wtorek, 22 maja 2018

#7 Alien - Sen czy jawa?

Witam <3
 Przybywam do Was z nieco krótszą częścią Aliena. Co sądzicie o całym opowiadaniu? Podoba Wam się? Czy ktoś ma teorię co może łączyć Hobiego i V? Jestem bardzo ciekawa co o tym myślicie.
Ostrzeżenia: Brak
  Nie przedłużając...
Zapraszam<3
~ ~ ~
   Płonąca postać niesamowicie szybko przemieszczała się po pustych ulicach Daegu, złoto-czerwona łuna, którą po sobie zostawiała powoli znikała zostawiając po sobie tylko ciepło. Był niczym filmowy Flash, lecz różniło od niego jedynie to, że płonął żywym ogniem, który nic a nic mu nie robił.
Rozejrzał się szybko dookoła szukając jakiegokolwiek schronienia, ponieważ był już dość mocno słaby i ranny, a jego wróg był już niedaleko. W pewnym momencie poczuł przeszywający, upadł obolały na kolana na sam środek pustej jezdni. Tuż przed nim z czarnego pyłu zmaterializował się HoSeok, by zaraz jednym mocnym i celnym kopnięciem, powalić płonącą postać na ziemię. Ogień z ciała chłopaka zniknął dosłownie wchłaniając się w jego poranione i mocno posiniaczone ciało, jego błękitne oczy spojrzały na Demona z nieukrywanym bólem.
-I co, nie jesteś już taki silny TaeHyung co? - zaśmiał się Jung i z całej siły kopnął Tae w żebra przez co ten polecił kilka metrów dalej wydając przy tym głośny i niski jęk.
-Cały czas jestem silny. - wymruczał, wstając powoli i chwiejnie z drogi. - To ty z każdym dniem jesteś coraz słabszy.
-Ja? - zaśmiał się, patrząc się na niego z kpiną. - Ani trochę.
-Gdzie jest Somin. - otarł krew z ust i spojrzał na bruneta z powagą.
-Co tak zmieniasz temat huh? Mam rację, co?
-Gdzie jest moja Somin. - ponowił pytanie blondyn i spojrzał na wroga, którego mocno cała ta sytuacja bawiła.
-Domyśl się. - odparł rozbawiony i szybko stanął za plecami Kima, by zaraz kopnąć go mocno w nie z pół obrotu. Błękitnooki zachwiał się mocno, lecz ostatecznie złapał równowagę, mimo opuszczających go sił przypilił starszego od siebie Demona o ścianę, sycząc.
-Gdzie ona jest! Gdzie ją zabrałeś! - lecz zamiast odpowiedzi zobaczył jak czarne oczy starszego, zerkając w stronę wysokiego biurowca, na którym stał inny Demon i trzymał na rękach nieprzytomną dziewczynę.
-Jedno moje kiwnięcie głowy i twoja dziewczyna leci w dół. - zaśmiał się Jung i wyrwał się z rąk blondyna. TaeTae chciał się odwrócić i pobiec w stronę jego ukochanej, której groziło ogromne niebezpieczeństwo, lecz za ramiona złapały go długie, czarne szpony Demona. Odwróciły go w jego stronę dosłownie rozdzierając mu skórę na ramionach.
-Nie ma dla niej ratunku, wcześniej czy później ona zginie. - zaśmiał się i dodał. - Nasza rasa wygrywa, więc i tak zginiecie.
-Nie zginiemy. - powiedział pewny swego Tae i spojrzał w zaskoczone oczy Junga.
-Nic nie robisz, twoja rasa też nie.
-Skąd wiesz co? - cichy chichot wydobył się z ust V, który mimo bólu, wyrwał się mocno z rąk Hobiego.
-Gdyby tak było już dawno zostalibyśmy pokonani. Prawdopodobnie.
-Nie świętujcie zbyt szybko. - syknął blondyn i mocno ogryzł swoimi kłami szyję Demona, czując przy tym metaliczny, lecz cudowny dla niego posmak czarnej krwi. Jednak w tym samym momencie Demon, który stał z Somin na dachu, postanowił zrealizować plan, o którym mówił mu jego Pan. Stanął na krawędzi dachu i zrzucił ze swoich ramion nieprzytomną dziewczynę, która z ogromną prędkością i siłą leciała w dół. Głośny krzyk przerażonego V rozniósł się echem po śpiącym mieście, ponieważ nie mógł jej złapać, gdyż silne szpony Demona przygniotły go do ziemi. Jednak ku zaskoczeniu ich wszystkich, ciało Polki nie upadło na chodnik, lecz spoczęło w silnych, umięśnionych ramionach niesamowicie przystojnego chłopaka.
-Jesteś bezpieczna księżniczko. - szepnął cicho i bez żadnego czekania znikł w ciemnej uliczce.
   
TaeHyung wpadł szybko do willi JungKooka, rozejrzał się szybko po salonie i nie czekając ani sekundy wybiegł do góry po schodach. W przytulnym i dużym pokoju, na czarnym łóżku spała Somin, która została opatrzona przez nieznajomego, który siedział spokojnie obok niej i przeglądał komórkę.
-Omo, Somin. - szepnął V i wyciągnął w jej stronę dłoń, by móc ją delikatnie dotknąć, lecz już po chwili usłyszał głośne i groźne warczenie. Spojrzał na bruneta, który szczerzył do niego swoje duże i ostre kły jednocześnie dając mu sygnał, że jeszcze jeden ruch, a dłoń V zostanie odgryziona.
-Uspokój się JiMin.
-Zmuś mnie. - syknął i wstał szybko, stając twarzą w twarz z TaeHyungiem. Zmierzył go swoimi brązowymi oczami od stóp do głów. - Nie potrafisz jej ochronić, nie nadajesz się nawet do obrony.
-Zamknij się. - warknął blondyn, chcąc pogładzić po głowie śpiącą dziewczynę, lecz w tym samym momencie JiMin mocno go upchnął przez co już i tak mocno osłabiony chłopak opadł na fotel.
-Mówiłem ci coś, zostaw ją w spokoju. Ściągasz na nią same kłopoty.
-Ja ją chronię....
-Właśnie miałem tego przykład. - gdy tylko wypowiedział te słowa do pomieszczenia wszedł Wampir.
-Uspokoić się, bo ją tylko obudzicie, a chyba żaden z nas tego nie chce co?
-Nie. - warknął Tae. -Nic jej nie jest?
-Ma kilka siniaków i drobne rany, lecz nic się nie stało. Dobrze, że JiMin był w pobliżu inaczej dziewczyna byłaby już martwa. I to znowu przez ciebie TaeHyung.
-Możecie ze mnie zejść? Mam wam przypomnieć, że to wy macie mi być posłuszni? To, że na razie znoszę wasze, że tak powiem, pierdolenie, nie czyni z was wszechwiedzących.
-Żyję od ciebie o dwieście lat dłużej. - ciemne tęczówki Wampira spojrzały na jasne od mocy, oczy V.
-I? W każdej chwili mogę was pozbawić życia i to jednym ruchem.
-Właśnie mieliśmy przykład po HoSeoku. - skomentował JiMin, który delikatnie otarł chusteczką siniaka na ramieniu Somin.
-To co innego i dobrze wiecie....
-Gówno prawda, po prostu sobie nie radzisz. - syknął zły Kook. - Jak już tak bardzo pokazujesz jaki to waleczny jesteś, to dołącz się wreszcie do wojny z Demonami. Resztę swoich przydupasów też mógłbyś wziąć, zwłaszcza, że doskonale widzisz, że przegrywamy. Miasto powoli zaczynają zalewać Demony.
-Staram się jak mogę.
-Gówno robisz i taka jest prawda. - odezwał się Wilkołak i przysiadł blisko śpiącej Polki. - Dużo mówisz, mało czynisz.
-Nie jest łatwo przekonać matkę do tego, by wreszcie zrozumiała, że to będzie wojna stuleci. - mruknął V i otarł krew z czoła, która została mu jeszcze po Jungu.
-Księciunio. - mruknął pod nosem kolejny raz JiMin, lecz tym razem został gwałtownie i brutalnie chwycony za szyję przez Tae.
-Słowo, a skręcę ci kark kundlu.
-Tae, zostaw go. - powiedział spokojnie JungKook i odsunął od siebie rozjuszonych i w tym samym wieku chłopaków.
-Nie moja wina, że sam pcha się pod nóż. - syknął blondyn i splunął na buty JiMina.
-Yah! One są od Chanel! - pisnął i wytarł szybko buty, V tylko przewrócił oczami i ucałował delikatnie w tym czasie Somin w czoło.
-Ile mamy ci jeszcze dać czasu? Nie możemy ciągle ukrywać przed nią kim jesteś. - westchnął Kook i przysiadł na krawędzi łóżka, patrząc czerwonymi tęczówkami na śpiącą dziewczynę.
-Nie mogę teraz ryzykować, zwłaszcza, że HoSeok na mnie i na nią poluje.
-To, że się dowie, że jesteś z rodziny królewskiej niczego przecież nie zmieni.
-Zmieni, zmieni. Poza tym ona mnie nienawidzi.
-Bo sam ją do tego zmuszasz. - mruknął Kook. - Gdybyś jej tak nie odpychał, może by nawet była przyjaciółką.
-Tak będzie dla niej najlepiej.
-Tak nie jest najlepiej dla żadnego z was. Ty ją kochasz, a ona potrzebuje opieki najsilniejszej istoty jaka chodzi w ogóle po tym świecie.
-A jeszcze przed chwilą mówiłeś, że mam dać sobie spokój, bo i tak sobie nie radzę.
-Bo sobie nie radzisz. - stwierdził Wampir. - Jednak z pomocą moją, JiMina i Wonho może być inaczej.
-Skoro już mówisz, to... Co się dzieje z Wonho?
-Leży w naszej bazie, został mocno poturbowany, gdy zszedł do Piekieł.
-Puściliście go tam samego?
-Nie moja wina, no. Sam się zgłosił. - prychnął Kook i spojrzał na JiMina, który pod postacią ogromnego, czarnego wilka leżał tuż obok Somin, mając swój duży pysk na jej brzuchu, będąc jednocześnie gotowym do ataku, gdyby coś miało jej grozić.
-Dużo z was jest już rannych? - zapytał V, wstając powoli z fotela.
-Prawie połowa, nie pociągniemy zbyt długo TaeHyung. Przekonaj jak najszybciej swoją matkę inaczej ludzie zginą i my też.
-Zobaczę co da się zrobić. Pilnujcie jej jak oka w głowie, pamiętajcie.
-Tak, tak tak. Wiemy. - pokręcił głową Jeon i spojrzał na TaeHyunga. - Podleczyć cię?
-Dobrze wiesz, że moja tkanka sama się zrasta tam, gdzie jest ranna.
-No tak, Stwórca. - prychnął cicho Kook, patrząc na blondyna.

   Dziewczyna obudziła się coś po dwunastej po południu, jej ciało było nieco sztywne i obolałe. Miała wrażenie, że jej sen, o którym śniła był bardzo realny, lecz wiedziała również to, że nie mógł być on prawdą. Jednak gdy tylko postanowiła wziąć kąpiel, zobaczyła na swoim ciele kilka drobnych siniaków, co uświadomiło jej jedno. To co przeżyła to nie był jednak jej sen.
~ ~
Co myślicie o zachowaniu TaeTae?
Nadaje się na obrońce Somin, czy jednak nie bardzo?
Ma ktoś z Was teorię odnośnie V i Hobiego?
Jestem bardzo ciekawa...
MILE WIDZIANE KOMENTARZE

  

2 komentarze:

  1. Zachowanie Tae..aish sama nje wiem co powiedziec

    OdpowiedzUsuń
  2. Omo Jimin się pojawił i jest wilkolakiem z każdym rozdziałem to opowiadanie robi się coraz lepsze ❤🙈 Tea jest Księciem no nieźle się chłopak ustawił 😂 Zachowania Tea totalnie nie rozumiem kocha dziewczynę a zachowuje się jak skończony dupek 😠 Ale mimo to myślę ze na obrońce się nadaje w końcu jak powiedział Kook to najsilniejsza istota na ziemi ☺ A jeżeli chodzi o Hobiego i Tea to jest trudny temat...może to są jacyś odwieczni wrogowie czy coś w tym stylu ☺
    Czekam na nowy rozdział i życzę weny ❤🙈

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy