wtorek, 22 stycznia 2019

TKC #5 Don't leave me

Witam
   Przybywam do Was z kolejną częścią TKC, mam nadzieję, że ktoś się z tego powodu cieszy.
Akurat teraz naszło mnie na słuchanie wolnych i smutnych piosenek, czego zazwyczaj nie robię, bo ich po prostu nie lubię. Jednak na pewno ktoś z Was miał taki krótki czas na refleksję, zastanawiał się nad przeszłością i przyszłością. Dlatego i mnie teraz tak jakoś naszło. Nie wiem, gdzie czas mi ucieka, przemyka między palcami, a ja nawet nie wiem kiedy i dlaczego. To wszytko dzieje się za szybko. I dopiero godzinę temu zdałam sobie sprawę, że A.R.M.Y jestem już pięć lat. AŻ pięć lat. Kiedy mi to tak przeleciało? Jeśli mam być szczera to cofnęłabym się w czasie, tak do ery RUN, może do SBT? Wtedy wszystko wydawało się zupełnie inne i na pewno, hah, na pewno lepsze.
   Ostrzeżenia; Wulgaryzmy, przemoc.
Nie przedłużając ...
  Zapraszam
  ~ ~ ~
(...)
Czemu nic nie rozumiesz? Wiem, że jestem tylko małym człowieczkiem,
Lecz zamiast po mnie deptać, maszeruj u mego boku
Twoje nieprzemyślane słowa i czyny powoli mnie niszczą
I choć wszystkiemu zaprzeczasz, ja czuję się jak w pułapce 
Kryję się za maską kpiny, proszę nie próbuj mnie odnaleźć 
(...) - Tiger JK - Reset



    Przerażone, błękitne oczy dwudziestolatki patrzyły na płonącą postać TaeHyunga. Jednak nie tego ze studiów, lecz tego, który kiedyś wkradł się do jej domu. Wysoki, szczupły i umięśniony blondyn, który w oczach miał czyste opętanie i wściekłość. W niczym nie przypominał tego Kima, który głaskał ją czule po policzku, lecz Demona w ciele człowieka. Jego niski i ochrypły głos sprawiał, że nawet dotychczas szumiące liście na drzewach przestały wydawać jakikolwiek dźwięk, a okoliczne psy piszczały, jakby je katowano. Przyroda, zwierzęta i nawet prawdopodobnie ludzie, zamarli w ogromnym przerażeniu przed tak potężną i nieobliczalną istotą, jaką stał się Tae.
Jeon jak na zawołanie schował za sobą dziewczynę, chroniąc ją własnym ciałem. Jego dotychczas ciemne oczy, przybrały kolor bordowy, a kły wyostrzyły się jeszcze bardziej przez co można było się domyślać, że były w stanie rozszarpać tętnice jednym nakłuciem. 
   - Ty mały, parszywy, nic nie znaczący sukinsynu. - zaczął Stwórca potężnym głosem, robiąc krok w stronę Wampira. 
  -Byłem pewny, że HoSeok cię zabił. - warknął starszy i również zrobił krok w stronę płonącej postaci. - Ale skoro jemu się nie udało, to mi się uda. - dodał, by zaraz rzucić się szybko na Hybrydę. Jednak ten przewidział, że Wampir to uczyni, dlatego w ostatniej chwili usnął się spokojnie na bok jednocześnie robiąc krok w stronę przerażonej Polki.
  -Mój malutki skarbeńku. - uśmiechnął się, ukazując swoje ostre i mocne kły, by zaraz ująć jej bladą i zimną dłoń. Ogień zaczął również pokrywać ciało dwudziestolatki, lecz ona w porównaniu do innych istot, nie odczuwała bólu. Płomienie z ciała Kima, opatulały ją spokojnie tym samym sprawiając, że ta była chroniona przed dotykiem Wampira, ponieważ ten zapłonąłby żywcem, ginąc prawdopodobnie na miejscu. 
   -Kochanie, chodź tu, szybko! - wrzasnął Kook, wyciągając w jej stronę dłoń, lecz tuż nad jego głową zaczęły kłębić się potężne, burzowe chmury, które zwiastowały najgorsze. Dziewczyna chciała to zrobić, całym sercem jednak TaeTae stanął za nią z uśmiechem i objął ja czule od tyłu. Czuł potężną więź, która była między nimi, i którą czuli obydwoje jednak był świadom, że Polka poszłaby do Kooka. Nie dlatego, że go kochała, lecz dlatego, że tylko jemu ufała. 
Pocałował ją czule w kark i oparł podbródek na jej głowie, duże i  smukłe dłonie, które wciąż płonęły, sunęły po jej nagim brzuchu sprawiając, że ta dostawała dreszczy. 
   -Księżniczko, wiem, że się mnie boisz i nie dziwię się, ponieważ to dla ciebie coś niewytłumaczalnego. Jednak wiedz, że Jeon karmi cię kłamstwem, że żyjesz z nim tylko dlatego, że bawi się twoim umysłem jak dziecko klockiem. Ma cię w swych rękach i może zrobić z tobą co tylko by chciał. 
   -P-Puść mnie... Proszę. - szepnęła przerażona ___, trzęsąc się ze strachu. Jednak Kim nie zamierzał się tak łatwo poddać, nie chciał się bić z Jeonem, bo wiedział, że jego śmierć - przynajmniej wtedy - nie pomogłaby mu na odzyskanie miłości niebieskookiej. Dlatego też uśmiechnął się do przestraszonego i bezradnego Wampira, by zaraz ucałować delikatnie ucho Polki i zacząć jej przelewać wszelkie wizje z jej przeszłości. Słyszała, widziała, czuła każdą cząstką siebie rany, rozmowy, emocje, uczucia, wszelkie wizje pochodzące od HoSeoka. Dosłownie V zobrazował cały rok jej życia nie dając jej chwili wytchnienia. I może to co robił było dla niej niczym najgorsza tortura, może jej zabliźnione rany otwierały się na nowo, może i nie miała pojęcia, czy to wszystko było prawdą, jednak robił to z ogromnym uśmiechem na twarzy, patrząc w oczy zapłakanego Wampira, którego umysł był dużo słabszy od tego Hybrydy. Świadomie zadawał ból nie tylko dziewczynie, lecz także jej chłopakowi, który był winien tego, co dziewczyna w tamtej chwili przeżywała. To była kara dla ich obojga. 
   -Księżniczko, nie wierz mu! On cię okłamuje! To nie prawda co widzisz! - wrzeszczał zapłakany jakby chcąc dotrzeć do umysłu dziewczyny. Niestety ta go nie słyszała, ponieważ jej umysł i ciało były zablokowane przez Stwórcę, który dosłownie upijał się widokiem tak cierpiącego Jeona.
   -Nie jestem taki jak HoSeok,, nienawidzę krzywdzić innych i zapewne nigdy bym tego nie zrobił. A przynajmniej nie z własnej woli i nie w sytuacji, która by mnie do tego zmusiła. - pogładził ją delikatnie po lekko odkrytym udzie.
-Teraz wiem, że nic byś mi nie zrobił, lecz wcześniej? Naprawdę się ciebie bałam cholernie mocno. - te słowa uderzały ją z potrójną siłą, gdy tylko zaczęła powoli rozumieć niektóre rzeczy. Że Jeon naprawdę kłamał, że to co opowiadał to nie była bajka, że Kim naprawdę ją kochał i chciał ją tylko, i wyłącznie dla siebie, niczym jakieś trofeum. Dlatego upadła na kolana dysząc ciężko i płacząc głośno, ponieważ to było za dużo. Dużo za dużo. Kook podbiegł do niej szybko, gdy ta powoli zaczęła wstawać z ziemi, lecz gdy zobaczył w jakim stanie była, zrozumiał w jakie gówno się wpieprzył.
  -Misiu... - zaczął cicho i niepewnie, wyciągając w jej stronę dłoń, lecz dziewczyna uciekła szybko nie chcąc patrzeć na żadnego z nich. Wampir chciał za nią pobiec, jednak V przygniótł go do ziemi całym swoim ciałem i z szerokim, psychopatycznym uśmiechem, patrzył w jego zapłakane oczy.
  -Zamieniasz się w swojego brata. - jęknął brunet, który leżał przyduszany przez TaeTae.
  -Może tak, a może nie? - zaśmiał się, by w pewnym momencie z całej siły przebić skórę starszego na klatce piersiowej i swoimi szponami chwycić martwe serce Wampira. Kolejny raz posłał mu swój kwadratowy uśmiech, mówiąc i jednocześnie szarpiąc narządem chłopaka. - Dwa długie lata czekałem, by to zrobić. By wyrwać to martwe serce i zjeść, a może umieścić w gablocie? Hm. - zastanowił się chwilę ściskając i raniąc serce swojego wroga, by ostatecznie dodać. - Pilnuj się mały kurwiu, bo to tylko na razie zabawa, ale twoja śmierć tak, czy tak jest nieunikniona. - puścił mu oczko i wyjął dłoń z jego klatki piersiowej, by ostatecznie rozpłynąć się w powietrzu pod postacią czarnego pyłu.

   Zapewne każdy wie lub większość jak zachowuje się dzikie zwierze, które nagle zostanie zamknięte lub uwięzione, prawda? Więc takim zwierzęciem był Jeon w momencie, gdy nie mógł znaleźć ani wyczuć swojej małej królewny. Miotał się przerażony po mieście, od domu do domu, od drzewa do drzewa, głupiał z sekundy na sekundę coraz bardziej wystraszony, że Tae mógł ją zabrać do świata Stwórców.  Wołał ją jednocześnie wyjąc niczym wilk ze strachu i tęsknoty za nią, ponieważ nigdy nie rozdzielali się na dłużej niż sześć godzin, a jeśli już to zawsze miał z nią kontakt.
   Somin siedziała spokojnie nad jeziorem, patrząc zapłakanymi oczami na pełnię, która kilka minut temu dopiero wyłoniła się zza burzowych chmur. Ocierała mokre i czerwone policzki z łez, a jej ciało trzęsło się mocno z zimna, ponieważ gdzieś po drodze zgubiła bluzę Kooka, która była tylko lekko okryta. Siedziała dlatego w samej koszulce i spodniach, czując zagubienie i natłok myśli oraz wizji. Jej myśli, wspomnienia były zablokowane przez Stwórcę, dlatego Jeon nie potrafił wyczuć swojej dziewczyny z żadnej odległości. Jego moce były kompletnie nieprzydatne w tamtym momencie, dlatego tym bardziej dostawał szału.
   -JiMinie, czemu cię nie ma, gdy tak cholernie cię potrzebuję? - wyszeptała, patrząc przed siebie otępiałym wzrokiem. Czuła się jak na ogromnej, szybkiej karuzeli bez zabezpieczeń, w każdej chwili mogła wypaść i zginąć jeśli nie trzymałaby się barierki wystarczająco mocno.
   -Jestem malutka cały czas, lecz mnie nie widzisz. Jednak calutki czas tu jestem. - przytulił ją od tyłu, całując w czubek głowy. Kiwał się z nią delikatnie na boki tak, że dziewczyna powoli się uspokajała, lecz nie miała przy tym pojęcia o obecności Parka. Co prawda  czuła się nieco inaczej, lecz w świetle ostatniego wydarzenia, miała wrażenie, że po prostu jej odbijało.


    Położyła się powoli i niepewnie na zimnym materacu w swoim starym pokoju w domu rodziców. Czuła całą sobą, że to pomieszczenie ją w jakimś stopniu chroniło, lecz nie miała pojęcia przed czym lub przed kim. Dlatego okryła się różowym kocem w kokardki i przymknęła na kilka chwil swoje wciąż napuchnięte od płaczu oczy. Jednak za każdym razem, gdy to robiła, widziała na nowo jakieś dziwne istoty, sceny walki, urywki rozmów z jakimś blondynem, z Kimem i jej Jeonem. Wierciła się i kręciła mrucząc przy tym pod nosem, tak bardzo pragnęła zasnąć, odpocząć i nabrać sił, by potem na spokojnie przemyśleć to wszystko. Jednak wizje i wspomnienia niczym największe tsunami, zalewały jej umysł, sprawiając, że czuła się jakby właśnie wyszła z jakiegoś hucznego miejsca. 
   Tuż przed jej łóżkiem zmaterializował się blondyn, który był sprawcą tak nagłego zawalenia się świata Polki. Patrzył na nią z delikatnym uśmiechem i ogromną miłością w oczach, lecz ta miłość z dnia na dzień zamieniała się w prawdziwą obsesję, słabość na punkcie tej dziewczyny. A to stanowiło nie tylko zagrożenie na Ziemi, lecz także w świecie Hybryd.
Położył się za dwudziestolatką i ucałował ją czule w kark, obejmując pod pomiętą koszulką, którą znalazła na dnie starej szafy. Przyciągnął ją mocno do swojego ciepłego ciała i schował twarz w zagłębieniu jej szyi, mrucząc nisko i ochryple. Była jego, tylko i wyłącznie jego. Dlatego uśmiechnął się pod nosem i przygryzł dolną wargę, lecz czuł całym swoim ciałem jej stres, strach i mętlik w głowie, dlatego zaczął powoli ją uspokajać. Wszelkie wizje, myśli wyczyścił niczym jakieś brudne naczynie, a na ich miejsce 'wlepił' obraz jego i jej jako uroczą parę, która za wszelką cenę musi być razem. Jednak ten obraz nie był wymuszony, czy wyidealizowany , był prawdziwy, bo zawierał marzenia i plany Kima, które wiązał z tą ludzką dziewczyną. Każda z myśli Somin zawierała uczucia i plany TaeTae, który brał pod uwagę każdy możliwy scenariusz, dlatego bardziej wyglądało to w jej oczach jak chaotyczny sen, niż jak wizja kogoś innego.
   -Moja mała królewna. - uśmiechnął się szeroko, by zaraz ująć jej dłoń i spojrzeć na nią. - Będziesz moją żoną, a już niedługo na twym palcu pojawi się obrączka. - mruknął nisko, całując jej smukłą dłoń. Lecz to nie było marzenie, to był cel, który za wszelką ceną będzie osiągnięty.

   Z samego rana Kim opuścił pokój Polki, ponieważ nie chciał być przez nią nakryty, zwłaszcza, że panicznie się go bała. Jednak nie odchodził nigdzie daleko, bo musiał mieć ją na oku tak jak przed walką ras, dlatego usiadł spokojnie na dębie pod postacią nietoperza, patrząc na zakradającego się Jeona. Daegu budziło się powoli z długiego snu, więc na zewnątrz panował jeszcze delikatny półmrok, który z sekundy na sekundę nikł pod blaskiem poranka. Przez drzwi balonowe patrzył Wampir, który za wszelką cenę chciał się dostać do swojej dziewczyny, która jeszcze smacznie spała. Czuł obecność Hybrydy, lecz nie zamierzał się poddawać. Otworzył powoli zamek od drzwi, po czym wszedł po cichu do środka, stanął jak wryty na środku pokoju, gdy wyczuł blokadę, którą nałożył na ciało Somin, TaeHyung. Oczywiście nie była ona widzialna dla ludzi, lecz dla Wampirów już tak, ponieważ była to przeźroczysta powłoka, która okalała przestrzeń przy ciele człowieka. W niczym ona nie przeszkadzała Somin, ponieważ ta nie miała pojęcia, że była przez coś takiego chroniona, lecz Jeon wiedział, że nawet nie mógł jej dotknąć, bo inaczej zostałby rażony prądem.
   -Kochanie. - zaczął cicho, robiąc krok w jej stronę. - Malutka, obudź się.
  -Yhm. - mruknęła zaspana dziewczyna, powoli otwierając zmęczone oczy, lecz gdy dojrzała postać Jeona, wstała gwałtownie na równe nogi. - Czego chcesz?!
   - Misiu, proszę, pozwól mi to wytłumaczyć. - wyciągnął w jej stronę dłoń.
   -Jesteś potworem i kłamcą! - krzyknęła przestraszona.
   -Nie mała, nie. - pokręcił szybko głową, czując, że ją zaczął tracić. - Jestem twoim Kookiem, który pragnie być twoim mężem. - dodał szybko, szukając po kieszeniach małego pudełeczka z pierścionkiem.
   -Nie! Okłamywałeś mnie przez dwa lata. - jęknęła, mając łzy w oczach. Wampir, widząc ją w takim stanie, sam zaczął pociągać nosem co zwiastowało falę płaczu.
   -Kochanie, nie okłamywałem... Ja... Ja oszczędzałem ci tych upiornych wspomnień. Sam TaeHyung kazał mi wymazać ci pamięć.
   -Ale nie wykorzystywać! - patrzyła na niego ze smutkiem, rozczarowaniem i pogardą. Czuł jak świat mu walił się na głowę, jak tracił swoje kochanie przez źle wcześniej podjęte decyzje.
   -Nie zrobiłem tego nigdy w życiu. - westchnął, ocierając szybko łzy z policzków. - Wszystko co robiłem to tylko i wyłącznie z miłości do ciebie.
   -Dlaczego nie mogłeś mnie rozkochać w sobie jednocześnie mówiąc mi prawdę? - wyszeptała, opierając się o zimną ścianę.
   -Nie mogłem... Twoje serce było już zajęte przez Kima. - wymruczał pod nosem, gniotąc w dłoni kawałek koszulki. - Nie miałem szans, w twoich oczach byłem tylko przyjacielem.
   -Szukasz wytłumaczenia! Żaden czyn, ani słowa cie nie usprawiedliwiają!
   -Kochanie, błagam. - wyjęczał, idąc powoli w jej stronę już nawet nie zwracając uwagi na to, że mógł zostać rażony prądem. Jednak to co usłyszał było dużo bardziej bolesne niż tortury w Piekle.
   -Odejdź. Zostaw mnie. Nie chcę cię widzieć, słyszeć. Nie chcę nic mieć z tobą wspólnego, kłamco!
   -Kochanie? Błagam, nie zostawiaj mnie! Nie możesz!
   -Mogę! - spojrzała na niego chłodno i pogardliwie jak nigdy w życiu. Jej jasne, zapłakane tęczówki wyglądały jak te TaeHyunga i przez sekundę nawet myślał, że Kim ją opętał, lecz zdał sobie sprawę, że Stwórca by czegoś takiego nie zrobił. Nie był taki, jak on.
   - Księżniczko. - wyjęczał, upadając na kolana  i zaczął ją błagać o kolejną szansę, jednak jego pozycja była przegrana. Nie można było powiedzieć, że Kim był 'bliżej mety', ale na pewno miał do niej łatwiej dojść niż w tamtej sytuacji Jeon. - Nie możesz z nas zrezygnować! Jesteśmy ze sobą prawie trzy lata!
    -Nie mogę być z kłamcą, nie mogę budować związku i rodziny z kimś, kto mnie okłamywał przez całą naszą znajomość.
   -Moje uczucia i plany wobec nas są najprawdziwsze na świecie, dlaczego więc odpychasz mnie ze względu na to, że chciałem cię ochronić przed cierpieniem? - spojrzał zapłakanymi oczami w te jej, szukając w nich jakiegoś zawahania, lecz jej słowa utwierdziły go w tym, że dla niego gra była skończona.
    -Gdyby to była błahostka, gdyby to było coś nawet głupiego zrozumiałabym. Jednak ty budowałeś nasz związek na kłamstwie i chęci posiadania mnie tylko i wyłącznie dla siebie.
   -Kurwa mać, ale TaeHyung chce tego samego! Zrozum, że mu odwaliło! Jest HoSokiem w ciele Kima! - pierwszy raz w życiu widziała tak zrozpaczonego i wściekłego Jeona jednocześnie, dlatego cofnęła się bardziej, już kompletnie mu nie ufając.
   -Nie mówię, że z nim będę. Jemu też nie ufam, ale on pokazał mi prawdę.
   -Skąd możesz mieć taką pewność?! To Hybryda, on może kurwa wszystko!
   -Ale on w porównaniu do ciebie by mnie nie okłamał w tak ważnej sprawie. - i tu dziewczyna miała rację. Może i V siadło na głowie przez miłość do Somin, ale był na tyle jeszcze rozumny, że był względem niej szczery. Pokazał jej cholernie brutalną prawdę, każdą wizję, każdą rozmowę, wszystko. Nie ukrył nic, tak jak Jeon.  - Dlatego proszę cię jeszcze raz, odejdź.
    -Nie, nie możesz! Nie wolno ci do cholery! Kocham cię! - wrzasnął i podbiegł do niej chcąc się przytulić niczym przerażone dziecko, lecz w tym samym momencie odbił się od pola ochraniającego ciało dziewczyny i upadł mocno na podłogę. Jęknął cicho z bólu, patrząc przekrwionymi oczami na postać Somin, która została objęta potężnymi czarnymi skrzydłami. I to niestety nie były jego skrzydła, lecz samego Stwórcy, który patrzył na niego triumfalnie i już szykował salę na ślub z Polką....

 
~ ~ 
I co sądzicie o piątej części?
Podobała Wam się?
Może ktoś z Was ma jakieś swoje przemyślenia odnośnie tego, jak TKC może się skończyć, hm?
MILE WIDZIANE KOMENTARZE 

8 komentarzy:

  1. Kocham erę INU, mam z nią wiele wspaniałych wspomnień. Poza tym wtedy zdecydowałam się kupić swoją pierwszą kpopową płytę (dopóki nie poznałam BTS nie odczuwałam jakoś większej potrzeby kupowania albumów). A później stało się to moim uzależnieniem 😂
    Jaka śliczna grafika 😍
    Nie mogę patrzeć na gifa z Kookiem, bo od razu mam łzy w oczach:(
    Z jednej strony jestem z całego serca po stronie Jungkooka, ale wiem, że ja okłamał, a to najgorszy sposób na budowanie związku. No, ale przecież rozumiem, dlaczego to robił. Do tego jeszcze Tae, który chce dobrze (bo chce, prawda?). Jejku, to jest dylemat.
    TAE, CO TY ROBISZ. JAKI AGRESYWNY SIĘ ZROBIŁ.
    W sumie dobrze, że Hoseok był tym złym, bo gdyby również starał się o serce bohaterki to chyba bym nie wytrzymała. Serio, wybieranie między prawie UB, biasem, a wrackerem to najtrudniejsze decyzja, która musiałabym podjąć.
    Jejku, Tae to jednak taki cichociemny jest. Serio, nie wytrzymam tego napięcia. Chcę już znać zakończenie:(
    Bardzo mi się podobało! Czekam na więcej twoich prac. Życzę weny! 💕

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję bardzo Słoneczko za miłe słowa ! Co do Tae... Cóż zamienia się powoli w Hobieg, ale czy będzie taki jak on? Zobaczymy xD

    OdpowiedzUsuń
  3. Jejku jak mi szkoda kookisia:'(
    Kiedy następny rozdział ? Kocham to <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Postaram się dodać dziś lub jutro Słoneczko :)

      Usuń
  4. Omo omo Omo to sie probilo... Z jednej strony jest mi mega szkoda Kookiego bo on naprawdę mocno ja kocha 😐 A z drugiej strony cały przez tyle czasu żyła w klamstwach którymi on ja karmił 😐 A co do Tae...mam szczerze obawy co do niego...ja rozumiem ze mocno kocha Somin i chce z nią być ale przesadza...Rozdział świetny ❤ cZekam na następny i życzę dużo weny ❤

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziękuję za komentarz Słoneczko! <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Jejku po prostu genialne!!!
    Uwielbiam twoje prace. A szczególnie te z BTS. Weny życzę <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Słoneczko za tak miłe i motywujące słowa! <3

      Usuń

Obserwatorzy