Przybywam do was z kolejną i tym samym ostatnią częścią scenariusza z Luhan'em, którą również dedykuję Beautiful Killer.
Każde Słoneczko z osobna wie (?), że A.R.M.Y, uwielbia dodawać piosenki, gify oraz różne urywki tekstów z piosenek.
Także...nie mogłam się oprzeć, dlatego też tutaj macie piosenkę, którą możecie sobie przesłuchać KLIK
może pojawić się także tekst piosenki.
Mam nadzieję, że tej części nie zawalę, bo bardzo mi na niej zależy.
Nie przedłużając...
Zapraszam <3
~ ~
Moja miłość sprawia ci ból, ale czy chcesz,
czy chcesz się zmienić
i
kochać mnie
bez bólu?
Od momentu w którym pierwszy raz zobaczyłaś Luhan'a, minęło pięć dni. Od tamtego czasu miałaś zupełny spokój. Mimo to, twoje ciało posiadało liczne blizny po dotyku bruneta. Ukrywałaś je przed światem pod rękawami, nie chciałaś, by ktoś je dostrzegł. Nie ukrywajmy, miałabyś wtedy niezłe problemy.
Stałaś przy piekarniku, patrząc na babeczki, które postanowiłaś sobie upiec. Miałaś wolne w pracy, więc miałaś dużo czasu na różne rzeczy. W tym i na babeczki, które uwielbiałaś.
Uśmiechnęłaś się delikatnie, przypominając sobie o tym, że Byun, postanowił szybciej wrócić do domu. Oparłaś się o blat, upijając łyk świeżo zaparzonej kawy, nim zdążyłaś odłożyć naczynie, poczułaś ogromne pieczenie w okolicy bioder. Pisnęłaś przerażona , upuszczając kubek, który roztrzaskał się z hukiem na podłodze. Uniosłaś szybko koszulkę, na twoim brzuchu widniały świeże, czerwone ślady po dłoniach. Dotknęłaś opuszkami palców jedno ze śladów przez co momentalnie zaczęła z rany lecieć ci krew. Przyłożyłaś sobie szybko jedną z chusteczek do krwawiącego miejsca, szepcząc.
-Daj mi spokój. Odczep się ode mnie.
-Nie mogę. Już jesteś moja - dobiegł cię szept tuż przy uchu, odwróciłaś głowę w prawą stronę przez co, twoje i Luhan'a usta się zetknęły. Momentalnie i one zaczęły cię piec.
-Przestań! Przestań to robić do cholery! - krzyknęłaś, ocierając usta z krwi - odejdź stąd. Zatruwaj życie komuś innemu! - dodałaś, wybiegając z kuchni.
Zamknęłaś się w łazience, usiadłaś pod jedną ze ścian, chowając twarz w dłoniach. Całe twoje ciało było pokryte bliznami, ranami i sinymi śladami dłoni Luhan'a.
-Zdajesz sobie sprawę z tego, że nigdy nie dam ci spokoju, prawda? - usłyszałaś dobrze znany ci głos dobiegający zza drzwi - jesteś moja ___.
-Nie! Nie jestem! Nigdy nie byłam i nie będę!- krzyknęłaś, płacząc coraz głośniej - prędzej zginę - dodałaś szeptem.
Brunet, pokręcił głową, opierając się o drzwi do łazienki. Czuł się winny nawet bardzo. Nie potrafił się pohamować, więc przez to cierpiałaś. Za każdym razem, gdy sprawiał ci ból dotykiem, pocałunkiem na jego dłoniach pojawiały się liczne ślady. Robił wszystko by cierpieć tak mocno, jak ty.
-Dlaczego mnie nachodzisz? - usłyszał twój cichy szept, słyszał wszystko co myślałaś, co mówiłaś, dlatego odpowiedział.
-Bo cię kocham ___.
-My się nie znamy, nie istniejesz, nie żyjesz naprawdę - kolejny raz szepnęłaś.
-Ale istniałem - mruknął - byłem taki, jak ty. To nie moja wina, że popełniłem kilka błędów za które teraz płacę - warknął. Odwrócił się gwałtownie w stronę drzwi i zaczął uderzać w nie pięściami. Na ścianach wokół framug, zaczęły pojawiać się pęknięcia, takie same jak na jego ciele - ja tylko pragnę miłości! Twojej miłości! - dodał, po czym uderzył w drzwi na tyle mocno, że te po prostu wypadły z zawiasów, uderzyły z hukiem o podłogę.
Patrzyłaś z przerażeniem na bruneta, który stanął na środku twojej łazienki. Jego włosy były rozmierzwione, a oczy zupełnie czarne. Wyglądał, jak porcelanowa lalka. Każdy wie, jak ona wygląda, prawda? Tylko, że zamiast gładkiej bladej cery, jego ciało było pokryte bliznami, ranami i szwami po zszyciu. Z oczy spływały czarne łzy, które pozostawiały ślad na jego pokrwawionych od pocierania policzkach. Jego ciało, mimo że dobrze zbudowane, wyglądało okropnie. Na klatce piersiowej miał liczne blizny jakby po nożu, po obydwóch stronach, gdzie miał żebra, widniały świeże wciąż krwawiące rany i liczne siniaki. Na całej długości brzucha również miał szwy, lecz mimo to i tak krew skapywała z tego miejsca. Ramiona, barki też były zszyte. Tylko szyja i dłonie oraz nogi, były nie naruszone. Gdyby ktoś go mocniej uderzył lub po prostu szarpnął nim, jego ciało rozpadłoby się na liczne kawałki. Sam fakt, że był jeszcze cały, można było zaliczyć do cudu.
Chłopak, odwrócił się tyłem do ciebie i wskazując na swoje plecy, powiedział.
-Za każdym razem, gdy sprawiam ci ból dotykiem, na moich plecach pojawiając się te szramy.
-J-jak to? - wyszeptałaś, wstając powoli na równe nogi. Podeszłaś do niego, dotykając opuszkami palców te miejsca.
-Jeśli ty cierpisz, ja też.
-Dlaczego?
-Aish, czy to ważne? - zapytał, obracając się w twoją stronę, uniósł dłoń, by dotknąć twojego policzka, lecz w ostatniej chwili cofnął ją, roniąc kilka łez - ja tylko pragnę twojej miłości, dlaczego wciąż mam sam błądzić w tej ciemności? Dlaczego nie mogę robić tego z tobą?
-Bo to nie ja odbywam karę - szepnęłaś, cofając się od niego - zostaw mnie w spokoju Luhan, dla twojego i mojego dobra - dodałaś, wychodząc z łazienki. Gdy byłaś na schodach usłyszałaś głośny huk i krzyk chłopaka.
Ocierałaś krew ze swoich świeżych ran, pełna łez i strachu, starałaś się zmazać dotyk bruneta ze swojego ciała. Mimo że sprawiało ci to ogromny ból, pocierałaś rany tak mocno, że powstawały nowe. Twoje podkrążone oczy były czerwone od łez, policzki rumiane, a usta ciągle krwawiły od pocałunków Chińczyka. Bałaś się go, ale w końcu, jak można było się kogoś takiego nie bać?
-Zaraz będzie Baekhyun - szepnęłaś, spoglądając za okno.
-Jeśli przekroczy ten próg, obiecuję ___, że jego ciało się zwęgli. Zrobię wszystko by stał się tylko popiołem - warknął, chwytając cie mocno za ramiona. Jęknęłaś z bólu czując pieczenie w miejscach, gdzie cię trzymał.
-Jesteś potworem - wyszeptałaś, wyrywając się z jego uścisku.
-Potworem? Nie, jestem Luhan! - krzyknął, próbując znów cię chwycić - Luhan do cholery! - wrzasnął, rzucając talerzami o ścianę, pod którą siedziałaś. Kawałki szkła spadały na podłogę robiąc jeszcze większy hałas, przerażona wciąż próbowałaś ukryć ślady na swoich dłoniach - spójrz na mnie - dobiegł cię jego oschły głos. Nie zrobiłaś tego, więc brunet, ujął twoją twarz w dłonie - sama robisz sobie krzywdę - mruknął, klęcząc na wprost ciebie - sama chcesz żebym cię dotykał - dodał, odsuwając się od ciebie, gdy na twoim podbródku, odbiły się palce.
Siedzieliście na wprost siebie, patrząc sobie w oczy. Wzrok bruneta, był pełen smutku i złości, twój natomiast, pełen strachu i nie pewności.Wyglądaliście, jak kochankowie po świeżo zakończonej kłótni, gdzie to kochanek, uderzył swoją ukochaną.
Pociągnęłaś nosem, unosząc zakrwawioną chusteczkę, przyłożyłaś ją do świeżych ran, już nawet nie zwracając uwagi na roznoszący się po ciele ból. Patrzyłaś tylko w jego oczy. Znów były niczym lustro, widziałaś w nich siebie, a raczej resztki swojej osoby. Twoje ciało było tak samo zniszczone, jak chłopaka, staliście się tacy do siebie podobni.
-C-co mam zrobić - zaczęłaś niepewnie - żeby się c-ciebie pozbyć?
-Jak to? Naprawdę chcesz się mnie pozbyć? Uważasz, że jest to możliwe? - zaśmiał się cicho - po tym ile ran na ciele mi zrobiłaś? - dodał, wskazując na swoje pełne szram plecy - jesteś taka urocza, kochanie - dodał, całując cię po obojczyku.
Przygryzłaś wargę, roniąc coraz więcej łez.
Chłopak miał rację, nie mogłaś się go pozbyć, on zawsze przy tobie był. Nie było na niego żadnego sposobu, mimo że naprawdę chciałaś się go pozbyć.
Nienawidziłaś go całym sercem. Czekaj...nienawidziłaś?
-Nienawidzisz mnie? - uniósł nagle głowę, by na ciebie spojrzeć. Jego oczy naszły czernią, a ciało znów zrobiło się takie, jak wtedy, w łazience - kochasz mnie ___, po prostu nie chcesz tego przyznać - dodał, znów całując cię po poranionej skórze.
-Nie znoszę cię, chcę żebyś odszedł. Pragnę żebyś zginął w tej cholernej ciemności, żebyś cierpiał i wił się z bólu, jak ja, gdy mi to wszystko robisz. Chcę żebyś miał koszmary, żeby dręczyło cię sumienie - warknęłaś, odpychając go od siebie - chcę żebyś zginął Luhan! - krzyknęłaś, policzkując go.
Ten czyn był, jak zapalnik. Chińczyk, wstał szybko z podłogi, jego ciało gwałtownie się napięło, a oczy wpatrywały się w ciebie z ogromną złością.
-Teraz będziesz ze mną na zawsze - warknął, próbując cię złapać. W ostatniej chwili wyminęłaś go, uciekając do salonu, lecz niestety, on potrafił się przemieszczać między pokojami. Można powiedzieć, że wręcz się teleportował. Był tam, gdzie ty. Twoje dwa kroki były jego dwoma krokami, był do ciebie tak przywiązany, że nawet gdybyś uciekała w gęstym lesie, on byłby tuż przy tobie.
Ucieczka nie była możliwa.
Złapał cie w swoje duże i silne dłonie, przygniótł cię do ściany, położył dłonie po obydwóch stronach twojej głowy i nachylił się w twoją stronę.
-Jestem do ciebie tak przywiązany, że nigdy nic mnie od ciebie nie oderwie. Znajdę cię wszędzie, gdziekolwiek byś się ukryła, ja też tam będę. Jestem, jak twój cień, zawsze tam, gdzie ty - wyszeptał ci wprost do ucha.
-Nie kocham cię! Ja cię nienawidzę! - krzyknęłaś, uderzając go pięściami w poranione ciało - zostaw mnie w spokoju! - dodałaś próbując go od siebie odepchnąć.On tylko uśmiechnął się delikatnie, przygryzł wargę aż do krwi, po czym nachylił się w twoją stronę, pocałował cię delikatnie, lecz tym razem cie to nie bolało.
Jego krew była dla ciebie, jak znieczulenie, dzięki niej nie czułaś bólu.
W momencie, gdy cię pocałował, zdobył cie też i w świecie realnym. Od tamtej pory już naprawdę byłaś jego, czy tego chciałaś, czy nie.
-Od teraz, na zawsze razem - szepnął, gwałtownie się w ciebie wtulając. Zaczęłaś krzyczeć z bólu, gdy to okropne uczucie ogarnęło całe twoje ciało. Wszystkie twoje rany zaczęły krwawić, a blizny od nowa się otwierały. Płakałaś i krzyczałaś, dlatego Luhan znów cię pocałował.
Ból ustąpił, strach zniknął, pozostała tylko pusta i ciemność, która po kilku chwilach została zastąpiona waszą dwójką.
Zaczęłaś żyć bez bólu i bez strachu, twoje ciało znów było normalne, a dotyk bruneta już nie robił ci krzywdy.
Baekhyun, wszedł powoli do salonu, rozejrzał się dookoła, nigdzie cię nie widząc. Odłożył walizkę na kanapę, po czym skierował się do twojego pokoju.
- Przepraszam Byun, że nie pożegnałam się osobiście, ale musiałam pilnie wyjechać. Nie mam teraz, jak się z tobą skontaktować, ale obiecuję, że to zrobię. Naprawdę. Kocham cię i dziękuję za twoją przyjaźń, twoja ___ - wciąż zaskoczony patrzył na twoją osobą, gdy wyświetlałaś się mu na ekranie laptopa - zostawiłaś mi wiadomość, przynajmniej się odezwiesz wkrótce, to dobrze, mam ci tyle do opowiedzenia - szepnął, pewny że jeszcze kiedyś cię zobaczy.
To przykre, że było to kłamstwo, które wymyślił....Luhan.
Nie chcesz mi zaufać, kochanie
Zabiorę cię do nieba (po prostu leć)
Wiem, że może to brzmi dziwnie, ale
Chcę stworzyć dla ciebie najbardziej pamiętne dni
Co sądzicie o scenariuszu?
Stałaś przy piekarniku, patrząc na babeczki, które postanowiłaś sobie upiec. Miałaś wolne w pracy, więc miałaś dużo czasu na różne rzeczy. W tym i na babeczki, które uwielbiałaś.
Uśmiechnęłaś się delikatnie, przypominając sobie o tym, że Byun, postanowił szybciej wrócić do domu. Oparłaś się o blat, upijając łyk świeżo zaparzonej kawy, nim zdążyłaś odłożyć naczynie, poczułaś ogromne pieczenie w okolicy bioder. Pisnęłaś przerażona , upuszczając kubek, który roztrzaskał się z hukiem na podłodze. Uniosłaś szybko koszulkę, na twoim brzuchu widniały świeże, czerwone ślady po dłoniach. Dotknęłaś opuszkami palców jedno ze śladów przez co momentalnie zaczęła z rany lecieć ci krew. Przyłożyłaś sobie szybko jedną z chusteczek do krwawiącego miejsca, szepcząc.
-Daj mi spokój. Odczep się ode mnie.
-Nie mogę. Już jesteś moja - dobiegł cię szept tuż przy uchu, odwróciłaś głowę w prawą stronę przez co, twoje i Luhan'a usta się zetknęły. Momentalnie i one zaczęły cię piec.
-Przestań! Przestań to robić do cholery! - krzyknęłaś, ocierając usta z krwi - odejdź stąd. Zatruwaj życie komuś innemu! - dodałaś, wybiegając z kuchni.
Zamknęłaś się w łazience, usiadłaś pod jedną ze ścian, chowając twarz w dłoniach. Całe twoje ciało było pokryte bliznami, ranami i sinymi śladami dłoni Luhan'a.
-Zdajesz sobie sprawę z tego, że nigdy nie dam ci spokoju, prawda? - usłyszałaś dobrze znany ci głos dobiegający zza drzwi - jesteś moja ___.
-Nie! Nie jestem! Nigdy nie byłam i nie będę!- krzyknęłaś, płacząc coraz głośniej - prędzej zginę - dodałaś szeptem.
Brunet, pokręcił głową, opierając się o drzwi do łazienki. Czuł się winny nawet bardzo. Nie potrafił się pohamować, więc przez to cierpiałaś. Za każdym razem, gdy sprawiał ci ból dotykiem, pocałunkiem na jego dłoniach pojawiały się liczne ślady. Robił wszystko by cierpieć tak mocno, jak ty.
-Dlaczego mnie nachodzisz? - usłyszał twój cichy szept, słyszał wszystko co myślałaś, co mówiłaś, dlatego odpowiedział.
-Bo cię kocham ___.
-My się nie znamy, nie istniejesz, nie żyjesz naprawdę - kolejny raz szepnęłaś.
-Ale istniałem - mruknął - byłem taki, jak ty. To nie moja wina, że popełniłem kilka błędów za które teraz płacę - warknął. Odwrócił się gwałtownie w stronę drzwi i zaczął uderzać w nie pięściami. Na ścianach wokół framug, zaczęły pojawiać się pęknięcia, takie same jak na jego ciele - ja tylko pragnę miłości! Twojej miłości! - dodał, po czym uderzył w drzwi na tyle mocno, że te po prostu wypadły z zawiasów, uderzyły z hukiem o podłogę.
Patrzyłaś z przerażeniem na bruneta, który stanął na środku twojej łazienki. Jego włosy były rozmierzwione, a oczy zupełnie czarne. Wyglądał, jak porcelanowa lalka. Każdy wie, jak ona wygląda, prawda? Tylko, że zamiast gładkiej bladej cery, jego ciało było pokryte bliznami, ranami i szwami po zszyciu. Z oczy spływały czarne łzy, które pozostawiały ślad na jego pokrwawionych od pocierania policzkach. Jego ciało, mimo że dobrze zbudowane, wyglądało okropnie. Na klatce piersiowej miał liczne blizny jakby po nożu, po obydwóch stronach, gdzie miał żebra, widniały świeże wciąż krwawiące rany i liczne siniaki. Na całej długości brzucha również miał szwy, lecz mimo to i tak krew skapywała z tego miejsca. Ramiona, barki też były zszyte. Tylko szyja i dłonie oraz nogi, były nie naruszone. Gdyby ktoś go mocniej uderzył lub po prostu szarpnął nim, jego ciało rozpadłoby się na liczne kawałki. Sam fakt, że był jeszcze cały, można było zaliczyć do cudu.
Chłopak, odwrócił się tyłem do ciebie i wskazując na swoje plecy, powiedział.
-Za każdym razem, gdy sprawiam ci ból dotykiem, na moich plecach pojawiając się te szramy.
-J-jak to? - wyszeptałaś, wstając powoli na równe nogi. Podeszłaś do niego, dotykając opuszkami palców te miejsca.
-Jeśli ty cierpisz, ja też.
-Dlaczego?
-Aish, czy to ważne? - zapytał, obracając się w twoją stronę, uniósł dłoń, by dotknąć twojego policzka, lecz w ostatniej chwili cofnął ją, roniąc kilka łez - ja tylko pragnę twojej miłości, dlaczego wciąż mam sam błądzić w tej ciemności? Dlaczego nie mogę robić tego z tobą?
-Bo to nie ja odbywam karę - szepnęłaś, cofając się od niego - zostaw mnie w spokoju Luhan, dla twojego i mojego dobra - dodałaś, wychodząc z łazienki. Gdy byłaś na schodach usłyszałaś głośny huk i krzyk chłopaka.
Ocierałaś krew ze swoich świeżych ran, pełna łez i strachu, starałaś się zmazać dotyk bruneta ze swojego ciała. Mimo że sprawiało ci to ogromny ból, pocierałaś rany tak mocno, że powstawały nowe. Twoje podkrążone oczy były czerwone od łez, policzki rumiane, a usta ciągle krwawiły od pocałunków Chińczyka. Bałaś się go, ale w końcu, jak można było się kogoś takiego nie bać?
-Zaraz będzie Baekhyun - szepnęłaś, spoglądając za okno.
-Jeśli przekroczy ten próg, obiecuję ___, że jego ciało się zwęgli. Zrobię wszystko by stał się tylko popiołem - warknął, chwytając cie mocno za ramiona. Jęknęłaś z bólu czując pieczenie w miejscach, gdzie cię trzymał.
-Jesteś potworem - wyszeptałaś, wyrywając się z jego uścisku.
-Potworem? Nie, jestem Luhan! - krzyknął, próbując znów cię chwycić - Luhan do cholery! - wrzasnął, rzucając talerzami o ścianę, pod którą siedziałaś. Kawałki szkła spadały na podłogę robiąc jeszcze większy hałas, przerażona wciąż próbowałaś ukryć ślady na swoich dłoniach - spójrz na mnie - dobiegł cię jego oschły głos. Nie zrobiłaś tego, więc brunet, ujął twoją twarz w dłonie - sama robisz sobie krzywdę - mruknął, klęcząc na wprost ciebie - sama chcesz żebym cię dotykał - dodał, odsuwając się od ciebie, gdy na twoim podbródku, odbiły się palce.
Siedzieliście na wprost siebie, patrząc sobie w oczy. Wzrok bruneta, był pełen smutku i złości, twój natomiast, pełen strachu i nie pewności.Wyglądaliście, jak kochankowie po świeżo zakończonej kłótni, gdzie to kochanek, uderzył swoją ukochaną.
Pociągnęłaś nosem, unosząc zakrwawioną chusteczkę, przyłożyłaś ją do świeżych ran, już nawet nie zwracając uwagi na roznoszący się po ciele ból. Patrzyłaś tylko w jego oczy. Znów były niczym lustro, widziałaś w nich siebie, a raczej resztki swojej osoby. Twoje ciało było tak samo zniszczone, jak chłopaka, staliście się tacy do siebie podobni.
-C-co mam zrobić - zaczęłaś niepewnie - żeby się c-ciebie pozbyć?
-Jak to? Naprawdę chcesz się mnie pozbyć? Uważasz, że jest to możliwe? - zaśmiał się cicho - po tym ile ran na ciele mi zrobiłaś? - dodał, wskazując na swoje pełne szram plecy - jesteś taka urocza, kochanie - dodał, całując cię po obojczyku.
Przygryzłaś wargę, roniąc coraz więcej łez.
Chłopak miał rację, nie mogłaś się go pozbyć, on zawsze przy tobie był. Nie było na niego żadnego sposobu, mimo że naprawdę chciałaś się go pozbyć.
Nienawidziłaś go całym sercem. Czekaj...nienawidziłaś?
-Nienawidzisz mnie? - uniósł nagle głowę, by na ciebie spojrzeć. Jego oczy naszły czernią, a ciało znów zrobiło się takie, jak wtedy, w łazience - kochasz mnie ___, po prostu nie chcesz tego przyznać - dodał, znów całując cię po poranionej skórze.
-Nie znoszę cię, chcę żebyś odszedł. Pragnę żebyś zginął w tej cholernej ciemności, żebyś cierpiał i wił się z bólu, jak ja, gdy mi to wszystko robisz. Chcę żebyś miał koszmary, żeby dręczyło cię sumienie - warknęłaś, odpychając go od siebie - chcę żebyś zginął Luhan! - krzyknęłaś, policzkując go.
Ten czyn był, jak zapalnik. Chińczyk, wstał szybko z podłogi, jego ciało gwałtownie się napięło, a oczy wpatrywały się w ciebie z ogromną złością.
-Teraz będziesz ze mną na zawsze - warknął, próbując cię złapać. W ostatniej chwili wyminęłaś go, uciekając do salonu, lecz niestety, on potrafił się przemieszczać między pokojami. Można powiedzieć, że wręcz się teleportował. Był tam, gdzie ty. Twoje dwa kroki były jego dwoma krokami, był do ciebie tak przywiązany, że nawet gdybyś uciekała w gęstym lesie, on byłby tuż przy tobie.
Ucieczka nie była możliwa.
Złapał cie w swoje duże i silne dłonie, przygniótł cię do ściany, położył dłonie po obydwóch stronach twojej głowy i nachylił się w twoją stronę.
-Jestem do ciebie tak przywiązany, że nigdy nic mnie od ciebie nie oderwie. Znajdę cię wszędzie, gdziekolwiek byś się ukryła, ja też tam będę. Jestem, jak twój cień, zawsze tam, gdzie ty - wyszeptał ci wprost do ucha.
-Nie kocham cię! Ja cię nienawidzę! - krzyknęłaś, uderzając go pięściami w poranione ciało - zostaw mnie w spokoju! - dodałaś próbując go od siebie odepchnąć.On tylko uśmiechnął się delikatnie, przygryzł wargę aż do krwi, po czym nachylił się w twoją stronę, pocałował cię delikatnie, lecz tym razem cie to nie bolało.
Jego krew była dla ciebie, jak znieczulenie, dzięki niej nie czułaś bólu.
W momencie, gdy cię pocałował, zdobył cie też i w świecie realnym. Od tamtej pory już naprawdę byłaś jego, czy tego chciałaś, czy nie.
-Od teraz, na zawsze razem - szepnął, gwałtownie się w ciebie wtulając. Zaczęłaś krzyczeć z bólu, gdy to okropne uczucie ogarnęło całe twoje ciało. Wszystkie twoje rany zaczęły krwawić, a blizny od nowa się otwierały. Płakałaś i krzyczałaś, dlatego Luhan znów cię pocałował.
Ból ustąpił, strach zniknął, pozostała tylko pusta i ciemność, która po kilku chwilach została zastąpiona waszą dwójką.
Zaczęłaś żyć bez bólu i bez strachu, twoje ciało znów było normalne, a dotyk bruneta już nie robił ci krzywdy.
Baekhyun, wszedł powoli do salonu, rozejrzał się dookoła, nigdzie cię nie widząc. Odłożył walizkę na kanapę, po czym skierował się do twojego pokoju.
- Przepraszam Byun, że nie pożegnałam się osobiście, ale musiałam pilnie wyjechać. Nie mam teraz, jak się z tobą skontaktować, ale obiecuję, że to zrobię. Naprawdę. Kocham cię i dziękuję za twoją przyjaźń, twoja ___ - wciąż zaskoczony patrzył na twoją osobą, gdy wyświetlałaś się mu na ekranie laptopa - zostawiłaś mi wiadomość, przynajmniej się odezwiesz wkrótce, to dobrze, mam ci tyle do opowiedzenia - szepnął, pewny że jeszcze kiedyś cię zobaczy.
To przykre, że było to kłamstwo, które wymyślił....Luhan.
Nie chcesz mi zaufać, kochanie
Zabiorę cię do nieba (po prostu leć)
Wiem, że może to brzmi dziwnie, ale
Chcę stworzyć dla ciebie najbardziej pamiętne dni
Co sądzicie o scenariuszu?
Podobały wam się te części?
Mam nadzieję Beautiful Killer, że się nie zwiodłaś.
Kurczę, mam nadzieję, że nie zawaliłam tej części, bo bardzo mi na niej
zależało. Aish...
Co sądzicie o takim Luhan'ie?
Podobał wam się?
MILE WIDZIANE KOMENTARZE
P.S kawałek tekstu wzięty z Luhan - Deep
O ja cie!!! A.R.M.Y to było genialne!!!! Po prostu genialne!
OdpowiedzUsuńDziekuje bardzo za ten scenariusz 😘💗💗
O qtfa... Qtfa, czy ja tak zawsze będę reagować? Za każdym razem, kiedy czytam twoje prace, pierwsze co mi przychodzi do głowy to "qtfa" XDD
OdpowiedzUsuńAle wiesz, to tak jak wtedy, kiedy znajomi zrobią ci przyjęcie-niespodziankę, w pierwszej chwili myślisz takie: "qtfa co?", a potem dostajesz napadu fangirlu, ewentualnie zaczynasz się śmiać, płakać, drzeć lub jeszcze coś innego... ewentualnie wszystko naraz ^^ XDDDDDDD
Szczerze powiedziawszy, taki Lulu trochę mnie przeraził, bo qtfa, on tu jest psychopatą! XDD Ale i tak mi się podobało :3
Pozdrawiam~
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńWow... to było takie świetne, że brakło mi słów... dawno nie czytałam tak ciekawego scenariusza z Luhanem.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam c: i życzę weny c:
Tak wczułam się w scenariusz, że omo hahah. Tyle emocji, myśli.. Dziękuję Ci bardzo, już dawno nic mnie tak nie zaczarowało. Pozdrawiam i weny życzę ��
OdpowiedzUsuńJeju, czy tylko ja chcę jeszcze jedną część? Albo dwie? Albo pięć? Ten scenariusz jest... Whoa... Nagle zaczęłam sobie wyobrażać zamiast Luhana Sehuna, co w sumie trudne nie było i... B)) No genialne ♥
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ^^
jezu.
OdpowiedzUsuńnie.
Luhan to mój jelonek
Bias
Mój...
Ja nie wiem co powiedzieć, to był mój ulubiony scenariusz spod twoich rąk...
Zatkało mnie
Nie wiem czy opłaca się komentować twoją pracę sprzed pół roku ale... Aish to było zajebiste!!! Ohh jak ja uwielbiam tego typu scenariusze!
OdpowiedzUsuńMiło jest czytać jakiś fajny scenariusz zanim sama zaczniesz kończyć 4 one shot'y i zaczynać 2 opowiadania na konkurs... O 23... (To pomaga w pisaniu xD)
Weny kochana!