Przybywam do was z kolejną historią. Czy ktoś z was podejrzewał, że imagin Jina i Kooka, to jedna historia? Czy raczej was zaskoczyłam? Jestem cholernie ciekawa, jaką wy macie teorię odnoście Kooka i Jina, oraz pozostałych chłopców ;)
Ten scenariusz może się trochę różnić od poprzedniego, ponieważ nie tylko Kook, będzie tu narratorem.
Mam nadzieję, że ten scenariusz wyjdzie mi chociaż tak dobrze, jakbym chciała.
Zapraszam <3
~ ~
*Jungkook*
Byłem cholernie nieśmiałym i wrażliwym chłopakiem, który bał się odezwać do każdej osoby. Czasem nawet do rodziców się nie odzywałem, nie tylko ze względu na swoją nieśmiałość, lecz także dlatego, że nie czułem takiej potrzeby. W sumie bycie cichą osobą miało swoje plusy, mogłem w spokoju obserwować innych i poznawać ich charaktery. Pamiętam, jak do mojej klasy w liceum doszła nowa dziewczyna. Była inna niż moje koleżanki, była wyjątkowa. Miała średniej długości brąz włosy i niebieskie oczy, uśmiechała się delikatnie w naszą stronę. Jej mundurek leżał na niej tak idealnie, że nie mogłem w to uwierzyć. Miała spokojny, lecz pełen radości głos. Zawsze miła i uśmiechnięta, pomocna również. Oczywiście, jak każda osoba na świecie miała wady, lecz dla mnie była ideałem. Mimo że mi się spodobała, nie odważyłem się do niej odezwać. Do czasu...Lekcje skończyły się godzinę temu, lecz ja jeszcze byłem w szkole. Był piątek, więc nie musiałem się śpieszyć, dlatego postanowiłem, że jeszcze trochę poćwiczę na sali gimnastycznej.
Gdy za oknem powoli się ściemniało,przyszedł do mnie woźny i oznajmił, żebym już wychodził ze szkoły. Zabrałem więc szybko swoje rzeczy, po czym ruszyłem biegiem do wyjścia.
Kilka metrów za szkołą zobaczyłem ___. Siedziała zmarznięta na ławce i przez łzy wpatrywała się w telefon. Biłem się sam ze swoją nieśmiałością, czy do niej podejść, lecz widząc jej smutek, przełamałem się.
-Wszystko w porządku? - zapytałem cicho, siadając tuż obok niej na małej ławce. Szatynka, spojrzała na mnie niepewnie jednocześnie przytakując - dlaczego więc płaczesz? - wciąż pytałem. Miałem ogromną ochotę ją przytulić i pocieszyć, lecz wiedziałem, że moja nieśmiałość mnie zablokuje.
-Każdy ma czasem prawo do smutku - oznajmiła. Wciąż miała spokojny głos, lecz przepełniony smutkiem. Nie wiedząc kiedy, ująłem jej dłoń, rumieniąc się jak idiota. Spojrzałem w jej smutne i zapłakane oczy, po czym przytuliłem ją, szepcząc.
-Może i każdy ___, ale nie chcę byś była to akurat ty - dziewczyna, przytuliła mnie delikatnie, a ja zrozumiałem, że "odblokowałem" się, i będę w stanie walczyć o nią.
Nasze relacje były bardzo dobre, spotykaliśmy się w każdy piątek. Chodziliśmy razem do kina na nowe premiery filmowe, przez co zdążyłem ją poznać. Polka była tak miła, tak urocza i kochana, że moje serce za każdym razem przyśpieszało, a policzki miałem tak czerwone, że do tej pory się tego wstydzę. Do tej pory pamiętam, jak się jąkałem, gdy prosiłem ją o bycie ze mną. Miała łzy w oczach, lecz wciąż nie wiem, czy ze szczęścia, czy ze śmiechu, jednak...nie dbam o to. Mam cudowne wspomnienia, cudowną dziewczynę, która....
*Jin*
Nie wiedziałem, czym była obsesja do momentu, aż nie poznałem ___. Jej uroda, charakter, sposób zachowania zawładnęły mną. Robiłem wszystko, by mnie zauważyła. Stawałem na głowie, by tylko chociaż na mnie zerknęła i obdarzyła tym małym i niewinnym uśmiechem.
Chodziłem za nią jak cień, tam gdzie ona tam i ja. Nie przeszkadzało mi to, że nie gadała ze mną zbyt często. Uważałem, że to tylko kwestia czasu, że jeszcze będziemy razem i stworzymy cudowny związek. Miałem nadzieję, robiłem wszystko by było to prawdą, ale... Gdzie popełniłem błąd? W którym momencie zrobiłem zły krok? Kiedy to wszystko runęło? Kiedy mnie znienawidziła? Kiedy powiedziała, że... jestem potworem? Kiedy ją do cholery straciłem?!
*Jungkook*
Po skończeniu liceum, postanowiliśmy założyć własną kawiarnię. Chodziliśmy razem na studia wieczorowe, przez co cały dzień i noc spędzaliśmy ze sobą czas. To było naprawdę cudowne uczucie, mieć obok siebie kto kocha cię i szanuje, bez względu na wszystko. ___ właśnie taka była. Była spokojna i roześmiana, ale potrafiła też krzyczeć i przeklinać, ale tylko wtedy, gdy była taka potrzeba. Kochałem ją bardzo mocno, robiłem wszystko by była szczęśliwa, by czuła się w Korei dobrze. Starałem się, a ona to doceniała.
Nigdy się nie kłóciliśmy, mieliśmy różne zdania odnoście różnych rzeczy, jednak zawsze potrafiliśmy przejść na kompromis, co nie zawsze udaje się w związkach. Jednak po pięciu latach bycia razem i dorobienia się dość dużego majątku, coś się popsuło.
-Dlaczego jesteś taka smutna? - zapytałem cicho, siadając tuż obok Polki.
-Smutna? Dlaczego o to pytasz? Czuję się dobrze - skłamała. Ale pozostaje pytanie, dlaczego?
-Widzę kochanie, że coś cię smuci, coś martwi - oznajmiłem, tuląc ją do siebie. Nie znosiłem, gdy była w takim stanie. Wtedy zamykała się w sobie, nie jadła i nie piła, czasem nawet nie spała. To było dla niej bardzo groźne, dlatego robiłem wszystko, by miała każde szczęście, począwszy od tego małego, skończywszy na tym dużym
-Po prostu od kilku dni się dziwnie czuję.
-Boli cię coś? - uniosłem głos przerażony. Niebieskooka, spojrzała na mnie z delikatnym uśmiechem.
-Nie, spokojnie Jungkook, miałam na myśli, uczucie ciągłego obserwowania.
-Obserwowania? Ktoś cię śledzi? - pierwszą myślą jaką miałem to - może jej się wydaje - cholera, czasami człowiek jest taki ślepy.
-Wiem, że to brzmi dziwnie, nierealnie, ale to się nasila Jungkook.
-Od kiedy masz coś takiego?
-Od...roku - szepnęła, jakby bojąc się mojej reakcji. Poczułem gniew i rozczarowanie, nic mi nie mówiła, dlaczego zrobiło to, gdy to coś się nasiliło? Nie ufała mi?
-Dlaczego mi nie powiedziałaś?
-Przepraszam - jęknęła, po czym się rozpłakała. Objąłem ją, całując delikatnie w skroń.
-Jestem tu kochanie, obronię cię - szepnąłem pewnie, chociaż okazało się to być... kłamstwem?
Siedziałem w salonie, oglądając film. Moja ukochana, była jeszcze w kawiarni, więc nie mogłem się doczekać aż ją zobaczę. W pewnym momencie usłyszałem głośny huk i płacz ___. Zerwałem się z miejsca i pobiegłem na korytarz. Szatynka siedziała pod drzwiami przerażona i zapłakana, przytuliłem ją i jedynie co zdołałem usłyszeć to.
-Widziałam go - po tych słowach wtuliła się we mnie, a ja nie wiedziałem jak ją obronić.
Z każdym dniem Polka robiła się bardziej nerwowa i smutna. Nic nie pomagało, więc musiałem z nią iść do psychologa. Nawet leki nie pomagały. Ta postać "siedziała" cały czas w jej głowie, niszcząc ją i naszą miłość. Jednak trwałem przy niej, cały czas, bez względu na przeciwności, miałem nadzieję, że to przetrwamy. Taaa, Jeon, nadzieję mogłeś mieć...
-Zostaw mnie! - krzyknęła, gdy próbowałem ją objąć.
-Kochanie.
-Zostaw mnie Jungkook! - znów uniosła głos, przestraszona i blada, odsunęła się ode mnie. Co jakiś czas, wieczorami właśnie tak się zachowywała, wpierw myślałem, że nie chciała bym ją dotykał. Lecz z czasem zrozumiałem, że widziała we mnie tego faceta.
-Skarbie, to ja Jungkook, twój mały ciastek - oznajmiłem drżącym głosem, widząc jej coraz większe przerażenie.
-Wiem, że kłamiesz! To nie ty! Jeon by mnie skrzywdził! - po tych słowach, próbowała uciec z kuchni. Chwyciłem ją, lecz mnie spoliczkowała. Zszokowany jej nagłym odruchem, puściłem ją.
Wtedy zrozumiała, zrozumiała, że nie byłem nim...
-Kookie - jęknęła, podchodząc do mnie powoli - przepraszam, Kookie - szeptała, próbując mnie objąć. Jedynie co byłem w stanie zrobić to spojrzeć na nią przez łzy i wyminąć bez słowa. Całkowicie bezsilny, smutny i rozczarowany, opuściłem dom, zostawiając ją znów na pastwę przerażających wizji odnoście jej "cienia". Gdybym wtedy wiedział, kogo miała na myśli, kto nim był. Już dawno bylibyśmy małżeństwem z dwójką uroczych dzieci i z dwoma psami. A tak? A tak jestem skazany na tułaczkę przez ciemność, gdzie czasem go spotykam.
Winny?Ja?Dlaczego? No nie patrz tak na mnie, no nie wywiercaj mi dziury w sercu.
Chory? Dlaczego tak uważasz? Masz jakieś dowody na moją "chorobę" ?
Obsesja? Nie mam pojęcia o czym ty do mnie mówisz.
___?Ach, tak piękna, idealna istotka, która mnie kocha? Tak, tak, tak, tak, tak, tak, tak, tak, och znam ją. Jest moją dziewczyną. Co? Nie kłamię!Mówię prawdę! Zapytaj jej! Co dzień się widujemy! Aish, moja głowa! Tak cholernie pulsuje! Przez ciebie! Przez Jeona! On nie jest jej wart! Ona mnie kocha, rozumiesz? Rozumiesz?! Dlaczego, więc tak na mnie patrzysz?!
Moje odbicie w lustrze było wyjątkowo nadpobudliwe, więc musiałem jakoś je uspokoić. Uderzyłem w lustro dłonią, małe drobinki szkła rozprysły się raniąc moją skórę.
Ona mnie kocha! znów warknąłem do swojego "połamanego" odbicia - teraz mi nie wmówisz, że jest inaczej - dodałem z uśmiechem, widząc swojego wroga, którym - jak się okazało - sam byłem.
*Jungkook*
Wraz z ___, siedziałem w naszej kawiarni tuż przy jednym ze stolików. Bawiła się moimi dłońmi, uśmiechając lekko.
-Zamówimy coś sobie, kochanie? - zapytałem z uśmiechem, patrząc na jej radosną twarz. Przytaknęła. - SeokJin! SeokJin, podejdź tutaj - krzyknąłem do mojego pracownika. Trochę wyższy ode mnie szatyn, ubrany w białą koszulę i czarne rurki, podszedł do nas z tacą.
-Tak?
-Możesz przynieść nam gorącą czekoladę? - szatyn, spojrzał na mnie z uśmiechem, po czym przeniósł wzrok na Polkę. W jego oczach mogłem dostrzec wiele emocji, lecz nie mogłem pojąć, jakie one były.
-Oczywiście - zaśmiał się, po czym mrugając do nas, wrócił na swoje miejsce.
-Jak się czujesz? - zapytałem cicho, nachylając się w jej stronę.
-Dobrze, już dużo lepiej - skłamała. Nauczyła się naprawdę dobrze kłamać, lecz nie rozumiałem, dlaczego to robiła?
-Proszę, wasze zamówienia - odezwał się szatyn, podając nam kubki. Gdy ___, spojrzała na niego, pobladła, a w jej oczach pojawiły się łzy, które zaraz starła.
-Coś się stało? - zapytał SeokJin, patrząc uważnie na ___.
-C-co? Nie, nie, nic, przepraszam - odparła szybko, po czym, upiła łyk napoju. Chłopak tylko przytaknął, po czym odszedł od nas.
-Dlaczego mnie okłamujesz? - wypaliłem nagle.
-Nie czuję potrzeby, by mówić ci o czymś, o czym dobrze wiesz- oznajmiła spokojnie, a ja poczerwieniałem ze złości. Zacisnąłem dłonie w pięści, licząc do dziesięciu. Te dwa lata, tak ją zmieniły. Gdzie mój anioł? Gdzie ona się podziała?
-Dobrze, nie mów - mruknąłem, starając się ukryć łzy - wiedz, że ranisz mnie swoim zachowaniem - dodałem, po czym oparłem się o krzesło i upijając łyk czekolady, zacząłem wpatrywać się w ruchliwe ulice Seulu.
-Jesteś pewien, że szybko wrócisz? - zapytała cicho, okrywając się kocem.
-Spokojnie księżniczko, wrócę szybciej niż się obudzisz - zaśmiałem się, całując ją w rumiany policzek - jakby coś, to dzwoń, dobrze?
-Oczywiście - zaśmiała się, po czym włączyła telewizor.
-Niedługo wrócę - odparłem po chwili, całując ją w czoło.
-Kocham cię Kookie - mimo że wiele razy mi to mówiła, wciąż czułem, jakby mówiła to pierwszy raz.
-Och, ja ciebie również - zaśmiałem się.
Postanowiłem się przejść do SeokJin, ponieważ ostatnio nie było go w pracy. Nie dzwonił i nie odpisywał, więc zacząłem się o niego martwić. Znałem go dość długo, był miłym i dość zabawnym hyungiem, więc chciałem wiedzieć, czy nic mi nie jest.
Gdy znalazłem się na miejscu, zobaczyłem, że drzwi do jego domu były otwarte. Zaskoczony tym faktem, rozejrzałem się dookoła, lecz nic podejrzanego nie znalazłem. W jego salonie przeżyłem szok. Wszystko było porozwalane, puszki po piwie walały się na podłodze, resztki lustra leżały na dywanie. Całe pomieszczenie było zdemolowane, więc od razu zrozumiałem, że coś musiało się stać. Wolnym krokiem skierowałem się do jego pokoju. Gdy go ujrzałem na środku pomieszczenia, poczułem ulgę, lecz gdy dostrzegłem na co patrzy, poczułem złość, strach, ból i tyle negatywnych emocji, że zakręciło mi się w głowie. SeokJin, stał tuż przed ścianą, gdzie wisiały zdjęcia mojej księżniczki. Nie mogłem się powstrzymać, gniew zawładnął moim ciałem, dlatego wrzasnąłem.
-SeokJin, dlaczego masz jej zdjęcia? SeokJin? SeokJin hyung! Hyung!* - wrzasnąłem. Kim, spojrzał na mnie nieprzytomnym wzrokiem.
Znów krzyknąłem znów, lecz tym razem oberwałem. Upadłem na ziemię, patrząc na niego przez łzy. Wyglądał jak potwór, przerażający i niebezpieczny potwór. Po chwili wpatrywania się we mnie, chwycił klucze i wybiegł z domu. Już po chwili usłyszałem pisk opon co oznaczało, że odjechał.
Spojrzałem ostatni raz na zdjęcia ___ od razu wszystko rozumiejąc, nie mogąc już czekać, ruszyłem biegiem do domu. Biegnąc w stronę domu, byłem zajęty wybieraniem numeru ___, nawet nie zauważyłem, gdy wpadłem na dwóch kolesi.
-Jak łazisz idioto? - zaczął jeden z nich, popychając mnie.
-Jesteś ślepy, czy jak?! - dodał drugi. Strach o Polkę i złość na Jina na tyle mnie ogłuszyła, że nie byłem w stanie się bronić. Popychali mnie i kopali, wyzwali i grozili, lecz na koniec powiedzieli też coś na ___. Nie mogłem czekać. Uderzyłem jednego z nich,mimo to i tak oberwałem. Dostałem nożem prosto w brzuch. Jak miałem się bronić?
-Halo? Kookie? Gdzie jesteś? - dobiegł mnie zaspany głos księżniczki. Wstałem chwiejnie, po czym ruszyłem w stronę domu.
-Kocham cię - jęknąłem, po czym upuściłem komórkę. Urządzenie rozpadło się na kawałki, a ja czułem tylko strach. Strach o ___. Ruszyłem na pasy, już tak niewiele mnie od niej dzieliło, już czułem jej dotyk. W pewnym momencie zobaczyłem rozpędzone auto, jechało wprost na mnie. Ranny i obolały nie mogłem uciec. Stałem więc na pasach, czekając na koniec. Gdy pojazd był tuż przy mnie zobaczyłem...Jina.
*Jin*
Całkowicie otępiały i zalany łzami, jechałem przed siebie. Tylko na kilka sekund zamknąłem oczy, gdy je otworzyłem, zobaczyłem Jeona. Stał na pasach zrozpaczony z plamą krwi na brzuchu. Chciałem zahamować, lecz było za późno. Uderzyłem w niego bokiem auta, przez co wpadłem w poślizg. Moje auto przekoziołkowało, po czym uderzyło w mur jednego z budynków. Pojazd stanął w płomieniach, gdy po kilku minutach otworzyłem oczy. Wyczołgałem się spod niego, niedaleko mnie leżał Kook. Patrzyłem na niego próbując się poruszyć, lecz ból był nie do zniesienia. Leżałem na ziemi zalany krwią, tak bardzo pragnę ___ *. Nie wiem ile mija czasu, ale słyszę syreny. Jadą po Jeona, bo dla mnie już za późno.
*Jungkook*
Nawet, gdy przegrałem, gdy się poddałem, czułem że Polka była przy mnie. Czułem jej łzy, jej smutek i ból. Jej okropną rozpacz. Tak bardzo chciałem ją przytulić i pocałować. Powiedzieć, że jest bezpieczna, że "jego" już nie ma. Że nic już jej nie grozi. A-ale...co mogłem?
Całymi miesiącami siedziałem przy niej, patrzyłem na jej cierpienie wiedząc, że nie byłem w stanie jej pomóc. Obiecałem. Obiecałem, że ją uratuję, że będzie bezpieczna. Dlaczego tak się nie stało? Dlaczego nas rozdzielono w taki sposób?
Nawet nie zauważyłem, gdy utożsamiłem się z deszczem. Zawsze, gdy padało miałem łzy w oczach i nie starając się ich ukryć, płakałem jak małe dziecko. Siedziałem na swoim nagrobku, patrząc na swoje zdjęcie, byłem taki szczęśliwy. Gdzie jest więc moje szczęście? Kiedy mi go odebrano? Dlaczego?
-Kookie - usłyszałem jej krzyk. Szatynka, obudziła się, po czym usiadła na łóżku. Blada i smutna, przecierała oczy, próbując ukryć łzy.
-Tak bardzo mi cię brakuje Jungkookie - jęknęła, po czym rozpłakała się na dobre. Nie mogłem patrzeć na jej łzy, dlatego postanowiłem pokazać jej, że wciąż przy niej jestem. Strąciłem wazon z półki, przez co przestała płakać. Roztrzęsiona podeszła do roztrzaskanej rzeczy, zbierając jej resztki, ja natomiast w tym samym czasie, postanowiłem zostawić jej wiadomość.
Na białej karteczce napisałem tylko kilka prawdziwych słów " Wiesz, że gdy pada deszcz, to są moje łzy tęsknoty za tobą?Wiesz, że gdy śpisz, ja siedzę przy tobie i cię całuję? Wiesz, że cały czas przy tobie jestem? Wiesz księżniczko, że jestem twoim aniołem?", zostawiłem liścik na jej poduszce, po czym ostatni raz ją całując, opuściłem jej dom, słysząc jej płacz, gdy odczytała wiadomość.
Co wieczór siedziałem z Jinem na cmentarzu. Mimo że nie chciałem, musiałem. Taki był już nas los. Byliśmy na siebie skazani.
-Wciąż jesteśmy wrogami - mruknąłem, patrząc na szatynka, który wciąż wierzył w to, że ___ go kochała. A ja? A ja miałem nadzieję, że wciąż o mnie pamiętała.
Podoba wam się scenariusz?
Spodziewał się ktoś z was, że ich historie są połączone?
Mam nadzieję, że wyszło dobrze.
Jak myślicie kto z pozostałej trójki będzie następny?
MILE WIDZIANE KOMENTARZE
Eh nie zgadłam :') myślałam że Jin będzie z J-hopem. To może teraz się nie będę odzywać (ale mam nadzieje że następny będzie z Sugą)
OdpowiedzUsuńW tym scenariuszu urzekło mnie najbardziej to powtarzane "tak" (serio miało urok). Ale tak powiem ci w sekrecie że się na końcu popłakałam (ale ciii...)
Tak, tak, tak, tak czekam na następny ^^
Bardzo się cieszę, że ci się podobało ^^
UsuńMam nadzieję, że ostatnie dwie historie również przypadną ci do gustu <3
To było takie dobre! Końcówka mega mi się podoba <3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko ^^
Bardzo mi miło <3
UsuńWow! Końcówka była cudowna, jak całość zresztą. Następne to będzie J-Hope i V? Dobrze mi się wydaje? Najbardziej mi do siebie pasowali z 3 ostatnich osób. Hwaiting Unnie!
OdpowiedzUsuńMogę ci tylko podpowiedzieć tylko tyle, że w imaginie były napisane "Hyung wie..." TaeTae, nie jest hyugiem Hobiego :D
UsuńW tym opowiadaniu rozryczałam się na dobre...bosz...dziewczyno co ty że mną robisz������❤❤ Kocham twoje scenariusze i co jakiś czas zawsze odświeżam stronę i czekam na nowe. UWIELBIAM CIĘ ��������
OdpowiedzUsuń