sobota, 15 października 2016

Scenariusz #66 RapMonster & Jimin Każdy płaci cenę za swe złe czyny

Witam <3
Przybywam do was z historią Mona i ChimChima. Mam nadzieję, że się wam spodoba.
W każdym scenariuszu narratorem będzie osoba, która jest pierwsza w tytule, czyli tutaj będzie nim Monster...
Czy mi się uda? Oby...Pisałam go dwa dni.
To będzie naprawdę długi scenariusz, pod jego koniec pojawi się piosenka, byłabym wdzięczna gdybyście ją włączyli, ponieważ doda ona "uroku" końcówce scenariusza.
Bardzo dziękuję Słoneczka za tak miłe słowa, cieszy mnie fakt, że ktoś tęsknił za moimi pracami ^^
Zapraszam <3
~ ~
   Dziewczynę Jimina, poznałem niecałe dwa lata temu. Była miła, urocza i miała cholerny urok, który mną zawładnął. Wpierw uznawałem ją za kumpelę, potem za przyjaciółkę a następnie za...dziewczynę, którą chciałem mieć.

   Starannie ukrywałem swoje uczucia, mimo że mnie mocno przytłaczały, nie chciałem zniszczyć mojej przyjaźni z Jiminem i jego ukochaną. Park mocno ją kochał, rozpieszczał ją na każdy możliwy sposób, był na każde jej zawołanie. Aish...on był w niej tak zakochany.
   Jednak pewnie chcesz poznać naszą historię...tak? Oczywiście, opowiem ją, nic mi już nie szkodzi.

   Siedziałem na kanapie w swoim mieszkaniu, przeglądałem kanały nudząc się coraz bardziej. Piątkowy wieczór zapowiadał się nudny, więc nawet nie szykowałem się na jakiś wypad do baru, czy do kina. Zajadałem się swoimi ulubionymi chrupkami, obserwując dokładnie film, który wyjątkowo mnie wkręcił.
Po kilku minutach po moim mieszkaniu rozległ się głośny dźwięk mojej ulubionej piosenki, jednego z raperów. Spojrzałem od niechcenia na wyświetlacz - ChimChim - mruknąłem, odkładając miskę z przysmakami. Odebrałem od razu słysząc rozbawiony głos przyjaciela.
-Mon, co porabiasz?
-Oglądam film i jem chrupki. Co się stało?
-Ach, nic, nic. Tak sobie pomyślałem, może chciałbyś wypaść na miasto?
-Nie mam ochoty - mruknąłem, kładąc się na kanapie - jestem wyczerpany po pracy - dodałem, udając, że ziewałem.
-Aish, mnie nie nabierzesz Monster. Rusz dupę i się przygotuj. Ja z ___ zaraz u ciebie będziemy.
-C-czekaj...razem?!
-No tak? Rusz się hyung - zaśmiał się, po czym nic już nie mówiąc, rozłączył się. Jak oparzony wstałem z kanapy, wyłączyłem TV, po czym skierowałem się do pokoju.
Otworzyłem szafę rozrzucając ubrania po pokoju, by znaleźć te wygodne i odpowiednie na imprezę.
Czułem się jak baba, bo nic mi nie odpowiadało z ubrań. W końcu  wybrałem czarne poszarpane rurki i białą bluzę. Wpadłem do łazienki, rozbierając się szybko.
-Aish, uspokój się Namjoon - mruknąłem, wchodząc pod ciepły strumień wody.
Po pięciu minutach ubrałem się w wcześniej przygotowane ubrania. Swoje blond farbowane włosy, ułożyłem starannie. Starałem się wyglądać dobrze, by __ cały czas na mnie patrzyła. Wiedziałem, że to było złe, że moje czyny i słowa wobec niej nie powinny odnosić się do jej uczuć. Ale nie mogłem nic poradzić, pragnąłem jej, to uczucie wręcz wypalało mi dziurę w sercu, gdy widziałem ją w objęciach roześmianego Parka.
   Gdy byłem już gotowy ktoś zapukał do drzwi. Ostatni raz przejrzałem się w lustrze, po czym uznając, że wyglądałem wystarczająco dobrze, postanowiłem otworzyć.
-Cześć Monster - zaśmiał się radosny Park, trzymając za rękę obiekt moich westchnień i nocnych fantazji.
 -Cześć oppa - odezwała się, tuląc mnie na przywitanie. W sumie zawsze mnie to dziwiło, że z każdym się tak witała. Oczywiście mówiąc z każdym, miałem na myśli wszystkich jej znajomych.
-Hej, idziemy? - mruknąłem, unikając wzroku Polki. Nie chciałem, by widziała, jak bardzo się rumienię.
-Byłeś taki zmęczony hyung, a teraz wręcz wyrywasz się, by pójść do baru - odezwał się Park, idąc tuż obok mnie. Zerknąłem na niego przelotnie, czując wyrzuty sumienia. Koreańczyk był moim najlepszym przyjacielem, pomagał mi w każdej gorszej chwili, a ja marzyłem o tym, by odbić mu dziewczynę. Byłem potworem.

   Siedziałem przy barze, pijąc kolejnego drinka. Głośna muzyka dudniła w pomieszczeniu, przez co po moim ciele rozchodziły się dziwne wibracje, wywołane przez głośne basy. Od czasu do czasu zerkałem na tańczących ludzi, którzy byli na parkiecie. Śliczne dziewczyny tańczyły seksowne ruchy, próbując przypodobać się chłopakom. Natomiast ci byli pod wpływem alkoholu, przez co wyrabiali naprawdę dziwne i nieodpowiednie ruchy. Oczywiście __ i Jimin również tańczyli. Uśmiechali się do siebie co jakiś czas całując, a ja? A  ja siedziałem, jak debil ściskając dłoń na szklance z napojem.
Przygryzałem wargę, gdy Polka, odwracała się do mnie tyłem, ponieważ jej ruchy były nie dość, że seksowne to jeszcze potrafiła robić wszystko, bym patrzył tylko na nią.
-Chcesz coś jeszcze? - dobiegł mnie zachrypnięty głos barmana, który usiadł na krześle, jednoczesnie przecierając puste naczynia po alkoholu.
-Nie dzięki, już mi wystarczy.
-Dlaczego nie tańczysz? Z tego co zdążyłem zauważyć, to trzy dziewczyny próbowały wyrwać cię na parkiet.
-Nie mam ochoty tańczyć - odparłem zgodnie z prawdą, chociaż, gdyby chciała ze mną zatańczyć ___, nie wahałbym się, tylko od razu ruszyłbym z nią na parkiet.
-To po co tu przyszedłeś? Jeśli chciałeś się upić, to znam lepsze lokale - oznajmił, przyglądając mi się. Był trochę niższy ode mnie, jego karnacja była jasna, przez co wyróżniał się z tłumu. Jego czarne włosy zasłaniały mu oczy, lecz mim to, on i tak ich nie odgarniał. Twarz chłopaka była poważna, lecz od czasu do czasu uśmiechał się tak słabo, że było to ledwo widoczne.
-Przyszedłem tu ze znajomymi.
-Z tą dziewczyną w czarnych spodenkach i białej koszulce?
-Mhm.
-I z tym chłopakiem, który wręcz pożera ją wzorkiem?
-Dokładnie - mruknąłem, zerkając na radosną parę.
-To może w takim razie postawię ci jeszcze jedną kolejkę - oznajmił po chwili ciszy, nalewając do pustego kieliszka trochę whisky.
-Dlaczego?
-Bo widzę, jak patrzysz na tą dziewczynę, a z tego co zdążyłem się dowiedzieć jest dziewczyną tego rudego.
-Aż tak bardzo widać co do niej czuje? - zapytałem, patrząc na niego ze smutkiem.
-Ta miłość do niej wręcz cię rozrywa. To widać gołym okiem, tylko wiesz...ciekawi mnie jedno.
-Co takiego?
-Albo są tak ślepi, że tego nie widzą, albo po prostu mają w dupie twoje uczucia - oznajmił bez ogródek, kiwiąc głową na moich przyjaciół. Spojrzałem w to samo miejsce co on - może ma racje? - pomyślałem przelotnie.
-To są moi przyjaciele, nie zrobiliby mi czegoś takiego.
-Słuchaj, w życiu nie jest łatwo. Nawet przyjaciele zawodzą, więc na twoim miejscu byłbym bardziej zdystansowany co do nich.
-Tak uważasz? Skąd możesz wiedzieć, jacy oni są? - zapytałem, znów patrząc na jego poważną twarz.
-Powiedzmy, że... sam tak kiedyś miałem, lecz byłem na miejscu tego rudego kolesia - mruknął, po czym już bez słowa, odszedł ode mnie, by zająć się kolejnymi klientami.
Siedziałem tak jeszcze przez kilka minut, aż w końcu poczułem potrzebę skorzystania z łazienki. Ruszyłem wolnym i odrobinę chwiejnym krokiem. Mijałem tańczących i nawalonych ludzi, próbując nie stracić równowagi.
  Dość duże szare pomieszczenie wyposażone w to co każda publiczna toaleta. Dwóch facetów stało przed lustrami, patrząc w swoje odbicie. Trochę skrępowany ruszyłem do pisuaru.
-Masz może fajkę? - dobiegł mnie zachrypnięty głos jednego z nich.
-Nie. - odparłem szybko. Ci tylko pokręcili głowami, po czym opuścili łazienkę.
   Gdy wychodziłem z pomieszczenia wpadłem na kogoś. Tą osobą okazała się być moja gwiazdka.
-Aish, przepraszam, zagapiłem się - odparłem szybko, patrząc na jej zaskoczoną twarz.
-Spokojnie oppa, nic się nie stało.
-To dobrze, Jimin by mnie chyba zabił - odparłem z delikatnym uśmiechem, patrząc uważnie w jej błękitne oczy.  Szatynka tylko przytaknęła z uśmiechem, po czym bez słowa ruszyła do toalety. Przez kilka sekund patrzyłem za nią, czując smutek i miłość jednocześnie. Gdy chciałem ruszyć w stronę baru, znów na kogoś wpadłem.
https://67.media.tumblr.com/9e8348620921a5c85fa95854e1a843f8/tumblr_nv0gm0KMXR1thuhx8o1_500.gif-Ja pierdolę - mruknąłem.
-Hyung - zaśmiał się Jimin. Widząc go aż pobladłem, miałem wrażenie, że widział to jak rumienię się i gadam z ___. - gdzie byłeś? - zapytał z uśmiechem.
-W toalecie - odparłem siląc się na uśmiech.
-Dlaczego nie tańczyłeś?
-Nie mam ochoty na taniec - odparłem zgodnie z prawdą.
-No weź, hyung, na pewno jest tu jakaś dziewczyna, z którą chciałbyś zatańczyć.
-Aish, jest, jest - szepnąłem, zerkając na parkiet.
-Mówiłeś coś? - przybliżył się, by spojrzeć w moje oczy.
-Mówiłem, że chciałbym już wrócić do domu. Jutro muszę wcześniej wstać - od kiedy nauczyłem sie tak kłamać?
   Park oraz ___ nie byli zadowoleni, gdy oznajmiłem im, że już nie miałem ochoty na przebywanie w tak tłocznym i głośnym miejscu. Zamówili mi taksówkę, po czym żegnając się ze mną, wrócili do baru. Ja natomiast udałem się do domu. Byłem zmęczony, smutny i rozdrażniony faktem, że barman mógł mieć rację. A co jeśli oni naprawdę mieli moje uczucia w dupie?

   Sobotni ranek należał do najgorszych poranków w całym moim życiu. Kac męczył mnie tak bardzo, że ledwo widziałem na oczy. Co jakiś czas szybko wchodziłem do łazienki, czując ogromne mdłości. Głowa pulsowała mi niemiłosiernie, a oczy były całe zaczerwienione od zwracania wszystkiego, co było jeszcze w moim organizmie.
-Już więcej nie piję, a przynajmniej nie w takich ilościach - mruknąłem, opierając się o zimną ścianę tuż obok sedesu.
    Coś po drugiej popołudniu zadzwoniła moja komórka. Leżałem akurat na kanapie, a dzwoniące urządzenie było w kuchni na stole. Miałem ogromnego lenia, więc nawet nie przymierzałem sie do tego, by ruszyć tyłek i pójść zobaczyć, kto dzwonił. Zamiast tego, włączyłem głośniej film, mając nadzieję, że to zagłuszy ten cholerny dzwonek.
Całe dziesięć minut ktoś nie dawał mi spokoju, w końcu wkurzony odrzuciłem pilot na bok, po czym szybkim krokiem skierowałem się do kuchni. Jak się później okazało miałem dwanaście nie odebranych połączeń w tym siedem od ___. Zaskoczony tym faktem, wybrałem szybko jej numer. Nie musiałem długo czekać, by zaraz usłyszeć jej smutny i drżący głos.
-___? Co się stało?
-Oppa...ja - urwała, pociągając nosem - mogę do ciebie przyjść? - zapytała po chwili.
-Oczywiście - nie zastanawiałem się nad odpowiedzią, to było oczywiste, że się zgodziłem. W końcu Polka to mój obiekt westchnień i przyjaciółka, nie mogłem jej przecież odmówić.
-D-dobrze, będę za kilka minut - po tych słowach rozłączyła się. Przez chwilę patrzyłem tępo w ekran komórki, mając nadzieję, że to pomoże mi jakoś zrozumieć zachowanie dziewczyny. Jednak nic. Aish, wszystko zawsze musi być takie trudne?
   Chodziłem po salonie, trzymając dłonie w kieszeni. Moja niecierpliwość wręcz zżerała mnie od środka, nie wiedziałem dlaczego szatynka była w takim stanie, a fakt, że zadzwoniła do mnie był jeszcze dziwniejszy. Już chwyciłem komórkę, by do niej zadzwonić, lecz w tym samym momencie ktoś zapukał do drzwi. Rzuciłem urządzenie na kanapę od razu podbiegając do drzwi, gdy tylko je otworzyłem, poczułem silny uścisk. Polka, wtuliła się we mnie od razu, gdy otworzyłem jej drzwi.
Otworzyłem szerzej oczy kompletnie nie rozumiejąc co stało się kilka sekund temu. Niepewnie ją objąłem, czując jak jej ciało drży.
-Chodźmy do środka - oznajmiłem spokojnie, wprowadzając ją na korytarz. Zamknąłem drzwi, po czym skierowałem się wraz z nią do salonu. Usiedliśmy razem na kanapie, ___, znów się we mnie wtuliła, a ja poczułem nagłą falę gorąca. Pierwszy raz doznałem czegoś takiego, lecz z czystym sumieniem mogłem przyznać, że to uczucie było cholernie miłe.
-Powiedz mi, co się stało? - szepnąłem, spoglądając w jej napuchnięte od łez oczy.
-Pokłóciłam się z Jiminem - oznajmiła cicho, trzymając moją dłoń - pokłóciliśmy się o to, że nie mamy dla siebie dużo czasu - dodała po chwili.
-Jak to?
-Oppa, Jimin uczęszcza do szkoły tańca, ja natomiast do szkoły językowej. Widzimy się tylko w weekendy - mruknęła, ocierając pojedynczą łzę z lekko zaróżowionego policzka - czasem przychodzi do mnie do szkoły, lecz tylko na godzinę, bo potem ma próby, a gdy on chce się spotkać, ja mam akurat dużo nauki.
-Aish, mała, to normalne. Nie macie teraz wiele czasu, ale potem będzie tylko lepiej - oznajmiłem, jeżdżąc dłonią po jej koszulce.
-Wiem oppa, ale on ma jeszcze rok szkoły, a potem ma wyjazd do Ameryki.
-Jak to do Ameryki? - uniosłem zaskoczony głos, przez co szatynka zadrżała.
-Każdy z tych lepszych uczniów ma wyjazd za granicę - jęknęła, tuląc się do mnie - on mnie zostawi - dodała szeptem.
-___, Jimin cię nie zostawi. On ma bzika na twoim punkcie - zaśmiałem się, by chociaż trochę dodać jej otuchy - jestem pewien, że Park, byłby w stanie zrezygnować z tego wyjazdu byleby z tobą być - dodałem ciszej. Polka przez chwilę nic nie mówiła, jedynie schowała twarz w zagłębienie mojej szyi. Mimo że sytuacja nie była wesoła, ja czułem ogromną radość. Jej oddech na moje szyi doprowadzał mnie wręcz do obłędu, a jej małe i delikatne dłonie spoczywały na mojej klatce piersiowej.
-Oppa, mogę u ciebie nocować? - zapytała niepewnie. Zakrztusiłem się, słysząc jej słowa, przez co dziewczyna spojrzała na mnie zaskoczona. W moim umyśle zaczęły pojawiać się różne scenariusze, które nie należały do grzecznych. - zrozumiem, jeśli się nie zgodzisz - dodała, poprawiając swoje włosy.
-Och - jęknąłem, rumieniąc się jak idiota - możesz zostać, oczywiście.
-Naprawdę? Dziękuję oppa, teraz naprawdę potrzebuję bliskości - mruknęła, tuląc się znów do mnie.
-Ja też - szepnąłem, kładąc podbródek na  jej głowie.

   Czekałem na ___ w swoim pokoju, ponieważ ta poszła wziąć prysznic. Przyszykowałem jej wszystkie potrzebne rzeczy, żeby nie musiała niczego szukać. Gdy tylko usłyszałem brzęk otwieranych drzwi odruchowo spojrzałem w tamtą stronę. W progu stała niebieskooka ślicznotka, ubrana w moją koszulkę i spodenki. Wyglądała naprawdę uroczo, zwłaszcza, gdy jej policzki zdobiły delikatne rumieńce.
-Am - zacząłem, przeczesując włosy - tutaj masz koc i drugą poduszkę - dodałem, wskazując dłonią na łóżko.
-Dziękuję Mon oppa, jesteś naprawdę miły - uśmiechnęła sie delikatnie, siadając na łóżku.
-Dobrze ___, pora spać. - mruknąłem po kilku sekundach ciszy. Ruszyłem w stronę drzwi, gdy nagle dobiegł mnie jej cichy głos.
-Gdzie idziesz?
-Spać.
-Przecież nie masz drugiego pokoju.
-Będę spał na kanapie.
-Nie oppa, to twoje mieszkanie - oznajmiła - ja będę spała na kanapie.
-Oszalałaś? Nie ma mowy.
-Nie będziesz spał na kanapie oppa.
-Dlaczego?
-Bo to ja powinnam na niej spać - mruknęła, patrząc na mnie uważnie.
-Co mam zrobić, żebyś spała tutaj?
-Śpij ze mną - po tych słowach otworzyłem zaskoczony usta. Wpatrywałem się w ___ z dużymi oczami, nie wiedząc jak się zachować. Czy to zabrzmiało dwuznacznie, czy ja już naprawdę tak bardzo ją kocham?
-Dziwnie to zabrzmiało - mruknąłem, przecierając dłonią kark.
-Może - zaśmiała się, rumieniąc lekko - naprawdę oppa, chodź spać ze mną.
-Ale to nie odpowiednie.
-Oppa - jęknęła, a mi po prostu zmiękły nogi. Z trudem podszedłem do niej, po czym położyłem się na łóżku. Moje serce biło jak oszalałe, a gorąco buchało od mojego ciała. To było jak spełnienie moich najpiękniejszych marzeń. Czy ja naprawdę byłem takim szczęściarzem?
-Dobranoc oppa.
-Dobranoc ___.

   Od tamtego dnia minęło dwa miesiące. Między mną a ___ zaczynało się coś dziać, natomiast jej związek z Jiminem wisiał na włosku. Z każdym dniem ich relacje się ochładzały, a gdy się kłócili, Polka przychodziła do mnie. Wspierałem ją, pomagałem jej. Nawet próbowałem uratować ich związek, jednak nie przykładałem się do tego zbyt dobrze. W duchu liczyłem na to, że zerwą, a ja zajmę miejsce Parka. Nie musiałem długo na to czekać, co prawda, ___ i Chim byli razem, lecz ja już nie potrafiłem być obojętny wobec niej. Pewnego wieczoru wypiliśmy za dużo i... cóż.... skończyło się na tym, że wylądowaliśmy w łóżku. Żeby tego było mało, nakrył nas ChimChim. Jeszcze nigdy nie widziałem go tak zrozpaczonego, jednak alkohol i ciągła radość z przebytej bliskości z szatynką, sprawiła, że nawet nie miałem ochoty ratować mojej przyjaźni z rudzielcem. Liczyła się ___ i jej miłość do mnie.

   Związek mój i niebieskookiej szatynki był wyjątkowy. Czułem się przy niej naprawdę dobrze, czego nawet nie potrafiłem ukryć. Park natomiast całkowicie się pogrążył, był tak uzależniony od ___, że po prostu mu odwaliło. Nie mogłem mu się dziwić, też tak bym się zachowywał.

   Po pięciu miesiącach, moje szczęście zostało gwałtownie odebrane. Wracając późnym popołudniem od ___ ktoś mnie zaatakował. Dostałem kilka razy po głowie przez co straciłem przytomność. Jedynie co zdołałem ujrzeć, to znaną mi rudą czuprynę.
Pobudka w nowym miejscu nie należała do miłych i fajnych. ChimChim, stał nade mną cały blady. Był wychudzony, jak cholera, jego oczy były podkrążone, a twarz blada jak u trupa. Z przerażeniem patrzyłem na to, jak wyciąga w moim kierunku dłoń. Była sina i mocno koścista. Wyglądał naprawdę okropnie.
-Odebrałeś mi szczęście - jęknął zachrypniętym głosem - odebrałeś mi ___ - dodał jeszcze ciszej.
-Jimin - zacząłem, lecz zaraz umilkłem, gdyż mocno mnie uderzył. Wyplułem krew z ust, patrząc na jego zezłoszczoną twarz.
-Miałem cię za przyjaciela - warknął, chwytając mocno mój podbródek.
-Chim - znów mnie uderzył. Było tak kilka razy, gdy tylko próbowałem to wyjaśnić. Należało mi się - nie ukrywam - ale żeby od razu tak mnie traktować?
-Zapłacisz za to Mon, ty i ___. Oboje! - wrzasnął, wymachując nożem tuż przed moim nosem.
http://65.media.tumblr.com/5c17311707c3990a27f474aad21a7adb/tumblr_o3s04etFAI1rretmbo1_500.gif-Jimin!
-Zamknij się!
-ChimChim! Przepraszam! - wrzasnąłem przerażony, gdy tylko uniósł dłoń, by zadać mi cios - jestem potworem - dodałem ciszej. Zapadła cisza. Ta chora cisza, wręcz wróżyła tylko najgorsze.
Jimin, odrzucił na bok nóż, po czym zaczął mi się wpatrywać w oczy.
-Obiecałem, że pożałujesz - mruknął, zaciskając dłonie na moich udach. - zawsze dotrzymuję słowa - dodał, po czym uszczypał mnie mocno. Jęknąłem, czując pieczenie na skórze, jednak nie odważyłem się oderwać wzorku od jego oczu.
-Zniszczę cię, odbiorę ci wszystko co masz - warknął, rozplątując mnie - od tej pory, twoje życie będzie koszmarem - dodał, po czym odwrócił się i wyszedł z magazynu. Przez kilka minut uspakajałem oddech, by zaraz ruszyć biegiem do wyjścia.
-Oby jej nic nie było - szepnąłem, biegnąc do domu dziewczyny. Gdy tylko dotarłem do jej domu od razu zrozumiałem, że on tam już był. Przerażony do granic możliwości wpadłem do jej pokoju. Dziewczyna, siedziała zapłakana i blada, trzęsąc się niemiłosiernie. Usiadłem obok niej, tuląc ją mocno do siebie.
-Oppa - jęknęła - zniszczyliśmy Jimina - dodała, po czym już na dobre się rozpłakała.

   Wiesz, jak to jest, gdy kochasz kogoś na tyle mocno, że jesteś w stanie dla tej osoby cierpieć? Lub robić takie rzeczy do których nawet byś się nie przyznał? Ja to doskonale wiedziałem.
Każdego dnia budziłem się ze strachem, czy ___ jeszcze żyje. Każdego poranka mijałem dom ChimChima, bojąc się tego, że lada chwila mnie napadnie. Co dzień przeżywałem koszmar, ponieważ pisał do mnie, dzwonił, nękał mnie. Niszczył mój umysł i ranił fizycznie przy każdym naszym spotkaniu.  Moje ciało pokrywały siniaki i liczne rany. Jimin potrafił być okrutny, mścił się na mnie, na moim ciele za to, że byłem z ___. Jednak miłość do dziewczyny była dużo silniejsza niż strach i ból.
   Każdego razu, gdy Park zamykał mnie w swoim pokoju i zadawał mi ból, puszczał jedną i tą samą piosenkę. Co jakiś czas śpiewał niektóre zwrotki roniąc coraz więcej łez. Z jednej strony nienawidziłem go, ale z drugiej czułem wyrzuty sumienia. Gdyby nie ja, gdyby nie moja miłość do niej, ja i ChimChim nie cierpielibyśmy, a ___ nie miałaby wyrzutów sumienia.
-Zrobię wszystko, by was odpowiednio ukarać* - powtarzał w kółko. Wyglądał okropnie, ubrania były na niego dużo za duże, mimo że wcześniej były w sam raz. Jego dawniej urocze policzki zapadły się do środka przez co widać było jego kości policzkowe. Żebra były mocno widoczne, przez co miałem jeszcze większe wyrzuty sumienia. Dawniej roześmiane i szczęśliwe oczy były wtedy smutne i załzawione. Był wrakiem człowieka, do tej pory nie wiedziałem, jak on mógł tak funkcjonować.
-ChimChim - jęknąłem, gdy zbliżył do mnie rozgrzany kawałek metalu - nie rób tego, już wystarczająco wycierpiałem - dodałem, gdy poczułem ciepło tuż przy swoich nagich ramionach.
Spojrzał na mnie zaskoczony, po czym uśmiechnął się szyderczo.
-Będziesz cierpiał, będziesz krzyczał z bólu, będziesz żałował tego, że odebrałeś mi ___ - warknął, po czym przyłożył metal do mojej skóry. Zacząłem krzyczeć i płakać z bólu, próbowałem się uwolnić, lecz moje nogi i dłonie były przywiązane do krzesła. Rudzielec uśmiechał się, zadając mi coraz więcej bólu. Łzy wypływały z moich oczu, a krew z ramion skapywała na biały, puchaty dywan w pokoju mojego dawnego przyjaciela.
Po kilku minutach odsunął się ode mnie, przez łzy spojrzałem na swoje ramiona. Były wypalone, skóra czerwona do granic możliwości, jej zapach był okropny, a krew, która wciąż wylatywała z dziur na moich ramionach również nie należała do pachnących.
-Wciąż nie wiem dlaczego żyjesz - mruknął, mrużąc oczy. Podszedł do półki, po czym wyjął z niej butelkę wina. Upił z niej kilak dużych łyków, po czym usiadł na łóżku. Przyglądał mi się z powagą od czasu do czasu zagryzając wargę.
   Pulsujący ból rozchodził się po moim ciele cały czas. Rudzielec pomógł mi ubrać koszulkę, po czum na koniec pocałował mnie w policzek.
-Jak się czujesz hyung? - zaśmiał się, klepiąc mnie po sinych plecach.
-D-dobrze - skłamałem, wiedziałem, że nie mogłem nic innego powiedzieć. Inaczej przyjaciel już dawno potraktowałby mnie gorzej.
-To super - zaśmiał się, klaszcząc w dłonie - teraz hyung zejdziemy na dół. Moja mama pewnie robi kolację, masz udawać radosnego i pełnego życia - dodał, po czym tworzył mi drzwi. Tak jak mówił Koreańczyk, jego matka była w kuchni. Uśmiechała się delikatnie nie zdając sobie sprawy, co jej syn mi robił, gdy jej nie było w domu.
-Och, witaj NamJoon - uśmiechnęła się.
-Witam pani Park.
-Coś się stało? Jesteś strasznie blady. - Nie zdążyłem powiedzieć, ponieważ Park, zrobił to za mnie.
-Hyung dziś mi pomagał w nauce - odparł, patrząc na mnie z uśmiechem - musiałem go wykończyć - dodał, przenosząc wzrok na matkę.
-Cieszę się, że mój syna ma takiego przyjaciela.
-Tak, tak, mamo - mruknął - Kim, to mój najlepszy przyjaciel - dodał, akcentując ostatnie dwa słowa.

   Powiedz mi, ile można wytrzymać coś takiego? Ile można znieść, by nie oszaleć? Co jeszcze muszę robić, jak cierpieć, by odkupić swoje winy? Nie wiesz, prawda? Aish...ja też nie wiedziałem...
   Jednak moja wytrzymałość się skończyła. Cierpiałem wyjątkowo mocno, walczyłem z nim i z bólem, robiłem to wszystko dla ___, ale nie potrafiłem tak dużej. Nie mogąc już więcej cierpieć, postanowiłem kupić broń. Wpierw miała mi służyć do odebrania sobie życia, jednak zdałem sobie sprawę, że jeśli zginę, moja ukochana zostanie skazana na cierpienie z rąk Chima. Nie mogłem do tego dopuścić.

    Późną nocą zakradłem do do domu Parka, miałem nadzieję, że spał, lecz okazało się to być kłamstwem. Siedział na łóżku, trzymając w jednej dłoni zdjęcie ___, a w drugiej butelkę alkoholu.
-Czekałem na ciebie Mon - mruknął, patrząc na mnie przekrwionymi oczami. Patrzyłem na niego zaskoczony, ponieważ nie wyglądał na smutnego, czy wystraszonego, jego twarz wyrażała tylko i wyłącznie obojętność.
-Myślałem, że już nigdy się na to nie zdecydujesz - zaśmiał się, patrząc na broń, którą trzymałem w dłoni.
-Ile mogłem jeszcze cierpieć? Zniszczyłeś mnie psychiczne i fizycznie, doprowadziłeś do takiego stanu, że boję się spojrzeć w oczy swojej ukochanej - warknąłem, podchodząc do niego. Rudzielec, położył się na łóżku i z uśmiechem patrzył to na mnie to na zdjęcie ___.
-A to, że wy mnie zniszczyliście, to już się nie liczy, huh?
-Sam do tego doprowadziłeś Chim, wolałeś taniec niż ___.
-Tak? To zabawne, bo dla niej zrezygnowałem ze szkoły z wyjazdu do Ameryki - szepnął roniąc coraz więcej łez. Patrzyłem na niego ze zdziwieniem, moje sumienie zaczęło mi coraz bardziej dokuczać - no zrób to do cholery, po to tu przyszedłeś - oznajmił po chwili, patrząc na pistolet.
Przez kilka sekund zmagałem się sam ze sobą, pewnie nie nacisnąłby spustu, gdyby nie jego ostatnie słowa.
-____ pożałuje swoich decyzji, będę ją jeszcze gorzej traktował niż ciebie - zaśmiał się, przygryzając wargę. Nie mogłem do tego dopuścić. Nacisnąłem spust, a Chim tylko jęknął. Leżał martwy na swoim łóżku, jego oczy były zamglone, a usta wykrzywione w uśmiech.
-Sam tego chciałeś - odparłem cicho, czując smutek i strach.

   Po kilku godzinach złapali mnie i zamknęli. ___ widziałem tylko raz od tamtego momentu, na sali rozpraw siedziała na samym końcu. Nie mogłem spojrzeć w oczy Polki, ani w oczy pani Park.
-Kim NamJoon - mruknął facet - zostajesz skazany na dożywocie - dodał, po czym stuknął młotkiem. Po tych słowach po sali rozległ się głośny płacz ___, nim mnie wyprowadzili zdołałem ją ujrzeć. Była blada i załamana, krzyknąłem tylko "Kocham cię", po czym na zawsze ją straciłem.

   Mijały miesiące, a ___ jeszcze do mnie nie przyszła. Straciłem na to nadzieję, wiedziałem, że mimo tego wszystkiego miała do mnie żal, ale musiałem ją bronić. Musiałem.
Siedziałem na krześle, patrząc tępo zza okno. Noc nadchodziła coraz szybciej zwiastując moje kolejne koszmary, ale .... przyzwyczaiłem się do nich. Musiałem.
-I mimo że nachodzisz mnie co noc i śmiejesz mi się  w twarz, czuję się okey. Dlaczego? Bo ja żyję, a ty nie, Jimin** - zaśmiałem się, przypominając sobie tego wychudzonego i przerażającego rudzielca.
Do tej pory po mojej głowie krąży ta piosenka i jego pełen smutku głos (KLIK) 
-Jestem potworem - szepnąłem, kładąc się na łóżku.

   Obudziłem się w środku nocy, tuż nade mną stał Jimin i jedynie co zdołałem usłyszeć to.
-Każdy płaci cenę za swe złe czyny - po tych słowach, rozpłynął się w mroku, zostawiając mnie z wyrzutami sumienia i świadomością, że straciłem ukochaną i przyjaciela....

 https://s-media-cache-ak0.pinimg.com/564x/bc/ef/4b/bcef4bc87e25470b70f2ac046689c040.jpg 
Podobało wam się? 
Tak właśnie skończyła się historia tych dwóch panów...
Spodziewaliście się czegoś takiego?
Macie pomysł, kto będzie następny?
** Są to słowa wzięte z ich imaginów
MILE WIDZIANE KOMENTARZE 

6 komentarzy:

  1. Wow.. nie wiem co powiedzieć.. to było takie cudowne, prawdziwe i smutne..
    Zabrakło mi słów..

    OdpowiedzUsuń
  2. Myślałam, że nie będę miała, co robić w ten wieczór, a tu proszę - nowy scenariusz!
    Jestem.. naprawdę mile zaskoczona. Podobały mi się imagine'y każdego z osobna, a ten to wręcz cudo. Uwielbiam czytać o nieszczęśliwych miłościach - pokazuje to, że miłość nie zawsze jest piękna i różowa - a ty oddałaś to tak dobrze. Tak jakby naprawdę miało to miejsce.
    Nie mogę doczekać się dalszych części!
    Pozdrawiam cieplutko~ <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mi miło czytać takie słowa, zwłaszcza od osoby, która naprawdę wspaniale pisze ;)
      Dziękuję<3

      Usuń
  3. O kurde... nie wiem co powiedzieć... serio(jestem bardzo ale to bardzo poważna) kurde Jimin i Mon... aish..
    No myślę że następny będzie Suga z V/Jungkook (kurde tutaj mam problem)
    Czekam na następne ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że ci się podobało ^^
      Mam nadzieję, że kolejne historie również przypadną ci do gustu ;)

      Usuń

Obserwatorzy