Przybywam do was z scenariuszem, który został zainspirowany pracą jednej z moich ulubionych autorek. Wiem, że na pewno będzie wiedziała, że to o nią mi chodzi.
Bohaterem jest YoonGi, wiem, że raper jest nieco inny niż go przedstawię... chociaż?
Kto zna prawdziwą naturę Mina?
Chociaż ciężko sobie wyobrazić go w takiej roli to postaram się jakoś wam "zobrazować" to, co mam w głowie i wierci mi w niej dziurę. Nie jestem dobra w pisaniu takich rzeczy, ale lubię wyzwania i właśnie się takiego podjęłam.
Jak wyjdzie? Zobaczymy.
Nie przedłużając...
Zapraszam <3
~ ~
Czy możesz zatrzymać czas?
Kiedy ten moment minie, to tak, jakby nigdy nie istniał.
Mogę cię stracić.
Boję się, boję, boję.
Kiedy ten moment minie, to tak, jakby nigdy nie istniał.
Mogę cię stracić.
Boję się, boję, boję.
~Bts - Butterfly
Na ławce w parku siedział młody Koreańczyk. Miał bladą cerę, szczupłe ciało i obojętność wypisaną na twarzy. Z lekko przymrużonymi oczami obserwował innych, jakby starając się zapamiętać każdy szczegół w ich wyglądzie.
Przygryzł mocno dolną wargę, wyjmując z kieszeni swój mały aparat. Potrzebował weny, pomysłu na swoje kolejne "dzieło". Swoich inspiracji szukał wszędzie, w kinie, parku, w roślinach, ludziach... wszędzie. Dlatego nosił ze sobą aparat, by móc uwiecznić każdy pomysł, który wpadł mu do głowy, gdy patrzył na coś.
Kim był? Zapewne nawet sam on nie wiedział kim był i jaki cel miała jego egzystencja. Od razu można było stwierdzić, że na pewno miał depresję. Chociaż zjawisko często spotykane i nagłaśniane, zawsze budziło pewien lęk przed osobą z depresją. Mimo że skutecznie ją ukrywał, czasem sam wpadał w sidła swoich umiejętności ukrywania uczuć przez co gubił pomysły i ochotę na tworzenie czegokolwiek.
I właśnie w takich momentach przychodził do parku.
Kolejną długą godzinę spędził na siedzeniu przed białym, pustym płótnem, który miał zostać zapełniony jego wizjami. Był malarzem. Fakt, nieznanym, amatorskim malarzem, ale jakże świetnym! Jego obrazy mogłyby spokojnie wisieć na ścianach różnych galerii, ozdabiać bogate wnętrza biur. Jednak malował tylko dla siebie. Może bał się ukazać swój talent światu? Zbyt dużo razy został wyśmiany, więc już nie miał ufności do innych.
Kolejną długą godzinę spędził na siedzeniu przed białym, pustym płótnem, który miał zostać zapełniony jego wizjami. Był malarzem. Fakt, nieznanym, amatorskim malarzem, ale jakże świetnym! Jego obrazy mogłyby spokojnie wisieć na ścianach różnych galerii, ozdabiać bogate wnętrza biur. Jednak malował tylko dla siebie. Może bał się ukazać swój talent światu? Zbyt dużo razy został wyśmiany, więc już nie miał ufności do innych.
Potrafił przesiedzieć przed pustym płótnem cały dzień i całą noc. Gdy tylko próbował "zlepić" swoje strzępki pomysłów, zawsze wychodziło z tego wielkie nic. Gdy już brał pędzel i paletę pełną kolorów do ręki, pomysł się ulatniał, a on kolejny raz z rzędu niszczył płótno.
Był zbyt nerwowy.
Koreańczyk nigdy nie potrafił odnaleźć czegoś co dawałoby mu spokój i pozwoliłoby mu się porządnie zrelaksować. Dlatego też był samotny i opryskliwy. Mimo że jego obrazy przekazywały miliony uczuć, on sam nie potrafił wypowiedzieć chociażby jednego słowa, które oznaczałoby jakieś uczucie. Rozmowy z kimkolwiek przychodziły mu z trudem, dlatego wolał malować i zamykać się w swoim świecie.
Usiadł gwałtownie na łóżku, słysząc za oknem deszcz, który wydawał przyjemny dźwięk. Ku zaskoczeniu YoonGiego, jak zaczarowany podszedł do palety i nawet nie włączając światła, zaczął malować pierwszym lepszym kolorem i pędzlem jakieś kreski. Gdy dziwna wena go opuściła, włączył małą lampkę i zerknął na płótno, na którym był narysowany motyl. Żeby tego było mało, kolor, którym został namalowany był niesamowicie niebieski. Gdzieniegdzie były białe plamy, które miały odbijać światło słoneczne, końce jego dużych skrzydeł były czarne, a on sam był wygięty w takiej pozycji, że to było aż niemożliwe.
-Co to do cholery jest? - mruknął, przeczesując swoje ciemne włosy. Jeszcze przez chwilę patrzył na malunek, po czym odłożył paletę i kręcąc głową, wrócił na łóżko.
Nie zauważył, gdy niebieski motyl jakimś sposobem oderwał się od płótna i podleciał do niego, siadając mu na czole. Przez chwilę owad poruszał niespokojnie skrzydłami, jakby chcąc odlecieć, lecz ostatecznie rozpłynął się na jego czole, wchodząc tym samy do jego głowy.
Usiadł na łóżku, czując okropne pulsowanie w głowie, które sprawiało, że czuł niesamowite mdłości. Swoją bladą dłonią otarł małe kropelki potu z ciepłego czoła cicho przy tym wzdychając, przeniósł swój zaspany wzrok na obraz, który wczoraj w nocy namalował. Ku jemu z ogromnemu zaskoczeniu, jego wczorajszy obraz zniknął. Wstał szybko z łóżka, podszedł do sztalugi patrząc na nią dużymi czami.
-Gdzie ten motyl? - jęknął, szukając swojego obrazu. Niestety jego dzieło "wyparowało", a on sam nie miał pojęcia, czy to co wczoraj namalował pod wpływem impulsu w ogóle działo się naprawdę.
W końcu oparł się zmęczony o zimną ścianę, przez jego ciało przechodziły dreszcze, a kropelki potu spływały mu do oczu, sprawiając, że nic nie widział. Upadł na kolana, nie mogąc sobie poradzić z ogromnym ciepłem, które buchało z jego wpółnagiego ciała. Swoimi bladymi dłońmi otarł czoło i usta, by zaraz stracić przytomność.
Chłopak otworzył powoli oczy, czując na swojej twarzy coś mokrego. Ku jego zaskoczeniu, siedział na ławce, która znajdywała się na molo. Z nieba spadały krople deszczu, a wiatr sprawiał, że na ciele chłopaka pojawiła się gęsia skórka. Rozejrzał się dookoła, lecz nie potrafił zrozumieć, gdzie właściwie był. Pierwszy raz w życiu widział takie miejsce.
Szedł wolnym krokiem brzegiem plaży od czasu do czasu zerkał na ogromne fale, które szumiały, sprawiając, że się powoli uspokajał. W pewnym momencie dostrzegł motyla. Tego samego, którego namalował w nocy. Patrzył na ślicznego owada, który leciał przed siebie. Nie potrafił oderwać od niego wzroku, ponieważ wyglądał jak z bajki. Śliczny, lekko połyskujący od Słońca, które powoli wychodziło zza chmur. Owad wylądował na piasku, trzepocząc lekko swoimi niebieskimi skrzydłami. YoonGi, podszedł do niego oniemiały, cisząc się, że widzi go tuż przed sobą. Wyciągnął w jego stronę dłoń, lecz motyl wzbił się w górę, sprawiając, że zaskoczony Min, odskoczył trochę do tyłu.
-Gdzie lecisz? - zapytał, po czym przygryzł delikatnie dolną wargę.
Koreańczyk był pewien, że przez sekundę motyl zamienił się w dziewczynę, lecz zaraz odrzucił tę myśl, ponieważ to było niemożliwe. To było zupełnie coś nie normalnego, dlatego przyśpieszył kroku, by złapać owada.
Stanął w dużym, pięknym ogrodzie, który był pełen przeróżnych kwiatów, które miały takie barwy, że trudno było wybrać jeden najpiękniejszy. Podszedł powoli do granatowej róży, dotknął lekko jej delikatnych płatków przez co poczuł przyjemny, lekki zapach rośliny. Oniemiały rozglądał się po ogrodzie, gdy nagle dostrzegł tę samą dziewczynę co wcześniej. Ubrana w zwiewną białą sukienkę, siedziała na ławce, patrząc na żółtą różę, którą trzymała w swojej bladej dłoni.
Otworzył usta ze zdziwienia, gdy nieznajoma na niego spojrzała. Delikatna, szczupła twarz, która była równie blada jak jego. Długie lekko falowane ciemne włosy, spoczywały na jej ramionach. Malinowe usta i duże, niesamowicie niebieskie oczy. Na jej policzkach dostrzegł lekki rumieniec przez co i on sam się zawstydził. Nie potrafił od niej oderwać wzroku, ponieważ wyglądała jak z bajki.
-Usiądź obok mnie - usłyszał jej drżący, dziewczęcy głos - na pewno jesteś zmęczony po tak długiej podróży - dodała, klepiąc miejsce obok siebie. YoonGi jak zaczarowany podszedł do niej, po czym przystanął, czując, że nie był godny siadać obok tak delikatnej i prześlicznej nieznajomej. Wydawało mu się, że osoba tuż przed nim była tak delikatna, że jeden jego ruch, a rozpadłaby się na drobne kawałeczki.
-Gdzie jestem? - zapytał niepewnie, siadając obok niej. Ciemnowłosa spojrzała na niego z delikatnym uśmiechem, mówiąc.
-Jesteś tam, gdzie twoje miejsce Suga.
-Suga?
-Jesteś blady, prawie jak cukier. Poza tym wiem, że mimo swojego chłodu masz dobre serce - oznajmiła, kładąc dłoń na jego klatce piersiowej, tam gdzie miał serce.
-Naprawdę nie rozumiem. Nie znasz mnie, więc dlaczego tak się zachowujesz?
-Znam cię, bardzo dobrze. Sądzę że nawet lepiej niż ty sam - zaśmiała się, mierzwiąc jego włosy, które przybrały kolor wypłowiałego różu.
-Co to za miejsce? Nie wiedziałem, że jest coś takiego w Seulu - na te słowa dziewczyna zaśmiała się cicho, ujmując jego zimną dłoń. YoonGi, spojrzał na nią zaskoczony, czując wypieki na twarzy.
-Są naprawdę piękne miejsca, ale trzeba je umieć znaleźć Suga - oznajmiła ze spokojem - chciałabym ci pokazać tak wiele miejsc- dodała ściszonym głosem.
-To pokaż.
-To nie takie łatwe Min, chciałabym, ale ogranicza mnie czas.
-Nie rozumiem - mruknął, patrząc na jej smutną twarz.
-Jest wiele rzeczy, których nawet ja nie rozumiem - odparła ze smutnym uśmiechem - teraz musisz wrócić do domu. Odpocząć. Stworzyć jakieś prace.
-A ty? Może poszłabyś ze mną? - zapytał nieśmiało. Ciemnowłosa tylko pokręciła głową, roniąc kilka łez - powiedziałem coś nie tak?
-Och, nie, nie YoonGi.
-To dlaczego płaczesz?
-Taka już natura - urwała, ponieważ zobaczyła w jego oczach błysk - musisz wracać.
-Ale - urwał, ponieważ przywarła do niego ustami. Całowała go łapczywie, jakby chcąc mu przekazać wszystkie uczucia i wizje, których była pełna. Koreańczyk objął ją czule, lecz po chwili poczuł już tylko chłód i dreszcze. Gdy tylko otworzył oczy, zobaczył swój pokój, który był oświetlony przez promienie Słońca. Chłopak wstał szybko na równe nogi, rozglądając się po pomieszczeniu.
-Co się stało? Znów zasnąłem? - zadał sobie pytania, kompletnie nie pamiętając tego, co i z kim przeżył.
Siedział w kawiarni popijając kawę z białej filiżanki. Tuż przed nim leżał mały notes, w którym od czasu do czasu szkicował coś ołówkiem. Rzeczy, które były w notesie były inspirowane każdą sytuacją w jakiej był Min. Filiżanka z kawą z dzisiejszego ranka, starsza pani sprzedająca kwiaty chłopakowi, jakiś motocyklista. Czerpał pomysły ze wszystkiego, lecz przez ostatni czas był na skraju wyczerpania, ponieważ jego obecne pracy, były kiepskie. Mimo że spędzał nad nimi parę godzin, one wciąż nie były dla niego idealne.
-Mogę się przysiąść? - dobiegł go spokojny ton głosu nieznajomej - wszystkie miejsca są zajęte, tylko obok pana nie - dodała, posyłając mu nieśmiały uśmiech.
-Mhm - mruknął, odwracając od niej wzrok. Dziewczyna na oko dwadzieścia lat, przysiadła się do niego z kubkiem ciepłej, malinowej herbaty. Jej ciemne włosy były spięte w warkocz, a oczy wpatrzone w książkę. Przez pierwsze kilka sekund Suga, patrzył w notes, próbując coś stworzyć nowego, lecz nadaremno. Zerknął na nieznajomą w tym samym czasie co ona na niego. Gdy wpatrzył się w jej oczy, dostrzegł motyla, który zamienił się w istotę podobną do dziewczyny, która siedziała tuż przed nim. Otworzył usta, widząc w jej oczach tak piękną istotę, że nie potrafił nawet zamrugać, ponieważ bał się, że "to coś" zniknie z jej spojrzenia.
-Przepraszam - odezwała się po chwili - coś nie tak? - dodała, Koreańczyk otrząsnął się zaraz po tym, gdy nieznajoma chwyciła lekko jego dłoń.
-Och, ma pani - urwał, nie wiedząc jak to ubrać w słowa - cudowny wzrok - dodał już nieco bardziej rozmarzonym tonem głosu. Miał wrażenie, że tego motyla gdzieś widział. Tą istotę również. Lecz gdy przypatrzył się nieznajomej, stwierdził, że to nie ona była obiektem jego nowej inspiracji. To było coś zupełnie innego.
-Motyl - mruknął, szkicując szybko owada w notesie - motyl - powtórzył już trochę bardziej roztrzęsionym tonem głosu. Z lekkim przerażeniem spojrzał na nieznajomą, po czym szybko wstał od stolika. Był rumiany, a kropelki potu zaczynały zdobić jego blade czoło. Drżącą dłonią schował notes do kieszeni spodni, po czym wyszedł szybko z budynku, chcąc jak najszybciej znaleźć się w domu.
Padł na łóżko kompletnie nie przejmując się faktem, że całe jego ciało było zdrętwiałe. Dziwne uczucie rozchodziło się po całym jego ciele, sprawiając, że niektóre ruchy sprawiały, iż bolała go dana część ciała. Westchnął cicho, patrząc na motyla, który narysował w notesie. Ten owad był nieco inny od poprzedniego. Tego samego rozmiaru, lecz jego skrzydła były krwistoczerwone. Patrzył na niego z ogromną intensywność, widząc w swoim rysunku małe podobieństwo do motyla, którego widział w oczach nieznajomej. I chociaż było to dla niego zbyt trudne do pojęcia, to i tak był pod wrażeniem, że 'takie coś' przytrafiło się akurat jemu.
Otworzył szybko oczy, czując ogromne zimno, które mroziło go od góry do dołu. Nie mogąc zrozumieć całej sytuacji, podniósł się do siadu. Był w pokoju, fakt. Jednak nie był w domu, ponieważ gdy wstał na równe nogi, dostrzegł, że nie było sufitu i podłogi. Stał na zimnym śniegu zupełnie boso. Miał na sobie tylko spodenki i koszulkę, więc trząsł się niemiłosiernie.
-Gdzie ja do chol- urwał, widząc, że ściany walą się do tyłu, a on sam znajduje się na wysokim pagórku. Miał doskonały widok na panoramę ogromnego, ciemnego lasu. Mógł również dostrzec stado koni, które biegło w stronę jeziora po lewej jego stronie.
Przeczesał nerwowo swoje włosy, nie mogąc pojąc co się z nim działo. Wizje z motylami wyjątkowo mocno budziły w nim przerażenie, ponieważ zrozumiał, że każdy inny motyl zwiastował coś innego.
-YoonGi - dobiegł go znajomy głos. Gdy odwrócił się do tyłu spostrzegł istotę, którą widział rano w kawiarni. Ciemnowłosa stała tuż przed nim, lecz miała niesamowicie smutną twarz. Jej śliczne, duże oczy były pełne łez. Podszedł do niej i przytulił ją mocno, chowając twarz w zagłębienie jej szyi - och, mój Suga - jęknęła, wkładając dłonie pod jego koszulkę. Koreańczyk nie mogąc się powstrzymać, pocałował ją delikatnie w kącik ust. Mimo że samo jego zachowanie mocno go dziwiło, to nie chciał jej puszczać. Miał wrażenie, że dziewczyna przed nim dodawała mu jakiejś siły i chęci do dalszego egzystowania.
-Jesteś taki zziębnięty - szepnęła, kładąc swoją małą bladą dłoń na jego klatce piersiowej. Od razu poczuł dziwne ciepło, które rozeszło się po jego ciele. Z dłoni nieznajomej, wychodziły małe iskierki, które ogrzewały go całego. Nawet nie spostrzegł, że jego włosy przybrały innego koloru. Z ciemnego, zamieniły się na jasny blond pod wpływem ciepła od dziewczyny.
-Jak masz na imię?
-___ - zaśmiała się uroczo, po czym złożyła delikatny pocałunek na jego dolnej wardze - twoja ___ - dodała szeptem, po czym zakryła mu oczy dłonią.
Suga czuł jej obecność, jej usta i dotyk, lecz mimo to wciąż mu było mało. W miejscu, gdzie był, miał wrażenie, że ___ była tylko jego. Że ratowała go przed jakąś zgubą, która według niej, była zbyt blisko.
Otworzył oczy. Znów pokój. Jego dom i brak obecności tej pięknej istoty. Gdy podniósł się do siadu, zobaczył w lustrze swoje odbicie. Krzyknął, widząc małe kreski na jego twarzy. Podszedł szybko do lustra, bardziej się sobie przypatrując.
Wyglądał jak porcelanowa laleczka z blond włosami i niebieskimi oczami, na jego bladej twarzy były kreski, które powstają tylko wtedy, gdy laleczka zostanie czymś uderzona.
-Kurwa - jęknął. Gdyby mocniej ruszył dłonią, pewnie ta by się rozpadła na małe, drobne kawałeczki.
Zupełnie jak u lalki....
Lub jak skrzydła.... u motyla.
Był zbyt nerwowy.
Koreańczyk nigdy nie potrafił odnaleźć czegoś co dawałoby mu spokój i pozwoliłoby mu się porządnie zrelaksować. Dlatego też był samotny i opryskliwy. Mimo że jego obrazy przekazywały miliony uczuć, on sam nie potrafił wypowiedzieć chociażby jednego słowa, które oznaczałoby jakieś uczucie. Rozmowy z kimkolwiek przychodziły mu z trudem, dlatego wolał malować i zamykać się w swoim świecie.
Usiadł gwałtownie na łóżku, słysząc za oknem deszcz, który wydawał przyjemny dźwięk. Ku zaskoczeniu YoonGiego, jak zaczarowany podszedł do palety i nawet nie włączając światła, zaczął malować pierwszym lepszym kolorem i pędzlem jakieś kreski. Gdy dziwna wena go opuściła, włączył małą lampkę i zerknął na płótno, na którym był narysowany motyl. Żeby tego było mało, kolor, którym został namalowany był niesamowicie niebieski. Gdzieniegdzie były białe plamy, które miały odbijać światło słoneczne, końce jego dużych skrzydeł były czarne, a on sam był wygięty w takiej pozycji, że to było aż niemożliwe.
-Co to do cholery jest? - mruknął, przeczesując swoje ciemne włosy. Jeszcze przez chwilę patrzył na malunek, po czym odłożył paletę i kręcąc głową, wrócił na łóżko.
Nie zauważył, gdy niebieski motyl jakimś sposobem oderwał się od płótna i podleciał do niego, siadając mu na czole. Przez chwilę owad poruszał niespokojnie skrzydłami, jakby chcąc odlecieć, lecz ostatecznie rozpłynął się na jego czole, wchodząc tym samy do jego głowy.
Usiadł na łóżku, czując okropne pulsowanie w głowie, które sprawiało, że czuł niesamowite mdłości. Swoją bladą dłonią otarł małe kropelki potu z ciepłego czoła cicho przy tym wzdychając, przeniósł swój zaspany wzrok na obraz, który wczoraj w nocy namalował. Ku jemu z ogromnemu zaskoczeniu, jego wczorajszy obraz zniknął. Wstał szybko z łóżka, podszedł do sztalugi patrząc na nią dużymi czami.
-Gdzie ten motyl? - jęknął, szukając swojego obrazu. Niestety jego dzieło "wyparowało", a on sam nie miał pojęcia, czy to co wczoraj namalował pod wpływem impulsu w ogóle działo się naprawdę.
W końcu oparł się zmęczony o zimną ścianę, przez jego ciało przechodziły dreszcze, a kropelki potu spływały mu do oczu, sprawiając, że nic nie widział. Upadł na kolana, nie mogąc sobie poradzić z ogromnym ciepłem, które buchało z jego wpółnagiego ciała. Swoimi bladymi dłońmi otarł czoło i usta, by zaraz stracić przytomność.
Chłopak otworzył powoli oczy, czując na swojej twarzy coś mokrego. Ku jego zaskoczeniu, siedział na ławce, która znajdywała się na molo. Z nieba spadały krople deszczu, a wiatr sprawiał, że na ciele chłopaka pojawiła się gęsia skórka. Rozejrzał się dookoła, lecz nie potrafił zrozumieć, gdzie właściwie był. Pierwszy raz w życiu widział takie miejsce.
Szedł wolnym krokiem brzegiem plaży od czasu do czasu zerkał na ogromne fale, które szumiały, sprawiając, że się powoli uspokajał. W pewnym momencie dostrzegł motyla. Tego samego, którego namalował w nocy. Patrzył na ślicznego owada, który leciał przed siebie. Nie potrafił oderwać od niego wzroku, ponieważ wyglądał jak z bajki. Śliczny, lekko połyskujący od Słońca, które powoli wychodziło zza chmur. Owad wylądował na piasku, trzepocząc lekko swoimi niebieskimi skrzydłami. YoonGi, podszedł do niego oniemiały, cisząc się, że widzi go tuż przed sobą. Wyciągnął w jego stronę dłoń, lecz motyl wzbił się w górę, sprawiając, że zaskoczony Min, odskoczył trochę do tyłu.
-Gdzie lecisz? - zapytał, po czym przygryzł delikatnie dolną wargę.
Koreańczyk był pewien, że przez sekundę motyl zamienił się w dziewczynę, lecz zaraz odrzucił tę myśl, ponieważ to było niemożliwe. To było zupełnie coś nie normalnego, dlatego przyśpieszył kroku, by złapać owada.
Stanął w dużym, pięknym ogrodzie, który był pełen przeróżnych kwiatów, które miały takie barwy, że trudno było wybrać jeden najpiękniejszy. Podszedł powoli do granatowej róży, dotknął lekko jej delikatnych płatków przez co poczuł przyjemny, lekki zapach rośliny. Oniemiały rozglądał się po ogrodzie, gdy nagle dostrzegł tę samą dziewczynę co wcześniej. Ubrana w zwiewną białą sukienkę, siedziała na ławce, patrząc na żółtą różę, którą trzymała w swojej bladej dłoni.
Otworzył usta ze zdziwienia, gdy nieznajoma na niego spojrzała. Delikatna, szczupła twarz, która była równie blada jak jego. Długie lekko falowane ciemne włosy, spoczywały na jej ramionach. Malinowe usta i duże, niesamowicie niebieskie oczy. Na jej policzkach dostrzegł lekki rumieniec przez co i on sam się zawstydził. Nie potrafił od niej oderwać wzroku, ponieważ wyglądała jak z bajki.
-Usiądź obok mnie - usłyszał jej drżący, dziewczęcy głos - na pewno jesteś zmęczony po tak długiej podróży - dodała, klepiąc miejsce obok siebie. YoonGi jak zaczarowany podszedł do niej, po czym przystanął, czując, że nie był godny siadać obok tak delikatnej i prześlicznej nieznajomej. Wydawało mu się, że osoba tuż przed nim była tak delikatna, że jeden jego ruch, a rozpadłaby się na drobne kawałeczki.
-Gdzie jestem? - zapytał niepewnie, siadając obok niej. Ciemnowłosa spojrzała na niego z delikatnym uśmiechem, mówiąc.
-Jesteś tam, gdzie twoje miejsce Suga.
-Suga?
-Jesteś blady, prawie jak cukier. Poza tym wiem, że mimo swojego chłodu masz dobre serce - oznajmiła, kładąc dłoń na jego klatce piersiowej, tam gdzie miał serce.
-Naprawdę nie rozumiem. Nie znasz mnie, więc dlaczego tak się zachowujesz?
-Znam cię, bardzo dobrze. Sądzę że nawet lepiej niż ty sam - zaśmiała się, mierzwiąc jego włosy, które przybrały kolor wypłowiałego różu.
-Co to za miejsce? Nie wiedziałem, że jest coś takiego w Seulu - na te słowa dziewczyna zaśmiała się cicho, ujmując jego zimną dłoń. YoonGi, spojrzał na nią zaskoczony, czując wypieki na twarzy.
-Są naprawdę piękne miejsca, ale trzeba je umieć znaleźć Suga - oznajmiła ze spokojem - chciałabym ci pokazać tak wiele miejsc- dodała ściszonym głosem.
-To pokaż.
-To nie takie łatwe Min, chciałabym, ale ogranicza mnie czas.
-Nie rozumiem - mruknął, patrząc na jej smutną twarz.
-Jest wiele rzeczy, których nawet ja nie rozumiem - odparła ze smutnym uśmiechem - teraz musisz wrócić do domu. Odpocząć. Stworzyć jakieś prace.
-A ty? Może poszłabyś ze mną? - zapytał nieśmiało. Ciemnowłosa tylko pokręciła głową, roniąc kilka łez - powiedziałem coś nie tak?
-Och, nie, nie YoonGi.
-To dlaczego płaczesz?
-Taka już natura - urwała, ponieważ zobaczyła w jego oczach błysk - musisz wracać.
-Ale - urwał, ponieważ przywarła do niego ustami. Całowała go łapczywie, jakby chcąc mu przekazać wszystkie uczucia i wizje, których była pełna. Koreańczyk objął ją czule, lecz po chwili poczuł już tylko chłód i dreszcze. Gdy tylko otworzył oczy, zobaczył swój pokój, który był oświetlony przez promienie Słońca. Chłopak wstał szybko na równe nogi, rozglądając się po pomieszczeniu.
-Co się stało? Znów zasnąłem? - zadał sobie pytania, kompletnie nie pamiętając tego, co i z kim przeżył.
Siedział w kawiarni popijając kawę z białej filiżanki. Tuż przed nim leżał mały notes, w którym od czasu do czasu szkicował coś ołówkiem. Rzeczy, które były w notesie były inspirowane każdą sytuacją w jakiej był Min. Filiżanka z kawą z dzisiejszego ranka, starsza pani sprzedająca kwiaty chłopakowi, jakiś motocyklista. Czerpał pomysły ze wszystkiego, lecz przez ostatni czas był na skraju wyczerpania, ponieważ jego obecne pracy, były kiepskie. Mimo że spędzał nad nimi parę godzin, one wciąż nie były dla niego idealne.
-Mogę się przysiąść? - dobiegł go spokojny ton głosu nieznajomej - wszystkie miejsca są zajęte, tylko obok pana nie - dodała, posyłając mu nieśmiały uśmiech.
-Mhm - mruknął, odwracając od niej wzrok. Dziewczyna na oko dwadzieścia lat, przysiadła się do niego z kubkiem ciepłej, malinowej herbaty. Jej ciemne włosy były spięte w warkocz, a oczy wpatrzone w książkę. Przez pierwsze kilka sekund Suga, patrzył w notes, próbując coś stworzyć nowego, lecz nadaremno. Zerknął na nieznajomą w tym samym czasie co ona na niego. Gdy wpatrzył się w jej oczy, dostrzegł motyla, który zamienił się w istotę podobną do dziewczyny, która siedziała tuż przed nim. Otworzył usta, widząc w jej oczach tak piękną istotę, że nie potrafił nawet zamrugać, ponieważ bał się, że "to coś" zniknie z jej spojrzenia.
-Przepraszam - odezwała się po chwili - coś nie tak? - dodała, Koreańczyk otrząsnął się zaraz po tym, gdy nieznajoma chwyciła lekko jego dłoń.
-Och, ma pani - urwał, nie wiedząc jak to ubrać w słowa - cudowny wzrok - dodał już nieco bardziej rozmarzonym tonem głosu. Miał wrażenie, że tego motyla gdzieś widział. Tą istotę również. Lecz gdy przypatrzył się nieznajomej, stwierdził, że to nie ona była obiektem jego nowej inspiracji. To było coś zupełnie innego.
-Motyl - mruknął, szkicując szybko owada w notesie - motyl - powtórzył już trochę bardziej roztrzęsionym tonem głosu. Z lekkim przerażeniem spojrzał na nieznajomą, po czym szybko wstał od stolika. Był rumiany, a kropelki potu zaczynały zdobić jego blade czoło. Drżącą dłonią schował notes do kieszeni spodni, po czym wyszedł szybko z budynku, chcąc jak najszybciej znaleźć się w domu.
Padł na łóżko kompletnie nie przejmując się faktem, że całe jego ciało było zdrętwiałe. Dziwne uczucie rozchodziło się po całym jego ciele, sprawiając, że niektóre ruchy sprawiały, iż bolała go dana część ciała. Westchnął cicho, patrząc na motyla, który narysował w notesie. Ten owad był nieco inny od poprzedniego. Tego samego rozmiaru, lecz jego skrzydła były krwistoczerwone. Patrzył na niego z ogromną intensywność, widząc w swoim rysunku małe podobieństwo do motyla, którego widział w oczach nieznajomej. I chociaż było to dla niego zbyt trudne do pojęcia, to i tak był pod wrażeniem, że 'takie coś' przytrafiło się akurat jemu.
Otworzył szybko oczy, czując ogromne zimno, które mroziło go od góry do dołu. Nie mogąc zrozumieć całej sytuacji, podniósł się do siadu. Był w pokoju, fakt. Jednak nie był w domu, ponieważ gdy wstał na równe nogi, dostrzegł, że nie było sufitu i podłogi. Stał na zimnym śniegu zupełnie boso. Miał na sobie tylko spodenki i koszulkę, więc trząsł się niemiłosiernie.
-Gdzie ja do chol- urwał, widząc, że ściany walą się do tyłu, a on sam znajduje się na wysokim pagórku. Miał doskonały widok na panoramę ogromnego, ciemnego lasu. Mógł również dostrzec stado koni, które biegło w stronę jeziora po lewej jego stronie.
Przeczesał nerwowo swoje włosy, nie mogąc pojąc co się z nim działo. Wizje z motylami wyjątkowo mocno budziły w nim przerażenie, ponieważ zrozumiał, że każdy inny motyl zwiastował coś innego.
-YoonGi - dobiegł go znajomy głos. Gdy odwrócił się do tyłu spostrzegł istotę, którą widział rano w kawiarni. Ciemnowłosa stała tuż przed nim, lecz miała niesamowicie smutną twarz. Jej śliczne, duże oczy były pełne łez. Podszedł do niej i przytulił ją mocno, chowając twarz w zagłębienie jej szyi - och, mój Suga - jęknęła, wkładając dłonie pod jego koszulkę. Koreańczyk nie mogąc się powstrzymać, pocałował ją delikatnie w kącik ust. Mimo że samo jego zachowanie mocno go dziwiło, to nie chciał jej puszczać. Miał wrażenie, że dziewczyna przed nim dodawała mu jakiejś siły i chęci do dalszego egzystowania.
-Jesteś taki zziębnięty - szepnęła, kładąc swoją małą bladą dłoń na jego klatce piersiowej. Od razu poczuł dziwne ciepło, które rozeszło się po jego ciele. Z dłoni nieznajomej, wychodziły małe iskierki, które ogrzewały go całego. Nawet nie spostrzegł, że jego włosy przybrały innego koloru. Z ciemnego, zamieniły się na jasny blond pod wpływem ciepła od dziewczyny.
-Jak masz na imię?
-___ - zaśmiała się uroczo, po czym złożyła delikatny pocałunek na jego dolnej wardze - twoja ___ - dodała szeptem, po czym zakryła mu oczy dłonią.
Suga czuł jej obecność, jej usta i dotyk, lecz mimo to wciąż mu było mało. W miejscu, gdzie był, miał wrażenie, że ___ była tylko jego. Że ratowała go przed jakąś zgubą, która według niej, była zbyt blisko.
Otworzył oczy. Znów pokój. Jego dom i brak obecności tej pięknej istoty. Gdy podniósł się do siadu, zobaczył w lustrze swoje odbicie. Krzyknął, widząc małe kreski na jego twarzy. Podszedł szybko do lustra, bardziej się sobie przypatrując.
Wyglądał jak porcelanowa laleczka z blond włosami i niebieskimi oczami, na jego bladej twarzy były kreski, które powstają tylko wtedy, gdy laleczka zostanie czymś uderzona.
-Kurwa - jęknął. Gdyby mocniej ruszył dłonią, pewnie ta by się rozpadła na małe, drobne kawałeczki.
Zupełnie jak u lalki....
Lub jak skrzydła.... u motyla.
I co sądzicie o części pierwszej?
Podobała wam się?
Mam nadzieję, że tak.
MILE WIDZIANE KOMENTARZE