Nie sądziłam, że napiszę coś takiego...Z góry przepraszam za scenariusz...będzie on inny...zupełnie inny niż poprzedni. Nie smutny, nie piękny, ale....psychopatyczny?
Nie wiem....piszę to w trakcie burzy i ulewy więc mój nastrój jest...inny niż wcześniej. Czy wyjdzie tak jak chciałam?
Nie wiem....
Już nic nie wiem....
Od najmłodszych lat znasz się z Taehyung'iem. Kiedyś byliście przyjaciółmi, teraz jesteście parą. Życie chłopaka przewróciło się do góry nogami. Całkowicie.
Koreańczyk wpadł w życiowy dołek, nawet Twoja miłość mu nie pomagała. Rozpił się, zaczął wagarować i być bardzo...nachalny.
Dlaczego jego życie się rozpadło?
Jego rodzice się rozwiedli, by tego było mało jedna z jego bliskich osób popełniła samobójstwo.
W szkole starsi od Was chłopcy gnębili go, wyzywali i stosowali wobec niego przemoc...nawet nie chcecie wiedzieć między innymi jaką...W każdym bądź razie dla chłopaka było to bardzo,a le to bardzo krępujące przez co czuł się brudny.
Pomagałaś mu jak tylko mogłaś, chodziłaś z nim na terapie do psychiatry, pilnowałaś by pił leki, które lekarz mu przekazał.
By jeszcze bardziej dobić chłopaka zdiagnozowano u niego schizofrenię. Nie raz szatyn mówił byś go opuściła, że zasługujesz na kogoś innego, lepszego i przede wszystkim normalnego.
Mimo to trwałaś przy nim widząc jak jego stan się pogarsza.
Późnym piątkowym wieczorem wracałaś się z chłopakiem kina. Trzymaliście się za ręce idąc w kompletnej ciszy. Dawka leków, którą przyjął była na tyle mocna, że chłopak po prostu odleciał.
Był jak marionetka, kompletnie niczym się nie przejmował. Jego duże oczy, które dawniej były pełne radości były zupełnie puste, bez wyrazu. Wcześniej dobrze zbudowane ciało stało się wątłe, bez niczego mogłaś stwierdzić, że ma anoreksję.
-Kochanie - szepnął nagle. Odezwał sie pierwszy raz od trzech godzin
-Tak?
-Dlaczego ze mną jesteś? - zaczął kolejny raz dzisiejszego dnia - nie jestem taki jak dawniej. jestem dziwny, chudy i brzydki. Dlaczego tak piękna istota jak Ty jest ze mną?
-Skarbie - zaczęłaś przystając i chwytając obydwie jego dłonie, które mimo ładnej pogodny są okropnie zimne - kocham Cię. Kocham nad życie, naprawdę. Byłeś i zapewne wciąż jesteś wspaniałym chłopakiem, kocham Twoje poczucie humoru, piękne oczy i czuły dotyk - szepnęłaś.
TaeTae słysząc to przyciągnął Cię do siebie cicho szlochając. Kochał Cię nawet bardziej niż to widać. Nikogo nie miał poza Tobą, byłaś i jesteś jego całym światem. Niestety umysł Kim'a płatał mu okropne figle. Stwarzał jakieś dziwne kolorowe postacie, które namawiają go do złych rzeczy.
Jego uszy słyszą dziwne szepty a oczy widząc Cie podwójnie. Mimo to trzyma się....ciężko mu, być normalnym a przynajmniej udawać bycie kimś takim.
Twoja miłość, troska jeszcze trzyma go przy sobie. Ale to dla niego wciąż mało.
Po kilku sekundach oderwałaś się od niego, otarłaś łzy z jego delikatnych policzków szepcząc:
-Kocham Cię V - po tych słowach ucałowałaś go lekko.
Po raz kolejny ruszyliście w drogę. Jego zachowanie diametralnie się zmieniło. Wiedziałaś co to oznacza.
Szatyn puścił Twoją dłoń, uśmiechnął się szeroko biegnąc w stronę kałuży, która jeszcze nie do końca wyparowała. Upadł na ziemię kładąc się na niej i krzycząc:
-Patrz kochanie ile śniegu! Zrobimy aniołki? - zapytał przez śmiech.
Otarłaś łzę i cicho wzdychając usiadłaś na trawie. Osoby, które Was mijały patrzyły na chłopaka dziwnie machając ręką i szepcząc "psychopata". Pokręciłaś głową ciesząc się jednocześnie, że twój chłopak się "wyłączył" i tego nie słyszy, zapewne miałby jeszcze większe wyrzuty sumienia, że słyszysz takie rzeczy na jego temat.
W ciągu ostatnich trzech miesięcy stan Koreańczyka się pogorszył. Siedział wciąż w domu nie wychodząc już na świeże powietrze. Dawki, które zaczął przyjmować były jeszcze większe niż poprzednie. Z bólem i strachem patrzyłaś jak chłopak umiera od środka.
-____? - szepnął zerkając na Ciebie
-Hm?
-Chcesz coś pić? - zapytał siadając na łóżku, zaprzeczyłaś szybko pytając:
-Przynieść Ci soku?
-Ja pójdę - odparł
-Ale mogę Ci przynieść - nalegałaś. W kuchni jest wiele ostrych narzędzi, którymi chłopak może zrobić sobie krzywdę:
-Może i jestem pierdolnięty, ale nie do takiego stopnia, by nie móc iść sobie po sok - warknął zły. Jego twarz straciła kolor, zrobiła się zupełnie blada. Ubrania wisiały na nim jak na wieszaku, a na twarzy pojawił się mocny zarys kości policzkowych.
Przytaknęłaś tylko. Nie możesz traktować go jak dziecko, mimo, że jego umysł cofnął się do pojmowania świata przez czteroletniego dziecka.
Gdy wrócił trzymał w dłoniach dwie szklanki:
-Sok malinowy - zaczął podając Ci jedną z nich - mama go zrobiła - dodał siadają obok Ciebie.
Upiłaś łyk. Sok mimo, że z malin był gorzki. Kilka czarnych grudek płynęło po dnie szklanego naczynia:
-Na pewno to sok? - zapytałaś odkładając napój na biurko
-Nie cola - mruknął zły
-Przepraszam kochanie - szepnęłaś wtulając się w niego. Chłopak odłożył również szklankę, objął Cię całując w czubek głowy szepcząc:
-Tęsknię za bycie normalnym - po tych słowach jeszcze mocniej Cię do siebie przytulił.
Świat nigdy nie był po stronie chłopaka, marzenia również postanowiły się od niego odwrócić.
Zostałaś mu tylko Ty.
Szatyn już nie wychodził z pokoju. Bał się dosłownie wszystkiego, każda rzecz zmieniała się w potwora, która chciała go zabić. Każda praktycznie osoba w jego oczach była mordercą. Oprócz jednej. Ciebie.
Siedziałaś przy łóżku ledwo przytomnego chłopaka, jego ubranie składało się z białej koszulki, niebieskiego sweterka i czarnych spodni.
Ruszałaś się niespokojnie nie wiedząc jak oznajmić mu, że szóstka jego przyjaciół, którzy byli dla niego jak bracia zmarli. Tak po prostu. Bez powodu.
-Kochanie - szepnęłaś ujmując jego bladą dłoń
-Tak księżniczko? - jęknął patrząc na Ciebie oczami pełnych bólu i łez
-Chłopcy - zaczęłaś
-Już ich nie ma prawda? - zapytał nagle. Rozszerzyłaś oczy nie wiedząc co powiedzieć. Skąd on to wie?
-Kochanie - znów zaczęłaś - skąd wiesz?
-Tak jakoś mi dziwnie - mruknął - połóż się obok mnie, dobrze? - zmienił temat. Zawsze tak robił gdy czuł się winny. Tak jak chciał położyłaś się bok niego. Położył głowę na Twojej klatce piersiowej wsłuchując się w bicie Twojego serca:
-To serduszko - szepnął - bije dla mnie, prawda?
-Oczywiście Taehyung - odparłaś zgodnie z prawdą. Ciche westchnięcie wydobyło się z jego ust, po czym jedno ciche zdanie, które Cię zmroziło:
-Mam nadzieję, że potem również - po tych słowach wtulił się w Ciebie jeszcze bardziej zasypiając.
-Przepraszam! - krzyczał przez łzy - Ja naprawdę nie chciałem! Przepraszam! - łzy spływały po jego zaczerwienionych policzkach. Szóstka jego przyjaciół stała nieruchomo patrząc pustym wyrazem twarzy na Koreańca
-Naprawdę nie chciałem! - wciąż krzyczał starając się zagłuszyć sumienie, które uporczywie katowało go wizjami chłopaków - przepraszam - dodał szeptem.
Szóstka Koreańczyków zaczęła powoli upadać na ziemię, dławiąc się, kaszląc. Łzy spływały po ich policzkach a z ust toczyła się piana. Trzymali się za gardła walcząc o każdy oddech, który w tej chwili, był dla ich tak cholernie cenny.
Kilka sekund później leżeli martwi na ziemi tuż pod stopami zapłakanego Taehyung'a, który w dłoni trzymał małą czarną buteleczkę z napisem "Silna trucizna"
Otarł łzy łapiąc się za głowę. Tak bardzo było mu przykro.
-Kochanie? - szepnął Ci do ucha twój chłopak
-Tak?
-Przejdziemy się? - zapytał wyczekująco. Bardzo niecierpliwy zaczął się ubierać.
-Nie dam rady Kim - zaczęłaś kaszląc - źle się czuję - dodałaś czując jak zbiera Ci się na wymioty.
-Proszęęę - zaczął jęcząc jak małe dziecko - dziś mam ogromną ochotę się przejść. Kto wie co będzie jutro?
-Aish - mruknęłaś gdy odbiło Ci się sokiem malinowym. Z lekkim otępieniem wstałaś z łóżka. Zarzuciłaś na siebie kurtkę, po czym ujmując dłoń szatyna zeszłaś na dół
-___? Źle wyglądasz, idziesz do domu? - zapytała zatroskana mama Tae
-Idziemy się przejść - odparł szybko jej syn. Kobieta zaskoczona spojrzała na niego mówiąc:
-Uważajcie na siebie
-Dobrze - szepnęłaś ledwo dosłyszalnie.
Ledwo widząc na oczy szłaś w nieznanym Ci kierunku. Kaszel ranił twoje płuca, załzawione oczy utrudniały widoczność a serce biło zdecydowanie zbyt szybko.
Koreańczyk zdawał się być dziwnie rozluźniony, wręcz uśmiechnięty.
Dotarliście na obrzeża miasta, TaeTae posadził Cię na trawie, gdy się potknęłaś o własne nogi:
-Możemy wracać? - szepnęłaś - naprawdę źle się czuję - dodałaś znów kaszląc
-Spokojnie księżniczko, to minie - odparł z dziwnym uśmiechem
Pocałował Cię czule w rozchylone i lekko sine usta, pogładził po bladym policzku. Usiadł na torach bawiąc się małym kamieniem.
W pewnym momencie usłyszałaś donośny hałas wydającego przez pędzący pociąg:
-Tae...hyung - wyjęczałaś czołgając się w jego stronę
-Spokojnie księżniczko. To zaraz minie - po tych słowach uśmiechnął się lekko
Zaczęłaś kaszleć, twoje ciało drżało, serce biło jak oszalałe a płuca łapały coraz mniej powietrza.
Dotknęłaś mokrej trawy na której leżałaś, biała ciecz zaczęła wydobywać się z Twoich sinych ust.
Błagałaś wzrokiem chłopaka, by uciekał, lecz on spuścił głowę wpatrując się w tory i bawiąc kamykiem. Tracąc przytomność zdążyłaś wydukać:
-Uciekaj... - ciemność ogarnęła Cię zbyt szybko.
Jedynie co zdążyłaś zapamiętać to widok Kim'a, który unosząc lekko głowę do góry uśmiechnął się w dziwny sposób.
Głośny pisk hamulców docierał do uszu chłopaka, lecz zbyt duża prędkość pędzącego pociągu nie zdołała go uratować.
-Spokojnie księżniczko, zaraz to minie - szepnął z lekkim uśmiechem patrząc na Twoje ciało.
Następnie poczuł tylko mocne i bolesne uderzenie.
Długie ramiona ciemności oplotły go mocno a lodowaty oddech śmierci ucałował w martwe ciało.
-Tam będzie mi lepiej - szepnął dodając sobie otuchy widząc jak czerń ustępuje miejsca przepięknej bieli...
Mianhe....mianhe....cholera....mianhe....
Inny ten scenariusz prawda?
Nie wiem co mnie do tego skłoniło....
Burza i deszcz.... to ta pogoda jest winna....i piosenka BTS - RUN
Zdecydowanie....
Sama się dziwię, że byłam zdolna do napisania czegoś TAKIEGO...
Nah....
Mam nadzieję, że nie popełniłam dużo błędów, ale pisałam to pod wpływem chwili...
Nie umiem sklecić zdania....
Mam nadzieję, że mimo to podobał Wam się scenariusz mimo, że było mało dialogów.. Sądziłam, że opisy będą dużo lepsze....
MILE WIDZIANE KOMENTARZE
-A.R.M.Y
*Wspomnienia usychają jak płatki kwiatów,
Krusząc się w mych dłoniach i pod stopami
Uciekam, zostawiając je daleko za sobą
Niczym pogoń za motyle, jak wędrówka we śnie
Podążam twoimi śladami
Wskaż mi drogę, proszę, zatrzymaj mnie
Błagam pozwól mi oddychać* BTS -RUN
To ten kawałek tekstu mną kierował, gdy pisałam to....
O Jezu.
OdpowiedzUsuńNie, tym razem nie użyję CapsLock'a...
Dziewczyno. To było takie... Prawdziwe.
Okropnie mi się podobało, i czułam takie coś dziwnego, gdy to czytałam, nawet nie potrafię określić, czy to było smutne, piękne, czy inne.
Szacunek, serio. To było wspaniałe, a moje serce pękło </3
Bardzo mi miło słyszeć takie słowa ;)
UsuńCholera, mam ciary. Nigdy nie miałam, co ty ze mną zrobiłaś? ;-; </3
OdpowiedzUsuńTeż miałam gdy pisałam ten scenariusz.
UsuńNie wiem skąd mi się to wzięło.
W każdym bądź razie od początku miałam myśl, żeby napisać coś smutnego/strasznego właśnie z V
...
OdpowiedzUsuńKurde.
Nie wiem, co napisać.
To było świetne.
Taehyungie... Dlaczego? Zabiłeś nas wszystkich, a na końcu siebie...
Ech, ja wiem, że tam jest lepiej, nawet gdzieś cię tam rozumiem, ale... Cóż, lepsza trucizna niż nóż xd
Pozdrawiam~
Cieszę się, że scenariusz wywołał u Ciebie takie uczucia ;)
UsuńWow. Nie będę owijała w bawełnę. Sama specjalizuję się w pisaniu właśnie tego typu opowiadań (bo to ja, Masochistka). I powiem szczerze, że trochę mnie to przeraziło, ale... Było super. Naprawdę.
OdpowiedzUsuńLeeNa
"Specjalizuję" się w opowiadaniach, które są mocno psychopatyczne, smutne, pełne rozlewu krwi (nie tylko), ale staram się, by znowu nie były aż tak psychopatyczne ^^
UsuńMimo to cieszę się, że Ci się podobało ;D
Płacze. ... . Od początku czytałam to przez łzy.
OdpowiedzUsuńLubię pisać smutne scenariusze, ale nie lubię ich czytać.
UsuńDziwne, wiem, ale taka już jestem :)
Cieszę się, że moja praca wywołała u Ciebie takie uczucia :)
Ja sie popłakałam! D': Serio! Nie pisz takich rzeczy, bo cie ukatrupie! D':
OdpowiedzUsuń