Przybywam do was ze scenariuszem, który zamówiła Tsubaki Aizawa. Przepraszam, naprawdę. Czekałaś na niego AŻ dwa miesiące ;/ Aish, serio przepraszam.
Moja wena bywa okropna w takich momentach, gdy chce napisać czyjeś zamówienie.Nie pamiętam o co tak dokładnie prosiłaś, by znalazło się w scenariuszu -_- mam nadzieję, że nie obrazisz się, jeśli będzie to coś paranormalnego, bądź psychopatycznego?
Dlaczego taki pomysł a nie inny?
Cóż z okazji Halloween, które minęło ( między innymi ), a tak to, zdjęcie U-Kwona mówi samo za siebie. Po prostu nie mogłam się oprzeć...
Przepraszam, jeśli ten scenariusz nie będzie taki, jaki byś chciała by był.
Sądzę że nie będzie należał do długich...chociaż....co ja tam wiem...
Przy okazji jeszcze chciałam napisać, że dużym powodem, dzięki któremu to napisałam jest to KLIK wspominałam, że kocham Jokera? <3
Mimo to...
Zapraszam <3
~ ~
Dziwna rzecz – być normalnym. Nie wiesz, kiedy
przestajesz być normalny. Dowiadujesz się, że jesteś normalny, kiedy
wracasz z krainy szaleństwa. Normalność jest jak dziwny, dziki ptak,
który śpiewa ci w duszy nie dlatego, że musi, ale dlatego że chce.
(Stephen King)
Czy kiedykolwiek zdawałaś sobie sprawę, że są osoby, które są wstanie robić takie rzeczy, że na samą myśl masz ochotę zwymiotować? Czy kiedykolwiek myślałaś, że mogłabyś kogoś takiego poznać? Rozmawiać z nim? Czy jesteś pewna na sto procent, czy codziennie nie mijasz takiej osoby na chodniku? Czy nie chodzisz nią z do szkoły?Pracy? Czy na dodatkowe kursy? Nie?
Oczywiście, że nie. Takie osoby jeśli były to już siedzą za kratami, albo w psychiatryku. Lub ewentualnie są wytworami wyobraźni pisarzy, poetów.
A co jeśli to wszystko jest kłamstwem?
Wracałaś wraz ze swoją przyjaciółką z kina. Była dość ładna pogoda jak na jesienny wieczór. Wraz z YuSun, oglądałaś film o psychopacie. Musiałaś przyznać, że był wyjątkowo straszny i w dodatku oparty na faktach.
-Dlaczego nic nie mówisz? - dobiegł cię cichy głos przyjaciółki.
-Hyh? Ach, zamyśliłam się.
-Też się tak dziwnie czujesz?
-Dziwnie, co masz na myśli? - zapytałaś, zwalniając kroku.
-No - jęknęła, rozglądając się dookoła - jakby ktoś nas obserwował - dodała szeptem, jakby bojąc się, że to co mówiła, mogłoby być prawdą. Przez chwilę stałaś bezruchu, po czym się głośno roześmiałaś co zaskoczyło twoją przyjaciółkę.
-Aish, daj spokój YuSun, jak tak dalej pójdzie, to dostaniesz schizy - dodałaś, po czym ruszyłaś znów w stronę domu. Nie powiedziałaś jej, że też to czułaś. Nie powiedziałaś jej, że kątem oka dostrzegłaś postać. Dlaczego tak właściwie jej nie powiedziałaś?
Siedziałaś późnym wieczorem na kanapie oglądając film. Opatulona kocem wpatrywałaś się w ekran, który co chwila zmieniał kolory.
-Dlaczego ja oglądam taką durnotę? - zapytałaś się cicho, zmieniając kanał - co ja robię ze swoim życiem? - dodałaś z cichym pomrukiem. Znudzona wyłączyłaś urządzenie. Odrzuciłaś koc na bok, po czym skierowałaś się w stronę schodów, gdy byłaś już na samej górze, usłyszałaś pukanie do drzwi.
Zaskoczona tym faktem zeszłaś znów na dół, gdy otworzyłaś drzwi zobaczyłaś wysokiego szatyna.
-Cześć - zaczął poważnym tonem głosu - mogę wejść?
-Słucham? Ja nawet pana nie znam - odparłaś szybko, po czym spróbowałaś zamknąć drzwi, ku twojemu zaskoczeniu chłopak, otworzył je z rozmachem, po czym wszedł do środka. Zamknął je na klucz i patrząc na ciebie z powagą, mruknął.
-Musimy porozmawiać.
-Nie znam cię.
-To poznasz - warknął, idąc w twoim kierunku. Nie czekając ani sekundy ruszyłaś do kuchni, chwyciłaś pierwszy lepszy nóż, po czym wymierzyłaś nim w nieznajomego.
-Odejdź stąd! Wynocha!
-Myślisz, że się ciebie boję? - zaśmiał się, patrząc na ciebie z góry na dół - musimy porozmawiać - dodał, zabierając szybko od ciebie rzecz. Odepchnęłaś go od siebie, po czym biegiem skierowałaś się na górę, gdy byłaś na schodach usłyszałaś głośny świst. Tuż obok twojej głowy przeleciał nóż, którym rzucił nieznajomy. Krzyknęłaś przerażona, nie wiedząc, gdzie się przed nim schować.
-Przede mną nie uciekniesz ___ - zaśmiał się, przeczesując swoje włosy - mam wobec ciebie zupełnie inne plany - dodał, przybliżając się do ciebie.
Cała zapłakana i roztrzęsiona szłaś tuż obok nieznajomego. Chłopak prowadził cię za rękę przez jakiś ogromny i opustoszały już budynek. Wszędzie wisiały pajęczyny, a na podłodze była zaschnięta krew.
-Na pewno polubisz to miejsce - zaśmiał się - tak w ogóle to jestem U-Kwon - dodał, całując cię w policzek. Było ci niedobrze od zapachu krwi i rozkładu, który ciągnął się przez cały korytarz, wszędzie gdzie spojrzałaś były martwe szczury lub części ciała jakiś ludzi. Nie widziałaś skąd znał twoje imię, skąd wiedział, gdzie mieszkałaś. Jednak jedno mogłaś przyznać, był chory.
W pewnym momencie stanęłaś przed ogromnymi metalowymi drzwiami.
-Tutaj jest moje królestwo - oznajmił z ogromnym uśmiechem szatyn, po czym otworzył drzwi. Tuż przed tobą pojawiło się ogromne pomieszczenie. Wyglądało niczym rzeźnia, ludzka rzeźnia.
Wszędzie leżały ciała kobiet, które były już albo martwe, albo na wykończeniu. Ich ręce, nogi, były w różnych miejscach, ale na pewno nie tam, gdzie powinny być. Jęknęłaś, czując ogromne mdłości, w pewnym momencie zauważyłaś ciało dziewczyny, która była owinięta w przeźroczysty worek, jej brzuch i klatka piersiowa były rozcięte, przez co jej wnętrzności wychodziły na wierzch.
Nie mogąc znieść tak okropnego widoku, podbiegłaś do ściany i zwróciłaś kolację.
-Spokojnie, przyzwyczaisz się - zaśmiał się U-kwon, rozglądając się po pomieszczeniu.
Usiadłaś pod ścianą, czułaś się naprawdę źle. Twój żołądek robił fikołki przez co cały czas cię mdliło, a serce biło z każdym ruchem chłopaka coraz szybciej.
-Masz, napij się - oznajmił, podając ci kieliszek z czerwonym płynem.
-C-co to? - wydukałaś, wciąż nie mogąc oderwać wzroku od kobiety, która zwisała z sufitu niczym ludzki żyrandol.
-Krew - powiedział spokojnie, usiadł tuż obok ciebie - napij się, to pomaga - dodał, po czym sam upił kilka łyków.
-N-nie chcę - szepnęłaś, nie mogąc nawet patrzeć na kieliszek, który trzymałaś w dłon.
-Musisz - warknął, po czym gwałtownie przyłożył naczynie do twoich ust - musisz - dodał, po czym wlał w ciebie ludzką krew.
Im bardziej się broniłaś, szarpałaś, tym większy ból ci zadawał. Mimo że prosiłaś go by przestał, by dał ci wyjść, on tylko się uśmiechał szeroko i mówił, że to królestwo należy również do ciebie.
Siedziałaś na dużym krześle, który był przyozdobiony różnymi błyszczącymi rzeczami. Szatyn, powiedział, że to twój tron, dlatego nie mogłaś nigdzie indziej siąść, tylko właśnie na tym krześle.
Nie wiedziałaś, co takiego zrobiłaś, że takie coś spotkało akurat ciebie, ale byłaś pewna jednego, musiałaś uciec.
-Jesteś głodna kochanie? - zapytał, siadając na "tronie" tuż obok ciebie.
-Nie.
-Na pewno? Musisz coś zjeść moja królowo - oznajmił ze spokojem, patrząc na ciebie z uwagą.
-Dlaczego - zaczęłaś - dlaczego akurat ja?
-Dlaczego nie? Jesteś śliczna, miła i cholernie mi się podobasz.
-Przecież my się nawet nie znamy! - krzyknęłaś.
-Ty mnie nie, ale ja ciebie znam doskonale- po tych słowach cmoknął cie w policzek, zostawiając na nim ślad krwi. Przymknęłaś oczy, gdy zauważyłaś, że szatyn podchodzi do jednej z jeszcze żywych dziewczyn.
-Proszę! Zostaw! Zostaw! - dobiegł cię jej krzyk, uchyliłaś lekko jedno oko, widząc zakrwawionego szatyna, który z uśmiechem patrzył na blondynkę, która leżała przerażona na ziemi - Błagam! Wypuść mnie!
-Myślisz, że to zrobię? Moja królowa jest głodna, muszę coś dać jej jeść - warknął, po czym bez zawahania wbił tasak w ciało nieznajomej. Dziewczyna tylko krzyknęła z ogromnego bólu.
U-Kwon, wziął nóż, po czym rozkroił jej klatkę piersiową. Zamknęłaś już oczy, nie chcąc na to patrzeć, schowałaś twarz w dłoniach znów czując ogromne mdłości.
Po kilku sekundach poczułaś na sobie czyiś oddech, wiedziałaś kto to był, dlatego nie chciałaś nawet otworzyć oczu.
-Proszę królowo, mam dla ciebie jedzenie - szepnął - no już, otwórz oczy - dodał, jeżdżąc dłonią po twoim udzie. Gdy zrobiłaś tak jak kazał, zobaczyłaś przed sobą talerz z ludzkim sercem. Z sercem dziewczyny, która przed kilkoma minutami straciła życie.
-N-nie chcę - jęknęłaś, zakrywając dłońmi usta by nie zwymiotować.
-Wiem, że jesteś głodna - zaczął - no jedz. Smacznego. - dodał, podając ci widelec i nóż.
Przez kilka minut patrzyłaś w milczeniu na narząd, który leżał na talerzu. Nie wiedziałaś co zrobić, dlatego spojrzałaś na chłopaka. Ten patrzył na ciebie jak zaczarowany, uśmiechał się delikatnie.
-Wiesz - zaczęłaś cicho - zaraz coś zjem, tylko - urwałaś, podając mu talerz- muszę do łazienki - dodałaś niepewnie. Szatyn, odłożył "jedzenie" na mały stolik, po czym chwycił twoją dłoń.
-Jak zjemy kolację to pójdziemy na spacer - zaśmiał się, zerkając na ciebie - a potem porobimy coś innego - dodał, zerkając na twój dekolt. Wstrzymałaś na kilka sekund oddech, zdając sobie sprawę, że zostało ci coraz mniej czasu - zaczekam tu - oznajmił, stając obok twoich drzwi. Przytaknęłaś tylko, po czym weszłaś do małego i dość normalnego pomieszczenia. Zamknęłaś drzwi na klucz, po czym zaczęłaś się rozglądać za drogą ucieczki, lecz ku twojemu rozczarowaniu nie było żadnego okna. Odkręciłaś kurek z wodą, po czym obmyłaś twarz, w pewnym momencie zauważyłaś strzykawkę z dość grubą igłą, schowałaś ją do kieszeni, po czym wyszłaś na korytarz.
-To jak, idziemy coś zjeść? - zapytał z uśmiechem, znów łapiąc twoją dłoń.
Gdy znów szłaś w stronę tego okropnego pomieszczenia, postanowiłaś wykorzystać okazję, że szatyn nie zwracał na ciebie uwagi. Wyjęłaś strzykawkę i wbiłaś mu ją z całej siły w szyję. U-kwon krzyknął, łapiąc się za obolałe miejsce.
-___! - wrzasnął, gdy rzuciłaś się do ucieczki.
Biegłaś przez cuchnące i brudne korytarze, by móc odnaleźć drogę do wyjścia. Odwracałaś się co chwila, by zobaczyć, jak blisko ciebie był ten psychopata. Chłopak krzyczał i groził ci, lecz ty wciąż uciekałaś, cały czas błądząc.
Wypadłaś zmęczona z budynku na środek chodnika. Poraniłaś swoje kolana, ponieważ kilka razy upadłaś na ziemię, lecz mimo to nie poddawałaś się. Zalana łzami i przerażona do granic możliwości ruszyłaś biegiem w stronę domu. Pech chciał, że twój dom był naprawdę sporo drogi od miejsca, skąd uciekłaś dlatego postanowiłaś skrócić swoją drogę.
Cmentarz nocą bywał upiorny, lecz w tamtej chwili nie robił na tobie większego wrażenia, ponieważ byłaś zajęta przeżyciem niż rozglądaniem się po miejscu, w którym byłaś.
-Nie uciekniesz mi! Znajdę cię! Królowo! - wrzeszczał, cały czas za tobą biegnąc. Nie miałaś już sił, kolka łapała cię co chwilę, a zmęczenie utrudniało bieg.
W pewnym momencie poczułaś się już tak wyczerpana, że upadłaś na ziemię. Tuż obok grobu jakiegoś nieznajomego chłopaka. Tuż przed tobą stanął zmęczony i uśmiechnięty U-kwon.
-Mówiłem, że przede mną nie uciekniesz - zaśmiał się, po czym wyjął nóż.
-Proszę, U-kwon - jęknęłaś, roniąc coraz więcej łez. Koreańczyk nachylił się nad tobą i delikatnie cie pocałował, po czym szepnął - królowa musi być przy swoim królu - po tych słowach pozbawił cię przytomności. Gdy tylko to zrobił, wziął cię na ręce i znów ruszył do swojego królestwa.
Otworzyłaś szybko oczy, siadając na kanapie. Przerażona rozejrzałaś się dookoła, byłaś w swoim salonie. Siedziałaś na kanapie, patrząc zaskoczonym wyrazem twarzy na telewizor.
-To...to był sen - szepnęłaś, po czym uśmiechnęłaś się szeroko. Szczęśliwa, że był to tylko koszmar, wyłączyłaś urządzenie, po czym skierowałaś się do swojego pokoju.
Gdy byłaś już na samej górze usłyszałaś pukanie do drzwi. Wstrzymałaś oddech, czując ogromny strach.
Przepraszam, scenariusz nie wyszedł tak jak chciałam, zwłaszcza jego końcówka, ale mam nadzieję, że się wam podobał.
Co sądzicie o takim U-kwonie? Podobał wam się w wersji psychopaty?
MILE WIDZIANE KOMENTARZE
-Masz, napij się - oznajmił, podając ci kieliszek z czerwonym płynem.
-C-co to? - wydukałaś, wciąż nie mogąc oderwać wzroku od kobiety, która zwisała z sufitu niczym ludzki żyrandol.
-Krew - powiedział spokojnie, usiadł tuż obok ciebie - napij się, to pomaga - dodał, po czym sam upił kilka łyków.
-N-nie chcę - szepnęłaś, nie mogąc nawet patrzeć na kieliszek, który trzymałaś w dłon.
-Musisz - warknął, po czym gwałtownie przyłożył naczynie do twoich ust - musisz - dodał, po czym wlał w ciebie ludzką krew.
Im bardziej się broniłaś, szarpałaś, tym większy ból ci zadawał. Mimo że prosiłaś go by przestał, by dał ci wyjść, on tylko się uśmiechał szeroko i mówił, że to królestwo należy również do ciebie.
Siedziałaś na dużym krześle, który był przyozdobiony różnymi błyszczącymi rzeczami. Szatyn, powiedział, że to twój tron, dlatego nie mogłaś nigdzie indziej siąść, tylko właśnie na tym krześle.
Nie wiedziałaś, co takiego zrobiłaś, że takie coś spotkało akurat ciebie, ale byłaś pewna jednego, musiałaś uciec.
-Jesteś głodna kochanie? - zapytał, siadając na "tronie" tuż obok ciebie.
-Nie.
-Na pewno? Musisz coś zjeść moja królowo - oznajmił ze spokojem, patrząc na ciebie z uwagą.
-Dlaczego - zaczęłaś - dlaczego akurat ja?
-Dlaczego nie? Jesteś śliczna, miła i cholernie mi się podobasz.
-Przecież my się nawet nie znamy! - krzyknęłaś.
-Ty mnie nie, ale ja ciebie znam doskonale- po tych słowach cmoknął cie w policzek, zostawiając na nim ślad krwi. Przymknęłaś oczy, gdy zauważyłaś, że szatyn podchodzi do jednej z jeszcze żywych dziewczyn.
-Proszę! Zostaw! Zostaw! - dobiegł cię jej krzyk, uchyliłaś lekko jedno oko, widząc zakrwawionego szatyna, który z uśmiechem patrzył na blondynkę, która leżała przerażona na ziemi - Błagam! Wypuść mnie!
-Myślisz, że to zrobię? Moja królowa jest głodna, muszę coś dać jej jeść - warknął, po czym bez zawahania wbił tasak w ciało nieznajomej. Dziewczyna tylko krzyknęła z ogromnego bólu.
U-Kwon, wziął nóż, po czym rozkroił jej klatkę piersiową. Zamknęłaś już oczy, nie chcąc na to patrzeć, schowałaś twarz w dłoniach znów czując ogromne mdłości.
Po kilku sekundach poczułaś na sobie czyiś oddech, wiedziałaś kto to był, dlatego nie chciałaś nawet otworzyć oczu.
-Proszę królowo, mam dla ciebie jedzenie - szepnął - no już, otwórz oczy - dodał, jeżdżąc dłonią po twoim udzie. Gdy zrobiłaś tak jak kazał, zobaczyłaś przed sobą talerz z ludzkim sercem. Z sercem dziewczyny, która przed kilkoma minutami straciła życie.
-N-nie chcę - jęknęłaś, zakrywając dłońmi usta by nie zwymiotować.
-Wiem, że jesteś głodna - zaczął - no jedz. Smacznego. - dodał, podając ci widelec i nóż.
Przez kilka minut patrzyłaś w milczeniu na narząd, który leżał na talerzu. Nie wiedziałaś co zrobić, dlatego spojrzałaś na chłopaka. Ten patrzył na ciebie jak zaczarowany, uśmiechał się delikatnie.
-Wiesz - zaczęłaś cicho - zaraz coś zjem, tylko - urwałaś, podając mu talerz- muszę do łazienki - dodałaś niepewnie. Szatyn, odłożył "jedzenie" na mały stolik, po czym chwycił twoją dłoń.
-Jak zjemy kolację to pójdziemy na spacer - zaśmiał się, zerkając na ciebie - a potem porobimy coś innego - dodał, zerkając na twój dekolt. Wstrzymałaś na kilka sekund oddech, zdając sobie sprawę, że zostało ci coraz mniej czasu - zaczekam tu - oznajmił, stając obok twoich drzwi. Przytaknęłaś tylko, po czym weszłaś do małego i dość normalnego pomieszczenia. Zamknęłaś drzwi na klucz, po czym zaczęłaś się rozglądać za drogą ucieczki, lecz ku twojemu rozczarowaniu nie było żadnego okna. Odkręciłaś kurek z wodą, po czym obmyłaś twarz, w pewnym momencie zauważyłaś strzykawkę z dość grubą igłą, schowałaś ją do kieszeni, po czym wyszłaś na korytarz.
-To jak, idziemy coś zjeść? - zapytał z uśmiechem, znów łapiąc twoją dłoń.
Gdy znów szłaś w stronę tego okropnego pomieszczenia, postanowiłaś wykorzystać okazję, że szatyn nie zwracał na ciebie uwagi. Wyjęłaś strzykawkę i wbiłaś mu ją z całej siły w szyję. U-kwon krzyknął, łapiąc się za obolałe miejsce.
-___! - wrzasnął, gdy rzuciłaś się do ucieczki.
Biegłaś przez cuchnące i brudne korytarze, by móc odnaleźć drogę do wyjścia. Odwracałaś się co chwila, by zobaczyć, jak blisko ciebie był ten psychopata. Chłopak krzyczał i groził ci, lecz ty wciąż uciekałaś, cały czas błądząc.
Wypadłaś zmęczona z budynku na środek chodnika. Poraniłaś swoje kolana, ponieważ kilka razy upadłaś na ziemię, lecz mimo to nie poddawałaś się. Zalana łzami i przerażona do granic możliwości ruszyłaś biegiem w stronę domu. Pech chciał, że twój dom był naprawdę sporo drogi od miejsca, skąd uciekłaś dlatego postanowiłaś skrócić swoją drogę.
Cmentarz nocą bywał upiorny, lecz w tamtej chwili nie robił na tobie większego wrażenia, ponieważ byłaś zajęta przeżyciem niż rozglądaniem się po miejscu, w którym byłaś.
-Nie uciekniesz mi! Znajdę cię! Królowo! - wrzeszczał, cały czas za tobą biegnąc. Nie miałaś już sił, kolka łapała cię co chwilę, a zmęczenie utrudniało bieg.
W pewnym momencie poczułaś się już tak wyczerpana, że upadłaś na ziemię. Tuż obok grobu jakiegoś nieznajomego chłopaka. Tuż przed tobą stanął zmęczony i uśmiechnięty U-kwon.
-Mówiłem, że przede mną nie uciekniesz - zaśmiał się, po czym wyjął nóż.
-Proszę, U-kwon - jęknęłaś, roniąc coraz więcej łez. Koreańczyk nachylił się nad tobą i delikatnie cie pocałował, po czym szepnął - królowa musi być przy swoim królu - po tych słowach pozbawił cię przytomności. Gdy tylko to zrobił, wziął cię na ręce i znów ruszył do swojego królestwa.
Otworzyłaś szybko oczy, siadając na kanapie. Przerażona rozejrzałaś się dookoła, byłaś w swoim salonie. Siedziałaś na kanapie, patrząc zaskoczonym wyrazem twarzy na telewizor.
-To...to był sen - szepnęłaś, po czym uśmiechnęłaś się szeroko. Szczęśliwa, że był to tylko koszmar, wyłączyłaś urządzenie, po czym skierowałaś się do swojego pokoju.
Gdy byłaś już na samej górze usłyszałaś pukanie do drzwi. Wstrzymałaś oddech, czując ogromny strach.
Na pewno chcesz otworzyć drzwi?
Co sądzicie o takim U-kwonie? Podobał wam się w wersji psychopaty?
MILE WIDZIANE KOMENTARZE
wooooooow!
OdpowiedzUsuńTo było...
woooooooow!
Ja wrócę jak będę mogła napisać coś normalnego XD
Woow naprawdę nie wiem co powiedzieć *.*
OdpowiedzUsuńNa takie scenariusze warto czekać nawet pół roku <33
Aish, wiem, że to jest scenariusz, ale tak mnie zaciekawiłaś, że aż chciałabym przeczytać ciąg dalszy <3333
Prześwietny scenariusz <333 Talent masz i to wielki na prawdę. Zazdroszczę xD :D
Kurczę, emocje muszą mi opaść xD <333
Bardzo lubię taką kategorie, a jeszcze z U-Kwonem w roli głównej, Kocham <33
Pozdrawiam i oby więcej takich scenariuszy ^^ <33
Cholera.. mi się naprawdę nie dobrze zrobiło o.o Ty to potrafisz budować nastrój...
OdpowiedzUsuńChyba pójdę otworzyć te drzwi drugi raz
OdpowiedzUsuńOstatnie zdanie wymiata 😂😂😂
OdpowiedzUsuńW sumie całe opko było zaqtfiste, po prostu... Wow XDD
A wiesz co jest najlepsze? Podobało mi się to mimo że zwykle nie lubię tego typu rzeczy. Wiesz, co to oznacza? Że piszesz po prostu za-qt-fiś-cie! 😹😹
Pozdrawiam~