czwartek, 1 grudnia 2016

Scenariusz #78 J-Hope Martwa nadzieja

Witam <3
Przybywam do was z scenariuszem z naszym kochanym Hobim.
Nie wiem co mnie znów naszło, ale raczej ten scenariusz nie będzie należał do jakoś specjalnie wesołych....chociaż.... 
Mam dość kiepski humor, więc może dlatego?
Nie wiem...
Mimo że scenariusz nie będzie raczej należał do długich to mam nadzieję, że będzie się wam podobał. 
Nie przedłużając...
Zapraszam <3
~ ~ ~
"Nie jestem wampirem, nie jestem nocnym duchem
Płaczę w ciemności, kiedy wołam twoje imię"
BEAST - Shadow 

   Młody chłopak, siedział na jednej z ławek obok opuszczonej szkoły tańca. Jego ciemne włosy były mokre od deszczu, a wzrok nieprzytomny. Siedział cały czas tempo wpatrując się w duży, szary budynek, gdzie jeszcze dwa lata temu uczęszczał. Co jakiś czas ocierał łzy, które mieszały się z kroplami deszczu, które coraz szybciej zaczęły go moczyć. 
Westchnął cicho jednocześnie wstając na równe nogi. Ostatni raz spojrzał na metalową tabliczkę, która wisiała na bramie. Przez kilka sekund wpatrywał się w nią starając się odgonić od siebie wspomnienia, które wcale nie należały do miłych.
   Wysoki lekko przygarbiony Koreańczyk, szedł powoli chodnikiem. Jego czarne włosy były mokre od deszczu, a ubranie lepiło się wręcz do niego. Jego kroki były tak powolne, że nawet przedszkolaki mijali go szybciej. Jego duże, zmarznięte i poranione dłonie spoczywały w jego kieszeniach kurtki. Od czasu do czasu zerkał przed siebie, by w nikogo nie uderzyć, lecz właściwie szedł wpatrzony w chodnik. Jego dolna warga była mocno zagryziona przez myśli i wspomnienia, które wypalały mu dziurę w głowie. Idąc chodnikiem liczył swoje kroki jednocześnie myśląc, że to zagłuszy jego bezsilność, którą coraz częściej odczuwał.
-Trzysta dwa kroki - mruknął, otwierając drzwi do swojego domu. Zdjął kurtkę i rzucił ją gdzieś w kąt korytarza z butami zrobił to samo. Powłóczył leniwie nogami w stronę salonu, stanął na jego środku rozglądając się po pomieszczeniu. Wszystkie okna jakie miał były zasłonięte kremowymi zasłonami, na małym stoliku walały się puszki po piwie i kartony po zamówionych jedzeniach. Na podłodze leżały jakieś pogniecione papierki, okruszki i jeszcze inne mniej zidentyfikowane plamy.
Poczuł nagły głód, lecz zignorował go machnięciem ręki, jakby miało to dać żołądkowi znak, że w tej chwili nie otrzyma jedzenia. Brunet z cichym pomrukiem niezadowolenia wyszedł na schody, by móc dostać się do swojego pokoju, gdzie przez ostatni rok przebywał najczęściej.
W jego ciemnofioletowym pokoju również panował bałagan. Ubrania leżały na podłodze tuż obok szafy, okno było zasłonięte, a na biurku walały się stosy jakiś notesów i plastikowych kubków po kawie. Koreańczyk nie przejął się zbyt mocno tym bałaganem, zdjął ubrania na środku pomieszczenia, po czym ruszył do łazienki. Włączył jeszcze wcześniej radio, by chociaż to pomogło mu trochę się zrelaksować.
 Gorąca woda moczyła jego ciało sprawiając, że opary unoszące się w stronę sufitu zaparowały lustro i kabinę prysznicową. Spod jego zamkniętych powiek wyłaniały się kolejne krople słonych łez, z trudem powstrzymywał się od krzyku rozpaczy, by dać upust swoim silnym i negatywnym emocjom.
Oparł dłonie i czoło o jedną ze ścian kabiny i nie mogąc już wytrzymać tego psychicznego bólu po prostu się rozpłakał.
https://66.media.tumblr.com/70ea52e51ff42030fea1395eebc0ef1e/tumblr_inline_o45i3igLqp1tfa1cd_500.gif   Tuż po długiej i gorącej kąpieli, osuszył swoje ciało i włosy. Ubrał bokserki i spodenki, po czym przejrzał się lustrze. Nie mógł poznać dawnego siebie. Gdzie podział się ten wesoły i zabawny J-Hope? Chłopak pełen nadziei i optymizmu? Dlaczego pozostał tylko smutny i pełen pesymizmu HoSeok?
Jego zmęczone oczy były przekrwione od płaczu i nieprzespanych nocach. Worki pod oczami sprawiały, że wyglądał na dużo starszego niż był w rzeczywistości. Dotknął opuszkami palców swojej twarzy, patrząc na siebie z coraz większym obrzydzeniem. Czuł się naprawdę kiepsko, wciąż nie potrafił pojąć, dlaczego ze sobą jeszcze nie skończył. Dlaczego jeszcze chodził po tym świecie, które wystarczająco go ukarało?

http://67.media.tumblr.com/tumblr_m9h2p4kjRV1qeuocqo1_500.gif   Wyszedł z domu dwie godziny przed świtem. Panowała jeszcze ciemność, a chłód był nie do zniesienia. Lampy uliczne powoli gasły, a miasto budziło się do życia. Jung, szedł chodnikiem słuchając muzyki na tyle głośno, że każdy, który go mijał mógł spokojnie usłyszeć utwory, których Jung słuchał.
Jego wzrok śledził kolejne mijane przez niego witryny sklepowe. Cudowne, kolorowe wystawy przyciągały wzrok przez co miał ochotę uciec z tego miejsca. Doskonale pamiętał, gdy jego życie miało sens, on wraz przyjaciółmi wchodził do sklepów, które miały cudowne witryny i wraz z nimi przeglądał różne artykuły do sprzedania.
Prychnął pod nosem, odwracając wzrok. Nie chciał już na to patrzeć. Nawet durny sklep wprawiał go w podły nastrój.
   Był już niedaleko domu dziewczyny, która sprawiła, że jego serce biło szybciej. Wiedział o niej naprawdę wiele rzeczy, lecz ona pewnie nawet nie wiedziała, że ktoś taki jak Jung HoSeok istniał.
Odkąd J-Hope stracił przyjaciół, a jego szkołę taneczną zamknięto, stał się zupełnie kimś innych. Dawniej bywał na każdej imprezie, miał mnóstwo przyjaciół i znajomych. Każdy go znał i szanował, lecz w momencie, gdy miał pewien wypadek to wszystko uległo zmianie. Mimo że w Hobim tak naprawdę się wiele nie zmieniło to każdy się od niego odwrócił. Może i na jego ciele było kilka blizn, może już nie mógł tańczyć ze względu na swój stan zdrowia, może już nie był aż tak radosny, to wciąż był dawnym Nadzieją. Przez pierwsze kilka miesięcy w to wierzył, lecz widząc u siebie zmiany w charakterze, przestał myśleć o sobie w taki sposób. Odseparował się od innych, a dawnych przyjaciół porzucił, mimo że chcieli mu pomóc. Tylko dwóch z nich wciąż walczyło o dawnego chłopaka Nadzieję. Jungkook i Jimin, dalej tańczyli, lecz w innej szkole. Prosili chłopaka, by do nich dołączył, lecz ten stracił swoją nadzieję. I tak właśnie się stoczył.
   Wspiął się na drzewo tuż przy oknie dziewczyny, którą od dawna kochał i podziwiał ze względu na jej niesamowity talent do tańca i rysunku. Znał ją dość dobrze, ponieważ kilka razy miał okazję podziwiać ją w tańcu i rozmawiać z jej koleżankami, gdy nie było jej w pobliżu.
Usiadł na grubej gałęzi i z podziwem patrzył na ___, która jeszcze spała w swoim łóżku. Tak naprawdę HoSeok nie raz przymierzał się do tego, by z nią pogadać, lecz te incydenty, jego zdrowie, zachowanie... to wszystko popsuło mu plany.
Patrzył na nią dużymi oczami, starał się uśmiechnąć, lecz wychodził z tego tylko jakiś grymas. Dawno się nie uśmiechał, więc już nawet nie miał ochoty, by znów to robić.
Młoda dziewczyna, spała w swoim wygodnym łóżku. Jej ciemne włosy układały się zabawne na poduszce, a lekko zaróżowione policzki dodawały jej uroku. Nie była z Korei, wiedział to. Wiedział o niej naprawdę wiele.

     HoSeok, siedział zmarznięty na ławce w parku. Od czasu do czasu zerkał na ludzi, którzy mijali go szybkim krokiem chcąc jak najszybciej znaleźć się w ciepłym domu. Ale nie on. HoSeok wolał siedzieć w parku i marznąć. Mimo że był dość dobrze ubrany jak na panującą pogodę to i tak czuł, jak każdy jego mięsień drżał pod wpływem chłodu. Od kiedy jego życie połamało się na małe, drobne kawałeczki, nie czuł potrzeby by dbać o swoje zdrowie, czy szczęście. Już dawno stracił chęci do czegokolwiek. Los odwrócił się od niego, pokazując mu środkowy palec. Przynajmniej tak wyobrażał sobie swoje życie Jung.
  Pocierał dłońmi o spodnie, by móc się jakoś rozgrzać. Nie za bardzo miał ochotę wracać do pustego domu, gdzie jeszcze dwa lata temu mieszkał z nim najlepszy przyjaciel. A przynajmniej brunet, uważał go za takiego. To jego "przyjaciel" odwrócił się od niego jako pierwszy, zabierając za sobą resztę znajomych i chęć do życia Junga. Koreańczyk, zacisnął dłonie w pięści, czując coraz większą złość do chłopaka, który był dla niego kiedyś oparciem. Podobno, najlepsi przyjaciele są dla nas najgorszymi wrogami, bo ich zdrada boli najbardziej. HoSeok właśnie się o tym przekonał. I to tak dobrze, że już nikomu nie ufał. Nawet sobie.
-Przepraszam - dobiegł go cichy kobiecy głos - jest bardzo zimno, a ty siedzisz na ławce marznąc bardzo mocno - brunet, odwrócił gwałtownie głowę w stronę osoby, która to powiedziała.  Tuż przed nim stała średniej wysokości szatynka, którą dziś rano podglądał, gdy spała. Wyglądała na bardzo zmartwioną, co sprawiło, że HoSeok poczuł złość na samego siebie.
-Jest mi tu dobrze - odparł z ogromna chrypą w głosie, tak bardzo był zaskoczony swoim głosem, że otworzył szerzej oczy.
-Chyba się przeziębiłeś. Chodź ze mną, mieszkam niedaleko, zrobię ci jakąś herbatę - odparła, chwytając jego bladą, poranioną i zimną dłoń.
 -Przecież nawet mnie nie znasz.
-Znam, może nie osobiście, ale wiem, że to ty jesteś J-Hope - odparła z delikatnym uśmiechem, który od razu pokochał brunet.
-Nie jestem J-Hopem - mruknął, mrugając szybciej by pozbyć się łez, które zbierały się w kącikach jego wąskich oczu - jestem HoSeok.
-Dobrze. HoSeok, chodź ze mną, napijesz się herbaty - po tych słowach, pociągnęła go w swoją stronę. Jak na dość drobną osóbkę miała dość siły, by postawić Junga na zmarznięte nogi.
Ruszyli razem w stronę jej domu. Koreańczyk czuł ogromne szczęście i mimo że chciał się do niej uśmiechnąć, nie potrafił. Jego twarz przez całą drogę była kamienna i ponura, co sprawiło, że atmosfera między nimi, zrobiła się mocno ponura.

https://49.media.tumblr.com/a615e2e5df5be04903d92a5c8e222e99/tumblr_o5shoeAqAm1ubfg18o1_400.gif   Siedział w jej kuchni tuż przy małym, brązowym stole. Trzymał w dłoniach czerwony kubek z miśkiem pandą i bez słowa wpatrywał się w brązową ciecz, którą przygotowała mu ___. Między nimi panowała całkowita cisza, ponieważ oboje nie wiedzieli o czym tak naprawdę mogliby rozmawiać. On, wpatrzony był w herbatę nieobecnym wzrokiem, jakby zastanawiał sie, co tu tak właściwie robił. Ona natomiast patrzyła na niego ze smutkiem, widząc jak bardzo się zmienił w ciągu dwóch lat. Mimo że nie miała okazji z nim rozmawiać, to widziała go, gdy tańczył. Pasja, szczęście i ogromna motywacja. To właśnie wypełniało salę, gdy tańczył Jung HoSeok.
-To - zaczęła niepewnie - co teraz robisz?
-Jestem bezrobotny - odparł beznamiętnie, wciąż nie obdarzając jej nawet zerknięciem.
-To z czego się utrzymujesz?
-Od czasu do czasu rodzice mi coś wysyłają, lecz tak właściwie dorabiam w różnych miejscach. Wyprowadzam psy, opiekuję się dziećmi, sprzątam lokale po imprezach.... różnie. - po jego słowach kolejny raz zapadła niezręczna cisza. Mimo że chłopak był zakochany w dziewczynie, która siedziała tuż przed nim, nie potrafił jej tego okazać. Dwa lata z dala od ludzi, bez większego kontaktu z nimi, sprawiły, że całkowicie stracił swoją pewność siebie i chęć do przebywania między innymi.
-A ty co robisz? - zapytał, zerkając na nią niepewnie.
-Nadal tańczę w szkolę do której nas wysłali tuż po zamknięciu tej, w której tańczyłeś - powiedziała niepewnie, wiedząc, że tamte wspomnienia na pewno ranią chłopaka. W końcu, wszystko zyskał i stracił właśnie dzięki tej zamkniętej szkole.
-Rozumiem.
-Hobi - znów się odezwała, lecz ty razem ujęła jego dłoń - dlaczego nie chcesz wrócić do szkoły? Do Jimina i Jungkooka? Dlaczego nie chcesz spełniać swoich marzeń z tańcem? - gdy tylko to powiedziała, Koreańczyk, zaśmiał się ponuro, mówiąc.
http://65.media.tumblr.com/7ac9d621bf44ee892e7ddc358b47f3b5/tumblr_inline_nswjk376JU1r8jy8g_500.gif-Zapomniałaś o tym co się stało? Zapomniałaś ten moment, gdy nasza sala zaczęła płonąć, a ja oberwałem ogromnym kawałem metalu? To cholerstwo poraniło mi nogę, dwa miesiące leżałem w szpitalu, a potem kolejne miesiące spędziłem na rehabilitacji by móc znów nauczyć się chodzić - mruknął, roniąc kilka łez - ten metal uszkodził mi nerw w nodze, cudem mi ją odratowali. Gdy zaczynam tańczyć czuję ból. Nic więcej. - dodał, po czym zerknął na nią przez łzy.
-Tak bardzo mi przykro HoSeok - jęknęła, również roniąc łzy.
-Mi również - szepnął, po czym otarł mokre policzki i upił kilka łyków herbaty. Jung dwa lata temu, znalazł się w nieodpowiednim miejscu i w nieodpowiedniej porze. Może, gdyby tamtego dnia nie poszedł do szkoły, może znów by tańczył? Może los znów by mu sprzyjał?
-Muszę już iść - odparł po chwili, wstając od stołu.
-Nie zostaniesz jeszcze chwilę? Chciałabym z tobą porozmawiać.
-Nie mamy o czym - mruknął zły, mimo że tak naprawdę pragnął z nią zostać. Najlepiej na zawsze.
-Och  - jęknęła, widząc jego złość i rozpacz - czekaj, dam ci swój numer, będziesz mógł do mnie zadzwonić - dodała, po czym ruszyła do kuchni po kartkę i długopis. W tym samym momencie Jung, zabrał kurtkę i wyszedł z jej domu szybkim, lecz dość cichym krokiem.
Nie chciał nic od niej. Nie potrzebował litości. Jedynie czego tak naprawdę potrzebował to tańca.
Tego najbardziej w życiu potrzebował.
Mimo że tak właściwe nic mu już nie dolegało, i bez problemu robił wiele rzeczy, taniec był dla niego katorgą. Męczył się, złościł, noga bolała go tak mocno, że miał ochotę płakać i krzyczeć z bólu.Pragnął tańczyć i wciąż pamiętał wszystkie układy, nawet jeśli wykonywał je kilkanaście miesięcy temu. Jednak wciąż nie potrafił poprosić o pomoc, którą mógł otrzymać od wielu ludzi.Ta nadzieja na taniec i wszystko co było z tym związane uleciała z niego, a on sam pozostał tylko zwykłym, smutnym HoSeokiem.

   Pewnego wieczoru czuł się okropnie. Jego psychika była w coraz gorszym stanie, a on sam nie potrafił się nigdzie odnaleźć. Od czasu, gdy rozmawiał z ___, czuł tylko pustkę. Był wściekły na siebie, że nie zabrał jej numery, gdy ta mu to zaproponowała. Kolejny raz stał się tchórzem.
-Mam dość - jęknął, opadając na kanapę. Wpatrywał się w sufit próbując znaleźć w czymś sens, chciał móc wreszcie cieszyć się życiem. W końcu przeżył, to dlaczego nie cieszył się z tego powodu?
Westchnął cicho, przeczesując już świeżo ufarbowane rude włosy. Pustka i żal te uczucia rozdzierały go od środka. Mimo że nie raz łapał się na tym, że coraz częściej zaczynał tańczyć to wciąż nic w tym nie zrobił. Za bardzo się bał tego ogromnego bólu, który pojawiał się za każdym razem, gdy źle stanął na stopie.
W końcu nie wytrzymał. Uderzył pięściami w kanapę i wstał gwałtownie na równe nogi. Zabrał szybko płaszcz, ubrał buty i wyszedł szybkim krokiem z domu. Był wściekły, nabuzowany wszystkimi emocjami, które od dawna w sobie dusił. Chciał się ich pozbyć i znał tylko jeden jedyny sposób.
   Resztę drogi pokonał biegiem, by jak najszybciej znaleźć się na miejscu. Będąc przy dobrze znanej mu bramie, przystanął. Zagryzł wargę czując wahanie, które sprawiło, że chciał zawrócić. Jednak w ostatniej chwili sam sobie dodał otuchy, by już po chwili przeskoczyć nad murkiem i znaleźć się na placu szkoły. Wciąż pełen złości do straconych dni bez tańca, ruszył w stronę zamkniętych drzwi. Były stare, brudne i kompletnie nie nadawały się do niczego niż do wyważenia. Jednak mimo to, brunet znalazł inną drogę. Postanowił wykorzystać kamień, który leżał obok drzwi. Rzucił nim w jedną z szyb, by zaraz zobaczyć w nich dziurę i możliwość przedostania się do środka szarego budynku.
  Stanął na środku korytarza, przypominając sobie dawną świetność budynku. Od razu czuł zapach miodu i świeżego powietrza, a w uszach słyszał śmiechu uczniów i głośną muzykę. Bez namysły od razu wybrał się do sali, gdzie dawniej sie uczył. Nie przerażał go fakt, że w całym budynku było ciemno i ponuro, uważał, że to miejsce było jego drugim domem.
Znalazł się w dużej sali, gdzie podłoga była lekko podpalona, a ściany straciły kolor przez deszcz, który wpadał przez wybite okna. Włączył jedno z małych świateł, dziwiąc się, że prąd jeszcze tutaj był.
-Skoro jest prąd to i odtwarzacz musi działać - mruknął, podchodząc niepewnie do małego i zakurzonego urządzenia. Z lekkim drżeniem ręki, włączył odtwarzacz od razu słysząc szum, a potem wyraźną muzykę. Tę samą, która leciała dwa lata temu, gdy sala zaczęła płonąć przez awarię.
Stanął na środku sali wpatrując się w popękane lustra, w których mógł się ledwo przejrzeć. Czuł wiele emocji, których nawet nie potrafił odróżnić.
-Teraz, albo nigdy... J-Hope - szepnął, po czym zaczął stawiać małe, niepewne kroki. Wpierw czuł ból, silny, rwący, jakby ktoś odrywał mu nogę. Dopiero, gdy zagryzł wargę aż do krwi, poczuł ulgę. Już po kilku minutach stał się pewniejszy swoich umiejętności, więc zaczął tańczyć i pewniej i szybciej. Muzyka dudniła w opuszczonym budynku, co sprawiało, że chłopak czuł się jak dawniej.
http://pa1.narvii.com/6233/fbf126a46bfaec02995422f32eca3e2301752856_hq.gif Z podłogi unosił się kurz, który kompletnie mu nie przeszkadzał, wręcz przeciwnie, napędzało go to, bo był świadom, że to dzięki niemu.
Nawet nie zorientował się, gdy zegar wskazywał północ, a następnie pierwszą, drugą, trzecią...
Cały czas tańczył, bez odpoczynku. Był jak w amoku, nie czuł zmęczenia ani bólu, jedynie co czuł to spełnienie i radość. To, co mu odebrano i teraz dzięki niemu to odzyskał.
   Tuż po wschodzie słońca, upadł na podłogę kompletnie bez sił. Dyszał głośno, płacząc ze szczęścia i spełnienia. Tak dawno nie tańczył, że tak właściwie zapomniał, jak bardzo w tym się zatracał, często zrywając nocki. Uśmiechnął się szeroko, czując znajome mu dreszcze i ból mięśni.
-Tak bardzo mi tego brakowało - wychrypiał, ocierając czoło z potu.

   Brunet, poprawił niepewnie swoją czapkę z daszkiem, po czym przekroczył próg szkoły. Oczy uczniów skierowały się na niego. Każdy patrzył w jego stronę z zaskoczeniem. Może i był nowy, lecz on sam czuł się, jakby chodził tu cały czas.
Znów czuł miód i świeże powietrze, a głośna muzyka docierała do jego uszu. Znów czuł się jak przed wypadkiem.
-HoSeok?! - dobiegł go krzyk ___ - co tu robisz?
-Uczę się - odparł ze szczerym uśmiechem.
-Ale, HoSeok - zaczęła, lecz nie dokończyła, ponieważ brunet, pocałował ją nagle. Gdy tylko się oderwał po kilku sekundach, oparł swoje czoło o jej i szepnął.
-Jestem J-Hope. Wasza Nadzieja znów powróciła - po tych słowach znów musnął jej usta.
-Hobi! - krzyknęli jego dawni przyjaciele.
-Myślałem, że nie wrócisz - oznajmił najwyższy z nich a zarazem najmłodszy.
-Przepraszam, że tak długo to trwało. Musiałem... musiałem chyba sam sobie pomóc - dodał z uśmiechem.
-Czyli wreszcie wszyscy jesteśmy razem, cieszę się hyung - odparł drugi o czerwonych włosach i ogromnym uśmiechu.
-Tak. Wszyscy razem - szepnął brunet, roniąc kilka łez. Lecz tym razem były to łzy szczęścia.

"Udawałem, że nie jestem samotny, że nie cierpię, że wszystko jest okej bez powodu, bezsensownie udawałem silnego" ~August D

https://ishabgood.files.wordpress.com/2016/04/j-hope.jpg?w=863 
I co sądzicie o scenariuszu?
Podobał wam się?
Mam nadzieję, że tak.
MILE WIDZIANE KOMENTARZE 


5 komentarzy:

  1. Eee... No... Bo... Yyy...
    Brakuje mi słów A.R.M.Y... to było świetne

    OdpowiedzUsuń
  2. Na samym początku widziałam sporo błędów i myślałam o tym, czy by ci ich nie wypisać (ach te przecinki ;)), ale potem tak się wciągnęłam, że aż mi się odechciało. Kobieto, to było zaqtfiste! XDDD
    Więcej nie napiszę, bo muszę wracać do pracy (czytanie podczas lekcji tak bardzo XDD), ale wiedz, że jestem pod wielkim wrażeniem.
    Pozdrawiam~

    OdpowiedzUsuń
  3. Ojeeeeej ♥
    To samo, co w komentarzu Neko, błędy, ale treść nadrabia ♥

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy