niedziela, 14 maja 2017

Scenariusz #97 Mark Message

6 komentarzy:
Witam <3
  Czy jest tu konieczne coś pisać? Sądzę że raczej nie. Szczerze mówiąc nawet nie wiem co tu napisać. Scenariusz powstał naprawdę spontanicznie, piszę to co czuję i co myślę, więc... może być nieco chaotyczny.
   Pisany w formie listu, ale to nawet chyba dobrze.
  Ostrzeżenia:Wulgaryzmy.
Muzyka: Lauder Than Thunder
 Nie przedłużając..
Zapraszam <3
~ ~
     Cześć!
  Piszę ten list na kolanie, więc wybacz mi za okropne pismo, ale wiatr i deszcz oraz potok moich szczerych łez, sprawia, że nie widzę tego co piszę. 
Zapewne ciekawi cię kim jestem, prawda? Mark z tej strony...Nie znasz mnie, to pewne, a nawet jeśli to już nie ma dla mnie znaczenia. Zwracam się bezpośrednio do ciebie, ponieważ to ty odkryłaś moją wiadomość. Skąd wiem, że jesteś dziewczyną? Nie pytaj...
   Zamierzam tę wiadomość wysłać w dość... nietypowy sposób, ale to jedyne co mi teraz zostało. Piszę to na szybko, więc wybacz za niestaranność w doborze słów, jednak mam nadzieję, że zrozumiesz mnie i moje intencję. 

   Chciałbym opowiedzieć ci moją historię, lecz nie mam na to czasu. Przynajmniej nie na całą moją opowieść, więc usiądź wygodnie w miejscu, gdzie znalazłaś cząstkę mnie i wczytaj się dokładnie w słowa, dobrze? 
  Zawsze byłem cichy i skromny, mój charakter był tak cholernie łagodny, że zawsze padałem ofiarą zaczepek, kpin i wykorzystywania przez płeć piękną. Mimo moich psychicznych ran wciąż nie potrafiłem być obojętny na krzywdę swoich oprawców. Zawsze im pomagałem, mimo że nie powinienem. Jednak, taki byłem. 
  Coś się zmieniło...
 Z człowieka dobrego, spokojnego prawie że świętego zmieniłem się w... chuja jednym słowem. Jeśli mam być szczery to ten okres czasu, gdy byłem tym kim byłem, sprawił, że pojąłem jak bardzo chory jest ten świat, a ludzie pojebani.
   Jeśli to czytasz, to pewnie ciekawi cię co mnie tak zmieniło, prawda? 
 Otóż... była to dziewczyna. Zostałem 'oślepiony' przez swoją miłość do niej. To sprawiło, że stałem się kimś, kogo nie chciałem nigdy w życiu spotkać...
Jednak... wróćmy szybko do początku...
  Właśnie wracałem cały obolały, poobijany ze szkoły, gdy na swojej drodze spotkałem przeszkodę. Ba! Ale jakże piękną i z pozoru kruchą przeszkodę! Omo, mógłbym taką spotykać przez całe życie - yah, muszę się ogarnąć - tuż przede mną stanęła dziewczyna. Z wyglądu anioł, z charakteru już zupełna jego odwrotność. Można było ją porównać do wilka w skórze owcy. Była jak jad żmii, zabijała powoli jeśli ugryzła w odpowiednie miejsce.
  Jeśli mam być z tobą szczery - a jestem- to tak naprawdę wpadłem po uszy w jej sidła w momencie, gdy obdarzyła mnie nieśmiałym uśmiechem. Jak odurzony byłem jej całkowicie podwładny. Na każde jej skinienie, klęczałem u jej kolan niczym podwładny, tym samym skazując się na niewolę w jej miłości. 
   Uwierz mi, że myśląc iż ' nie jestem zdolny zabić' jest bujdą. Każdy jest w stanie, psychole nie rodzą się od tak moja droga. Ich kształtują ludzie, społeczeństwo, miejsce przebywania. 
   Mnie ukształtowała ____...
 Z miłego, spokojnego i cichego chłopaka zamieniłem się w najgorszego skurwysyna jaki grasował po ulicach Seulu. Narkotyki? Jeden mój ruch i masz nimi wypełniony pokój - pomińmy fakt, że potem giniesz albo przez moich ludzi, albo przez biały proszek - alkohol? Chcesz? Okey, cały bar i jego magazyn jest twój. Kobiety? Załatwię ci każdy 'porządny' burdel. Czegoś więcej potrzebujesz? Może chcesz kogoś po cichu ukatrupić? Spokojnie, spokojnie, mam pod władzą całkiem kilku dobrych płatnych zabójców. Tortury? Coś ty... To dla mnie jak zabawa coś w rodzaju chłopca, bawiącego się autkami. I co? No? Jest ci mnie żal? Ba! Na pewno nie, nikomu nie było. Pewnie myślisz, że to co piszę to bujda. Yah, moja droga, masz prawo. Każdy je ma. 
  Z zwykłego ucznia, zamieniłem się w dilera, alfonsa, morderce w jednym. Zapełniony złymi emocjami zacząłem siać terror. Jednak co było głównym czynnikiem? Wiesz, na pewno. 
   Oczywiście, że ta suka.
  Podpalenia? Nie ma za co, przynajmniej ciepło było. Pozabijani ludzie? Yah, ja tylko niefortunnie machałem bronią. Ups? 
   Nie, nie jestem skurwysynem. Już nie moja droga. 
W natłoku tych niefortunnych dla społeczeństwa zdarzeń, odzyskałem coś, co chciałem ukryć. Sumienie. Co to jest? To taka mała, maluteńka dziura, która niszczy cię od środka, zabijając powoli jeśli nie wrócisz na porządną ścieżkę w swoim marnym, krótkim życiu. 
   Moje sumienie było niczym kula z broni, zraniła mój umysł a potem serce. I mimo że wciąż siałem postrach w domu, na ulicy nawet w innych krajach.... Aish, jaki jest najgorszy tym człowieka?
   Człowiek zagubiony w sobie. Wtedy by odnaleźć prawdziwego siebie jest w stanie chwycić brzytwy jak tonący. Wypić truciznę, poświęcić swój marny byt wyższemu celowi. 
    Ja byłem zagubiony...

  Jednak moja historia się tu nie kończy kochanie. Ona właśnie tu się zaczyna, w momencie mojego 'odrodzenia' jako porządny i żałujący obywatel Korei Południowej. Jako człowiek ze sumieniem, jako chłopak wciąż zakochany po uszy...
  Mimo to, wciąż nie wiesz dlaczego ___ tak mnie zmieniła... To historia zbyt długa, jednak mogę zdradzić ci szczegół... wykorzystała mnie. Namówiła do obronienia banku, zamordowania mojego kumpla, a potem pozwoliła mi się stoczyć i stać się tym, kogo ci przed chwilą opisałem. Pławiła się w moim bogactwie, kochała się z moimi ochroniarzami, wykorzystywała... A ja jak ostatni debil pozwalałem jej na to.
   Do dziś plułem sobie w twarz, patrząc na swoje odbicie. 

    Tutaj powinienem zakończyć list, a właściwie krótką wiadomość. Jeśli znalazłaś ją to znaczy, że sama stąpasz po mojej ścieżce. Ogarnij się! Nie gub własnej siebie, nie staczaj się na dno, nawet jeśli inni ci na to pozwalają. 
   Pamiętaj kochanie, jeśli umiesz liczyć, licz na siebie. 
 To przykre, ale jakże prawdziwe w naszym okrutnym świecie. 

   Musze kończyć moja droga, wiem że nie powinno się tego pisać, ale...jak wiesz, lubiłem łamać nieco zasady - taki żart na rozluźnienie - i mam nadzieję, że to co tu napisałem weźmiesz sobie za przestrogę. Okey? Zostań sobą, bądź dziwna lub zupełnie normalna, ale pozostań sobą! Nigdy nie zmieniaj się dla kogoś, w końcu urodziłaś się jako orginał nie giń więc jako kopia marnego gówna. 
   Bycie sobą jest sztuką, pamiętaj! Bądź artystką i pielęgnuj swoje 'ja'.

~Mark
P.S Widok z dachu biurowca jest genialny...

   Gdy tylko dziewczyna skończyła czytać ten zadziwiający i niepokojący list, usłyszała głośną syrenę. Zaskoczona spojrzała na ulicę, an której pojawiła się karetka i policja. Jechali w stronę najwyższego biurowca w Seulu. 
-Ta wiadomość... on.... wyrzucił ten list z tego dachu.- szepnęła przerażona, patrząc na ogromny budynek, gdzie do niedawna stał niejaki Mark. 
 - Bycie sobą jest sztuką, pamiętaj! Bądź artystką i pielęgnuj swoje 'ja'. - szepnęła, chowając wiadomość do kieszeni i wracając do domu. 
Posłuchała go, od tego momentu zaczęła walczyć z nałogiem jakim były używki, wróciła do szkoły, zaczęła nawet dorywczą pracę. Ona się zmieniła, wróciła na dobrą ścieżkę i zaczęła pielęgnować 'prawdziwą siebie' odrzucając maskę innej osoby za siebie.

 A ty? Jesteś orginałem, czy kopią? 

 https://68.media.tumblr.com/fe782b2bf319d49ccbc60be3bed47d9c/tumblr_oipuwaqmnV1v122dco1_500.png 

Nie pytajcie skąd pomysł....
Tak po prostu to napisałam...
Chociaż, może coś w tym i prawdy jest?
MILE WIDZIANE KOMENTARZE

poniedziałek, 8 maja 2017

#108 Reakcja BTS Gdy zrywa z Tobą chłopak, a oni się w Tobie podkochują

9 komentarzy:
Witam <3
Przybywam do was z dość krótką reakcją Bts.Nawet nie wiem co tu napisać, po prostu życzę wam miłego czytania. Zapraszam do odwiedzania zakładki z pytaniami i wieloczęściowcami.
Zamówienie: messsia
Nie przedłużając..
Zapraszam <3
~ ~
JIN
Siedziałabyś smutna w pokoju swojego przyjaciela tuż po tym, jak zerwałby z tobą chłopak. SeokJin siedziałby naprzeciw ciebie z trudem powstrzymując uśmiech, ponieważ chłopak byłby w tobie mocno zakochany. 
-Aish, nie przejmuj się kimś takim. - powiedziałby z lekkim uśmiechem, siadając obok ciebie. 
-To był mój chłopak... - urwałabyś, pociągając nosem.
-Jest tyle innych chłopaków... Mężczyzn, którzy potrafiliby się tobą zająć tak jak należy. - oznajmiłby, tuląc cię do siebie. Schowałabyś twarz w zagłębieniu jego szyi.
-Łatwo ci mówić oppa.
-Wiem moje słoneczko, ale ... nawet nie widzisz, jak pewien facet na ciebie patrzy. - powiedziałby cicho, lecz tu zasnęłabyś wtulona w niego nie słysząc jego słów. - Aish.-westchnąłby, kładąc cie delikatnie na łóżku. 
 https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiDxY5MK-KudUImdeV2K2GDSFrTchsAFOEhpLCprO0OkxFKoutC2gaiYEjDL2Qvj0b87gMioyZ_cHxBAAawquNCCGMuNR93j4o_B8Xz7C_4WSJBpj4kiA-cU4a7tmhOarMb35xA8zSyHOgy/s1600/tumblr_inline_n83hi3yKJV1r30sk6.gif 

RAP MONSTER
Chłopak byłby w tobie zakochany, więc wiadomość, że zostałabyś singielką bardzo by go ucieszyła. Lider chodziłby wszędzie za tobą i pocieszał cię na każdy możliwy sposób. Pewnego wieczoru, gdy byłabyś na próbie z Monem, zauważyłabyś swojego byłego w towarzystwie innej dziewczyny, mimo że od waszego zerwania minąłby tydzień. 
-No już moja droga, spójrz na mnie.- zaśmiałby się robiąc dla ciebie aegyo.
-To nie działa. - mruknęłabyś, uśmiechając się przy tym lekko. 
-Aish, a teraz? - zacząłby się kręcić dookoła własnej osi i robić różne miny. 
-Działa.- zaśmiałabyś się cicho, wtulając się mocno w przyjaciela. Mon, uśmiechnąłby się pod nosem tuląc cię mocno do siebie. - Dziękuję oppa, to dla mnie wiele znaczy.
-Wiem perełko, bardzo zależy mi na twoim szczęściu, pamiętaj. - pocałowałby cię w czoło, obmyślając jednocześnie plan podbicia twojego serca. 
 http://pa1.narvii.com/6382/bfbfa9e96a0a4553d4bad6662557b4ab889db694_hq.gif 

J-HOPE
W momencie, gdy zerwałby z tobą chłopak, byłby przy tobie HoSeok. Chłopak, powiedziałby kilka naprawdę bolesnych słów, po czym odszedłby od płaczącej ciebie i wkurzonego do granic możliwości Junga.
-Co za gnojek. - mruknąłby, mocno cię tuląc do siebie. Płakałabyś, czując ogromną rozpacz, ponieważ byłaś w swoim byłym naprawdę mocno zakochana. - Nie płacz mała, za kimś takim ie warto.
-Ale oppa. - jęknęłabyś, wtulając się w niego naprawdę mocno. - ja go kochałam.
-Uwierz mi, że to uczucie jest i tak lepsze niż nieodwzajemniona miłość. - mruknąłby, całując cię w czubek głowy.
-Hoi oppa, czy mogę... spać u ciebie?
-Tak moje słoneczko, możesz dziś, jutro i pojutrze. Jak dla mnie możesz w ogóle u mnie zamieszkać.
-Dziękuję HoSeok oppa, co ja bym bez ciebie zrobiła?
-Nie mam pojęcia. - zaśmiałby się cicho, po czym zabrałby cię do swojego domu. Tak zrobiłby ci gorącą czekoladę i usiadłby z tobą na kanapie włączając twój ulubiony film. Tuliłby cię mocno, lecz czule, chcąc dać ci jak najwięcej wsparcia i pokazać ci, że tak naprawdę to on był dla ciebie właściwym chłopakiem.
https://68.media.tumblr.com/d25c7952a7d479930dc839808633641f/tumblr_inline_okwlnlscka1sd143n_540.gif

JIMIN
Tancerz  byłby tuż przed koncertem, gdy zadzwoniłabyś do niego, że zerwał z tobą chłopak. Chłopak prowadziłby z tobą video rozmowę, więc widząc twoje łzy i ogromny smutek, sam straciłby humor. Patrzyłby na ciebie przez chwilę w zupełnej ciszy, po czym powiedziałby. 
-Ja ChimChim, twoja kochana wiewiórka, obiecuję ci, że jak tylko skończę występ zaraz do ciebie przyjadę i poprawię ci humor. 
-Ale oppa, jesteś ponad sto kilometrów ode mnie. 
-To co? Dla prawdziwej miłości odległość się nie liczy. 
-Słucham? - powiedziałabyś zaskoczona, Park natomiast spaliłby buraka mówiąc szybko. 
-Takie było powiedzenie, prawda?
-Ah, no tak. - zaśmiałabyś się smutno, ocierając łzy z zaróżowionych policzków. 
-Nie płacz, proszę. Twój oppa ChimChim zadedykuje ci dziś swoje solo. - zaśmiałby się uroczo, robiąc przy tym aegyo. - Moja mała kruszyna nie może rozpaczać po takim idiocie, jakim jest twój były. - dodałby. 
-Kochałam go Jimienie. 
-Wiem, nie byłabyś z nim przez rok, gdyby było inaczej, lecz. - urwałby, przeczesując nerwowo włosy. - Na Ziemi jest jeszcze jedna osoba, która dałaby ci dużo szczęścia, miłości i bezpieczeństwa. 
-Kto Jimine? - zapytałabyś z małym uśmiechem, widząc ogromne rumieńce na jego buzi. 
-Potem ci powiem. - zaśmiałby się. - Teraz idę na koncert, oglądaj nas kruszyno. - po tych słowach rozłączyłby się. Tak jak chłopak powiedział tak też było. Zadedykował ci Lie, a po koncercie przyjechał do ciebie, chcąc poprawić ci humor i pokazać swoją miłość. 
  http://s12.favim.com/orig/170108/bt-bts-gif-jin-Favim.com-4982997.gif  

SUGA
YoonGi, słysząc od chłopaków wiadomość, że byłabyś znowu siingielką, ucieszyłby się niczym dziecko. Od dwóch lat skrywał swoje szczere i mocne uczucia co do ciebie, więc taka wiadomość była mu na rękę. Po dwóch dniach chłopcy mieliby wywiad, na który zostałaś zaproszona jako osoba towarzysząca dla Jungkooka, ponieważ byłabyś jego kuzynką. Dużo fanów łączyłoby cię w parę z YoonGim, więc na wywiadzie padłoby pytanie.
-___, czy byłabyś gotowa być z kimś takim jak Suga?
-Mówisz to tak, jakby bycie ze mną było jakimś odważnym wyczynem. - zaśmiałby się raper. 
-Tak, sądzę że tak. Z Sugą oppą dogaduję się wyjątkowo dobrze. Powiedziałabym nawet, że najlepiej z całego zespołu. - uśmiechnęłabyś się smutno. 
-Słyszeliśmy, że zerwał z tobą tydzień temu chłopak. Do tej pory nie możemy w to uwierzyć. 
-Ten facet był całkowitym debilem zostawiając ją. - wtrąciłby się Min przez co każdy spojrzałby na niego nieco zdziwiony.
-Może coś w tym jest oppa. - zaśmiałabyś się. 
-No ba. - szturchnąłby cię lekko, uśmiechając się przy tym lekko.
-Dużo osób łączy cię w parę z YoonGim, powstają nawet o was całkiem urocze opowiadania.
-Naprawdę?
-Oczywiście. - zaśmiałby się prowadzący. - Sądzimy, że naprawdę ty i Suga bylibyście uroczą parą.
-Ja?-wskazałby na siebie, po czym pomachałby do ciebie i do kamery, mówiąc. -Ja już nas widzę jako małżeństwo. -dodałby ze szczerym uśmiechem. Spojrzałabyś na niego zaskoczona, ponieważ zobaczyłabyś, że Min mówił prawdę i szczerze chciał byś z tobą w związku. 
https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEif2ZqPcHAGAlnb5gjsOowRPImPWdqFn3MnVJ75gAoCWM02bUNuvWZ3I_Shtd8iKDUZECDPBqSYkKjGENcUjxNhPxVo_J_wSMHH3H8W8vFYP2eik7mH3YUZquXLbqZZJU7famIxpylloLlZ/s1600/natepann_temp1485142945341-333221080.gif 

JUNGKOOK
 Maknae zaskoczyłby wszystkich swoim agresywnym zachowaniem w stosunku do twojego byłego. Jeon, byłby w tobie naprawdę mocno zakochany, więc nikomu nigdy nie pozwoliłby cię skrzywdzić, więc momencie, gdy dowiedziałby się, że byłabyś zrozpaczona i mocno zraniona uczuciowo, nie potrafiłby wytrzymać. 
-Jesteś cholernym palantem! - krzyknąłby, uderzając twojego byłego prosto w żebra. - Nie miałeś prawa jej krzywdzić! Teraz cierpi przez ciebie! - kolejne słowa byłby przepełnione jego agresją i smutkiem, dlatego po kilku minutach wyszedłby z domu twojego byłego zostawiając go nieprzytomnego. Po kilkunastu minutach oparłby się wciąż wściekły o drzwi do twojego pokoju, słysząc twój płacz, poczułby ogromny żal do siebie, że pozwolił by ktoś cię skrzywdził. 
Po jakimś czasie wszedłby do twojego pokoju, mając w dłoniach dwa pudełka lodów i kolekcję gier. 
-Kook? Co tu robisz? - zapytałabyś cicho będąc zapłakaną. 
-Słyszałem co się stało, spokojnie już się z nim rozprawiłem. - powiedziałby cicho, siadając obok ciebie i tuląc cię delikatnie. - Już nikt cie nie skrzywdzi. 
-Nie możesz mi tego obiecać oppa. 
-Może, ale postaram się by moje słowa były prawdzie. Zniszczę każdego, kto tylko ruszy moje słoneczko. - mruknąłby, całując cię czule w czoło. 
-Dziękuję, twoje słowa i czyny naprawdę dla mnie wiele znaczą. 
-Jesteś moim słoneczkiem, pamiętaj.
Późnym wieczorem zasnęłabyś w ramionach bruneta tuż po obejrzeniu filmu, Kookie zaniósłby cię ostrożnie do swojego pokoju i położyłby cię na łóżku. Następnie położyłby się obok ciebie delikatnie gładząc cię po policzki. 
-Kocham cię ____ cholernie mocno. Byłbym wstanie zabić każdą osobę, która miałaby złe zamiary co do ciebie. - po tych słowach ucałowałby cię lekko w nos i wtuliłby się w ciebie, czując smutek i radość jednocześnie. 
http://pa1.narvii.com/6386/3362a7bba77380ce4cc58412de62fb53e2cd8a79_hq.gif 

TAEHYUNG
Tuż po północy zadzwoniłabyś zapłakana do V, który akurat kładłby się zmęczony do łóżka tuż po wyczerpującej próbie. 
-___? Królewno, co się stało?
-MinHyun - urwałabyś, płacząc. - Zerwał ze mną...
-Słucham?! - usiadłby gwałtownie na łóżku. - Zaraz będę. - nie czekając na twoją reakcję rozłączyłby się i od razu skierowałby się do drzwi. Mimo deszczu i burzy biegłby do twojego domu nie czując już ani grama zmęczenia, ponieważ ból spowodowany twoim cierpieniem, dodał mu energii by móc jak najszybciej cię objąć i pocieszyć. Zapukałby zdyszany do drzwi, po czym wszedłby szybko do środka, nie bacząc na to, że był mokry, mocno by cię przytulił całując jednocześnie w czubek głowy. 
-Moja mała królewna została skrzywdzona. 
-T-tak. - powiedziałabyś zapłakana. 
-Zabiję tego gnoja, ale najpierw cię pocieszę. - szepnąłby, po czym wziąłby cię na ręce i zaniósłby cię do twojego pokoju. Przez drogę opowiedziałabyś mu całe zajście, przez co rozpłakałabyś się już na dobre. - Cii, moja królewno ten typ nie jest wart twoich łez. Twoich myśli i miłości.
-Ale ja go naprawdę mocno kochałam. 
-Wiem, ale tak naprawdę nie powinnaś. 
-Ale. - urwałabyś, ponieważ chłopak przytuliłby cię czule, całując w zagłębienie szyi. 
-Muszę zmienić ubrania, ty też. Jesteś przeze mnie cała mokra. - po tych słowach wstałby na równe nogi, kierując się szybko do łazienki. 
Po dwudziestu minutach siedziałabyś znowu mocno wtulona w TaeHyunga, który gładziłby cię dłonią po plecach cicho nucąc swoją solową piosenkę swoim niskim głosem, ponieważ wiedział, że to cię zawsze uspokajało.  Gdy tylko zasnęłabyś, ułożyłby cię spokojnie na łóżku i okrył ciepłym kocem. Czuwałby nad tobą całą noc nie śpiąc w ogóle, chciałby mieć pewność, że byłabyś już bezpieczna i spokojniejsza niż w momencie, gdy dzwoniłaś do niego. 
-Zawsze będę cię chronił kochanie, już niedługo dowiesz się o moich uczuciach. - szepnałby cicho, odgarniając lekko twoją grzywkę z oczu.
 https://66.media.tumblr.com/695886d3ac94099066f38b8699f16f87/tumblr_o96hx3cRBQ1ui4a49o1_400.gif 

Pisałam tę reakcję sporo czasu, ale mam nadzieję, że wyszło znośnie. 
Który chłopak przypadł wam do gustu?
Już niedługo kolejna część Za murem i być może szósta część FL.
MILE WIDZIANE KOMENTARZE

czwartek, 4 maja 2017

Scenariusz #95 Joshua Za murem cz.1/2

3 komentarze:
Witam <3
  Przybywam do was z dość długim scenariuszem, który został zainspirowany Igrzyskami śmierci i Niezgodną. Postanowiłam połączyć te dwie fantastyczne książki i wyszło... coś takiego.
Czy wam się spodoba? Mam nadzieję, że tak.
   Ostrzeżenia: agresja, przemoc, możliwe również wulgaryzmy. I oczywiście mnóstwo gifów.
 Nie przedłużając...
  Zapraszam <3
~ ~
   ' I wtedy pojęła... że wciąż toczyli tą chorą grę. Kto przeżyje, a kto nie? '

  Szatynka siedziała na wysokim dębie, patrząc przed siebie ponurym wyrazem twarzy. Chłodny wiatr smagał jej bladą i zmęczoną twarz, na której miała kilka piegów. Jej błękitne, duże oczy wpatrzone były w ogromny mur, który okryty był ogromnymi, trującymi kolcami. Jej luźny kok, który był związany czarną wstążką, rozpadł się pod wpływem wiatru przez co jej długie, proste włosy zaczęły powiewać na wietrze. Jej szczupłe, lecz elastyczne ciało było zakryte czarną bluzą z kapturem i czarnymi, obcisłymi rurkami. Brązowe, wysokie trapery na jej szczupłych nogach ochraniały ją przed wężami, które często grasowały w tych rejonach lasu. ___ - bo tak miała na imię - była młodą osiemnastolatką, która całe życie walczyła o lepszy byt. Nie tylko swój, lecz także swojej rodziny i najlepszego przyjaciela, który był sierotą. Jego rodzice wykazywali się z byt dużą inteligencją i zdolnościami, które wyróżniały ich z tłumu. Dziewczyna nie była głupia, wiedziała, że ona sama również do nich należała, że była wyjątkowa. Jednak... czy to miało jakieś znaczenie?
   Zeskoczyła szybko z gałęzi, która była najbliżej podłoża, po czym stanęła nieco chwiejnie na nogi. Noc zbliżała się coraz szybciej, a ona znajdywała się w gęstym, ponurym i często patrolowanym w lesie tuż po rozpoczęciu godziny policyjnej. Westchnęła cicho nakładając kaptur na rozpuszczone włosy, by zaraz ruszyć szybkim krokiem w stronę swojego domu. Szła szybko i wyjątkowo cicho jak na panujący wokół mrok i mijane po drodze przeszkody w postaci Patrolujących i połamanych drzew. W pewnym momencie poczuła dość silny uścisk na swoim ramieniu, ktoś pociągnął ją w tył, a ona nie mając zbyt dużej kontroli nad swoim ciałem, upadła do tyłu. Dopiero po chwili zorientowała się, że wylądowała na ciele dość umięśnionego chłopaka. Delikatne prześwity między drzewami, rzuciły lekkie światło na twarz jej przyjaciela. Leżała na nim mając twarz kilka centymetrów przed jego twarzą. Ciemne oczy Joshuy, patrzyły na nią z lekkim rozbawieniem, a blada twarz wyrażała tylko i wyłącznie szczęście. Już miała go skarcić za takie zachowanie, lecz chłopak przyciągnął ją do siebie mocno przez co schowała twarz w zagłębieniu jego szyi. Kilka kroków dalej, usłyszeli głośny wystrzał z karabinu i donośny jęk mężczyzny, który został ofiarą Patrolujących. Hong JiSoo, objął ją mocno i jeszcze bardziej ją do siebie przyciągnął, chcąc by była bliżej niego w razie potrzeby. Chronił ją, a ona jego. Byli najlepszymi przyjaciółmi, on zawdzięczał jej życie, a ona jemu sens istnienia. 
  Minęło kilka minut nim Joshua pozwolił jej stanąć na nogi i odsunąć się na kilka kroków. Musiał być pewny, że im, a tak właściwie jej nic nie groziło. 
-Mogłeś mnie uprzedzić. - odezwała się cicho, chcąc zachować ostrożność. 
-Nie miałem jak. - mruknął. - Poza tym, musiałem działać szybko. 
-Rozumiem, lecz następnym razem jednak mnie uprzedź. Prawie cię pocałowałam.
-Aj, nie wiem co bym zrobił, gdybyś to zrobiła... Pewnie dostałbym jakieś zakaźnej choroby. - zaśmiał się uroczo, mrużąc przy tym zabawnie oczy. 
-Nie mów głupot. - i ona się zaśmiała. - Wracajmy do domu, zaraz minie dwudziesta druga, a ja chce się wreszcie wyspać. 
-To siedzi się w domu a nie wymyka do Zakazanej Strefy. - pstryknął ją w nos. 
-A ty? Też tu jesteś.
-Ze względu na ciebie.
-Śledzisz mnie JiSoo? - zapytała  z lekkim uśmiechem.
-Tak moja droga, muszę dbać o twoje bezpieczeństwo. - oznajmił, ujmując jej dłoń i splatając ich palce razem. Szatynka tylko uśmiechnęła się uroczo na te słowa, by zaraz ruszyć z nim w drogę powrotną. 

  Obudził ją mały, nieco nieśmiały całus w czoło. Gdy otworzyła zaspane oczy, dostrzegła Josuhę, który uśmiechał się uroczo, patrząc czule w jej oczy. Uśmiechnęła się lekko, ujmując jego twarz w dłonie i ona nieśmiało pocałowała go w czoło. Ten czyn należał do ich rytuału. JiSoo, codziennie nad ranem przychodził do jej pokoju i całował ją w czoło budząc ją tym samym. Mimo że byli tylko przyjaciółmi nie dziwne było dla nich tulenie, małe buziaki w czoło, czy policzek. Czy chociażby wspólne spanie w jednym łóżku. Ich zachowanie nie przekraczało granicy, którą sobie obydwoje wytyczyli, dlatego nie czuli się jakoś mocno skrępowani.
-Wyspałaś się? - zapytał cicho, kładąc głowę na jej brzuchu i obejmując ją wokół ud. 
-Mhm, jak nigdy. A ty? - również zadała pytanie, gładząc go po bujnych, czarnych włosach. 
https://s-media-cache-ak0.pinimg.com/originals/66/45/34/6645347c90c5bd199ae009e2647f5b38.gif-Średnio. - wzdycha. - Za kilka dni znowu odbędzie się losowanie Wybrańców.- po tych słowach zapadła cisza, którą obydwoje się bali przerwać. Wybrańcy byli osobami, którzy zostali wybrani w dniu Naznaczenia. Każdy kto skończył osiemnaście lat przechodził badania, które miały wykazać, które z pięciu cech było w danej osobie silniejsze. Jeśli każda z tych pięciu cech została oznaczona jako równa innym cechom od razu zostawało się skazanym do walki między innymi Wybrańcami jako Niezidentyfikowany. *
-I to w moje urodziny. - wyszeptała cicho. 
-Spokojnie moja droga, to nasze pierwsze badanie. 
-Tsa, pocieszenie. - szepnęła, zdając sobie sprawę, że jako pierwsza stanie na scenie z  tabliczką o napisie "Niezidentyfikowana". 
-Będę przy tobie. - odparł równie cicho, opierając podbródek na jej brzuchu. 
-Przecież cię nie wylosują. 
-Dlaczego?
-W tobie przeważa cecha lenistwa. - zaśmiała się przez co brunet prychnął głośno i usiadł na niej mocno ją łaskocząc. Obydwoje zawsze byli dla siebie wsparciem, więc każda zła chwila nie była im przykra do momentu, gdy byli obok siebie. 

   Tak jak każdego popołudnia ___, pracowała w sklepie muzycznym. Ich świat, w którym żyli jak niewolnicy był naprawdę ogarnięty różnorodną technologią. Latające samochody to była norma, oznaczenia na karku w kształcie kodu kreskowego były stosowane jako 'akta' na temat danego człowieka. Tutaj chodzący robot po ulicy i śpiewający ballady był czymś normalnym. Tutaj każde dziwactwo było normalne... tu było naprawdę już wszystko normalne, więc może dlatego ludzie tak głupieli, gubiąc gdzieś po drodze swój rozum i wole walki? 
-___, proszę zachowuj się normalnie. - dobiegł ją spokojny, lecz smutny ton głosu rodzicielki. 
-A co robię?
-Wyglądasz jakbyś się nad czymś zastanawiała... doskonale wiesz, że nie wolno tego robić. 
-Nie jestem robotem, by robić wszystko odruchowo i nie zastanawiać się ani chwili nad tym, co chce w danym momencie zrobić czy też powiedzieć. - westchnęła urażona. 
-Wiem córciu, że jesteś Niezidentyfikowana, ale błagam, jeśli chcesz dożyć urodzin, przestań tak się zachowywać. - mruknęła, patrząc na nią z ogromną powagą. 
-Dobrze, przestanę być człowiekiem. - warknęła i udała się ze sztucznym uśmiechem w stronę czekającego na nią klienta. 
   Ostatnie minut jej pracy były dla niej niczym katorga. Natłok klientów to jeszcze nic, lecz ich pusty wyraz twarzy i przewidywalne ruchy doprowadzały ją do obłędu. Nienawidziła tych ludzi, ich zachowania i życia niczym robot. Jedynym wyjątkiem był JiSoo, jednak i on czasem przypominał jej robota. 
-Koniec pracy na dziś, teraz poświęcasz swój czas komuś innemu. - dobiegł ją dobrze znany głos. Tuż przed nią stanął wysoki brunet z ogromnym uśmiechem na twarzy. 
-JiSoo. - zaczęła z uśmiechem, lecz nie dane jej było dokończyć, ponieważ ten chwycił ją mocno za rękę i splótł szybko ich palce ze sobą. 
-Nie wykręcaj się, idziemy się przejść. - zaśmiał się i lekko pstryknął ją w nos jednocześnie patrząc na jej matkę. 
-Idź ___, poradzę już sobie sama. - po tych słowach dwójka przyjaciół wypadła szybko ze sklepu od razu wpadając na przechodniów, którzy mimo szarpnięcia nie zwrócili na nich uwagi. 
-Gdzie ty mnie prowadzisz? - zapytała z trudem powstrzymując ogromny uśmiech.
-Najpierw się przejdziemy do parku, a potem do naszego miejsca. - oznajmił i nie czekając na jej reakcję, ruszył do parku. 
   Po kilkunastu minutach siedzieli już w parku tuż pod dużym drzewem zajadając się lodami. Wygłupiali się i szturchali co jakiś czas odpędzając od siebie myśli związane z nadchodzącym Dniem Naznaczenia. Nie chcieli niszczyć sobie humoru, więc udawali, że nic złego ich nie czekało.
-Ile aut dziś naprawiłeś? - zapytała po chwili, zerkając na ubrudzonego od czekoladowych lodów Josuhę. 
-Około dwustu. - westchnął, wyrzucając patyk do kosza, mimo że pojemnik znajdował się dość sporo korków od niego. Szatynka, spojrzała na niego z uśmiechem, po czym wyjęła chusteczkę i delikatnie wytarła jego usta z czekolady.
-Nie mam pojęcia, co bym zrobiła, gdybyś został wybrany. -powiedziała cicho.
-Nic moja gwiazdeczko. 
-Zgłosiłabym się. 
-Chyba bym cię zabił od razu na scenie. - pstryknął ją w nos. - Nawet nie myśl by coś takiego zrobić. 
-Ale JiSoo...
-Nie ___, nie możesz. Za dużo dla mnie znaczysz, umarłbym wiedząc, że jest przeciwko tobie czterdziestu ludzi...- po tych słowach wtuliła się mocno w niego. 
-Przepraszam JiSoo...
-Za co? - zapytał zaskoczony.
-Za to, co się stanie. - wyszeptała i mocno go przytuliła, zdając sobie sprawę, że skazała ich na śmierć. 

   Dzień Naznaczenia, ciemne chmury już skłębiły się nad głowami badanych, zwiastując ogromną ulewę. Przerażona do granic możliwości ___, stała w kolejce osiemnastoletnich dziewcząt, czekając na swoją kolej. Ze łzami w oczach szukała JiSoo, który ku jej zaskoczeniu, stał dosłownie dziesięć kroków dalej, ubrany w białą koszulę i ciemne spodnie. Uśmiechał się do niej delikatnie, unosząc niepewnie kciuki do góry, by dodać jej otuchy. Na nic. ___ była zbyt przerażona, by nawet móc się poprawcie przedstawić. Po dwudziestu minutach popchnięto ją do rąk badających, którzy w dłoniach mieli duże strzykawki z grubymi igłami i notesy. 
-Panna ___. - zaczęła blond kobieta, patrząc na nią z góry na dół. - Odwróć się, wbijemy ci teraz igłę w Naznaczenie i sprawdzimy siłę twoich cech. - po tych słowach poczuła mocny, rozdzierający ból. Pisnęła cicho chcąc się odsunąć, lecz duże i silne dłonie, które trzymały ją za ramiona i kark niczym zwierze do testów, uniemożliwiały jej chociażby jeden, mały krok. Ciche buczenie i głośny trzask sprawiły, że oczy wszystkich skierowały się na nią. JiSoo, również spojrzał mając w oczach ogromny strach. Przeszywający ból rozniósł się po jej karku i szedł w dół wzdłuż kręgosłupa, tworząc na jej bladym ciele gruby sznit.Naznaczenie zniknęło, a ona z całej siły została pchnięta w stronę sceny, gdzie czekało na nią już kilka osób z jej miasta. 
-Zgłaszam się! Chcę do niej dołączyć! - usłyszała rozpaczliwy krzyk Josuhy, nim jeszcze zdążyła dojść do sceny. 
-Nie! Nie możesz! JiSoo! - chciała się wyrwać, lecz w tym samym momencie została mocno spoliczkowana przez co jej dolna warga pękła, sprawiając, że skrzywiła się z bólu. Po pięciu minutach stała na scenie w towarzystwie dziesięciu osób ze swojego miasta, których cechy się nie zgadzały z normami. ___ była jedyną Niezidentyfikowaną w całym mieście... kraju. 
   Pożegnanie z rodziną się nie odbyło, ponieważ tuż po ogłoszeniu Wybrańców, tłum zaczął rzucać w Prowadzących różnymi przedmiotami. Dlatego też wszyscy zostali skuci w kajdanki i wepchnięci do dużego, czarnego autokaru, który miał zawieźć ich do siedziby Prezydenta Parka. 

  Dziewczyna siedziała w ogromnym salonie, który był urządzony w nowoczesny i bogaty sposób. Ogromny przepych mocno ją zniechęcił do tego miejsca, ponieważ dziewczyna uważała, że zbyt duże odnoszenie się ze swoim bogactwem było głupotą i prowokacją. Dlatego westchnęła głośno i podeszła do okna, które było na całej długości i wysokości ściany, przez co mogła w spokoju podziwiać panoramę zasypiającego już miasta. Starała się nie myśleć o nadchodzących dniach, o walce z ludźmi... o biednym JiSoo, który przez całą drogę tulił ją mocno do siebie zapewniając, że ją obroni.
  W pewnym momencie poczuła jak ktoś opierał podbródek na jej ramieniu a dużymi i ciepłymi dłońmi obejmował ją wokół pasa.
-Hong. - wyszeptała, czując jak ciało chłopaka lekko drżało.
-Dlaczego mi nie powiedziałaś? Myślałem, że mówimy sobie wszystko. - zapytał cicho, gładząc ją lekko po brzuchu.
-Sama o tym dowiedziałam się niedawno. Bałam się, że mnie przez to odrzucisz.
-Głupia jesteś. - zaśmiał się smutno, wtulając się w nią mocno. - Nigdy bym tego nie zrobił.
-Po cholerę się zgłosiłeś? Dałabym sobie radę sama.
-Tsa, myślisz, że pozwoliłbym ci wejść na tą chorą arenę w towarzystwie czterdziestu fałszywych ludzi? Byłym idiotą.
-Już jesteś. - odparła rozbawiona. Brunet zaśmiał się cicho do jej ucha, lecz zaraz znowu zrobił się poważny.
-Tyle mordowania, cierpienia i kilka dni zabawy dla Rządzących tylko po to, by opuścić mury naszego miasta. Przecież nikt tak naprawdę nie wie co się za nim znajduje. Może czeka tam na zwycięzce śmierć? A może to pułapka? Nikt już więcej nie spotkał zwycięzcę po Igrzyskach.- dziewczyna przytaknęła, wpatrując się ponurym wzrokiem na panoramę pięknego i spokojnego miasta.
-Nie myśl o tym.- westchnęła cicho i obróciła się w jego stronę mocno się w niego wtulając. - Postaraj się o tym nie myśleć...
-Dobrze moja kruszyno. - mruknął i delikatnie ją objął. - Dobrze. - szepnął niepewnie.

   Promienie Słońca padły na bladą twarz dziewczyny, która od godziny nie mogła spać. Odwróciła się na drugi bok, patrząc tępo w szarą ścianę, na której wisiał portret Parka. Prezydent, był wysokim, dobrze zbudowanym mężczyzną po trzydziestce. Duże i ciemne oczy były pełne obłędu, a malinowe usta zawsze wykrzywione w specyficzny uśmiech. Mężczyzna rządził już od ośmiu lat, lecz nic nie zapowiadało się na to, że miałoby się to szybko skończyć.
-Kiedy ktoś cie wreszcie zabije? - mruknęła, patrząc złowrogo na portret.
  Głośny dzwonek do drzwi wybudził ją z kilkuminutowego transu, podbiegła szybko do drzwi, otwierając je z rozmachem.
-Czas na śniadanie Niezidentyfikowana. - warknął postawny facet, ubrany w strój kelnera. Wszedł do jej 'mieszkania' i szybkim krokiem skierował się do jej kuchni. Odłożył tacę z jedzeniem i obdarzył ją gardzącym spojrzeniem i cichym prychnięciem.
-Możesz już sobie iść. - mruknęła zła, patrząc na niego z przymrużonymi oczami.
-Chamstwo. - skomentował kurtko, po czym szybkim krokiem wyszedł z pomieszczenia. ___ nie wahała się ani chwili tylko od razu przystąpiła do jedzenia grzanek. Była zbyt głodna by nawet spojrzeć dokładnie na jedzenie.
   Po dziesiątej rano razem z JiSoo, stała w rzędzie stworzonym przez czterdzieści osób. Dziewczyny i chłopcy patrzyli na nią jak na dziwadło i szeptali między sobą jakieś zdania. ___ nie przejmowała się tym, nigdy nie przejmowała się opinią innych.
-Przed sobą macie walkę na trzech arenach, dwie pierwsze mają po prostu sprawić, że słabe ogniwa po prostu padną martwe,a ci silni przetrwają. Na każdych Igrzyskach ostatnia walka należy do dwóch osób, jednak w waszym wypadku będzie inaczej.
-Dlaczego? - zapytała jakaś niska i bardzo drobna dziewczyna.
-Ponieważ między wami jest Niezidentyfikowana. - po tych słowach spojrzał na ___. - Oni zawsze są trudni do zabicia.
-W tym roku będzie inaczej. - odparł ktoś z końca rzędu, lecz szatynka nie mogła dostrzec kto taki. Wiedziała, że był to chłopak, a po niskim głosie stwierdziła, że zapewne był postawny i silny.
   Dziewczyna mimo swojego niskiego wzrostu była bardzo szybka i zwinna. Potrafiła władać kilkoma broniami na tyle, by móc się obronić. Zawsze lubiła sztuki walki, więc i one nie stanowiły dla niej problemu. ___ od kilkunastu minut była punktem zainteresowania kilku osób, które z ogromnym zaciekawieniem przypatrywały jej się, gdy ćwiczyła na sali.
-Jak na taką istotkę jesteś silna. - skomentowała jakaś rudowłosa piękność. ___ nie zwróciła na nią uwagi, już miała zrobić zamach dłonią by uderzyć manekina, gdy nagle ktoś złapał ją mocno za dłonie. Przestraszona spojrzała na blondyna, który z ogromną siłą ściskał jej nadgarstek, na którym od razu pojawił się siniak.
-Puść matole. - pisnęła kopiąc go między nogi. Nieznajomy warknął przekleństwo i po prostu popchnął ją mocno do tyłu, przez co dziewczyna uderzyła całym ciałem o podłogę.
http://25.media.tumblr.com/e62d4e563e2b35e258eddde365041b2b/tumblr_my4emhbPhl1qft49to1_r1_500.gif
-Zostaw ją! - krzyknął Hong i podbiegł do przyjaciółki, obejmując ją czule.
-A ty co? Jej kochaś? - zapytała ze śmiechem rudowłosa. Chłopak prychnął na jej słowa, mówiąc oschle.
-Zjeżdżaj stąd marchewko. - po tych słowach pomógł wstać ___ i szybkim krokiem skierował się z nią pod jedną ze ścian.

  Ostatnie dwadzieścia minut tuż przed wjazdem na pierwszą arenę. Każda z czekających osób była mocno przerażona, biedny JiSoo był jeszcze bledszy niż zazwyczaj, mimo to starał się wyglądać na rozluźnionego, ponieważ był oparciem dla ___.
-Jak tylko ta masakra się zacznie, błagam, uciekaj co sił w nogach. - szepnął jej we włosy, tuląc ją mocno do siebie.
-A ty?
-A ja będę tuż za tobą.
-Dlaczego mam wrażenie, że kłamiesz JiSoo? - szepnęła przestraszona, patrząc w jego duże i przestraszone oczy.
-Nie kłamię, naprawdę.
-Jeśli chociaż raz postanowisz się z nimi dobrowolnie bić, obiecuję, że masz przechlapane. - powiedziała z lekkim uśmiechem.
-Będę pamiętał. - uśmiechnął się. Już otworzył usta, by coś powiedzieć, lecz w tym samym momencie po pomieszczeniu rozległ się głośny dzwon. Wszyscy Wybrańcy weszli na własne podesty i zaczęli panikować, ponieważ mieli minutę do rozpoczęcia Igrzysk.
   Otworzyła zaskoczona usta. Znajdywali się w opuszczonym parku rozrywki, skupisko z bronią było oddalone od niej o dobre trzydzieści kroków, więc była pewna, że nie miała się po co wybierać po jakąkolwiek broń. W pewnym momencie jej uwagę przykuł ogromny, nieruchomy diabelski młyn.
-Muszę tam się dostać, mogę tam przeczekać pierwszą walkę. - szepnęła pod nosem i odruchowo odszukała swojego przyjaciela. Hong stał od niej jeszcze dalej, ponieważ zauważyła, iż chłopak znajdywał się po drugiej stronie od niej, czyli stał obok skupiska z bronią. Przygryzła zrozpaczona wargę, gdy nagle rozległ się potężny głos.
-Do rozpoczęcia walki zostało czterdzieści sekund. - w panice rozglądała się dookoła, była tym na tyle pochłonięta, że nie usłyszała wystrzału, który był oznaką rozpoczęcia Igrzysk.
http://i2.pinger.pl/pgr28/84b0e02300140c685362bcbb  W pewnym momencie usłyszała głośny świst obok ucha, nóż, którym rzuciła rudowłosa piękność, utknął w drzwiach, które jakimś dziwnym trafem znalazły się tuż za nią. Nie wiedząc co zrobić szatynka po prostu zaczęła uciekać z trudem unikając noży, strzał czy sztyletów.
-JiSoo! - krzyknęła, gdy jakiś chłopak rzucił się na niego i przygniótł go do ziemi.
-Uciekaj! - krzyknął jej przyjaciel, patrząc na nią. ___ nie czekając ani chwili chwyciła leżący na ziemi gwóźdź i wbiła go z całej siły w skroń napastnika. Szatyn upadł na przerażonego JiSoo, przez co ten nie miał sił się ruszyć, szatynka zepchnęła swoją ofiarę z Honga, i chwyciła go mocno za rękę.
-Diabelski młyn, musimy się tam dostać. - oznajmiła, biegnąc przed siebie.
-Po co?
-Zaufaj mi, proszę. - jęknęła i przyśpieszyła.
  Obydwoje mocno zmęczeni, zatrzymali się przy stoisku, gdzie można było kupić watę cukrową. Oddychali szybko jednocześnie nachylając się bardziej w stronę ziemi, by ich płuca zdołały nabrać jak najwięcej powietrza.
-Kondycja, a raczej jej brak. - mruknął Hong i zmęczony usiadł na ziemi.
-Musimy biec dalej. - jęknęła, równie zmęczona jak on.
-Zaraz, muszę odpocząć.
-Oni nas szukają oppa. - szepnęła, a brunet spojrzał na nią zaskoczony. Pierwszy raz w życiu został nazwany 'oppą'.
-Twoje ucho, zranili cię. - oznajmił, przyciągając ją do siebie na tyle mocno, że dziewczyna usiadła mu na kolanach.
-Ruda to zrobiła, nic poważnego JiSoo, ale może się coś stać, jeśli nie ruszymy tyłków. - mruknęła, by znowu wstać szybko na równe nogi jednocześnie ujmując dłoń chłopaka. Ruszyli truchtem w stronę upragnionego miejsca, cały czas ich dziwiło, dlaczego ich pierwsza arena była w wesołym miasteczku?
  Nagle ktoś rzucił w ich stronę granat dymny przez co obydwoje stracili orientacje w terenie. Wiedzieli, że to oznaczało tylko i wyłącznie kłopoty, więc ___ chwyciła szybko dłoń przyjaciela i ruszyła znowu biegiem w stronę budki z pluszakami. Schowali się w niej, zakrywając się miśkami, by ich przeciwnicy nie znaleźli ich zbyt łatwo.
-Nie mamy broni. - jęknęła, widząc, jak dwóch postawnych chłopaków przeszukuje równe budki, by ich znaleźć.
-Mam dwa noże, ale to nic w porównaniu z ich toporami. - powiedział nieco roztrzęsiony, podając małe, ostre narzędzie dziewczynie.
-Dobre i to. - szepnęła. Po kilku sekundach budka, która była obok nich stanęła w płomieniach. Ogniste strzały spadały na nich, jak deszcz, więc wszystko dookoła stawało w płomieniach. Nie myśląc wiele wyłonili się ze swojej kryjówki przez co dwóch chłopaków, którzy ich szukali, rzucili się na nich. ____ została przygnieciona mocno do ziemi przez co z trudem mogła oddychać, ponieważ chłopak, który ją napadł zaczął ją dusić. Hong unikał ciosów, które zadawał mu drugi napastnik, ogromny topór utknął w drewnie, przez co rudowłosy chłopak nie miał sił go wyjąć. JiSoo, wykorzystał sytuację i z całej siły - a miał jej sporo - uderzył prawym sierpowym rudzielca prosto w twarz. Ten zachwiał się i upadł na ziemię tracąc na kilka chwil świadomość.
-___! - krzyknął jej przyjaciel, już ruszył by jej pomóc, gdy nagle płonące strzały zaczęły spadać w jego kierunku. Osiemnastolatka już powoli traciła świadomość, gdy przypomniała sobie o nożu, który dał jej Josuha. Wyjęła powoli narzędzie i wbiła je prosto w plecy swojego oprawcy przez co ten spadł martwy na jej zmęczone i obolałe ciało.
-Hong! - krzyknęła, próbując zepchnąć z siebie ogromne cielsko szatyna. JiSoo, podbiegł do niej w ostatniej chwili unikając potężnego wybuchu, który był spowodowany przez jedną ze strzał, która utknęła w beczce z helem.  Po kilku sekundach, gdy oboje odzyskali przytomność, ruszyli w miarę  szybko w stronę diabelskiego młynu.
http://cdn.teen.com/wp-content/uploads/2014/02/divergent-final-movie-trailer-gifs-ferris-wheel-diariesofareadaholic.gif  Po piętnastu minutach biegu w końcu znaleźli się przed nieruchomym diabelskim młynem.
-I co zrobimy? Nie ma prądu, by móc go ruszyć. - jęknął JiSoo, ocierając krew z czoła, która została mu po rudzielcu.
-Wyjdziemy na to.
-Słucham?!
-Musimy się sami na to wspiąć. - gdy tylko to powiedziała, ruszyła szybkim krokiem na małą drabinkę, wspinając się po niej. Hong, mimo swej odwagi, miał pewne obawy co do tego kaskaderskiego czynu, jednak i on nie ociągał się zbyt długo, ponieważ już po chwili, był tuż za swoją przyjaciółką.

https://s-media-cache-ak0.pinimg.com/236x/aa/1b/2b/aa1b2b150cf1c2f6f5790b5cc99ee5ac.jpg 

Postanowiłam podzielić ten scenariusz na dwie części, ponieważ wyszedłby on za długi.
*Wiem, że opis wybierania Wybrańców jest nieco chaotyczny... Chodziło mi o to, że każda osoba po ukończeniu osiemnastego roku życia, została zmuszana do badania swoich pięciu cech. Są one z góry narzucone, czyli badający sprawdzają: mądrość, odwagę, uczciwość, empatię oraz życzliwość. (frakcje w Niezgodnej). Wybrańcy są tymi, u których poszczególna cecha jest silniejsza od pozostałych. Niezidentyfikowani to ci, którzy mają tak samo silne wszystkie pięć cech. Ale... o co tak właściwie chodzi? Wiadomo, że człowieka charakter kształtuje się przez całe życie, w tej historii chodzi o to, że ludzie są niczym roboty, robią to co im się każe i nie mają sami wpływu na własne życie. Dlatego ci, którzy się wyróżniają ( Wybrańcy, Niezidentyfikowani ) są skazywani po badaniach na Igrzyska. *
Mam nadzieję, że pierwsza część scenariusza się wam spodobała. 
MILE WIDZIANE KOMENTARZE

poniedziałek, 1 maja 2017

Coming soon

12 komentarzy:
Witam <3
Z racji tego, że sporo czasu nic nie dodawałam, przybywam do was z krótką informacją..

Zamówienie: Jungkook - Perfect Jeon
  (...) Byłaś zbyt oczarowana JiMinem, by móc chociaż chwilę skupić swoje myśli wokół  słów Jeona. Brunet doskonale zdawał sobie z tego sprawę, więc zaczął się robić nieco nerwowy, ponieważ w jego mniemaniu tylko on mógł patrzeć na ciebie w taki sposób, jak właśnie robił to Park JiMin. Gdy znalazłaś się w windzie razem z Jeonem, poczułaś się nieco skrępowana, ponieważ miałaś wrażenie iż Koreańczyk patrzył na twój tyłek. Jednak już po chwili winda się zatrzymała, a ty w spokoju mogłaś skierować się do swojego samochodu.(...)

Zamówienie: Jungkook - With You
(...) Gdy już spałaś pod ciepłym, puchatym kocem nie mogłaś się zorientować, że drzwi do twojej sypialni, otwierały się lekko, by następnie znów się zamknąć pod wpływem jakieś siły. Otworzyłaś zaspana oczy przekręcając się na lewy bok. W twoim pokoju panował wyjątkowy chłód co mocno cię zdziwiło, ponieważ żadne okno nie było otwarte. Nie chciałaś wstawać z łóżka, zwłaszcza, że była sobota jednak po kilku minutach bezczynnego leżenia pod ciepłym kocem, stwierdziłaś, że szkoda było marnować tak dobry dzień.(...)

Dedykacja:Dla każdego mojego Słoneczka - Taehyung - Nigdy cię nie zostawię
   Kochanie, znudziło mi się być miłym i kochanym
Nie zauważasz mnie, więc to zmienię..
Dla ciebie uwolnię z siebie bestię,
Będziesz moją Bellą, a ja twoim Księciem,
który zdecydowanie nie przypomina tego
z bajki...
(...)

Scenariusz: Key - Goodnight
(...)W pewnym momencie ktoś nacisnął klamkę od drzwi do twojego pokoju, z przerażeniem patrzyłaś na wejście, mając nadzieję, że zamek wytrzyma takie mocno łomotanie. Mieszkałaś z rodzicami w starej posiadłości swojej zmarłej ciotki, nim kobieta umarła, zdążyła cię ostrzec, że budynek był nawiedzony.(...)

Scenariusz - ? - Za murem
 ' I wtedy pojęła... że wciąż toczyli tą chorą grę. Kto przeżyje, a kto nie? '
Wasza gra wciąż się toczy, jesteście gotowi zamordować najbliższych, by wydostać się za mur? Do lepszego i bezpiecznego świata? Tam, gdzie czeka was lepszy los? 
Zmęczona i mocno poraniona dziewczyna spojrzała na prezydenta, który stał na wysokim podeście, trzymając w dłoni kartę z osobami, które miały stoczyć ostatnią walkę. 
___, czy jesteś gotowa stoczyć walkę ze swoim najlepszym przyjacielem? -zapytał z uśmiechem, i swoją lewą, drżącą dłonią wskazał na wycieńczonego przyjaciela, który z trudem łapał powietrze. 
(Scenariusz inspirowany Igrzyskami śmierci i Niezgodną)

-Rekcja BTS - Gdy zrywa z Tobą chłopak, a oni się w Tobie podkochują
-Reakcja EXO - Gdy chcesz wrócić do swojego kraju
-Reakcja BTS - Gdy przyłapujesz go na zdradzie
-Reakcje SEVENTEEN - Gdy przez przypadek wylejesz coś na nich
-Rekcja B.A.P - Gdy macie spać w jednym pokoju 

-First Love - Część szósta 

Także widzicie.... A.R.M.Y pracuje mimo że nie ma weny i czasu. Mam nadzieję, że niedługo zamówienia się pojawią, i reakcje również. Bądźcie cierpliwi moi drodzy. 

Obserwatorzy