wtorek, 15 stycznia 2019

Scenariusz #117 Samuel Don't worry be...

Cześć
  Przychodzę do Was ze scenariuszem, więc już jakaś nowość na blogu, zważywszy na to, że teraz częściej dodaje TKC. Zbieram się powoli w sobie, by zacząć tworzyć na Watt, jednak wena i ochota to coś, co nie chce ze sobą współgrać, hah. Jednak kiedyś coś tam dodam, obiecuję...
Zamówienie: Anonimek
  Ostrzeżenia: Raczej brak
Muzyka: In the End
Kocham ich piosenkę, lecz jej remix porwał moje serce, naprawdę!
 Zapraszam
~ ~ ~
    Nawet jeśli się coś długo układa
Nawet jeśli jest dobrze
To zawsze się to zmieni
Zawsze


    Czasem na świecie trafiają się ludzkie anioły, pragną pomagać, dawać nadzieję na lepsze jutro lub pojutrze. Tak samo czasem trafiają się anioły upadłe, lecz to nie są te mityczne stworzenia. Upadłe anioły często to są ludzie, którzy pogrążeni w wiecznym smutku, chaosie myśli i uczuć, starają się trwać w społeczeństwie, często niosąc na swych pokaleczonych barkach różnego rodzaju upokorzenia, dyskusje na swój temat. Muszą walczyć nie tylko z chaosem wewnętrznym, lecz także zewnętrznym. Mimo że otacza ich kolorowy świat, sami czują, że jest inaczej. Że to tylko pozorne kolory, które tylko zakrywają czerń nie tylko myśli, lecz i czynów różnych ludzi. I właśnie jednym z takich upadłych aniołów był niejaki Kim Samuel. Szesnastolatek, który cierpiał za siebie i za innych, emocjonalny w środku, lecz twardy na zewnątrz. W oczach innych ludzi był 'przegrywem', brak dziewczyny, brak bogactwa, brak tak zwanego parcia na bycie w centrum uwagi. Bity, poniżany, wyśmiewany, upychany... To tylko skrawek tego co musiał przeżywać w tak młodym wieku. Jednak powiesz "Hej, czemu nie zmieni szkoły? Miejsca zamieszkania?", a czy to coś da? Nowe otoczenie bywa czasem gorsze od starego. Jednak przez myśl przeszło ci też zapewne "Czemu on się nie weźmie po prostu w garść? To młody chłopak, może osiągnąć wszystko! Udaje cierpiącego dla większej uwagi". No tak, a co innego możesz pomyśleć, powiedzieć, widząc takiego człowieka? Albo w twoich oczach jest 'przegrywem', albo udaje dla uwagi, jednak jak wspomniane było na początku. Są też anioły, które pomyślą "Hej, trzeba mu pomóc! Nie można udawać przez szesnaście lat, prawda?!". I właśnie takim aniołem dla Samuela, była ____.

    Nie każdą walkę da się wygrać
Czasem jest ona po prostu nie równa
Jednak najgorszym błędem
Jest nie podjęcie żadnej walki

   
   Szesnastoletnia dziewczyna pochodziła z Polki, miała długie, rude i falowane włosy. Na jej bladej twarzy prócz lekko zaróżowionych policzków, można było dostrzec duże, zielone oczy oraz urocze, brązowe piegi na nosie. Jednak nie tylko pochodzenie ją wyróżniało, ponieważ dziewczyna miała ogromne zamiłowanie do muzyki, od której prawdopodobnie była uzależniona. Oczywiście prócz wyglądu wyróżniał ją charakter, naprawdę można byłoby ją pomylić z aniołem! Uczynna, miła, empatyczna, ciągle radosna i optymistycznie patrząca na świat. Naprawdę ciężko było ją zobaczyć złą, czy w trakcie jakiejś kłótni. Starała się być dobra i nieść dobra na tyle ile była w stanie, ponieważ wierzyła, że kiedyś będzie za to w jakiś sposób nagrodzona. Chociażby uśmiechem osoby, której pomogła. Nie potrzebowała niczego więcej. Pracowała jako wolontariuszka w schronisku dla zwierząt, lecz prócz tego często pomogła jako 'pielęgniarka', czyli jednym słowem, pomagała wszystkim. Dlatego, gdy na jej drodze stanął Kim, od razu postanowiła mu pomóc.
   Trwały ferie zimowe, więc ___ spędzała je praktycznie poza domem. Od dziewiątej rano do czternastej przebywała na terenie schroniska dla zwierząt, opiekując się nimi najczulej jak tylko potrafiła. Natomiast od piętnastej do dwudziestej pracowała w szpitalu jako asystentka pielęgniarki. Oczywiście jej praca polegała często na bandażowaniu ran, tamowaniu małych krwotoków, rozmowie z przebywającymi na sali lub robieniu kawy swojej przełożonej. Jednak nie narzekała, cieszyła się, że w minimalnym stopniu mogła chociaż komuś pomóc.
Weszła do czystej i pachnącej specyficznie sali, gdzie siedziała na krześle jej przełożona, która składała kartoteki według kolejności alfabetycznej.
-Dzień dobry pani Jung. - uśmiechnęła się szeroko rudowłosa i ukłoniła się przed starszą kobietą.
-Witam ____, ciesze się, że przyszłaś przed czasem. Mam dla ciebie pilną sprawę, na sali obok siedzi chłopak, który czeka na zabandażowanie rąk. - oznajmiła, pokazując szczupłą i bladą dłonią na salę.
-Um, dobrze. - kiwnęła głową młodsza i ubierając swój biały fartuch. Gdy otworzyła drzwi na salę jej oczom ukazał się szczupły brunet, który siedział spokojnie na białym łóżku, patrząc tępym wzrokiem na widok zza okna. Gdy nieznajomy tylko usłyszał charakterystyczne skrzypienie, odwrócił głowę w stronę Polki. Obydwoje patrzyli na siebie w ciszy nieco zaskoczeni swoim widokiem, to nie tak, że się znali. Wręcz przeciwnie, po prostu ją zszokował fakt, że tak młody na oko chłopak, siedział z zszytymi ranami na rękach, a jego zdziwiło to, że tak piękna istota w ogóle stąpała po tej ziemi.
-Cześć. - odezwała się po chwili ciszy, po czym wyjęła bandaże z szuflady. Jednak chłopak nic się nie odezwał tylko dokładnie swoimi ciemnymi tęczówkami śledził każdy ruch nieznajomej, tak jakby był  gotów do nagłego ataku. - Boli cię, hm? - zapytała, siadając na wprost niego i rozkładając biały materiał. I tym razem odpowiedziała jej głucha cisza, dlatego nieco zaskoczona takim zachowaniem równolatka , spojrzała na niego od razu widząc ogromny smutek w jego oczach. Momentalnie poczuła, jakby dostała cios prosto w serce. Widziała w swoim życiu wiele osób w podobnym stanie fizycznym, widziała wiele jak na swój młody wiek, jednak ten wzrok, którym ją obdarzył chłopak na zawsze zapadł w jej pamięci.
   Polała zszyte rany po cięciu wodą utlenioną, by nie wdało się żadne zakażenie, po czym ostrożnie i najdelikatniej jak potrafiła, zaczęła owijać jego przedramię. Z przerażeniem stwierdziła, że jego skóra była aż sina przez grube, cięte rany, a w niektórych miejscach widziała blizny również po takich cięciach. Wiedziała, że te świeże rany wcale nie były przypadkowe lub w wyniku jakiegoś wypadku. Były celowe i to ją chyba najbardziej przerażało.
-Powiesz mi jak masz na imię? - zapytała cicho, jeżdżąc opuszkami palców po zabandażowanej ręce. Jej zielone oczy spojrzały na te ciemne chłopaka, by następnie nieświadomie zupełnie, spojrzeć na lekko popękane usta.
-Czy moje imię zmieni coś w twoim życiu? - zapytał spokojnie, lecz z niesamowitym smutkiem w głosie, sprawiając, że na drobnym ciele dziewczyny pojawiły się dreszcze.
-Tak, sadzę że tak. Ja jestem ____. - uśmiechnęła się nieznacznie.
-Ach, Samuel. - westchnął, by zaraz odsunąć ją od siebie na bezpieczną odległość. Nie ufał jej. Bał się jej. Nigdy mu nic nie zrobiła, pomogła mu i chyba właśnie tej pomocy bał się najbardziej.
-Ładnie, naprawdę. - wstała na równe nogi, odwróciła się tyłem do niego szukając maści na rany, jednak gdy spojrzała za siebie, Samuela już nie było. Wyszedł po cichu niczym mysz, zostawiając po sobie tylko i wyłącznie zakrwawione bandaże, którymi kilka minut temu owinęła jego ręce. Zszokowana takim zachowaniem, z którym spotkała się pierwszy raz w życiu, spojrzała przez okno i jedynie co zobaczyła, to bladego chłopaka, nakładającego na głowę czarny kaptur.

   Od tamtego zdarzenia minęły dwa dni, za wszelką cenę starała się odnaleźć chłopaka na każdym możliwym portalu, jednak wiedziała, że te próby były z góry i tak przesądzone. Miała wrażenie, że Samuel był cieniem, dosłownie. Nigdzie nie mogła go znaleźć tak jakby nie istniał. Dziwiło ją to, ponieważ prawie każdy w tym wieku co ona, miał FB, KakaoTalk, czy inne tego typu portale. Jednak nie Samuel.
    Nie mogła o nim zapomnieć. Te niesamowicie smutne i przerażone oczy, głębokie i celowe rany, te popękane i sine usta od częstego i mocnego ich zagryzania. Chciała go spotkać, poznać i pomóc, bo zdecydowanie tej pomocy potrzebował.
Wracała ze sklepu zoologicznego niosąc na rękach sporą paczkę karmy dla psów, był ranek więc chodnik był zatłoczony. Ciągle ją ktoś upychał, szturchał, mruczał złe słowa pod jej adresem, lecz Polka szła przed siebie z uroczym uśmiechem, ciesząc się na myśl, że te smutne i przygnębione psiaki za chwilkę się najedzą. Całej tej sytuacji przyglądał się Kim, który palił papierosa jednocześnie mając na głowie kaptur, by nie zostać rozpoznanym przez swoich oprawców szkolnych, czy starsze babcie, które na jego widok uruchamiały swoje torebki, by go nimi uderzyć. Oczywiście w przypadku chłopaka trafne było powiedzenie, że pozory mylą, ponieważ mimo swojego chłodnego, poważnego i może nieco buntowniczego wyglądu, był skromnym i cholernie emocjonalnym chłopakiem. I właśnie z tych powodów miał problemy w szkole jak i poza nią.
Patrzył uważnie na dziewczynę, która niedawno mu pomogła, kroczyła spokojnie chodnikiem niosąc karmę, była uśmiechnięta mimo że ludzie ją szturchali i upychali. Dziwiło go to, ponieważ nigdy w życiu nie widział takiej osoby i zachowania, dlatego postanowił sprawdzić, czy była taka naprawdę, czy może udawała.
    ____ mruknęła cicho zaskoczona, gdy w pewnym momencie ktoś wpadł na nią dość mocno, przez co ona upadła na kałużę, a jedzenie, które niosła zwierzakom, upadło na chodnik przez co torba pękła. Sprawcą tego całego zajścia był Kim, który chciał sprawdzić reakcję rudowłosej, czekał aż ta go zwyzywa, poniży i być może uderzy, lecz to co zrobiła go po prostu zszokowało.
Pokręciła głową i wstała z chodnika nieco chwiejnie, mówiąc.
-Przepraszam pana, zagapiłam się. - uśmiechnęła się pod nosem jeszcze nie mając pojęcia, kto tak naprawdę na nią wpadł, lecz gdy dojrzała Samuela, poczuła się jakoś dziwnie. Przez kilka sekund patrzyła mu w oczy z poważnym wyrazem twarzy, po czym posłała mu uroczy uśmiech i jak gdyby nigdy nic, zapytała.
-Jak rany? Goją się, hm? - po zadaniu tego pytania, kucnęła przy pękniętym opakowaniu i zaczęła do niego na nowo wsypywać karmę na tyle ile się dało. Samuel stał tam jak słup soli, nie wiedząc jak się zachować, ponieważ szokowało go to z jaką delikatnością i optymizmem się spotkał. Ta dziewczyna to był anioł, bez dwóch zdań.
-Tak, goją. - odparł, po czym kucnął obok niej pomagając zebrać resztki jedzenia z chodnika. Zerkał na nią kątem oka, widząc jej delikatny uśmiech na bladej twarzy. - Przepraszam, że na ciebie wpadłem, jesteś teraz cała mokra i brudna.- dodał, zerkając na jej zamoczoną i brudną spódniczkę.
-Nie przejmuj się, właśnie szłam do domu by zabrać jeszcze zabawki dla psów do schroniska, więc się przebiorę. - wstała spokojnie i poprawiła mokre, rude włosy, które lepiły się do jej twarzy. Jak na złość zaczęło padać,więc ludzie zaczęli uciekać z chodnika co chwila mocno trącając nastolatków. Samuel wyglądał, jakby zaraz miał się zdenerwować lub po prostu rozpłakać, lecz ___ stała z uśmiechem, patrząc na deszczowe chmury.
-Jak ty możesz się tak zachowywać? - wypalił nagle brunet.
-Hm? Czyli jak?
-No tak... Dobrze. - mruknął, szukając odpowiednich słów. - Jesteś taka miła i optymistyczna, że to aż nienaturalne.
-Mówisz to tak tylko dlatego, że w twoim życiu jest źle i zapewne spotkałeś się z samym okropnym zachowaniem. Lecz ja w porównaniu, do niektórych ludzi, staram sie być miła i dobra jednocześnie ciesząc się z małych rzeczy takich jakich chociażby ten deszcz. - pokręciła głową, a uśmiech przy tym nie schodził z jej twarzy. Ciemnooki miał wrażenie, że ta czytała z niego jak z otwartej księgi co tylko potęgowało w nim chęć poznania jej bliżej, nawet nieufność względem niej przestała być aż tak duża. Polka poprawiła jeszcze raz pękniętą torbę i ruszyła w stronę swojego domu, uprzednio informując o tym Samuela, który wypalił.
-Czekaj, zaniosę to za ciebie. Wiesz... I tak przyczyniłem się do tego, że jesteś brudna i mokra, a w dodatku karma dla psów jest w opłakanym stanie, więc ... Tak ci chociaż to wynagrodzę. - powiedział spokojnie, biorąc jedzenie dla zwierząt od dziewczyny, po czym ruszył z nią w stronę domu.
  Większość drogi pokonali w kompletnej ciszy, jednak od czasu do czasu dziewczyna zamieniła z nim kilka krótkich zdań. Z tego co się dowiedziała, to brunet miał tyle samo lat co ona, uczęszczał do szkoły tylko dla chłopców i właśnie przez nią był taki, a nie inny.
-Wiesz, możesz iść ze mną. Ogrzejesz się i napijesz ciepłego kakao. - oznajmiła, gdy ten położył karmę na schodach do jej domu.
-Nie będę ci robił kłopotu. - westchnął, uśmiechając się smutno.
-To żaden problem Samuel.
-Chciałbym w to wierzyć. - zaśmiał się ponuro i przeczesał swoje oklapnięte od deszczu włosy. - Do zobaczenia... Kiedyś tam. - dodał, by zaraz odwrócić się na pięcie i skierować się w stronę swojego domu. Polka patrzyła za nim do momentu aż ten znikł za rogiem jednego ze sklepów, wiedziała, że ten potrzebował pomocy i to od razu. Jednak zdawała sobie również sprawę z tego, że to musiał być już lekarz, bo ona nie dałaby sobie rady sama.

   Dni mijały a ___ ani razu nie widziała się z Kimem, a tym bardziej się z nim nie kontaktowała, ponieważ nie miała do niego numeru. Miała nadzieję, że u niego się chociaż odrobinę polepszyło, lecz jej nadzieję rozwiał moment, gdy pod szpital podjechała karetka na sygnale, która przywiozła niedoszłego samobójcę. Od razu rozpoznała czarną czuprynę i bladą, szczupłą twarz Samuela, dlatego podbiegła do chłopaka, który leżał na noszach jednak ratownicy odsunęli ją mówiąc, że ten wypił tabletki przeciwbólowe i popił alkoholem. Każdy dobrze wiedział, że nawet minimalne dawka z takim połączeniem groziła śmiercią. Na szczęście pogotowie zostało w porę zawiadomione przez sąsiadkę Kima, dlatego ten był już na płukaniu żołądka.
   Rudowłosa siedziała smutna przy łóżku śpiącego chłopaka, zapewniając go, że od tej pory nie odstąpi go na krok. Że będzie mu pomagać i wspierać byleby tylko nie robił już takich rzeczy jednak nie miała pojęcia, że chłopak nie dość, że ją słyszał to jeszcze miał zupełnie inne plany.
Gdy był już pewny, że dziewczyna zasnęła, usiadł powoli nieco obolały na łóżku i okrył rudowłosą kocem, by po chwili zejść z mebla i ubrać kurtkę, która leżała na krześle. Ucałował ją delikatnie w głowę z minimalnym uśmiechem, zostawiając na poduszce mały list. Nim wyszedł, zerknął na swojego aniołka, roniąc przy tym kilka łez.

   ____ siedziała na plaży, patrząc na zachód Słońca, co prawda było wietrznie a przez to cholernie zimno, lecz to jej kompletnie nie przeszkadzało. Od opuszczenia jej przez Samuela minęło pięć miesięcy, były wakacje, więc dziewczyna jak zawsze intensywnie uczestniczyła jako wolontariuszka. Jednak tego dnia, postanowiła wziąć wolne i powspominać krótkie chwile przy boku niesamowicie smutnego i ładnego chłopaka, jakim był Kim.
W swoich bladych i zimnych dłoniach, trzymała pognieconą i nieco rozerwaną kartkę z listu Kima, która zawierała wiadomość w dniu jego odejścia. Pamiętała każde słowa, każdy przecinek i kropkę, ponieważ to co napisał mocno zapadło w jej pamięci.

"Przepraszam, że robię to tak nagle.
Z zaskoczenia i jeśli mam być szczery, to i bez zaplanowania. 
Jednak nie potrafię normalnie funkcjonować. Nie bez okaleczenia,
bez używek, bez możliwości życia jak każdy inny 16-latek.
Wyjeżdżam. Odchodzę. Nie wiem gdzie. Nie wiem za co...
Jednak robię to ____.
A raczej mój Aniele. Dziękuję Ci, za chęć pomocy, 
za to, że byłaś dla mnie taka miła i delikatna. 
Nie zapomnę Ci tego. NIGDY,
Jednak wiedz, że muszę odpocząć. Psychicznie i fizycznie. 
Jednak nim wyrzucisz ten list, zła, że to zrobiłem...
Chcę żebyś wiedziała jedno, mój Aniele...
Wrócę. Obiecuję, że pewnego dnia wrócę do Ciebie.
Inny. Będę otwarty, a nie zamknięty w sobie.
Będę z bliznami, ale już bez ran.
Będę dla Ciebie podporą, taką jaką byłaś dla mnie Ty przez te kilka dni.
Obiecaj mi tylko, że będziesz na mnie czekać.
Że będę miał dla kogo wrócić, dobrze?
Proszę, potrzebuje tego...
Jednak jeśli nie wrócę teraz to obiecuję, 
że zrobię to w następnym wcieleniu*
Będę twoim przyjacielem, będę dla ciebie Aniołem.
Obiecuję, że wrócę!
Czekaj na mnie Aniele, proszę"

   Rudowłosa postanowiła dotrzymać słowa, nie ważne jak bardzo byłoby to ciężkie.  Każdego dnia będzie przychodziła na plażę, by móc na niej wreszcie zobaczyć Kima. Lecz tym razem radosnego, z bliznami, lecz bez ran tak jak sam to wspominał.
 -Czekam, Samuel. - uśmiechnęła się delikatnie, patrząc na powoli zachodzące Słońce, wiedząc że gdzieś tam, za horyzontem, Kim być może znalazł dom.
   Jednak nie miała kompletnie pojęcia, że brunet już dawno nie żył, ponieważ tak jak wiele razy próbował, popełnił samobójstwo, by tak jak obiecał, stać się Aniołem dla ____.
~ ~
I scenariusz za nami. 
Mam nadzieję, że się Wam podobał, moje Słoneczka. 
Mam również nadzieję, że zamówienie, które przyjęłam zostało zrealizowane tak, jak chciałaś Słoneczko! 
*Pamięta ktoś może scenariusz z Samuelem pt. Szansa? Ekhem, bo.. Cóż... To tak jakby drugie wcielenie tego Samuela, który się zabił. Czemu? Ponieważ główną bohaterkę nazywa tam Aniołkiem. (Nie bez powodu, ale ciiii). Kocham ukryte znaczenia w swoich pracach....
MILE WIDZIANE KOMENTARZE 

13 komentarzy:

  1. Nowy post, nowy komentarz ode mnie. Nawet herbatę specjalnie przygotowałam!
    Uwielbiam opowiadania zahaczające o tematy o trudach młodości i ogólnie życia. Dają tyle do myślenia.
    Przez całe opowiadanie, a już najbardziej przez fragment z listem miałam łzy w oczach. To takie smutne, ale uwielbiam ten moment, kiedy pisze, że wróci nawet jeśli w innym wcieleniu T.T
    O, podoba mi się, że tak jakby połączyłaś obie pracę. Niby są zupełnie inne, ale coś je łączy. Kocham taki zabieg, czy w opowiadaniach, filmach, książkach czy w kpopowym świecie.
    Cierpliwie czekam na kolejny post. Życzę weny, chęci i czasu do pisania. Hwaiting! ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz Słoneczko! Już niedługo postaram się coś dodać ^^

      Usuń
  2. Ty głupia wiesz , że nie każdy ma rude włosy i paskudne piegi na ryju fu

    OdpowiedzUsuń
  3. Głupi ten scenariusz

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Każdy komentarz sie dla mnie liczy!<3
      Tak bardzo mi kogoś przypominasz :')
      Już niedługo coś dodam, więc ostrzegam, że to pewne też będzie głupie! <3

      Usuń
    2. Scenariusz jest w porządku więc jak Ci się nie podoba to nie czytaj ❤❤
      Kiedy następny rozdział taehyunga? O ile ten scenariusz o keyu dobrze napisałam ??❤❤����

      Usuń
    3. Dodam jeszcze jedno zamówienie, a potem będą scenariusze i TKC. Tak myślę Słoneczko 💓

      Usuń
  4. Cudowny ten scenariusz ❤Jednocześnie smutny i taki mega słodki i kochany ❤ Biedny Samuel 😞 Życzę dużo weny i czekam na kolejne genialnego dzieła ❤

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aww dziękuję za miłe słowa Słoneczko 💓
      Postaram się dziś coś dodać 💕

      Usuń
  5. Kiedy dodasz rozdział z taehyungiem??

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zaczynam pracę nad TKC, więc może dziś uda mi się coś dodać Słoneczko :)

      Usuń

Obserwatorzy