Przybywam do Was z niczym innym jak z kolejną częścią TKC, woha! Ktoś się cieszy równie bardzo jak ja? A może bardziej? Lub mniej, bo i taka opcja też jest. Mam ostatnio tak sporą wenę na pisanie, na nowe opowiadania przede wszystkim. Muszę sobie gdzieś je zapisać, to może w przyszłości jeśli nic się nie zmieni, to zasypię Was swoimi kolejnymi pomysłami, hah.
Czy tylko mnie przeraża jak jedna osoba może zmienić postrzeganie naszego świata? Jak jej zachowanie, słowa, samo spojrzenie potrafi sprawić, że świat staje się lepszy? A co dopiero, gdy jest ich siedem...
Ostrzeżenia: Wulgaryzmy, możliwa przemoc.
Nie przedłużając...
Zapraszam
~ ~ ~
Kocham cię.
Pragnę cię.
Marzę o tobie.
A najbardziej.
Potrzebuje cię, po prostu.
Somin spojrzała w szoku na JiMina, który stał wyprostowany, patrząc na nich swoimi dużymi i nieco zamglonymi, brązowymi oczami, które oznaczały, że był duchem.
-C-Co ty... Mówisz? - wyszeptała z niedowierzaniem, siadając na fotelu.
-TaeHyung jest już stracony, stanowi dla was, dla ciebie Króliczku samo zagrożenie. - oznajmił tak spokojnie, że to było aż przerażające.
-Zgadzam się z nim, musimy się go pozbyć. - odezwał się od razu Jeon wyraźnie podekscytowany na taką wiadomość przez co Polka spiorunowała go wzrokiem. Między trójką przyjaciół panowała ponura cisza, dwudziestolatka przygryzała mocno dolną wargę, by się nie rozpłakać, ponieważ nie chciała śmierci Stwórcy. Może się go bała, może był agresywny, ale chciała mu dać szansę. Chciała sprawdzić, czy na pewno był taki, czy nie była to jego chwila załamania. W końcu różnie się reaguje na wieść, że druga połówka ma kogoś innego, prawda?
-Nie. - oznajmiła poważna, podnosząc się z fotela.
-Słucham? - Jeon, spojrzał na nią zszokowany, ponieważ kompletnie się tego nie spodziewał. Miał nadzieję, że po tej całej akcji, dziewczyna zechce zrezygnować z Kima.
-Nie możemy tego zrobić tylko dlatego, że chwilowo jego umysł jest... Opętany. - westchnęła, patrząc z nieukrywaną złością i rozczarowaniem na Parka. - Dajmy mu czas, trzeba się przekonać, że tamten Tae jest stracony.
-Kochanie, ja rozumiem, że w obliczu tej całej sytuacji... Naszego zerwania, mojego kłamstwa, możesz mieć mieszane odczucia co do Kima, ale to naprawdę zły pomysł. On cię zniszczy, zmusi do bycia ze sobą, zabije ludzi i mnie jeśli tylko ktoś stanie mu na przeszkodzie. A ja naprawdę nie pozwolę mu na to, by mi cię odebrał. Może mnie nie chcesz, może nawet już nie czujesz do mnie tego samego, ale ja kocham cię na zabój. I nie mówię tego, by ci się przypodobać, by pokazać się przed tobą jako romantyk. Nie. Mówię to dlatego, że zajebiście mocno mi na tobie zależy i że jestem w stanie zginąć dla twojej miłości. - jego słowa były poważne i cholernie szczere jednak Somin była uparta. Może czasem tam, gdzie nie było to kompletnie potrzebne.
-Nie, Jeon. To ja jestem powodem, który sprawił, że jest teraz taka sytuacja. Chcę to naprawić, przynajmniej spróbować.
-Kurwa mać! - wrzasnął Wampir pełen złości i rozczarowania jednak nie wiedział, czy zachowaniem Polki, czy idioty JiMina, który przyznał się do takiej akcji przy dziewczynie. - Zrozum do jasnej cholery, że to co próbujesz zrobić zagrozi naszemu życiu, twojej wolności!
-To moje życie i moje decyzje!
-Ja też podjąłem kilka decyzji i teraz wracają do mnie z takim uderzeniem, że czuje się na skraju załamania! Nie możesz dać mu szansy, nie zasługuje na nią! Nie po tym co ci zrobił!
-Nie zrobił nic złego, zatracił się w swojej demonicznej osobowości, ale nigdy na mnie nie podniósł ręki. Groził mi to fakt, ale nie zrobił nic co zraniłoby moje ciało.
-Przestańcie się kłócić! - warknął podniesionym głosem JiMin, lecz była para kochanków była już na tyle rozjuszona, że słowa padały z ich ust coraz to bardziej wulgarne. Jednak w pewnym momencie Jeon nie wytrzymał, wysunął kły i uniósł dłoń jakby chcąc uderzyć Somin. Park automatycznie zasłonił ją swoim ciałem, a zszokowany całą tą sytuacją JungKook odsunął się szybko od blondyna.
-Tylko spróbuj. - warknął Wilkołak, spinając całe swoje ciało. Brunet widząc i zdając sobie sprawę, co właśnie chciał zrobić pod wpływem chwili, osunął się po ścianie i zaczął cicho szlochać. Jednak oliwy do ognia dodał fakt, że Somin po prostu opuściła schron, nie chcąc przebywać w pobliżu Wampira.
-Jak ty potrafisz wszystko spieprzyć. - mruknął JiMin i rozpłynął się w powietrzu.
Studentka siedziała na molo, patrząc z pustym wyrazem twarzy na taflę wody, która falowała powoli i spokojnie, wydając przy tym przyjemny dla uszu szum. Powoli zaczęła zdawać sobie sprawę z tego, że gdyby w przeszłości nie zechciała poznać Kima, może byłoby inaczej? Może byłaby bezpieczna, żyłaby spokojnie i uczyła się na panią choreograf. Jednak to też oznaczałby, że prawdopodobnie nie poznałaby swojego Kookiego, JiMina i to też w jakimś stopniu by wpłynęło na jej życie. Nie wiedziała co robić, jakie decyzje podjąć, by wszystko się ułożyło. Otaczała ją kompletna pustka, sprzeczne emocje i myśli wcale nie pomagały jej we funkcjonowaniu. Z jednej strony kochała Kooka i wiedziała, że ten również darzył ją takim uczuciem, może nawet większym. Jednak z drugiej strony przy Kimie, jaki by on nie był, czuła się kochana, najważniejsza na świecie i przede wszystkim prawdziwie szczęśliwą dziewczyną. Więc, czy to oznaczało, że wiedziała jaką decyzję w przyszłości podejmie?
-Skarbie. - usłyszała niski głos, gwałtownie odwróciła się w stronę TaeTae, który stał nad nią z delikatnym, bardzo subtelnym uśmiechem. - Nie uciekaj, proszę. - dodał, widząc jak dziewczyna wzrokiem szukała drogi ucieczki. Uklęknął przed nią i ujął jej twarz w dłonie tak czule, tak delikatnie, że miała wrażenie iż dotykały ją płatki kwiatów, a nie męskie dłonie. Patrzył w jej oczy nic nie mówiąc, delikatnie kciukami pocierał jej zaróżowione od zimna policzki wciąż się do niej lekko uśmiechając. Ten Kim był inny, taki jak na początku, spokojny i może nawet nieco zawstydzony. To nie ten Kim, który jeszcze rano chciał ją zmusić do związku, to nie ten chłopak przed którym uciekała. Nie wiedziała, czy był filmowym Grey'em i miał kilkanaście twarzy, ale mogła przyznać z ogromną szczerością, że zadurzyła się w tym pierwszym Kimie. Spokojnym, zawstydzonym i nieśmiałym...
-Przepraszam. - wyszeptał nagle patrząc na jej usta, by po chwili odsunąć się minimalnie od niej nie chcąc jej jeszcze bardziej wystraszyć. - Nie wiem co się ze mną dzieję, moja druga natura próbuje zniszczyć mi życie, odebrać calutki mój świat jakim jesteś ty. - dodał, przenosząc swój ponury wzrok na widok za plecami dziewczyny. Wyglądał jakby zaraz miał się rozpłakać, no, może uronić kilka łez, ponieważ jego dolna warga zaczęła nieco drgać, a brązowe oczy zaszkliły się. Między nimi wciąż jednak panowała cicha, która od czasu do czasu była przerywana szumem fal i gdzieś w oddali przejeżdżającym samochodem. Polka próbowała rozszyfrować co chłopak chciał tymi słowami uzyskać jednak nic bardziej sensownego do głowy jej nie przychodziło, prócz myśli, że ten po prostu żałował tego co zrobił. Co chciał zrobić.
-Nie rozumiem cię. - wyszeptała nagle przysuwając się bliżej chłopaka i dotykając niepewnie jego zimnych policzków. - Nie ufam ci, boję się ciebie, ale mimo to mam wrażenie, że wiele dla mnie znaczysz. Że to co nas łączyło wtedy, za czasów tej walki, przetrwało, a może nawet stało się mocniejsze. - dodała, przejeżdżając kciukiem po jego dolnej wardze. Blondyn pociągnął nosem jak mały chłopczyk i przytulił się do niej mocno, chowając twarz w zagłębieniu jej szyi. Somin otworzyła szeroko oczy, nie za bardzo wiedząc jak się zachować, lecz ostatecznie objęła go i zaczęła głaskać po plecach. Mogła doskonale wyczuć jak szybko biło serce chłopaka, jak bardzo pragnął tej chwili.
-Sam jestem na takim etapie, że siebie nie rozumiem. Jednak wiem, że to co było, jest i będzie jest związane tylko i wyłącznie z tobą. - uśmiechnął się smutno, ukradkiem ocierając pojedynczą łzę.
-Nie możesz żądać ode mnie tego, że mimo wszystko będę z tobą. Ja naprawdę sama nie rozumiem co łączy nas, mnie i Kooka...
-Och, rozumiem. Staram się przynajmniej, ale wiedz, że jeśli wybierzesz jego nie unikniesz konsekwencji, ponieważ każda decyzja jakieś takowe niesie.
-Grozisz mi? - spięła się nagle na myśl, że ten mógł się na nowo przemienić.
-Nie kochanie. Chcę żebyś wiedziała, że jeśli ostatecznie wybierzesz Jeona, zabiję się. Ale jeśli wybierzesz mnie, to zapewne on podzieli mój los i sam zginie.
-A jeśli nie wybiorę żadnego z was? - odsunęła się od blondyna i spojrzała w jego smutne oczy.
-Wtedy żaden z nas ci nie da spokoju, musisz któregoś z nas wybrać. - uśmiechnął się smutno.
-Nie muszę wybierać między wami, mogę sama odejść, pod każdym możliwym tego słowa sensie.
-Sugerujesz, że byłabyś w stanie się zabić? - spiął się na myśl, że dziewczyna byłaby naprawdę do tego zdolna.
-Może...
-Kochanie, nawet jako trupy nie damy ci spokoju. Mogę zginąć z tobą, za ciebie, dla ciebie, ale nigdy w życiu cię nie opuszczę. - ucałował jej dłoń jak damie i wstał na równe nogi, otrzepując spodnie z ziaren piasku.
-Nie możecie mnie zmuszać do wyboru między wami, śmiercią a życiem.
-Kotku, nasze życie to ciągłe decyzje, kiedyś będziesz musiała jakąś podjąć. - westchnął, czując nadchodzącego Jeona. - Ale pamiętaj, że gdzie ty, tam i ja niezależnie w jakiej sytuacji i pod jaką postacią. - dodał, by zaraz odwrócić się od niej i ruszyć przed siebie. Doskonale czuł jej smutny, przestraszony wzrok na sobie, jednak zdawał sobie sprawę, że prędzej JiMin stanie się żywy niż to, że którykolwiek z nich, pozwoli dziewczynie na śmierć.
Czuł na sobie piekielne spojrzenia pełne złości i nienawiści, lecz mimo to szedł spokojnie przed siebie z wysoko uniesioną głową. Jego bujne, czarne włosy były idealnie ułożone, a pełne ciało blizn zakryte ciemnym ubraniem. Każdą częścią swojego ciała czuł otępiały ból wspomnień z tego miejsca, a z zabliźnionych ran na nowo sączyła się krew. I mimo że to było tylko w jego głowie, wciąż miał wrażenie jakby przeżywał najgorsze katusze. W pewnym momencie dwa, obślizgłe i wpółnagie Demony, otworzyły przed nim sporych rozmiarów drzwi. Jego bordowym oczom ukazały się dwa trony, lecz tylko jeden zajęty, przez wysokiego i bardzo dobrze zbudowanego mężczyznę. Jego włosy były długie, czarne i gęste a ich końcówki płonęły żywym ogniem, ciało pokrywała niezliczona ilość czarnych run od szyi po same stopy. Jego mocno wyrzeźbione abs wzbudzało mocne zainteresowanie wśród płci przeciwnej, mimo że jego wiek był już starczy trzymał się naprawdę dobrze. Miał około sześćdziesięciu lat ludzkich, lecz na przelicznik Demonów był sporo starszy co wzbudzało ogromny respekt wśród mieszkańców Piekieł, gdyż to był jedyny rządzący, któremu udało się przeżyć tak wiele brutalnych wojen.
Chłopak stanął przed tronem i mimo że wyczuwał ogromną wściekłość i niechęć do jego osoby, nie zawrócił, nie zamierzał nawet tego zrobić, ponieważ przyszedł tu z jednego bardzo konkretnego powodu.
-Witaj, Lucyferze. - ukłonił się JungKook przed królem Demonów.
-Czego chcesz Jeon. - odezwał się niskim, potężnym głosem mężczyzna, patrząc na niego z morderczym spojrzeniem, a jego zupełnie czarne oczy rozbłysły od ognia, którym buchnął w stronę Wampira.
-Przyszedłem w ważnej dla mnie sprawie.
-Zabiłeś mi syna! - wrzasnął król i wstał gwałtownie, napinając swoje umięśnione ciało jednocześnie idąc powoli w stronę młodszego. I mimo że tak naprawdę Kook znajdował się w najgorszym możliwym dla siebie miejscu, nie cofnął się nawet nie mrugnął tylko z dumą patrzył w demoniczne oczy Lucyfera.
-Nie ja, lecz twój drugi syn. - oznajmił młodszy ze stoickim spokojem.
- Mojego TaeHyunga w to nie mieszaj! - syknął, chwytając Jeona za szyję i podnosząc go wysoko jednocześnie go przyduszając. - Czego chcesz ty parszywy sukinsynu? - dodał, ściskając coraz mocniej szyję chłopaka.
-Puść. - wychrypiał Wampir, tracąc powoli przytomność i mimo że władca tego nie chciał, zrobił to i puścił bruneta.
-Czego tu szukasz, co? - odwrócił się tyłem do niego chcąc ruszyć w stronę tronu, lecz słowa, które wypowiedział były Somin, sprawiły, że król stanął jak słup soli.
-Chcę podpisać z tobą pakt.
-Że co? Jaki do cholery pakt? - odwrócił się na nowo w jego stronę zaciekawiony i przymrużył swoje czarne oczy.
-Dobrze wiesz, że twój syn chce być z Somin, z dziewczyną, którą ofiarował mi Jung.
-To nie była żadna ofiara, tylko ucieleśnienie twojego idiotycznego marzenia. - parsknął Lucyfer i usiadł na tronie.
- Gówno prawda. - mruknął pod nosem Kook i dodał. - Chcę podpisać pakt z tobą, chcę byś zapewnił mi to, że Somin ze mną będzie.
-W zamian za co?
-Za cokolwiek. - wzruszył ramionami młodszy kompletnie nie przejmując się możliwymi konsekwencjami, tak jak na początku okłamywania Polki.
-Więc równie dobrze będę mógł żądać, że zaczniesz zachowywać się jak mój zmarły syn. - zaśmiał się i sięgnął dłonią po piekielny dokument.
-Tak, mogę taki być, bez żadnego problemu. - zaśmiał się, patrząc na poczynania króla.
-Naprawdę jesteś taki głupi, czy miłość do tej dziewczyny aż tak siadła ci na głowie, hm?
-Każda z tych opcji jest możliwa. - westchnął, drapiąc się po karku.
-Jesteś pewny, że to co robisz jest słuszne? - zapytał ciekawy mężczyzna, patrząc na bruneta, który wpatrywał się w kartkę papieru wyjątkowo intensywnie.
-Nie jestem już niczego pewny. Ja jedynie pragnę Somin dla siebie.
-Więc śmiało, podpisuj. - po tych słowach władca przeciął swoją dłoń po wewnętrznej jej stronie, jego czarna krew skapywała powoli na kartkę. - No dalej, daj mi swoją dłoń. - dodał, wyciągając swoją drugą dłoń w stronę Kooka.
W głowie młodszego zaświeciła się czerwona lampka, coś było nie tak, władca za szybko się zgodził na umowę. Nawet nie podał konkretnej ceny, więc równie dobrze Wampir mógł już nie wrócić żywy do Somin, dlatego chwycił kartę i zaczął ją skrupulatnie czytać. Każdy najdrobniejszy szczegół, każdą najmniejszą czcionkę. Był tak zdesperowany, tak bardzo potrzebował dwudziestolatki przy sobie, że zszedł do Piekieł. Do ojca Kima.
-Dobrze. - zaczął nagle Lucyfer i wziął pakt z rąk Koreańczyka. - Jesteś głupi i ślepy, naprawdę uważasz, że poświęcę szczęście mojego ostatniego, żyjącego syna, który niedługo zasiądzie na tronie? Myślisz, że chcę stracić swoje ostatnie dziecko?
-Ja... Nie wiem. - westchnął Wampir już nie radząc sobie z konsekwencjami, które z dnia na dzień przerastały jego możliwości.
-Odejdź stąd nim cię zabiję. - warknął Demon i usiadł na tronie, patrząc złowrogo na Jeona. - No już, rusz się! - syknął i kolejny raz buchnął w niego ogniem.
Ciepłe dłonie obejmowały dwudziestolatkę wokół bioder, gdy patrzyła spokojnym wzrokiem na piękny księżyc w pełni. Mimo że jej życie się sypało, że miała wybrać między dwoma swoimi byłymi przyjaciółmi, czuła się dobrze. Spokojna, zrelaksowana po prostu łapała chwilę, która w każdej sekundzie mogła zostać po prostu przerwana.
-Naprawdę byłbyś w stanie to zrobić? -zapytała nagle cicho blondyna.
-Tak mała, dla mnie najważniejsze jest twoje szczęście i bezpieczeństwo.
-Skoro tak, to czemu spiskujesz przeciwko TaeTae, wiedząc, że chcę mu dać szansę?
-Aish, Króliczku. - westchnął Park i położył swój podbródek na jej ramieniu. - To nie tak, dam mu czas, by się zrekompensował za te czyny, ale nie obiecuję, że nie podniosę na niego ręki.
-Myślisz, że źle robię dając mu szansę? - westchnęła, zerkając na przyjaciela.
-Każdemu należy się szansa mała, zwłaszcza jak ktoś wykazuje chęć poprawy. A Kim chyba właśnie chce tej poprawy, więc myślę, że dobrze czynisz.
-A co z Kookiem?
-Króliczku wiem jak wygląda to z twojej strony, ale z mojej... - urwał na chwilę. - Aish, chyba będę musiał mu zrobić miejsce obok siebie.
-Hm? O czym ty mówisz? - odwróciła się w jego stronę zdziwiona, nie wiele rozumiejąc z jego słów. Lecz Wilkołak uśmiechnął się tylko smutno i ujął jej twarz, patrząc w jej oczy i mówiąc bardziej do siebie niż do niej.
-Po prostu daj mu odejść w świadomości, że twoja miłość względem niego jest prawdziwa, bo niewiele mu czasu zostało. - wyszeptał i po prostu przytulił się do Polki najmocniej jak tylko potrafił.
~ ~
Kolejna część za nami.
Podobała Wam się?
Mam nadzieję, że tak Słoneczka.
MILE WIDZIANE KOMENTARZE
jestem taka szczęśliwa z tych rozdziałów, nawet sobie nie zdajesz z tego sprawy haha❤️
OdpowiedzUsuńBardzo mnie to cieszy Słoneczko! <3
UsuńJak ty to robisz, że w kilka dni potrafisz napisać kilka rozdziałów? Zdradź mi tę tajemnicę! Przydałaby mi się.
OdpowiedzUsuńW sumie można było się domyślić, że Somin nie będzie chciała poważniej skrzywdzić Tae. Opętany przez swoje drugie ja, ale to wciąż Tae.
Jungkook to tak bardzo bohater tragiczny, że naprawdę mam ochotę go chronić:(((
Dobra, linijkę wyżej napisałam, że chcę go chronić, a tu Jimin zapowiada jego śmierć. No ej, ja się tak nie bawię:((
Nie powinnam czytać żadnym dramatycznych opowiadań, bo tylko się dołuje i mam mętlik w głowie, ale twoje są tak dobre, że po prostu nie da się przestać.
Czekam na kolejny post (wyczekując, że Jungkookie nie umrze. A przynajmniej nie zbyt boleśnie)
Akurat tak się składa Słoneczko, że mam ferie, więc i trochę czasu :)
UsuńA co do Kooka... Cóż mam kilka ciekawych planów co mogłabym z nim zrobić, ale tak jak wspominałam JiMin będzie wprowadzał tutaj mały chaos, więc można się spodziewać wszystkiego xD
Pięknie piszesz. Ahh jak ja uwielbiam twoje prace oderwać się od nich nie mogę i zawsze do nich wracam mimo tego że czytałam je kilka razy <3
OdpowiedzUsuńAwww dziękuję za tak miłe słowa Słoneczko <3 Cieszę się bardzo, że lubisz czytać moje prace ^^
UsuńOmo jestem pod wrażeniem ze tak często dodajesz rozdziały 😊 A co do niego...Kookie jest głupi i tyle w temacie po jasną cholercię sie on znowu wybierał do tego piekła 😕 Jimin wydaje mi się ze coś kombinuje a jego ostatnie słowa o Kookiem cóż nie podoba mi sie to 😂 Genialny rozdział zresztą jak wszystkie poprzednie 😉
OdpowiedzUsuńDziekuje Słoneczko to naprawdę motywuje mnie do dalszej pracy! <3
UsuńPłacze kook ma żyć proszę:(
OdpowiedzUsuńJimin pewnie zakochał się w somin tak mi się wydaje od 6 rozdziału ale nie jestem pewna .
Nie chcę żebyś kończyła te opowiadanie bo za mocno je kocham ������❤���� i serce mi krwawi jak tylko myślę, że niedługo będzie koniec ��������
Kiedy następny rozdział ? ����Kocham to <333
Co do Kooka to Jeszcze się zobaczy Słoneczko :)
UsuńCieszę się bardzo, że TKC przypadło ci do gustu ^^
Myślę, że może jutro dodać kolejny rozdział <3
Czemu wydaje mi się, że Jimin chce, by Kook i Taehyung pozabijali się nawzajem ?
OdpowiedzUsuńŚwietnie piszesz, podziwiam Cię, że tak szybko piszesz rozdziały <3 Ja się z tym męczę dniami 😩
Cóż nie ukrywam, że możesz mieć rację Słoneczko! <3
UsuńDziękuję za miłe słowa! Piszę ogólnie szybko, ale pod warunkiem, że mam czas i wenę, hah <3 <3