wtorek, 22 stycznia 2019

TKC #6 Fake Love

Cześć
   Przychodzę do Was z szóstą częścią opowiadania, miałam nadzieję, że uda mi się go skończyć jeszcze w tym tygodniu. Ale mimo że naprawdę chcę mieć to już za sobą, to nie potrafię, ponieważ ograniczony czas i wena to coś, czego zapewne wiele z nas nie lubi.
Kilka Słoneczek już niedługo zobaczy, że na moim koncie pojawi się wieloczęściowiec z Min YoonGim. Stalker, który miał pojawić się tu, pojawi się jednak na Wattpadzie tak jak I Need... , Guardian Angel prawdopodobnie też. Zaczęłam pracę nad Stalkerem, pracuję nad TKC, piszę w międzyczasie scenariusze i reakcję, dlatego naprawdę nie znajduję już czasu na to wszystko, hah. Ale zostało mi jeszcze cztery dni, więc mam nadzieję, że zakończę TKC lub będę blisko jego końca.
  Zachęcam inne Słoneczka do odwiedzenia mojego konta na Wattpadzie, gdzie nazywam się CiasteczkoTae, można mnie tam zaobserwować, by wiedzieć wszystko na bieżąco i móc ze mną pisać. Jedno Słoneczko już do mnie napisało, co jest mega urocze.
  Ostrzeżenia: Wulgaryzmy, możliwa przemoc, samookaleczenie.
Nie przedłużając...
  Zapraszam
~ ~ ~
 (...)
Nawet ty mnie nie rozumiesz
Mówisz, że jestem obcy, chociaż to ty mnie zmieniłaś
Mówisz, że nie jestem sobą, którego dobrze znasz 
(...) ~ BTS - Fake Love

   Ciepłe i duże dłonie delikatnie sunęły po półnagim ciele Somin zahaczając od czasu do czasu o górną część bielizny. Smukłe palce wsuwały się delikatnie pod koronkowy materiał, a ciepły oddech na jej karku przyprawiał ją o dreszcze, a nieco ostre zęby przygryzały delikatnie płatek jej ucha.
  -Moja królowa. - wyszeptał zmysłowo Stwórca, przyciągając ją do swojego nagiego i ciepłego torsu.
  -Zostaw i daj mi się ubrać. - jęknęła nieco przestraszona tak śmiałym zachowaniem TaeHyunga, by zaraz odepchnąć go od siebie i sięgnąć szybko po bluzę. 
  -Skarbie, wcześniej czy później będziemy się razem kochać. Będę widział cię nago i będę cię dotykał w każde możliwe miejsce. - zaśmiał się, przygryzając z uśmiechem swoją dolną wargę i dokładnie obserwując swoje Kochanie. 
  -Nie! Nawet tak nie mów! - krzyknęła, czując coraz większy strach do Hybrydy. Kojarzyła mniej więcej jaki był V przed tym całym uśpieniem, że to był zupełnie inny chłopak, niż ten, który przed nią stał. 
  -Więc jak mam zrobić z nas rodziców skoro nie chcesz się przede mną rozebrać, huh? - wyprostował się i spiął nieco ze złości, patrząc na nią błękitnymi tęczówkami. 
  -Nie będzie żadnych dzieci, żadnej naszej przyszłości. - wyszeptała, cofając się powoli, ponieważ miała wrażenie, że Kim byłby w stanie użyć na niej siły.
 -O nie, nie, nie. - pokręcił głową i uśmiechnął się w naprawdę psychopatyczny sposób ukazując tym samym sporych rozmiarów kły. - Będziesz matką moich dzieci, czy tego chcesz, czy nie.
  -Nie możesz mnie... Zmusić. - pisnęła, gdy popchnął ją na ścianę i zagrodził jej drogę, ponieważ położył dłonie po obydwóch stronach jej głowy. 
  -Jestem Stwórcą, królem Piekieł i świata Hybryd, twoim facetem, więc mogę dużo. 
  -Zmuszasz mnie do dzieci, do seksu, do twojej bliskości, gdy ja tak naprawdę cię nie znam, nie pamiętam i szczerze mówiąc, żałuję, że stanąłeś mi kiedykolwiek na drodze. - mruknęła, patrząc mu w oczy. Te słowa podziałały na blondyna jak ogień na benzynę, w jego oczach dało się wypatrzeć ogromny obłęd, a piekielne iskierki w źrenicach dawały ostrzeżenie Somin, że lada chwila jej życie mogło zostać przerwane. Jego szczupłe i nieco umięśnione ciało, zaczęły pokrywać czarne runy, a mięśnie stawały się większe niż dotychczas. Jego głos zrobił się niższy, bardziej ochrypły i potężny, a włosy z blondu przybrały kolor ognistej czerwieni. Dziewczyna nie miała pojęcia, że tym zdaniem wywołała najgorszą stronę Kima, a mianowicie nie Stwórcę, lecz samego Demona. 
  -Spieprzaj. - syknął, zaciskając dłonie w pięści, by móc jeszcze zapobiec temu, co chciał zrobić. - Spierdalaj! - wycharczał i popchnął Polkę na tyle mocno, że ta dosłownie wpadając na drzwi, wyważyła je swoim ciałem. Pisnęła głośno z bólu, lecz widząc szybko oddychającego Kima, który szamotał się sam ze sobą, zrozumiała, że w to co wdepnęła dwa lata temu, było niczym w porównaniu z tym, co musiała przeżyć po przebudzeniu zmienionego V.

   Polka wpadła szybko na peron, rozejrzała się dookoła i jedynie co dostrzegła to powoli ruszający pociąg. Nie myśląc wiele, a tak właściwie zupełnie bezmyślnie, nacisnęła guzik awaryjny przez co drzwi od pojazdu szynowego się otworzyły i z impetem wpadła do środka. Zajęła miejsce szybko w ostatniej kajucie bez biletu, nawet nie wiedząc, gdzie jechała. Musiała uciekać i nawet jeśli jej starania i tak z góry były przegrane, chciała chociaż spróbować. Pociąg wydał głośny pisk typowy dla takich pojazdów, po czym leniwie a z czasem nieco szybciej zaczął mknąć przed siebie. 
Przerażona zdała sobie sprawę, że pogoda zmieniła się diametralnie, ponieważ burza, która rozpętała się w momencie, gdy dziewczyna uciekła z domu, przybrała teraz bardziej kształt powoli tworzącego się leja, który zwiastował jedno. Tornado. Co było oczywiście niewytłumaczalnym zjawiskiem, zwłaszcza, że tornado tylko raz wystąpiło w Korei Południowej. 
  Kilometry mijały wyjątkowo szybko, a niebieskooka powoli się uspokajała, mając nadzieję, że chociaż na chwilę się odcięła od chorego TaeHyunga. Jednak jej pozorny spokój nie trwał zbyt długo, gdyż w pewnym momencie, na środku zupełnie pustego pola, przez którego przebiegał pas torów, pojawił się Tae. Stał na środku szyn, patrząc z chytrym uśmiechem na rozpędzony pociąg, który już z daleka wydawał głośny, ostrzegawczy klakson. Kim dobrze wiedział, że jeśli ta maszyna spotkałaby się z jego ciałem, to ten nie zginąłby jak każdy człowiek, lecz pojazd wyleciałby po prostu z torów, a sam zainteresowany byłoby może lekko poturbowany. Zaleta bycia nadzwyczajnym. 
   Gdy Somin tylko dostrzegła co się zaczęło dziać, zrozumiała, że przed Kimem nie było żadnej ucieczki. Gdy pociąg się zatrzymał, dosłownie milimetry od ciała V, ten przemienił się kolejny raz i rozłożył swoje potężne i mocne skrzydła, chwycił metalową poręcz od schodków prowadzących do jednych z drzwi, i zaczął powoli ruszać na lewo i prawo pojazdem. Maszynista zaczął dzwonić na policję myśląc, że to uratuje jakoś ludzi, lecz widząc, że pociąg z sekundy na sekundę zaczął się przechylać w stronę ziemi, klamką prawie dotykając podłoża, zrozumiał, że ich położenie było tragiczne. Szatynka chciała wyjść z kajuty i tym samym oddać się w ręce wściekłego i agresywnego Kima, lecz w tej samej chwili, ktoś chwycił ją mocno za dłoń i siłą wywlókł z pomieszczenia, w którym była. 
   -J-JungKook? - wyszeptała, widząc tył pleców swojego byłego już chłopaka. 
   - Cii. - przyłożył palec do jej ust i objął ją mocno, mówiąc szeptem. - Kim zabije tych ludzi jeśli nie wyjdziesz, ale jest jeszcze inny sposób. 
   -Jaki? - zapytała od razu, czując minimalną nadzieje. 
   -Musisz mi pozwolić dać się porwać. 
   -C-co? Gdzie?
   -Do zniszczonej willi za czasów wojny ras. Zgadzasz się? 
   -Omo, tak! - krzyknęła, gdy na końcu korytarza pojawił się zdyszany Kim, którego skrzydła powoli zanikały w jego skórze. Wampir nie czekając ani chwili dłużej, objął swoją byłą dziewczynę, i przymknął oczy tym samym teleportując się z nią na obrzeża Daegu.

   Dziewczyna stanęła przed zgliszczami dawnego domu Jeona nie rozumiejąc, czemu odwiedzali to miejsce, jeśli jedynie co pozostało po ogromnym budynku, to kilka desek i kominek. Jednak zauważyła, że Wampir szukał czegoś pod resztkami desek, cegieł i popiołu, więc od razu ruszyła do niego chcąc mu pomóc. 
   -Mam, chodź. - mruknął, otwierając mały właz, który do złudzenia przypominał wejście do kanałów. Somin nawet nie zapytała po co tylko weszła od razu do środka po stromej i małej drabince, jedynie co mogła dostrzec to całkowita ciemność i odór nie wietrzonego miejsca. Bez wahania złapała bladą i zimną dłoń Wampira, który tak jak w dniu ich ucieczki, prowadził ją w ciemności do miejsca, gdzie ta miała być bezpieczna. 
   -Pewnie nie pamiętasz zbyt dobrze tego miejsca, ale to moja dawana sala treningowa. Tutaj nie raz ćwiczyłem mięśnie, by móc ci się przypodobać. - uśmiechnął się smutno, zdejmując pajęczyny ze ścian. 
  -Jedynie co nieco pamiętam to to, że tędy uciekaliśmy do takiej jaskini.
  -Tak, dzień ostatecznego starcia. - westchnął, ocierając krew z dolnej wargi. - Masz, zjedz bułkę, bo pewnie jesteś głodna. - dodał po chwili ciszy, podając jej prowiant, który zdążył dla niej wcześniej zrobić. 
   -Dziękuję. - uśmiechnęła się smutno i usiadła na fotelu jedząc powoli. W tym samym czasie Jeon starał się ogarnąć pomieszczenie z pająków, pajęczyn i innego dziwnego robactwa, którego nie lubił. Od czasu do czasu zerkał na dziewczynę, którą kochał ponad wszystko i dla której był w stanie pójść na pewną śmierć. Chciał ją objąć, pocałować i zapewnić, że w jego objęciach była bezpieczna. Lecz dobrze wiedział, że to ostatnie byłoby kolejnym kłamstwem, ponieważ nie był  w stanie obronić dwudziestolatki przed Hybrydą, jednak nie zamierzał się poddawać. 
   -Nie przyjdzie tu TaeHyung? - zapytała niepewnie, patrząc na brudnego i zakurzonego Wampira. - Mówił, że jest w stanie mnie wyczuć nawet na innym kontynencie. 
   -Tak to prawda, lecz te ściany są stworzone na właśnie takie istoty. - posłał jej słaby uśmiech i usiadł zaraz obok niej. Odruchowo położył dłoń na jej udzie, gdy tylko się zorientował, cofnął ją. Nie chciał jej jeszcze bardziej wystraszyć. 
    -Czy on zawsze taki był? Pamiętam co nieco, że był milszy i mniej agresywny, ale nie wiem, czy to prawda, czy tylko moja wizja jego osoby. - spojrzała na zamyślonego chłopaka, chciał powiedzieć, że Kim zawsze taki był, że był okropny. Jednak zdawał sobie sprawę, że w obliczu niedługiej śmierci i straceniu swojego Kochania, musiał być szczery. Był jej to winny.
   -Nie. Był potulny jak baranek, zwłaszcza dla ciebie. Był ostatnim Stwórcą, który użyłby przemocy wobec kogokolwiek. No, prócz Junga, który groził ci śmiercią. 
   -Więc... Czemu mu tak odbiło? - westchnęła, żałując, że podjęła tak szybko tak wiele decyzji.
   -Może przez to uśpienie? Może jego wewnętrzny Demon postanowił pokazać na co go stać? Może ta miłość do ciebie zrobiła z niego takiego potwora? Nie wiem, mała. - po tych słowach poczuł, jak Polka się do niego tuliła, powoli zasypiając. Uśmiechnął się smutno, roniąc kilka łez, ponieważ nie chciał się z nią rozstawać, nie chciał umierać i pozwolić Kimowi wygrać, lecz zdawał sobie sprawę, że z Hybrydą nie było żartów. Że łatwiej byłoby pozbyć się kilkunastu Jungów niż jednego TaeTae. 
- Będę cię chronił tak długo, jak tylko będę potrafił księżniczko. - ucałował jej policzek i okrył swoją bluzą, kiwając się z nią na boki jednocześnie nie odrywając od niej oczu. 

   W tym samym czasie V ryczał na cały apartament, który zamieszkiwał. Szarpał włosy z głowy, wyrywał swoje czarne pióra, drapał swoją twarz szponami. Nie radził sobie sam ze sobą, nie radził sobie z miłości do Somin, nie radził sobie ze świadomością, że z każdym tak okropnym i niebezpiecznym zachowaniem tracił możliwość założenia z nią rodziny. Wiele istot mówiło mu, że takich jak Polka było mnóstwo, że nie musiał mieć ludzkiej dziewczyny za żonę, lecz oni nie rozumieli. Nie mieli pojęcia co znaczy kochać na zabój, co znaczy darzyć kogoś bezgraniczną miłością, lecz nie taką jak na filmach, dużo mocniejszą, niebezpieczną, niszczycielską i przede wszystkim tak cholernie prawdziwą. 
   -Musisz mnie kochać! - wrzeszczał, rzucając się do ściany do ściany, zmieniając swój wygląd co kilka sekund. Wyglądał jak zamknięte, ranne i zastraszone zwierzę, które za wszelką cenę nawet kosztem własnego życia, pragnie się uwolnić. 
   - TaeHyung - usłyszał spokojny, pełen powagi głos dobrze znanej mu osoby. Kogoś, kogo dawniej nienawidził, a kto mógł się stać jego sprzymierzeńcem. 
   -JiMin? Czego chcesz? - warknął, patrząc na niego swoimi bordowymi oczami.
   - Pomogę ci odzyskać Somin. Pomogę ci rozkochać ją w sobie. Pomogę ci stworzyć z nią szczęśliwą i kochającą rodzinę. Pomogę ci pozbyć się Jeona. 
   -Słucham?! Co?! Ty?! Wampir to twój przyjaciel. - syknął, prostując się momentalnie na wieść, że ten chciał mu pomóc w tak ważnej sprawie. 
   -Somin to moja najlepsza przyjaciółka i wiem, że bardzo cię kocha, ale równie mocno się ciebie boi. - oznajmił blondyn, siadając wygodnie na stole i bawiąc się kolczykiem w swoim uchu. - Jednak do tego jest mi potrzebna również twoja pomoc, Kim. Musisz się zmienić. Musisz na nowo być tym Kimem, którego poznała za czasów walki. 
   -Ale ja nim jestem do jasnej cholery! - wrzasnął, spinając się jeszcze mocniej.
   -Kogo ty robisz za idiotę? Chyba tylko siebie. Dobrze widzę, jak twoja druga natura przejmuje nad tobą kontrolę, jak sobie na radzisz sam ze sobą. Jak ty chcesz na nowo rozkochać w sobie mojego Króliczka, skoro grozisz jej, zmuszasz do kochania ciebie? Chcesz by jej miłość była fałszywa, huh?
  -Yah nie! Oczywiście, że nie! Więc... Co mam robić? - zapytał, przysiadając się szybko do JiMina.

    Po sali treningowej Jeona rozbrzmiało mocne pukanie do drzwi, Somin jak na zawołanie wstała na równe nogi, pewna, że był to Kim. 
   -Króliczku?! - pisnęła nie dowierzając, gdy w progu stanął nie kto inny jak sam Park JiMin, Wilkołak, który zginął prawie trzy lata temu. 
   -Cześć malutka. - zaśmiał się, widząc jej zaskoczenie na twarzy. 
   -Co tu robisz?! - skoczyła na niego radosna i zaskoczona, że przyszedł do niej, gdy ta nie tańczyła tak jak zwykle. 
     -Wiesz mała, mam ważną rzecz do przekazania odnośnie Kima.
     -Jaką? - odezwał się Jeon, prostując się na dźwięk tego imienia. 
     -Musimy zniszczyć Hybrydę. - oznajmił z powagą blondyn, patrząc na zszokowanego Jeona i przerażoną Polkę. 
  
 
~ ~ ~
I co sądzicie o szóstej części? 
Jesteście zaskoczeni zachowaniem JiMina?
MILE WIDZIANE KOMENTARZE 

7 komentarzy:

  1. Ograniczony czas to zmora, nieważne w jakiej sytuacji.
    Czyli jednak większość opowiadań będzie na wattpadzie? Będzie trzeba się tam przynajmniej częściowo przenieść.
    TAE CO SIĘ Z TOBĄ DZIEJĘ? Jak poprzednie zachowanie byłam w stanie jeszcze jakoś wytłumaczyć to tego nie. Jestem w totalnym szoku, a to dopiero początek.
    Aaa, Jungkook wiedziałam, że wrócisz 💕 Nawet bułkę jej dał, widać, że myśli o wszystkim.
    Co wy macie z tym pozbywaniem się Jungkooka?:( Rozumiem, że to wampir, ale całkiem potulny.
    Kolejny, co mnie szokuje swoim zachowaniem. Są dwie opcję - albo Komin wykiwał Tae, albo naprawdę współpracuje z nim i chce wykiwać Jungkooka i Somin. Obie wersje mogą być ciekawe.
    Czekam na kolejne twoje posty, a także na opowiadania na wattpadzie. Będę główkować nad akcją, by choć w minimalnym stopniu przewidzieć zakończenie (prawie jak teorie z BTS). Życzę weny i czasu do pisania. HWAITING!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. *Jimin, czemu mi go poprawiło na jakiś komin? 🤔😂

      Usuń
    2. Jeśli mam być z tobą szczera i zdradzić co nieco to JiMin będzie tutaj raczej wprowadzał mały chaos w relacjach Kim-Jeon i Somin-V. Jednak każda zagrywka Parka ma jeden główny cel, hah:)
      Dziękuję Słoneczko za komentarz <3

      Usuń
  2. Widzę ze Jimin wkracza do akcji ale mam szczerze pewne wątpliwości co do niego 😐 Tae już koleptnie zaczytana wariować jak nie uspokoji swojego demona to boje sie ze to się bardzo źle skończy 😐 Rozdział świetny 😊 Już sie nie mogę doczekać kolejnego i życzę dużo weny ❤

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aww, dziękuję Słoneczko za komentarz <3
      Tak się składa, że akurat zaczęłam pracę nad I need u, więc może dziś coś dodam! <3 <3

      Usuń
  3. Fajny rozdział kiedy następny ??❤

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Słoneczko, za kilka godzin może dodam kolejny, a jeśli nie, to pewnie jutro <3 <3

      Usuń

Obserwatorzy