piątek, 1 lutego 2019

TKC #10 - Lie

Cześć
  Przybywam do Was z kolejną częścią TKC, mam nadzieję, że miło Wam się spędza czas czytając moje prace. Postaram się epilog dodać jak najszybciej.
Mam wrażenie, że mam swoją własną kopię. Każdy mój czyn jest dokładnie powtarzany, nie wiem czemu, czy to z braku własnej inicjatywy, czy może jestem aż tak ciekawa. Nie mam pojęcia, ale schlebia mi fakt, że mam fana i jednocześnie denerwuje, że jestem w pewnym sensie plagiatowana.
 Ostrzeżenia: Jakieś są, ale ciężko mi na początku sprecyzować, co dokładnie się pojawi. Wybaczcie.
     Nie przedłużając...
Zapraszam
~ ~ ~


  Minęło zaledwie cztery miesiące odkąd Somin poznała prawdę i Tae, lecz wciąż wierzyła, że to był tylko głupi sen. Że się obudzi jak zawsze nad ranem, wtulona w nagi tors Jeona i mruknie pod nosem z uśmiechem kolejny raz zasypiając. Jednak to co się stało było prawdą, tak brutalną i szczerą, że zdawała sobie powoli sprawę, dlaczego jej były zachował się tak, a nie inaczej. Zaczęła mu po prostu wybaczać, zrozumiała, że naprawdę działał dla jej dobra, dla ich wspólnego życia. Jednak, czy była na tyle odważna, by na nowo z nim zacząć życie?
  -Kotku.. - usłyszała za sobą ponury i cichy głos Kooka, odwróciła się w jego stronę, patrząc mu prosto w oczy. Czuła każdą częścią ciała, jak bardzo ją kochał, jak wiele by dla niej zrobił, lecz coś ją blokowało przed tym, by ponownie skoczyć w jego ramiona i wtulić się w jego zimne ciało. 
  -Nie mów tak na mnie, nie jestem twoją dziewczyną. - oznajmiła spokojnie, mimo że jakaś część jej serca wyrywała się, krzycząc "Kochasz go, idiotko!".
  -Daj mi szansę, proszę. Każdy na nią zasługuje, sama zresztą tak mówiłaś. - ujął jej twarz w dłonie i musnął czule jej usta.
  -Ale ty ją zmarnowałeś. - westchnęła cicho w jego usta, odruchowo obejmując go wokół bioder jak zawsze, gdy miała zły humor. 
  -Widzę i czuję jak bardzo mnie na nowo pragniesz, tak jak na początku. - uśmiechnął się czule i delikatnie przejechał kciukiem po jej dolnej wardze. 
  -Nie prawda, nie czuję do ciebie nic większego. Już nie.
  -Czemu mnie okłamujesz, hm? Jestem Wampirem i czuję twoje emocje.
  -Gdyby tak było, już dawno dałbyś sobie spokój. - wymruczała i odsunęła go od siebie.
  -Potrafisz skreślić nasz wspólnie spędzony czas, kotku? - ujął delikatnie jej podbródek i uniósł nieco jej głowę, by spojrzeć w jej błękitne oczy.
  -Tak, potrafię. - odparła niemal od razu. - Po tym co zrobiłeś? Co chciałeś zrobić? Dlaczego miałabym pamiętać to co nas rzekomo łączyło?
  -Mówisz to tak, jakby nasz związek był iluzją. - wymruczał z chrypą, patrząc na jej usta z nieukrywanym pragnieniem.
  -Mam wrażenie, że wszystko co jest związane z tobą to jedno wielkie kłamstwo. - odsunęła się bardziej, patrząc w jego nieco zaszklone oczy. Lecz chłopak uśmiechnął się minimalnie nie odrywając wzroku od jej ust.
  -Popatrz, a ja nie potrafię odpuścić. - zaczął,opierając dziewczynę plecami o bok samochodu. - Nie mogę zrezygnować z nas, naszego małżeństwa, z naszych dzieci, z naszej wspólnej przyszłości. - dodał, muskając czule jej szyję tak jak przed całym tym chaosem.
  -Nie mów tak, dobrze wiesz, że kiedyś i tak by się to wydało. - wymruczała, czując przyjemne uczucie rozchodzące się po całym jej zmarzniętym ciele.
  - Nie wydałoby się kotku, nigdy. - przygryzł delikatnie jej skórę na szyi, by następnie się na niej mocno zassać tworząc przez to malinkę. - To jeszcze nic straconego, możemy nadal być razem. Możemy uciec, gdzieś daleko, w odludne miejsce.
  -Kook, nie. - to okropne jak ten chłopak na nią działał, jak potrafił wykorzystać jej naiwność, jej czułe punkty. - Zostaw. - dodała pewniej, odsuwając go mocno od siebie.
  -Jesteś i będziesz moją kobietą.
  -Przestań traktować mnie jak swoją własność! - spoliczkowała go mocno przez co jej dłoń pozostawiła na bladym policzku Jeona czerwony ślad. Jednak sam zainteresowany wyglądał na kompletnie nie wzruszonego, a raczej... Rozbawionego.
  -Ulegasz mi, pragniesz mnie, to jest tak cholernie widoczne. - wymruczał, przyciągając ją do swojego torsu i ściskając mocno jej pośladki. I mimo że doskonale czuł oddech śmierci na karku, że czuł jej skostniałe dłonie na swoich barkach, nie zamierzał przestawać. To była jego ostatnia szansa, innej już nie było. Dlatego kolejny raz ujął jej twarz w swoje duże i zimne dłonie, spojrzał w jej oczy i spiął się cały. Chciał wymazać jej pamięć jak na początku, sprawić, że dziewczyna na nowo będzie jemu podwładna, że będzie się bała Stwórcy, który był realnym i ogromnym zagrożeniem dla ich obojga. Wpatrywał się w jej tęczówki z ogromną intensywnością jednocześnie przygryzając nerwowo swoją dolną wargę, jego dłonie machinalnie ujęły te Somin mocno się na nich zaciskając. Polka była pod całkowitą kontrolą Hybrydy, była odporna na moce Wampira, więc ten nie mógł nic zrobić, nic co byłoby odpowiednie. Tuż za plecami dziewczyny pojawił się wściekły TaeHyung, który wyczuł, że coś działo się z jego kobietą, dlatego objął ją wokół bioder i przyciągnął do siebie, patrząc swoim lodowatym wzrokiem na Jeona.
  -Próbujesz na nową ją zniewolić, huh? - wymruczał Stwórca patrząc z mordem w oczach na starszego. - Na nowo chcesz jej wymazać pamięć, lecz ja jednak postanowiłem cie ubiec.  Somin jest odporna na twoje gierki. - dodał, kładąc podbródek na ramię dziewczyny.
 -Słucham? Na nowo chciałeś mi wymazać pamięć?! - spojrzała na bruneta z niedowierzaniem, czując już kompletną niechęć do chłopaka. Jak na początku była w stanie mu wybaczyć, tak jej zdanie się diametralnie zmieniło, nie chciała go już znać.
  -Nie chciałem. - odparł od razu, odsuwając się od Polki. Czy na kłamstwie można coś zbudować? Oczywiście, że można, lecz grunt pod kłamstwem jest cholernie sypki.
  -Kłamiesz! - warknęła, a jej oczy zmieniły się na demoniczne. Wyglądała groźnie, niczym jak nieoswojone zwierze zamknięte w klatce, wyciągniesz dłoń i już jej nie masz.
  -Nie kłamię skarbie. - zaśmiał się ponuro przenosząc swój wzrok na widok za parą kochanków. Wymruczał coś niezrozumiale pod nosem i odwrócił się na pięcie, Śmierć kroczyła w jego stronę wyjątkowo szybko, za szybko, by zdążył zebrać się do ucieczki.

   Cudowna woń kwiatów, przepiękne zorze, które przecinały granatowe niebo, w oddali wyłaniający się księżyc zza potężnych, niezdobytych gór. Małe domy przystrojone w światełka i kwiaty, spore ogrody, i sady dokoła nich, a tuż przed nimi przepiękny i niezdobyty zamek połyskujący raz na złoto, a raz na srebro.
  Ciepła dłoń ujmująca drugą, niski głos sprawiający, że kobiety w okolicy zamierały z zachwytu, a na górze niezliczonej ilości schodów, stojąca matka Kima. Tak prezentował się Świat Hybryd, potężny i niezdobyty, tu na świat przychodziły różne rasy, tu rodziło się początkowe, paranormalne życie spoza Ziemi. Tu był początek jak i koniec każdej żywej, paranormalnej istoty. Od Stwórców, aż po same Demony, czuło się tutaj ogromną potęgę, która była wręcz miażdżąca dla tych, którzy postanowili tu zamieszkać, dlatego przeważały Hybrydy nad innymi rasami. Bo tylko one były w stanie utrzymać spokój między światami i nie dać się ponieść wyższości, czego nie potrafiły chociażby Demony.
  -Tu jest twój dom. - uśmiechnął się radosny TaeHyung, obejmując czule Somin, która nie radziła sobie z widokiem tak pięknego miejsca. A błękitne, czasem granatowe tęczówki Hybryd spoczywały tylko i wyłącznie na jej sylwetce, każdy się kłaniał w jej stronę okazując jej szacunek, nawet jeśli była wpół człowiekiem, a nie kimś silniejszym.
  -Ja.. Nie wiem, czy powinnam tu być. Czy powinnam tu mieszkać. - odezwała się najciszej jak mogła, widząc lodowaty, a wręcz morderczy wzrok Królowej.
  - Tutaj było od początku twoje miejsce kochanie. Nie bój się, wszystko przeżyjemy razem, pomogę ci się oswoić z tymi nowymi rzeczami. - zaśmiał się cicho i wytarł czekoladę z nosa dziewczyny, która nieświadoma niczego, szła ubrudzona przez ostatnio zjedzony deser.
  -Ja mam rodzinę Tae...
  -Wiem skarbie, ale za tydzień to tutaj będziesz miała też rodzinę. - spojrzał na jej dłoń z uśmiechem, widząc na nim złoty pierścionek zaręczynowy. Czy to było za szybko? Oczywiście, ale czy było na co czekać? Oczywiście, że nie.
  -Kim, to za szybko. Muszę mieć czas. - wyjąkała, idąc po stromych i licznych schodach jednocześnie widząc kątem oka zbierający się tłum na rynku tuż przy zamku.
  -Jesteś gotowa, czuję to. - ucałował jej skroń i ukłonił się przed swoją matką.
  -Pora na przemowę, TaeHyung. - odezwała się chłodno, obracając księcia w stronę istot dumnie wpatrujących się w przyszłą parę małżonków. Przerażenie jakie ogarnęło Somin było nie do opisania, jej dłonie były całe spocone, policzki koloru soczystej maliny, a oczy tak duże jak u porcelanowej laleczki. Chciała uciec, zawrócić, znaleźć jakiś kąt gdzie mogłaby dożyć resztę swoich dni, lecz wiedziała, że TaeHyung trzymał ją mocno przy sobie. Traktował ją jak swoją własność, był zazdrosny, porywczy dla możliwych rywali, stanowczy, więc dziewczyna musiała zgadzać się prawie na wszystko. Jednak z morza wad, które mogłaby wyliczyć Polka, znalazłoby się jeszcze więcej zalet u chłopaka, takich jak chociażby ogromna miłość, nadopiekuńczość, słuchanie jej zdania mimo że i tak koniec końców było tak jak Kim chciał. Był Hybrydą, nauczony przez matkę by brać garściami i nie obracać się do tyłu, nauczony by pomagać innym, ale jednocześnie być czujnym. Natomiast ojciec, mimo że rzadko go widywał, nauczył go bezgranicznej miłości do wybranki serca, troski o nią i ogromne czasem przesadne okazywanie uczuć. Co nie raz szokowało, zważywszy na sytuację.
  Kim widząc i czując narastający strach w narzeczonej objął ją mocno i przyciągnął do swojego torsu, wygłaszając taką mowę, która dosłownie zapierała dech w piersiach. Tłum wpatrywał się w niego z zachwytem, uwielbieniem i miłością, natomiast Królowa uśmiechała się minimalnie, wręcz niewidocznie widząc tak szczęśliwego syna jak jeszcze nigdy w życiu.
   Polka była w pewnym sensie zniewolona i niczego nieświadoma tak jak na początku związku z Jeonem, więc czy jej decyzja była słuszna? Czy w przyszłości nie uderzy w nią jak w Kooka efekt motyla? Bo chyba wplątała się w jeszcze większe bagno, tonąc w nim powoli bez możliwości ucieczki.

   Tu nie tylko toczyła się walka o serce byłej studentki AT, lecz także walka pomiędzy rasami Wampirów, a Stwórców. I Kim, i Jeon chcieli udowodnić przed swoimi rodami, że to oni byli tymi mocniejszymi, bardziej przebiegłymi.  Jednak, czy to nie jest tak, że gdzie dwóch się bije, to trzeci korzysta, hm?
   Był już osłabiony, jego ciało pokrywały liczne, świeże rany jednak on nie zamierzał się poddać. Walczy się do końca, prawda? Dlatego szedł przed siebie niczym zombie z trudem robiąc jakikolwiek krok, mijał zszokowanych jego widokiem Stwórców, którzy chcieli mu pomóc. Jednak ten zbywał ich machnięciem ręki, a jego kroki skierowane były w stronę wygłaszającego mowę Kima, który jako jedyny, wypatrzył go w tłumie tysiąca podwładnych. Jego ciemne tęczówki rozbłysły ostatkiem sił na czerwono, poranione ciało spięło się, a dłonie zacisnęły w pięści. Był gotowy na atak straży Kimów, był gotowy na atak Hybryd i innych ras, był gotów na wszystko. Lecz, czy tak naprawdę był przygotowany?
  -Ty, który odbierasz mi możliwość życia w miłości. Ty, który odbierasz mi możliwość założenia rodziny. - wymruczał niezrozumiale pod nosem, wycierając rękawem koszuli krew, która wydobywała się z jego siniejących ust.
  -Tak, to ja. - odezwał się blondyn, patrząc z pogardą na wysuszanego od środka Wampira.
  -Powinieneś był zginąć na samym początku. - wycharczał Kook i rzucił się na Stwórcę, uderzając go resztkami sił w twarz. Gdyby nie fakt, że Kim rzucił Jeonem na tyle mocno, że ten wylądował w Królewskim Ogrodzie, to starszy byłby już martwy z rąk służby blondyna.
  -Jednak to ty podzielisz los mojego brata. - roześmiał się młodszy, kopiąc mocno i wyjątkowo brutalnie Wampira w już połamane żebra. To była nierówna walka, obce terytorium, dużo mocniejszy wróg oraz Śmierć spoczywająca na plecach, nie było szans na wygraną. Mimo to nie poddawał się, zawsze walczył do końca. Dlatego powstał na nowo, starając się zebrać resztki sił, jednak kiwał się na boki jakby stał na dryfującej łodzi, a jego oczy już nie rejestrowały tak wielu szczegółów jak jeszcze sekundę temu.
  -Zniszczę cię.  - wymruczał brunet i skoczył na Stwórcę, kopiąc go mocno i celnie w sam środek klatki piersiowej, gdy ten tracąc chwilową czujność, nie przewidział możliwego ataku. Dlatego upadł na sam środek alejki, łapiąc szybko oddech, to miejsce na klatce piersiowej było wyjątkowo u niego czułe, gdyż trzy lata temu, HoSeok pokonał go niszcząc tę część ciała V.  - Będziesz żałował odrodzenia! - dodał, kopiąc blondyna jeszcze mocniej niż wcześniej przez co ten wpadł na fontannę, łamiąc ją w pół. Położył dłoń na długiej i głębokiej bliźnie na klatce piersiowej, czując stróżkę krwi. Jego serce nie było chronione tak jak reszta ciała, tkanka sprawiająca, że rany zrastały się niemal od razu została uszkodzona w momencie, gdy HoSeok rzucił w niego kulą popiołu, sprawiając, że ten zamienił się w kamień. Kaszlał głośno i mocno, czując narastający ból, który rozrywał go od środka, lecz zamiast jakiegokolwiek jęku, zaśmiał się gardłowo, patrząc błękitnymi tęczówkami na wpółprzytomnego Jeona.
  -Jeszcze jeden ruch i. - urwał brunet, ponieważ nie wiedząc kiedy, Hybryda zerwał się z miejsca i po sekundzie znalazł się przed twarzą Wampira. Zacisnął swoją dużą i ciepłą dłoń na jego szyi powoli ją miażdżąc, patrząc z nieukrywaną przyjemnością na wpół zamglone oczy byłego Somin. Na twarz V, wkradł się szeroki, kwadratowy i niesamowicie psychopatyczny uśmiech, uniósł starszego za szyję wyżej niż wcześniej, chcąc złamać mu kości, lecz w ostatniej chwili zmienił zdanie. Przymrużył oczy i przekrzywił głowę w prawą stronę, patrząc na ledwo żywego Wampira.
  -Parszywy śmieć. - zaśmiał się, patrząc mu w oczy z ogromną i szczerą nienawiścią.
~ ~
I co sądzicie o tej części?
Podobała Wam się, hm?
Jakie macie odczucia ? Podoba Wam się ta część?
Jesteście może zszokowani zachowaniem i jednego, i drugiego chłopaka, huh?
Specjalnie nie pisze zakończenia rozdziału, ponieważ tę przyjemność zostawiam Wam na jutro.
Na epilog, który być może dodam jutro wieczorem.
MILE WIDZIANE KOMENTARZE 

13 komentarzy:

  1. Dobra, muszę wziąć porządny wdech i wydech, by przyjąć do wiadomości, że zostaje tylko epilog.
    'Że się obudzi jak zawsze nad ranem, wtulona w nagi tors Jeona i mruknie pod nosem z uśmiechem kolejny raz zasypiając.' - Chciałabym tak T.T
    Przygotowałam się nawet na odejście Jungkooka.
    Ale musi być ładnie w Świecie Hybryd, serio, kocham opis tego miejsca.
    Dobra, Jungkooka jeszcze żyje, ledwo, ale żyje. Czyli, jednak muszę się przygotować emocjonalnie na epilog. Ok, każdy moment odwlekania jego śmierci jest dobry.
    Wiedziałam, że Jungkook będzie walczył do końca, ale trochę zszokował mnie Tae. Teoretycznie to już nic nie powstrzymało go od zabicia wampira, ale jednak tego nie zrobił. Może chce się nad nim trochę poznęcać?
    Pozostaje mi czekać na epilog, jejku. Wciąż mam wrażenie, jakby to się dopiero rozpoczęło.
    Pozdrawiam, życzę weny i czasu do pisania! ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Postaram się dzisiaj dodać epilog Słoneczko <3

      Usuń
  2. Ojej naprawdę uwielbiałam te opowiadanie a teraz został tylko epilog ale będę wracać do tego ❤️ Naprawdę masz talent to pisania niesamowicie Ci to wychodzi i kocham twoje scenariusze ❤️ Teraz czekam na Stalekra , życzę ci weny do pisania i pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Słoneczko za tak miłe słowa! <3

      Usuń
  3. Naprawdę to prawie koniec 😢 Będzie bardzo brakowało mi tego opowiadania 😢 Co do rozdziału powiem ze zachowanie chłopaków aż tak bardzo mnie nie dziwi zawsze byli upraci i dostawali co to chcieli ☺ Przez Ciebie będę musiała żyć w niepewności 😂 Czekam na ten ostatni rodzial bo czuje ze możesz spuścić na nas prawdziwa bombę 😊❤❤

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy to będzie bomba?
      Nie mam pojęcia, ale postaram się by zakończenie było takie, które się już pamięta Słoneczko ^^

      Usuń
  4. A mi znowu co?? Znowu mi serce krwawi gdy myślę, że jeszcze tylko epilog i koniec:"(
    Ja z początku też byłam przygotowana na to , że jungkook ma odejść ach ręce mi się trzęsą eh już nie mogę po prostu jest mi strasznie przykro :"( kocham te opowiadanie❤❤
    Czekam aż dodasz ten scenariusz z baekhyunem i te opowiadanie z yoongim no i na ehh epilog:"(
    A i czy mogłabyś podać namiary na osobę o której wspominałaś na początku???
    Kocham twojego bloga <3333

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdy tylko dodam epilog to postaram się dodawać posty, które mam już prawie skończone lub skończone. Więc może w piątek pojawi się coś z Byunem. Stalkera dodam na Watt, ale chce go skończyć od razu całego, by móc dodawać rozdziały w miarę regularnie :)
      Cieszę się, że TKC aż tak ci się spodobało Słoneczko <3
      Co do tej osoby to na razie się wstrzymuje. Zobaczymy co będzie w przyszłości :))

      Usuń
  5. O matulu kochana to jest takie dobre że nie może się skończyć nigdy!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że podoba Ci się TKC Słoneczko <3

      Usuń
  6. Wiedziałam, że Kook coś odpierdzieli (ładnie pisząc) ale nie spodziewałam się czegoś takiego. Jestem mile zaskoczona i podoba mi się przebieg akcji. Jestem ciekawa co V wymyślił skoro jeszcze go nie zabił. Uważam, że akcja z Tae i jego królową trochę za szybko się potoczyła, ale to tylko moje zdanie. Czekam na epilog i prace na wattpadzie <3
    Jest szansa, że będzie jeszcze dzisiaj?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sensie dzisiaj epilog

      Usuń
    2. Tak masz rację Słoneczko, akcja trochę za szybko poleciała do przodu, ale zastanawiam się nad małą niespodzianką dla Was :')
      Nie obiecuję, że dziś będzie epilog, ale jeśli znajdę czas to może go dodam :)

      Usuń

Obserwatorzy