sobota, 21 kwietnia 2018

Scenariusz #110 Jimin DNA

Witam <3
   Przybywam do Was z krótkim scenariuszem, który będzie typowym - prawdopodobnie - SF. Ogólnie zajmuje się pisaniem "książek", gdy nie piszę nic na bloga, dlatego tak rzadko pojawiają się jakieś posty, poza tym mam szkołę więc sami doskonale wiecie jak to jest.
Jeśli kogoś interesuje jakie "książki" piszę to: Niezidentyfikowana (Science - Fiction), Asarian Girl (Fantasy + Rasa Asarian została wymyślona przeze mnie, gdy miałam zaledwie dziewięć lat), Za Murem (Tak, to ten sam tytuł co scenariusz z Joshuą, SF), Purple Eye (Fantasy), oraz mam w planach trzy tomową serię nieco opartą na Pamiętnikach Wampirów; In Shadow (Typowe Fantasy z wampirami).
Jak widzicie jestem nieco zajęta a moja wyobraźnia musi pracować na wysokich obrotach, w dodatku pracuje nad Alienem i Stalkerem, dlatego mój mózg już jest nieco przemęczony.
   Scenariusz, który za chwilę przeczytacie będzie - jak wspominałam - oparty na SF, jednak dopiero zaczynam z takimi rzeczami, dlatego jakoś powalało nie będzie, ale mimo to mam nadzieję, że się Wam spodoba.
Ostrzeżenia: Tylko i wyłącznie długość scenariusza.
  Nie przedłużając...
Zapraszam <3
~  ~  ~
    Para zakochanych uciekała przed mężczyznami w czarnych mundurach, którzy trzymali broń w dłoniach i mierzyli w ich stronę.
-Skarbie. - jęknął zdyszany chłopak, mając poplamioną od krwi, białą koszule.
-Oppa, nie. - szepnęła szybko i ujęła jego twarz w dłonie. - Musimy uciec.
-Dobrze wiesz, że nie damy rady, cały szpital okala ogromny mur z ogrodzeniem pod napięciem. Nie uciekniemy im.
-Nie możemy się teraz poddać oppa, proszę. - łzy spływały po jej policzkach co chłopak mógł doskonale zobaczyć, ponieważ ogromny reflektor, który stał na dachu budynku, rzucił światło na dwójkę zakochanych. - Błagam...
-Aish. - syknął cicho z bólu, czując jak jego zszyta rana na klatce piersiowej się nieco już otwarła. - Nie mam sił, nie dam rady kochanie. Ucieknij sama, dla mnie już nie ma ratunku, dobrze wiesz. - ucałował ją czule w górną wargę i delikatnie popchnął w stronę bram.
-Nie. - mruknęła stanowczo nie chcąc go samego zostawiać.
-Już są blisko, masz ostatnią szansę... Jeśli zostaniesz. - urwał, ponieważ w tej samej chwili został potraktowany mocnym paralizatorem.
-Oppa! - krzyknęła przerażona i upadła na kolana zaraz obok ukochanego. - Oppa, wstawaj.
-Zabrać ich. - syknął potężny głos mężczyzny, który bladą i pełną blizn dłonią, wskazał na parę.
   Gdy tylko otworzyła oczy, zobaczyła biały pokój, który doskonale znała, była podpięta do pikającej aparatury, która zapisywała fale mózgowe. Odruchowo dotknęła swojej nieco bladej już szyi, czując pod skórą metalowe urządzenie, które służyło do jednego. Zabicia. Nadajnik ten posiadał wbudowaną funkcję autodestrukcji, gdy rytm serca nosiciela gwałtownie przyspieszał, a o takie rzeczy było łatwo, wystarczyło tylko, by dziewczyna się czegoś przestraszyła. Wtedy automatycznie jej tętnica została rozrywana, a ona wykrwawiała się na śmierć. Tuż przed ucieczką nie zdążyli jej i Jiminowi tego wszczepić, lecz zostali złapani i na nowo naznaczeni.
-Oppa. - szepnęła i usiadła na białym łóżku, pod ścianą na równie białym łóżku, leżał jej ukochany, który jeszcze się nie wybudził. Odpięła szybko kolorowe kabelki, które były przyczepione do jej nieco wygolonej głowy z prawej strony, podeszła do niego nieco jeszcze słaba i opadła szybko na jego łóżko. - Och, mój kochany Jiminie. - westchnęła i ucałowała jego spierzchnięte wargi. Koreańczyk jak na jakiś sygnał gwałtownie otworzył oczy, lecz widząc przed sobą twarz ukochanej przymknął oczy, wydając przy tym pomruk zadowolenia.
-Znowu tu jesteśmy. - wyszeptał cicho, gładząc ją bladą dłonią po jej lekko zranionym policzku. - Gdyby nie ja... Byłabyś poza szpitalem, zdrowa i bezpieczna.
-Cii. - wyszeptała cicho widząc w jego oczach ogromne wyrzuty sumienia. - Ważne, że jesteśmy razem, tylko o to mi chodziło. - posłała mu cudowny, lecz niesamowicie smutny uśmiech. Ułożyła się obok niego wygodnie i położyła głowę na jego klatce piersiowej, dotykając jego zszytej rany, skąd brali wycinek jego serca.
-Zakochałaś się w odmieńcu. - zaśmiał się ponuro i ucałował ją bardzo czule w głowę.
-Każdy z nas jest na swój sposób odmieńcem oppa ja też.
-Zawsze musisz znaleźć jakieś wytłumaczenie. - potarł kciukiem jej dolną wargę, patrząc z miłością w jej duże, żółte tęczówki.
-Stwierdzam tylko fakty oppa. - przymknęła zmęczona i mocno obolała swoje oczy, wtuliła się w jego umięśnione, lecz mocno poranione ciało.
-Gdyby nie te badania, nie ten szpital bylibyśmy teraz wolni. A nie zamknięci jak zwierzęta.
-Wcześniej czy później nas by zamknęli, nasze DNA jest wyjątkowe, muszą nas zbadać.
-Badać? Chyba zabić. Jesteśmy jak zwierzęta w klatce, z każdym kolejnym ich badaniem zbliżamy się do własnej śmierci. - te słowa były ponure, lecz zawierały samą prawdę. Jimin i ___ posiadali wyjątkowe, niespotykane DNA, ich komórki były na tyle niespotykane, że zostali obiektami badań, stosowano na nich różne leki, tortury, sprawności fizyczne, by następnie móc z nich zrobić ludzkie maszyny do zabijana, chyba, że w końcu któreś z nich umrze.
Brunetka spojrzała na swoje znamię, które było w kształcie płonącego słońca, takie samo znamię posiadał Jimin co oznaczało, że ich los był taki sam. Jeśli jedno ginęło, drugie w krótkim odstępie czasowym podzielało jego los, a to wszystko dlatego, że się w sobie zakochali i zjednoczyli się, gdy razem się kochali.
-Jeśli umrę podzielisz mój los. - wyszeptał do jej ucha pełen strachu, że naprawdę mógłby ją stracić.
-Nie przejmuj się tym teraz oppa.
-A kiedy? Znowu będziemy badani...
-Nie przejmuj się. - wyszeptała znowu i schowała twarz w jego szyi, jednocześnie słysząc ciche buczenie, który wydawał nadajnik w szyi Parka.

  
Kilka tygodni później para była na tyle w poważnym stanie, że zaprzestano chwilowo na nich badań, by nie doprowadzić do ich śmierci. Obradowano na ich temat, pisano o nich, dzielono się ich licznym DNA, by móc je badać w różnych większych placówkach i jednoznacznie określić, skąd wzięło się u nich takich wyjątkowych komórek, których nie posiadał żaden inny człowiek.
   Park, siedział na czarnym krześle, podpięty do licznych apartów patrzył na swoją ukochaną, gdy ta siedziała na łóżku tak blada i wyczerpana, że każdy jej oddech był coraz płytszy i słabszy.
-Kochanie. - wyszeptał Jimin, chcąc dotknąć jej policzka, lecz został kolejny raz porażony prądem na tyle mocno, że przez chwilę tracił przytomność. Mimo tego wszystkiego, gdy tylko z powrotem odzyskiwał rozum, na nowo wyciągał dłoń w stronę ukochanej, by kolejny raz zostać porażonym.
-Jimin, stop. - wyszeptała zmęczona, widząc jak przekrwione oczy Parka skierowały się w jej stronę. - Zginiesz od tego. - dodała, siadając coraz wolniej na białym materacu.
-Chcę się przytulić, tak bardzo pragnę twojego dotyku. - wyjęczał z bólu, patrząc na nią ze smutkiem. Bruneta usiadła niepewnie na kolanach swojego chłopaka i objęła go wokół szyi, patrząc mu w oczy czule. Koreańczyk doskonale czuł po sobie, że ze stanem jego dziewczyny było coraz gorzej i  gorzej. Ucałował ją w czoło i objął delikatnie wokół bioder, czując jej zimną i nieco szorstką od badań skórę, schował twarz w jej szyi, chcąc móc się nacieszyć chwilą, lecz nie dane im było, ponieważ do sali wpadł mężczyzna. Wysoki, masywny i łysy, ubrany w czarny mundur i odznaczony najwyższym stopniem ochroniarza. Odciągnął z całej siły ____ i chwycił ją brutalnie za dłoń dosłownie ją miażdżąc.
-Zostaw ją! - krzyczał przerażony Park, widząc i czując, że funkcje życiowe jego skarbu były coraz słabsze, lecz gdy tylko sięgnął przestraszony dłonią po ____, od razu został porażony prądem, tym samym stracił przytomność i dziewczynę.

   Żaden z lekarzy nie wiedział, że para była ze sobą połączona nie tylko z uczuciami, lecz także tym samym znamieniem, dlatego, gdy ____ straciła przytomność, Park również podzielił po kilku godzinach jej los. Po kilku minutach, gdy młodzieniec odzyskał przytomność zobaczył swoją ukochaną, która byłą podpięta do aparatu oddechowo-krążeniowego co oznaczało, że jej serce się w tym czasie zatrzymało i tylko ta aparatura trzymała ją przy życiu.
-K-Kochanie. - wyszeptał i zaniósł się płaczem, przykucnął przy jej łóżku i wtulił się w jej bladą i zimną dłoń. - Skarbeńku, mój kochany skarbie. - z każdym kolejnym słowem płakał coraz głośniej i żałośniej. Mimo że pragnął usłyszeć jej chociażby cichy szept, nie mógł, ponieważ dziewczyna straciła głos w wyniku brutalnych badań.
   Z każdą kolejną godziną Park był poddawany innym badaniom, doskonale wiedział, że mimo takiego stanu ____ wciąż czuła potężny ból, dlatego musiał podjąć najgorszą decyzję w całym swoim życiu.
-Odepnijcie ją. - wyszeptał do lekarza prowadzącego.
-Co? Ją? - spojrzał pełen zaskoczenia na zapłakanego i trzęsącego się z bólu chłopaka. - Twoją dziewczynę?
-T-tak. - wyszeptał bardzo cicho i ucałował ją najczulej jak potrafił. - Odepnijcie ją, proszę.
-Wiesz, że gdy tylko to zrobię przestanie żyć prawda?
-Wiem. - mruknął i pogładził ją po policzku jak zawsze miał w zwyczaju. Mocno zdziwiony lekarz spełnił prośbę Parka i odpiął kabel z klatki piersiowej dziewczyny, po pomieszczeniu rozległ się cichy brzęk, a dziewczyna wydała swoje ostatnie, głębokie tchnienie. W tej samej chwili znamię Jimina mocno go zapiekło i wypaliło mu dziurę w miejscu, gdzie ów znamię się znajdywało.
-Zaraz do ciebie dołączę. - wyszeptał ostatni raz w jej usta i złożył na nich pocałunek, by zaraz wtulić jej ciało w swoje.
   Po kilku godzinach w sali ____ znaleziono martwego Jimina, który z delikatnym uśmiechem opierał swoje czoło o czoło dziewczyny. Obejmował ją czule tak jak zawsze, mając jedną dłoń na jej biodrze, wyglądali jakby spali szczęśliwi w swoich ramionach, lecz prawda była zupełnie inna i okropna. Dopiero po pochówku lekarze dowiedzieli się, że sami przyczynili się do śmierci młodych kochanków, dlatego też stworzono im największy grobowiec, który był ukryty w ogromnym lesie tuż za szpitalem, by świat nie wiedział o tej okrutnej prawdzie. Ich DNA zostało zniszczone, a akta spalone, dlatego świat nawet nie poznał tej dwójki, zakochanych w sobie kochanków.
I co sądzicie o scenariuszu?
Podobał Wam się?
Mam nadzieję, że tak.
MILE WIDZIANE KOMENTARZE

5 komentarzy:

  1. Przepiękne ❤ Mimo ze bardzo smutne to świetnie się czytało ❤

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękne... Aż chce mi się płakać ;'(
    Tyle mam do powiedzenia, dziękuję i do zobaczenia <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Płacze i wspaniały

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy