wtorek, 10 września 2019

Scenariusz #119 Baekhyun Eat With Me

Witam
Przybywam do Was ze scenariuszem z kimś innym niż członek BTS! Obstawiam, że wiele z Was się ucieszy i odetchnie z ulgą, że to wreszcie nie kolejny z nich.
  Co mnie skłoniło do tego scenariusza?
Komentarz jednego z moich Słoneczek. Ów osóbka chciała drugą cześć scenariusza, a mianowicie tego: Kolacja z potworem
Czasu trochę minęło od tamtej pracy, nie chciałam robić z tego drugiej części, a raczej nowy scenariusz, lecz oparty na tamtym. Jeśli wiecie co mam na myśli. Wiadomo nie dam rady się już wczuć tak w klimat, ponieważ minęło bodajże dwa lata, więc szmat czasu. Przynajmniej według mnie.
  Dedykacja: Anonimek, który chciał kontynuację.
Ostrzeżenia: Możliwe wulgaryzmy, przemoc, agresja. 
  Nie przedłużając...
Zapraszam
~ ~ ~
 

丨Eat With Me 丨Byun Baekhyun 丨Psychopatyczny丨


  Duże i ciepłe dłonie Byuna wsunęły się delikatnie pod luźną koszulkę jego Króliczka. Mozolnie sunęły po jej ciepłym ciele, zmierzając ku górze, prosto do zapięcia od jej stanika.
— Baekhyunie — powiedziała spokojnie lecz z nutą chłodu w głosie, odsuwając się od niego. — Jesteśmy w sklepie. 
— Och, a ja taką mam ochotę na swojego Króliczka — mruknął prosto do jej ucha przygryzając jego płatek. Byli ze sobą już cztery lata, mimo że dziewczyna wiele razu próbowała uciec, uratować się od tego chorego chłopaka nic nie pomagało. On był naprawdę niczym jej cień, nie dało się go uniknąć, nawet w pochmurny dzień za nią podążał.
—Wiem i czuję, ale naprawdę nie powinieneś robić tutaj takich rzeczy — odsunęła się nieco od niego od razu widząc, że ciało chłopaka mocno się napięło, ponieważ nienawidził, gdy mu się przeciwstawiała. Wiele go kosztowało, by odpowiednio wytresować swojego Króliczka, dlatego tym bardziej nienawidził, gdy mówiła "nie".
— Jeśli twój oppa mówi, że chce cię wziąć tu i teraz to znaczy, że masz posłusznie się na to zgodzić, tak? — warknął, kładąc dłoń na jej odsłonięte ramię.
—Tak oppa, wiem, ale chcę byśmy się dłużej pobawili, ale w domu, dobrze? — powiedziała łagodnie z uśmiechem, lecz w duchu aż zwracając na myśl, że będzie musiała się z nim kochać.
— I to rozumiem. — uśmiechnął się zadziornie, ściskając mocno jej pośladek.
   Szybkie oddechy, gorące ciało i pomruki zadowolenia, wydobywające się z miękkich ust Byuna, przyprawiały Polkę o dreszcze, lecz nie o te przyjemne. Jej oczy skierowały się na twarz chłopaka, który wciąż trzymał w sypialni klatkę dla dziewczyny. Nie raz bywało, że musiała tam siedzieć godzinami, gdy była niegrzeczna w stosunku do Byuna. Każde jej zachowanie dalekie od tego upragnionego u Baekhyuna kończyło się kłótnią, stłuczonymi rzeczami i jej pobytem w klatce. Wiedziała doskonale na co mogła sobie pozwolić, co mogła zrobić i jak się odezwać, by nie zezłościć go zbyt mocno. T.I nie była posłuszna i nawet jej "wychowanie" było dla Koreańczyka niesamowicie trudne i czasochłonne, nie szczędziła słów, używała przemocy pod każdym jej względem nie dbając o to, jakie może być zakończenie. I właśnie ten bunt go w pewnym sensie intrygował można powiedzieć, że nawet w pewnym sensie podsycał jego pożądanie względem tej ślicznotki z Europy.
   — Oppa chce całusa — wymruczał w pewnym momencie, a jego źrenice nieco się rozszerzyły przez co wyglądał jakby coś brał. Dziewczyna niechętnie przysunęła się do niego i delikatnie musnęła jego usta, czując metaliczny posmak, który spowodowany był zaschniętą krwią na jego ustach. Baekhyun miał nawyk bardzo mocnego zagryzania dolnej wargi w momencie, gdy był zły lub przez jego umysł przelatywały obrazy, gdzie T.I go mogła zdradzać z jakimś pierwszym lepszym fagasem. Uśmiechnął się pod nosem delikatnie i wtulił ją w swoje nagie, umięśnione ciało jednocześnie zamykając ją w silnym, i władczym uścisku. Miał nadzieję, a nawet żył w takim złudzeniu, że był dla Polki kimś ważnym. Kochankiem, chłopakiem, bohaterem, męskim ideałem. Jednak w jej oczach był psychopatą, zakłamanym bogaczem, zachłannym egoistą, facetem z brakiem poczucia empatii. Te dwa kontrastujące obrazy nie mogły być widziane przez obydwie te osoby, ponieważ brunetka nigdy w życiu nie widziała go w taki sposób, jak on sam widział siebie. I na odwrót. Obydwoje żyli w zakłamaniu w bańce, której objętość była coraz większa, a to zwiastowało jedno. Jej pęknięcie. Jednak pozostawało jedno bardzo ważne pytanie. Czyja bańka pęknie szybciej?
   — Dzisiaj zabiorę cię na przejażdżkę, zjemy coś pysznego i oglądniemy film, hm?
   — Jak  sobie tam chcesz — mruknęła, odwracając się przy tym tyłem do bruneta. Jego twarz wyrażała szczęście pomieszane z obłędem i chęcią władzy,
   — Chcę i to bardzo mocno — Uniósł delikatnie kąciki ust i wtulił się w drobne ciało swojego Króliczka, obejmując ją czule. — Spędzimy razem miły czas — dodał na koniec i ucałował jej kark, na którym miała kilka świeżych malinek. Czasami, bardzo rzadko Byun przejawiał ludzkie uczucia i emocje, wtedy nabierała złudnej nadziei, że się ogarnie i pozwoli jej żyć z dala od niego. Jednak ponura rzeczywistość wracała zdecydowanie zbyt szybko pod różnymi postaciami.

 
   Dwudziestosiedmiolatek uwielbiał robić kolację w każdym miejscu, to była czynność, przy której się odprężał i racjonalnie myślał. Mężczyzna kochał swoją Polkę szczerze i całym sercem jednak jego umysł się zespół w momencie, gdy nie mógł mieć T.I na samym początku. Jego zachowanie i umysł można było porównać do ognia, który zapłonął z powodu małej iskierki jednak płomienie z czasem nabrały na sile i temperaturze, pożerając las. Jego miła i delikatna natura przerodziła się w coś znacznie gorszego i przerażającego, w coś co nie było bezpiecznie nie tylko dla tej dwójki, lecz także dla społeczeństwa.
   Czerwony motocykl zatrzymał się na podjeździe bardzo dużego, pokaźnego domu. Brunet zdjął kask i nonszalancko oparł się o pojazd, czekając na swojego Króliczka. Dziewczyna jak na złość się nie pojawiała, a Byun nie należał do cierpliwych osób, dlatego już był gotów ruszyć do domu, jednak widok jego Skarba kompletnie go onieśmielił. Brunetka szła do niego z powagą na twarzy, jej włosy sięgały jej ramion, a ubiór składał się z luźnej koszulki i ciemnych rurek. T.I wyglądała dla niego olśniewająco nawet w momencie, gdy cała czerwona i mokra po ćwiczeniach, oglądała swoje ciało w lustrze. Dla niego uosobieniem piękna była Polka, a nie jakaś wytapetowana blondynka z magazynu lub aktorka grająca w filmach bez fabuły.
   — Taka piękna i calutka moja — zaczął z uśmiechem i objął ją w pasie, ciągnąc do siebie, by ucałować jej usta. Jednak dwudziestoczerolatka miała zupełnie inne plany, dlatego odsunęła się szybko i zabrała kask, którego uprzednio na siedzeniu położył bogaty mężczyzna.
   — Jedźmy jak już tak bardzo chcesz, Byun — spojrzała na niego pogardliwie kompletnie przy tym ignorując iskierki w jego oczach, które zwiastowały jego nagłą złość.
   — Cholernie nienawidzę, gdy mnie odpychasz. Skoro oppa chce buziaka to ma go dostać, rozumiesz?
   — Mhm
   — Kurwa mać T.I! - uderzył pięścią w siedzenie, sprawiając, że na ciele dziewczyny pojawiły się momentalnie dreszcze. Koreańczyka można było posądzić o wiele złych rzeczy, ale na pewne nie o używanie siły na swojej ukochanej. Każdy swój niepohamowany gniew rozładowywał na ścianie, meblach lub na swoich kelnerach, ale nigdy w życiu na swoim Króliczku.
   — Przestań niszczyć nasz wspólny wieczór, dlatego wsiadaj na ten cholerny motocykl — po tych słowach poprawiła zapięcie od kasku i spokojnie się poprawiła na pojeździe. Koreańczyk nie zwlekając już dłużej usiadł na swoim miejscu, kładąc jej dłonie na swoim umięśnionym brzuchu przez co dziewczyna mogła spokojnie wyczuć to, jak bardzo był wściekły. Westchnęła tylko cicho pod nosem i wtuliła się w jego plecy jednocześnie przymykając oczy, w których niespodziewanie zaczęły zbierać się łzy. Z każdym dniem spędzonym u boku Koreańczyka zaczęła tracić nadzieję na ratunek, na życie w normalnym domu oraz na spokój, który brutalnie został jej odebrany cztery lata temu. Ich jazda nie trwała zbyt długi, bo już po dziesięciu minutach byli na miejscu. Pojazd zatrzymał się na wysokim wzgórzu, z którego mieli idealny widok na panoramę powoli kładącego się do snu, miasta. Polka zdjęła kask i zawiesiła go na kierownicy, poprawiła swoje nieco poplątane włosy i bez słowa podeszła nieco bliżej przygotowanego miejsca, gdzie mieli zjeść z Byunem kolację.
   — Pięknie tu, prawda Króliczku? — Jego ochrypły głos cholernie kontrastował z ciszą, która powoli odprężała ciało dziewczyny.
   — Tak. Wydaje mi się, że to jest jedno z najpiękniejszych miejsc, które widziałam dotychczas — Przytaknęła niezauważalnie i zasiadła powoli na sporym kocu, na którym były już przygotowane przez mężczyznę dania, a których podaniem oczywiście zajęli się jego ludzie.
   — Może w takim podobnym miejscu spędzimy naszą noc poślubną? Chciałabyś?
   — Na to mamy jeszcze sporo czasu, Baekhyun.
   — Wiesz, że uwielbiam planować naszą wspólną przyszłość Króliczku, dlaczego nie możesz i ty zacząć tego robić, hm? — Usiadł za nią i przyciągnął ją do swojego torsu, kładąc podbródek na czubku jej głowy. Swoje duże i ciepłe dłonie wsunął pod jej koszulkę, zataczając małe kółka na jej rozgrzanym ciele.
    — Bo nie lubię planować niczego. Zawsze plany lubią się zmienić i — Urwała, ponieważ chłopak niespodziewanie ugryzł płatek jej ucha, mrucząc.
   — Ale nie nasze T.I. Nie nasze.
   O dziwo ta kolacja jak żadna inna minęła jej w spokojniej atmosferze, brunet zachowywał się zupełnie normalnie, a dotychczas szalone iskierki w jego oczach gdzieś zniknęły jednocześnie ustępując miejsca prawdziwemu szczęściu. Koreańczyk dolał do jej kieliszka wina i z uśmiechem patrzył w jej oczy w tym samym czasie zakręcając butelkę pełną jej ulubionego trunku. Wiele rzeczy ich różniło, naprawdę, lecz mimo tego wszystkiego jedno ich minimalnie upodabniało. Obydwoje kochali czerwone, słodkie wina. On porównywał je do smaku ust swojego Króliczka oraz do miłości jaką ją darzył. Ona natomiast porównywało smak do utraconego i utęsknionego szczęścia oraz bezpieczeństwa, które bezpowrotnie straciła.
   — Myślę, że to odpowiednie miejsce i czas, by utwierdzić cię w przekonaniu, że moja miłość mimo że szalona, jest najprawdziwsza na świecie — Zaczął nagle dwudziestoośmiolatek i wyjął z kieszeni kurtki małe, czarne pudełeczko. — Chcę byś była moją panią Byun. Chcę byś w ogóle była moją panią, chcę być twoim sługą, spełniać każdą twoją zachciankę oraz każde twoje marzenie. Chcę być twoim workiem treningowym, gdy będziesz na mnie zła, chcę być twoją poduszką w momencie, gdy będziesz płakać. Chcę być mężczyzną twojego życia, sprawiać, że będziesz czuła się jak prawdziwa królowa. Dam ci każde szczęście, każdy promień słońca, każdą materialną rzecz na tym świecie, każdą cudowną chwilę u swego boku. Pragnę z całego serca być przy tobie niezależnie od konsekwencji jakie może to za sobą nieść, dlatego zostaniesz moją panią Byun, T.I? — Ten uśmiech z początku był nawet rozczulający, lecz z każdą sekundą zaczął przypominać ten filmowego Joker'a. Miała dwie opcje do wyboru, zgodzić się i trwać w koszmarze już do końca życia, lub odmówić i liczyć się z tragicznymi skutkami. Jego oczy z każdą minutą ciszy robiły się węższe, a dłoń coraz mocniej zaciskała się na małym pudełeczku świadcząc o narastającym gniewie.
   — Podejmij decyzję T.I, albo życie w piele, albo ratunek niezależnie pod jaką postacią — szepnęła pod nosem. Zacisnęła mocno dłonie w pięści i ze stoickim spokojem powiedziała głośne oraz szczere. — Nie, Baekhyunie. — Pierścionek, który pierwotnie miał spocząć na jej palcu wylądował na kocu połyskując od rozpalonego wcześniej ogniska.
   — Słucham?! Żarty sobie kurwa ze mnie robisz, co?! Nie masz prawa mi odmówić, jasne? Jesteś moja, MOJA!
   — W żadnym miejscu, w żadnej chwili, w żadnym wcieleniu nie będę twoja Byun — Po tych słowach wstała na równe nogi tym samym strącając kieliszek wina, który zalał biały koc.
    — Nie możesz mi się przeciwstawić! Nie tak cię wytresowałem! Wylądujesz w klatce, czaisz?! Do ślubu będę cię tam kurwa trzymał ty mała — Urwał, ponieważ Polka w chwili przypływu odwagi spoliczkowała go tak mocno, że na jego policzku pojawił się czerwony ślad jej dłoni. Mężczyzna złapał się odruchowo za bolące miejsce i z czystym obłędem w oczach spojrzał na nią. Stracił kontrolę nad umysłem i ciałem. — Pożałujesz, obiecuję! — Rzucił się na nią wściekły do granic możliwości, lecz dziewczyna nie bez powodu cztery lata trenowała, by teraz mu się tak łatwo poddać. W ostatniej chwili zrobiła unik przez co brunet upadł dość mocno na mokrą od rosy ziemię. Dwudziestoczterolatka zasiadła szybko za kierownicą motocyklu i odpaliła go najszybciej jak umiała ciągle obserwując poczynania rozwścieczonego mężczyzny.
   — Żegnaj Byun — Po tych słowach ruszyła niemal z piskiem opon, oblepiając byłego już chłopaka sporą ilością błota.
   — To nie koniec Króliczku — Warknął do siebie, ścierając lepką maź z czerwonej od złości twarzy.
   Zatrzymała się gwałtownie na podjeździe do swojego starego domu, w którym nie była odkąd przymusowo związała się z Koreańczykiem. Nie gasząc pojazdu weszła od tyłu do budynku i biegiem skierowała się na drugie piętro, gdzie miała resztę ubrań. W momencie, gdy przekroczyła próg starej sypialni zobaczyła liczne napisy, które utwierdzały ją w tym, że żyła pod jednym dachem z obsesyjnie zakochanym w niej facetem. Każda z jej ścian była popisana tekstami typu "Jesteś moja" czy " Nigdy mi nie uciekniesz". Wiedziała, że z nim nie było żartów, dlatego szybko dopadła do szafy i nie patrząc na nic, pakowała bluzki i spodnie do torby. Jedynym sposobem na nowe, lepsze życie było opuszczenie kraju, w którym mieszkała już naprawdę sporo lat.
Światła - właśnie to zobaczyła w momencie, gdy gotowa do wyjazdu stanęła na korytarzu. Pod jej dom podjechało dobrze znane jej auto, usłyszała tylko huk mocno zamykanych drzwi oraz męską sylwetkę, która szybkim krokiem skierowała się do otwartych na dole drzwi. Poprawiła nerwowo szelkę od torby i najciszej jak potrafiła wyszła na schody, które prowadziły na strych. Chyba nigdy w życiu nie cieszyła się tak widokiem ścian, które pokryte kurzem i pajęczynami prezentowały się wtedy nadzwyczaj dobrze. To pomieszczenie było jej jedynym światełkiem nadziei, które gasło z każdym ciężkim krokiem stawianym przez nieproszonego gościa. Na czworaka przemieszczała się po podłodze starając się nie zahaczyć o żaden wystający gwóźdź, ponieważ to mogłoby zdradzić jej lokalizację. Odnosiła wrażenie, że każdy jej oddech odbijał się echem po całym domu, a brunet już podążał za nią ze swoim przerażającym uśmiechem.
   — Taś, taś, mój Króliczku! — zaświergotał Koreańczyk przystając na korytarzu. — Wilk zawsze znajdzie nieuważnego króliczka i dobrze o tym wiesz mała — dodał wyraźnie rozbawiony, by na koniec ucichnąć. Serce dziewczyny biło z niewyobrażalną prędkością, a szybko płynąca krew sprawiała, że zaczęła mieć zawroty głowy. Przysiadła spanikowana pod stołem, który zakryty był białą pościelą. Położyła zimną i bladą dłoń w miejscu, gdzie miała serce chcąc się tym czynem jakoś uspokoić, lecz moment, w którym usłyszała specyficzne skrzypienie drzwi sprawił, że niemal pisnęła ze strachu. Doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że Byun dotarł na strych i że lada moment zacznie po nim chodzić, dlatego nasłuchiwała najlepiej jak tylko mogła. Każdy szmer, czy podmuch wiatru przyprawiał ją o gęsią skórkę, a cienie wytworzone przez konary drzew przypominały jej sylwetkę mężczyzny, przed którym uciekała. W pewnej chwili nastała kompletna cisza nawet wiatr, który dotychczas przedzierał się przez szczeliny w oknach ucichł sprawiając, że zmysł słuchu u Polki wyostrzył się jeszcze bardziej. I dopiero w momencie, gdy poczuła gorące dłonie sunące po jej brzuchu zdała sobie sprawę, że jedną nogą wpadła w sidła wilka. Krzyknęła przerażona i odepchnęła bruneta najmocniej jak potrafiła, lecz na nic wiele jej się to zdało, ponieważ ten bez problemu podniósł stół i dosłowne rzucił nim na drugi koniec niewielkiego strychu.
   — Mam cię mój niegrzeczny Króliczku — zaśmiał się wyraźnie rozbawiony i chwycił ją władczo za nadgarstek sprawiając jej dość spory ból. Przyciągnął ją do swojego torsu patrząc prosto w jej wystraszone oczy oraz nieco rozchylone usta, które zaraz brutalnie ucałował przyprawiając dziewczynę o liczne mdłości.
   — Puść mnie psycholu! — Szarpnęła się kilka razy mocno sprawiając sobie tylko i wyłącznie ból.
   — Och maleńka — Pokręcił głową mając na twarzy szeroki, psychopatyczny uśmiech. — Ile razy oppa ci mówił, że nie masz przed nim ucieczki, hm?
   — Wystarczająco mało bym nie podjęła chociażby je próby — Warknęła bardziej bezsilna niż wścieka, by zaraz dodać. — Nic ci moja przymusowa miłość nie da. Dopóki żyję będę od ciebie uciekać.
   — Możesz próbować Króliczku, ale czy ci się uda? — Ułożył dłoń na jej policzku, gładząc go lekko jednocześnie nie odrywając wzroku od jej ust, które kochał całować. — Wracamy do domu, moja przyszła pani Byun.
   — Po moim trupie — szepnęła pod nosem i niemal od razu uderzyła go w głowę nogą od krzesła, która leżała niemal pod jej ręką. Ciemnooki nie spodziewając się tego czynu upadł na podłogę sycząc głośno, natomiast dziewczyna biegiem skierowała się do drzwi, po których przejściu od razu zamknęła. Biegiem skierowała się na sam dół stając przed zamkniętymi drzwiami, które ni cholery nie chciały jej ustąpić. Szarpała za klamkę najmocniej jak mogła, lecz gdy ta nawet nie zamierzała się ruszyć, postanowiła dać sobie spokój i szybkim krokiem skierować się na nowo na tyły domu. Jednak nie spodziewała się tego, że w progu drzwi zastanie najlepszego przyjaciela Byuna.
   — Ups — Wzruszył ramionami Chanyeol, który nie zamierzał dać jej uciec. Zbyt mocno zależało mu na hyungu, by go zawieść. Gdy Polka cofnęła się kilka korków od razu wpadła na coś twardego, co okazało się być torsem wyższego od niej dwudziestoośmiolatka. Spojrzała na niego dużymi oczami widząc stróżkę bordowej krwi, która zalewała jego oko przez co nic przez nie nie widział.
   — To zajebiście mocno bolało, wiesz? — Warknął, łapiąc ją brutalnie za nadgarstek.
   — Bo miało! — I zapewne, gdyby jej nie kochał szczerze i tak mocno to dziewczyna dostałaby niemal od razu, lecz się powstrzymał tylko i wyłącznie pstrykając ją mocno w nos, co tylko dodawało absurdu tej sytuacji.
   — Zawsze kochałem w tobie ten cały bunt — Ucałował jej czoło mocno i ułożył swoje spore dłonie na jej ramionach, dodając. — Lecz nie rozumiem czemu się buntujesz wiedząc, że i tak nie wygrasz, co?
   — Bo mogę, bo chcę i mam takie prawo!
   — Nie krzycz, bo nie jestem głuchy, jasne? — Przewrócił oczami i obrócił ją gwałtownie tyłem do siebie przez co z jej dłoni wypadła torba z ubraniami. Zamierzał ją wyprowadzić z domu, lecz po raz kolejny nie spodziewał się jednego. T.I kopnęła z całej siły Chanyeola w krocze przez co upadł na kolana czując potężny ból w najczulszym miejscu. Wykorzystując to przeskoczyła nad nim i co sił w nogach zaczęła po prostu biec przed siebie. Nie oglądała się do tyłu, bo doskonale wiedziała, że tuż za nią podążał Byun.
   Jej oddech był szybki i nierówny, a w oddali zarys lasu sprawiał, że miała ochotę dać sobie mentalnego liścia. W końcu w tamtym miejscu wszystko się zaczęło, to tam pozwoliła obsesji Byuna wyjść na zewnątrz. To tam po raz pierwszy pozwoliła mu się dotknąć.
Ostry wiatr smagał jej bladą twarz, a Księżyc w pełni tylko dodawał bardziej upiornego widoku całemu temu miejscu. W końcu czując narastające zmęczenie i powoli nasilającą się kolkę postanowiła się zaszyć w najbardziej zaciemnionym miejscu. Niemal po omacku ruszyła w głąb potężnego lasu chcąc chociaż na chwilkę odetchnąć. Usiadła pod sporym dębem i nieco się zza niego wychylała, by dojrzeć sylwetkę mężczyzny, a przynajmniej starała się go jakoś zauważyć. Miała wrażenie, że nawet ten teren był przeciwko niej, że z góry jej los był już przesądzony, a próba podjęcia ucieczki, była po prostu bezsensowna. Trzask gałęzi sprawił, że usiadła wyprostowana niczym struna, z całej siły starała się wychwycić jakiś obraz, lecz bezskutecznie, ponieważ światło Księżyca nie zdołało się przebić przez tak dużą ilość liści.
   — Ja naprawdę mam inne palny T.I. Nie mam ochoty łazić po lesie, rozumiesz? — Jego niski głos wręcz odbijał się echem po tym terenie sprawiając, że był słyszalny z każdej strony tym samym utrudniając jej lokalizację Byuna. Kolejna próba ucieczki nie została podjęta, ponieważ brunetka nie była już na tyle silna i odważna, zaczęła się bać każdego szelestu i każdego ruchu. Lecz trzask łamanej gałęzi sprawił, że stanęła na równe nogi, a ciemna dłoń wyłaniająca się zza dębu tylko dodała oliwy do ognia. Polka biegiem ruszyła przez las potykając się o własne nogi oraz wystające gałęzie, które jak na złość musiały wystawać na tyle, by zahaczała o nie nogawkami spodni.
   — Taś, taś, taś mój Króliczku! Oppa cię złapie lada chwila — Głośny śmiech odpijał się od drzew i przecinał cisze niczym nóż świeżo upieczone ciasto. Zarys męskiej sylwetki niemal tuż za nią dodawał jej tylko powodu, by ruszała się znacznie szybciej i sprawniej. Już nawet niemal czuła jego gorący oddech na szyi, lecz w tym samym momencie niespodziewanie jej stopy stanęły na asfalcie, a blada twarz została oświetlona przez potężne i jasne reflektory ogromnego pojazdu, który w ostatniej chwili zdążył przed nią wyhamować. Głośny klakson dla ostrzeżenia, a potem wyzwiska pod jej adresem, lecz to jej nie przeszkadzało by wsiąść do pojazdu, który prawie ją rozjechał. Mężczyzna widząc Baekhyuna od razu ruszył przed siebie, zostawiając go na środku pustej jezdni, udowadniając mu, że jednak był kiepskim Wilkiem.

   Od tamtego momentu minął rok, dziewczyna zaszyła się w Toronto z dala od poprzedniego życia i problemów. Podjęła pracę jako psycholog w pobliskiej szkole, dlatego nie mogła narzekać na brak zajęć. Odnosiła wrażenie, że jej życie od czasu ucieczki się ustabilizowało, że zaczęła żyć tak jak chciała bez stresu i strachu.
    Po kolacji i wysprzątaniu kuchni udała się do łazienki. Tego dnia była mocno zapracowana, więc miała ochotę na długą i gorącą kąpiel, którą zresztą uwielbiała brać niemal codziennie. Jak zawsze cicho puściła sobie muzykę i nalała swojego ulubionego wina, który wciąż jej nie obrzydł mimo iż piła go zdecydowanie zbyt często niż powinna. Długa chwila relaksu sprawiła, że jej ciało nabrało więcej energii, a umysł uwolnił się od okropnych wspomnień, dlatego z małym uśmiechem nałożyła ręcznik na mokre ciało i wyszła z łazienki. Będąc w sypialni przygotowała łóżko oraz laptopa, by obejrzeć sobie jeszcze film, jednak kropelki wody, które skapywały jej z mokrych włosów irytowały ją, więc postanowiła jeszcze nałożyć na nie ręcznik. W momencie gdy otworzyła drzwi do łazienki zobaczyła napis na lustrze, brzmiący " Wciąż przy tobie ", a ciemna, wręcz bordowa ciecz uświadamiała jej, że to nie był żaden markier, czy szminka. Natomiast gorący oddech na jej karku i odbicie w lustrze dobrze znanej jej twarzy utwierdził ją w stu procentach w tym, że przed Wilkiem nawet uważny Króliczek nigdy nie ucieknie.

~***~
Pyk, pyk i jest! Nowy rozdział od dłuższego czasu.
Mam nadzieję, że się Wam spodobał i opłacało się na niego tyle czekać.
Koniecznie napiszcie mi swoją opinię Słoneczka <3

7 komentarzy:

  1. Jezu ten rozdział jest świetny ♡

    OdpowiedzUsuń
  2. Nieźle ^^ naprawdę fajna kontynuacja :)

    OdpowiedzUsuń
  3. To jest naprawde swietne!! <3 kocham twoje scenariusze!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Kiedy następny rozdział?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam zbyt dużo obowiązków i zbyt mało czasu, dlatego ciężko mi określić kiedy coś dodam.
      Bloga nie porzuciłam, jest nadal, a ja gdy tylko znajdę czas na pewno coś na niego dodam. Jednak jeśli chcesz jeszcze coś poczytać z moich prac to serdecznie zapraszam do zakładki z wieloczęściowcami lub na wattpad, gdzie również codziennie aktualizuje nową książkę :)

      Usuń

Obserwatorzy