Przybywam dziś do was z dość krótkim scenariuszem, który - uwaga - został zainspirowany gifem... Tae. Wiem, wiem, dwie różne osoby i charaktery, ale... tak jakoś samo wyszło. Nie wiem, czy to zamówienie wyjdzie mi tak jak chce, ale..
Ostrzeżenia: Prawdopodobnie słodyczy od cholery ( bo to Suga xD )
Zamówienie: Yoona
Nie przedłużając...
Zapraszam <3
~ ~
Ty oraz Min YoonGi znaliście się dość sporo czasu. Wasze mamy, pracowały w tym samym sklepie, a do tego bardzo się przyjaźniły. Więc ich przyjaźń również przeszła na was, przez co ty i Min często się spotykaliście i wyjeżdżaliście razem na wakacje.
Dorastaliście w swoim towarzystwie, więc nic nie było dla was tajemnicą, począwszy od waszej budowy ciała a skończywszy na nawykach. Byliście jak rodzeństwo do momentu aż stałaś się osiemnastoletnią dziewczyną, która znalazła sobie grupę przyjaciół. Nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie fakt, że tamto towarzystwo ściągało cię na samo dno.
-Yah! Oddawaj to idioto! - krzyczałaś zła, gdy Koreańczyk wziął ci butelkę piwa z ręki.
-Jesteś jeszcze gówniarą młoda, nie ma picia przed pełnoletnością.
-Matoł. - prychnęłaś zła i uderzyłaś go mocno w ramię. - wpieprzasz się w moje życie jakbyś był kimś dla mnie znaczącym! - dodałaś zła. Między wami zapadła niezręczna cisza, mimo alkoholu, który wypiłaś w dużych ilościach, zrozumiałaś jak bardzo go zraniłaś.
-Dobrze, rozumiem. - westchnął i podał ci znów butelkę.
-Oppa... przepraszam.
-Spokojnie, nic się nie stało. - uśmiechnął się smutny i pocałował cię w czoło. - Będę na dole, robię ci twoje ulubione ciasto, zejdź na dół za godzinkę. - po tych słowach wyszedł z twojego pokoju.
Zaskoczona? To było zbyt małe określenie, by móc opisać to co czułaś po słowach twojego przyjaciela. Nie był zły, ani trochę, przynajmniej nie pokazał tego po sobie. Przyjął bolące go słowa nawet nie zaciskając dłoni, tak, jakby się pogodził z tym, że właśnie za kogoś takiego go uważałaś.
Późnym wieczorem mama twojego przyjaciela przyszła do was na kawę, rozmawiała z twoją mamą na temat YoonGiego.
-Zmienił się. - westchnęła brunetka. - Zrobił się oschły, wulgarny, nie mam pojęcia dlaczego. Rozumiem, że ma już dwadzieścia lat, ale to nie powód by zmieniać się tak gwałtownie w kogoś tak... innego. - dodała ze smutkiem. Patrzyłaś na kobietę w nie małym szoku, ponieważ ty miałaś zupełnie inne zdanie o swoim przyjacielu. Wróciłaś do swojego pokoju i siadłaś przy oknie, w pomieszczeniu panował mrok, więc nikt nie mógł cię dostrzec. Otworzyłaś okno i patrzyłaś przez nie wprost do pokoju swojego przyjaciela. Tak, mieszkaliście tuż obok siebie, nie raz Koreańczyk wychodził oknem z pokoju, gdy miał szlaban. Właśnie w ten sposób często do ciebie przychodził nocami na oglądanie horrorów, czy uczenie się do egzaminów.
Minął tydzień odkąd tak zachowałaś się względem Mina. Mimo to chłopak zdawał się tego nie pamiętać, lub po prostu ignorował to bolesne wspomnienie. Dziwiło cię, gdy robił ci niespodzianki, gdy przychodził po ciebie, gdy wracałaś ze szkoły. Nie był taki jak opisywała go pani Min.
Gdy YoonGi szedł ze swojej szkoły, zauważył cię w towarzystwie 'przyjaciół'. Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie fakt, że wasze spotkanie trwało na twoich lekcjach. Pokręcił głową i podszedł do ciebie nieco zły.
-Dlaczego nie jesteś na lekcji?
-Nie powinno cię to obchodzić. - mruknęłaś zła, patrząc na niego z uniesioną głową, ponieważ był od ciebie nieco wyższy.
-Powinno i obchodzi. Jesteś moją przyjaciółką do cholery, muszę o ciebie dbać, bo sama tego nie robisz.
-A może ja nie chcę cię za przyjaciela?! Takiego paskudnego idioty! - krzyknęłaś, upychając go do tyłu. Ku twojemu zaskoczeniu chłopak tylko westchnął i pokręcił głową mówiąc.
-Dobrze księżniczko, baw się dobrze. Wieczorem przyjdę do ciebie, żeby pomóc ci z chemią. - po tych słowach ucałował cię w czoło i odszedł. Patrzyłaś na niego z otwartą buzią, nie mogąc już nic pojąć. On był dla ciebie taki dobry, wyrozumiały i opiekuńczy.
-Ej, nawet dość ładny ten twój YoonGi. - oznajmiła Koreanka, patrząc za oddalającym się chłopakiem.
-Wiem. - mruknęłaś zła, po czym ruszyłaś w stronę baru.
Tak jak chłopak powiedział tak też było. Tuż po dwudziestej pojawił się u ciebie na balkonie, zapukał lekko do drzwi, po czym wszedł do środka. Kompletnie się nie przejął faktem, że stałaś przy nim w samej bieliźnie tuż po kąpaniu. Uśmiechnął się tylko i usiadł przy biurku.
-Zapukałbyś...
-Robiłem to.
-Jestem prawie naga.
-Prawie. - oznajmił ze spokojem i spojrzał na ciebie. - Masz ładną bieliznę, pasuje ci taki typ. - wskazał skinieniem głowy na górną część twojej bielizny, która była lekko prześwitująca.
-Cholerny zbok.- warknęłaś zawstydzona.
-Cholerny może nie, ale zbok na pewno. - uśmiechnął się uroczo i położył chrupki na biurku. -Jeśli chcesz się ubrać to rób to szybko, bo zaraz zaczyna się film.
-Ale. - urwałaś, ponieważ ci przerwał mówiąc.
-W sumie, możesz zostać i tak. Mi to nie przeszkadza, a tobie?- uśmiechnął się, zagryzając lekko wargę. Widząc jego zachowanie spłonęłaś rumieńcem i szybko się zakryłaś.
-Nie patrz!
-Żałujesz mi takich widoków?
-Yah! Przestań! To krępujące...
-No dobrze, już dobrze. - zaśmiał się, i zakrył twarz rękoma.
Po dwudziestu minutach siedziałaś wtulona w bruneta, który z ogromną czułością tulił cię do siebie podczas oglądania horroru. Czułaś się źle ze względu na ostatnie wydarzenia, uwielbiałaś go, ale twoi przyjaciele już nie. Sam fakt, że powoli zaczęłaś rozumieć swoje błędy i zachowanie sprawiał, że nie mogłaś patrzeć na siebie w lustrze.
-Nad czym tak myślisz? - usłyszałaś niski i lekko zachrypnięty głos YoonGiego tuż przy swoim uchu. Zarumieniłaś się lekko kręcąc głową.
-Byłam dla ciebie okropna, dlaczego jesteś dla mnie tak wyrozumiały?
-Jesteś moją przyjaciółką, naprawdę cię uwielbiam, więc dlaczego miałbym cię porzucić?
-Ale ja jestem okropna. - powiedziałaś cicho.
-Tak, masz rację. I głupia do tego, bo zadajesz się z tymi typami, jednak kocham cię i chcę twojego szczęścia i bezpieczeństwa. - oznajmił cicho. - Nie mogę pozwolić im na niszczenie twojego życia i ciała.
-Aish. - mruknęłaś cicho i wtuliłaś się w niego.
Po miesiącu postanowiłaś zerwać kontakt z YoonGim. Unikałaś go i nie odbierałaś telefonów. Nie wychodziłaś ze szkoły do momentu, aż chłopak sobie nie odpuścił. W momencie, gdy bywał na twoim balkonie, zamykałaś drzwi i zasłaniałaś okna, by nie mógł na ciebie patrzeć. Raniłaś go, świadomie czy nie, ale jednak. Mimo to Koreańczyk nie dawał za wygraną.
-No otwórz mały gówniarzu. - mruknął, pukając do drzwi od twojego balkonu.
-Zjeżdżaj!
-Otwieraj do cholery ty mała, wredna, piękna i cholernie niegrzeczna dziewczyno! - wrzasnął, słysząc jego słowa otworzyłaś z zaskoczenia usta.
-Co powiedziałeś?
-Żebyś otworzyła mi... Yah! Wiesz jakie tu zimno?!
-To wracaj do domu! - krzyknęłaś zła i odsunęłaś się od drzwi. Byłaś pewna, że usłyszałaś przekleństwo i kroki, które oznaczały, że sobie darował. Jednak, gdy tylko odsłoniłaś okna, zobaczyłaś przed sobą siedzącego Mina, który trząsł się mocno i czekał aż mu otworzysz. Nie mogłaś na niego patrzeć w takim stanie, więc otworzyłaś drzwi, a chłopak w mgnieniu oka znalazł się w twoim pokoju.
-Jesteś upartym osłem!
-A ty wredną małpą!
-Stary dziad!
-Pyskata dziewucha!
-Kompletny idiota! - krzyknęłaś i upchnęłaś go z trudem powstrzymując uśmiech. Koreańczyk popchnął cię na łóżko i zawisł nad tobą. - Co ty wyprawiasz?
-Muszę cię jakoś ukarać, więc... - urwał, po czym zaczął cię mocno łaskotać. Krzyczałaś i śmiałaś się, rzucając się po łóżku, lecz chłopak nie przestawał cię łaskotać przez ani jedną sekundę. Dopiero, gdy sam stracił siły, usiadł na tobie, uśmiechając się szeroko.
-Cholernie mocno cię kocham.
-Hm? Słucham?
-Gdybyś słuchała to byś usłyszała. - pstryknął cię lekko w nos i pocałował cię w czoło. - Kocham cię mój mały głuptasie.
-Dlatego byłeś taki...dobry?
-Nie tylko dlatego, nie potrafię być dla ciebie inny. Za bardzo cie kocham, poza tym oni chcą cię zniszczyć. Nie mogłem na to pozwolić.
-Aish, oppa. - jęknęłaś, chowając twarz w dłoniach. - Też cię kocham. - powiedziałaś cicho.
-Hm? Słucham? Co powiedziałaś?
-Że jesteś starym i sztywnym dziadem! - krzyknęłaś ze śmiechem przez co Koreańczyk znów zaczął cię łaskotać. - Już! Aish, oppa! Kocham cię, kocham!
-No i to rozumiem. - zaśmiał się i położył się na tobie, wtulając się w ciebie.
-Ale to i tak nie zmienia faktu, że jesteś starym i sztywnym dziadem.
-Starym nie, ale sztywnym.. - urwał, całują cie w szyję.
-Zbok! - krzyknęłaś i zepchnęłaś go na ziemię.
-Yah! Mówiłem ci już. - zaśmiał się, po czym przyciągnął cię do siebie, całując cię lekko.
I co sądzicie o scenariuszu?
Dobrze wyszło?
MILE WIDZIANE KOMENTARZE