Przychodzę do Was po chwilowej nieobecności jednak to nie będzie moment, w którym będę się Wam tłumaczyła czym ta nieobecność była i będzie spowodowana. Mało kogo to interesuje, poza tym nie sądzę, by była również takowa potrzeba, by mówić co się działo/dzieję/będzie dziać.
Chciałam dodać kilka reakcji, bo dawno ich nie było, poza tym mam chwilowy przypływ weny, więc myślę, że ten sposób na jej użycie jest naprawdę dobry i ma jakikolwiek sens. Jedynie co jeszcze mam do powiedzenia to to, że nie mam po prostu weny, jestem zmęczona i nie mam na nic ochoty, a pisanie jest dla mnie czystą zmorą. Teraz.
Ostrzeżenia: Wpierw chciałam by reakcja była typowo o związku, lecz moje plany się zmieniły i... Chcę od razu zwrócić uwagę, że pojawi się prawdopodobnie dużo krwi, wulgaryzmów, przemocy, czy samookaleczenia. Dlatego bądźcie gotowi na wszystko lub nic.
Ach, i jeszcze jedno, miałam zamiar dodawać reakcje po reakcji, taki spam, lecz nie wiem, czy w momencie zakończenia tego postu znów nie stracę sił i pomysłów na dalsze rzeczy, więc... Bądźcie gotowi na wszystko lub nic.
Zapraszam
~ ~ ~
J-HOPE
Głośne uderzanie pięściami w drzwi roznosiło się potężnym echem po dość dużym i wpół już pustym pokoju waszej sypialni. Siedziałaś skulona pod szeroko otwartym oknem patrząc na drżące od uderzeń drzwi, które z każdą sekundą wydawały coraz to głośniejsze skrzypienie co tylko uświadamiało ci, że lada moment a mężczyzna po drugiej ich stronie wparuje do pokoju. Pomieszczenie, w którym przebywałaś już nie przypominało tego, z którego nie miałaś ochoty wychodzić, ponieważ był miejscem twego spokoju i malutkim królestwem. Jednak dotychczas zielone ściany zaczął pokrywać grzyb i pleśń, białe panele były brudne od zaschniętych plam krwi, alkoholu czy chemikaliów. Okna mimo że czyste to w miejscach popękane, lampa na dawniej białym suficie, wisiała już tylko na ostatnim kabelku, z którego od czasu do czasu wydobywały się iskry. I mimo że to pomieszczenie, ten budynek był dla ciebie już klatką, a nie oazą, to mimo tego wszystkiego to nadal był twój dom...
-Otwieraj ty cholerna idiotko! Wiem, że tam siedzisz! Nigdy nie potrafiłaś ruszyć tego dupska z pokoju! -warczał i charczał jednocześnie HoSeok, twój dawniej ukochany i najbardziej idealny facet na świecie. Lecz coś w nim pękło, a maska normalnego faceta spadłą, ukazując jego potworną osobowość.
-No dalej, rusz się! Albo sam je sobie otworzę! - po tych słowach usłyszałaś, że Koreańczyk musiał kopnąć w drzwi, ponieważ pojawiła się w ich środkowej części ogromna dziura. Pisnęłaś przerażona i chwyciłaś pierwszy lepszy przedmiot obok ciebie, który okazał się być starym pamiętnikiem. Co prawda nie pomogłoby ci to w ewentualnej walce, ale to zawsze coś, prawda? Z każdym kolejnym kopnięciem i przekleństwem byłaś coraz bardziej świadoma, że jeśli nie zaczniesz uciekać, możesz za swoją bezsensowną walkę przepłacić życiem. Dlatego spojrzałaś ostatni raz na drzwi, by zaraz wyskoczyć przez okno, nie dbając o to, że byłaś na trzecim piętrze.
JIMIN
Codzienne awantury, krzyki, libacje, alkohol, czy wszelkiego rodzaju inne używki zaczęły być twoją rutyną w momencie, gdy Park stracił pracę. Wydawało ci się, że wasz związek był naprawdę silny, zdolny do przetrwania próby czasu, czy większych przeszkód na swojej drodze, lecz to było tylko twoim marzeniem. To było coś o czym marzyłaś, czego pragnęłaś z całego serca, prawdziwej i niepowtarzalnej miłości, lecz klapki na oczach spadły, ukazując ponury wręcz makabryczny, a przede wszystkim realny obraz na całą sytuację w domu i poza nim. Byłaś z charakteru raczej silną osobą, lecz bądźmy ze sobą szczerzy, nawet najsilniejszy człowiek na Ziemi ma jakiś swój malutki, słaby punkt. U ciebie takim słabym punktem było spojrzenie JiMina oraz jego delikatny, nieśmiały uśmiech, którym obdarowywał cię po każdej kłótni. I mimo że mówił same epitety w twoim kierunku i może czasem cię mocniej popychał, to zawsze mu wybaczałaś, nie tylko przez te uśmiechy, lecz także dlatego, że byłaś w nim zakochana po uszy. Nawet jeśli usta były popękane od spożywania alkoholu, nieco napuchnięte od bijatyk, to wciąż potrafiły ukazywać swój cudowny uśmiech, mimo że nie był już tak idealny jak dawniej.
Całą tą okropną sytuację przerwał moment, w którym zdałaś sobie sprawę, że na uratowanie związku jak i samego JiMina nie było szans. Wszelkie próby leczenia jego uzależnień, czy narastającej depresji nie dawały żadnego innego skutku, jak kolejne siniaki na twoim drobnym ciele. Dlatego odeszłaś od niego nawet jeśli w głębi serca wciąż chciałaś mu dać kolejną szansę, pokazać, że wasza miłość była wstanie przetrać to wszystko. Jednak chłopak trafił do więzienia za mocny uszczerbek na zdrowiu sąsiada oraz ze względu na zadłużenia w banku, który po krótkim czasie zabrał mu nawet dom. I mimo że twoje serce się łamało na miliony kawałków widząc go samego w ciemnej, ciasnej celi, to wiedziałaś, że lepszego "orzeźwienia" nie mógł dostać, dlatego pozostało czekać. Albo stanie znów na nogi, albo stoczy się na głębsze dno, niż był dotychczas.
SUGA
Nieprzespane noce, jeszcze gorsze poranki, a do tego wszystkiego ciężka i męcząca praca. Ciąg nieprzyjemnych zdarzeń i rozmów sprawił, że zaczęłaś mieć naprawdę złe samopoczucie, twoja samoocena gwałtownie zaczęła spadać w dół. Lecz zamiast pomocnej dłoni, słów wsparcia, czy nawet cichej obecności mogłaś się spotkać tylko i wyłącznie z ludzkim murem. Szklaną powłoką, która nie dość, że nie pozwalała ci się przebić, by ukazać problemy, to jeszcze blokowała ci osoby chcące dać ci pomoc. Takim ludzkim murem dla ciebie był Min YoonGi, zadufany w sobie, egoistyczny, chamski i opryskliwy facet, który nie widział nic prócz własnego czubka nosa. Bagatelizował każde twoje problemy, o których chciałaś mu powiedzieć, lecz o swoich nadawał cały czas nie dając ci nawet dojść do słowa. Przy okazji wychodził z kolegami po pracy do klubów, barów, kina, czy nawet na durny basen, lecz ciebie nie zabierał. Nie chciał takiej kuli u nogi, jaką byłaś dla niego właśnie ty, ponieważ od kilkunastu miesięcy miałaś depresję, czy po prostu jej początki. Wpierw wydawało ci się, że chłopak w ten sposób próbował odreagować stres w pracy i w domu, ponieważ często się kłóciliście, lecz z czasem zdałaś sobie sprawę, że po prostu cię już nie kochał. Traktował cię ozięble i z dystansem, krzyczał i ubliżał, a każdy twój czyn komentował w niemiły sposób. Lecz mimo licznych kłód pod nogami, złych spojrzeń i dogryzań postanowiłaś wreszcie o siebie zawalczyć. Wyjść z tej toksycznej relacji, która na początku była wręcz cudowna, można by rzec, że brawie jak w bajce.
Spakowałaś swoje rzeczy, następnie wrzuciłaś je do bagażnika swojego samochodu i mimo że psychicznie byłaś wykończona, to jeszcze gdzieś w głębi potrafiłaś znaleźć jakiś mały punkt zaczepienia, by chociaż spróbować o siebie zawalczyć. O siebie, bo o związek już nie było szans, dlatego zamknęłaś klapę z hukiem i wsiadłaś do czarnego pojazdu, ostatni raz zerkając na dom, który tylko powodował twój głębszy smutek.
- Ugh, wreszcie, już się bałem, że będę musiał z nią dalej żyć. - wymruczał Min, zamykając za tobą drzwi z szerokim i pełnym ulgi uśmiechem.
V
TaeHyung był naprawdę kochanym, czułym i opiekuńczym chłopakiem, lecz miał jedną okropną wadę, która z czasem zniszczyła wasz związek. Był niesamowicie zazdrosny o każdego chłopaka w twoim otoczeniu, zdarzało się czasami, że potrafił pobić twego kuzyna, gdyż ten w jego mniemaniu, dotykał twojej dłoni w niewłaściwy sposób. Na początku udawało ci się go uspokoić, by nie robił i nie mówił głupot, lecz z czasem, gdy wasz związek stawał się coraz bardziej zaawansowany, on zaczął popadać w paranoję. Każde twoje wyjście z domu musiało być zapowiedziane dwie godziny wcześniej, do tego liczne "przesłuchania" czemu idziesz tam i z kim oraz jad długo ma cię nie być. Na początku starałaś się to jakoś od siebie odpychać i z uśmiechem na twarzy mówiłaś mu o swoich planach oraz pozwalałaś mu na kontrolę, lecz z czasem zabronił ci wychodzić z domu, nawet po ulotkę rzuconą na wasze podwórko musiałaś iść z nim.
-Przestań Tae! - pisnęłaś, gdy ten uderzył z całej siły klienta za wami, ponieważ zapytał cię o godzinę. Kim nie zamierzał słuchać, a wręcz przeciwnie, chciał udowodnić wszystkim, że to ty byłaś tylko i wyłącznie jego kobietą. Ostatecznie Koreańczyka zgarnęła policja, a klienta karetka, ponieważ Tae dał mu nieźle popalić.
W końcu nie mogłaś tak dłużej żyć, wiedziałaś, że po ślubie mogłaś zostać uwięziona w swoim własnym domu, dlatego musiałaś zareagować. Przyszłaś na kilkuminutowe widzenie z V, który nie potrafił bez ciebie wytrzymać.
-Koniec z nami, TaeHyung, jesteś niebezpieczny i nieobliczalny. - westchnęłaś, mając łzy w oczach, by zaraz wstać od stołu. Kim słysząc twoje słowa dostał szału i zaczął uderzać w okienko, które was rozdzielało i nawet jeśli sam był odciągany przez policjantów, to nie potrafili mu podołać, ponieważ dostał takiej siły.
-Jesteś moja! Znajdę cię wszędzie, nie ukryjesz się przede mną ___!
RM
To co dzieję się za zamkniętymi drzwiami każdego z domów wiedzą tylko i wyłącznie jego domownicy, reszta to tylko plotki, czyjeś wizje na temat możliwych scenariuszy. Lecz są takie momenty, gdzie nawet mur domu zaczyna przepuszczać liczne krzyki, płacze, wyzwiska, czy awantury. Z czasem dom ten staje się cholernie przepuszczalny, lecz mimo tego, czasem mało kto jest na tyle odważny by komuś pomóc, nawet jeśli już na sto procent wie, co dzieje się za zamkniętymi drzwiami domu.
W twoim przypadku było podobnie, NamJoon od jakiegoś czasu zaczął nadużywać wszelkiego rodzaju używek bez większego powodu, a z racji tego, że był byłym policjantem wzbudzał respekt w okolicy. A przynajmniej ten pozorny, Dlatego nawet jeśli było słychać awantury zza drzwi to nikt nie reagował, bo się bał, bo uważał, że to nie jego sprawa. Lecz to właśnie w tych momentach kochani sąsiedzi jak nigdy powinni wepchnąć swoje nosy w nie swoje sprawy, lecz w tym przypadku było niestety inaczej. Byli wyjątkowo głusi i ślepi.
W tym przypadku nie było mowy o naprawie związku, psychiki jednej jak i drugiej osoby, a każda awantura tylko uświadamiała ci, że to zachodziło coraz dalej. Że z dnia na dzień mogło być znacznie gorzej, zważywszy na to, że twój mąż był byłym policjantem i miał pozwolenie na broń. W końcu stróżem prawa jest się do końca życia, prawda?
Pewnego wieczoru po głośnej kolacji pełnej wyzwisk i gróźb, NamJoon nie wytrzymał ze wściekłości i po prostu chwycił strzelbę. Odbezpieczył ją bez żadnych zahamować i wymierzył prosto w twoją bezbronną osobę. Atmosfera zrobiła się tak ciężka, że nawet moment, w którym ogląda się najstraszniejszą scenę w horrorze nie czuje się czegoś takiego.
-Kochanie, porozmawiajmy. - wyszeptałaś, cofając się powoli w stronę kuchni.
-O czym ty chcesz kurwa gadać, co? Że nam się nie układa? Wiem. Że masz innego? Wiem. Że uważasz mnie za śmiecia? To też kurwa wiem! - warknął, unosząc lufę broni na tyle wysoko, że jeden strzał, a w twojej głowie pojawiłaby się dziura.
-N-Nie prawda... D-Da się naprawić, wszystko. - wyszeptałaś przerażona, gdy za swoimi plecami wyczułaś meble, które skutecznie zasłoniły ci drogę ucieczki. Kim patrzył na ciebie przez chwilę w milczeniu, mając lekko przymrużone i przekrwione oczy, wyglądał jakby się nad czymś mocno zastanawiał.
-Spieprzaj... No, spieprzaj stąd! - wrzasnął, a ty nie czekając ani sekundy uciekłaś z domu zalana łzami. Wiedziałaś, że się wahał, lecz ostatecznie pozwolił ci żyć, czy wrócisz? Tak, lecz tylko po swoje rzeczy.
JUNGKOOK
Są takie momenty w życiu człowieka, zwłaszcza tego słabego, gdzie coś zaczyna brać nad nim górę, coś nim rządzi i nawet jeśli chce się wyrwać, to jest bezbronnym niewolnikiem, czekającym albo na szybki ratunek, albo na szybki koniec. Takim niewolnikiem uzależnienia stał się Jungkook, młody, przystojny Koreańczyk, który zaczął zapuszczać się w świat wirtualny. Technologia na tyle była już rozwinięta, że wystarczyło ubrać zwykłe gogle, by poczuć się jak w grze, emocje a czasem nawet zapach jeśli byłeś wciągnięty wyjątkowo mocno. Jeon był na tyle słaby, że gry wzięły nad nim górę, z czasem przestać odróżniać świat wirtualny od tego normalnego co przejawiało się nie tylko agresją fizyczną, lecz także psychiczną. A z racji tego, że Jeon był zagorzałym gamerem, miał swoją jedną jedyną, ukochaną grę, gdzie wcielał się w rolę niezniszczalnego wręcz bosa mafijnego, mającego władzę nie tylko nad światem, lecz także nad kobietami. Byłaś jego dziewczyną, dlatego to ty obrywałaś z wszystkich najmocniej, musiałaś być mu posłuszna, ponieważ każda twoja decyzja na "nie" kończyła się sinym okiem.
Chłopak z czasem już nawet nie potrzebował TV, czy komputera, by czuć się jak w grze. Jego choroba postąpiła tak szybko i zwinnie, że zajęła całe jego ciało i umysł. Niczym robot był kierowany fałszywymi wizjami, które utwierdzały go w błędnym przekonaniu, że naprawdę był kimś z tej gry.
Doszło do tego, że chłopak zamykał cię na klucz w pokoju bez możliwości wyjścia, może czasem do łazienki, bo to jeszcze rozumiał. Lecz już żaden inny próg w domu nie mógł być przekroczony przez twoją osobę, wszelkie zakupy robił Kook przez laptopa, dlatego wasza dwójka nawet nie wychodziła z domu. Bo po co?
Pewnego wieczoru tuż po jego grze, słyszałaś głośne i ciężkie kroki, pod nosem nucił melodię na tyle głośno, że mogłaś ją doskonale usłyszeć. Wiedziałaś, że jeśli z jego ust wydobywa się taki dźwięk, to znaczy, że musiałaś zgadzać się na wszystko, dlatego dziękowałaś sobie w duchu, że chłopak zapominał schować klucz i zamknęłaś się w pokoju od środka. Lecz nawet drewniane wejście nie było w stanie go powstrzymać, ponieważ wyważył drzwi wściekły i ruszył na ciebie prędko. Lecz głośne BANG!, które rozbrzmiało w przyciemnionym pomieszczeniu uświadomiło ci, ze miałaś szanse uciec. Policja była zawiadomiona, dlatego pozostało ci tylko i wyłącznie na nich czekać, by zabrali rannego Jeona, a ciebie uratowali z rąk byłego oprawcy.
JIN
SeokJin z pozoru wydawał się być spokojnym, miłym i kochającym mężczyzną, którego marzeniem było założyć rodzinę. Fakt, z tym ostatnim można było się zgodzić, lecz wcześniejsze jego rzekome zalety, były tylko maską, ubieraną w momencie, gdy musiał się z tobą pokazywać publicznie. W domu stawał się arogancki, pyskaty tak pewny siebie, że było to wręcz obrzydzające, narcyz nad narcyze.
Nie było dnia ani nocy, gdzie potrafił siedzieć cicho i spokojnie, by w skupieniu oddać się jakiejś wykonywanej przez siebie czynności. Każde twoje zachowanie, podjęte decyzje, czy nawet zrobioną przez ciebie rzecz musiał skomentować. Oczywiście komentarze te były pełne drwiny, sarkazmu, wrednoty w czystej postaci. Znęcał się nad tobą psychicznie od prawie samego początku, sprawiał, że twoja samoocena gwałtownie spadła w dół, że nie potrafiłaś zrobić nic już samodzielnie, ponieważ bałaś się jego spojrzenia i słów.
Z czasem twój stan zrobił się na tyle poważny, że zaczęłaś się samookaleczać co również nie umknęło uwadze Panu Wiecznie Perfekcyjnemu, dlatego nawet to, było jego powodem do drwin. Z dnia na dzień było już widać, że z twoim stanem było coraz gorzej a Jin tak jakby upijał się tym widokiem. Na szczęście twoja rodzina czujna i zawsze w porę, wyciągnęła cię z tego toksycznego związku a SeokJina pozwała w sądzie o znęcanie się psychiczne. Jednak nawet w sali rozpraw nie potrafił się powstrzymać od komentarzy pod twoim adresem, przez co z marszu wygrałaś sprawę, a mężczyzna osadzony w więzieniu na trzy lata. Składał apelacje, lecz nawet w nich umieszczał różne przykre słowa, co tylko utwierdzało sąd jak i ciebie, że Kim był po prostu chory psychicznie.
~ ~
Dawno nie było reakcji, więc myślę, że to dobra decyzja, by coś takiego dodać.
Na pomysł wpadłam spontanicznie, więc mam nadzieję, że dało się to dobrze czytać.
Nie wiem kiedy będą kolejne posty, dlatego nie zadawajcie mi takich pytań.
Pojawią się kiedy się pojawią.
MILE WIDZIANE KOMENTARZE
Rozumiem cię. Sama jestem ostatnio niezwykle zmęczona, a jedyne na co mam ochotę to spanie/słuchanie muzyki.
OdpowiedzUsuńOjejku. To było... mocne. Chyba najbardziej reakcja z Namjoonem.
Lubię takie reakcję, bo pokazują, że idole nie są idealni. W szczególności w odniesieniu do ostatniej sytuacji dziejącej się w kpopie.
Pozdrawiam, życzę weny i chęci do pisania! ^^
Tak, ostatnio dość poważnie porobiło się w tym k-popie.
UsuńIdole też ludzie, a to co my widzimy nie zawsze znaczy, że poza kamerami oni naprawdę tacy są. Poza tym, często idealizujemy kogoś, kto nam się podoba, więc tym bardziej dla wielu to szok co się teraz dzieję.
Dziękuję za komentarz Słoneczko <3
Oby więcej takich cudeniek! Nie wiem czemu ale bardziej podobają mi się te smutniejsze reakcje zresztą wszystko co piszesz jest boskie *.*
OdpowiedzUsuńTo naprawdę miłe co piszesz, dziękuję Słońce <3
UsuńSpokojnie. Jeżeli cię to męczy zrób sobie przerwę,odpocznij. Co za dużo to nie zrowo. My wciąż będziemy czekać. Trzymaj się tam cieplutko ❤
OdpowiedzUsuńDziękuję Słoneczko <3
UsuńPowróciłam na bloga, aby znów wciągnąć się w czytanie o naszych chłopczycach. Widzę u Ciebie ogromny progres i jak zawsze mi się podoba! Muszę częściej wpadać :D.
OdpowiedzUsuńPodoba mi się w jaki sposób to ujęłaś... Coś tak zwykłego z pozoru, ale niebezpiecznego.
Weny! <3