszych obrażeń od pojazdu..
Obydwoje byliśmy nieźle poturbowani, ale na szczęście nic więcej się nie stało.
Nie wiem co bym bez niej zrobił.
Trzydziesty Grudnia. Dwudziesta trzecia.
Otrzymałem wyniki. To co u mnie zdiagnozowano, sprawiło, że przestałem mieć ochotę na cokolwiek.
___ stara się mi pomóc, ale mi po prostu odpierdala. Serio.
Czuję się jak na krawędzi tuż przed przepaścią. Jeden zły ruch i....BUM! Jestem martwy.
Piętnasty Stycznia. Północ.
Mój ukochany śpi. To jest naprawdę dziwne, ponieważ nie robił tego od pięciu dni. Coś musiało się mu stać...
Och!
Już wiem, czym jest to spowodowane. To choroba mojego YoonGiego. Tak bardzo się o niego martwię ~ Boję się, że pewnego dnia mu odbije i znów zacznie mieć.... halucynacje.
Jednak lekarz zapisał go na terapie.... od jutra mój Min YoonGi, będzie malował obrazy.
Min YoonGi, siedział drugą godzinę nad swoim dziełem, który miał być jego ostatnim obrazem. Dzięki niemu mógł zakończyć to, co zaczął.
Gdy tylko poczuł się dumny z namalowanego dzieła, odsunął się od sztalugi i z delikatnym uśmiechem, odwrócił się w stronę swojego lekarza.
-Skończyłem, Panie HoSeoku - po tych słowach ustąpił miejsca starszemu mężczyźnie. Blondyn, podszedł do sztalugi od razu patrząc z zafascynowaniem na obraz, który został namalowany.
-Piękne - stwierdził, oglądając go spod różnych kątów - jest inny, ale przedstawia naprawdę wiele - dodał, klepiąc młodego chłopaka po ramieniu. YoonGi skinął głową, czując coraz większą dumę - możesz zabrać tę pracę do domu. W chwilach zwątpienia, pomoże ci.
Gdy brunet spakował swoje rzeczy, postanowił zabrać się i za swój obraz. Jego praca przedstawiała niską szatynkę, która siedziała w kawiarni i piła herbatę malinową. Kilka stolików za nią, siedział brunet, który do złudzenia przypominał YoonGiego.
Obok szatynki, która miała cudowne, błękitne oczy, siedział mały motyl. Owad wyglądał jakby przyglądał się dwójce młodych osób, którzy nie zwracali na siebie uwagi. Mimo to, patrząc na obraz można było wyczuć lekką tajemniczość i nadzieję.
- Ich pierwsze spotkanie - przeczytał zafascynowany, po czym zakrył pracę jasnym materiałem.
Gdy opuścił szpital, zaczął nowe, lepsze życie. Dużo bezpieczniejsze i normalniejsze niż jego poprzednie.
YoonGi, stanął z małym notesem tuż przed kawiarnią, po czym przekroczył jej próg. Usiadł na miejscu, gdzie namalował swojego bohatera, po czym zaczął szkicować różne rzeczy. W pewnym momencie dosiadła się do niego dziewczyna, która również była na obrazie.
-Mogę tutaj usiąść? Nie ma wolnych miejsc - zaczęła lekko zawstydzona.
-Jasne, siadaj - zaśmiał się, wskazując bladą dłonią na krzesło - jestem Min YoonGi.
-____, miło mi - uśmiechnęła się delikatnie, podając mu dłoń. Zerknął na jej nadgarstek, uśmiechając się lekko.
-Śliczny motyl. Dlaczego niebieski?
-Kocham te owady, poza tym niebieski symbolizuje uzdrowienie, i niezwykłość - oznajmiła, patrząc na niego z uśmiechem.
-Masz rację. Niebieski motyl musi być niezwykły - zaśmiał się, zamykając przy tym swój mały notes.
I co sądzicie o drugiej części?
Podobała wam się?
Pisałam ją prawie sześć godzin -_-
Nie jestem jednak zadowolona na sto procent...
Aish...
Napiszcie mi co sądzicie o historii. Jestem mega ciekawa waszych opinii.
*Urywek z części pierwszej.
MILE WIDZIANE KOMENTARZE
Jezuniu mój kochany... To było zaj...! Wspaniałe! Kurcze świetne! To jedna z twoich najlepszych prac! Magia! Nie spodziewałam się takiego zakończenia! :3
OdpowiedzUsuńZaskoczyłaś mnie. Co prawda, zawsze w twoich pracach jest coś, co mnie zaskakuje, ale teraz to już tak totalnie. Nie wiem, co powiedzieć.
OdpowiedzUsuńTo było... wow... to... aish, nie wiem, nie znam słów, którymi mogłabym wyrazić to, co czuję. Pisałam to już pewnie wiele razy w ten czy inny sposób, ale masz wielki talent. Naprawdę.
To chyba twoja najlepsza praca, jak do tej pory. Serio, bardzo mi się podobała.
Weny i czasu ci życzę ;*
Pozdrawiam~
Jejku O.O To było takie świetne, że poczułam jakby ten niebieski motyl usiadł na moim ramieniu i z zachwytem czytał ten scenariusz. <3
OdpowiedzUsuń