Przybywam do was ze scenariuszem z V, który "wyjaśnia" historię chłopców. Wiem, że miałam go dodać już dawno, ale nie miałam nawet czasu by rozplanować ten scenariusz, dlatego piszę go naprawdę spontanicznie. Pisałam wcześniej, że to jest ostatni scenariusz....BŁĄD to nie jest ostatni scenariusz, zamierzam dodać EPILOG, który będzie odnosił się do każdego z chłopaków i będzie ich krótko opisywał. Oczywiście tutaj też pojawi się historia reszty, lecz nie będzie napisana w całości, ponieważ to jest osoby scenariusz z V, więc jego historia jest najważniejsza.
UWAGA: Pojawi się cholernie dużo gifów ( wybaczycie mi, prawda? To tylko na potrzeby historii ), oprócz tego, scenariusz będzie mieszany, czyli trochę formy z listu i trochę normalnego scenariusza.
Mam nadzieję, że owa historia się wam spodoba i zechcecie rozmyślać nad historią chłopaków.
Tak jak wspominałam, epilog powinien się jeszcze dziś pojawić ( ale może też jutro ), mam nadzieję, że wszystkie historie zapadną wam w pamięci i będziecie wracać do tych prac.
Ach, i jeszcze jedno! Chciałabym, abyście posłuchali tej piosenki Stigma
Nie przedłużając...
Zapraszam <3
~ ~
Kochanie!
Wiesz jak to jest, gdy piszesz coś pod wpływem ogromnego impulsu? Piszesz kolejne słowa, lecz nawet nie zastanawiasz się nad tym, czy one tak w ogóle mają sens. Czy mój list będzie właśnie tak brzmiał, kochanie? Jakie istnieje prawdopodobieństwo, że mi odpiszesz? Żadne....wiem.
Należałem do paczki chłopaków, którzy zawsze trzymali się razem. Mimo cholernie różnych charakterów, poglądów, byliśmy zawsze razem. Więc co się stało, że tak naprawdę zostałem tylko ja? Gdzie podziała się reszta? Jeden z nas zawsze miał głowę na karku, lecz coś stanęło na jego drodze i zrobił coś, czego nie powinien*. Drugi ślepo zakochany nie widział nic poza tobą, to przykre, że potrafił odebrać sobie życie** Trzeci zawsze zamknięty w sobie, odkrył coś innego niż złość i strach ***. Czwarty mimo przeszkód, starał się być normalny, dlaczego więc cię tak ukarał?****. Piąty z nas - najmłodszy - wiecznie cichy, stał się taki gadatliwy*****. Szóstemu całkowicie odbiło******. I ja, ten siódmy, który jako jedyny się nie stoczył. Kłamstwo. To tak cholernie bolesne kłamstwo, które cały czas za mną chodzi. Gdybym napisał, że to wszystko to moja wina, skłamałby. Jest tylko jedna winna osoba i jesteś nią ty ___. Ale nie winię cię, oni też nie, każdy z nas coś do ciebie czuł.
Zawsze uważałem, że miałem czas na wyznanie ci uczuć. Że przyjdzie pora, i będę na tyle odważny, żeby powiedzieć ci, że moje uczucia były wobec ciebie naprawdę silne. Więc...powiedz mi, kiedy zegar stanął? Kiedy czas się zatrzymał, a ja cię straciłem? Kiedy ubiegli mnie przyjaciele?
Przyjaciele? O ile można ich tak nazwać. Trzech z nich zraniło mnie tak mocno, że nigdy nie byłbym wstanie im wybaczyć. Bo jak mógłbym? Jeden zabił drugiego, a trzeci ciebie. Czy widziałaś tu szanse na wybaczenie? Jak dla mnie mogą zgnić w piekle. Nie obchodzi mnie to już.
Od dziewięciu lat walczyłem z tą cholerną pokusą, by móc stanąć u twego boku i być dla ciebie kimś więcej niż jednym z siedmiu. Niż być tym dziwnym i wiecznie uśmiechniętym.
Minęło tyle lat, a ja wciąż wierzyłem, że cię spotkam i przytulę. Że zdążę wyznać swoje uczucie, które na pewno dla ciebie nic nie znaczyło. W końcu miałaś ich tylu....
Dobrze, przepraszam. Źle to ująłem, miałaś ich tylko czterech. W sumie walczyłem o ciebie dziewięć lat i wciąż walczyłbym, gdybym miał na to szanse...
Zawsze należałem do tchórzy, mimo wszystko nie potrafiłem o ciebie zwalczyć, mimo że zdaje mi się, że to ja najbardziej cię kochałem. Chociaż...może piszę tak, ponieważ mocno za tobą tęsknię?
Każdy z nas popełnia błędy, prawda? Więc na pewno nie zdziwi cię fakt, że ja też je popełniłem.
Od twojej śmierci minął niecały rok, a ja mam wrażenie, jakby ktoś wyrwał mi serce i odebrał możliwość odzyskania go. Powinienem za tobą tęsknić skoro miałem z tobą najmniej do czynienia? W końcu zawsze byłem na uboczu, na pewno o mnie zapomniałaś. Ty i rodzina *.
Dlaczego więc ciągle walczę? Dlaczego podejmuje nieustanne próby bycia normalnym, gdy tak naprawdę nie chcę nim być? Nie bez ciebie.
Zdaje mi się, że gdybyś mogła mnie zobaczyć, minąć na ulicy, nie poznałabyś mnie. To nie ja. To nie ten dawny roześmiany i dziwny Kim TaeHyung. To ja V, chłopak, który popełnił w życiu tyle błędów, podjął tyle nieudanych prób i podjął tyle złych decyzji. Zmieniłem się, nie tylko z wyglądu, lecz także z charakteru. Tęsknota i miłość zrobiły swoje, a ja straciłem dawnego siebie. Stałem się kimś, kto nie zasługuje na nic. Najlepiej gdyby mnie zamknęli, nieważne gdzie, ważne aby to zrobili. Chcę tego. Pragnę. Chcę zostać ukarany za błędy i próby podjęcia bycia normalnym i szczęśliwym.
Zasługuję na to, prawda?
Dosłownie kilka sekund temu spojrzałem na zegarek, jego wskazówki zatrzymały się na północy. Od roku zapominam wymienić baterie....
Dla mnie czas od dziewięciu lat stanął w miejscu, żyję z dnia na dzień, więc po co mam sprawdzać, która godzina, czy jaki dzień tygodnia? Dzień i noc, dla mnie to wszystko nie ma sensu. Jest takie same, nic się nie zmienia prócz por roku.
Żyję, lecz czuję, że umarłem. Jestem ludzką skorupą, która włóczy się dniami i nocami po mieście i szuka ukojenia. Sumienie, myśli, uczucia....aish....to tak przytłacza....
Kończę skarbie, odpisz mi szybko, bo naprawdę za tobą tęsknię, wiesz? Myślę o tobie cały czas, więc proszę....odpisz mi. Daj znak, że moje cierpienie ma jakikolwiek sens, dobrze?
Kocham cię ____
Twój TaeHyung/V
Chłopak ostatni raz spojrzał na list, po czym schował go do białej koperty. Schował ją do półki nocnej, na stos innych kopert, po czym westchnął cicho. Oparł się zmęczony o oparcie krzesła tępo wpatrując się w punkt przed sobą. Cały czas odtwarzał w myślach wizję młodej Polki, która skradła serce siedmiu chłopakom. Starał się zapomnieć, walczył z tym, lecz i tak przegrywał. Zawsze jego wspomnienia wygrywały nawet jeśli mocno go raniły.
Spojrzał otępiałym wzrokiem zza okno. Słońce powoli wyłaniało się zza ogromnych seulskich budynków, dając mu znak, że nastał kolejny dzień. Kolejny dzień, który niczym się nie różnił od pozostałych. Przeczesał swoje już dość długie brąz włosy, po czym wstał z krzesła, by zaraz położyć się na miękkim materacu. Nie był zmęczony, a przynajmniej nic takiego nie odczuwał. Od kilkunastu miesięcy mało sypiał przez co jego organizm nie funkcjonował tak jak dawniej. Był przed trzydziestką, nie miał pracy i przyjaciół, mieszkał w jakiejś spelunie, która z dnia na dzień mogła się rozlecieć, ponieważ nikt o nią nie dbał. Gdy wychodził na ulicę każdy mijał go szerokim łukiem. Jego blada i poważna twarz wyglądała na zmęczoną, wychudzone - bo już nie szczupłe - ciało, sprawiało, że każdy bał się go dotknąć by nie zrobić mu krzywdy. Zachrypły i niski głos przyprawiał o dreszcze, a czarne ubranie dodawało mu buntowniczego wyglądu. Jednak jemu to nie przeszkadzało, nie interesowało go to, jak na niego inni patrzyli i co o nim mówili. Jego już naprawdę nic nie interesowało.
Przymknął oczy, czując coraz większy strach przed zaśnięciem. Zawsze dręczyły go koszmary i wizje martwej Polki. Ten widok na zawsze został w jego pamięci, która z dnia na dzień sprawiała mu coraz więcej smutku, ponieważ nie potrafił zapomnieć o bliskich mu osobach.
Usiadł zalany potem na materacu. Otarł krople potu z czoła i łez z policzków, po czym wstał na równe nogi. Nabrał kilka głębszych wdechów i wydechów by zaraz przeciągnąć się kilka razy, by rozprostować swoje kości. Wolnym i zmęczonym krokiem podreptał do łazienki, a raczej do pomieszczenia, które miało za nią służyć. Mała kwadratowe pomieszczenie z podartymi tapetami i brakiem podłogi. Popękane lustro, które trzymało się sklejone na starej już taśmie. Mała umywalka a pod nią równie mała półka w której trzymał wszystkie swoje osobiste rzeczy do higieny. Sedes koloru białego, który był w równie opłakanym stanie co całe pomieszczenie oraz prysznic, w którym brakowało ciepłej wody i kurków, by odkręcić wodę. Koreańczyk omiótł szybkim spojrzeniem łazienkę, by jednoznacznie stwierdzić, że w życiu to on do niczego nie doszedł.
-A czego się spodziewałeś - mruknął odpowiadając na własne myśli. Przemył szybko twarz, po czym ułożył swoje włosy, na koniec spryskał się perfumami, by móc wyjść do ludzi.
Kuchnia, która również robiła mu za pokój, również nie była bogata. Dwa mała palniki, średniej wielkości lodówka, w której było tylko światło, oraz kilka półek, które zbierały kurz.
Głodny i zmęczony zabrał podarty portfel, który dostał od ___, po czym wyszedł z mieszkania.
Idąc korytarzem mógł doskonale usłyszeć wrzaski sąsiadów i płacz dzieci, pokręcił głową, nakładając kaptur na głowę. Bez słowa minął starszą sąsiadkę, która prychnęła niezadowolona na jego widok.Wstrzymał się, by nie powiedzieć kilka nie miłych słów, które mogłyby urazić starą jędzę.
Wyszedł z bloku od razu wpadając na grupkę jakiś młodych nastolatek, które patrzyły na niego dziwnym wzrokiem. Pokręcił głową od razu ruszając w stronę pobliskiego sklepu, musiał zrobić zakupy, ponieważ jego żołądek domagał się jedzenia. Szedł wolnym krokiem cały czas patrząc w chodnik, dłonie trzymał w kieszeni, czując coraz większe zimno, które rozchodziło się po jego zmęczonym ciele. Nie potrafił być taki jak dawniej, mimo że się starał, naprawdę nie potrafił. To było dla niego tak trudne, jak myśl, że jego ___ naprawdę nigdy nie będzie jego.
Zerwał się wiatr, który drażnił jego skórę na twarzy. Mimo to wciąż szedł przed siebie, by dotrzeć do tego cholernego sklepu, który był tuż za rogiem. Mimo że chciał iść gdzieś indziej, powstrzymał się. Ostatkiem sił woli, wygrał walkę o kolejne spotkanie z przyjaciółmi na jednym z cmentarzy.
Wszedł do sklepu od razu zwracając na siebie uwagę kasjera, który patrzył na niego jak na ostatniego kryminalistę. W sumie wiele się nie mylił, ponieważ Tae miał przez dwa lata kuratora tuż po tym, jak Polka wybrała Jimina.
Zdjął kaptur idąc wzdłuż różnych półek, szukał odpowiednich rzeczy, lecz tak naprawdę nawet nie zastanawiał się co tak na serio pakował do koszyka. Było mu wszystko jedno i to go coraz bardziej przerażało, ponieważ zdawał sobie sprawę, że to w końcu go zgubi.
Będąc przy dziale ze słodyczami natknął się na jakiegoś młodego chłopaka, który miał może dziesięć lat. Znał go dość dobrze, ponieważ był to syn jego sąsiadki.
-Co się gapisz? - warknął do chłopaka, patrząc na niego z powagą.
-Nadal nie mogę pojąć, że taki upiór chodzi po ulicach - zaśmiał się, wystawiając V język. Koreańczyk już dawno stracił cierpliwość dlatego przysunął się do dzieciaka i chwycił go za kołnierz bluzy, sycząc.
-Lepiej uważaj gówniarzu, bo pewnego dnia ten upiór wparuje do twojego domu i cię zajebie - po tych słowach odepchnął blondyna, który niewzruszony słowami starszego wzruszył ramionami, chowając do bluzy czekoladę. Tae, pokręcił głową zdając sobie sprawę, jak bardzo się stoczył od śmierci ukochanej.
W końcu stanął przed kasą, czekając aż kasjer poda mu sumę, którą musiał mu dać. Z ogromną niecierpliwością patrzył na młodego chłopaka, który ze spokojem chował jego zakupy do torby. Tak bardzo przypominał mu HoSeoka, że z trudem powstrzymywał się od tego, by się na niego nie rzucić.
-Dlaczego pan tak na mnie patrzy? - zapytał po chwili brunet, patrząc na coraz bardziej wściekłego Tae.
-Przypominasz mi kogoś - mruknął, wyjmując pogniecione banknoty - masz i zamknij się - dodał, po czym nie czekając na to, aż nieznajomy wyda mu resztę, wyszedł ze sklepu.
TaeHyung stanął na środku ścieżki, czując łzy, które spływały po jego policzkach. Oczami wyobraźni widział ścieżkę krwi, którą zostawiła ___, uciekając przed chorym Jungiem. Chciał iść dalej, chciał przejść tą ścieką, by dostać się do mieszkania, lecz nie potrafił. Wciąż widział jej ciało na środku parku i HosSeoka, który siedział obok niej skuty kajdankami będąc otoczonym przez policję. Wszystkie uczucia i wspomnienia uderzały w szatyna tak mocno, że usiadł na pierwszej lepszej ławce, czując łzy i zmęczenie. Świat wirował wokół niego, a on pośrodku marzeń i życia realnego dusił się, jakby ktoś ściskał jego płuca.
-Nic ci nie jest? - dobiegł go znajomy głos - hej, dobrze się czujesz? - znów ten głos. Tuż przed nim stała Polka, patrząc na niego z troską i smutkiem. Jej piękne oczy patrzyły na niego z niepokojem, a delikatny dotyk koił jego łamiące się serce. Spojrzał na nią, po czym zamrugał kilka razy oczami, by ujrzeć przed sobą jakąś obcą mu Koreankę, która nie wyglądała jak jego ___.
-Jesteś blady, zadzwonię po pomoc - po tych słowach szatyn odzyskał świadomość. Bez słowa wstał, po czym skierował się w stronę wyjścia z parku nie zwracając uwagi na nawoływanie nieznajomej.
Szybkim krokiem skierował się w bardzo dobrze znane mu miejsce. Cmentarz. Miejsce, gdzie spoczywała szóstka jego przyjaciół i jedna jedyna ukochana. Otworzył bramę, po czym przekroczył ją, nie zwracając uwagi na wiatr i spadające krople deszczu. Szedł jak zahipnotyzowany prosto na grób dziewczyny, która wciąż mieszkała w jego sercu.
Usiadł na małej ławeczce patrząc na zdjęcie ____, uśmiechnięta szatynka, patrzyła na niego z radością, jakby ciesząc się na jego widok.
-Tęsknię - wychrypiał, gładząc nagrobek, by móc znów poczuć znajomy chłód.
Był na każdym grobie i na każdym z nich spędził tyle samo czasu. Nawet nie wiedział, kiedy zapadł zmrok, a on był już całkowicie przemoknięty. Przechodził z grobu na grób, czując coraz większy strach i pustkę.
-Dlaczego mnie zostawiliście? - zapytał cicho, nie wiedząc w którą stronę spojrzeć - dlaczego zostawiliście mnie samego? - dodał jeszcze ciszej, roniąc coraz więcej łez.
Zziębnięty usiadł na materacu okrywając się kocem. Od czasu do czasu upijał kilka większych łyków ciepłej herbaty, by móc ogrzać swoje zmarznięte ciało. Dreszcze nie opuszczały go nawet wtedy, gdy było mu już dość ciepło. Jego organizm już był mocno wyczerpany, więc bardzo łatwo łapał mocne przeziębienie, które czasem męczyło go i trzy tygodnie.
Położył się na materacu, patrząc na widok zza oknem. Ogromna pełnia była wyjątkowo piękna, a jej blask rozświetlał całe jego mieszkanie. Patrzył jak zahipnotyzowany w gwiazdę, czując pierwszy raz w życiu spokój i zmęczenie. Przymknął oczy odpływając powoli w miarę spokojny i długi sen. Pierwszy raz od roku....
____
Dlaczego wciąż mi nie odpisałaś? Wiesz, jak długo czekam na twoją odpowiedź? Powoli robię się naprawdę niecierpliwy, ponieważ czekam na to, co mi odpiszesz.
Mam nadzieję, że u ciebie wszystko w porządku i czujesz się dobrze. Jaka u ciebie jest pogoda? U mnie już od kilku dni pada deszcz, więc cały czas siedzę w mieszkaniu.
Widziałem dziś białego i puchatego królika. Czy to możliwe, że mi odbija? Tak jak Hobiemu i Jinowi? Przecież, jak mogłem zobaczyć królika w mieszkaniu? Czy to nie dziwne?
Nie wiem dlaczego, ale to zwierzątko przypominało mi Kooka, wiem jak w podstawówce przezywali go królik, ponieważ miał takie śmieszne ząbki...
Wspominałem, że ten króliczek miał ranę na brzuchu? A może to moje sumienie się odezwało? Jak myślisz? W końcu przyczyniłem się do śmierci naszego Kooka.
Wiesz, że ten króliczek zdechł? Położył się na moich kolanach i umarł, a ja cały czas go głaskałem i głaskałem....
Ten króliczek był taki sam jak nasz Jungkookie.... ____, czy mi odbija? Czy ja naprawdę robię się chory?
Kocham cię
Tae/V
Kolejne listy gromadziły się w półce nocnej, a szatyn nawet nie myślał o ich wysłaniu. Z każdym dniem i nocą było ich więcej i więcej, a każda z wiadomości była coraz dziwniejsza i straszniejsza.
Chłopak popadał w wir marzeń i wspomnień kompletnie się zatracając.
Napadli go i pobili. Dlaczego?
Sam tak właściwie nie potrafił na to odpowiedzieć, ale już mu nawet nie zależało.
Nic się dla niego nie liczyło, więc miał gdzieś, czy pobili go, bo tak chcieli, czy może coś przeskrobał.
Miał wywalone i to ściągało go coraz bardziej w dół. Swoim nastawieniem przegonił nawet swojego hyunga YoonGiego, który sam był ogromnym pesymistą.
Kolejne dnie były tylko coraz gorsze. Siedział albo w mieszkaniu albo na cmentarzu, już nawet nikogo nie dziwił fakt, że Koreańczyk spał przy grobie ___. Nie ważne, czy było ładnie czy nie, on cały czas przy niej był. Coraz bardziej otępiały, smutny i oddalony od rzeczywistości.
Tak bardzo pragnął być przy dziewczynie, że nawet nie zauważył, że z każdą minutą był coraz bliżej niej.
Pewnego razu nie wytrzymał. Wziął kilka wiadomości i zaniósł je na osobne groby swoich przyjaciół. Każda koperta zawierała kilka szczerych słów, które były skierowane do każdego z nich.
Uważał, że w ten sposób zbliży się do nich i przekaże im, że naprawdę cierpiał i nie potrafił już dużej tak żyć.
-Bo widzisz kochanie, mimo że cierpiałem najdłużej i najmocniej nikogo to nie obchodzi - mruknął, poprawiając wazon z kwiatami na nagrobku dziewczyny - nigdy nie było sprawiedliwości, mam nadzieję, że chociaż tam jest - dodał ciszej, po czym ucałował zdjęcie szatynki.
Wrócił do domu z jedną myślą, która krążyła za nim od roku. Wyjął z szafki garść tabletek nasennych, po czym nie wahając się ani sekundy wypił je. Lekko otępiały położył się na materacu, wpatrując się na sufit.
-Czekam na sen. Na ten wieczny sen, który ma być mym ukojeniem - szepnął z uśmiechem i satysfakcją, że wreszcie tego dokonał.
Księżniczko!
Tak dawno cię nie widziałem. Tak dawno nie słyszałem, że zapomniałem jak to było, gdy byłaś obok mnie. Twój uśmiech pełen radości, twój dotyk pełen czułości, tak bardzo za tym tęskniłem.
Nie wiem, jak udało mi się przetrwać tyle lat. Jak potrafiłem bez tego wszystkiego wytrzymać...
Aish...kochanie....obejmuj mnie. Pozwól mi być szczęśliwym w twoich ramionach.
Teraz nikt nam nie przeszkodzi, chłopcy są zupełnie gdzieś indziej.
Gdzie? Księżniczko, czy to ważne? Liczy się teraz nasze wieczne szczęście, moje i twoje.
Tak długo czekałem by móc cię pocałować i powiedzieć te dwa słowa "Kocham cię" z jeszcze większą mocą niż dawniej. Aish, tak bardzo jestem szczęśliwy.
Opłacało się cierpieć tyle lat, by móc teraz być szczęśliwym. By móc by u twego boku i cieszyć się z twojej obecności.
Pocałuj mnie, przytul, nic mi więcej nie trzeba. Twój pocałunek i dotyk to wszystko czego pragnąłem i pragnę. Proszę skarbie, pozwól mi być wreszcie szczęśliwym będąc przy tobie.
Nie czekam na odpowiedź, bo już ją mam.
Dziękuję. Ja też cię kocham.
Śpij dobrze księżniczko, jutro czeka nas wspaniały dzień.
Tak skarbie, nie tylko dzień, ale wieczność.
Gdzie chłopcy?
Spokojnie, są szczęśliwi.
A przynajmniej kilku z nich.
Kocham cię...
Twój TaeHyung.
To światło, ten blask, zdemaskuj me grzechy
Tam, gdzie nie mogę zawrócić
Sączy się czerwona krew
Głębiej, czuję się jakbym umierał każdego dnia
Pozwól Odbyć moją karę
Wybacz mi moje grzechy,
Proszę. *
Tam, gdzie nie mogę zawrócić
Sączy się czerwona krew
Głębiej, czuję się jakbym umierał każdego dnia
Pozwól Odbyć moją karę
Wybacz mi moje grzechy,
Proszę. *
I co sądzicie o scenariuszu?
Co myślicie o historii V?
Podobało wam się?
Mam nadzieję, że tak.
Bardzo mi zależy na waszych opiniach.
MILE WIDZIANE KOMENTARZE
* Bts - V- Stigma
To było piękne *_*
OdpowiedzUsuńNie było mnie parę dni wiec musze nadrobić ale powiem ci jedno rozpłakałam się. Naprawdę świetne ♡
OdpowiedzUsuńweny ^^
Tak sie wzruszyłam ,że naprawde czytałam to z przerwami ,bo nie mogłam sie powstrzymać od łez.
OdpowiedzUsuńTo było takie kochane.
Życzę weny♡