Szłaś chodnikiem ubrana w czarne rurki i białą bluzę. Twoje włosy powiewały na wietrze a serce biło w rytm słuchanej przez Ciebie muzyki.
Powoli słońce ustępowało miejsca księżycowi, który dziś wyjątkowo wcześnie postanowił wyłonić się na granatowym niebie.
Lampy uliczne mrugały leniwie, by zaraz zaświecić mocnym światłem. Wracałaś właśnie ze spotkania ze swoją koleżanką. Piątkowy wieczór był dziś dla Ciebie wyjątkowo dobry. Kolejne słowa piosenki wpadały Ci do głowy, od czasu do czasu mijani przez Ciebie ludzie patrzyli na Twoją osobę zaskoczeni. W końcu nie często się spotyka samym wieczorem dziewczynę,która nuci jakąś piosenkę. Włożyłaś zimne ręce do kieszeni bluzy, Twoje oczy zwróciły się ku drodze, gdy nagle poczułaś mocny ból. Upadłaś na chodnik z hukiem, Twoja komórka upadła obok jakiejś deskorolki:
-Do jasnej cholery - mruknęłaś zła
-Przepraszam, tak bardzo przepraszam - usłyszałaś przed sobą czyiś smutny głos. Twoim oczom ukazał się Koreańczyk o białych włosach, ubrany w biały T-Shirt i podarte jeansy:
-Nie mogłeś mnie minąć? Musiałem we mnie wjechać? - rzuciłaś zła biorąc telefon do ręki i jednocześnie wstając z ziemi. W Twoje ślady poszedł również nieznajomy, gdy wstał zobaczyłaś jak dużo wyższy był od Ciebie:
-Naprawdę przepraszam, po prostu zapatrzyłem się w telefon. Naprawdę nie chciałem - zaczął się tłumaczyć, uniosłaś rękę do góry, by ten przestał mówić:
-Nieważne - po tych słowach minęłaś go wkładając sobie słuchawkę do ucha:
-Może mógłbym coś zrobić, by jakoś Cię przeprosić - usłyszałaś jego zachrypnięty głos
-Tak możesz. Zejdź mi z oczu - warknęłaś zła.
Zegarek na półce nocnej wskazywał coś po północy. Odświeżona, przebrana i zmęczona siedziałaś na łóżku pisząc ze swoją koleżanką. W końcu zmęczona postanowiłaś się położyć, okryłaś się puchatym kocem w pandy i odpłynęłaś do krainy Morfeusza jednocześnie spotykając w niej nieznajomego.
Kolejny dzień zapowiadał się również miło jak wczorajszy. Lekko zachmurzone niebo, odprężający wiatr i Ty kolejny raz na chodniku zatopiona w słowach ulubionej piosenki.
Przemierzałaś kolejne metry dzielące Cię od parku.
Skręciłaś w lewą stronę jednocześnie wchodząc na ścieżkę, kilka młodych chłopaków jeździło na deskorolkach śmiejąc się głośno. Na ich widok przypomniał Ci się białowłosy z wczorajszego dnia.
Nim zdążyłaś usiąść na ławce znów poczułaś ogromny ból. Kolejny raz upadłaś na ziemię, wypuszczając małe urządzenie z dłoni:
-Cholera jasna - mruknęłaś pod nosem
-Nie wiem co jest nie tak, ale my się znów spotykamy - usłyszałaś znajomy głos. Uniosłaś gwałtownie głowę do góry, nad Tobą stał lekko uśmiechnięty nieznajomy ubrany w czarne rurki i granatową bluzę:
-Wiem co jest nie tak. Nie potrafisz jeździć - warknęłaś wstając zła z ziemi
-Albo Ty chodzić - odgryzł się, spojrzałaś na niego zaskoczona. Jego uśmiech poszerzył się ukazując jednocześnie rząd białych zębów.
-Nieważne - szepnęłaś bardziej do siebie niż do niego. Chciałaś go minąć, lecz ten złapał Cię za nadgarstek mówiąc:
-Los nie bez powodu kolejny raz nas ze sobą spotyka - zaczął patrząc na Ciebie z góry - Pójdziesz ze mną na kawę?
-Dlaczego miałabym to robić?
-A dlaczego nie?
Przez kilka sekund panowała między Wami cisza, w końcu ją przerwałaś mówiąc:
-Okey, niech stracę
-Nie stracisz, zaufaj mi - po tych słowach ruszyliście do pobliskiej kawiarenki. Białowłosy oddał deskorolkę swoim kumplom, po czym ruszył z Tobą w dalszą drogę.
Siedzieliście przy małym stoliku pijąc kawę:
-Nadal nie wiem jak masz na imię - zaczął niepewnie
-____ a Ty?
-Jestem Choi, ale możesz mówić mi Zelo - odparł z uśmiechem. Przytaknęłaś upijając łyk gorącej cieczy. Nic o nim nie wiedziałaś, ale jedno mogłaś stwierdzić. Ma słodki uśmiech.
Po dwóch godzinach postanowiłaś wrócić do domy a zwłaszcza, że dziś wieczorem miała przyjść do Ciebie koleżanka:
-Mama nadzieję, moja droga ___, że znów się spotkamy - powiedział z uśmiechem stając przy drzwiach do Twojego domu
-Ja też mam taką nadzieję, tylko, byleby to spotkanie nie było takie jak nasze dwa poprzednie - zaśmiałaś się cicho
-Spokojnie, na pewno będą dużo milsze - nagle chłopak pocałował Cię w policzek, zarumieniłaś się na co Zelo również zareagował rumieńcem:
-To do zobaczenia moja droga - szepnął Ci na ucho
-Do zobaczenia Zelo - odparłaś z uśmiechem. Choi ruszył znów do parku a Ty z uśmiechem weszłaś do domu.
Po czterech miesiącach zaprzyjaźniliście się , okazało się, że Ty i Zelo macie ze sobą dużo wspólnego. Jego koledzy z paczki zaczęli Was nawet shipować. Kto wie, może pewnego dnia Zelo i Ty będziecie parą?
Tym razem taki krótki ( do dupy -_-) scenariusz z Zelo.
Kurczę nie wyszedł mi tak jak chciałam, jestem naprawdę tym faktem bardzo zdenerwowana.
Mimo wszystko mam nadzieję, że nie wyszedł tak tragicznie
Mile widziane komentarze :)
-A.R.M..Y
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz