piątek, 3 czerwca 2016

Scenariusz #42 J-Hope Nie trzeba szukać daleko by znaleźć prawdziwego potwora

Witam słoneczka <3
Przybywam do was z kolejnym scenariuszem :)
Piszę coś takiego pierwszy raz ( i za pewne ostatni ), ponieważ poczułam taką dziwną wenę na właśnie coś takiego.
Uważam, że mimo ogromnego starania wyszedł kiepsko.
Starałam się napisać dokładnie  to co  przyszło mi do głowy, ale jednak się nie udało.
Przepraszam za całkowicie zawalony koniec...
Aish...
Mimo to mam nadzieję, że się wam spodoba.
Mam również nadzieję, że od dziś nie będziecie patrzeć na HoSeok'a jak na psychopatę z mojego scenariusza xD
 Zapraszam do czytania ! ^^
~~~

 Młoda dziewczyna o imieniu ____ zawsze kochała straszne filmy i opuszczone miejsca.
Czytała różne książki na straszne tematy, lecz wciąż było jej mało. Pewnego razu, gdy wracała od swojej koleżanki z domówki, przechodziła obok bloku.
Niby zwykły blok, lecz jednak inny. Był opuszczony co bardzo ucieszyło dziewczynę.
Była zbyt zmęczona, by wtedy do niego iść, więc postanowiła uczynić to następnego dnia.

Z samego rana ubrała się w miarę ciepło, po czym ruszyła do opuszczonego miejsca. Nakręcała ją myśl, że nikogo tam nie ma.
Droga na miejsce zajęła jej około dwudziestu minut.
Przeskoczyła nad zamkniętym ogrodzeniem, tym samym znajdując się na opuszczonym terenie.
Rozejrzała się dookoła, czy nikt jej nie widzi. Nie chciała mieć kłopotów.
Szybkim krokiem ruszyła do głównych drzwi. Wpierw nie chciały się otworzyć, lecz po kilku mocnych szarpnięciach ustąpiły, otwierając się z okropnym i jednocześnie typowym dźwiękiem dla takich miejsc.
Przekroczyła próg, czując podekscytowanie i strach w jednym. Takie uczucia zawsze ją napędzały dlatego też nie zawróciła, tylko udała się na klatkę schodową.
Schody tak jak i ściany były pokryte kurzem, który drażnił nos dziewczyny. Chwyciła się metalowej poręczy, jednocześnie brudząc sobie zimną dłoń. Postawiła kilka niepewnych kroków, by już po chwili ruszyć do góry żwawym krokiem.
Pierwsze piętro było w wyjątkowo  dobrym stanie. Nastolatka nie za bardzo zaciekawiona tym miejscem, ruszyła znów na schody.
Kolejne piętro już było w gorszym stanie. Kiedyś zielone ściany były całe w grzybie i pleśni przez co zapach był nieciekawy. Kilka okien było wybitych przez które wiatr przedzierał się do środka.
Drzwi do mieszkań były albo zamknięte, albo po prostu otwarte na oścież, jakby czekając na przybycie kolejnego lokatora.
Ku jej zaskoczeniu, większość otwartych pokoi miało całe wyposażenie. Sądziła, że ktoś ten budynek już dawno splądrował, a tu taka niespodzianka.
Będąc w jednym z pokoi znalazła album. Bez zastanowienia chwyciła go, usiadła na podłodze przeglądając cudze zdjęcia. Co prawda dziwnie się czuła, oglądając nieznane jej osoby, ale wciąż nie widziała potrzeby, by odłożyć pamiątkę na  miejsce.
Kilka fotografii było na tyle zniszczonych, że nie mogła dojrzeć twarzy, lecz z kolejnymi było już coraz lepiej.
Po kilku minutach znów ruszyła, by pozwiedzać blok.
Trzecie piętro   już całkowicie nie przypominało miejsca, gdzie mieszkali ludzie. Tutaj co drugie okno było bez szyby, korytarz zawalony śmieciami i połamanymi meblami, które utrudniał przemieszczanie.
Mimo to ona wciąż uparcie szła przed siebie. Od czasu do czasu zahaczała bluzą o gwoździe, które wystawały z połamanych szaf czy też półek. Mimo to wciąż szła przed siebie.
Zostało jej tylko ostatnie pięto. Czwarte.
Nie wiedziała w co się pakuje, w jakie tarapaty wpadnie, gdy stanie na korytarzu.
Poprawiła zmierzwione włosy, po czym ruszyła po schodach. Do jej uszu dobiegał jakiś dziwny szmer, ale nie zważała zbytnio na niego. Była zbyt zajęta eksplorowaniem budynku niż zastanawianiem się nad jakimiś tajemniczymi dźwiękami.

Ostatnie piętro, całe należało do potwora. Prawdziwego potwora, który tylko czyhał na takie naiwne ofiary jak ____.
Każdy intruz na jego piętrze, spotykał się z karą. Mniejszą lub większą, ale każda kara kończyła tak samo. Śmiercią.
Nastolatka stanęła na kolejnym i tym samym ostatnim korytarzu. Ten był wyjątkowo ponury.
Szare ściany pełne pajęczy,pełna krwi zaschnięta podłoga i zdechły szczur leżący kilka kroków dalej od niej.
Zatkała nos,czując smród rozkładu. Przechodząc obok gryzonia starała się na niego nie patrzeć. W końcu to był przykry widok.
Po kilku sekundach stanęła w progu jakiegoś pokoju. Mała lampka nocna migała, lekko oświetlając kuchnię. Kilka noży leżało obok jakiejś ciemnej bluzy.
W pewnym momencie usłyszała dźwięk otwierających się drzwi. Nim zdążyła się ruszyć, ujrzała chłopaka. Jego biała koszulka była poplamiona krwią, a lewa dłoń skaleczona. Pisnęła przerażona tym samym, zwracając na siebie uwagę potwora. Tego chłopaka nie można było określić inaczej. To był potwór.
Wycofała się z kuchni, znajdując się tym samym na korytarzu. 
Dlaczego nie mogła zostać w domu, jak każda normalna dziewczyna w jej wieku?
Gdyby nie to, siedziałaby przed laptopem, pijąc gorącą czekoladę i oglądając swój ulubiony film.

A teraz?
Biegła tak szybko jak tylko mogła. Mijała ciemne, ponure pokoje w opuszczonym bloku.
Do tej pory nie wiedziała, co właściwe tu robiła.
Jak się tu znalazła? I tak właściwie po co?
Jej głośny oddech mieszał się z odgłosami kroków. Co chwilę  odwracała się do tyłu.
Pełne przerażenia oczy omiotły szybko jeden z pokoi. Wpadła do niego, zamykając drzwi najciszej ja tylko potrafiła.
Jej serce biło jak oszalałe, a oczy były pełne łez.
Podarty materac leżał w kącie fioletowego pokoju. Przez wybite oko przedzierał się chłodny wiatr.
Trzęsła się pod wpływem strachu i chłodu. Czuła, że dłużej nie wytrzyma.
W pewnym momencie usłyszała krok i gwizdanie. Była pewna, że to ON.
Przerażona rozglądnęła się dookoła w celu znalezienia kryjówki. Nagle jej oczy zlokalizowały dziurę w ścianie. Na palcach podeszła do niej, chowając się. Jej pobrudzone ubranie wyglądało jak wyjęte z brudnego kosza. Włosy były poplątane i pełne pajęczy, które przylepiły się, gdy uciekła.
Kropelki potu zdobiły jej bladą i wystraszoną twarz.
-Wiem kochanie, że tu jesteś - usłyszała rozbawiony głos. Wstrzymała oddech, widząc jak do pokoju wchodzi chłopak. Chłopak? Nie, to potwór w ludzkim ciele...
Stanął na środku pomieszczenia, nie widziała jego twarzy, ale słyszała jego głos.
Był donośny i lekko zachrypnięty. Gdyby była w innym miejscu i w innej sytuacji, uznałaby ten głos za miły i seksowny, ale teraz? Będzie jej się śnił po nocach.
W pewnym momencie dojrzała ogromny nóż. Był pokryty zaschnięty krwią, co sprawiło, że miała odruchy wymiotne...
-Aish tu cię mam skarbie -  zaśmiał się, wyciągając ją z ukrycia.
Piszczała, wyrywała się oraz zalewała słonymi łzami. Chciała uciec, albo przynajmniej szybko umrzeć, lecz po jego zachowaniu mogła stwierdzić jedno...

Jej śmierć będzie wolna i bardzo bolesna...

Chwycił mocno jej nadgarstki, robiąc przy tym bolesne sińce. Wyprowadził ją z pomieszczenia, kierując się do swojej jamy.
Chciała uciec. Pragnęła tego całym sercem i ciałem, ale była zbyt słaba.
Nieznajomy prowadził ją nic nie mówiąc. W poranionej dłoni trzymał ogromny nóż, natomiast w prawej zaciskał nadgarstek ofiary.
Minęło kilka sekund, gdy znów znalazła się w jego pokoju.
Nie przejmując się tym, czy ją to zaboli czy też nie, posadził ją mocno na drewnianym krześle. Jej drżące i sine od uścisku dłonie, przywiązał sznurem, który przy każdym najmniejszym ruchu wbijał się w jej skórę.
Łzy ciekły po jej zaczerwienionych policzkach, a duże i wystraszone oczy śledziły potwora.
Nie mogła dojrzeć jego twarzy, miał na sobie kaptur i chustę. Jedynie co widziała to ciemne jak smoła oczy.
Były piękne, nawet jeśli należały do NIEGO.
Nieznajomy usiadł na wprost niej. Bawił się  nożem co jakiś czas, zerkając na nią.
-Co tu robisz kochanie? Nie wiedziałaś, że tu mieszkam?  A może wiedziałaś i właśnie dlatego tu przyszłaś? - zadawał pytania coraz niższym głosem. Chciała odpowiedzieć, lecz była tak przerażona, że głos uwiązł w jej gardle.
-Jesteś moim gościem, a gości  się czymś częstuje. Musisz mi wybaczyć, ale -zaśmiał się ponuro - moja lodówka od jakiegoś czasu świeci pustkami - dodał już poważniej, przenosząc na nią swój wzrok - jak masz na imię?
-D...dlaczego? - szepnęła, czując coraz większy strach.
-Dlaczego co?
-Mnie uwięziłeś? - zapytała drżącym głosem. Chłopak zaśmiał się, kręcąc głową.
-Bo tu przyszłaś. Popełniłaś błąd. Ogromny błąd.
Zapadła cisza. W pomieszczeniu można było usłyszeć tylko jej niespokojny oddech. Czuła się jak w jakimś strasznym filmie.
Wiedziała, że to zakończenie nie będzie należało do szczęśliwych
-Jak masz na imię? - ponowił pytanie, gdy cisza zaczęła go irytować.
- ___, a ty? - zapytała niepewnie
-Nie ważne - warknął, wstając na równe nogi. Gdy tylko się do niej zbliżył, ta zaczęła się trząść.
Nachylił się nad nią, by spojrzeć w jej wystraszone oczy. Zdjął chustę, ukazując malinowe usta, przez które przebiegała czerwona blizna.
Musnął lekko jej wargi, ciesząc się zbliżeniem. Może i miał umysł psychopaty, może i nim był, ale co jak co,  jedynie czego mu najbardziej mu brakowało to...miłości.
Gdy się od niej oderwał, oblizał wargi. Uśmiechnął się lekko, przykładając nóż do jej uda.
-Może i jesteś piękna, może i nawet mi się spodobałaś, ale...musisz zapłacić za to, że się tu znalazłaś - po tych słowach, wbił narzędzie w jej udo.
Dziewczyna krzyknęła z ogromnego bólu, czerwona ciecz zaczęła wypływać z jej rany.
-Nie uwierzysz, ale...naprawdę nie chcę tego robić.
-To....przestań - jęknęła, płacząc coraz głośniej.
-Nie mogę - szepnął, kolejny raz ją raniąc.
Trwało to kilka sekund, lecz dla niej było to jak wieczność. Krzyczała i błagała go o litość, ale każdy mógłby się domyślić, że to i tak by nie przeszło.
Z każdym jego kolejnym pocałunkiem, nadchodziła fala bólu.
Każda malinka na jej szyi przynosiła ze sobą kolejne rany.
Chłopak był nią zaintrygowany. Nie ukrywał tego, ponieważ ona była jedyną dziewczyną, którą pocałował. I to zostanie z nim już na zawsze.
Gdy ujrzał, że jego ofiara i piękny anioł w jednym umiera, poczuł ból.
Miał sobie za złe, że był kim był i zrobił co zrobił.
Potwór i sumienie? Niemożliwe.
Nieznajomy szepnął jej swoje imię na ucho, po czym ostatni raz ucałował jej już prawie sine wargi. Nie czekając dłużej wbił nóż w jej szybko bijące serce.
Dziewczyna spojrzała w jego  duże oczy, szepcząc jego imię.
-HoSeok.
Zmarła od razu, mimo że wcześniej się dużo wycierpiała.
Po tym, gdy jego anioł zmarł, odwiązał ją od krzesła. Zaniósł na swoje łóżko, po czym zakrył kocem.
-Dobranoc - szepnął niepewnie, zamykając jej wciąż przerażone oczy.

Przepraszam za wszelkie możliwe błędy.
Co sądzicie o takim scenariuszu?
Wyszedł źle?
Sama nie wiem...
Mimo to mam nadzieję, że się wam podobał.
MILE WIDZIANE KOMENTARZE ;)

7 komentarzy:

  1. I ty kurde uważasz, że to zrypałaś!?
    Przepraszam czy ty mnie za idiotkę uważasz?!
    Nie denerwuj swojej nadziei, bo to się dla ciebie źle skończy :P
    Hobi...ahhhh.
    Mam nadzieję, że niedługo będę mogła przeczytać kolejne twoje prace :)
    Weny~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może jeszcze nawet dziś ;)
      Zobaczymy.
      Cieszę się, że jednak coś z tego wyszło ;)

      Usuń
  2. Nie mogę tego skomentować atakiem fangirla, ani smętnym poematem. No po prostu nie.
    Na początku już się okropnie napaliłam, bo Hobi, itd, itd.
    Później przypomniałam sobie, że to to, na co tak czekałam, to, co mnie wrypie w ziemię, i zakopie żywcem. Udało Ci się! Udało Ci się mnie wrypać w ziemię, Unnie! Ten scenariusz był krótki, bez większych wstępów, ale w tej prostocie, przekazywał więcej niż nawet trzydziesto rozdziałowe opowiadanie *Q* Chcę więcej takich klimatów w Twoim wykonaniu *Q* <33

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że jednak scenariusz wyszedł tak jak powinien ( a przynajmniej w połowie);)
      Miło mi czytać wasze komentarze są one naprawdę motywujące ^^

      Usuń
  3. Muszę przyznać, że masz coś w rodzaju "dziewiczego" stylu przez co Twoje prace bardzo ciekawie się czyta^^.
    Jedna uwaga: kiedy jest np. Jung Hoseok to Jung jest nazwiskiem a Hoseok imieniem

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Dziewiczy styl pisania" mam to uznać za komplement? xD

      Usuń
    2. Jak najbardziej^_^ coraz częściej scenariusze czy opowiadania k-popowe są pisane w podobnym stylu a Ty dalej zachowujesz oryginalność

      Usuń

Obserwatorzy