środa, 17 października 2018

Scenariusz #115 Suga Głodny miłości

7 komentarzy:
Witam *_*
Przybywam do Was z kolejnym scenariuszem, który jest zamówieniem. Dawno takich prac nie pisałam i obawiam się, że już nie potrafię dobrze ich pisać. Jednak mam nadzieję, że i Tobie Killer, i Wam Słoneczka praca przypadnie do gustu. Jest paranormalna, a dawno takich scenariuszy nie było.
   Ostrzeżenia: Wulgaryzmy to na pewno.
Nie przedłużając...
  Zapraszam <3,
~ ~ ~
 Jedni są spragnieni krwi,
Inni władzy,
A ja...
Ja jestem spragniony twojej miłości.


     Nie łatwo jest być człowiekiem, zwłaszcza w momencie, gdy stanowisz łatwy i pyszny kąsek dla Wampira, Wilkołaka, Demona lub ewentualnie jakiegoś mordercy. Jednak żyć trzeba, nawet jeśli przyszło egzystować ci w paranormalnym świecie, nie czekaj... W normalnym świecie pełnym paranormalnych istot. Albo na odwrót. Może to ty jesteś tą "nienormalną" w ich świecie? Chora sytuacja, bo przyszło ci chodzić do szkoły pełnych różnych ras i nie, wcale nie mam na myśli ras ludzkich...  Ale wracając do historii...

    Spokojnym krokiem szła niska brunetka, która zatopiona w słowach swojej ulubionej piosenki przemierzała kolejne metry dzielące ją od przystanku autobusowego. Wracała ze szkoły, zmęczona i obolała po ostrym wf'ie z nauczycielem Wilkołakiem, który jak na rasę przystało, był cholernie wymagający pod względem atletyki i kondycji. W końcu lepiej jest mieć kolkę po kilometrze biegu niż po pokonaniu pięćdziesięciu metrów, prawda? Przynajmniej ma się większą możliwość przeżycia. 
 Usiadła spokojnie na ławce obok cmokającej się pary Wampirów i w duchu mając nadzieję, że upragniony bus nadjedzie szybko, ponieważ już czuła w okolicy serca cholerne kłucie. Tak, zazdrość. W końcu nie miała nikogo, a wokół niej jak na złość kręciło się od cholery par. To irytujące, zwłaszcza w momencie, gdy nie ma się komu wyżalić, bo większość klasy stanowią właśnie te martwe istoty, przez które w tamtym momencie ___ była zazdrosna. 
-Cholera. - westchnęła pod nosem i podgłośniła bardziej muzykę, by móc skierować swoje pełne złości myśli na inny tor niż na brak partnera u boku. Jednak jak na złość dosiadł się do niej kolega z klasy, co prawda był starszy, bo "kiblował" w drugiej liceum już drugi rok. Nie lubiła go, właściwie... Nie lubiła nikogo, bo jak już było wspomniane, w jej klasie były same Wampiry. 
-Chcesz? - poczuła mocne tyrpnięcie i z mordem w oczach spojrzała na bruneta. Tak, Wampir, w dodatku cholernie przystojny i pewny siebie o imieniu YoonGi. Jego wzrok mimo że cholernie ponury - zresztą jak cała jego twarz - skrywał drobne, wręcz ledwo widoczne iskierki szczęścia. Spojrzała na paczkę miętowych gum, potem na niego i jeszcze raz na tę samą paczkę po czym zdejmując jedną słuchawkę, rzekła. 
-Nie lubię mięty. - już miała założyć znowu mini głośniczek do ucha, gdy ten kolejny raz ją tyrpnął, pokazując tym razem paczkę truskawkowych gum. - Mam uczulenie na truskawki. - westchnęła, przenosząc swój już spokojny, lecz wciąż ponury wzrok na jezdnię. Min - bo tak miał na nazwisko - nie poddawał się, dlatego już po sekundzie wyjął z kieszeni kurtki małego batonika i bez słowa położył go na jej kolanach. Zielone tęczówki dziewczyny spojrzały w dół prosto na jej ulubioną słodycz, uśmiechnęła się minimalnie nie chcąc by ten to widział. Dobrze wiedziała, że YoonGi się w niej kochał.. I tak, wiedziała, że jej złość na zakochane pary była bezsensowna, gdy tak naprawdę tuż obok niej siedział chłopak gotów oddać jej serce. Nawet jeśli było martwe. Bała się Wampirów, bała się ich bliskości, relacji z nimi, spojrzenia dosłownie wszystkiego i mimo to, że chłopak ani razu nie dał jej powodów do strachu, to ona i tak panicznie się go bała, nawet jeśli skrywała to pod maską wrednej dziewczyny. W końcu każdy ma inną metodę obrony, prawda?
-Wiesz, mam motocykl zaraz obok, na parkingu. Może cię odwiozę? - zapytał spokojnie i ponuro.
-Nie, dzięki. Zaraz mam busa. 
-Spóźnia się...
-Zaczekam. - mruknęła jednocześnie wkładając słuchawkę do ucha. YoonGi przez chwilę siedział cicho dosłownie się odcinając od świata, by po chwili spojrzeć na swój ludzki obiekt westchnień i nie wiedząc kiedy, chwycił jej dłoń. Nigdy nie widział większego przerażenia w ludzkich oczach co w momencie, gdy ich dłonie się zetknęły. 
-Zostaw. - pisnęła jakby zrobił jej krzywdę i ruszyła szybkim krokiem do swojego domu kompletnie ignorując deszcz. I nie, uprzedzam, nie było jak w filmach i dramach, że on za nią pobiegł... Znaczy...
Min ruszył za nią jak z procy i szybko zdjął swoją skórzaną kurtkę, zakładając na jej przemoczone już plecy, ramiona i głowę. - Zostaw, głuchy jesteś?! - warknęła. 
-Tak, chyba tak. Dlatego żebyś już nie musiała męczyć swojego cudownego głosu, pozostań ubrana w moją kurtkę, bym nie musiał za tobą iść jak kretyn i ci ją non stop ubierać. - tak, czy było wspomniane, że YoonGi również nie był dobry w relacjach z drugą istotą? Polka dosłownie czerwona na twarzy ze złości, zrzuciła kurtkę Wampira na chodnik i niczym filmowa diva, prychnęła w jego stronę kolejny raz idąc w stronę domu. I właśnie ten moment różnił się od tych w filmach, bo brunet zamiast lecieć za nią, westchnął ciężko i z głośną chrypą, biorąc ubranie z chodnika i kierując się w stronę swojego motocykla. Obydwoje byli uparci, lecz dobrze wiedzieli, że któreś z nich w końcu pęknie. Pozostawało tylko pytanie, które?
   
   Siedziała spokojnie na dachu swojego domu, szkicując piękny widok, który mogła z niego dostrzec. Słuchała muzyki mocno skupiona, robiąc powolne i bardzo dokładne ruchy dłonią, starając się uchwycić najmniejszy detal. Była perfekcjonistką jeśli chodziło o jakikolwiek rysunek, nawet ten, który był rysowany z nudów na matmie. Czuła, że w ten sposób zatrzymuje jakąś chwilę niczym na zdjęciu lub tworzy nowy, lepszy świat. 
Niedaleko, na wysokim drzewie siedział YoonGi lub Suga, bo i tak go nazywali. Przyglądał się ___ z uśmiechem, widząc jej spokojną, śliczną i nieco bladą twarz. Wyglądała niczym Królowa Słońca, ponieważ jej postać była oświetlana przez ów gwiazdę. Jej pełne, malinowe usta układały się co jakiś czas w drobnym uśmiechu, pojedyncze kosmyki czarnych włosów zasłaniały nieco jej śliczną twarz, a duże oczy co jakiś czas patrzyły gdzieś w dal, by zaraz skierować się znów na szkicownik. Była królową, jego królową nawet jeśli się starała przed tym wymigać.

   Jak mało kiedy, uśmiechnął się w jej kierunku jakby chcąc tym małym gestem pokazać jej jakim uczuciem ją darzył. Lecz dobrze wiedział dwie rzeczy. Jedna; dziewczyna się go bała, a druga; siedział zbyt daleko, by to zauważyła. By przede wszystkim jego widziała. Może to i lepiej? W końcu nigdzie nie czuł tak jej spokoju, jak właśnie na tym dachu podczas szkicowania. Szukał sposobu jak ją do siebie przekonać, ale nie był zbyt dobry w okazywaniu emocji, a ona się go zbyt mocno mała, by zauważyć te drobne i pełne miłości gesty. Cóż może i był na przegranej pozycji, ale co jak co nie zamierzał się poddać, a przynajmniej nie tak łatwo. 

   Podobno każdy z nas ma Anioła Stróża, w przypadku Polki miała ich aż dwóch, ponieważ jednym z nich był również nie kto inny, jak nasz zakochany Wampir, Suga.
Koreańczyk bardzo często bywał zazdrosny o ____, nie ważne, czy jakiś chłopak ją dotknął, czy może się odezwał, Sudze wystarczyło, że ten chociażby na nią spojrzał. A z racji tego, że Min był Wampirem to bardzo szybko wpadał w gniew. I właśnie jednym z takich momentów, była lekcja wychowania fizycznego...
   Brunetka grała w siatkówkę ubrana w strój gimnastyczny jak każda osoba na tej sali jednak to ona z racji swojego ludzkiego pochodzenia przyciągała najwięcej męskich spojrzeń. Zwłaszcza w grupie Wilkołaków, którzy bardzo chętnie zawierali znajomości, czy związki właśnie z dziewczynami z ludzkiej rasy, YoonGi z racji tego, że był facetem, to miał wf w tym samym czasie co Polka, lecz na drugiej połowie boiska, bo właśnie tak dzielono uczniów na właśnie takiej lekcji. Jednak nie umknęło mu uwadze, gdy JiMin z rasy Wilkołaków, klepnął w ten nieziemski tyłek Polkę, a to podziałało na bruneta jak oliwa na ogień. Nie wiedząc kiedy, wysunął swoje kły i dosłownie rzucił się na kolegę z klasy, przygniatając go do podłogi i próbując - delikatnie mówiąc - ugryźć go w tętnice. Na ratunek Parkowi rzucili się inni koledzy z tej samej rasy, lecz Min nie chcąc kłopotów większych niż miał zazwyczaj, zszedł z niego jak gdyby nic i poprawił koszulkę, mówiąc.
-Następnym razem upierdolę ci te ręce przy samym tyłku. -uśmiechnął się zadziornie w jego stronę kompletnie w tamtym momencie nie żartując. Suga naprawdę byłby do tego zdolny jeśli chodziło o jego ____.
-Min, do dyrektora, ale już! - wrzasnął facet od wf i szarpnął za ramię Koreańczyka. 
-Nie dziękuj Kruszynko. - uśmiechnął się do zszokowanej i pełnej strachu dziewczyny, która pierwszy raz w życiu widziała Sugę w takim wydaniu. I miała szczerą nadzieję, że również po raz ostatni. 

   Od tamtego zdarzenia minął tydzień, ___ jak tylko mogła tak unikała Sugi, ponieważ bała się go jeszcze bardziej niż wcześniej, lecz jak na złość chłopak starał się z nią złapać kontakt. Jakikolwiek nawet wzrokowy. 
Pech chciał, że ostatnią lekcję mieli na sali gimnastycznej, a nauczyciela z grupy Polki nie było, więc ta musiała mieć łączenie z męską częścią klasy. A co z tym szło? Również z Suga. Dlatego cała podenerwowana przebrała się w szatni i tuż za dziewczynami z klasy, ruszyła na środek sali, gdzie odbywało się wybieranie kto z kim grał. Dziewczyna miała wrażenie, że tamtego dnia coś zrzekło się przeciwko niej, ponieważ jedną z osób wybierających był nie kto inny jak Min. Brunet, gdy tylko dostrzegł swoją Kruszynkę od razu ją wybrał, Polka stanęła za nim niepewnie, widząc, jak biała koszulka opinała jego cudowne mięśnie. Tak, widziała, że jednym z talentów Wampira była czytanie w myślach, dlatego, gdy tylko była  bliżej niego od razu je blokowała lub po prostu myślała o głupotach. Za nic w świecie nie chciała mu pokazać, że się jej podobał, mimo wszystko bała się, że ten wykorzystałby ją lub po prostu ośmieszył przy całej szkole.
   Po paru minutach chłopcy jednogłośnie stwierdzili, że chcieli grać w koszykówkę, a z racji tego, że grali z dziewczynami, to nie mogli być brutalni. Wiadomo płeć piękna była słabsza, zwłaszcza, że jedną z nich była ludzka dziewczyna, której nawet delikatne upchnięcie Wilkołaka, mogło skończyć się śpiączką, bądź co gorsza, śmiercią.  Jednak nawet mając w przeciwnej drużynie Wilkołaków, Wampirów i nawet jednego Hybrydę, nie bała się, ponieważ doskonale czuła za sobą obecność Sugi. Wiedziała, że ten prędzej wymorduje klasę, niż da komuś zrobić jej krzywdę, co - bądźmy szczerzy - mocno się jej podobało, no i przerażało jednocześnie, bo jakby nie było, Suga był niebezpieczny.
Gra się rozpoczęła, lecz tak naprawdę najbardziej grali chłopcy, ponieważ dziewczyny były słabsze i nieco wolniejsze, a zwłaszcza ___. Jednak zdarzały się momenty, gdzie oberwałaby od piłki, czy od kolegi, co jednak się nie zdarzyło, ponieważ Suga jej pilnował jak oczka w głowie. Mimo to w pewnym momencie, gdy brunet był na końcu sali przy koszu przeciwnika, jeden z Wilkołaków z przeciwnej drużyny, rzucił piłkę w stronę kosza, mając nadzieję, że tym oto niesamowitym czynem zdobędzie punkt. Jednak piłka jak na złość nieco zmieniła tor lotu i dosłownie pędziła w stronę niczego nieświadomej ___, ponieważ ta siedziała zmęczona na trybunie mając lekko przymknięte oczy. Mimo to nie poczuła żadnego uderzenia, żadnego bólu, ponieważ własnym ciałem zasłonił ją Suga, który dość mocno oberwał w brzuch przez co cichy jęk wydobył się z jego ust. Polka od razu otworzyła oczy w szoku, ponieważ nie miała pojęcia, że gdyby nie Wampir to prawdopodobnie leżała by już nieprzytomna na podłodze. 
-Omo... - wyszeptała tylko cicho, widząc jak chłopak odrzuca piłkę w stronę równie zszokowanej klasy. 
-Musisz uważać na siebie Kruszynko, oppa nie chce by coś ci się stało. - uśmiechnął się do niej czule pierwszy raz w życiu i złożył delikatny, wręcz ledwo wyczuwalny pocałunek na czole.
I dopiero w tamtym momencie poczuła jego prawdziwą i szczerą miłość do jej osoby.
-Dziękuję, YoonGi. - uśmiechnęła się delikatnie jakby wciąż nie wierząc, że między nimi wreszcie narodziła się niewidzialna nić, która krążyła wokół nich od dawna. Brunet tylko uśmiechnął się nieznacznie w jej stronę i skierował się kolejny raz na środek sali.

   Tuż po lekcjach poczuła, że coś w niej pękło. Pierwszy raz w życiu chciała poznać bliżej Wampira, jego zwyczaje, zachowanie tylko to prawdziwe, a nie to szkolne. W głownie układała zdania jakie miała wypowiedzieć do YoonGiego w momencie, gdyby tylko go zobaczyła, lecz w momencie, gdy ten stanął tuż za nią, dosłownie stanęła jak słup soli. Patrzyła w jego ciemne tęczówki, które pierwszy raz w życiu wyrażały coś więcej niż szczęście, ale także coś podobnego do nadziei. Czegoś, czego  nigdy nie widziała w oczach u innej istoty. Min nieśmiało ujął jej twarz w swoje duże, blade i zimne dłonie, czekając na jej reakcję. Bał się, że ucieknie, że spłoszy się jak wtedy na przystanku, lecz ku jego zdziwieniu i ogromnemu zadowoleniu, uśmiechnęła się do niego delikatnie, mówiąc.
-Naprawdę dziękuję za to co zrobiłeś na ostatniej lekcji, gdyby nie ty, pewnie byłabym teraz w szpitalu.
-Zawsze będę cię chronił, wiesz? Niezależnie, czy będziesz tego chciała czy nie. Jesteś moim oczkiem w głowie i żadna istota, ani żadna sytuacja tego nie zmieni. - te słowa mocno zszokowały dziewczynę, ponieważ brzmiały tak... ludzko i szczerze. Nie było w nich chłodu, nerwów, były to szczere i pełne determinacji słowa. W tamtym momencie sobie uświadomiła, że niezależnie od jej wyborów, Suga i tak będzie za nią podążał.
-Wiesz... Jesteś Wampirem a ja...  - urwała, ponieważ ten przyłożył palec do jej ust mówiąc.
-Zapomnij o granicy jaka nas dzieli i pozwól mi pokazać, że mimo mojej odmienności, mogę być takim samym chłopakiem jak ten z twojego gatunku.
-Nie pozwolą nam być razem, człowiek i Wampir nie mogą być razem.
-A mówił ci ktoś, że lubię łamać zasady? - uśmiechnął się do niej zadziornie i wtulił ją w swoje ciało. I w tamtym momencie przeżyła szok, ponieważ jego martwe serce się delikatnie poruszyło. Czy to oznaczało, że jej odwzajemniona miłość do niego sprawiła, że powróciło do niego człowieczeństwo?  Ze zaczął żyć?  Być może tak, ale na to obydwoje potrzebowali czasu.
-Dasz mi szansę? - zapytał po chwili ciszy. - Jestem cholernie głodny twojej miłości.
-Wiesz, chyba jestem w stanie cię nią nakarmić. - uśmiechnęła się do niego delikatnie, kolejny raz się do niego mocno przytulając.
I co sądzicie o scenariuszu?
Podobało się Wam?
Czy takiego zamówienia oczekiwałaś, Killer?
Mam nadzieję, że nikogo nie zawiodłam.
Chętnie przeczytam Wasze opinie na temat tego scenariusza, a kolejne posty będą zapewne już niedługo!
MILE WIDZIANE KOMENTARZE 

piątek, 12 października 2018

#121 Reakcja BTS Gdy mają problemy z uzależnieniami

3 komentarze:
Witam *_*
  Przybywam do Was z raczej długą reakcją BTS, ponieważ zauważyłam iż ostatnia reakcja jakakolwiek, była dodana aż w kwietniu... Obiecuję poprawę w jakimkolwiek stopniu, chociażby z ilością postów, lecz wiadomo szkoła, egzaminy, matura to jednak jest u mnie na pierwszym miejscu.
   Ostatnio jest u mnie średnio, więc to też wpływa na ilość, jakość oraz systematyczność postów.
Zmieniając temat... Na reakcję wpadłam naprawdę spontanicznie, a z racji tego, że mam wenę i reakcji dawno nie było, postanowiłam ją dodać. Wiadomo idole też ludzie, więc i oni mogą mieć swoje "za uszami".
  Nie przedłużając....
Zapraszam!
~  ~ ~
J-HOPE
    Z HoSeokiem chodziłaś już naprawdę sporo czasu i przeżywaliście ze sobą różne lepsze i gorsze chwile. Lecz jedno było pewne, kochaliście się naprawdę mocno i wpieraliście się wzajemnie w każdej sytuacji. Dlatego nawet po dość poważnym wypadku trwałaś wiernie przy chłopaku, pomagając mu przejść każdy kolejny dzień pełen bólu z poważnych ran odniesionych w czasie tego okropnego wydarzenia. Minął już jakiś czas nim zorientowałaś się, że twój mężczyzna był uzależniony od tabletek przeciwbólowych, które brał zdecydowanie zbyt często i zbyt dużo. Nie raz i nie dwa pytałaś go, czy naprawdę ich potrzebował, lecz z każdym takowym pytaniem otrzymywałaś jedną odpowiedź.
-Potrzebuje ich cholernie mocno. - odparł, wyjmując trzy tabletki. Przyglądałaś mu się smutna, rozczarowana i przestraszona mając jednocześnie świadomość, że mimo iż byłaś jego ukochaną, nie mogłaś wiele zdziałać. Skoro groźby rozstania nie pomagały, to co w takim razie mogło pomóc?
   Pewnego razu nie wytrzymałaś i dosłownie siłą wyciągnęłaś chłopaka z domu jednocześnie idąc z nim do lekarza. Chłopak był wściekły, ale  jednocześnie nie chciał cię stracić, więc dla świętego spokoju poszedł tam z tobą. 
-Pan Jung jest uzależniony od tabletek przeciwbólowych, nie potrzebuje ich już.  A przynajmniej tak dużo i w takich ilościach. - oznajmił starszy facet, patrząc to na ciebie to na twojego ukochanego.
-Nie wiecie co czuje. Jaki ból mnie rozrywa od środka, a tylko te leki mi pomagają! Chociaż i one już nie dają rady. 
-Musi pan iść na terapię. Wyniszcza pan organizm. 
-Gówno prawda! - warknął i z tymi słowami opuścił gabinet. Od tamtego zdarzenia minął już miesiąc, chłopak naprawdę wyniszczał swój organizm i było to widoczne gołym okiem, lecz nic nie pomagało. Ani prośba ani groźba. Niestety byłaś zmuszona patrzeć na jego powolną śmierć, mimo że wciąż miałaś nadzieję, że ten jednak się opamięta.

SUGA
    Każdy z nas ma wady, większe lub mniejsze, ale je ma. U YoonGiego - według ciebie - największą wadą, było uzależnienie od papierosów. Nie raz i nie dwa prosiłaś go o to, by je rzucił, bo nic mu nie dają, a odbierają i jemu, i tobie zdrowie. Niestety Koreańczyk z racji tego, że był od ciebie starszy, uważał również, że był mądrzejszy a zwłaszcza w TEJ kwestii. Na próżno szukałaś różnych argumentów odnośnie jego uzależnienia, on zawsze miał w zanadrzu coś, co zmuszało cię do zaprzestania tej rozmowy. 
-YoonGi, kocham cię, ale naprawdę mam dość tego, że palisz tak dużo. Że palisz w ogóle. 
-Kotku, nie chce być niegrzeczny, ale mówiłaś, że będziesz mnie kochać mimo wad. 
-Tak i kocham nadal. - westchnęłaś, siadając na jego biurku i patrząc na niego smutnym wzrokiem. - Ale przeraża mnie to, że z dnia na dzień palisz więcej i więcej. 
-Mam stresującą pracę. - wzruszył ramionami. 
-Yah, ja też mam, ale jakoś nie palę!
-A myślisz, że z dnia na dzień ci rzucę palenie?! Jak ty podjadasz wieczorem słodycze to jakoś ci nie zwracam uwagi. - mruknął zły. - Poza tym myślisz, że twoje podjadanie jest zdrowe? Nie. 
-Ale ja to kontroluje i poza tym mam powody, by to robić Min!
-No jestem ciekaw jakie. - prychnął, wkładając do ust kolejnego papierosa. - Może mi powiesz, że to przejęcie mną zajadasz czekoladami, huh?
-Nie. Po prostu noszę pod sercem twoje dziecko matole! - warknęłaś wściekła i zeszłaś szybko z biurka tym samym kierując się w stronę drzwi. YoonGi nawet nie  był w stanie otworzyć ust, ponieważ był w takim szoku. Nie wiedziałaś, czy to ze względu na to, że pierwszy raz w życiu tak się do niego odezwałaś, czy może na wieść o tym, że po roku małżeństwa będzie wreszcie ojcem. Miałaś jedynie nadzieję, że wiadomość o waszym potomku sprawi, że Suga rzuci palenie. 

RM
   Znałaś się z NamJoonem od gimnazjum, byliście najlepszymi przyjaciółmi, by potem po kilkunastu latach stać się kochającą parą. Chodziłaś na czwarty rok studiów natomiast RM był muzykiem światowej sławy. Pracował długo i ciężko na swoją sławę i sukces, podziwiałaś go naprawdę mocno i byłaś z niego dumna, lecz niestety sława, chęć bycia lepszym sprawiła, że wasz związek z dnia na dzień stawał pod większym znakiem zapytania. Od trzech miesięcy nigdzie nie byłaś ze swoim chłopakiem, nawet na krótkim spacerze, RM ciągle pracował, dniami i nocami tłumacząc to tym, że dzięki temu potem będzie miał wolne. Najpierw wierzyłaś, lecz potem zdałaś sobie sprawę, że był uzależniony. W końcu... Kto nawet podczas kąpieli we wannie pracuje na laptopie pisząc kolejne piosenki? Wiadomo pasja pasją, a praca pracą, lecz to? Zdecydowanie było za wiele.
-NamJoon, ja naprawdę mam dość rozumiesz?! Ile mogę czekać na chociaż kilka minut spędzenia z tobą czasu? Ile mam cię prosić, by wyjść nawet na krótki spacer? 
-Mam pracę, a ty studia. Te dwie rzeczy są chyba ważniejsze niż jakiś spacer, huh? - mruknął przez ramie pisząc kolejną zwrotkę piosenki na laptopie. 
-Cholera, Mon! - wrzasnęłaś już cała czerwona ze złości i zamknęłaś z hukiem mu laptopa, patrząc na niego chłodno.- Masz już przekrwione oczy od tej pracy! Jak nie laptop to komórka, jak nie ona to pracownia! Człowieku wyglądasz jak zombie! Nawet zaczynasz "pachnieć" jak one!
-Ojeju raz nie wziąłem kąpieli...
-Ostatnia twoja kąpiel miała miejsce jakieś trzy tygodnie temu i w dodatku zamiast pod prysznicem to myłeś się pod kranem w pracowni.
-Później się umyje jak ci to tak przeszkadza. - mruknął, starając się na nowo otworzyć laptop, lecz ty kolejny raz go z hukiem zamknęłaś. 
-Męska decyzja NamJoon, praca, czy ja?
-Zdecydowanie praca. - odpowiedział niemal machinalnie. Nie kryłaś rozczarowania i smutku, lecz byłaś już zbyt zmęczona o kolejną walkę, by spędzić z muzykiem kilka minut. Westchnęłaś cicho i opuściłaś bez już zbędnych słów jego pracownię, mając nadzieję, że ten chociaż zauważy brak twojej osoby w jego domu jak i życiu. 


JUNGKOOK
   Co może połączyć ze sobą ludzi bliżej niż wspólna pasja? Wiadomo jeszcze miłość, ale akurat w tym przypadku raczej byłaby ona jednostronna. Ale wracając...Z JungKookiem poznałaś się poprzez kanał YT jak i Snapchat, ponieważ on tak samo jak ty, nagrywał gry na YT i był z tego mega znany. Obydwoje odnosiliście spore sukcesy w tej dziedzinie, dlatego wasi fani postanowili was ze sobą połączyć i właśnie takim sposobem stałaś się bliską przyjaciółką Kooka. Nagrywaliście ze sobą masę gier, rozmawialiście o nich, pisaliście nawet ich recenzje, ale wiadomo... Ile można? Niestety okazało się, że twój przyjaciel potrafił tak przez cały dzień i noc przez siedem dni w tygodniu. Dla niego nie było innego świata poza grami, był zamknięty w czterech ścianach cyberświata, a ty na próżno łudziłaś się, że połączyła was miłość. Koreańczyk kochał tylko i wyłącznie gry, nikogo ani nic więcej. Mimo zranionego serca chciałaś mu pomóc i zapisałaś go na terapię, lecz jak się potem okazało, JungKook nie przyjmował do swojej świadomości nic co było spoza ekranu jego laptopa, czy telewizora. Dlatego musiałaś słono zapłacić, by terapeuta zamiast normalnych spotkań twarzą w twarz, rozmawiał z brunetem przez Skype. 
   Bywały momenty, gdzie naprawdę miałaś nadzieję, że Jeon nieco się ogarnął na świat i ludzi tym samym zaczynając żyć tak, jak od dawna powinien. Niestety potem kolejny raz zasiadał za klawiaturą i laptopem tym samym odcinając się od ludzi i ciebie. Pewnego razu, gdy wyłączyłaś mu laptopa, gdy ten nie zdążył zapisać gry, wpadł dosłownie w szał. Uderzył cię i wyrzucił z domu na okropną ulewę, patrzyłaś na zamknięte drzwi niczym zbity pies, lecz się nie poddawałaś. Do momentu aż przestał cię wpuszczać do domu, odpisywać na wiadomości, czy odbierać od ciebie komórek. Wiedziałaś, że w tamtym momencie zamknięto ci drzwi przed nosem do świata Kooka i jego wyleczenia, dlatego miałaś nadzieję, że pewnego dnia w jego życiu stanie się coś  co sprawi, że przestanie być wiecznym gamerem.

JIN
   Twoim narzeczonym był SeokJin, który od dłuższego czasu był uzależniony od komórki. Nie musiał z niej korzystać, on MUSIAŁ ją chociażby mieć ją w dłoni, potrzebował by ją czuć w garści, w każdym miejscu i o każdym czasie. Wiedziałaś, że to nie było normalne, ale nie interweniowałaś, ponieważ uważałaś, że to nie było aż tak niebezpieczne jak alkohol, czy narkotyki. Niestety nic bardziej mylnego, ponieważ nawet podczas jazdy samochodem Koreańczyk potrafił z niej korzystać i przeglądać chociażby TT. Nie raz go prosiłaś, by chociaż na czas podróży samochodem, gdy jest odpowiedzialny za siebie i innych przestał z niej korzystać, lecz on i tak wiedział lepiej i mówił.
-Spokojnie misiu, mam wprawę. - uśmiechnął się do ciebie, by zaraz kolejny raz zacząć przeglądać internet na komórce, a przecież jechał samochodem! SeokJin był na tyle tym pochłonięty, że nie zauważył grupki dzieciaków z podstawówki, która weszła na pasy, mając zielone światło. Zaciągnęłaś szybko przerażona ręczny hamulec przez co komórka z dłoni Koreańczyka wypadła i uderzyła o kokpit przez co pękł ekran. Z ogromnym przerażeniem patrzyłaś na roześmianych chłopaków, którzy nie mieli pojęcia, że gdyby nie ty i twoja szybka reakcja, prawdopodobnie ten samochód byłby ostatnim, który widzieliby już w swoim życiu. 
-Yah, dziewczyno co ty robisz?! Widzisz, przez ciebie pękł mi ekran i nic nie widzę! - krzyknął zły Koreańczyk kompletnie nie przejęty tym, co mógłby zrobić. 
 -Człowieku, gdyby nie ja to zabiłbyś tych chłopaków!
-Zahamowałbym!
-Właśnie widziałam! Czy ty w ogóle zdajesz sobie sprawę co ty mówisz i robisz?! A gdyby to były nasze dzieci?!
-Ale nie są do cholery!
-Jutro  idziesz na terapię nie pozwolę, by twoje uzależnienie od tej elektronicznej pierdoły zniszczyło komukolwiek życie!
-Yah, nic się złego nie dzieje!
-Nie?! - spojrzałaś na niego wściekła i wyrzuciłaś jego komórkę przez okno. - Właśnie w tej chwili ratuje ci życie idioto!
-Nie wierzę, że to zrobiłaś. - oznajmił w prawdziwym szoku i szybko opuścił pojazd, by jak najszybciej znaleźć komórkę. Wiedziałaś, że czeka was ciężka droga przez jego terapię, lecz wiedziałaś, że warto czekać na takiego faceta jak on.

JIMIN
   Od dwóch lat byłaś szczęśliwą żoną Parka, no właśnie, byłaś. Od kilku dniu zauważyłaś, że chłopak wymyka się z domu, a z waszego konta w każdy piątek znika spora suma pieniędzy. Nie widziałaś co mogłoby być tego powodem, lecz wiadomo, jak każda kobieta od razu miałaś na myśli kochankę, która zapewne utrzymywał. Jednak nic bardziej mylnego. 
   Wieczorem, gdy chłopak wymknął się w nocy z domu myśląc, że spałaś, postanowiłaś ruszyć za nim. Panicznie się bałaś, że mógłby mieć inną, lecz coś w głębi ciebie mówiło, że to było zupełnie coś innego. Jak się później okazało, faktycznie to nie byłą kochanka, lecz spore kasyno, gdzie JiMin zostawiał ogromne sumy waszych pieniędzy mając nadzieję, że jednak TYM razem mu się uda wygrać. Patrzyłaś przerażona i w szoku na chłopaka, który z każdą chwilą obstawiał coraz większe sumy, które były zdecydowanie większe niż cały wasz budżet, i dopiero ten widok uświadomił ci, że twój JiMin był hazardzistą. 
   Następnego dnia pierwsze co zrobiłaś to udałaś się z chłopakiem na spotkanie z psychologiem, chłopak zaprzeczał każdej rzeczy, o której mówiłaś, lecz wyciągi z konta bankowego nie kłamały. Twój mąż wyrzucał pieniądze w błoto mając nadzieję, że kiedyś mu się uda wygrać.
   Dni i miesiące mijały, a ty zaczęłaś widzieć poprawę nie tylko u JiMina, lecz także na waszym koncie. Pieniądze nie znikały, a wręcz przeciwnie, napływały tak jak powinny, dlatego pełna nadziei, że terapia mu pomogła, zaczęłaś się starać z nim o dziecko, którego on i ty tak bardzo pragnęliście. 
W końcu, gdy po kilku próbach uzyskałaś pozytywny wynik testu ciążowego, postanowiłaś się nim podzielić z Parkiem. Będąc w jego małym biurze w waszym domu, natknęłaś się na dwa pisma. Jedno było z banku, które udzieliło kredytu JiMinowi na taką sumę, że nawet wasze prawnuki nie byłby w stanie ich spłacić. A drugie pismo było z sądu... Tak, JiMin w kasynie przegrał wasz samochód, dom a nawet działkę na obrzeżach Busan. Kompletnie w szoku i załamana usiadłaś w fotelu nie widząc już żadnego innego wyjścia z sytuacji, jak po prostu rozstanie się z Koreańczykiem. 
   Wieczorem zerwałaś z nim, a  następnego dnia udałaś się po papiery rozwodowe, twoje małe szczęście w prawie całej rodzinie trwało zaledwie dwa lata, lecz wiedziałaś, że kolejne lata już byłby i tak coraz gorsze. Chłopak błagał i płakał byś z nim została, że będzie dobrym ojcem i mężem, lecz w jego obietnicach nie słyszałaś tego, na czym bardziej ci zależało. A mianowicie, ani razu nie zapewnił cię, że przestanie grać w kasynach.

V
   Od dawna wiedziałaś, że twój chłopak, którym był TaeHyung miał drobne problemy. A mianowicie bardzo lubił, a wręcz musiał przywłaszczać sobie nielegalnie cudze rzeczy, nie widząc w tym nic a nic złego. Tak, był kleptomanem. Chłopak za nic w świecie nie uważał, by to co robił było złe i że tymi czynami zagrażał sobie i swojej reputacji. Był chory, lecz za nic w świecie nie chciał się leczyć. 
   Kilkanaście razy wykradał ci pieniądze z portfela jakąś droższą biżuterię z pokoju wciąż nie widząc w tym nic złego. Sama nie potrafiłaś być względem niego złą i surowa, ponieważ byłaś w nim zakochana, a on to perfidnie wykorzystywał, nawet jeśli świadomie o tym wiedział.
   Pewnego wieczoru wracając się z zakupów do swojego domu, usłyszałaś głośne syreny, by zaraz zobaczyć uciekającego ze sklepu V, który coś stamtąd zwędził. W ogromnym szoku zobaczyłaś, jak policja go otacza i w końcu zakuwa w kajdanki. Jednak najbardziej w pamięci utkwił ci w pamięci obraz tego, jak uśmiechnął się zadziornie w twoim kierunku, kompletnie nie przejmując się sytuacją, w której był. Ponieważ tak jak w swoich poprzednich czynach i w tym nie widział nic złego. 
Niestety policja a potem sąd byli innego zdania i na dwa lata zamknęli V w psychiatryku, gdzie miał zostać poddany przymusowej terapii. Jako jego dziewczyna odwiedzałaś go tak często i długo jak tylko mogłaś, lecz nawet w takim miejscu potrafił cię okraść. Byłaś zmęczona ciągłym chronieniem go, wybaczeniem mu tych rzeczy, dlatego przestałaś go już odwiedzać. Miałaś nadzieję, że psychiatrzy wyleczą go i powróci znowu twój dawny Tae, który bardziej od okradania kochał ciebie i czas spędzony w twoim towarzystwie. 
~ ~ 
I reakcja za nami. 
Mam nadzieję że się Wam podobała. 
Kolejne posty postaram się dodać jak najszybciej. 
MILE WIDZIANE KOMENTARZE

czwartek, 4 października 2018

Scenariusz #114 Rap Monster What am i to you +18

1 komentarz:
Witam <3
  Przybywam do Was ze scenariuszem, który powstał tak właściwie na spontanie. Znaczy, jako tako zarys fabuły miałam, ale postanowiłam, że nie będę się dokładnie trzymać tego planu.
Ostrzeżenia: Możliwe wulgaryzmy oraz sceny +18
  Nie przedłużając...
Zapraszam <3
~ ~ ~
    Delikatne, nieco splątane kosmyki kobiecych włosów, opadały na jego nagi i nieco umięśniony tors. Jego nagie biodra były zakryte pościelą po udanej i pełnej wrażeń nocy, śpiąca dziewczyna tuż obok niego była zupełnie nago. Doskonale widział jej idealny i okrągły biust, i delikatny zarys mięśni brzucha, lecz jej biodra również były zakryte. Ledwo widoczne piegi na jej bladej twarzy tworzyły według niego konstelację gwiazd, cudowne, ciemne oczy były zamknięte a malinowe usta, którego zeszłego wieczoru pieścił były delikatnie rozchylone. Mruknął pod nosem, gdy musiał już wstać, nie chciał, ale był do tego zmuszony. Ułożył dziewczynę na łóżku w wygodnej dla niej pozycji i okrył czule pościelą, sam wstał, i kompletnie nie przejmując się swoją nagością podreptał do okna. Rozsunął rolety, by zaraz mruknąć pod nosem głośne przekleństwo, gdy promienie słoneczne zaczęły padać na jego zaspaną jeszcze twarz. Rozejrzał się po pokoju. Wszędzie były ich ubrania, bielizna dziewczyny była rzucona gdzieś w kąt, na wspomnienie jak rozbierał ją zeszłej nocy aż mruknął z podniecenia. A gdy przeniósł swój wzrok na nagie pośladki dziewczyny poczuł również niemałe pożądanie. Ale przecież nie wejdzie w nią, gdy ta śpi, prawda? Zboczeńcem nie był, a poza tym nie miał już prezerwatyw, a aż tak zdesperowany nie był, by kochać się z nią bez zabezpieczeń. Dlatego uśmiechnął się pod nosem i naciągnął na swoje biodra czyste bokserki.
   Zegar ścienny w kuchni wskazywał coś po dziesiątej, gdy do pomieszczenia weszła młoda dziewczyna mająca gdzieś około dwudziestu lat. Ziewnęła znudzona i jeszcze nieco zaspana, by zawiesić swój wzrok na sylwetce NamJoona, który właśnie parzył poranną kawę.
-Zrobiłem na śniadanie gofry z miodem. - powiedział, odwracając nieco głowę w jej stronę.
-Wpadłam tylko po klucze. - oznajmiła spokojnie Polka, by zebrać z kuchennego blatu wspomnianą rzecz.
-Nie zostaniesz chociażby na śniadanie?
-Mogę je zjeść i u siebie. - wzruszyła ramionami. - Poza tym muszę wracać do SeokJina. - dodała obdarzając go tylko przelotnym spojrzeniem.
-No tak, narzeczony. -mruknął pod nosem i upił łyk gorącej jeszcze kawy. - Dobrze, idź. Nie trzymam cię.
-Wiem. - prychnęła i opuściła pomieszczenie, a następnie dom. NamJoon usiadł nieco rozczarowany przy śniadaniu i oparł swój podbródek na zewnętrznej stronie dłoni. Był kochankiem ____. Nikim więcej, mimo że pragnął to zmienić. Był tylko do seksu, czasem do nocnych spacerów, nie więcej i nie mniej.
-Kurwa! - wrzasnął wściekły i rzucił talerzem o ścianę. - Czy ja do cholery wyglądam jak męska dziwka?! - dodał, by zaraz podjeść do ściany na korytarzu i przyjrzeć się w lustrze. Rozmierzwione, blond włosy, dość męskie i wysportowane ciało oraz nieco buntowniczy ubiór. Cały Kim NamJoon, a mimo to wciąż mu czegoś brakowało w oczach ____.
      Odłożył nowy tekst do półki w biurku i z głośnym westchnięciem zamknął ją. Oparł się zmęczony o oparcie krzesła, a zmęczone i nieco zdrętwiało nogi położył na biurku tuż obok laptopa. Był muzykiem. Wciąż mało znanym, ale jednak muzykiem. Nie potrzebował światowej sławy - mimo że za młodu o niej marzył - po prostu chciał trafić swoimi tekstami do serca garstki osób. Kto wie, może potem byłby bardziej sławny? Jego muzą była ____, dziewczyna o europejskiej urodzie i zadziornym charakterku, wiedziała czego chciała i wiedziała też jak to brać. A NamJoon zdecydowanie w niej to pokochał, nie chciał tylko seksu, chciał czegoś więcej. Coś co byłoby bardziej stabilne niż nocne wypady do hotelu by zaspokoić potrzeby dwudziestolatki. Czasem miewał myśli, by wyznać jej uczucia, ale wiedział, że ta by go wyśmiała. Przykre, ale zajebiście prawdziwe.
Zerknął na wyświetlacz komórki, gdzie na tapecie miał śpiącą Polkę w jego sypialni. Kochał to zdjęcie równie mocno jak ją.
-Ty i ja, dziś o dwudziestej, klub pod naszym kinem. - przeczytał pod nosem wiadomość od ___, by zaraz uśmiechnąć się smutno pod nosem. Już dobrze znał jej sztuczki, pewnie i tak wylądują gdzieś w obskurnym hotelu, o ile zdążą tam dotrzeć nim zerwą z siebie ubrania.
       Głośna muzyka dudniła w pełnym ludzi pomieszczeniu, powietrze było ciepłe od szybkich i podnieconych oddechów, a neonowe światła od czasu do czasu drażniły oczy Kima, który siedział ze szklanką whisky pod ścianą. Na skórzanej kanapie w lekko rozpiętej koszuli siedział NamJoon jego nieco już znudzony wzrok przeskakiwał z jednej pary na drugą. Nie zwracał nawet uwagi na striptizerki, które tańczyły dosłownie dwa kroki dalej od niego, on szukał tylko jednej kobiety, która już po chwili mu się ukazała. Uśmiechnął się zadziornie pod nosem widząc ją w czarnej, mocno obcisłej jej kształtne atuty sukience, przyciągnął ją mocno na swoje kolana i wpił zachłannie swoje usta w jej.
-Ktoś tu tęsknił hm? - mruknęła zadowolona z tego ruchu.
-Może trochę. - droczył się zadowolony. - SeokJin cię widział?
-Nie. Siedzi na dyżurze. - zaśmiała się i upiła łyk jego alkoholu. - Chodźmy więc tańczyć Mon, szkoda marnować czasu na pogadanki.
-Jak zawsze. - skomentował pod nosem, by zaraz ruszyć szybkim krokiem na parkiet tuż za nią.
Głośna muzyka i niesamowicie kobiece ruchy ____ doprowadzały blondyna do szaleństwa, dlatego z każdą sekundą coraz trudniej mu się tańczyło. Dlatego chwycił Polkę za biodra i przyciągnął mocno do swojego krocza, by uświadomić jej, że miał inne plany niż tańczenie pośród tłumu już nieco pijanych i napalonych ludzi. Do jego uszu dobiegł seksowny pomruk zadowolenia a następnie poczuł dość mocny uścisk na swoim kroczu przez dłoń dziewczyny.
-No chodź, nie ma co czekać kotku. - mruknęła i wpiła się namiętnie w jego usta od razu wpychając swój język w jego usta. Oczywiście ten nie pozostał jej dłużny, ponieważ już po chwili zaczął pieścić swoim językiem jej podniebienie. Z kolejnymi namiętnymi sekundami zbliżali się do łazienki, ostatecznie wylądowali w jednej z kabin od razu ją z hukiem za sobą zamykając. Ich szybkie oddechy sprawiały, że było im coraz cieplej a nie małe pożądanie wręcz z nich buchało. NamJon nie wahając się ani sekundy uniósł obcisłą sukienkę Polki do góry i zdjął szybko jej skąpą bieliznę, z nie małym zadowoleniem wszedł w nią od razu słysząc jej głośny jęk zadowolenia. Z każdym jego ruchem dziewczyna nie mogła przestać jęczeć i drapać jego i tak już czerwone plecy od ich poprzednich zabaw, dlatego całując ją namiętnie po szyi i pieszcząc jej skórę językiem zaczynał się ruszać coraz szybciej i mocniej doprowadzając dziewczynę do szału z przyjemności. Mruknął nisko zadowolony gdy dziewczyna doszła na nim jednocześnie jęcząc z zadowolenia jego imię, lecz Kim wcale nie miał zamiaru przestać. Chciał jej udowodnić, że to przy nim byłaby szczęśliwa, a każdy stosunek z nim byłby coraz lepszy... Nie to co z SeokJinem.
      Po długim i namiętnym stosunku uśmiechnęli się do siebie i ubrali swoje ubrania, by następnie z uśmiechem opuścić kabinę.
-Byłeś cudowny. - mruknęła szatynka i poprawiła swoją sukienkę.
-Ty również kochanie. - musnął lekko jej ucho i przygryzł jego płatek, słysząc przy tym pomruk zachwycenia, który wydobył się z ust dziewczyny.
    Siedzieli na skórzanej kanapie pijąc drinki i rozmawiając na różne ciekawe dla nich tematy. Co jakiś czas dziewczyna muskała jego pełne usta pomrukując przy tym z uśmiechem, lecz w pewnym momencie RM nie wytrzymał, pytając.
-Dlaczego nie zostawisz Kima?
-Aish, daje mi pieniądza na każde moje zachcianki, nie muszę pracować dzięki niemu. - uśmiechnęła się pod nosem, poprawiając słomkę w szklance.
-Jesteś z nim tylko dla kasy, to wiem. Ale za pół roku bierzesz z nim ślub, jesteś gotowa spędzić z nim całe życie i dać mu dzieci tylko po to, żeby mieć forsę?
-Hola, hola, kolego. - uniosła dłoń. - Nie mówiłam, że dam mu dzieci i tak samo nie wspominałam, że będę z nim do końca życia.
-Zostaw go i bądź ze mną. - ujął jej blade dłonie, patrząc czule i nieco niepewnie w jej brązowe oczy. - Dam ci wszystko, czego tylko sobie zapragniesz, to ci dam.
-Jesteś tylko muzykiem, w dodatku dorabiasz jako mechanik. Co ty możesz mi dać oprócz orgazmu? - wyśmiała go prosto w twarz i cofnęła dłonie. - Jesteś nikim NamJoon. Kompletnym zerem bez fosy i perspektyw na życie.
-Więc... Kim tak naprawdę dla ciebie jestem?
-Facetem do seksu, nic więcej. - wzruszyła ramionami, a NamJoon miał wrażenie, że właśnie w tamtym momencie jego serce pękło na miliony kawałków. Miał nadzieję, że jednak usłyszy coś innego. Głupota... Dlatego, gdy tylko w miarę doszedł do siebie, odstawił drinka na stolik i wstał.
-A ty gdzie? Mieliśmy się zabawić jeszcze w hotelu. - złapała go za dłoń. - I, hej, nie zapłaciłeś za nas.
-Oj, no popatrz. Z tego co wiem, masz przy sobie forsę, więc sobie zapłać za te drinki. - uszedł kawałek, by spojrzeć na nią z ogromnym smutkiem, i dodać. - A, i jeszcze jedno, nie dzwoń do mnie więcej. - po tych słowach skierował się do swojego samochodu. To nic, że był po dwóch mocnych drinkach, musiał się tam dostać samochodem, i to szybko.

  
Od tamtych słów, zdarzenia, minął równy miesiąc. ___ nie odzywała się do niego tak jak jej kazał, lecz ciągle miał nadzieje, że jednak kiedyś zadzwoni. Że powie mu iż zerwała z narzeczonym, że będzie tylko jego, że założą rodzinę, będą szczęśliwi. Jednak nie... Zamiast tych słów, tego zdarzenia, był świadkiem jak jego obiekt westchnień spacerowała po najdroższych sklepach z narzeczonym, paradując z mini spódniczką i zadziornym uśmiechem. Nie miał pojęcia, czy on był aż tak kiepski poza łóżkiem, czy może to ona miała wygórowane pragnienia jeśli chodziło o facetów. Miał nadzieję, że to było jednak to drugie, chociaż... Kto wie, może było pół na pół?

   Pusta puszka piwa wylądowała na stercie równie pustych puszek po alkoholu, głośno westchnięcie wydobyło się z lekko spierzchniętych ust Kima. Lekko drżącym palcem przejechał po ekranie komórki i kolejny raz w ciągu godziny zawahał się nad naciśnięciem małego okienka z napisem "Wyślij". Był głupi i o bardzo skoro to on chciał jako pierwszy odbudować tę - powiedzmy sobie szczerze - jednostronną znajomość. Pragnął jej, nie tylko cieleśnie, ale i emocjonalnie. Był dorosły, gotowy na stały i poważny związek, nawet na rodzinę. Jednak, praca, zachowanie ___ ... Było mu ciężko.
    W końcu postanowił się wziąć w garść tak bardzo jak tylko potrafił. Założył konto na YT pod pseudonimem RM i tam, w nieco przyciemnionym pokoju, dodawał swoje kolejne piosenki. Postanowił utrzeć nosa ____, która miała go za śmiecia, postanowił również udowodnić rodzinie i znajomym, że z pasji da się wyżyć jeśli potrafi się w nią odpowiednio inwestować i oczywiście dobrze ją rozwijać. Wiadomo początki były trudne, masa ludzi którzy go bezpodstawnie krytykowali, oceniali, uważali że ściemnia iż to on pisał teksty. Znalazła się też jednak i garstka osób, która go pokochała od samego początku tak samo jak jego życiowe teksty.
   Zaczął dawać koncerty, wiadomo nie były one jakoś liczne i zapchane przez ludzi. Najpierw to były okoliczne zabawy, czasem czyjeś urodziny, od czasu do czasu nawet dawał koncert na prawdziwej scenie, jednak tylko dla CEO jakiejś wytwórni. Jednak nie poddawał się, walczył ciężko o sukces, którego pragnął jak każdy z nas, nie spał po nocach pisząc teksty, czy tworząc podkład. Jednak wciąż się coś nie zmieniło, a mianowicie Polka nadal była dla niego muzą, lecz w tamtym momencie już tylko tą "muzą od smutnych piosenek".
Nim się obejrzał do ślubu ___ z SeokJinem zostały trzy dni, jednak w pracy, gdy naprawiał auto klienta, zobaczył Kima, który przyszedł odebrać swój samochód. Wysoki, przystojny brunet z poważną miną, rozmawiał z - prawdopodobnie - ze swoim kolegą mechanikiem. Pogadali, pośmiali się, a potem zapłacił i wyjechał z warsztatu. Nie mogąc uwierzyć temu co zobaczył, postanowił ruszyć do również swojego kolegi.
-Um, YoonGi, skąd znasz SeokJina?
-Znamy się od przedszkola, mój dobry kumpel.
-Tak? Nie wiedziałem. Wiesz. - urwał na chwilę. - Co się stało, że miał taką ponurą minę?
-Zerwał miesiąc temu z ____, bo przyłapał ją na zdradzie z jego ojcem. - pokręcił głową, wycierając brudne ręce w spodnie. - Podobno mieszka teraz w jakimś obskurnym mieszkaniu, bo nie ma pracy. I nie uwierzysz co jeszcze.... Kazała mu płacić coś w rodzaju alimentów na nią, bo przez niego rzekomo zrezygnowała ze studiów. - na te słowa blondyn uśmiechnął się nieznacznie. Już jej nie kochał, była mu obojętna i cieszył się, że i ona wreszcie przestała okradać nieświadomego Kima.

   Już po roku NamJoon stał się bardzo sławnym raperem i solistą. Wytwórnia Big Hit, zainteresowała się nim, gdy dodał na YT swój najnowszy kawałek. Zaczął odnosić liczne sukcesy, miał już sporo pieniędzy, które inwestował w dom i pasje jaką była muzyka. Jego radość na scenie była prawdziwa i doceniania przez wielu, nawet krytyków, którzy na samym początku wróżyli mu raczej krótki start a szybki koniec. Na szczęście RM nie dał za wygraną i walczył dzielnie o swoje marzenia i  sukces.
   Późnym wieczorem wracał z kawiarni, gdzie kochał pić kawę i jeść ciastko w miłej i przytulnej atmosferze. Lecz, gdy był już niedaleko swojego samochodu, ktoś złapał go za rękę.
-NamJoon... - usłyszał dobrze mu znany, kobiecy głos. Jego ciemne oczy spojrzały w niemałym szoku na ____, która wciąż się ślicznie prezentowała, nawet w zwykłych jeansach i koszulce.
-Czego chcesz?
-Przepraszam za swoje zachowanie i za to, jak bardzo mocno cię skrzywdziłam. Wiem, że mocno przeze mnie cierpiałeś, ale... Zmieniłam się, wiesz? I wiem, teraz już wiem, że naprawdę mocno i szczerze cię kocham. - uśmiechnęła się do niego czule jak za pierwszym razem, gdy wpadł w jej sidła, lecz w jej oczach wciąż widział brak uczuć i chęć bogactwa. To tylko były pozory, chciała go omamić jak Kima.
-Więc... Kim dla ciebie jestem? - zapytał po chwili ciszy.
-Cudownym, przystojnym kochankiem, która da mi masę szczęścia. - pogłaskała go czule po policzku. Ujął jej dłoń i ścisnął nieco, mówiąc nisko o spokojnie.
-Błąd. W twoich oczach wciąż jestem niespełnionym muzykiem, dorabiającym jako mechanik. A, i jeszcze tylko kochankiem.
-Aish, oppa nie mów tak. Kłamałam wtedy.
-Nie ___, kłamiesz teraz. Szukasz sponsora, nie mężczyzny na całe życie. - odsunął się od niej i kolejny raz ruszył w stronę samochodu.
-Jestem z tobą w ciąży!
-Ze mną? - zaśmiał się cicho.- Kurczę, ponad dwanaście miesięcy jesteś w ciąży? Jakiś z ciebie medyczny cud, hm?
-Yah, mówię prawdę! - krzyknęła za nim, łapiąc się ostatniej i idiotycznej deski ratunku.
-Nie ze mną mała, ale z Jinem, bądź z jego ojcem. - pomachał jej ze swoim cudownym uśmiechem, by potem wsiąść do samochodu i odjechać spokojnie do swojego nowego domu, gdzie czuł się dobrze, spokojnie i przede wszystkim wartościowo.
No cóż kolejny scenariusz za nami.
Miałam go dodać już naprawdę dawno temu, lecz dopiero dziś udało mi się go dokończyć.
Jak zapewne jeszcze wiele, wiele innych, które już rok bądź nawet dwa "kiszą" się w wersjach roboczych.
Wybaczcie za możliwe błędy, ale pisałam to naprawdę szybko.
MILE WIDZIANE KOMENTARZE

wtorek, 2 października 2018

The King Comeback - Prolog

6 komentarzy:
Witam *-*
Już trochę minęło od ostatniej części Aliena, dlatego pora wrócić z kolejną oraz ostatnią częścią tejże kontynuacji. Cieszę się, że wieloczęściowiec o V tak bardzo przypadł Wam do gustu. Mam nadzieję, że z tą również tak będzie!
  Ostrzeżenia: Brak
Nie przedłużając...
  Zapraszam <3
~ ~  ~
"I wtedy jej błękitne oczy ujrzały kogoś...
Kto był jej dotąd zapomniany,
jednakże prawdziwa miłość wygrywa.
Czy w tej sytuacji będzie tak samo?"

   Głośne pomruki zadowolenia wydobywały się z ust JungKooka, gdy jego dziewczyna o imieniu Somin, delikatnie pieściła jego bladą i nieco chłodną skórę na szyi. Jego duże i również zimne dłonie spoczęły na jej pośladkach i delikatnie się na nich zacisnęły.
-Czyżbyś miał ochotę na kolejną rundkę? - zaśmiała się cicho, by zaraz zostać przewróconą na łóżko tak, że to brunet teraz leżał na niej.
-No cóż, skorzystam i to bardzo chętnie. - uśmiechnął się w zadziorny sposób, by zaraz zacząć ją całować po szyi jednocześnie powoli schodząc na jej lekko odkryty biust. 
-Kotku, uwielbiam kiedy mnie pieścisz, ale na dziesiątą mam zajęcia, a już jest po dziewiątej. - zaśmiała się cicho i rozmierzwiła jego czarne włosy. 
-Więc nie pójdziesz i po problemie. - mruknął nisko i zsunął lekko jej stanik, mrucząc z zadowolenia, gdy jego oczom ukazał się dość duży biust dziewczyny. Polka już miała powiedzieć kilka słów, gdy w pewnym momencie drzwi od balkonu otworzyły się z rozmachem, a do pomieszczenia zaczął wpadać cholernie przeszywający chłód. Dziewczyna odruchowo się zakryła, a Wampir mruknął pod nosem zły, że tak się dzieje prawie każdego ranka, gdy chciał się z nią chwilę popieścić. Miał wrażenie, że to jakaś nadnaturalna siła nie pozwala mu na poranny orgazm dzięki pieszczotom z Somin. 
-Odwiozę cię na uczelnie, dobrze? - oznajmił, idąc nago w stronę drzwi do balkonu.
-Aish, a nie miałeś iść dzisiaj czasem do pracy?
-Spokojnie misiu, chwilkę mogę się spóźnić. 
-Chwilkę? Kook, miałeś być na siódmą rano...
-Oj tam, coś się wymyśli. - uśmiechnął się słodko na myśl, że kolejny raz zahipnotyzuje szefa, by ten mu dał kolejny raz z rzędu awans. 
   Szybkie śniadanie, ostatnie ogarnięcie się w lustrze i zamknięcie drzwi. Taki był rytuał Somin, gdy przez pieszczoty Jeona, prawie się spóźniała na wykłady, ale co jak co, taki powód na spóźnienie bardzo ją satysfakcjonował. 
-O której kończysz króliczku? - uśmiechnął się Koreańczyk i położył dłoń na udzie dziewczyny.
-O piętnastej oppa, dlaczego pytasz?
-Ponieważ ja kończę o siedemnastej, myślałem, że uda mi się po ciebie przyjechać. 
-Spokojnie nie mam daleko na uczelnię, mogę sobie spokojnie przejść. - uśmiechnęła się czule do niego i musnęła jego usta. Kochała go cholernie mocno, ponieważ był dla niej dobry i bardzo ją rozpieszczał, cieszyła się, że miała  go przy sobie. 
  Tuż pod budynkiem nauczania Somin, Kook ucałował ją namiętnie jak zawsze miał w zwyczaju i podał jej pieniądze na kawę i drugie śniadanie. 
-Oppa, ale ja mam swoje pieniądze...
-To nic, oppa za ciebie będzie płacił.
-Nie potrzebnie, wiesz?
-Potrzebnie, potrzebnie. - ucałował ją w nos. - Będę u ciebie po siedemnastej.
-Dobrze. Pa. - uśmiechnęła się i wyszła z samochodu swojego chłopaka. Poprawiła szybko torbę i równie szybkim krokiem skierowała się w stronę budynku. Jak zawsze przywitał ją zapach gorącej kawy, głośne rozmowy oraz co jakiś czas osoba, która tańczyła gdzieś w rogu korytarza tuż przed jakimś egzaminem. Tak, Somin wybrała się do Akadami Tanecznej na wydział Nauczania Choreografii Piątego Stopnia, czyli najbardziej wymagającą uczelnie w Korei. Jednak kochała taniec równie mocno jak Kooka, więc nie widziała problemu, by tam iść. 
   Usiadła spokojnie na swoim miejscu i upiła spory łyk jeszcze gorącej kawy, wyjęła długopis i notatnik, by być od razu gotową na wykład. Gdy po piętnastu minutach zaczął się wykład, ktoś niczym do siebie wszedł do sali, bez pukania. Somin zaskoczona spojrzała na tę osobę widząc dyrektora placówki w towarzystwie jakiegoś, przystojnego i umięśnionego chłopaka. 
-Witajcie, przedstawiam Wam nowego kolegę. Kim TaeHyung. - na te słowa, serce dziewczyny zabiło szybciej bez żadnego powodu, a gdy jej wzrok skrzyżował się ze wzrokiem nowego, miała wrażenie, że runęła z ogromnego klifu, prosto w bezdenną przepaść. 

Mam nadzieję, że mimo mojej miesięcznej nieobecności, ktoś jeszcze tu jest..
Kolejne części będą pojawiać się rzadziej niż w Alienie i zapewne będzie ich mniej, i będą krótsze.
Ale mam nadzieję, że jakoś prac, będzie równie dobra bądź nawet lepsza, niż wcześniej.
MILE WIDZIANE KOMENTARZE

Obserwatorzy