Przybywam do Was z niczym innym jak z kolejną częścią TKC, musicie mi wybaczyć, że zamiast zamówień, czy scenariuszy dodaje swoje opo, ale mam na nie ogromną wenę i chcę to wykorzystać.
Niedługo mam ferie, więc w międzyczasie od nauki i fakultetów, będę dla Was pisać. Przynajmniej taką mam nadzieję.
Ostrzeżenia: Wulgaryzmy, przemoc, nierealne zdarzenia, prawdopodobnie TaeTae, którego 'znamy' zmieni się i nie będzie tu zbyt, hm... Miło.
Serdecznie zachęcam do komentowania.
Nie przedłużając...
Zapraszam
~ ~ ~
Niczego więcej nie pragnę,
jak tego, że
uciekniesz ze mną i zamieszkasz
w swoim prawdziwym domu przy boku
swojego męża i ojca Twych dzieci
Tego dnia wiało i padało niemiłosiernie mocno, burzowe chmury kłębiły się leniwie nad głowami mieszkańców Daegu. Polka kroczyła dość szybkim krokiem do pobliskiego marketu żeby kupić coś do jedzenia, ponieważ jej chłopak miał wrócić późno nie mogła liczyć, że to on zrobiłby zakupy. Dlatego była zmuszona do wyjścia, mimo że naprawdę tego cholernie nie chciała, zwłaszcza, że od ostatnich dwóch lat panicznie bała się burz. Nie miała pojęcia czym ten strach był wywołany, ponieważ nie miała żadnych traumatycznych przeżyć, a mimo to z każdą kłębiącą się chmurą, czuła jak szybko biło jej serce. Poprawiła kaptur od czarnej kurtki, po czym wyjęła trzęsącą się dłonią komórkę.
-Aish, zostało mi dwa procent baterii. - jęknęła, przerażona wizją odcięcia się w ten sposób od możliwych telefonów nadopiekuńczego Jeona. Wiedziała, że ten dostawał dosłownego świra, gdy nie odpisywała od razu, a gdy nie odbierała to Kook był wstanie rzucić wszystko i pobiec jej na ratunek. Kochała go cholernie mocno a z każdym dniem coraz bardziej, był idealny. Przystojny, czuły, opiekuńczy i szczerze ją kochał. Jednak i on miał też swoje ciemniejsze strony, a jedną z nich była chorobliwa zazdrość, czasem ją to przerażało, dlatego nie miała zbyt wielu kolegów. No, prócz jej kochanego Króliczka, JiMina.
Stanęła spokojnie przed pasami, czekając na zmianę sygnalizacji dla pieszych, rozglądała się spokojnie od czasu do czasu ocierając krople deszczu z zaczerwienionych policzków. Obok niej stał jakiś nieznany jej chłopak przyodziany w kurtkę i czapkę, słuchał muzyki przez co wyglądał jakby kompletnie był z innej planety. Natomiast z prawej strony stała jakaś starsza kobieta, która trzymała na dłoniach mokrego i trzęsącego się mopsa. Światło się zmieniło na zielone, cała trójka ruszyła spokojnym krokiem na pasy jednak tylko Somin stanęła na środku jezdni, ponieważ jak na złość wypadł jej portfel. Schyliła się po niego, a gdy kolejny raz wyprostowała się, mając go w lewej dłoni, jej oczom ukazała się pusta jezdnia. Była pewna, że jeszcze dwie sekundy temu stały trzy auta, czekające na zmianę świateł. A tu? Nie było ich.
-Co... - szepnęła nieco przerażona, ponieważ nie wiedziała w sumie co innego mogłaby zrobić. Dlatego z nie małym strachem chciała zejść z jezdni nie chcąc kusić losu, jednak przeżyła jeszcze większy szok niż wcześniej, ponieważ odbiła się od niewidzialnej ściany przez co upadła na tyłek. Jej duże, błękitne oczy wyrażały już tylko i wyłącznie przerażenie. Czuła się jak w potrzasku, dlatego wstała gwałtownie chcąc zawrócić do domu z myślą "Pieprzyć zakupy jeśli mam tu zginąć", jednak znowu odbiła się od niewidzialnej ściany. Kolejne dwie drogi ucieczki również były zablokowane, dlatego z nie małym przerażeniem obracała się w każdą stronę, słyszała głośne pikanie sygnalizujące zmianę świateł dla pieszych, a w oddali widziała nadjeżdżający samochód z nie małą prędkością. A oliwy do ognia dodał fakt, że inni piesi przechodzili obok niej zupełnie normalnie, nie dość, że tylko ona była magicznie zablokowana na środku jezdni to jeszcze ludzie patrzyli na nią jak na największą idiotkę świata. Pisnęła, słysząc głośny klakson pojazdu, który pędził w jej stronę, lecz w tej samej chwili poczuła jak coś ją dziwnego oplatało. Dostrzegła dwa, czarne, potężne skrzydła, które ochraniały jej ciało jak tarcza, dlatego cofnęła się szybko, wypadając na czyiś umięśniony tors. Chciała się odwrócić, lecz męskie dłonie wsunęły się pod jej ubranie delikatnie i subtelnie głaszcząc jej zimną skórę na brzuchu. Czuła nagły spokój, miała wrażenie, że odpływała w inny i zdecydowanie lepszy świat.
-Kocham cię moja królowo. - usłyszała niski, potężny głos w swojej głowie do złudzenia przypominający głos TaeTae.
-K-Kim jesteś?
-Twoim Stróżem, kochankiem, może kiedyś mężem i ojcem twoich dzieci.
-Kookie? - wyszeptała cicho z nutą przerażenia w głosie, gdy TaeHyung to usłyszał spiął się gwałtownie i mruknął gardłowo ze złości. Jego postać zaczęła powoli płonąć ze wściekłości, a serce biło gwałtownie, przyprawiając go o mdłości.
-Jaki... Kurwa... Kook. - warknął jeszcze bardziej wściekły niż sekundę temu, miał ochotę pokazać jej prawdę, brutalną i raniącą, ale się powstrzymał. Nie chciał kolejny raz niszczyć jej życia już dużo przez niego przeszła ponad dwa lata temu.
-P-przepraszam. - jęknęła, roniąc łzy ze strachu.
-Och. - westchnął i momentalnie się uspokoił. - Nie płacz i nie przepraszaj, ale to nie ja. Nie Kook.
-Więc... K-kto. - szepnęła najciszej jak tylko potrafiła, zerkając na odsuwające się skrzydła.
-Ktoś kto kocha cię cholernie mocno i pragnie przy swoim boku.
-Słucham... - nabrała szybko powietrza z przerażenia, słysząc tak zaskakujące słowa.
-Chciałbym zabrać cię wreszcie do siebie, pokazać ci miłość i prawdę, ale. - urwał na chwilę wzdychając ciężko i nisko. - Ale wiem, że mi nie wierzysz, i zapewne nie uwierzysz, gdy nie pokażę ci wizji i JiMina.
-J-JiMina?! Moje Króliczka?! - pisnęła studentka, obracając się w stronę rozmówcy, lecz jedynie kogo napotkała to chłopaka, który wcześniej stał obok niej.
-Idziesz, czy czekasz aż coś cię rozjedzie? - pokręcił głową, ukazując swoje turkusowe włosy i szeroką bliznę na szyi. Somin nie powiedziała ani słowa tylko biegiem uciekła spod sklepu prosto do domu.
Studentka siedziała pod kocem w salonie, w pomieszczeniu panował lekki półmrok, ponieważ świeciła tylko jedną, małą lampkę na stoliku obok kanapy. Piła powoli i spokojnie kakao, patrząc tępym wzrokiem na widok za oknem, widziała jak deszcz leniwie uderzał o szybę, grając na niej spokojnie i uspokajająco. Jednak jej serce biło jak oszalałe.
W pewnym momencie ze ściany, na której wisiało zdjęcie jej z Jeonem, spadła ów praca i roztrzaskała się na jasnych panelach. Polka pisnęła przerażona, widząc jak na ścianie pojawiał się napis:
Ucieknij ze mną do swojego
prawdziwego domu.
Zakryła szybko wiadomość zawieszając na nowo zdjęcie na swoje miejsce, lecz tym razem bez szkła, ponieważ leżało one roztrzaskane na podłodze. Cała drżała, a jej oczy nachodziły coraz to większymi łzami, nie miała pojęcia co to lub kto, ale wiedziała, że to wróżyło tylko i wyłącznie potężne kłopoty w jej życiu.
Pozbierała resztki ze zdjęcia i wyrzuciła do kosza, drżącą dłonią poprawiła niesforne kosmyki brązowych włosów i pisnęła, gdy usłyszała skrzypienie otwieranych drzwi. Chwyciła do ręki miotłę gotowa do ataku, lecz gdy postać stanęła na środku pomieszczenia, dojrzała dzięki małemu światłu, że Kook patrzył na nią z nie małym zaskoczeniem. Czuł i słyszał jak szybko biło jej serce, jak krew gwałtownie przepływała po cienkich żyłach w jej ciele, jak szybko oddychała.
-Somin... - spojrzał na nią z dużymi oczami. - Co się dzieje?
-H-Hm? N-Nie... Nic. - odłożyła szybko miotłę pod ścianę i uśmiechnęła się sztucznie.
-Kochanie. - zaczął nisko z chrypą Wampir, dając tym samym znak dziewczynie, że nie miał ochoty słuchać jej kłamstw.
-Tak, oppa?
-Czemu jesteś taka przerażona? Ktoś chciał tu wejść? - spiął się nagle na myśl, że jego Kochaniu coś mogło się złego stać.
-Nie oppa. - odpowiedziała szybko. Za szybko. - Jest burza, a wiesz jak... No, jak bardzo się ich boję.
-Chciałaś mnie zaatakować miotłą młoda damo. - mruknął zły, a jego oczy nagle przybrały kolor krwistej czerwieni przez co Polka odsunęła się pod ścianę, czując ścisk w gardle.
-Bo przyszedłeś tak nagle. - jęknęła, czując silne zawroty głowy. - Nie słyszałam, byś otwierał drzwi kluczem...
-Były otwarte. - zrobił krok w jej stronę, lecz studentka szybko wykonała krok w prawą stronę tym samym odsuwając się od niego. - Kochanie? Czemu uciekasz? Boisz się mnie?
-Nie, po prostu ja... No wiesz... Muszę... Do łazienki. - pisnęła i ruszyła szybkim krokiem na schody, czując na sobie palący wzrok Jeona, lecz ten nie patrzył na nią, tylko stał jak wryty, patrząc na napis na ścianie.
Polka spała zmęczona po całym dniu pełnym wrażeń, natomiast Jeon w tym czasie dokładnie przeglądał jej wspomnienia z tego dnia. Starał się wyczytać emocje, których mogła doznać, chciał sprawdzić, czy znowu miała wizje i przede wszystkim sprawdzić kto był autorem napisu na ścianie w ich domu. Jednak ku jego ogromnemu zaskoczeniu i rozczarowaniu, myśli dziewczyny były zablokowane. Dosłownie! Jedynie co mógł dostrzec to wspomnienia, gdy rozmawiali niedawno w salonie, lecz od rana aż do wieczora pamieć dziewczyny nie wyłapała żadnych wspomnień. Co było kłamstwem, ponieważ wizjami studentki 'opiekował' się nie kto inny jak Stwórca.
Po ciemnej sypialni Somin i JungKooka rozległo się ciche, i spokojne pukanie. Zaspana niebieskooka dziewczyna, wstała niechętnie z łóżka pewna, że pukał to Kook, ponieważ gdy kładła się spać to ten kładł się na kanapie. Jednak, gdy otworzyła wejście do pokoju nikogo nie było, zdziwiona wyszła na pół oświetlony korytarz, zerknęła przelotnie na zegarek. Było coś po północy.
-Kochanie? - przetarła zaspane oczy, słysząc, że ktoś krzątał się po kuchni. Zeszła spokojnie na dół nieco zdziwiona, że jej chłopak nie spał, lecz bez słowa skierowała się do kuchni, gdzie jej oczom ukazał się kubek z świeżo zrobionym kakao z pianką. Uśmiechnęła się na myśl, że to prezent od Jeona jednak gdy odwróciła się w stronę salonu, stanęła jak wryta, patrząc w błękitne tęczówki blondyna, którego imię wywoływało burze w jej sercu i umyśle.
-TaeHyung. - wyszeptała, czując jak jej serce gwałtownie przyśpieszyło. Kim nic nie powiedział, przekrzywił lekko głowę w lewą stronę i ze spokojem na twarzy przyglądał się dziewczynie. Polka nie miała pojęcia skąd taka nagła wizualna zmiana u Kima i jak cudem do cholery znał jej adres, jednak to nie to zaprzątało najbardziej jej głowę. Miała wrażenie, że to inny Kim. Nie ten z jej wykładów, lecz jeszcze inny. Może bliźniak?
-Dlaczego mam wrażenie, że cię znam, gdy tak naprawdę nie znam? - wymruczała, zerkając na niego z góry na dół. Ten TaeHyung miał małą bliznę na klatce piersiowej, widziała ją, ponieważ miał na sobie nieco rozpiętą, białą koszulę. Na jego lewym policzku również widniała delikatna blizna, a ten TaeHyung ze szkoły, żadnych takich nie miał. Prawdopodobnie.
-Somin. - zaczął nisko, potężnym głosem, takim samym jak wtedy, gdy była na pasach. - Moja malutka, delikatna i zagubiona Somin. - wychrypiał i przejechał ciepłą dłonią po jej policzku. Zaskoczone oczy dziewczyny spojrzały w smutne i pełne ukrytego cierpienia oczy Kima, automatycznie poczuła, że coś ich łączyło. Coś znacznie silniejszego niż ją i Kooka.
-Dlaczego moje serce wariuje przy tobie? - jęknęła, czując niesamowite przytłoczenie nagłymi emocjami, których nie doświadczyła przy swoim obecnym chłopaku.
-Bo twoje serce znalazło swój prawdziwy dom.
-Hm? - mruknęła nic wiele nie rozumiejąc, jednak blondyn ujął jej dłoń i położył na swojej klatce piersiowej w miejscu, gdzie było serce. Szatynka poczuła szybkie bicie, miała również wrażenie, że niewidzialne nici z serca chłopaka przepływają przez jej ciało i dosłownie rażą prądem jej serce.
-Twój dom jest przy mnie, malutka. Przy mężczyźnie, który odda ci każdy skrawek nieba, każdą pojedynczą łzę Anioła, spełni twoje największe marzenia jak i zachcianki. Twoje miejsce jest przy mnie, kochanie. - ujął jej twarz w swoje silne i ciepłe dłonie, patrząc z ogromną miłością w jej równie błękitne tęczówki.
-J-Ja... Mam chłopaka. - odsunęła się speszona taką nagłą bliskością Kima.
-Tego, który karmi cię kłamstwem? Tego, który nie szanuje twojej prywatności?
-Co?! O czym ty mówisz?!
-Idziesz w złym kierunku kochanie. - uśmiechnął się smutno, lecz jego oczy wyrażały zdecydowanie coś niebezpiecznego. - Twoja miłość do niego może być zagładą dla ludzkości.
-Co ty wygadujesz TaeHyung! Jakiej ludzkości?!
-Tak bardzo zagubiona w tych kłamstwach. - westchnął pod nosem i ucałował jej czoło. - Nie wierz Kookowi, okłamuje cię, by mieć cię tylko dla siebie.
-To Ty mnie okłamujesz! Gadasz jakieś bzdury nie wiadomo o czym i próbujesz mi zniszczyć związek!
-Ja go nie niszczę kochanie, ten związek nigdy nie istniał. - zaśmiał się ponuro i wyszedł z kuchni. Somin ruszyła za nim szybkim krokiem, chcąc na niego nakrzyczeć pełna złości i mętliku w głowie jak, i sercu, jednak chłopaka już nie było. Rozpłynął się w ciemności salonu, niczym cień w pochmurny dzień.
Jeon właśnie wracał z nocnego polowania do domu, gdy zobaczył, że paliło się światło w kuchni. Ruszył w tamtym kierunku szybko, lecz jedynie co zdążył zauważyć i wyczuć to to, że w jego domu zagościła potężna istota. A znał tylko jedną taką rasę.
-TaeHyung...
~ ~
I co sądzicie?
Jest ktoś z Was zaskoczony, hm?
Postanowiłam nieco przyśpieszyć akcję, ponieważ nie ma co ciągnąć TKC nie wiadomo ile, hah.
Mam nadzieję, że komuś rozdział trzeci przypadł do gustu.
MILE WIDZIANE KOMENTARZE
Pozbierała resztki ze zdjęcia i wyrzuciła do kosza, drżącą dłonią poprawiła niesforne kosmyki brązowych włosów i pisnęła, gdy usłyszała skrzypienie otwieranych drzwi. Chwyciła do ręki miotłę gotowa do ataku, lecz gdy postać stanęła na środku pomieszczenia, dojrzała dzięki małemu światłu, że Kook patrzył na nią z nie małym zaskoczeniem. Czuł i słyszał jak szybko biło jej serce, jak krew gwałtownie przepływała po cienkich żyłach w jej ciele, jak szybko oddychała.
-Somin... - spojrzał na nią z dużymi oczami. - Co się dzieje?
-H-Hm? N-Nie... Nic. - odłożyła szybko miotłę pod ścianę i uśmiechnęła się sztucznie.
-Kochanie. - zaczął nisko z chrypą Wampir, dając tym samym znak dziewczynie, że nie miał ochoty słuchać jej kłamstw.
-Tak, oppa?
-Czemu jesteś taka przerażona? Ktoś chciał tu wejść? - spiął się nagle na myśl, że jego Kochaniu coś mogło się złego stać.
-Nie oppa. - odpowiedziała szybko. Za szybko. - Jest burza, a wiesz jak... No, jak bardzo się ich boję.
-Chciałaś mnie zaatakować miotłą młoda damo. - mruknął zły, a jego oczy nagle przybrały kolor krwistej czerwieni przez co Polka odsunęła się pod ścianę, czując ścisk w gardle.
-Bo przyszedłeś tak nagle. - jęknęła, czując silne zawroty głowy. - Nie słyszałam, byś otwierał drzwi kluczem...
-Były otwarte. - zrobił krok w jej stronę, lecz studentka szybko wykonała krok w prawą stronę tym samym odsuwając się od niego. - Kochanie? Czemu uciekasz? Boisz się mnie?
-Nie, po prostu ja... No wiesz... Muszę... Do łazienki. - pisnęła i ruszyła szybkim krokiem na schody, czując na sobie palący wzrok Jeona, lecz ten nie patrzył na nią, tylko stał jak wryty, patrząc na napis na ścianie.
Polka spała zmęczona po całym dniu pełnym wrażeń, natomiast Jeon w tym czasie dokładnie przeglądał jej wspomnienia z tego dnia. Starał się wyczytać emocje, których mogła doznać, chciał sprawdzić, czy znowu miała wizje i przede wszystkim sprawdzić kto był autorem napisu na ścianie w ich domu. Jednak ku jego ogromnemu zaskoczeniu i rozczarowaniu, myśli dziewczyny były zablokowane. Dosłownie! Jedynie co mógł dostrzec to wspomnienia, gdy rozmawiali niedawno w salonie, lecz od rana aż do wieczora pamieć dziewczyny nie wyłapała żadnych wspomnień. Co było kłamstwem, ponieważ wizjami studentki 'opiekował' się nie kto inny jak Stwórca.
Po ciemnej sypialni Somin i JungKooka rozległo się ciche, i spokojne pukanie. Zaspana niebieskooka dziewczyna, wstała niechętnie z łóżka pewna, że pukał to Kook, ponieważ gdy kładła się spać to ten kładł się na kanapie. Jednak, gdy otworzyła wejście do pokoju nikogo nie było, zdziwiona wyszła na pół oświetlony korytarz, zerknęła przelotnie na zegarek. Było coś po północy.
-Kochanie? - przetarła zaspane oczy, słysząc, że ktoś krzątał się po kuchni. Zeszła spokojnie na dół nieco zdziwiona, że jej chłopak nie spał, lecz bez słowa skierowała się do kuchni, gdzie jej oczom ukazał się kubek z świeżo zrobionym kakao z pianką. Uśmiechnęła się na myśl, że to prezent od Jeona jednak gdy odwróciła się w stronę salonu, stanęła jak wryta, patrząc w błękitne tęczówki blondyna, którego imię wywoływało burze w jej sercu i umyśle.
-TaeHyung. - wyszeptała, czując jak jej serce gwałtownie przyśpieszyło. Kim nic nie powiedział, przekrzywił lekko głowę w lewą stronę i ze spokojem na twarzy przyglądał się dziewczynie. Polka nie miała pojęcia skąd taka nagła wizualna zmiana u Kima i jak cudem do cholery znał jej adres, jednak to nie to zaprzątało najbardziej jej głowę. Miała wrażenie, że to inny Kim. Nie ten z jej wykładów, lecz jeszcze inny. Może bliźniak?
-Dlaczego mam wrażenie, że cię znam, gdy tak naprawdę nie znam? - wymruczała, zerkając na niego z góry na dół. Ten TaeHyung miał małą bliznę na klatce piersiowej, widziała ją, ponieważ miał na sobie nieco rozpiętą, białą koszulę. Na jego lewym policzku również widniała delikatna blizna, a ten TaeHyung ze szkoły, żadnych takich nie miał. Prawdopodobnie.
-Somin. - zaczął nisko, potężnym głosem, takim samym jak wtedy, gdy była na pasach. - Moja malutka, delikatna i zagubiona Somin. - wychrypiał i przejechał ciepłą dłonią po jej policzku. Zaskoczone oczy dziewczyny spojrzały w smutne i pełne ukrytego cierpienia oczy Kima, automatycznie poczuła, że coś ich łączyło. Coś znacznie silniejszego niż ją i Kooka.
-Dlaczego moje serce wariuje przy tobie? - jęknęła, czując niesamowite przytłoczenie nagłymi emocjami, których nie doświadczyła przy swoim obecnym chłopaku.
-Bo twoje serce znalazło swój prawdziwy dom.
-Hm? - mruknęła nic wiele nie rozumiejąc, jednak blondyn ujął jej dłoń i położył na swojej klatce piersiowej w miejscu, gdzie było serce. Szatynka poczuła szybkie bicie, miała również wrażenie, że niewidzialne nici z serca chłopaka przepływają przez jej ciało i dosłownie rażą prądem jej serce.
-Twój dom jest przy mnie, malutka. Przy mężczyźnie, który odda ci każdy skrawek nieba, każdą pojedynczą łzę Anioła, spełni twoje największe marzenia jak i zachcianki. Twoje miejsce jest przy mnie, kochanie. - ujął jej twarz w swoje silne i ciepłe dłonie, patrząc z ogromną miłością w jej równie błękitne tęczówki.
-J-Ja... Mam chłopaka. - odsunęła się speszona taką nagłą bliskością Kima.
-Tego, który karmi cię kłamstwem? Tego, który nie szanuje twojej prywatności?
-Co?! O czym ty mówisz?!
-Idziesz w złym kierunku kochanie. - uśmiechnął się smutno, lecz jego oczy wyrażały zdecydowanie coś niebezpiecznego. - Twoja miłość do niego może być zagładą dla ludzkości.
-Co ty wygadujesz TaeHyung! Jakiej ludzkości?!
-Tak bardzo zagubiona w tych kłamstwach. - westchnął pod nosem i ucałował jej czoło. - Nie wierz Kookowi, okłamuje cię, by mieć cię tylko dla siebie.
-To Ty mnie okłamujesz! Gadasz jakieś bzdury nie wiadomo o czym i próbujesz mi zniszczyć związek!
-Ja go nie niszczę kochanie, ten związek nigdy nie istniał. - zaśmiał się ponuro i wyszedł z kuchni. Somin ruszyła za nim szybkim krokiem, chcąc na niego nakrzyczeć pełna złości i mętliku w głowie jak, i sercu, jednak chłopaka już nie było. Rozpłynął się w ciemności salonu, niczym cień w pochmurny dzień.
Jeon właśnie wracał z nocnego polowania do domu, gdy zobaczył, że paliło się światło w kuchni. Ruszył w tamtym kierunku szybko, lecz jedynie co zdążył zauważyć i wyczuć to to, że w jego domu zagościła potężna istota. A znał tylko jedną taką rasę.
-TaeHyung...
~ ~
I co sądzicie?
Jest ktoś z Was zaskoczony, hm?
Postanowiłam nieco przyśpieszyć akcję, ponieważ nie ma co ciągnąć TKC nie wiadomo ile, hah.
Mam nadzieję, że komuś rozdział trzeci przypadł do gustu.
MILE WIDZIANE KOMENTARZE
Jaki ze mnie demon prędkości. Chwila po publikacji, a ja już komentuje.
OdpowiedzUsuń'prawdopodobnie TaeTae, którego 'znamy' zmieni się i nie będzie tu zbyt, hm... Miło.' - już się boję, co będzie w tym rozdziale.
oo, mopsik. Kocham psy, a mopsiki są przekochane i trochę głupiutkie (a przynajmniej mój).
Okej, robi się dziwnie. Sprawka Tae, wiadomo.
'Twoim Stróżem, kochankiem, może kiedyś mężem i ojcem twoich dzieci.
-Kookie?' - aż parsknęłam pod nosem. Ale w sumie nikt, oprócz ciebie, nie wie, z kim finalnie bohaterka będzie, więc wszystko możliwe.
'Jaki... Kurwa... Kook.' - czemu mnie to bawi XD Jejku, taka poważna scena, a ja się śmieję.
Ej, zrzucanie zdjęć (szczególnie Jungkooka) ze ściany jest niemiłe :(
'Chciałaś mnie zaatakować miotłą młoda damo' - Kookie zabrzmiał jak taki staruszek. Wampirzy staruszek.
Ja bym się przestraszyła, gdyby ktoś (nawet Tae) wszedł do mojego domu po północy.
Jejku, żal mi Jungkooka. Tak się chłopaka stara.
Widać tą zmianę w Tae, stał się bardziej śmiały i zaborczy(?). Ach, co ta miłość robi z ludźmi (w sumie to nie człowiek...).
Jestem bardzo ciekawa, co jeszcze dla nas przygotowałaś w tym opowiadaniu. Czekam na kolejny rozdział i korzystaj z weny! ^^B
Awww miło mi czytać tak długi komentarz ^^
OdpowiedzUsuńCieszę się, że cię zaciekawiłam i mam nadzieję, że z kolejnymi częściami będzie tak samo! :)
Kolejne rozdziały postaram się dodać już niedługo może nawet uda mi się skończyć całe TKC? Kto wie...
Planuje trochę akcji i jedynie co mogę teraz podać to to, że zakończenie może troszkę szokować. O ile jeszcze nie zmienię planów <3
Jejku kocham to kiedy następny rozdział?
OdpowiedzUsuńPostaram się dodać go dziś, a jak mi się nie uda to jutro Słoneczko <3
UsuńOmo Omo Omo 😊😊 Cudowny rozdział I Tae w tej odslonie to cudo po prostu ❤ Nie mogę sie już doczekać następnego rodziału ☺ Życzę dużo weny ❤
OdpowiedzUsuńDziękuję za miłe słowa Słoneczko! Już niedługo postaram się coś dodać! <3 <3
Usuń