niedziela, 8 maja 2016

Scenariusz #37 BTS Zbyt słabi, by przetrwać

Witam moje kochane słoneczka.
Przybywam do Was  z zupełnie innym scenariuszem niż te, które pisałam wcześniej.
Będzie to scenariusz oparty na dwóch teoriach (I need U, Run)
Z góry przepraszam MariAnne
Mam nadzieję, że mój scenariusz nie będzie przypomniał bardzo twojego bloga. Od dłuższego czasu miałam ochotę o tym napisać, ale nie miałam na to kompletnie weny. Po prostu teorie fanów mnie do tego popchnęły.
 Mianhe.  
~~
  J-HOPE
Z Hoseokiem znałaś się od piaskownicy. Byliście ze sobą naprawdę zżyci. 
Od kilku miesięcy miał problemy, wplątał się w jakieś popaprane towarzystwo, które ściągało go na samo dno. Starałaś się mu pomóc, wyjaśnić, że jego zachowanie jest niebezpieczne.  Ale co to dało?
J-Hope miał swój nowy świat, przyjaciół, narkotyki. Wszystko co w tamtym czasie wydawało mu się naprawdę wyjątkowe. 
Pewnego dnia, odwiedziłaś go. Gdy przekroczyłaś próg jego pokoju, poczułaś zapach dymu z papierosów, ujrzałaś mnóstwo butelek z piwa i ( co najgorsze) przyjaciela, które leżał na środku dywanu. 
-Jung?! - krzyknęłaś przerażona, podchodząc szybko do niego - Obudź się! 
Starałaś się go obudzić, wrzeszczałaś i płakałaś w jednym.
-Jak mogłeś to zrobić?! - szepnęłaś przez łzy, sprawdzając czy jego serce bije. 
Po kilku sekundach oczy HoSeok'a się otworzyły. Wyszczerzył się mówiąc.
-Spokojnie króliczku. Tylko udawałem - gdy tylko to powiedział, spoliczkowałaś go. Wstałaś z ziemi, wściekła i wciąż przerażona oznajmiłaś.
-Jesteś kompletnym idiotą! Ja się o ciebie martwię, próbuję ci pomóc byś się nie stoczył, a ty robisz sobie ze mnie jaja?! Świna! Jeśli się nie poprawisz, po prostu przestanę cię uważać za przyjaciela. Staram się  jak mogę, nie śpię po nocach, uspokajam nauczycieli, gdy nie przychodzisz do szkoły. 
Koniec z tym. Albo ja albo życie jako narkoman - warknęłaś zła. J-Hope spojrzał na ciebie, wciąż pod działaniem jednego z białych proszków.
-I dobrze. Nie potrzebuję cię. Nic już dla mnie nie znaczysz, mam prawdziwych kumpli, mam wszystko czego potrzebuję - słysząc te słowa, rozpłakałaś się. 
-To tylko kwestia czasu, gdy przedawkujesz - szepnęłaś, wychodząc z jego domu.
Od czterech miesięcy nie widziałaś się ze swoim (nie) przyjacielem. Nie chodził do szkoły, nie odzywał się do ciebie. Zrezygnował nawet z mieszkania u rodziców. Wciąż wolał towarzystwo ludzi takich jak on, narkomanów. 
Pewnego dnia, siedząc na lekcji chemii, dostałaś sms'a od Hobi'ego -___ cholernie przepraszam, nie chciałem. Już nie biorę. Poprawiłem się - przeczytałaś szybko. Gdy tylko lekcja się skończyła, zadzwoniłaś do niego. Gdy odebrał, usłyszałaś jego drżący głos.
I need u vs run jhope-___ przepraszam.
-Hobi - jęknęłaś przez łzy.
-Poprawiłem się. Już nie biorę, naprawdę.
-Gdzie jesteś?
-Jestem w - urwał nagle. Jedynie co usłyszałaś to jego głośny kaszel, po chwili głośny huk i pisk.
Przerażona jeszcze przez kilka sekund, starałaś się dowiedzieć co się stało, lecz odpowiadało Ci tylko echo.
-Ja naprawdę się zmieniłem - szepnął czując się coraz słabszym.


RAP MONSTER
Pracowałaś z Namjoon'em na stacji benzynowej. Obydwoje dorabialiście, by spełnić marzenia i wyjechać poza granice Korei.
-Kurwa, nienawidzę tej roboty - mruknął poirytowany blondyn.
-Też jej nie lubię, ale wiem, że dzięki niej wyjadę z Korei - szepnęłaś - ty też powinieneś tak myśleć.
-Myślisz, że tak nie myślę?! - warknął zły. Od kilku dni stał się porywczy, przeklinał, palił. Zrobił się zupełnie inny.
-Dlaczego się tak zmieniłeś? Co się stało, że zrobiłeś się ....taki?
-Taki czyli jaki? - znów warknął. 
 -Porywczy? Oschły?Wredny? - może i nie był z tobą zbyt blisko, ale chciałaś mu pomóc. Mimo wszystko.
-Gówno powinno cię to obchodzić. Ty masz swoje życie ja mam swoje.
-Nie powinieneś tego w sobie dusić - oznajmiłaś spokojnie.
-Dlaczego?!
-Bo to cię zniszczy od środka - odparłaś spokojnie, podchodząc do drzwi wyjściowych. Koreańczyk spojrzał na ciebie zaskoczony. 
-Skąd możesz to wiedzieć?
-Sama przez to przechodziłam. Jeśli chcesz mi powiedzieć co leży ci na sercu wiesz, gdzie mnie szukać. 
Kilka dni później, późnym wieczorem, siedziałaś z Kim'em na ławce. Patrzyliście w niebo opowiadając sobie, swoje przeżycia.
-Dwa tygodnie temu mój przyjaciel - zaczął niepewnie chłopak - zginął w wypadku. Jakiś skurwysyn nie zatrzymał się na pasach. Potrącił go i spieprzył. Wykrwawił się na śmierć - dokończył szeptem. Spojrzałaś na niego pełna żalu.
-Przykro mi. To boli, masz rację. Masz prawo być taki, w końcu był twoim przyjacielem. Ale nie możesz się obwiniać - oznajmiłaś spokojnie, patrząc na niego uważnie.
-Mogłem coś zrobić, na pewno - szepnął. 
-Nie mogłeś. Jedynie co teraz możesz zrobić to pogodzić się z tym. Przynajmniej spróbować. 
-Nie da się ___.
-Da. Wszystko się da, potrzebny jest ci tylko czas - mruknęłaś.
Minął miesiąc od waszej rozmowy, Kim stał się zupełnie inny. Miły, czasem nawet żartował. Wydawał się być pogodzony ze śmiercią przyjaciela. Właśnie, wydawał.
Gdy wybierałaś się do pracy, dostałaś sms'a -Nie musisz iść dziś do pracy. Szef pozwolił mi wziąć twoją zmianę. Masz wolne - zaskoczona, odpisałaś mu dziękując. Przynajmniej raz możesz mieć czas wolny.
Ale czy to było dobre? Chłopak wykorzystał okazję, że był na stacji sam. Gdy podjechało auto, poszedł je zatankować. Zaczął nalewać paliwo do baku, gdy nagle przez jego głowę, przemknęła nagła myśl. Wyjął z kieszeni komórkę i napisał ci krótką wiadomość -Starałem się zapomnieć. Nie potrafię jednak pogodzić się z jego śmiercią. Dziękuję, że starałaś się mi pomóc - Schował komórkę do kieszeni, wyrzucił lizaka za siebie, po czym wyjął z paczki zapalniczkę. Zapalił ją.
Wystarczyła tylko iskierka, by jego ból momentalnie zniknął.


JIMIN
Zawsze wiedziałaś, że Park Jimin, twój przyjaciel, jest bardzo wrażliwym chłopakiem. Udawał, że tak nie jest, ale ty znałaś prawdę.
Pomagałaś mu w chwilach zwątpienia, gdy rzucały go dziewczyny. Byłaś w nim zakochana, ale twoja nieśmiała natura, nie pozwalała ci na to by mu to wyznać.
Pewnego dnia chłopaka spotkało ogromne nieszczęście. Jego najlepszy kumpel, z którym zawsze chodził  na próby taneczne, popełnił samobójstwo. Był to okropny cios dla niego. Załamał się psychicznie, nie chodził na próby, przez co wyleciał z grupy tanecznej. Opuścił się w nauce, zaczął mieć depresję. 
-Proszę Jimin - szepnęłaś tuląc go do siebie. Był blady, wychudzony nie był tym samym chłopakiem co kiedyś - dasz radę. Pomogę ci.
-Nie uda ci się. To zbyt trudne - jęknął przez łzy.
-Pozwól mi chociaż spróbować.
-Nie mogę -po tych słowach, ruszył do łazienki. Usłyszałaś jak leje wodę do wanny, sądziłaś, że chce wziąć kąpiel. 
Gdy po dwóch godzinach nie wychodził,  przeraziłaś się. Drzwi były zamknięte na klucz, przez co musiałaś je zniszczyć, by dostać się do przyjaciela. 
Twoim zmęczonym i podkrążonym oczom ukazał się farbowany szatyn.
-Jimin! - krzyknęłaś widząc, jak leży nieprzytomny w wodzie. Zaczęłaś nim potrząsać, lecz ten nie reagował. Wrzeszczałaś przez łzy by się obudził. 
Niestety tak się nie stało. 
Po dwóch dniach stałaś na ponurym cmentarzu, patrzyłaś na czarny gładki nagrobek szepcząc   -Dlaczego mi to zrobiłeś?


JUNGKOOK
Jeon JeongGuk był najspokojniejszym chłopakiem z twojej klasy. Nikomu nie wchodził w drogę, starał się unikać kłopotów. 
Lubiłaś go, mimo że nie gadałaś z nim zbyt często. Był dla ciebie miły i to ci wystarczyło.
 Koreańczyk przeżywał w swoim życiu gorsze i lepsze chwile. Tak jak każdy.
Niestety ostatni rok był dla niego wyjątkowo przykry. Dlaczego?
Na początku roku szkolnego jego najlepszy przyjaciel i kuzyn w jednym, popełnił samobójstwo. Po kilku miesiącach rzuciła go dziewczyna, niszcząc mu całkowicie reputację w szkole. 
By jeszcze bardziej dokopać Jeon'owi rozsiewali plotkę, że podobają mu się chłopcy. Kook mimo to nie poddawał się, starał się być silny, mimo że było mu naprawdę trudno. 
Pewnego razu, gdy wracałaś ze szkoły, zauważyłaś jak chłopcy z waszej klasy biją Jeon'a. Podbiegłaś do nich, odpychając napastników od wpół przytomnego ucznia.
-Zostawcie go!
-Bronisz tego śmiecia?! - zapytał jeden, był dużo wyższy od ciebie, lecz mimo to nie przerażał cię.
-Nie kopie się leżącego.
-____ - szepnął cicho Kookie - idź stąd. Zrobią ci coś.
-Co jak co pedale, ale kobiet nie bijemy - odezwał się drugi. 
-Zostawcie go - warknęłaś kucając przy chłopaku. Koreańczycy kopnęli go na koniec, po czym z głośnym śmiechem odeszli. Wyjęłaś z torby chusteczkę, otarłaś zakrwawioną twarz licealisty.
-Dlaczego mi pomagasz? Przecież jestem zwykłym śmieciem - szepnął, otwierając jedno oko.
-Nie mów tak. Niewolno ci tak myśleć - oznajmiłaś. Pomogłaś mu wstać, na co zareagował głośnym jękiem. 
-Odprowadzę cię do domu - szepnęłaś.
-Nie, ale dziękuję za troskę - zaczął lekko speszony - dam sobie radę - dodał starając się uśmiechnąć.
-Nie dasz rady sam iść.
-Dam. Mieszkam po drugiej stronie - oznajmił cicho. Na koniec pocałował cię lekko w czoło - dziękuję ____, ty jedyna okazałaś mi troskę.
-Jesteś naprawdę miłym chłopakiem. Mogę ci pomóc. Zrobię coś, by ci tak nie dokuczali.
-Nie przekonasz  całej klasy.
-Całej może nie, ale tych najgorszych tak - na te słowa brunet, uśmiechnął się lekko - muszę iść - dodał kuśtykając w stronę pasów. Westchnęłaś cicho, ruszając w drogę. 
W pewnym momencie usłyszałaś głośny pisk i huk. Gwałtownie odwróciłaś się do tyłu, na drodze leżał Jeon w kałuży krwi. Kierowca zatrzymał się, po czym wybiegł z auta. Podbiegłaś do rannego Koreańczyka.
-Jeon? - szepnęłaś - nie zamykaj oczu. Nie możesz rozumiesz?! - krzyknęłaś. Mężczyzna spojrzał na wpół przytomnego chłopaka, mówiąc.
-Karetka już jedzie. Nie zamykaj oczu mały. 
-Kookie, proszę.
-Kookie? - szepnął z lekkim uśmiechem, krew brudziła jego i twoje ubranie. Jego twarz robiła się blada a oczy coraz bardziej zamykały - pierwszy raz ktoś mnie tak nazwał. To ciastko?
-T..tak. Staraj się nie zamykać oczu - jęknęłaś, roniąc coraz więcej łez.
-Ciastek...fajnie brzmi - oznajmił z małym drobnym uśmiechem - dziękuję...za troskę - dodał zamykając oczy. Krzyknęłaś przerażona, trzymając martwego kolegę z klasy. 
-Kook'i - mruknęłaś, mając nadzieję, że twój płacz przywróci mu życie.


JIN
-Oppa - jęknęłaś przerażona, widząc jak twój starszy przyjaciel, kończy piątą butelkę piwa.
-Aish ____. Nic mi nie jest - mruknął cicho, oparł swoją głowę na twoich kolanach patrząc uważnie w twoje oczy.
-Rozpiłeś się. To nie przywróci mu życia - szepnęłaś, gładząc go po zaczerwienionych od alkoholu policzkach.
-Był taki młody. Miał całe życie przed sobą. Dlaczego wplątał się w to szemrane towarzystwo?  Teraz nie mam nikogo - jęknął, biorąc kolejny łyk procentowej cieczy.
-Nie pij już. Proszę.
-Kocham cię, wiesz? - zapytał, mrużąc oczy.
-Skoro mnie kochasz, to dlaczego tak się niszczysz?
-Nie dam rady inaczej. 
-Pomogę ci. Oppa razem damy radę - szepnęłaś pewna, że to go przekona. Brunet tylko przytaknął. Ucałowałaś lekko jego rozchylone wargi. Był pijany, zrozpaczony, ale wciąż widziałaś w nim małą nadzieję. Zawsze mu pomagałaś, wtedy  też chciałaś. 
Po kilku minutach ciszy zasnęłaś. Jin wykorzystał to. Wstał chwiejnym krokiem, zabrał klucze od auta ze stołu, pocałował cię lekko szepcząc.
-Naprawdę cię kocham - po tych słowach opuścił twój dom. Wsiadł do samochodu z trudem wsadził kluczyk do stacyjki. Gdy mu się to udało, odpalił silnik i nacisnął gaz. Ruszył pędem spod twojego domu, kierując się na miejsce, gdzie jego przyjaciel się zabił. 
Alkohol,  który płynął w jego żyłach zmieniał rzeczywistość. Z trudem hamował przed innymi samochodami, nie rozpoznawał dobrze okolicy, lecz mimo to uparcie jechał przed siebie.
Jego ledwo przytomne ciało  nie reagowało  dobrze  na wszelkie bodźce. Zmrużone oczy nie widziały wielu detali, ciało nie było tak samo zwinne jak wcześniej. 
Bez hamowania, przejechał obok tabliczki z napisem "skarpa".
Nie zatrzymał się, lecz przyśpieszył. Planował to czy nie? Tego się już nie dowiedziałaś. Dlaczego?
Ponieważ spadł z ogromnej skarpy, wprost do wody. Jego ślimacze ruchy, by się uwolnić nie pomogły mu. Woda wdarła się do środka, zachłysnął się nią, tracąc przytomność. To wystarczyło, by zginął.

V
-Kochanie? - szepnął chłopak przez łzy.
-Tak Kim? Coś się stało? Dlaczego płaczesz? Gdzie jesteś?! - krzyknęłaś do telefonu. 
-Ja..przepraszam. Naprawdę przepraszam, nie chciałem wybacz mi. Wybaczysz? 
-Ale ja...co sie stało? Powiedz mi, gdzie jesteś?
-Nie mogę słońce - mruknął, ocierając  łzy. 
-Kochanie, błagam powiedz mi. Martwię się. 
-Nie mogę. Chcę byś wiedziała, że ja naprawdę tego nie chciałem, działałem pod wpływem impulsu. Naprawdę. To nie było planowane! - krzyknął, płacząc jeszcze bardziej. 
-Taehyung? Ale czego nie planowałeś? O co chodzi?
-Wiesz, że cię kocham? Bardzo mocno, jesteś moim skarbem, pamiętaj.
-Żegnasz się ze mną? Dlaczego?! Co ty chcesz zrobić?!
-Pamiętaj, że cię kocham. Zachowaj nasze dobre wspomnienia, dobrze?
-D...dobrze, ale...co ty chcesz zrobić?!
-Przepraszam słońce. Kocham cię - szepnął. Odłożył komórkę na ziemię, założył kaptur na brąz czuprynę. Zerknął na małe czarne urządzenie, szepcząc.
-Ja naprawdę nie chciałem go zabić - po tych słowach, wziął rozpęd. Skoczył wprost do wody. 
Pełen poczucia winy, żalu i złości, że dał się sprowokować. 
Wciąż w uszach słyszał twój przejęty głos. -Kochanie? Proszę odpowiedz mi.

SUGA
YoonGi siedział w swoim pokoju. Głośna muzyka dudniła w pomieszczeniu, zagłuszając ciszę, która panowała w jego pustym domu. Nie mógł pogodzić się z twoim odejściem i z tym, że nie pomógł swojemu przyjacielowi,  który go potrzebował. 
Jego uczucia go dobijały a myśl "co by było gdyby" jeszcze bardziej, uświadamiała mu, że to co chciał zrobić jest jak najbardziej słuszne. Oczywiście, to była głupota, ale kto przekona kogoś takiego? Kogoś kto uważa, że jego zachowanie jak i samo egzystowanie jest czymś karalnym?
Wstał z łóżka, skierował się do półki, gdzie zawsze chował papierosy przed tobą i rodzicami. 
Wyjął ją z pudełka zapalniczkę , rzucając na łóżko. Poprawił włosy, wychodząc z pokoju. Zszedł szybko do garażu, wziął z niego butlę z benzyną, po czym szybko wrócił do pokoju.
Wylał całą zawartość naczynia na podłogę, zasłony. Z półki wziął wasze zdjęcie. Wyjął komórkę i nagrał ci się na poczcie, chociaż wiedział, że nigdy tego nie odsłuchasz. Dlaczego?
Bo rok temu odeszłaś z tego świata. Nie mógł się z tym pogodzić, więc jednym wyjściem według niego, było dołączenie do ciebie i jego przyjaciela. 
Wybrał twój numer, gdy usłyszał "Tu ___, zostaw wiadomość, ponieważ teraz nie mam jak odebrać".
Położył się na łóżku w jednej dłoni trzymając twoje zdjęcie a w drugiej komórkę.
-Cześć księżniczko to ja Suga. Przepraszam, że cię zawiodłem. Wiesz, że nie potrafię inaczej. To tak cholernie trudne. Od roku staram się żyć normalnie, ale nie potrafię. Czegoś/kogoś mi brakuje. Wiem kogo. Ciebie. 
Jak mogłaś mi to zrobić do cholery?! Aish dziewczyno, wpierw owładnęłaś mną, rozkochałaś mnie w sobie i potem co? Zostawiłaś, samego z bolącym i krwawiącym sercem. Kocham cie, wiesz? Dlatego chcę być zawsze przy tobie. Czekaj na mnie skarbie - dodał szeptem. Rozłączył się, rzucając komórką o ścianę. Chwycił zapalniczkę, zapalił ogień rzucając na kałużę benzyny, która zaczęła płonąć. Przycisnął do klatki piersiowej twoje zdjęcie  szepcząc -Czekaj na mnie.
Po chwili ogień go całkowicie pochłonął sprawiając, że mógł cię znów zobaczyć.




Długi post. Jeden z najdłuższych *_*
Mam nadzieję, że się wam spodobał. Pisałam go inspirowana różnymi teoriami.
Były na tyle smutne i ciekawe, że...wyszło co wyszło.
Macie tutaj strony, na których są opisane torie:
oraz zupełnie inna
Mam nadzieję, że taki rodzaj scenariusza się Wam podobał.
(Mam również nadzieję Neko, że nie ma wiele błędów. Jeśli są musisz mi je wybaczyć, bo piszę pod wpływem impulsu. I to cholernego)
MILE WIDZIANE KOMENTARZE  

15 komentarzy:

  1. Nie, NIE DENERWUJE SIĘ.
    ALBO NIE, DENERWUJĘ, BO NO JEZU
    TO JEST ŚWIETNE!
    To ty powinnaś założyć tego bloga o BTS, no naprawdę, no *-*
    To takie smutne, no jeny...
    Suga, Jimin... KOOKIE *~*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jezu, moje komentarze zawsze są takie żywe... Powinnam się smucić, i smucę, gdy czytam Sugę, Kookiego i Jimina, i w ogóle, ale... Coś mnie hamuje. I mam nadzieję, że cię tym nie zniechęciłam, czy coś, bo to jest piękne, serio!

      Usuń
    2. Spokojnie, rozumiem Cię :)
      Cieszę się, że Ci się podobało :)

      Usuń
  2. Popłakałam się co u mnie się rzadko zdarza. Ale odkąd czytam twojego bloga, a następnie przeczytam coś smutnego, bądź obejrzę ryczę jak bym człowieka zabiła...
    CO TY ZE MNĄ ROBISZ?! (w pozytywnym senisie)
    W sumie teraz odnalazłam w sobie człowieka, już nie jestem taka oschła. Okazuje więcej emocji :)
    Wiem może nie powinnam tego pisać ale... ale co no właśnie co mnie do tego skłoniło?....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło mi czytać Wasze komentarze :)
      Cieszę się, że scenariusz się podobał, mimo że był smutny.

      Usuń
  3. Ledwo powstrzymałam łzy , nie a w ogóle nie mogłam ich powstrzymać . Jejku to było takie prawdziwe i takie piękne . Suga i Jungkook to po prostu nie do opisania . Tak bardzo łzy cisnęły mi się do oczu , że aż szkoda opisywać . Moim zdaniem powinnaś dostać jaką nagrodę za to jak pięknie potrafisz pisać . Nadal mam w myślach ten fragment :

    '' -Kookie, proszę.
    -Kookie? - szepnął z lekkim uśmiechem, krew brudziła jego i twoje ubranie. Jego twarz robiła się blada a oczy coraz bardziej zamykały - pierwszy raz ktoś mnie tak nazwał. To ciastko?
    -T..tak. Staraj się nie zamykać oczu - jęknęłaś, roniąc coraz więcej łez.
    -Ciastek...fajnie brzmi - oznajmił z małym drobnym uśmiechem ''
    Kurczę no nie mogę Kobieto to jest piękne ! Ten scenariusz wyszedł ci genialnie ! Życzę weny ! ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że taki rodzaj scenariusza przypadł Ci do gustu ^^

      Usuń
  4. Rany... Dopiero teraz zauważyłam notkę pod spodem O.O
    Sorki, że nie skomentowałam wcześniej, ale po przeczytaniu tego byłam kompletnie rozbita. Nigdy nie wiem, jak komentować coś tak smutnego. Po prostu... za każdym razem brakuje mi słów, by opisać, co czuję w tym momencie. Także ten, wybacz, ale nie wypowiem się na ten temat.
    Błędów też ci nie wypiszę, bo przy czymś takim po prostu nie umiem przełączyć się na tryb bety ~.~
    Pozdrawiam~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie sądziłam,że ten scenariusz aż tak bardzo na Was podziała.
      Cieszę się, że scenariusz z BTS tak bardzo przypadł Wam do gustu :)

      Usuń
  5. Piękne <3
    Prawie się popłakałam. Szklanki w oczach były. Zwłaszcza przy Sudze. Nie możesz mi tego robić, ARMY...
    Mimo że nie czytam teorii innych osób, to sama kilka stworzyłam. Cóż, często się nad tym zastanawiam, ale już niedługo wszystko się wyjaśni, prawda?
    Poza tym, jak u ciebie z emocjami po comebacku BTS?
    Muszę się przyznać, że przez pół nocy płakałam przy każdej następnej piosence ;-; Ale wreszcie zabrałam się za uzupełnianie kolekcji albumów ^^ Young Forever już w drodze :D
    Życzę weny ^^

    LeeNa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak po comebacku BTS?
      Sama nie wiem... jakoś mam mieszane uczucia, szczerze to young forever jako piosenka średnio przypadła mi do gustu
      Dziękuję za komentarz :)
      Cieszę się, że scenariusz przypadł ci do gustu :)

      Usuń
  6. Btw, mogłabym prosić o twojego maila? *.*

    OdpowiedzUsuń
  7. Jasne :)
    Specjalnie założyłam nowy dla tego bloga ^^
    fankakpopu@gmail.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja po prostu płacze przy twoim blogu. Dla mnie jest to takie żyweee. Jak Cię znajdę to Cię zalaskotam na śmierć ��

    OdpowiedzUsuń
  9. Nwm jak ale uroniłam pare łez to takie aisch!

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy