wtorek, 10 września 2019

Scenariusz #119 Baekhyun Eat With Me

7 komentarzy:
Witam
Przybywam do Was ze scenariuszem z kimś innym niż członek BTS! Obstawiam, że wiele z Was się ucieszy i odetchnie z ulgą, że to wreszcie nie kolejny z nich.
  Co mnie skłoniło do tego scenariusza?
Komentarz jednego z moich Słoneczek. Ów osóbka chciała drugą cześć scenariusza, a mianowicie tego: Kolacja z potworem
Czasu trochę minęło od tamtej pracy, nie chciałam robić z tego drugiej części, a raczej nowy scenariusz, lecz oparty na tamtym. Jeśli wiecie co mam na myśli. Wiadomo nie dam rady się już wczuć tak w klimat, ponieważ minęło bodajże dwa lata, więc szmat czasu. Przynajmniej według mnie.
  Dedykacja: Anonimek, który chciał kontynuację.
Ostrzeżenia: Możliwe wulgaryzmy, przemoc, agresja. 
  Nie przedłużając...
Zapraszam
~ ~ ~
 

丨Eat With Me 丨Byun Baekhyun 丨Psychopatyczny丨


  Duże i ciepłe dłonie Byuna wsunęły się delikatnie pod luźną koszulkę jego Króliczka. Mozolnie sunęły po jej ciepłym ciele, zmierzając ku górze, prosto do zapięcia od jej stanika.
— Baekhyunie — powiedziała spokojnie lecz z nutą chłodu w głosie, odsuwając się od niego. — Jesteśmy w sklepie. 
— Och, a ja taką mam ochotę na swojego Króliczka — mruknął prosto do jej ucha przygryzając jego płatek. Byli ze sobą już cztery lata, mimo że dziewczyna wiele razu próbowała uciec, uratować się od tego chorego chłopaka nic nie pomagało. On był naprawdę niczym jej cień, nie dało się go uniknąć, nawet w pochmurny dzień za nią podążał.
—Wiem i czuję, ale naprawdę nie powinieneś robić tutaj takich rzeczy — odsunęła się nieco od niego od razu widząc, że ciało chłopaka mocno się napięło, ponieważ nienawidził, gdy mu się przeciwstawiała. Wiele go kosztowało, by odpowiednio wytresować swojego Króliczka, dlatego tym bardziej nienawidził, gdy mówiła "nie".
— Jeśli twój oppa mówi, że chce cię wziąć tu i teraz to znaczy, że masz posłusznie się na to zgodzić, tak? — warknął, kładąc dłoń na jej odsłonięte ramię.
—Tak oppa, wiem, ale chcę byśmy się dłużej pobawili, ale w domu, dobrze? — powiedziała łagodnie z uśmiechem, lecz w duchu aż zwracając na myśl, że będzie musiała się z nim kochać.
— I to rozumiem. — uśmiechnął się zadziornie, ściskając mocno jej pośladek.
   Szybkie oddechy, gorące ciało i pomruki zadowolenia, wydobywające się z miękkich ust Byuna, przyprawiały Polkę o dreszcze, lecz nie o te przyjemne. Jej oczy skierowały się na twarz chłopaka, który wciąż trzymał w sypialni klatkę dla dziewczyny. Nie raz bywało, że musiała tam siedzieć godzinami, gdy była niegrzeczna w stosunku do Byuna. Każde jej zachowanie dalekie od tego upragnionego u Baekhyuna kończyło się kłótnią, stłuczonymi rzeczami i jej pobytem w klatce. Wiedziała doskonale na co mogła sobie pozwolić, co mogła zrobić i jak się odezwać, by nie zezłościć go zbyt mocno. T.I nie była posłuszna i nawet jej "wychowanie" było dla Koreańczyka niesamowicie trudne i czasochłonne, nie szczędziła słów, używała przemocy pod każdym jej względem nie dbając o to, jakie może być zakończenie. I właśnie ten bunt go w pewnym sensie intrygował można powiedzieć, że nawet w pewnym sensie podsycał jego pożądanie względem tej ślicznotki z Europy.
   — Oppa chce całusa — wymruczał w pewnym momencie, a jego źrenice nieco się rozszerzyły przez co wyglądał jakby coś brał. Dziewczyna niechętnie przysunęła się do niego i delikatnie musnęła jego usta, czując metaliczny posmak, który spowodowany był zaschniętą krwią na jego ustach. Baekhyun miał nawyk bardzo mocnego zagryzania dolnej wargi w momencie, gdy był zły lub przez jego umysł przelatywały obrazy, gdzie T.I go mogła zdradzać z jakimś pierwszym lepszym fagasem. Uśmiechnął się pod nosem delikatnie i wtulił ją w swoje nagie, umięśnione ciało jednocześnie zamykając ją w silnym, i władczym uścisku. Miał nadzieję, a nawet żył w takim złudzeniu, że był dla Polki kimś ważnym. Kochankiem, chłopakiem, bohaterem, męskim ideałem. Jednak w jej oczach był psychopatą, zakłamanym bogaczem, zachłannym egoistą, facetem z brakiem poczucia empatii. Te dwa kontrastujące obrazy nie mogły być widziane przez obydwie te osoby, ponieważ brunetka nigdy w życiu nie widziała go w taki sposób, jak on sam widział siebie. I na odwrót. Obydwoje żyli w zakłamaniu w bańce, której objętość była coraz większa, a to zwiastowało jedno. Jej pęknięcie. Jednak pozostawało jedno bardzo ważne pytanie. Czyja bańka pęknie szybciej?
   — Dzisiaj zabiorę cię na przejażdżkę, zjemy coś pysznego i oglądniemy film, hm?
   — Jak  sobie tam chcesz — mruknęła, odwracając się przy tym tyłem do bruneta. Jego twarz wyrażała szczęście pomieszane z obłędem i chęcią władzy,
   — Chcę i to bardzo mocno — Uniósł delikatnie kąciki ust i wtulił się w drobne ciało swojego Króliczka, obejmując ją czule. — Spędzimy razem miły czas — dodał na koniec i ucałował jej kark, na którym miała kilka świeżych malinek. Czasami, bardzo rzadko Byun przejawiał ludzkie uczucia i emocje, wtedy nabierała złudnej nadziei, że się ogarnie i pozwoli jej żyć z dala od niego. Jednak ponura rzeczywistość wracała zdecydowanie zbyt szybko pod różnymi postaciami.

 
   Dwudziestosiedmiolatek uwielbiał robić kolację w każdym miejscu, to była czynność, przy której się odprężał i racjonalnie myślał. Mężczyzna kochał swoją Polkę szczerze i całym sercem jednak jego umysł się zespół w momencie, gdy nie mógł mieć T.I na samym początku. Jego zachowanie i umysł można było porównać do ognia, który zapłonął z powodu małej iskierki jednak płomienie z czasem nabrały na sile i temperaturze, pożerając las. Jego miła i delikatna natura przerodziła się w coś znacznie gorszego i przerażającego, w coś co nie było bezpiecznie nie tylko dla tej dwójki, lecz także dla społeczeństwa.
   Czerwony motocykl zatrzymał się na podjeździe bardzo dużego, pokaźnego domu. Brunet zdjął kask i nonszalancko oparł się o pojazd, czekając na swojego Króliczka. Dziewczyna jak na złość się nie pojawiała, a Byun nie należał do cierpliwych osób, dlatego już był gotów ruszyć do domu, jednak widok jego Skarba kompletnie go onieśmielił. Brunetka szła do niego z powagą na twarzy, jej włosy sięgały jej ramion, a ubiór składał się z luźnej koszulki i ciemnych rurek. T.I wyglądała dla niego olśniewająco nawet w momencie, gdy cała czerwona i mokra po ćwiczeniach, oglądała swoje ciało w lustrze. Dla niego uosobieniem piękna była Polka, a nie jakaś wytapetowana blondynka z magazynu lub aktorka grająca w filmach bez fabuły.
   — Taka piękna i calutka moja — zaczął z uśmiechem i objął ją w pasie, ciągnąc do siebie, by ucałować jej usta. Jednak dwudziestoczerolatka miała zupełnie inne plany, dlatego odsunęła się szybko i zabrała kask, którego uprzednio na siedzeniu położył bogaty mężczyzna.
   — Jedźmy jak już tak bardzo chcesz, Byun — spojrzała na niego pogardliwie kompletnie przy tym ignorując iskierki w jego oczach, które zwiastowały jego nagłą złość.
   — Cholernie nienawidzę, gdy mnie odpychasz. Skoro oppa chce buziaka to ma go dostać, rozumiesz?
   — Mhm
   — Kurwa mać T.I! - uderzył pięścią w siedzenie, sprawiając, że na ciele dziewczyny pojawiły się momentalnie dreszcze. Koreańczyka można było posądzić o wiele złych rzeczy, ale na pewne nie o używanie siły na swojej ukochanej. Każdy swój niepohamowany gniew rozładowywał na ścianie, meblach lub na swoich kelnerach, ale nigdy w życiu na swoim Króliczku.
   — Przestań niszczyć nasz wspólny wieczór, dlatego wsiadaj na ten cholerny motocykl — po tych słowach poprawiła zapięcie od kasku i spokojnie się poprawiła na pojeździe. Koreańczyk nie zwlekając już dłużej usiadł na swoim miejscu, kładąc jej dłonie na swoim umięśnionym brzuchu przez co dziewczyna mogła spokojnie wyczuć to, jak bardzo był wściekły. Westchnęła tylko cicho pod nosem i wtuliła się w jego plecy jednocześnie przymykając oczy, w których niespodziewanie zaczęły zbierać się łzy. Z każdym dniem spędzonym u boku Koreańczyka zaczęła tracić nadzieję na ratunek, na życie w normalnym domu oraz na spokój, który brutalnie został jej odebrany cztery lata temu. Ich jazda nie trwała zbyt długi, bo już po dziesięciu minutach byli na miejscu. Pojazd zatrzymał się na wysokim wzgórzu, z którego mieli idealny widok na panoramę powoli kładącego się do snu, miasta. Polka zdjęła kask i zawiesiła go na kierownicy, poprawiła swoje nieco poplątane włosy i bez słowa podeszła nieco bliżej przygotowanego miejsca, gdzie mieli zjeść z Byunem kolację.
   — Pięknie tu, prawda Króliczku? — Jego ochrypły głos cholernie kontrastował z ciszą, która powoli odprężała ciało dziewczyny.
   — Tak. Wydaje mi się, że to jest jedno z najpiękniejszych miejsc, które widziałam dotychczas — Przytaknęła niezauważalnie i zasiadła powoli na sporym kocu, na którym były już przygotowane przez mężczyznę dania, a których podaniem oczywiście zajęli się jego ludzie.
   — Może w takim podobnym miejscu spędzimy naszą noc poślubną? Chciałabyś?
   — Na to mamy jeszcze sporo czasu, Baekhyun.
   — Wiesz, że uwielbiam planować naszą wspólną przyszłość Króliczku, dlaczego nie możesz i ty zacząć tego robić, hm? — Usiadł za nią i przyciągnął ją do swojego torsu, kładąc podbródek na czubku jej głowy. Swoje duże i ciepłe dłonie wsunął pod jej koszulkę, zataczając małe kółka na jej rozgrzanym ciele.
    — Bo nie lubię planować niczego. Zawsze plany lubią się zmienić i — Urwała, ponieważ chłopak niespodziewanie ugryzł płatek jej ucha, mrucząc.
   — Ale nie nasze T.I. Nie nasze.
   O dziwo ta kolacja jak żadna inna minęła jej w spokojniej atmosferze, brunet zachowywał się zupełnie normalnie, a dotychczas szalone iskierki w jego oczach gdzieś zniknęły jednocześnie ustępując miejsca prawdziwemu szczęściu. Koreańczyk dolał do jej kieliszka wina i z uśmiechem patrzył w jej oczy w tym samym czasie zakręcając butelkę pełną jej ulubionego trunku. Wiele rzeczy ich różniło, naprawdę, lecz mimo tego wszystkiego jedno ich minimalnie upodabniało. Obydwoje kochali czerwone, słodkie wina. On porównywał je do smaku ust swojego Króliczka oraz do miłości jaką ją darzył. Ona natomiast porównywało smak do utraconego i utęsknionego szczęścia oraz bezpieczeństwa, które bezpowrotnie straciła.
   — Myślę, że to odpowiednie miejsce i czas, by utwierdzić cię w przekonaniu, że moja miłość mimo że szalona, jest najprawdziwsza na świecie — Zaczął nagle dwudziestoośmiolatek i wyjął z kieszeni kurtki małe, czarne pudełeczko. — Chcę byś była moją panią Byun. Chcę byś w ogóle była moją panią, chcę być twoim sługą, spełniać każdą twoją zachciankę oraz każde twoje marzenie. Chcę być twoim workiem treningowym, gdy będziesz na mnie zła, chcę być twoją poduszką w momencie, gdy będziesz płakać. Chcę być mężczyzną twojego życia, sprawiać, że będziesz czuła się jak prawdziwa królowa. Dam ci każde szczęście, każdy promień słońca, każdą materialną rzecz na tym świecie, każdą cudowną chwilę u swego boku. Pragnę z całego serca być przy tobie niezależnie od konsekwencji jakie może to za sobą nieść, dlatego zostaniesz moją panią Byun, T.I? — Ten uśmiech z początku był nawet rozczulający, lecz z każdą sekundą zaczął przypominać ten filmowego Joker'a. Miała dwie opcje do wyboru, zgodzić się i trwać w koszmarze już do końca życia, lub odmówić i liczyć się z tragicznymi skutkami. Jego oczy z każdą minutą ciszy robiły się węższe, a dłoń coraz mocniej zaciskała się na małym pudełeczku świadcząc o narastającym gniewie.
   — Podejmij decyzję T.I, albo życie w piele, albo ratunek niezależnie pod jaką postacią — szepnęła pod nosem. Zacisnęła mocno dłonie w pięści i ze stoickim spokojem powiedziała głośne oraz szczere. — Nie, Baekhyunie. — Pierścionek, który pierwotnie miał spocząć na jej palcu wylądował na kocu połyskując od rozpalonego wcześniej ogniska.
   — Słucham?! Żarty sobie kurwa ze mnie robisz, co?! Nie masz prawa mi odmówić, jasne? Jesteś moja, MOJA!
   — W żadnym miejscu, w żadnej chwili, w żadnym wcieleniu nie będę twoja Byun — Po tych słowach wstała na równe nogi tym samym strącając kieliszek wina, który zalał biały koc.
    — Nie możesz mi się przeciwstawić! Nie tak cię wytresowałem! Wylądujesz w klatce, czaisz?! Do ślubu będę cię tam kurwa trzymał ty mała — Urwał, ponieważ Polka w chwili przypływu odwagi spoliczkowała go tak mocno, że na jego policzku pojawił się czerwony ślad jej dłoni. Mężczyzna złapał się odruchowo za bolące miejsce i z czystym obłędem w oczach spojrzał na nią. Stracił kontrolę nad umysłem i ciałem. — Pożałujesz, obiecuję! — Rzucił się na nią wściekły do granic możliwości, lecz dziewczyna nie bez powodu cztery lata trenowała, by teraz mu się tak łatwo poddać. W ostatniej chwili zrobiła unik przez co brunet upadł dość mocno na mokrą od rosy ziemię. Dwudziestoczterolatka zasiadła szybko za kierownicą motocyklu i odpaliła go najszybciej jak umiała ciągle obserwując poczynania rozwścieczonego mężczyzny.
   — Żegnaj Byun — Po tych słowach ruszyła niemal z piskiem opon, oblepiając byłego już chłopaka sporą ilością błota.
   — To nie koniec Króliczku — Warknął do siebie, ścierając lepką maź z czerwonej od złości twarzy.
   Zatrzymała się gwałtownie na podjeździe do swojego starego domu, w którym nie była odkąd przymusowo związała się z Koreańczykiem. Nie gasząc pojazdu weszła od tyłu do budynku i biegiem skierowała się na drugie piętro, gdzie miała resztę ubrań. W momencie, gdy przekroczyła próg starej sypialni zobaczyła liczne napisy, które utwierdzały ją w tym, że żyła pod jednym dachem z obsesyjnie zakochanym w niej facetem. Każda z jej ścian była popisana tekstami typu "Jesteś moja" czy " Nigdy mi nie uciekniesz". Wiedziała, że z nim nie było żartów, dlatego szybko dopadła do szafy i nie patrząc na nic, pakowała bluzki i spodnie do torby. Jedynym sposobem na nowe, lepsze życie było opuszczenie kraju, w którym mieszkała już naprawdę sporo lat.
Światła - właśnie to zobaczyła w momencie, gdy gotowa do wyjazdu stanęła na korytarzu. Pod jej dom podjechało dobrze znane jej auto, usłyszała tylko huk mocno zamykanych drzwi oraz męską sylwetkę, która szybkim krokiem skierowała się do otwartych na dole drzwi. Poprawiła nerwowo szelkę od torby i najciszej jak potrafiła wyszła na schody, które prowadziły na strych. Chyba nigdy w życiu nie cieszyła się tak widokiem ścian, które pokryte kurzem i pajęczynami prezentowały się wtedy nadzwyczaj dobrze. To pomieszczenie było jej jedynym światełkiem nadziei, które gasło z każdym ciężkim krokiem stawianym przez nieproszonego gościa. Na czworaka przemieszczała się po podłodze starając się nie zahaczyć o żaden wystający gwóźdź, ponieważ to mogłoby zdradzić jej lokalizację. Odnosiła wrażenie, że każdy jej oddech odbijał się echem po całym domu, a brunet już podążał za nią ze swoim przerażającym uśmiechem.
   — Taś, taś, mój Króliczku! — zaświergotał Koreańczyk przystając na korytarzu. — Wilk zawsze znajdzie nieuważnego króliczka i dobrze o tym wiesz mała — dodał wyraźnie rozbawiony, by na koniec ucichnąć. Serce dziewczyny biło z niewyobrażalną prędkością, a szybko płynąca krew sprawiała, że zaczęła mieć zawroty głowy. Przysiadła spanikowana pod stołem, który zakryty był białą pościelą. Położyła zimną i bladą dłoń w miejscu, gdzie miała serce chcąc się tym czynem jakoś uspokoić, lecz moment, w którym usłyszała specyficzne skrzypienie drzwi sprawił, że niemal pisnęła ze strachu. Doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że Byun dotarł na strych i że lada moment zacznie po nim chodzić, dlatego nasłuchiwała najlepiej jak tylko mogła. Każdy szmer, czy podmuch wiatru przyprawiał ją o gęsią skórkę, a cienie wytworzone przez konary drzew przypominały jej sylwetkę mężczyzny, przed którym uciekała. W pewnej chwili nastała kompletna cisza nawet wiatr, który dotychczas przedzierał się przez szczeliny w oknach ucichł sprawiając, że zmysł słuchu u Polki wyostrzył się jeszcze bardziej. I dopiero w momencie, gdy poczuła gorące dłonie sunące po jej brzuchu zdała sobie sprawę, że jedną nogą wpadła w sidła wilka. Krzyknęła przerażona i odepchnęła bruneta najmocniej jak potrafiła, lecz na nic wiele jej się to zdało, ponieważ ten bez problemu podniósł stół i dosłowne rzucił nim na drugi koniec niewielkiego strychu.
   — Mam cię mój niegrzeczny Króliczku — zaśmiał się wyraźnie rozbawiony i chwycił ją władczo za nadgarstek sprawiając jej dość spory ból. Przyciągnął ją do swojego torsu patrząc prosto w jej wystraszone oczy oraz nieco rozchylone usta, które zaraz brutalnie ucałował przyprawiając dziewczynę o liczne mdłości.
   — Puść mnie psycholu! — Szarpnęła się kilka razy mocno sprawiając sobie tylko i wyłącznie ból.
   — Och maleńka — Pokręcił głową mając na twarzy szeroki, psychopatyczny uśmiech. — Ile razy oppa ci mówił, że nie masz przed nim ucieczki, hm?
   — Wystarczająco mało bym nie podjęła chociażby je próby — Warknęła bardziej bezsilna niż wścieka, by zaraz dodać. — Nic ci moja przymusowa miłość nie da. Dopóki żyję będę od ciebie uciekać.
   — Możesz próbować Króliczku, ale czy ci się uda? — Ułożył dłoń na jej policzku, gładząc go lekko jednocześnie nie odrywając wzroku od jej ust, które kochał całować. — Wracamy do domu, moja przyszła pani Byun.
   — Po moim trupie — szepnęła pod nosem i niemal od razu uderzyła go w głowę nogą od krzesła, która leżała niemal pod jej ręką. Ciemnooki nie spodziewając się tego czynu upadł na podłogę sycząc głośno, natomiast dziewczyna biegiem skierowała się do drzwi, po których przejściu od razu zamknęła. Biegiem skierowała się na sam dół stając przed zamkniętymi drzwiami, które ni cholery nie chciały jej ustąpić. Szarpała za klamkę najmocniej jak mogła, lecz gdy ta nawet nie zamierzała się ruszyć, postanowiła dać sobie spokój i szybkim krokiem skierować się na nowo na tyły domu. Jednak nie spodziewała się tego, że w progu drzwi zastanie najlepszego przyjaciela Byuna.
   — Ups — Wzruszył ramionami Chanyeol, który nie zamierzał dać jej uciec. Zbyt mocno zależało mu na hyungu, by go zawieść. Gdy Polka cofnęła się kilka korków od razu wpadła na coś twardego, co okazało się być torsem wyższego od niej dwudziestoośmiolatka. Spojrzała na niego dużymi oczami widząc stróżkę bordowej krwi, która zalewała jego oko przez co nic przez nie nie widział.
   — To zajebiście mocno bolało, wiesz? — Warknął, łapiąc ją brutalnie za nadgarstek.
   — Bo miało! — I zapewne, gdyby jej nie kochał szczerze i tak mocno to dziewczyna dostałaby niemal od razu, lecz się powstrzymał tylko i wyłącznie pstrykając ją mocno w nos, co tylko dodawało absurdu tej sytuacji.
   — Zawsze kochałem w tobie ten cały bunt — Ucałował jej czoło mocno i ułożył swoje spore dłonie na jej ramionach, dodając. — Lecz nie rozumiem czemu się buntujesz wiedząc, że i tak nie wygrasz, co?
   — Bo mogę, bo chcę i mam takie prawo!
   — Nie krzycz, bo nie jestem głuchy, jasne? — Przewrócił oczami i obrócił ją gwałtownie tyłem do siebie przez co z jej dłoni wypadła torba z ubraniami. Zamierzał ją wyprowadzić z domu, lecz po raz kolejny nie spodziewał się jednego. T.I kopnęła z całej siły Chanyeola w krocze przez co upadł na kolana czując potężny ból w najczulszym miejscu. Wykorzystując to przeskoczyła nad nim i co sił w nogach zaczęła po prostu biec przed siebie. Nie oglądała się do tyłu, bo doskonale wiedziała, że tuż za nią podążał Byun.
   Jej oddech był szybki i nierówny, a w oddali zarys lasu sprawiał, że miała ochotę dać sobie mentalnego liścia. W końcu w tamtym miejscu wszystko się zaczęło, to tam pozwoliła obsesji Byuna wyjść na zewnątrz. To tam po raz pierwszy pozwoliła mu się dotknąć.
Ostry wiatr smagał jej bladą twarz, a Księżyc w pełni tylko dodawał bardziej upiornego widoku całemu temu miejscu. W końcu czując narastające zmęczenie i powoli nasilającą się kolkę postanowiła się zaszyć w najbardziej zaciemnionym miejscu. Niemal po omacku ruszyła w głąb potężnego lasu chcąc chociaż na chwilkę odetchnąć. Usiadła pod sporym dębem i nieco się zza niego wychylała, by dojrzeć sylwetkę mężczyzny, a przynajmniej starała się go jakoś zauważyć. Miała wrażenie, że nawet ten teren był przeciwko niej, że z góry jej los był już przesądzony, a próba podjęcia ucieczki, była po prostu bezsensowna. Trzask gałęzi sprawił, że usiadła wyprostowana niczym struna, z całej siły starała się wychwycić jakiś obraz, lecz bezskutecznie, ponieważ światło Księżyca nie zdołało się przebić przez tak dużą ilość liści.
   — Ja naprawdę mam inne palny T.I. Nie mam ochoty łazić po lesie, rozumiesz? — Jego niski głos wręcz odbijał się echem po tym terenie sprawiając, że był słyszalny z każdej strony tym samym utrudniając jej lokalizację Byuna. Kolejna próba ucieczki nie została podjęta, ponieważ brunetka nie była już na tyle silna i odważna, zaczęła się bać każdego szelestu i każdego ruchu. Lecz trzask łamanej gałęzi sprawił, że stanęła na równe nogi, a ciemna dłoń wyłaniająca się zza dębu tylko dodała oliwy do ognia. Polka biegiem ruszyła przez las potykając się o własne nogi oraz wystające gałęzie, które jak na złość musiały wystawać na tyle, by zahaczała o nie nogawkami spodni.
   — Taś, taś, taś mój Króliczku! Oppa cię złapie lada chwila — Głośny śmiech odpijał się od drzew i przecinał cisze niczym nóż świeżo upieczone ciasto. Zarys męskiej sylwetki niemal tuż za nią dodawał jej tylko powodu, by ruszała się znacznie szybciej i sprawniej. Już nawet niemal czuła jego gorący oddech na szyi, lecz w tym samym momencie niespodziewanie jej stopy stanęły na asfalcie, a blada twarz została oświetlona przez potężne i jasne reflektory ogromnego pojazdu, który w ostatniej chwili zdążył przed nią wyhamować. Głośny klakson dla ostrzeżenia, a potem wyzwiska pod jej adresem, lecz to jej nie przeszkadzało by wsiąść do pojazdu, który prawie ją rozjechał. Mężczyzna widząc Baekhyuna od razu ruszył przed siebie, zostawiając go na środku pustej jezdni, udowadniając mu, że jednak był kiepskim Wilkiem.

   Od tamtego momentu minął rok, dziewczyna zaszyła się w Toronto z dala od poprzedniego życia i problemów. Podjęła pracę jako psycholog w pobliskiej szkole, dlatego nie mogła narzekać na brak zajęć. Odnosiła wrażenie, że jej życie od czasu ucieczki się ustabilizowało, że zaczęła żyć tak jak chciała bez stresu i strachu.
    Po kolacji i wysprzątaniu kuchni udała się do łazienki. Tego dnia była mocno zapracowana, więc miała ochotę na długą i gorącą kąpiel, którą zresztą uwielbiała brać niemal codziennie. Jak zawsze cicho puściła sobie muzykę i nalała swojego ulubionego wina, który wciąż jej nie obrzydł mimo iż piła go zdecydowanie zbyt często niż powinna. Długa chwila relaksu sprawiła, że jej ciało nabrało więcej energii, a umysł uwolnił się od okropnych wspomnień, dlatego z małym uśmiechem nałożyła ręcznik na mokre ciało i wyszła z łazienki. Będąc w sypialni przygotowała łóżko oraz laptopa, by obejrzeć sobie jeszcze film, jednak kropelki wody, które skapywały jej z mokrych włosów irytowały ją, więc postanowiła jeszcze nałożyć na nie ręcznik. W momencie gdy otworzyła drzwi do łazienki zobaczyła napis na lustrze, brzmiący " Wciąż przy tobie ", a ciemna, wręcz bordowa ciecz uświadamiała jej, że to nie był żaden markier, czy szminka. Natomiast gorący oddech na jej karku i odbicie w lustrze dobrze znanej jej twarzy utwierdził ją w stu procentach w tym, że przed Wilkiem nawet uważny Króliczek nigdy nie ucieknie.

~***~
Pyk, pyk i jest! Nowy rozdział od dłuższego czasu.
Mam nadzieję, że się Wam spodobał i opłacało się na niego tyle czekać.
Koniecznie napiszcie mi swoją opinię Słoneczka <3

niedziela, 1 września 2019

800 tysięcy!

4 komentarze:
Przybywam do Was Słoneczka z małą, ale bardzo radosną informacją.
Dokładnie dziś 1 września w urodziny Jeongguka, wybiło mi na INU ponad 800 tysięcy wyświetleń.
Żadne słowa nie opiszą tego co czuję i co myślę. Jestem w totalnym szoku, że udało mi się zdobyć tak ogromną ilość odwiedzić na I Need U. Wiele razy pisałam, że ten blog powstał bardzo spontanicznie, dlatego nikogo to już nie zaskoczy. Zakładając go miałam tylko jeden cel:
Stworzyć różne wersje chłopaków. Od uroczych, po tych typowo złych.
Chciałam ukazać ich w każdym możliwym świetle, w każdej możliwej sytuacji. Miałam ogrom pomysłów co można było zauważyć po częstotliwości dodawania postów, których aktualizacja była prawie codziennie. Dopiero potem, stopniowo zaczęła ona spadać, lecz mimo tego wszystkiego przybywało Was więcej i więcej. Jestem Wam ogromnie wdzięczna, że tak ochoczo wchodziliście na bloga za te ponad trzy lata, za komentarze oraz uzupełnienie ankiety, która pokazuje mi, jakie prace wolicie najbardziej. Myślę, że ten dzień chyba zapadnie mi najbardziej w pamięci z wielu powodów, jednak jeśli kiedyś uda mi się na blogu wybić milion... Och, chyba się wtedy szczerze popłacze i będę krzyczeć z radości. Nie ukrywam, że zależy mi na Was nie tylko dlatego, że jesteście moimi czytelnikami, lecz także dlatego, że jesteście moimi Słoneczkami. Każdemu z Was zawdzięczam motywację, chęć do pisania, a czasami nawet pomysły na scenariusze i reakcje. Nie piszę tego, żeby Wam się w jakimś stopniu przypodobać, czy się Wam podchlebić. Jestem osobą, która zawsze pisze to co naprawdę myśli, co nie raz spotykało się z różnym odbiorem.
Jednak te 800 tyś. wyświetleń wybiło dzięki Wam. Dzięki każdemu Słoneczku z osobna, które przyczyniło się do takiego rozrostu bloga. Wy również współtworzycie ze mną INU i mam nadzieję, że każdy o tym wie. Ja piszę to prawda, ale to wy wyrażacie swoją opinię, czytacie to i nadajecie sens mojej pracy. Dlatego to święto również należy do Was! 
Dziękuję Ci Słońce za wkład w ten blog, za komentarz, odwiedziny, uzupełnienie ankiety, czy po prostu ciche wspieranie mnie. Jestem i będę Ci wdzięczna.
Nie ukrywam, że zależy mi na jak największym rozroście bloga, by każda A.R.M.Y's mogła się nacieszyć chwilą spędzoną w "towarzystwie" idola. By chociaż na parę minut mogła poczuć się jak najbliżej niego. Sama czytałam masę prac i sama zapragnęłam stworzyć swoje własne prace, które również będą umilać czas innym, tak jak mi umilały czas scenariusze i reakcje innych autorów. Chcę by INU nie było kojarzone tylko z BTS (Chociaż to dla nich ono powstało), dlatego mój blog jest nieco rozrośnięty również w stronę innych zespołów. Wiem, że jest o nich ubogo, ale postaram się zacząć pisać też z innymi zespołami. Myślę, że EXO, BTS, MONSTA X, Stray Kids, NOIR, TXT, NCT, dawniej B.A.P, Block B, GOT7, SHINee, ATEEZ, K.A.R.D znajdą tutaj swoje miejsce oraz wspierających ich fanów. Oczywiście nie zabraknie solistów takich jak: Z.TAO, LuHan, Samuel, Zico, Bang YongGuk. Plany mam duże zespołów, które od niedawna zaczęłam słuchać również. Więc myślę, że I Need U naprawdę nieźle się rozrośnie. Jednak do tego potrzeba czasu, dużo czasu.
Dlatego pozostań ze mną Słoneczko jak najdłużej, może akurat pojawi się zespół, który kochasz równie mocno co ja BTS ;)

czwartek, 22 sierpnia 2019

#126 Reakcja BTS Gdy są o ciebie zazdrośni

7 komentarzy:
Hej
  Przybywam do Was kolejny raz z reakcją i tak samo jak wcześniej, są to zachowania chłopaków z BTS. Zachęcam Słoneczka do zaglądania zakładki z Ankietą (dla tych, którzy są nowi lub tego jeszcze nie wypełnili) oraz do zakładki z pytaniami jeśli jakieś macie, rzecz jasna.
   Ostrzeżenia: Są to reakcje, z którymi się jeszcze nigdy nie spotkałam. O co mi chodzi? Tutaj zachowanie chłopaków będzie dalekie od ideału. Chciałam spróbować czegoś innego, myślę, że zazdrość potrafi się objawiać w różnych postaciach, prawda?
Nie przedłużając...
  Zapraszam 
~***~ 

JIMIN
   Chłopak naprawdę cenił sobie taką wartość jak miłość, dlatego w momencie, gdy zostałaś jego dziewczyną starał się pielęgnować waszą relację. Ufał ci, a ty jemu, lecz bywały momenty gdzie mimo wszystko nie potrafił pohamować swojej zazdrości, zwłaszcza, gdy był w trasie i nie mógł cię pilnować. Mimo że JiMin był raczej kulką szczęścia i chodzącej miłości, potrafił zmienić się w nieco brutalnego i gotowego do ataku faceta, który za cel obrał sobie ochronę swojej kobiety. Był na tyle pochłonięty uczuciami, że powoli tracił swój trzeźwy osąd, stając się bardziej podejrzliwym w różnych sprawach. 
   Wieczorem po ciężkiej próbie, Park wszedł do garderoby chłopaków, gdzie zastał cię w towarzystwie jednego ze stylistów. Brunet jak na zawołanie napiął mocno swoje ciało i przygryzł mocno swoją dolną wargę, jego małe dłonie zacisnęły się w pięści świadcząc o jego narastającej złości. 
   — Kotku, czy ja wam czasem kurwa nie przeszkadzam? — wychrypiał, podchodząc do was tak szybko, że sama byłam tym faktem zaskoczona. Jego twarz wcześniej roześmiana wtedy już wyrażała tylko i wyłącznie nie ukrywany gniew pomieszany ze zmęczeniem po treningu. 
   — Oppa, nie mów tak. Ja tylko rozmawiałam o waszej jutrzejszej sesji— szepnęłaś niepewnie, czując bolesny uścisk na nadgarstku, którego sprawcą był nie kto inny jak twój chłopak. 
   — Tak? Bo ja mam wrażenie, że się śliniliście do siebie — wycharczał zaczynając przy tym ciężko oddychać, przytuliłaś się do niego z przerażenia widząc, że był gotów do ataku, a to mogło się skończyć skandalem. 
   — Nie, jestem tylko twoja, oppa — Wtuliłaś się w jego umięśnione i mokre ciało, czując jak jego mięśnie powoli zaczynały się rozluźniać. 
   — Tak, tylko i wyłącznie MOJA — zaakcentował ostatnie słowo mocno i stanowczo obejmując cię w pasie. 

SUGA
   Każdy doskonale zdawał sobie sprawę z tego jaki YoonGi miał charakter i również wszyscy wiedzieli, że ciężko mu będzie znaleźć kogoś, kto byłby go w stanie pokochać. Lecz ku zaskoczeniu wszystkich znalazł swoją miłość życia, ciebie. Min należał do tego typu chłopaków, którzy byli wierni aż po grób, kochali mocno i szczerze swoją ukochaną, lecz jego charakter był trudny. Bywały momenty gdy potrafił być niesamowicie chamski i wulgarny w stosunku do ciebie, lecz zaraz szybko się zmieniał i przepraszał cię za swoje nieprzemyślane słowa. 
   Chyba większość z nas zdaje sobie sprawę, jak potrafi kochać osoba, która jest pełna szczerej miłości, i która nigdy nie była kochana, prawda? YoonGi własnie był taką osobą, więc w momencie gdy również go pokochałaś i stałaś się jego dziewczyną, Koreańczyk chciał cię zatrzymać przy sobie za wszelką cenę. Był niczym filmowi stalkerzy i wcale się tego nie wstydził, uważał, że takie śledzenie, podglądanie, i kontrolowanie ciebie było zupełnie na miejscu i czymś jak najbardziej normalnym. 
   — Aish cholera, gdzie ona jest? — mruknął zniecierpliwiony pod nosem, siedząc za kierownicą swojego granatowego volvo. Od dziesięciu minut się spóźniałaś, a chłopak cholernie tym faktem zły, siedział jak na szpilkach na parkingu tuż przed twoim uniwersytetem, gdzie studiowałaś medycynę. — Ma pięć minut, jak się nie pojawi, obiecuję, że rozpierdolę ten budynek. — wycedził przez zęby, ściskając swoimi bladymi dłońmi kierownicę. W pewnym momencie dostrzegł cię w towarzystwie przystojnego i wysokiego Koreańczyka, którego kompletnie nie znał. Twój uśmiech skierowany do studenta obok sprawił, że YoonGi wyszedł z samochodu niczym z procy i szybkim krokiem skierował się w twoją stronę. 
   — Czy ja o czymś nie wiem? — wymruczał, patrząc to na ciebie to na zaskoczonego widokiem YoonGiego, studenta. 
   — To mój przyjaciel, Lee — powiedziałaś spokojnie, lecz z nutą nie pokoju w głosie. 
   — Gówno mnie obchodzi kim on jest, czaisz? Mówiłem ci chyba ze sto razy, że masz kumplować się jak już to tylko z chłopakami z zespołu, z nikim więcej. A ty? Czy ja kurwa mówię po chińsku?! — rozgniewany? Nie, to chyba był znacznie wyższy poziom wkurwu, ponieważ Min jak nigdy szarpnął cię za rękę tym samym przyciągając do siebie. 
   — C-co ty robisz? — pisnęłaś przerażona, gdy zamknął cię w samochodzie uprzednio wyjmując spod siedzenia granatowy, wojskowy scyzoryk.
   — Joker'a nikt nie pokocha, hm? — zaśmiał się i szybkim krokiem skierował się w stronę studenta. 


  J-HOPE
   HoSeok zawsze był dobrym i uprzejmym mężczyzną, który starał się wszystkim pomagać na tyle ile był w stanie, lecz jak każdy z nas i on miał swoją mroczną stronę, która objawiała się wtedy, gdy był zazdrosny o swoją żonę, którą byłaś ty.
   Byłaś z zawodu stylistką i pracowałaś w jednej z większych korporacji, ubierałaś modeli, aktorów jak i idoli dlatego miałaś dużą styczność z mężczyznami, czy tego chciałaś, czy też nie. Do pracy zawsze odprowadzał cię J-Hope, który zawsze czujnie obserwował innych facetów kręcących się wokół ciebie co naprawdę mu przeszkadzało. Z racji tego, że i on wciąż był idolem, miałaś z nim kontakt od czasu do czasu, gdy miał mieć sesję zdjęciową z chłopakami.
Pewnego późnego popołudnia, gdy pracowałaś w towarzystwie BTS doszło do poważnego incydentu, który ostatecznie stał się bardzo szybko rozpowszechnionym skandalem. Co się stało? Gdy chłopcy byli już gotowi do sesji udali się na plan zdjęciowy, gdy tylko to uczynili w twoim towarzystwie pojawił się nowy asystent, który parę dni temu został ci przydzielony. Z uśmiechem na twarzy przytulił cię i podał ciepłą kawę, gdy Jung tylko to zauważył wpadł w dosłowny szał. Podszedł do was tak szybko, że nawet go nie zauważyłaś, dopiero głośny jęk i huk roztrzaskanego krzesła uświadomił ci, co zaszło.
   — Jeszcze krok, a pożałujesz! — HoSeok trzymał w dłoni nogę od krzesła, która została mu tuż po tym, gdy uderzył nim niczego świadomego asystenta. Dwudziestolatek ostatecznie trafił do szpitala, gdzie założono mu pięć szwów, a Jung przepłacił to zachowanie papierami rozwodowymi, które wręczyłaś mu kilka dni później.

RM
   NamJoon był bardzo inteligentnym mężczyzną, który nigdy nie postępował pochopnie w większości przypadków jego czyny były przemyślane, lecz w momencie, gdy zobaczył cię w ramionach innego rozum mu całkowicie przyćmił gniew. Nie chciał się bić, bo nie był na tyle silny, nie zamierzał robić ci awantur, bo nie chciał byś się go bała. Dlatego postanowił wejść na nieco inny tor i posunąć się do innego zachowania. 
   Od kilku dni szantażował chłopaka, którego widział w twoim towarzystwie, w listach kazał mu wyprowadzić się z Seulu oraz podjąć się innej pracy, ponieważ wiedział, że przebywał w tym samym budynku co ty. Gnębił go dniami i nocami wysyłając mu puste sms'y z nieznanych numerów, anonimowe listy i głuche telefony. W końcu chłopak pchnięty strachem o własne zdrowie jak i życie ostatecznie opuścił Seul, a nawet Koreę.
   — Nie uwierzysz co się stało oppa — Usiadłaś na kolanach swojego chłopaka. — Mój kuzyn wyprowadził się do Kanady!
   — Nie rozumiem, jaki kuzyn?
   — Ten co ze mną pracował, no wiesz, ten wysoki blondyn co widziałeś go na zdjęciach, które sobie z nim nie dawno zrobiłam — Westchnęłaś cicho, dodając na koniec. — Przykro mi, bo naprawdę umilał mi czas w tej nudnej pracy.
   — Zawsze masz mnie, mała — Ucałował cię w głowę i wtulił w siebie czule. Czy miał wyrzuty sumienia, że zniszczył karierę twojemu kuzynowi? Nie, ani trochę, bo wychodził z założenia, że nawet ktoś taki może stanąć wam na drodze do wspólnego szczęścia.

JIN
   Kim również należał do raczej spokojnych mężczyzn, którzy nie podejmowali pochopnych decyzji, lecz on w porównaniu do NamJoona, nie potrafił się pohamować, gdy szarpały nim gniew i zazdrość. Takim przykładem mogłaby być chociażby sytuacja na lodowisku.
   Jeździłaś sobie spokojnie z SeokJinem po lodzie trzymając się za dłonie i śmiejąc się od czasu do czasu. Byliście prawie nie rozłączni i kochaliście się szczerze oraz mocno, lecz Kim mimo wszystko zawsze obawiał się, że zostawisz go ze względu na ciągłe bycie idolem, czy dla faceta, który miały dla ciebie znacznie więcej czasu niż on. Dlatego zawsze gdzieś tam w podświadomości obawiał się o waszą wspólną przyszłość. 
   — Omo!— pisnęłaś zaskoczona w momencie, gdy niespodziewanie wjechał w ciebie mężczyzna, który zbyt rozpędzony nie potrafił przed wami wyhamować. Upadł na ciebie całym swoim ciałem przez co wasze usta się zetknęły, co można było porównać z wyjęciem zapalnika z bomby. Kim gdy tylko to zobaczył jak zawsze był spokojny tak w tamtym momencie dosłownie dostał szału. Ogarnęła go jakaś magiczna siła, ponieważ dosłownie podniósł faceta za kurtkę i spodnie, by zaraz z całej siły rzucić nim o ścianę, która odgradzała lodowisko od strefy wypoczynkowej. Pisnęłaś przestraszona widząc i słysząc tylko głuchy jęk oraz krew, która leciała z ust tamtego nieznajomego. Jin tym rzutem dosłownie wybił zęba przypadkowemu facetowi.
   — Coś ty zrobił?! Co ci do cholery odbiło?! — wrzasnęłaś przestraszona takim zachowaniem u swojego chłopaka. SeokJin niczym zaklęty chwycił cię bez słowa za dłoń i powrócił do jazdy na łyżwach kompletnie ignorując tamtego gościa jak i tłum, który zebrał się wokół niego.

JUNGKOOK
   Guk w porównaniu do dwóch poprzednich chłopaków, byłby raczej porywczy i zawsze przegrywałby z nagłymi emocjami, które najczęściej sprawiały mu problemy, ponieważ była to złość i gniew. Brunet uczęszczałby na siłownię, ponieważ chciał wyglądać dla ciebie i fanów naprawdę męsko, dlatego miałby również dużo siły. On również byłby o ciebie zazdrosny praktycznie non stop, nawet gdy rozmawiałaś zbyt dużo i długo z chłopakami z jego zespołu, zaczynałby się stawać podminowany co często kończyło się waszą kłótnią. 
   Pewnego razu byłabyś z nim na małej randce w parku, gdzie jedlibyście razem watę cukrową od czasu do czasu okazując sobie sporo czułości. Jednak zawsze, gdy obok was przechodził jakiś chłopak, w głowie Jeona zapalała się czerwona lampka, która informowała go o możliwym wrogu w postaci twojego adoratora. Chłopak uważał cię za ideał i według niego byłaś najpiękniejszą kobietą na Ziemi, dlatego też zdawał sobie sprawę, że na pewno każdy facet się za tobą oglądał (nawet jeśli nie zawsze tak było).
   — Oppa idę po jeszcze jedną watę, a ty chcesz?
   — Nie kochanie, ale kup sobie tyle wat ile tylko chcesz. Oppa tu na ciebie zaczeka — Posłał ci swój uroczy, nieco króliczy uśmiech i usadowił się wygodnie na ławce. Oczywiście nie odrywał co ciebie swojego wzroku będąc gotowym do możliwej konfrontacji z jakimś chłopakiem. I wcale nie musiał długo czekać, ponieważ gdy tylko stanęłaś przy stoisku z małymi słodkościami, zaraz obok ciebie pojawił się również nieznajomy. Brunet spiął się i przyglądał wam się uważnie wypychając swój policzek od środka  co było oznaką tego, że już był bardzo zazdrosny, lecz w momencie, gdy tylko tamten facet się o ciebie nieco otarł, poczuł nagłą złość. Jak z procy ruszył w twoim kierunku, odepchnął od ciebie nieznajomego i przerzucił cię przez ramie przez co mogłaś dokładnie wyczuć jego twarde mięśnie, które napięły się pod wpływem gniewu. 
   — Ale oppa, moja wata cukrowa!
   — Gówno mnie obchodzi ta wata, gdy widzę, że tamten facet cię macał! 
   — Zapłaciłam już za nią, no...
   — Kupię ci milion takich słodkości jak tylko będę miał pewność, że jedyny facet w twoim otoczeniu to ja! — warknął wściekły nie na żarty i podrzucił cię tylko nieco dając ci do zrozumienia, że jeszcze jeden taki sprzeciw, a skończy się na głośnej kłótni.

V
   TaeHyung bywał zazdrosny bardzo rzadko, ponieważ ci ufał, jednak bywały momenty gdzie naprawdę nie mógł się powstrzymać, widzą cię radosną u boku innego mężczyzny. Już raz zerwałaś z nim z powodu ogromnej zazdrości, dlatego po ponownym twoim powrocie starał się hamować na tyle ile mógł. 
   — Nie wierzę, no cholera nie wierzę — mruknął pod nosem wściekły i zszokowany, gdy ukradkiem przeglądał twoje wiadomości na komórce, co robił prawie każdego wieczoru, gdy brałaś prysznic. Ufał ci, lecz nie potrafił się powstrzymać przed przeglądaniem twoich skrzynek pocztowych, czy wiadomości na komórce.
   —Kim! — krzyknęłaś, przyłapując go na czymś czego nie powinien robić. Wyrwałaś mu komórkę z dłoni, że zahaczając przez przypadek o guzik u jego koszuli, sprawiłaś tym ruchem, że na rękawie pojawiła się dziura.
   — Zdradzasz mnie, prawda?! Wyjaśniło się! — Wstał gwałtownie z łóżka i oparł cię mocno o ścianę, patrząc na ciebie z takim chłodem, że po twoim ciele przeszły dreszcze.
   — Tak? A z kim, bo sama nie wiem!
   — A co z tym, z którym piszesz, co?!
   — To mój klient idioto! Pracuje przy organizacji ślubów do cholery! - warknęłaś i upchnęłaś go mocno tym samym odsuwając go od siebie. — Napisał mi swoją mowę, którą chciał wygłosić na uroczystej kolacji, pytał, czy się nadaje!
   — Od kiedy bawisz się w doradzenie obcym facetom, co?
   — Odkąd zdałam sobie sprawę, że mój facet to tylko tępy, zazdrosny palant!
   — Słucham?! Co powiedziałaś?!
   — Nie dość, że tępy to i głuchy — Widziałaś doskonale, że z każdym takim słowem na twarzy chłopaka pojawiała  się większa złość, lecz wiedziałaś również to, że nie zrobi ci nic złego. — Dałam ci szansę, ale nie potrafiłeś jej wykorzystać, dlatego koniec z nami.Wynoś się z mojego domu!
   — Zmuś mnie.
   — Proszę bardzo — warknęłaś wypychając Kima siłą za drzwi, by zaraz mocno je za nim zamknąć. Koreańczyk nie dawał za wygraną i z całej siły uderzał w drzwi zdając sobie sprawę, jaki błąd popełnił.

~***~
I tym oto sposobem dobrnęliśmy do końca reakcji.
Co o niej sądzicie? Zdziwiło kogoś możliwe zachowanie chłopaków?
Koniecznie pozostawcie po sobie opinię, Słoneczka!

piątek, 16 sierpnia 2019

#125 Reakcja BTS Gdy widzą jak palisz papierosa/Gdy słyszą jak przeklinasz

2 komentarze:
Hej
   Przybywam do Was z kolejną reakcją. Nie wiem, czy to Słoneczko tu jest, ale jest to reakcja, o której kiedyś pisano mi propozycję. Nie pamiętam, czy było to Słoneczko podpisane, czy też nie. Jednak po długim czasie postanowiłam spełnić prośbę i oto reakcja!
Dedykacja: Dla Słoneczka, które napisało prośbę o taką pracę
  Ostrzeżenia: Wulgaryzmy
Nie przedłużając
   Zapraszam
*~~*
J-HOPE
   HoSeok szykował się na wywiad w garderobie chłopaków, reszta gotowa już do odpowiadania na pytania czekała na niego spokojnie za drzwiami, gdzie jak zawsze rozmawiali i śmiali się z suchych żartów Jina. Jednak ty tego wieczoru byłaś bardzo nabuzowana, pokłóciłaś się ze swoim szefem, który jednocześnie był twoim przyjacielem przez co chodziłaś od kąta w kąt nie mogąc się uspokoić. Byłaś dość wybuchową dziewczyną ze silnym charakterem, dlatego gdy nie miałaś się na czym wyżyć, bywałaś bardzo przez to agresywna w słowach i czynach. 
   — Cholerny skurwysyn — warknęłaś już nie mogąc się powstrzymać i rzuciłaś komórką o skórzaną kanapę. Nie miałaś pojęcia, że przez uchylone drzwi widział cię i słyszał twój chłopak, który jak długo z tobą był, nie słyszał od ciebie takich słów.
   — Ekhem — odchrząknął i spojrzał na ciebie z takim wyrazem twarzy, że sama poczułaś dziwne dreszcze. Jung był optymistycznym i miłym chłopakiem, lecz gdy był zły - a bywał bardzo rzadko - to również czasami nie szczędził słów. Doskonale wiedziałaś, że po wywiadzie gdy wrócicie do swojej sypialni dostaniesz sporę reprymendę od swojego chłopaka, który nie tolerował wulgaryzmów, a tym bardziej nie tolerował ich w swoim towarzystwie.

 SUGA
   Od pół roku byłaś dziewczyną YoonGiego, nie mieliście przed sobą żadnych tajemnic, ponieważ obydwoje uważaliście, że szczerość to zdecydowana podstawa w związku zaraz po zaufaniu. Jednak mimo wszystko Koreańczyk nie wiedział jednego, a mianowicie tego, że paliłaś papierosy. Nie byłaś typowym palaczem, ponieważ wiadomo, że chłopak wyczułby już na pierwszym spotkaniu, jednak paliłaś w momencie, gdy byłaś niesamowicie zestresowana lub wściekła do granic możliwości. 
   Stałaś późnym wieczorem na balkonie popalając ukradkiem papierosa, od paru dni chodziłaś niesamowicie zestresowana, ponieważ niedługo miałaś mieć egzaminy kwalifikacyjne, a z racji tego, że bardzo ci na nich zależały to chodziłaś spięta niczym struna. Zostawiłaś uchylone na balkon drzwi, ponieważ chciałaś słyszeć, gdy Min wróci do pokoju po kąpieli. Niestety byłaś na tyle pochłonięta dymem z papierosa i swoimi problemami, że nie usłyszałaś wchodzącego do pokoju chłopaka.W momencie, gdy Koreańczyk zobaczył cię z używką, poczuł złość i lekką odrazę, ponieważ brzydził się tego typu rzeczami. Stanął więc za tobą i założył ręce na klatce piersiowej, mrucząc głębokim pełnym złości głosem.
   — Szczerość, tak? — Odwróciłaś się gwałtownie w jego stronę widząc czystą i szczerą wściekłość na jego bladej twarzy. 
   — Och, to nie tak oppa. J-ja, um — Urwałaś na chwilę, po czym wyrzuciłaś niedopałek i kontynuowałaś. — Nie palę jak normalni palacze tylko w momencie, gdy jestem zestresowana. Wiesz, że mam egzaminy i chodzę spięta nie mogąc sobie poradzić ze stresem. Jestem z tobą szczera, naprawdę. Palę z doskoku, nie cały czas.
   — Szczerze? Gówno mnie to obchodzi T.I. Masz to rzucić jasne? Jeśli jesteś zestresowana aż do takiego stopnia, to przyjdź do mnie, a ja jakoś ci pomogę. Szkodzisz swojemu zdrowiu tylko tym świństwem — Spojrzał na ciebie surowym wzrokiem i dodał na koniec. — Myślę, że dziś będziemy spać osobno. Nie chce wdychać tego smordu z fajek — Po tych słowach odwrócił się na pięcie i zostawił cię zszokowaną na balkonie, sprawiając, że jeszcze bardziej się zestresowałaś niż dotychczas.

JIN
   SokJin wychował się w rodzinie, która nie respektowała żadnych używek, a przynajmniej nie ich częstego i długiego konsumowania, dlatego już od najmłodszych lat sam zaczął również tak myśleć. Od półtorej roku byliście narzeczeństwem, znaliście się na wylot, więc każde z was wiedziało na co stać drugie. 
   Jednak pewnego dnia Jin doznał niemałego szoku, jak nigdy wrócił wcześniej do domu i zamiast zastać cię w radosnym humorze, cieszącą się z widoku narzeczonego, usłyszał tylko jedno, głośne.
   — Kurwa mać! — wrzasnęłaś rozdrażniona, gdy nie mogłaś się wcisnąć w swoje ulubione spodnie, ponieważ nieco ci się przytyło. Kim rozszerzył swoje oczy do granic możliwości jednak zaraz po kilku sekundach zmrużył je pełen gniewu i niczym z procy wyszedł do góry, stawiając na schodach głośne, ciężkie kroki. 
   — Co to miało być do cholery, co?! Jak ty się wyrażasz młoda damo?! Czy ty w ogóle zdajesz sobie sprawę z tego jak wulgarnie się odezwałaś?! — Jego klatka unosiła się szybko z powodu narastającej złości, a fakt, że nie przejmowałaś się jego słowami dodał tylko oliwy do ognia. — Jesteś kobietą i nie powinnaś się tak odzywać, rozumiesz? W dodatku jesteś moją przyszłą panią Kim, a ja nie zamierzam respektować takich odzywek pod swoim dachem!
   — Mieszkasz u mnie SeokJin — syknęłaś, naciągając na nogi swoje nieco poplamione dresy. Nim brunet wyszedł zdążyłaś tylko zobaczyć i usłyszeć jak pełen gniewu uderza pięścią w ścianę i bez słowa wychodzi z waszej sypialni. Nie przejmowałaś się tym, że był wściekły, a tym bardziej faktem, że przeklnęłaś. Byłaś dorosłą kobietą, która mogła robić to, na co miała ochotę.

RM
   NamJoon był twoim bliskim, najlepszym przyjacielem,  który zawsze starał się pomagać ci na każdy możliwy sposób, jednak jak zawsze bywały momenty, gdzie jego pomoc była po prostu niemile widziana. 
   Od samego rana przytrafiały ci się złe lub przykre rzeczy przez co chodziłaś wściekła nie pragnąc, by ten dzień zakończył się jak najszybciej, ponieważ byłaś zmęczona już  kłótniami z rodziną i znajomymi. Jednak gdy Słońce chyliło się ku nocy, zaczęłaś kłótnie z RM, który zszokowany twoim zachowaniem starał ci się przemówić do rozsądku najspokojniej jak tylko sam potrafił. 
   — Pierdol się! — wrzasnęłaś i upchnęłaś mocno blondyna, który stanął jak wryty na środku pokoju, patrząc na ciebie w kompletnym szoku. Doskonale zdawałaś sobie sprawę z tego, że twoje słowa i czyny względem przyjaciela były nie na miejscu i go na pewno uraziły, lecz byłaś już w takim stanie, że miałaś to naprawdę gdzieś.
   — Po pierwsze; Staram ci się pomóc i jakoś cię pocieszyć, więc proszę, nie odpychaj mnie ani słownie, ani psychicznie, bo to tylko pogarsza sprawę. Po drugie; Nie odzywaj się do mnie takim tonem i takimi słowami, rozumiesz? Jestem twoim przyjacielem, co nie oznacza, że będę również twoim workiem treningowym. Sam miewam naprawdę kiepskie dni, ale ani razu nie powiedziałem ci takich słów. Nawet nie zamierzam, dlatego jeszcze raz proszę, nie odnoś się do mnie w taki sposób. — powiedział poważnie i spokojnie, lecz doskonale widziałaś, że nim również szarpały nerwy i że było mu cholerne przykro, że zachowałaś się w taki sposób. Zwłaszcza, że lider kochał cię i chciał za wszelką cenę umilić ci ten przykry dzień. 

JIMIN
   JiMin zawsze należał do czułych i bardzo wyrozumiałych chłopaków, bardzo rzadko wdawał się z tobą w jakiekolwiek kłótnie, lecz widząc cię palącą przy samochodzie, nie potrafił pohamować swojego nagłego gniewu.
   — Od kiedy się trujesz? I dlaczego to robisz, huh? — Jego spojrzenie było przepełnione złością i rozczarowaniem, a wcześniej dobry humor prysł niczym bańka mydlana.
   — Od kilku dni, sama nie wiem kiedy się w to wciągnęłam — Wzruszyłaś ramionami i wyrzuciłaś peta do pobliskiego kosza. — Jedziemy?
   —Masz to rzucić, rozumiesz? Nie chcę byś w przyszłości zachorowała na jakąkolwiek chorobę, której powodem będą papierosy. Doskonale wiesz jakie to jest świństwo.
   — Są gorsze używki Park, wiesz? 
   — Ale mnie teraz interesuje TA używka — mruknął zły i złapał cię za dłonie, przyciągając do siebie. — Pomogę ci to rzucić, nie wiem jeszcze jak, ale pomogę. Naprawdę nie chce byś paliła jakiekolwiek świństwo.
   — Jestem dorosła JiMin, nie możesz mi zabronić tego lub tamtego, to ja podejmuje decyzję.
   — Ale jesteśmy razem od dłuższego czasu i są takie momenty kiedy powinnaś jednak posłuchać swojego mężczyzny, zwłaszcza kiedy ten chce tylko i wyłącznie twojego dobra. — westchnął nie ukrywając swojego rozczarowania twoimi słowami jak i zachowaniem.

JUNGKOOK
   Mimo że JeongGuk to najmłodszy chłopak w BTS to on byłby tym, który najbardziej nie potrafiłby zrozumieć faktu, że jego dziewczyna pali. Byłby najbardziej surowy i najbardziej wymagającym chłopakiem, dlatego w momencie, gdy zobaczył cię z papierosem w ręku, jego twarz momentalnie spoważniała. Koreańczyk od razu wyrzuciłby ci papierosa z dłoni, a paczkę dosłownie zgniótł w dłoni, będąc tak wściekłym jak jeszcze nigdy w życiu. 
   — Co ty robisz do cholery, Guk?!
   — To raczej ja powinienem zapytać, co ty robisz T.I! Dlaczego do jasnej cholery używasz tego świństwa? 
  — Jestem dorosła i mogę palić, poza tym nie możesz mi niczego zabronić! Ja ci nie zabraniam pić alkoholu na imprezach BTS!
  — Ja piję od czasu do czasu, a nie tak jak ty! Palisz codziennie, prawda? 
  — Nawet jeśli to co? Rzucisz mnie? — prychnęłaś głośno, patrząc na niego z wyraźną wściekłością.
  — Nie, po prostu pomogę ci to rzucić.
  — A jeśli tego nie chcę, to co?
  — To sprawię, że zechcesz. — mruknął coraz bardziej podminowany, lecz w tym samym momencie odsunęłaś się od niego, mówiąc poważnie.
   — Jeśli nie potrafisz uszanować we mnie tej jednej rzeczy to oznacza, że mnie nie kochasz. Nie będę robić tego co ty chcesz, nie na tym polega związek. Do niczego nie masz prawa mnie zmuszać, dlatego się lepiej zastanów nad swoim zachowaniem.
   — Trujesz siebie i ludzi dookoła, zdajesz sobie z tego sprawę?!
   — W takim razie zerwijmy, dla TWOJEGO bezpieczeństwa, Guk — Upchnęłaś go mocno i wyminęłaś, ostatecznie głośno zamykając drzwi. Jeon tylko patrzył za tobą wściekły i jednocześnie zrozpaczony, że przez taką głupotę może naprawdę cię stracić.

V
   Tego dnia umówiłaś się ze swoim chłopakiem na wypad do kina, a potem na jakieś pyszne ciasto. Kim jak zawsze przyszedł nieco wcześniej, więc usiadł sobie wygodnie na krześle i zaczął przeglądać Internet w momencie, gdy ty starałaś się jak najszybciej przygotować. Jednak w pewnym momencie przez zupełny przypadek zahaczyłaś rękawem o nieco wystający gwóźdź z półki, którą jak zawsze zapomniałaś zasunąć. W momencie, gdy szarpnęłaś ręką mała szafka się przechyliła przez co twój ulubiony wazon spadł i rozbił się o panele. Nie wiele myśląc i hamując się puściłaś z ust taką wiązankę, że Kim słyszący to, dosłownie osłupiał. Nigdy nie słyszał byś wyrażała się w jakikolwiek wulgarny sposób, dlatego miał wrażenie, iż tylko się przesłyszał. Jednak on w porównaniu do reszty chłopaków nie poszedł do ciebie i nie mówił ci kazania ze względu na to, że chciał miło spędzić z tobą czas. Lecz mimo wszystko wiedział, że po randce odbędziecie poważną rozmowę na temat tych wulgaryzmów. Dlatego chłopak tylko westchnął ciężko i wywrócił oczami, jednocześnie kręcąc głową.


*~~*
I tym oto sposobem zakończyliśmy 125 piątą reakcję na tym blogu. 
Powiem tyle: Wow!
Naprawdę nie sądziłam, że napisze aż tyle równych reakcji, serio ~
Obowiązkowo zachęcam Słoneczka do komentowania, ponieważ jak wiele razy już to czytacie, to ogromna motywacja i powód do uśmiechu autorki <3

środa, 14 sierpnia 2019

#124 Reakcja BTS Gdy uczysz ich jeździć na ...

4 komentarze:
Hej
   Przybywam do Was moje Słoneczka z reakcją BTS, którą miałam dodać już jakiś czas temu, lecz nie potrafiłam jej skończyć. Dziś jednak mi się udało, więc postanowiłam ją dodać. Dawno nie pisałam takich prac, więc wątpię by było szałowo, ale postaram się nadrobić te stracone miesiące w kolejnych postach!
Ostrzeżenia: Brak
    Zapraszam
~ ~ ~
JIN
Od tygodnia planowałaś wspólny wyjazd z Seokjinem, ponieważ dawno nigdzie ze sobą nie byliście. Z racji tego, że była zimowa pora roku, postanowiłaś wyjechać z nim do domku w górach, którego właścicielem był twój ojciec. Doskonale wiedziałaś, że chłopak kompletnie nie radził sobie na nartach, a bardzo chciałaś z nim na nie iść. 
   -No chodź oppa, będzie super! - pisnęłaś radosna, klaszcząc przy tym w dłonie.
   -A jak złamię nogę? Dobrze wiesz, że niedługo zaczyna się trasa. - wymruczał niezbyt zachwycony tym pomysłem Kim, patrząc to na swoje zapięte narty to na ciebie. 
   -Zaufaj mi, będzie super, naprawdę! - ujęłaś jego dłoń mocno i powoli zaczęłaś się z nim kierować na małą górkę, gdzie chłopak miał się uczyć jeździć na nartach.
    -Aish, ja wciąż nie mam pojęcia co robię w tych butach... 
    -Nie marudź tylko mnie słuchaj. - zaśmiałaś się i ucałowałaś jego zimny policzek, by zaraz szybkim i zdecydowanym ruchem popchnąć chłopaka. Brunet nie potrafił zrobić nic innego jak tylko zacząć piszczeć kompletnie się przy tym nie przejmując, że w tamtym momencie w ogóle nie był męski. W połowie górki jedynie co jeszcze mogłaś dosłyszeć, to jego głośną i zdecydowaną groźbę. 
    -Obiecuję, że nie siądziesz na tyłku cały tydzień !

SUGA
Yoongi spędzał z tobą miły i bardzo romantyczny czas w LA, oczywiście chłopak wynajął specjalnie prywatną, małą część plaży by móc na niej z tobą spędzić spokojnie czas, z dala od fanek, czy kogokolwiek. 
    -Pojeździmy na nartach wodnych? - zapytałaś z uśmiechem,wstając z koca, na którym siedziałaś wraz z Koreańczykiem. 
    -Hm? Co? - spojrzał na ciebie wyraźnie zaskoczony. - Na czym?
    -Narty wodne, to samo co te na śniegu. - poprawiłaś bikini i ruszyłaś wolnym krokiem w stronę wody. 
    -Hej, czekaj! Potrafisz jeździć na czymś takim? - podrapał się nerwowo po karku. 
    -Mówiłam ci tyle razy oppa, że wolne spędzałam nad wodą za każdym razem, gdy byłam u dziadków. - zaśmiałaś się cicho. - Nauczę cię, hm? Chcesz?
    -Wiesz, nie sądzę by ta nauka była mi do czegoś potrzebna.
     -Okey, nie ma sprawy. - poprawiłaś włosy, dodając. - Jestem pewna, że jest wiele chłopców, którzy będą chcieli ze mną spędzić w taki sposób czas. 
     -Yah, dobra, dobra. - mruknął zły, łapiąc cię za rękę. 
Po półgodzinie starałaś się pomóc Koreańczykowi z wodnymi nartami, lecz ten nawet nie był w stanie utrzymać się wystarczająco długo na powierzchni. Co chwila z ust Yoongiego wydobywały się przekleństwa i pomrukiwania, a fakt, że od czasu do czasu chłopak ze skutera na ciebie spoglądał sprawiał, że Min miał ochotę zabrać cię do hotelu. 
     -Jeśli teraz mi się nie uda to wracamy, jasne? - spojrzał na ciebie poważny.
     -Dobrze, oppa. - ku zdziwieniu całej trójki Suga dał radę się utrzymać na wodzie tak długo, że już po kilku sekundach płynął nieco niezdarnie na nartach wodnych. Już chciał krzyknąć do ciebie pełen dumy i zadowolenia, lecz w momencie, gdy na ciebie spojrzał, stracił równowagę i runął do wody całym ciałem. Chłopak, który obsługiwał skuter nie zauważył tego i przez kilka chwil ciągnął Koreańczyka za sobą. W momencie, gdy Min położył się na piasku, mruknął. 
     -Nigdy w życiu więcej takich atrakcji. Byłem pewny, że ja tam zginę!
     -Ale i tak jestem z ciebie dumna. - ucałowałaś go ze śmiechem w czoło, wtulając się w jego mokre ciało. 

J-HOPE
   Każdy doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że będąc jeszcze nastolatką uwielbiałaś jazdę na deskorolce, byłaś w tym naprawdę dobra i często się tym chwaliłaś, ponieważ byłaś z tego dumna. Często opowiadałaś Hoseokowi o swoich nagrodach, które zdobyłaś na turniejach czasami nawet pokazywałaś mu swoje triki, pod którymi zawsze miękły mu nogi, ponieważ było to coś, co go nie raz i nie dwa szokowało. Pewnego dnia, gdy byliście na krótkich wczasach postanowiłaś, że nauczysz swojego chłopaka kilku fajnych trików na desce. 
   - Trzymaj mnie za rękę tak długo jak nie złapiesz równowagi, jasne? - spojrzałaś na niego z szerokim uśmiechem radosna, że zgodził się na krótką naukę.
   - Coś czuję, że chyba szybko jej nie puszczę - zaśmiał się nieco nerwowo, gdy chwiejnym korkiem wszedł na deskorolkę. Mimo że starał się z całych sił  to za cholerę nie potrafił się zbyt długo na niej utrzymać, a co dopiero w momencie gdy nieco się poruszał na niej do przodu. 
   - Dobrze, teraz musisz dać nogę tu, nieco do tyłu by przenieś ciężar swojego ciała i - urwałaś, ponieważ nie wiedząc kiedy J-Hope po prostu runął jak długi na chodnik. - Omo, nic ci nie jest? Hobi?
   - Kto do cholery jasnej kładzie te kamyki pod te kółka, co? - wymruczał, masując swoje obolałe plecy, patrząc to na ciebie to na deskorolkę. - Kto do cholery przykleja do deski dwa kółka? Czy nie można było wymyślić czegoś innego? 
   - Na przykład? - zapytałaś z trudem tłumiąc śmiesz, ponieważ widok takiego złego Hobiego był uroczy. Naprawdę uroczy.
   - No nie wiem... COKOLWIEK innego od tej deski będzie lepsze - fuknął, wstając chwiejnie na równe nieco obolałe nogi.
   - To może nauczę cię jeździć na rolkach, hm? 
   - Co? Ale ja nie mówiłem, że się poddaję - oznajmił, biorąc do ręki deskorolkę. - Poza tym wydaje mi się, że ta decha i tak jest bardziej stabilna niż buty z kółkami - dodał ze śmiechem, ciągnąc cię na pobliską ławkę. 

RM
   Od dziecka lubiłaś typowo chłopięce rzeczy, piłkę nożną, koszykówkę, jazdę na rowerze i motocyklu. Mimo wszystko byłaś bardzo kobiecą dziewczyną, która dzięki takim upodobaniom miała wielu adoratorów, którzy kręcili się wokół ciebie jak ćma wokół świecącej lampy. Namjoona poznałaś przypadkowo w momencie, gdy oboje wpadliście na siebie będąc na przejażdżce rowerowej. Co prawda to poznanie było nieco bolesne i dało wam kilka siniaków na ciele, lecz mimo wszystko niemal od razu znaleźliście wspólny język. 
   W wolnych chwilach gdy RM nie pracował przy tekstach, czy tez muzyce, często przychodził do ciebie do domu i tam razem spędzaliście miło czas. Mieszkałaś na obrzeżach Seulu, więc mogłaś z nim wieczorami wychodzić na krótkie spacery, czy właśnie jazdę na rowerze. Z czasem chłopak dowiedział się o twoich zamiłowaniach, a on, zakochany w tobie po uszy pragnął ci się w jakiś sposób przypodobać. I właśnie dlatego późną nocą stałaś z nim na pobliskim parkingu, chcąc go nauczyć jeździć na skuterze, który dostałaś od dziadka na dziewiętnaste urodziny.
   - I tutaj masz hamulec, naciśnij go w momencie, gdy zaczniesz nieco panikować, czy zbliżać się do jakiejś przeszkody. - Posłałaś mu ciepły uśmiech i odsunęłaś się nieco.
   - Spokojnie, jestem dorosłym facetem i potrafię te wszystkie męskie rzeczy - odwzajemnił uśmiech i wszedł na skuter. Oczywiście nie miał żadnego doświadczenia jedynie znał teorię, która mu pokrótce omówiłaś, dlatego ze sztucznym uśmiechem i pewnością siebie, starał ci się zaimponować. W duchu jednocześnie błagając, by nie zepsuć ci prezentu i nie złamać sobie przy tym żadnej kości.
   - Oj wiem, wiem - parsknęłaś cicho, dodając. - Jednak uważaj, okej? Naprawdę nie chcę by coś ci się stało i - Nie dokończyłaś, ponieważ Namjoon pomylił sobie gaz z hamulcem i tym oto sposobem, dosłownie z piskiem opon ruszył przez siebie niczym z procy. Nie miałaś bladego pojęcia kto był przerażony bardziej, lecz słysząc jego dziwny pisk wywołany już nie ukrywanym strachem, postanowiłaś ruszyć mu na pomoc, krzycząc. 
   - Hamuj, Kim naciśnij hamulec! - I dopiero w momencie gdy RM zrozumiał co do niego wrzeszczałaś postanowił cię posłuchać. Gdy się zatrzymał blady niczym ściana podbiegłaś do niego, dysząc. - Dobra, przesuń się do przodu, inaczej cię nauczę, jasne? 
   - Um, tak. Wybacz T.I ja naprawdę - urwał zażenowany, lecz widząc rozbawienie na twojej twarzy sam się też uśmiechnął. Koniec końców usiadłaś za nim i powoli pokazywałaś mu co i jak, a blondyn w duchu dziękował swojej nieporadności, że dzięki niej dane mu było poczuć twoje ciało znacznie bliżej niż dotychczas.

JIMIN
   Od roku byłaś w szczęśliwym związku z Parkiem, dlatego na uczczenie tych ponad trzystu dni razem, postanowiliście się nauczyć czegoś nowego, a z racji tego, że była zima, padło na typowo zimowe rzeczy. Jimin nauczył cię zaparzać różne rodzaje kaw, ponieważ uwielbiał pić takie napoje, a ty natomiast postanowiłaś go nauczyć jeździć na łyżwach.
   - Omo, ślisko - zaśmiał się w ostatniej chwili łapiąc poręczy, która odgradzała lód od normalnej, drewnianej powierzchni lodowiska.
   - Bo jesteś na lodzie oppa - pokręciłaś głowa i z uśmiechem podjechałaś do niego. Złapałaś jego małą, ciepłą dłoń i wolnymi ruchami nóg podjechałaś z nim na środek lodowiska. Dookoła was było co prawda parę osób, lecz nikt nie zwracał na was uwagi, ponieważ Park był w swoim gwiazdorskim kamuflażu. Ale tak serio, to blondyn ubrał po prostu puchową kurtkę Taehyunga, a z racji tego, że Kim był od niego znacznie wyższy, to biedy Park "topił" się w wierzchnim ubraniu. 
   - Dobrze możemy się uczyć, tylko błagam, powoli T.I - powiedział spokojnie, lecz czując się dość niestabilnie na śliskiej powierzchni, zaczął się nieco stresować. Chciał wypaść przy tobie jak najlepiej, a czując i widząc, że stał już jak pokraka krepował się jeszcze bardziej. 
   - Nie będziemy szaleć, bo nie chce byś sobie zrobił jakąś krzywdę - ucałowałaś jego nieco pełny policzek i ujęłaś dłoń. - Jeździłeś na rolkach?
   - Nigdy nie miałem okazji.
   - To coś czuję, że chyba bez siniaków się nie obejdzie - zaśmiałaś się cicho i zaczęłaś z nim powoli jeździć. Jimin cały ten czas czuł się jak jakieś małe dziecko, które pierwszy raz w życiu stawia kroki, dlatego trzymał cię mocno za dłoń, wiedząc, że miał w tobie oparcie. Po kilku dość wolnych i pełnych utrat równowagi okrążeniach, postanowiłaś się nieco odsunąć od Koreańczyka.
   - Dobrze, spróbuj teraz sam, dobrze? Będę tuż za tobą i w razie czego cię złapię. - Uniosłaś kciuki pokazując mu, że będzie dobrze, dlatego chłopak postanowił zrobić na tobie jak najlepsze wrażenie. Jego pierwsze ruchy były dość nieśmiałe i wolne, lecz z czasem nabrał pewności siebie, która już po chwili potwierdziła twoje przypuszczenia. Park kompletnie nie radził sobie na lodzie. 
   - Mała, popatrz! - krzyknął radosny i odwrócił głowę nieco do tyłu, by upewnić się, że patrzysz na niego. Jednak nie widząc nic co  było przed nim nie mógł zauważyć dość sporej i twardej przeszkody, którym okazała się być barierka przez którą Jimin przeleciał. Podjechałaś szybko do niej i wychyliłaś się, widząc przed sobą leżącego chłopaka, który z grymasem na twarzy patrzył prosto na ciebie. 
   - Nic ci nie jest? Boli cię coś? 
   - Duma się zalicza do takich bóli? - mruknął zażenowany i usiadł powoli na panelach.
   - Och co ja z tobą mam Park - zaśmiałaś się cicho widząc, że twarz Jimina było ledwo widać, ponieważ kołnierz od krótki V prawie w połowie ją zasłaniał. 
   - I tak mnie kochasz - wtulił się w ciebie roześmiany, a w momencie gdy ucałowałaś jego czubek głowy zapomniał o bólu i urażonej, męskiej dumie, bo doskonale wiedział, że i tak byłaś z niego dumna.

JUNGKOOK
   Po ciężkiej pracy, która zaowocowała sporym sukcesem, BTS dostało upragniony, miesięczny urlop. Z racji tego, że była zima a Jeongguk był twoim chłopakiem, postanowiłaś zabrać go do swoich rodziców, którzy go wręcz uwielbiali. Nim przeprowadziłaś się do Seulu mieszkałaś na wsi, która posiadała przepiękne widoki na góry i lasy oraz rześkie powietrze, dlatego uznałaś, że dobrym pomysłem było spędzenie trochę czasu poza domem. 
   - Naprawdę potrafisz jeździć na desce snowboardowej? - zapytał wyraźnie zszokowany Guk w momencie, gdy stanęłaś z nim na średniej wielkości górce.
   - Pewnie, całe dzieciństwo tu spędziłam, więc każdą zimę jeździłam na desce razem z kuzynostwem - Poprawiłaś spokojnie kask na głowie Jeona i pomogłaś mu na niej stanąć. 
   - Nie wiem czy to dobry pomysł - zaczął cicho, patrząc jak powoli zapinałaś mu zapięcia od butów. - No wiesz, nie chce nic sobie połamać - dodał, nerwowo drapiąc się po szyi. 
   - Och, mój oppa się  boi? - uniosłaś lewą brew ku górze, doskonale wiedziałaś, że te słowa zmotywują Jeona do nauki jazdy, ponieważ zawsze pragnął być we wszystkim najlepszy i być docenianym. Zwłaszcza przez ciebie.
   - Ja? Jeon Jeongguk? Twój najcudowniejszy facet a w przyszłości mąż i ojciec naszych dzieci? O nie, nie, nie moja droga. Zjadę tam i to bez żadnych przeszkód - wypiął dumnie pierś i poprawił gogle na oczach. Doskonale widziałaś jak się chwiał na desce w momencie, gdy ta zaczęła leniwie poruszać się po śladach, które zdążyłaś zrobić na swojej desce, dlatego zaśmiałaś się cicho pod nosem. Górka nie była duża, sama na niej w dzieciństwie uczyłaś się jeździć, dlatego nie bałaś się, że Jeongguk mógł coś sobie zrobić. 
   - No dalej  mój Gukie, jedź - klasnęłaś w dłonie dopingując go. Brunet nie chcąc wyjść na tchórza przechylił się nieco do przodu by nabrać prędkości i już po kilku sekundach jechał w dół  z zawrotną prędkością. No, przynajmniej według niego. Mniej więcej w połowie górki przechylił się zdecydowanie zbyt mocno przez co runął do przodu, deska się odpięła chroniąc go przed złamaniami, lecz on niczym kula śnieżna toczył się na sam dół. Stanęłaś szybko na swojej desce i szybko zjechałaś do bruneta, który przysypany śniegiem i w nie małym szoku leżał na białym puchu, patrząc w zachmurzone niebo. 
   - Omo, omo, omo, omo, omo, oppa - kucnęłaś przy nim szybko i delikatnie poklepałaś go po policzku. 
   - To było... spektakularny lot - zaśmiał się głośno i usiadł szybko, będąc wciąż cały w śniegu. 
   - Za bardzo się przechyliłeś i - urwałaś, ponieważ te ucałował mocno twoje usta, mrucząc. 
   - Oj wiem moja mądralo. Chodź, spróbuję jeszcze raz - pomógł ci  wstać, lecz nim ruszył kolejny raz pod górkę, powiedział. - Ale w nocy to JA nauczę cię jeździć na czymś innym - po tych słowach dostał od ciebie po głowie co skomentował tylko głośnym śmiechem.

V
   W przypadku Kima było zupełnie inaczej, ponieważ to on wyszedł z inicjatywą abyś go nauczyła jeździć na rolkach. Chłopak był zazdrosny i zły, że sama jeździłaś na nich często w towarzystwie kolegów, których szczerze nie chciał widzieć w twoim otoczeniu. Dlatego w sobotnie popołudnie przyszedł do twojego domu z taką prośbą. 
   Już po piętnastu minutach znalazłaś się z nim w skate parku, gdzie postanowiłaś go nauczyć jazdy i być może przy dobrym czasie również kilku łatwych trików. Obydwoje ubraliście rolki i powoli wstaliście na równe nogi. Złapałaś go za prawą dłoń i z uśmiechem oznajmiłaś. 
   - Postaraj się wykonywać takie same ruchy jak ja, dobrze? Nie za późno i nie za wcześnie, bo inaczej ktoś z nas się wywali. 
   - Jasne kotku, będę cię obserwował - zaśmiał się, ruszając przy tym zabawnie brwiami. Już po chwili powoli jechałaś z V, który trzymał mocno twoją dłoń i czujne obserwował twoje nogi, które nie trzęsły się tak jak te jego. Z czasem jednak nabrał większej pewności i przede wszystkim złapał równowagę przez co spokojnie puścił twoją dłoń i wysunął się nieco naprzód będąc cały czas pod twoim czujnym okiem. Po kilku minutach gdy rozbolały go nogi przysiadł na pobliskiej ławce i popijając wodę przyglądał ci się z dużym uśmiechem i dumą, ponieważ widział jak trudne triki wykonywałaś, pokazując mu, że byłaś cudowna w jeździe na rolkach. Jednak jego dobry humor ulotnił się w momencie, gdy na horyzoncie wyczaił potencjalnego wroga w postaci jednego z twoich kolegów. Od razu zrobił się zazdrosny, a widząc drugiego Koreańczyka, który jeździł równie dobrze co ty na rolkach poczuł, że musiał wkroczyć do akcji tak szybko jak było to tylko możliwe. Jednak on dopiero się uczył, więc jeździł wolniej niż ty, dlatego już po chwili dość sporo się od niego oddaliłaś w towarzystwie kolegi, dlatego Kim nie patrząc już na to, że ledwo łapał równowagę, postanowił jakoś na siebie zwrócić uwagę. Co w sumie udało mu się niemal od razu, ponieważ "przypadkowo" wpadł na chłopaka, o którego był zazdrosny. Obydwaj upadli na ziemię jęcząc z bólu. 
   - Omo, TaeTae nic ci nie jest? - spojrzałaś na niego wystraszona, lecz widząc ten specyficzny, kwadratowy uśmiech zdałaś sobie sprawę, że to planował. - Tae, mogłeś zrobić sobie lub mojemu koledze krzywdę!
   - Nic mu nie jest, jak go coś boli to może spokojnie wracać do domu.
   - Jesteś niemożliwy, wiesz?
   - Wiem i szczerze mówiąc... Lubię to - odparł, szczerząc się pełen zadowolenia, że rywal odszedł wściekły od was, sprawiając, że Kim miał cię dla siebie od nowa. Lecz tym razem nie zamierzał więcej puszczać twojej dłoni.
 ~ ~ ~
I tak po długiej przerwie spotkaliśmy się na końcu reakcji.
Szczerze to sama nie wiem jak ona wyszła, dobrze, czy źle. 
Jednak nie ukrywam, że jestem zszokowana, że udało mi się ją napisać tak długą. 
Cóż, opinię pozostawiam Wam, mam nadzieję, że się z nią podzielicie, ponieważ jestem jej naprawdę ciekawa. 
Do następnego moje Słoneczka!

Obserwatorzy